Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Telecommunication [Z]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:24, 28 Maj 2011    Temat postu: Fic: Telecommunication [Z]

Kategoria: love

Zweryfikowane przez Richie117

Cytat:
Dawno, dawno temu ten fik był wręcz legendarny. Wystarczyło wspomnieć jego tytuł, a każdy wiedział, o co chodzi Nadal uważam, że po polsku treść wiele traci i kto potrafi, niech lepiej przeczyta go w oryginale, ale skoro tyle osób mnie wtedy tak ładnie gnębiło, to postanowiłam go wreszcie odkopać z otchłani mojego kompa...



Ze specjalną dedykacją dla dzisiejszej solenizantki, która od dawna tutaj nie zaglądała, ale może jeszcze pamięta dobre Hilsonowe czasy


Tytuł: [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: cryptictac



House szuka w telefonie numeru komórki Wilsona. Naciska przycisk połączenia, kiedy numer pojawia się na ekranie i podnosi telefon do ucha.

Telefon dzwoni. I jeszcze raz. Przestaje w połowie kolejnego dzwonka, kiedy zostaje odebrany, i House słyszy wreszcie, jak Wilson chrząka słabo, a następnie odzywa się profesjonalnym głosem do słuchawki:
- Doktor Wilson.

Usta House'a rozciągają się w kpiącym uśmieszku. - Ależ, doktorze Wilson. Dawnośmy się nie słyszeli.

Niemal słyszy, jak Wilson odpręża się po drugiej stronie telefonu. Wilson śmieje się krótko. - Cóż, doktorze House. Rzeczywiście, dawno.

- Mmm, tak.

Słychać szeleszczący odgłos, jakby zbieranych szybko dokumentów. - Czyli ile... mniej niż dzień? Zgadza się?

House wzrusza ramionami, chociaż Wilson go nie widzi. - To nadal sporo czasu.

Przez telefon słychać dźwięk zatrzaskiwanej szuflady. Najwyraźniej tam właśnie Wilson włożył tamte dokumenty. - Czyżby?

- Mam krótką rozpiętość uwagi.

Wilson ponownie się śmieje. - Taa, wiem.

Przerwa. Oczami wyobraźni House widzi, jak Wilson masuje sobie kark. Może trzyma rękę na biodrze. Może poluźnia swój krawat. House przesuwa się na łóżku, krzyżuje nogi w kostkach, wolna ręka spoczywa na jego brzuchu. Koniuszkami palców bezmyślnie bawi się materiałem swojej koszulki. - Lot był w porządku?

Wyobraża sobie Wilsona wzruszającego obojętnie ramionami. - Był tak dobry, jak to tylko możliwe w przypadku lotu do Londynu.

House oblizuje wargi. Próbuje wymyślić, co ma powiedzieć. - Więc jaki jest Londyn? - Co za drętwa rozmowa.

- Taki sam jak zawsze. - House słyszy tępy, głuchy odgłos w tle, a po kilku sekundach kolejny; przypuszcza, że to buty Wilsona zostały rzucone na podłogę. Potem Wilson wzdycha głęboko, tak, jak robi to zawsze, kiedy ciężko opada na krzesło. - Ciemny. Szary. Ponury. Mokry. Zimny.

- Brzmi zabawnie - odpowiada oschle House.

- Oh, taaak - Wilson odparowuje tak samo oschle. - Kupa śmiechu. - Kolejna krótka przerwa i House słabo rozpoznaje dźwięk szklanki lub butelki stawianej na stole. Zastanawia się, co pije Wilson. Być może piwo, tak samo jak on. Butelka House'a stoi na stoliku przy łóżku. - Mogę podać ci więcej przymiotników opisujących Londyn, jeśli chcesz.

- Nie, dzięki. Nie zadzwoniłem do ciebie, żebyś opowiadał mi bajkę na dobranoc.

- Nie? - House myśli, jak kiepski jest Wilson w udawaniu zaskoczenia. Nawet przez telefon. Szczególnie przez telefon.

- Czemu miałbym to robić?

Wyobraża sobie, jak Wilson znów wzrusza ramionami. - Ponieważ jesteś samotny?

House prycha i odpowiada sarkastycznie: - Proszę cię.

Przerwa. - Ponieważ za mną tęsknisz?

House zauważa niemal pełen nadziei ton w głosie Wilsona. To sprawia, że uśmiecha się przelotnie. - Uwielbiam, kiedy wyrażasz to jako pytanie, a nie twierdzenie.

- Okay, w porządku. Ponieważ za mną tęsknisz.

- Czemu miałbym za tobą tęsknić?

- Nie dzwoniłbyś do mnie, gdybyś nie tęsknił.

- Och, proszę - House śmieje się cierpko. Mimo że faktycznie tęskni za Wilsonem. - Może po prostu mi się nudzi.

- Okay. A więc nudzi ci się.

House przesuwa się na łóżku, lekko pocierając ręką o swój brzuch. - Hmm, być może.

Kolejna przerwa. House słyszy odgłos sprężyn łóżka piszczących cicho. - A zatem... - Wilson zaczyna powoli, starając się brzmieć swobodnie. - Co porabiasz?

House uśmiecha się szeroko. - Rozmawiam z tobą przez telefon.

Niemalże widzi, jak Wilson przewraca oczami. - Tego sam się domyśliłem.

House wzdycha głęboko, leniwie przesuwając dłonią nieco wyżej po swoim brzuchu, a następnie z powrotem w dół. Nie spuszcza przy tym oczu ze swojej ręki. - A co ty robisz?

Kolejna przerwa. - Nic takiego. Po prostu, no wiesz, aklimatyzuję się po podróży. Kongres zaczyna się jutro rano.

- Nie obchodzi mnie twój kongres.

- Wiem, że nie. Nigdy nie obchodzą cię kongresy, na które muszę pojechać.

- Skoro o tym wiesz, powinieneś również wiedzieć, że niepotrzebnie zawracasz sobie głowę w ogóle mówiąc mi o nich.

Wilson śmieje się. - Ależ z ciebie dupek.

House wyciąga rękę po butelkę z piwem i bierze ją w dłoń, odpowiadając: - Awww, jesteś taki sentymentalny. - Przykłada butelkę do ust i pociąga łyk.

Wilson najwyraźniej słyszy słaby odgłos ssania, jaki wydają stykające się z butelką wargi House'a, kiedy odsuwa ją od siebie, ponieważ pyta: - Co pijesz?

- Piwo.

House słyszy identyczny odgłos po drugiej stronie telefonu. - Ja też.

House wyobraża sobie, jak Wilson oblizuje wargi. Sam się oblizuje. Żałuje, że to nie po ustach Wilsona przesuwa się jego język.
- Brytyjskie piwa są do dupy.

- Taa, wiem. - Znowu słyszy ten sam odgłos, gdy Wilson pociąga kolejny łyk piwa, a potem słyszy brzęk butelki odstawianej na stół. - Siedzisz w salonie?

House rozciąga wargi w lekkim uśmiechu, wypijając łyk piwa, po czym nachyla się w bok i odstawia je na stolik, przełykając alkohol. Ponownie oblizuje usta.
- Czemu cię to obchodzi?

Wilson ignoruje jego pytanie, odpowiadając natarczywie: - Tak czy nie?

House milczy chwilę. - Nie.

Teraz Wilson milknie na moment. - Jesteś w łóżku?

House kiwa głową, a potem odpowiada: - Mhm.

Słyszy dźwięk, jakby Wilson przekładał słuchawkę z jednej ręki do drugiej, a później: - Ja również.

House kładzie rękę z powrotem na brzuchu i zaczyna na nowo delikatnie nią pocierać. Udaje, że to ręka Wilsona; że rozmawia z Wilsonem, leżąc obok niego, a nie że rozmawia z nim przez telefon, kiedy dzieli ich kilkanaście tysięcy kilometrów.
- Siedzisz, czy leżysz?

Na kilka sekund zapada cisza, a House słyszy, jak Wilson zmienia pozycję, wydając przy tym ciche stęknięcie. Brzmi to tak, jakby Wilson przesuwał się ku zagłówkowi łóżka.
- Pół na pół.

- Pół na pół?

- Mhm. Opieram głowę wysoko na poduszkach. - Rozlega się szeleszczący odgłos, kiedy Wilson układa głowę na poduszce w wygodniejszej pozycji. House słyszy, jak Wilson chrząka cicho. - A ty?

- Chyba tak samo. Pół na pół.

Kolejna krótka przerwa. - Dobrze jest móc rozprostować nogi - oznajmia bezsensownie Wilson; bezsensownie, ponieważ House wie, że Wilson leciał pierwszą klasą. W pierwszej klasie nie ma czegoś takiego, jak ciasnota... Jest za to mnóstwo miejsca, żeby wyciągnąć nogi.

- Hmm... - mruczy z namysłem House, przesuwając dłonią po brzuchu w górę do klatki piersiowej, by po chwili powędrować nią z powrotem w dół. - Same problemy z tą pierwszą klasą - dodaje oschle.

Wilson śmieje się cicho. House słyszy jeszcze jeden słaby szelest, jak gdyby Wilson układał się w wygodniejszej pozycji.
- A więc... co robisz?

House uwielbia ten niedbały ton, jaki Wilsonowi udaje się nadać tym słowom.
- Och, po prostu... no wiesz - odpowiada beztrosko, znowu przesuwając dłonią ku swojej piersi - leżę sobie. Nie robię zbyt wiele. - Zawiesza głos. - Jeszcze.

Słyszy, jak Wilson wstrzymuje oddech, a potem chichocze nerwowo. Wyobraża sobie, że Wilson już wygląda na podenerwowanego. Uwielbia ten widok, kiedy Wilson wygląda na podenerwowanego.
- Taaa - odpowiada Wilson nieco ochrypłym głosem. - Ja też nie. - Przerwa. - Wydasz fortunę na rachunek za telefon.

- Mam to gdzieś.

House niemalże widzi, jak Wilson się uśmiecha. - Skoro tak mówisz.

House szybko przykłada telefon do drugiego ucha; jego druga ręka bawi się teraz materiałem jego koszulki.
- A więc co pan porabia, doktorze Wilson?

- Och, ja... - House słyszy, jak Wilson chrząka. W jego głosie słychać podenerwowanie. - Niewiele.

- Niewiele?

Słyszy, że Wilson chrząka raz jeszcze. - Nie. Niewiele. - Wilson milknie. House wyczuwa, że Wilson jest niespokojny, że jego serce już bije szaleńczym rytmem. Zastanawia się, jak twardy jest Wilson. Prawdopodobnie do bólu. - Jeszcze - kończy niepewnie Wilson, jak gdyby usiłował zabrzmieć zuchwale.

House uśmiecha się zarozumiale, okręcając materiał koszulki wokół swoich palców. - Jeszcze nie, co? - mówi ochrypłym głosem.

- Nie, jeszcze nie - odpowiada równie ochryple Wilson.

- Czyli planujesz coś robić.

Przerwa. - Być może.

House unosi brwi. - Być może?

- Mm, być może.

House zostawia w spokoju swoją koszulkę i leniwie przesuwa dłonią po swoim biodrze i zdrowym udzie, po czym zgina palce i, drapiąc lekko, przeciąga nimi z powrotem do swojego brzucha.
- Coś, o czym powinienem wiedzieć?

Wilson wypuszcza szybki oddech. House wyobraża sobie, jak jego policzki oblewają się czerwienią; być może przygryza dolną wargę, jak zawsze, kiedy robi się podniecony.
- Nie wiem. A o czym powinieneś wiedzieć?

- O czymkolwiek - odpowiada House, przeciągając samogłoski. Oblizuje usta. - O wszystkim.

- O wszystkim? - powtarza Wilson; jego głos jest niski i chrapliwy.

House uśmiecha się szeroko z powodu tej gry w powtarzanie, którą prowadzą ze sobą. Drażnią się nawzajem. Taka słowna gra wstępna.
- Czy jest coś, o czym chciałbym wiedzieć?

Wyłapuje odgłos telefonu przekładanego do drugiego ucha, po którym na chwilę zapada cisza. - Być może.

- Być może, co? - House wodzi lekko palcami w dół po swojej klatce piersiowej, po brzuchu, do krawędzi spodni. Ma wzwód. Jego jeansy zrobiły się ciasne. Oblizuje usta. - Chcesz poznać sekret, James? - mruczy do telefonu, jego palce prześlizgują się po zarysie jego erekcji ukrytej pod jeansami.

Ze strony Wilsona dobiega go wyraźny dźwięk przełykania. - Mhm - mruczy w odpowiedzi Wilson. - Mhm, chcę.

House zerka w dół na swoje palce i patrzy, jak igrają lekko wokół wypukłości w jego jeansach. - Jestem twardy.

Wilson wypuszcza cichy, drżący oddech. W słuchawce House'a brzmi on głęboko i głośno. - Na...naprawdę?

- Mmhmm.

Po stronie Wilsona rozlega się kolejny wyraźny odgłos przełykania. - Chciałbym tam być, żeby móc to zobaczyć - mówi gardłowo.

House pociera palcami w górę i w dół po przodzie swoich jeansów, po czym przestaje się nimi interesować i wsuwa rękę pod swoją koszulkę.
- Mm, ja też bym tego chciał. - Jego dłoń jest ciepła i trochę spocona. Jest podekscytowany. Podniecony. Boleśnie podniecony. - Zdradź mi sekret, James - mruczy.

W słuchawce słychać szuranie i niespodziewany tępy odgłos telefonu upuszczonego na łóżko, a potem wykrzyczane przez Wilsona: "Kurwa", po którym telefon zostaje ponownie podniesiony i House słyszy, jak Wilson oddycha ciężko do słuchawki.

- To było urocze - komentuje dokuczliwie House.

- Upuściłem telefon - wyjaśnia głupio Wilson i parska nerwowym śmiechem. Śmiech urywa się prędko i House słyszy, jak Wilson znowu chrząka. - Mam ci zdradzić sekret?

- Mhm. Masz mi zdradzić sekret.

Zapada cisza, tym razem na dłużej. House słyszy oddech Wilsona. Jest przyspieszony i pobrzmiewa w nim podniecenie. Zupełnie jak wtedy, kiedy się całują.
- Jestem... jestem twardy - wyznaje głosem zbliżonym do szeptu, jakby wyznawał jakiś grzech.

House szczerzy się w uśmiechu. - Jak twardy?

Kolejna przerwa. - Boleśnie.

- Boleśnie?

- Tak. - Wilson brzmi prawie tak, jakby poddawano go torturom, jak gdyby samo mówienie o tym miało sprawić, że zacznie szczytować. - Boleśnie.

- Brzmi boleśnie.

Wilson śmieje się sztywno. Rozlega się słaby szelest, gdy ponownie przekłada telefon do drugiego ucha. - Taaa.

House zaczyna przesuwać swoją koszulkę ku górze, aż jego klatka piersiowa zostaje odsłonięta. Jego sutki są twarde i sterczące. Lekko pociera środkowym palcem swój lewy sutek.
- Zdejmij koszulę - nakazuje niskim, poważnym głosem.

- Ja... - House słyszy, jak Wilson z trudem przełyka ślinę. - Już to zrobiłem.

- Och? - House unosi brwi, po czym uśmiecha się przelotnie. - Dlatego upuściłeś telefon?

Słyszy, jak Wilson wypuszcza drżący oddech. - Mhm.

House chichocze cicho. Wyobraża sobie Wilsona leżącego na łóżku, jego odkryty tors, twarde sutki, delikatny meszek ciemnych włosów pokrywający środkową część jego klatki piersiowej oraz drugą kreskę włosów, ciągnącą się od jego pępka aż do krocza. Żałuje, że nie może oglądać tego na własne oczy. Dotykać. Całować. Na tę myśl jego członek zaczyna pulsować.
- Dotykasz swojej klatki piersiowej?

Wilson milczy chwilę. - Jeśli chcesz, żebym to zrobił...

- Mhm. - House obrysowuje palcem swój sutek, po czym delikatnie przeciąga paznokciami w poprzek mostka do drugiego sutka. - Mhm, chcę, żebyś to zrobił.

- Okej. - Słyszy, jak Wilson bierze drżący wdech, a potem ostro wypuszcza powietrze. Boże, ależ chciałby móc to zobaczyć. Wyobrażanie sobie tego sprawia, że jest to znacznie bardziej podniecające. - Greg... - mruczy lubieżnie Wilson.

- Hmm, James?

House słyszy każdy oddech, powolny i ciężki, i nie chce niczego więcej, niż tylko wepchnąć rękę głęboko w swoje jeansy i dotknąć się. Doprowadza go to do szaleństwa.
- Chciałbym, żebyś to był ty. Żebyś to ty to robił.

Teraz kolej na House'a, by przełknąć z trudem ślinę. Niech to wszyscy diabli.
- Opisz, co robisz.

- Mam to opisać? - Głos Wilsona jest niewyraźny z pożądania.

- Mhm. Opisz to.

- Ja... Wilson chrząka cicho. - Pozwalam moim... moim palcom wędrować po mojej piersi.

- Mm, mów dalej.

Zapada chwila ciszy. - Pozwalam im przesunąć się do moich... po moich sutkach. - Przełyka ślinę. - Są sterczące.

House przygryza dolną wargę, po czym wzdycha drżąco. - Twoje sutki?

Kolejna przerwa, jak gdyby Wilson kiwał głową. - Mhm.

House oblizuje wargi. Przełyka ślinę. - O czym myślisz?

Kolejna krótka przerwa. - O tobie.

Jezu. - O czym dokładnie?

Słyszy ciche sapnięcie po stronie Wilsona, a po nim szeleszczenie; brzmi to tak, jakby Wilson układał się wygodniej na poduszkach.
- O tobie. Że pochylasz się nade mną.

House przekłada telefon do drugiego ucha i prędko wyciera spoconą dłoń o pościel, a następnie zamyka ją na swoim kroczu i naciska, wyginając biodra i napierając nimi na swoją dłoń. Boże, jest tak zajebiście twardy.
- Co robię, James? Co z tobą robię? - pyta chrapliwym głosem, przerywając pytania cichymi jękami, gdy zmysłowo pociera swoją erekcję przez materiał jeansów.

- O boże. - Wilson dyszy. Brzmi to tak, jakby miał kłopot z nabieraniem powietrza w płuca. Teraz kieruje nim żądza. - Ssiesz mój sutek, to właśnie robisz. Ssiesz i liżesz go, tak jak zawsze. Doprowadzasz mnie do szaleństwa.

- Uwielbiam to, jak jęczysz, kiedy ci tak robię, James - szepcze House.

- Boże, tak.

- Jęknij dla mnie. Niech to zabrzmi tak, jakbym naprawdę tam był. Jakbym był tam naprawdę i ssał twój sutek. - Oblizuje wargi, ponownie przyciskając dłoń do swojego członka. - Jakbym doprowadzał cię do szaleństwa.

Wilson nie zwleka; jęczy natychmiast, głośno, a potem wypuszcza powietrze. House przywołuje obraz Wilsona wyginającego plecy, gdy on całuje jego klatkę piersiową. Przypomina sobie sposób, w jaki Wilson chwyta go za włosy, próbując go nakłonić, żeby przesunął się w dół.

To wyobrażenie popycha go do tego, że niezdarnie odpina guzik jeansów i nieporadnie rozpina zamek rozporka.
- Jezu - woła ściszonym głosem, słysząc jak Wilson jęczy ponownie, tym razem drżąco. - Ja cię pieprzę, James.

- Chciałbym.

House śmieje się krótko, wpycha rękę do jeansów i przesuwa palcami po miękkiej tkaninie swoich bokserek, czując jak jego członek drga pod jego dotykiem.
- Mhm - odpowiada. - Mhm, też bym chciał.

Na moment zapada cisza, po której rozlega się kolejny cichy jęk Wilsona. - Co byś... co byś ze mną zrobił, gdybyś tu był?

- Gdybym tam był?

- Taak. Boże, taak.

House wyciąga dłoń z jeansów i zmysłowo, powoli pociera nią brzuch, próbując przeciągnąć to wszystko najdłużej jak to możliwe. Równocześnie kołysze nieznacznie biodrami; jego członek boleśnie domaga się dotyku.
- Obciągnąłbym ci - odpowiada bez tchu.

Słyszy urywany wydech Wilsona, a potem odgłos z trudem przełykanej śliny. - Mhm. Taak, podoba mi się ten pomysł.

- Patrzyłbym, jak ty obciągasz mi - mówi dalej House.

- Taak, taak. - House słyszy, jak Wilson jęczy przejmująco, a potem przekłada telefon do drugiego ucha. - Jezu, taak.

- Patrzyłbym, jak twoje usta ślizgają się po moim członku.

- Jezu.

- Spuściłbym ci się prosto do gardła.

Słyszy, że Wilson przełyka ślinę między jednym a drugim ostrym zaczerpnięciem powietrza. - Cholera, taak. O, boże, taak.

- Szczytowałbym, trzymając twoją głowę - ciągnie lubieżnie House. Oddycha ciężko, jego ręka jest z powrotem w jeansach, palce masują jego członek przez bokserki. - Bo wiem, jak bardzo uwielbiasz, kiedy dochodzę w twoich ustach.

- Greg, proszę.

- A może bym cię przeleciał. Zerżnąłbym cię ostro. - Przełyka ślinę i wypuszcza urywany oddech. - Jesteś tak cholernie ciasny, kiedy cię pieprzę, James.

- Boże, brakuje mi ciebie - wyznaje gardłowo Wilson.

House wybucha śmiechem. Wilson zawsze musi powiedzieć coś takiego w najlepszym momencie. Że go kocha, albo coś równie ckliwego. Śmiech zamiera, gdy House rozchyla poły jeansów i wyciąga na wierzch swojego penisa.
- Wiem - odpowiada zdyszanym głosem, zerkając na swój członek. Jest taki twardy.

- Co teraz... co teraz robisz? - pyta Wilson głosem pełnym napięcia; dla House'a brzmi to tak, jakby właśnie się masturbował. Słyszy, jak Wilson oddycha ciężko i wyobraża sobie dotyk gorącego oddechu Wilsona na swoim karku, na swojej piersi, między udami, na swoim członku. Przyprawia go to o dreszcze i sam wypuszcza drżący oddech.

- Dotykam się - odpowiada chrapliwie House. Zaciska dłoń na swoim penisie i przesuwa kciukiem po jego czubku, robiąc gwałtowny wdech, gdy członek zaczyna pulsować w jego śliskiej od potu dłoni.

- Ja... ja też - sapie Wilson. - Ja... o, boże... ja też.

- Wyobrażam sobie, że pieprzę się z tobą. Mocno, James. Mocno.

House unosi biodra i prawie dochodzi, gdy docierają do niego bezsilne jęki Wilsona, dyszącego ciężko do słuchawki. Nie słyszy niemal niczego poza tym. Poznaje, że Wilson jest bliski spełnienia. Bardzo bliski. Tak samo, jak on.
- Greg, proszę. Proszę.

- Kończysz już, James? - mamrocze z trudem. Mówienie staje się prawie niemożliwe, tak bliski jest orgazmu. - Spuścisz się na swoją rękę? - Nie słyszy nic oprócz ciężkiego oddechu, piskliwego kwilenia, sporadycznych gardłowych jęków. - Bo ja zaraz skończę, James. Jestem tak blisko.

- Cholera - wykrztusza zduszonym głosem Wilson. - Cholera.

- Zaraz dojdę, wyobrażając sobie, że dochodzę w twoich ustach.

Nagle słyszy, jak z ust Wilsona wydobywa się napięty, przeszywający dźwięk, a potem w słuchawce rozlega się głęboki, głośny oddech, przerywany pojękiwaniem, jakie Wilson zawsze wydaje z siebie podczas szczytowania.

Odgłosy towarzyszące orgazmowi Wilsona, świadomość, że Wilson się masturbuje, że spuszcza się na swoją rękę, posyłają House'a za krawędź. Odchyla głowę, wykrzykując:
- O, boże, James.
Zmusza się do podniesienia głowy i spogląda na swój członek, tryskający pod wpływem urywanych, szybko słabnących fal, po czym wyczerpany osuwa się na poduszkę, oddychając ciężko, zlany potem.

Słyszy ochrypły głos Wilsona. - Jezu.

- Mmm, coś w tym stylu.

Rozlega się odgłos szurania, gdy Wilson jeszcze raz niezdarnie przekłada telefon do drugiego ucha, a kilka chwil później House słyszy dźwięk towarzyszący przykładaniu butelki do ust. Najwyraźniej Wilson pił zachłannie, by ugasić pragnienie. Dźwięk ten uświadamia House'owi, że jemu też chce się pić, więc sięga do stolika przy łóżku po zroszoną kropelkami wody butelkę piwa. Wierzch dłoni ma umazany niewielką ilością własnej spermy.

Wilson przełyka hałaśliwie, po czym wypuszcza drżący oddech. - Jasna cholera, czemu nie przyjechałeś razem ze mną do Londynu?

House parska śmiechem. Podnosi butelkę do ust i pociąga łyk. - Bo zajmuję się tylko mało znaczącą diagnostyką.

Słyszy, że Wilson wypija następny łyk piwa. Dźwięk jego oddechu staje się coraz wolniejszy. Oddech House'a także zaczyna zwalniać. - Mimo to, mogliśmy zrobić to razem.

Wargi House'a rozciągają się w uśmieszku. - Przecież zrobiliśmy.

- Nie - odpowiada Wilson; przeciąga to słowo tak, że brzmi ono, jakby składało się z więcej niż jednej sylaby. Potem zaczyna się śmiać i pociąga kolejny łyk piwa. - Przemądrzały dupek. Mówiłem o tym, że mimo to mogliśmy razem przylecieć do Londynu.

- Wydawało mi się, że w ten sposób będzie zabawniej.

Przerwa. - Mhm - Wilson śmieje się znowu, tym razem prawie wstydliwie. - Owszem, było.

House pochłania resztę piwa, potem nachyla się w bok i z trzaskiem odstawia butelkę na stolik, pytając: - Która jest u ciebie godzina?

- Uh... - Chwila ciszy. - Kurwa. Już późno.

- To znaczy jak późno?

- To znaczy późno po północy. - Westchnienie. - Muszę być na nogach przed siódmą jutro rano. Czy raczej dzisiaj.

House przesuwa się na łóżku, zerkając w stronę pudełka chusteczek.
- W takim razie chyba powinienem już...
Stęka, sięgając po pudełko, a następnie sadowi się z powrotem na poduszkach. Podtrzymując telefon ramieniem, wyciąga kilka chusteczek.

- Mhm.

House wyciera chusteczkami ślady spermy, po czym rzuca chusteczki na podłogę.
- W takim razie chyba powinienem już kończyć.

Na moment zalega cisza. - Mhm - powtarza Wilson, niemalże płaczliwie. Milczy przez chwilę. - Będziesz się nudził jutro wieczorem?

House uśmiecha się szeroko. - Być może. Zapłacisz mój rachunek za telefon, kiedy wrócisz?

- Dlaczego miałbym to zrobić?

- Zarabiasz więcej pieniędzy niż ja, oto dlaczego.

Słyszy, że Wilson się śmieje. - To ja zadzwonię do ciebie.

- O której?

House wyłapuje odgłos tłumionego ziewnięcia Wilsona. - Jutro wieczorem, o tej samej porze.

- W porządku. A więc jutro wieczorem o tej samej porze. I wtedy ja będę na górze.

Wilson parska śmiechem. - Do usłyszenia później, Greg.

- Mhm, okej. Do usłyszenia, James. - Ma zamiar odsunąć telefon od ucha, ale jeszcze szybko dodaje: - Wilson, czekaj.

Wilson ziewa. - Hm? Słucham, Greg?

House milczy. Otwiera usta i zamyka je.

- Halo?

House zaciska wargi, rozgląda się niepewnie po sypialni. Z trudem przełyka ślinę.

- Greg?

Robi głęboki wdech i mamrocze z zakłopotaniem, tak szybko, że prawie go nie słychać:
- Kocham cię.

Jednak Wilson to słyszy. House niemal widzi, jak Wilson uśmiecha się, odpowiadając:
- Też cię kocham, Greg.

Słyszy, że Wilson się rozłączył, więc sam również odsuwa telefon od ucha i zamyka go z trzaskiem, uśmiechając się do siebie.



<center>### the end ###</center>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 4:17, 07 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicodinka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 802
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Taka planeta Ziemia...Może słyszałeś?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:28, 28 Maj 2011    Temat postu:

Piękne!
Richie, wielkie dzięki za przetłumaczenie! Po angielsku raczej niewiele bym zrozumiała, a tak to....
Piękne!
Weny Richie,na kolejne tłumaczenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 4:51, 29 Maj 2011    Temat postu:

Hmmm... Chyba pierwszy raz widzę, żeby ktoś określił phone-sex przymiotnikiem "piękny" Nie to, żebym miała coś przeciwko

Dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicodinka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 802
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Taka planeta Ziemia...Może słyszałeś?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:47, 29 Maj 2011    Temat postu:

Widzisz co narobiłaś?! Przez twoje ficki (a raczej dzięki nim) zmieniłam swoje Hilson friendship na Hilson love!
Ale wcale nie narzekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:12, 29 Maj 2011    Temat postu:

Co prawda już tego fika czytałam, ale to jedna z tych er, które nigdy mi się nie znudzą

Cytat:
- Dobrze jest móc rozprostować nogi - oznajmia bezsensownie Wilson; bezsensownie, ponieważ House wie, że Wilson leciał pierwszą klasą.
chyba raczej: 'dobrze jest uwolnić ptaszka z klatki'

Cytat:

[...]
- Być może.
[..]
- Być może?
- Mm, być może.
[...]
- Coś, o czym powinienem wiedzieć?
[...]
- Nie wiem. A o czym powinieneś wiedzieć?
cóż za porywająca wymiana zdań

Cytat:
- Chcesz poznać sekret, James?

przepraszam, gópie myśli.

Cytat:
W słuchawce słychać szuranie i niespodziewany tępy odgłos telefonu upuszczonego na łóżko, a potem wykrzyczane przez Wilsona: "Kurwa"
Wilson bluźni o_O Nieładnie

Cytat:
- Patrzyłbym, jak twoje usta ślizgają się po moim członku.

- Jezu.

- Spuściłbym ci się prosto do gardła.
widzę, że House ma zdecydowanie lepiej opanowaną umiejętność formułowania sensownych zdań 'w trakcie'

Cytat:
- Boże, brakuje mi ciebie - wyznaje gardłowo Wilson.
aww, kocham te Wilsonowe wyznania


Omatko, co tu pisać, to jest po prostu hot i tyle

Szacun dla Ciebie, że zdecydowałaś się tego fika przetłumaczyć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:12, 29 Maj 2011    Temat postu:

OMG, ale napięcie w tym fiku! Już myślalam, że 'wiadome' nigdy się nie wydarzy a jak mnie korciło cały czas, żeby przewinąć tą gadkę i przejść od razu do ery... no ale nie, oparłam się temu i grzecznie czytałam;)

od czasu do czasu fajnie przeczytać fika w czasie teraźniejszym, bo to prawie jak czytanie scenariusza Zwłaszcza tutaj, jak to praktycznie sam dialog;)

Cytat:
Robi głęboki wdech i mamrocze z zakłopotaniem, tak szybko, że prawie go nie słychać:
- Kocham cię.
House jest taki słodko nieporadny jeśli chodzi o takie rzeczy

weny na więceeej, bo więcej takich fików to sprawa bardzo pożądana


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez advantage dnia Nie 21:15, 29 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:33, 30 Maj 2011    Temat postu:

Vicodinka napisał:
Widzisz co narobiłaś?! Przez twoje ficki (a raczej dzięki nim) zmieniłam swoje Hilson friendship na Hilson love!
Ja nic nie zrobiłam Ja tu tylko tłumaczę/piszę fiki, a wszystkie ich konsekwencje to wyłącznie zasługa Hilsonowej magii

***

Anai napisał:
Co prawda już tego fika czytałam, ale to jedna z tych er, które nigdy mi się nie znudzą
to są jakieś ery, które mogą się znudzić? A skoro czytałaś... prawda, że po angielsku brzmi lepiej? Zwłaszcza ten kawałek z 'come' pod koniec

Anai napisał:
chyba raczej: 'dobrze jest uwolnić ptaszka z klatki'
Wilson tak nie powie, bo nie chce podsuwać House'owi pomysłu na [link widoczny dla zalogowanych] (zauważ, że ten model jest wyposażony w plastikowe kłódki, żeby nie uruchamiać wykrywaczy metalu na lotniskach)

Anai napisał:
cóż za porywająca wymiana zdań
eee tam, nie liczy się co mówią, tylko jak Too bad, że my możemy tylko czytać fiki, a nie ich słuchać w wykonaniu chłopaków.

Anai napisał:

przepraszam, gópie myśli.
może byś się tak podzieliła nimi z resztą klasy?

Anai napisał:
Wilson bluźni o_O Nieładnie
musiał pomyśleć o kimś i mu się przypadkiem wypsnęło

Anai napisał:
widzę, że House ma zdecydowanie lepiej opanowaną umiejętność formułowania sensownych zdań 'w trakcie'
nic dziwnego, skoro Wilson ma wtedy usta zajęte czymś innym

Anai napisał:
aww, kocham te Wilsonowe wyznania
me, too Człowiek nawet nie ma mu za złe, że psuje nastrój

Anai napisał:
Szacun dla Ciebie, że zdecydowałaś się tego fika przetłumaczyć
dzięki Mogłam albo to zrobić, albo kolejne 3 lata zastanawiać się nad przetłumaczeniem niektórych kawałków

***

advantage napisał:
OMG, ale napięcie w tym fiku! Już myślalam, że 'wiadome' nigdy się nie wydarzy
no ba! Jak go pierwszy raz czytałam, to z początku nie wiedziałam nawet, czy będzie jakieś 'wiadome' (nie mówiąc już o 'I love you' na koniec O__O )

advantage napisał:
a jak mnie korciło cały czas, żeby przewinąć tą gadkę i przejść od razu do ery... no ale nie, oparłam się temu i grzecznie czytałam;)
im dłużej odwleka się przyjemność, tym jest... przyjemniej

advantage napisał:
od czasu do czasu fajnie przeczytać fika w czasie teraźniejszym, bo to prawie jak czytanie scenariusza
i'm happy with your happiness

advantage napisał:
House jest taki słodko nieporadny jeśli chodzi o takie rzeczy
Mhm A Wilson jest przeuroczy, że go nie zmusza do takich wyznań

advantage napisał:
weny na więceeej, bo więcej takich fików to sprawa bardzo pożądana
jeśli tylko znajdzie się jakiś... przetłumaczalny fik i będę miała akurat czas, to ofkors


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:56, 30 Maj 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
no ba! Jak go pierwszy raz czytałam, to z początku nie wiedziałam nawet, czy będzie jakieś 'wiadome' (nie mówiąc już o 'I love you' na koniec O__O )
taaak, wyznanie było niezłym zakończeniem

Richie117 napisał:
im dłużej odwleka się przyjemność, tym jest... przyjemniej
tylko żeby nie było to tak długo, aż stanie sie torturą

Richie117 napisał:
i'm happy with your happiness
żeby tylko mi tak dobrze i szybko szło pisanie jak czytanie, to już w ogóle byłoby cudownie;)

Richie117 napisał:
Mhm A Wilson jest przeuroczy, że go nie zmusza do takich wyznań
a House jest uroczy z tym, że nie robi tego zbyt często

Richie117 napisał:
jeśli tylko znajdzie się jakiś... przetłumaczalny fik i będę miała akurat czas, to ofkors
ok

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:20, 30 Maj 2011    Temat postu:

advantage napisał:
tylko żeby nie było to tak długo, aż stanie sie torturą
pewne fiki temu zdecydowanie zaprzeczają

advantage napisał:
żeby tylko mi tak dobrze i szybko szło pisanie jak czytanie, to już w ogóle byłoby cudownie;)
the same here

advantage napisał:
a House jest uroczy z tym, że nie robi tego zbyt często
mhm, House to robi dokładnie z taką częstotliwością, jak na prawdziwego faceta przystało

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:09, 31 Maj 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
to są jakieś ery, które mogą się znudzić?
może 'znudzić' to nie najlepsze określenie. Raczej jakieś kiepsko napisane, do których nie ma się ochoty wracać

Richie117 napisał:
A skoro czytałaś... prawda, że po angielsku brzmi lepiej? Zwłaszcza ten kawałek z 'come' pod koniec
mhm, zdaje mi się, że z większością fików tak jest (ale to oczywiście zależy od tłumaczenia, czy ja już mówiłam, że jest świetne? ) Z 'come' w ogóle jest problem (ten nasz głupi język ), ale ładnie z tego wybrnęłaś, zachowując jednocześnie sens tej rozmowy

Richie117 napisał:
Wilson tak nie powie, bo nie chce podsuwać House'owi pomysłu na to
omg! To klatki dla ptaszków naprawdę istnieją Tylko nie wiem, po co ktoś miałby ich używać (z własnej woli, bo potrafię sobie wyobrazić, że zazdrosny House kazałby założyć coś takiego Wilsonowi ).

Richie117 napisał:
eee tam, nie liczy się co mówią, tylko jak Too bad, że my możemy tylko czytać fiki, a nie ich słuchać w wykonaniu chłopaków.
no właśnie, z ekranu się raczej nie dowiemy jak mówią

Richie117 napisał:
może byś się tak podzieliła nimi z resztą klasy?
bardzo chętnie, gdybym tylko jeszcze pamiętała, o co mi wtedy chodziło

Richie117 napisał:
musiał pomyśleć o kimś i mu się przypadkiem wypsnęło
biorąc pod uwagę to, że w oryginalnej wersji fika Wilson mówi: 'shit', to mam nadzieję, że nie o to mu chodziło Ale... kurwik-House?

Richie117 napisał:
Człowiek nawet nie ma mu za złe, że psuje nastrój
to wina jego wrodzonego uroku osobistego

Richie117 napisał:
Mogłam albo to zrobić, albo kolejne 3 lata zastanawiać się nad przetłumaczeniem niektórych kawałków
proponuję tak postępować ze wszystkimi fikami

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:48, 31 Maj 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
pewne fiki temu zdecydowanie zaprzeczają
taaak? zawsze mi się wydawało, że im dłużej nie pojawia się nic konkretnego, to faceci się złoszczą

Richie117 napisał:
the same here
a jak poszukiwania pracy idą?

Richie117 napisał:
mhm, House to robi dokładnie z taką częstotliwością, jak na prawdziwego faceta przystało
ale czasami by nie zaszkodziło gdyby jednak House wziął przykład z Wilsona i zwiększył swoją częstotliwość

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:21, 02 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
Raczej jakieś kiepsko napisane, do których nie ma się ochoty wracać
dopsz, że takich er nie ma aż tak dużo

Anai napisał:
mhm, zdaje mi się, że z większością fików tak jest (ale to oczywiście zależy od tłumaczenia, czy ja już mówiłam, że jest świetne? ) Z 'come' w ogóle jest problem (ten nasz głupi język ), ale ładnie z tego wybrnęłaś, zachowując jednocześnie sens tej rozmowy
dzięki
nawet jeśli większość fików brzmi lepiej po angielsku (pewnie dlatego, że angielski daje lepszy klimat), to znaczna część z nich niewiele traci po przetłumaczeniu, a w tym jest masa zdań, które są po polsku zbyt skomplikowane, żeby pasowało do phone!sex A z 'come' to było dziwne... miałam zaplanowane napisać to inaczej, ale w ostatniej chwili olśniło mnie na to rozwiązanie

Anai napisał:
To klatki dla ptaszków naprawdę istnieją Tylko nie wiem, po co ktoś miałby ich używać (z własnej woli, bo potrafię sobie wyobrazić, że zazdrosny House kazałby założyć coś takiego Wilsonowi ).
yup, istnieją i to w szerokim wyborze. Nawet już nie pamiętam, czy się tym szczególnie zdziwiłam, jak przeczytałam o nich pierwszy raz
Um... o ile czytałam, to sam na sobie mało kto ich używa (chociaż są i takie świry), bo what's the point, skoro masz kluczyk? Tak poza tym, to jest to popularna zabawka w związkach BDSM, a nawet w takich zwyczajnych, służąca nie tylko jako 'pas cnoty' ( ), lecz również żeby dodać kolorków życiu erotycznemu (ponoć kilka dni abstynencji i oczekiwania potrafi zdziałać cuda )

Anai napisał:
no właśnie, z ekranu się raczej nie dowiemy jak mówią
i znów trzeba wysilić wyobraźnię A moja wyobraźnia na szczęście świetnie sobie radzi z podkładaniem głosów chłopaków

Anai napisał:
bardzo chętnie, gdybym tylko jeszcze pamiętała, o co mi wtedy chodziło
ile ja razy słyszałam tę wymówkę

Anai napisał:
biorąc pod uwagę to, że w oryginalnej wersji fika Wilson mówi: 'shit', to mam nadzieję, że nie o to mu chodziło
a, racja No cóż, nawet gdyby, to w erze przez telefon shit stanowi mniejszy problem, niż w erze bezpośredniej

Anai napisał:
Ale... kurwik-House?
oł gaaad Ile to już lat minęło od słynnych 'kurwików w oczach' posłanki Beger? Jednakowoż kurwikowe spojrzenia bardziej pasowałyby mi do Cuddy, niż do chłopaków

Anai napisał:
to wina jego wrodzonego uroku osobistego
i tajnego przepisu na naleśniki

Anai napisał:
proponuję tak postępować ze wszystkimi fikami
jestem 'za', tylko skąd nabrać na to wszystko czasu (a niektóre fiki naprawdę wymagają olśnienia )

***

advantage napisał:
taaak? zawsze mi się wydawało, że im dłużej nie pojawia się nic konkretnego, to faceci się złoszczą
faceci owszem, ale nie House i Wilson wykreowani przez overly-romantic fangirls
a propos fików z torturująco-długą grą wstępną - czytałaś [link widoczny dla zalogowanych] (inne takie fiki wyleciały mi z głowy )

advantage napisał:
a jak poszukiwania pracy idą?
good for U all, nie idą wcale

advantage napisał:
ale czasami by nie zaszkodziło gdyby jednak House wziął przykład z Wilsona i zwiększył swoją częstotliwość
postaram się o tym pamiętać, gdybym się kiedyś zabrała za pisanie tego przesłodzonego fika

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:39, 02 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
faceci owszem, ale nie House i Wilson wykreowani przez overly-romantic fangirls
a propos fików z torturująco-długą grą wstępną - czytałaś [link widoczny dla zalogowanych] (inne takie fiki wyleciały mi z głowy )
żeby nie było, że narzekam bardzo dobrze, że ludzie overly-romantic o nich piszą... byle tylko death fiki nie prześcignęły w ilości tych love
za fika dzięki, przeczytam

Richie117 napisał:
good for U all, nie idą wcale
ostatnio ktoś mi powiedział, że przy szukaniu pracy w Polsce trzeba być bardzo cierpliwym

Richie117 napisał:
postaram się o tym pamiętać, gdybym się kiedyś zabrała za pisanie tego przesłodzonego fika
Wilson? Co? Nic, kocham cię

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:09, 02 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
dopsz, że takich er nie ma aż tak dużo
albo mamy szczęście nie trafiać na takowe zbyt często

Richie117 napisał:
A z 'come' to było dziwne... miałam zaplanowane napisać to inaczej, ale w ostatniej chwili olśniło mnie na to rozwiązanie
najlepsze pomysły przychodzą niespodziewanie

Richie117 napisał:
Nawet już nie pamiętam, czy się tym szczególnie zdziwiłam, jak przeczytałam o nich pierwszy raz
ja tak

Richie117 napisał:
Um... o ile czytałam, to sam na sobie mało kto ich używa (chociaż są i takie świry), bo what's the point, skoro masz kluczyk?
może tak im wygodnie?

Richie117 napisał:
i znów trzeba wysilić wyobraźnię
jasna sprawa, bez wyobraźni można równie dobrze wcale nic nie czytać

Richie117 napisał:
ile ja razy słyszałam tę wymówkę
chciałabym, żeby to była tylko wymówka...
Obiecuję, że teraz już będę wszystkie gópie myśli pisać od razu, albo założę sobie zeszycik, żeby je zapisywać

Richie117 napisał:
No cóż, nawet gdyby, to w erze przez telefon shit stanowi mniejszy problem, niż w erze bezpośredniej
ale to by trochę zepsuło nastrój

Richie117 napisał:
Ile to już lat minęło od słynnych 'kurwików w oczach' posłanki Beger?
8 lat :
Cytat:
16 maja 2003 w gazecie "Super Express" ukazał się wywiad (zatytułowany Dziękujemy za odwagę) na temat życia prywatnego Renaty Beger, który przyniósł jej pewną popularność m.in. przez użycie w nim terminu kurwiki i deklaracji, iż lubi seks jak koń owies


Richie117 napisał:
Jednakowoż kurwikowe spojrzenia bardziej pasowałyby mi do Cuddy, niż do chłopaków
damn, a zawsze myślałam, że ona ma spojrzenie bazyliszka

Richie117 napisał:
jestem 'za', tylko skąd nabrać na to wszystko czasu
przydałby się taki wehikuł czasu *marzy*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 3:17, 03 Cze 2011    Temat postu:

advantage napisał:
byle tylko death fiki nie prześcignęły w ilości tych love
to nam chyba nie grozi
cała przyjemność po mojej stronie

advantage napisał:
ostatnio ktoś mi powiedział, że przy szukaniu pracy w Polsce trzeba być bardzo cierpliwym
ja jestem cierpliwa baaardzo. Tylko moja matka już mniej, a właściwie wcale

advantage napisał:
Wilson? Co? Nic, kocham cię

- Wilson...
- ...
- Wilson, śpisz?
- ...
- Wilsooon, obuuudź sięęę!!!
- ...czego chcesz, House? Jest... ożeszwmordęjeża!... 2:49!!!
- Um... chcę ci tylko powiedzieć, że cię kocham
.


***

Anai napisał:
albo mamy szczęście nie trafiać na takowe zbyt często
tyle er przeczytałam, że jak nie trafiam na badziewie, to musi ich być mało

Anai napisał:
najlepsze pomysły przychodzą niespodziewanie
niech przychodzą, kiedy chcą, byle bym miała wtedy coś do pisania

Anai napisał:
może tak im wygodnie?
a podobno to kobiet nie można zrozumieć

Anai napisał:
Obiecuję, że teraz już będę wszystkie gópie myśli pisać od razu, albo założę sobie zeszycik, żeby je zapisywać
zaopatrz się od razu w 200kartkowy zeszyt, a na okładce napisz "Kosmate Myśli by Anai"

Anai napisał:
ale to by trochę zepsuło nastrój
może nie bardziej, niż konieczność zrobienia sobie lewatywy przed erą

Anai napisał:
8 lat
wow, nie myślałam, że aż tyle Gdyby ten wywiad był parę lat później, to zamiast porównania do konia mogłoby być "jak Hilsonki erę"

Anai napisał:
damn, a zawsze myślałam, że ona ma spojrzenie bazyliszka
jedno nie wyklucza drugiego - najpierw poraża ofiarę spojrzeniem bazyliszka, a potem z kurwikami w oczach się na nią rzuca

Anai napisał:
przydałby się taki wehikuł czasu *marzy*
*marzy, too* ^__^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:55, 03 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
ja jestem cierpliwa baaardzo. Tylko moja matka już mniej, a właściwie wcale
u mnie odwrotnie xd Więc co my w ogóle dostajemy w tych genach?

Richie117 napisał:

- Wilson...
- ...
- Wilson, śpisz?
- ...
- Wilsooon, obuuudź sięęę!!!
- ...czego chcesz, House? Jest... ożeszwmordęjeża!... 2:49!!!
- Um... chcę ci tylko powiedzieć, że cię kocham
.
to już podchodzi pod okrutne, ale jest niewiarygodnie słodkie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:37, 03 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
- Wilson...
- ...
- Wilson, śpisz?
- ...
- Wilsooon, obuuudź sięęę!!!
- ...czego chcesz, House? Jest... ożeszwmordęjeża!... 2:49!!!
- Um... chcę ci tylko powiedzieć, że cię kocham.


- Ale ja nie umiem latać!
- Wilson, o czym ty...
- ...
*chrrr, chrrr*

- Nie to nie, sam pójdę obejrzeć Zmierzch.


Richie117 napisał:
tyle er przeczytałam, że jak nie trafiam na badziewie, to musi ich być mało
może partacze mają na tyle przyzwoitości, żeby nie pisać ery

Richie117 napisał:
niech przychodzą, kiedy chcą, byle bym miała wtedy coś do pisania
zawsze możesz pisać krwią, jakby co

Richie117 napisał:
a podobno to kobiet nie można zrozumieć
faceci też są dziwni, tylko motywy ich działania są bardziej oczywiste

Richie117 napisał:
zaopatrz się od razu w 200kartkowy zeszyt, a na okładce napisz "Kosmate Myśli by Anai"
200 kartek? To i tak dobrze, chyba, że miałaś na myśli, że grubszych zeszytów już nie ma

Richie117 napisał:

może nie bardziej, niż konieczność zrobienia sobie lewatywy przed erą
mniej więcej tak samo, poor chłopaki

Richie117 napisał:
wow, nie myślałam, że aż tyle
ja myślałam, że minęło co najwyżej 4-5 lat, masakra, jak ten czas leci

Richie117 napisał:
Gdyby ten wywiad był parę lat później, to zamiast porównania do konia mogłoby być "jak Hilsonki erę"
i o ile ładniej brzmi

Richie117 napisał:
jedno nie wyklucza drugiego - najpierw poraża ofiarę spojrzeniem bazyliszka, a potem z kurwikami w oczach się na nią rzuca
prawie jak opis ataku jakiegoś drapieżnika, jeszcze by pasowało, gdyby potem tą swoją ofiarę zjadła

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 2:11, 04 Cze 2011    Temat postu:

advantage napisał:
u mnie odwrotnie xd Więc co my w ogóle dostajemy w tych genach?
może ktoś nas podmienił w szpitalu?
a poważnie, to charakter podobno bardziej dziedziczy się po dziadkach niż po rodzicach

advantage napisał:
to już podchodzi pod okrutne, ale jest niewiarygodnie słodkie
U know, love hurts
jak to jest słodkie, to zapiszę sobie ten kawałek na później - jeszcze parę takich i będzie materiał na fika Btw, czytałaś tu na horum "Childs Play"? Czy to też kwalifikuje się jako słodki fik? Bo mam w zanadrzu do tłumaczenia coś podobnego, i IMO to jest bardzo sweet

***

Anai napisał:
- Ale ja nie umiem latać!
- Wilson, o czym ty...
- ...
*chrrr, chrrr*
- Nie to nie, sam pójdę obejrzeć Zmierzch.

AjĆć! poor House

Anai napisał:
może partacze mają na tyle przyzwoitości, żeby nie pisać ery
to by wyjaśniało niechęć TPTB do love!Hilsona

Anai napisał:
zawsze możesz pisać krwią, jakby co
*idzie ostrzyć zęby, żeby w razie konieczności przegryźć sobie nadgarstek*

Anai napisał:
faceci też są dziwni, tylko motywy ich działania są bardziej oczywiste
motywy facetów to seks, jedzenie, jedzenie i seks W jednej mądrej książce przeczytałam pożyteczną radę dla kobiet, które nie wiedzą, czego chcą mężczyźni: "Jeśli twój facet nie ma akurat erekcji, idź mu zrobić kanapkę"
A wracając do seksu...


Anai napisał:
chyba, że miałaś na myśli, że grubszych zeszytów już nie ma
dokładnie o tym myślałam Nie chciało mi się wstawać sprawdzić, ile kartek ma mój najgrubszy zeszyt

Anai napisał:
prawie jak opis ataku jakiegoś drapieżnika, jeszcze by pasowało, gdyby potem tą swoją ofiarę zjadła
jak powiedział House do Wilsona, gdy jeszcze miał musk: "She's gonna eat your head after she's done"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:24, 04 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
Btw, czytałaś tu na horum "Childs Play"? Czy to też kwalifikuje się jako słodki fik? Bo mam w zanadrzu do tłumaczenia coś podobnego, i IMO to jest bardzo sweet
jeśli mogę się wtrącić, to jestem jak najbardziej ZA! A 'Childs Play' jest baardzo sweet

Richie117 napisał:
AjĆć! poor House <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/czuwa.gif">
czemu poor? House doceni samotny seans, kiedy nie będzie musiał wyciągać przerażonego Wilsona spod łóżka

Richie117 napisał:
to by wyjaśniało niechęć TPTB do love!Hilsona
szkoda, że w kwestii HuSu nie czuli takiej samej niechęci

Richie117 napisał:
motywy facetów to seks, jedzenie, jedzenie i seks
a co z samochodami i piłką nożną?

Richie117 napisał:
W jednej mądrej książce przeczytałam pożyteczną radę dla kobiet, które nie wiedzą, czego chcą mężczyźni: "Jeśli twój facet nie ma akurat erekcji, idź mu zrobić kanapkę"
to się dopiero nazywa prosty w obsłudze mechanizm

Richie117 napisał:
A wracając do seksu...
so true

Richie117 napisał:
dokładnie o tym myślałam Nie chciało mi się wstawać sprawdzić, ile kartek ma mój najgrubszy zeszyt
grubszych niż 200kartkowe chyba nie ma, ale głowy za to nie dam

Richie117 napisał:
jak powiedział House do Wilsona, gdy jeszcze miał musk: "She's gonna eat your head after she's done"
no i wykrakał, tyle, że sobie. Może głowę jeszcze ma, ale musku już nie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:56, 05 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
jeśli mogę się wtrącić, to jestem jak najbardziej ZA!
oookej, wezmę to pod uwagę (tylko teraz naprawdę nie wiem kiedy się za cokolwiek zabiorę, bo z powodu słabo-płatnej, dorywczej roboty przez 2 miesiące będę gościem w domu i przy kompie )

Anai napisał:
czemu poor? House doceni samotny seans, kiedy nie będzie musiał wyciągać przerażonego Wilsona spod łóżka
ja tam myślę, że on by wolał siedzieć pod łóżkiem (albo lepiej - na łóżku) z Wilsonem, niż oglądać boskiego E2rda
ale przerażony Wilson... *rozpływa się *

Anai napisał:
szkoda, że w kwestii HuSu nie czuli takiej samej niechęci
z jednej strony racja, ale z drugiej... teraz przynajmniej wiemy, jakie to było paskudne No i mogło być gorzej, bo tego HuSu nie było tak dużo, jakby mogło być, gdyby TPTB chciało

Anai napisał:
a co z samochodami i piłką nożną?
jazda samochodem jest jak seks (ofkors nie mam na myśli Wilsona i jego volvo... chyba że towarzyszy mu House ), a piłka nożna to doskonałe tło do posiłków

Anai napisał:
grubszych niż 200kartkowe chyba nie ma, ale głowy za to nie dam
nadal nie chce mi się wstać i sprawdzić

Anai napisał:
no i wykrakał, tyle, że sobie. Może głowę jeszcze ma, ale musku już nie
jezzu, jeszcze zacznę wierzyć, że DS fucktycznie planował to wszystko od początku

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:41, 05 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
a poważnie, to charakter podobno bardziej dziedziczy się po dziadkach niż po rodzicach
podobno jakoś tak też to działa, że możemy być podatni na te same choroby, które mają dziadkowie. Dziwne.

Richie117 napisał:
Btw, czytałaś tu na horum "Childs Play"? Czy to też kwalifikuje się jako słodki fik? Bo mam w zanadrzu do tłumaczenia coś podobnego, i IMO to jest bardzo sweet
przeczytałam wczoraj. Wielbię każdego fika, w którym House jest dzieckiem, a Wilson się nim opiekuje, więc jasne, też jestem za
W tym może trochę tą słodkość popsuła wizja śmierci House'a, bo serio myślałam, że umrze na końcu. Ale i tak jestem za;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:43, 05 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
(tylko teraz naprawdę nie wiem kiedy się za cokolwiek zabiorę, bo z powodu słabo-płatnej, dorywczej roboty przez 2 miesiące będę gościem w domu i przy kompie )

mi się nigdzie nie spieszy

Richie117 napisał:
ja tam myślę, że on by wolał siedzieć pod łóżkiem (albo lepiej - na łóżku) z Wilsonem, niż oglądać boskiego E2rda
może woli Jacoba? ;>

Richie117 napisał:
ale przerażony Wilson... *rozpływa się *
*rozpływa się, too i przypomina sobie słodkiego fika z Wilsonem bojącym się burzy* (tak, to ten przetłumaczony przez Ciebie )

Richie117 napisał:
z jednej strony racja, ale z drugiej... teraz przynajmniej wiemy, jakie to było paskudne No i mogło być gorzej, bo tego HuSu nie było tak dużo, jakby mogło być, gdyby TPTB chciało
tjaa, ciekawe co ich właściwie powstrzymało

Richie117 napisał:
jazda samochodem jest jak seks (ofkors nie mam na myśli Wilsona i jego volvo... chyba że towarzyszy mu House ), a piłka nożna to doskonałe tło do posiłków
ah, to już wszystko pasuje

Richie117 napisał:
nadal nie chce mi się wstać i sprawdzić
nie sądziłam, że ktoś może być bardziej leniwy niż ja

Richie117 napisał:
jezzu, jeszcze zacznę wierzyć, że DS fucktycznie planował to wszystko od początku
nie zdziwiłabym się. A kiedy tylko dostał szansę te swoje zóe plany zrealizować wykorzystał ją bez wahania

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:40, 07 Cze 2011    Temat postu:

advantage napisał:
podobno jakoś tak też to działa, że możemy być podatni na te same choroby, które mają dziadkowie. Dziwne.
o tym nie słyszałam, hmm. Może to jakaś pokrętna wersja tego, że skłonność do chorób generalnie jest dziedziczna, a dziadkowie po prostu mieli więcej czasu, żeby zaliczyć więcej chorób niż nasi rodzice?

advantage napisał:
Wielbię każdego fika, w którym House jest dzieckiem, a Wilson się nim opiekuje, więc jasne, też jestem za
okej, załatwione - jak już skończę z "Układem", to zabieram się za tego 'dzieckowego' fika równocześnie z AU 7. sezonu, bo oba są względnie łatwe (zombiakowy fik będzie musiał poczekać ) A, i w tym nowym fiku nie ma ryzyka, że House umrze, za to jest klasyfikacja +18, if you know what I mean

***

Anai napisał:
mi się nigdzie nie spieszy
dzięki

Anai napisał:
może woli Jacoba? ;>
myślisz? IMO jeśli faktycznie tak, to tylko ze względu na zamiłowanie do motoryzacji

Anai napisał:
rozpływa się, too i przypomina sobie słodkiego fika z Wilsonem bojącym się burzy* (tak, to ten przetłumaczony przez Ciebie )
jeszcze trochę, a w tłumaczeniach przerobię wszystkie stany świadomości Wilsona
A może kiedyś zajmę się fikiem, w którym House podał Wilsonowi LSD na migrenę, a potem Wilson miał haluny, że atakują go nietoperze?

Anai napisał:
tjaa, ciekawe co ich właściwie powstrzymało
zgaduję, że LE chciała upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i zażądała więcej kasy za rozbierane sceny, na co sponsorzy "House'a" skorzystali z okazji i nie dali jej ani więcej kasy, ani więcej HuSu

Anai napisał:
nie sądziłam, że ktoś może być bardziej leniwy niż ja
ja nie dosyć, że leniwa jestem, to jeszcze mam sklerozę, bo przecież wstawałam już parę razy ( ) i zawsze zapominałam sprawdzić Ale wreszcie nie zapomniałam, i faktycznie - najgrubszy zeszyt jak mam, ma 192 kartki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:24, 07 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
dzięki
nie ma za co

Richie117 napisał:
myślisz? IMO jeśli faktycznie tak, to tylko ze względu na zamiłowanie do motoryzacji
well, Jacob jest przynajmniej przystojniejszy od Edzia

Richie117 napisał:
jeszcze trochę, a w tłumaczeniach przerobię wszystkie stany świadomości Wilsona
A może kiedyś zajmę się fikiem, w którym House podał Wilsonowi LSD na migrenę, a potem Wilson miał haluny, że atakują go nietoperze?
i dobrze! (tylko może omiń ten stan świadomości z S6 i S7 ). I me want takiego fika (a jeśli nie masz go w planach do tłumaczenia to możesz mi podrzucić, chętnie sobie przeczytam ).

Richie117 napisał:
zgaduję, że LE chciała upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i zażądała więcej kasy za rozbierane sceny, na co sponsorzy "House'a" skorzystali z okazji i nie dali jej ani więcej kasy, ani więcej HuSu
kurcze, niezła z niej optymistka - wierzyła, że ktoś jej zapłaci za to, żeby się rozebrała Ja mogę co najwyżej zapłacić, żeby chodziła w habicie

Richie117 napisał:
ja nie dosyć, że leniwa jestem, to jeszcze mam sklerozę, bo przecież wstawałam już parę razy ( ) i zawsze zapominałam sprawdzić
to i tak masz łagodny przypadek sklerozy w porównaniu ze mną - zwykle jak wychodzę z pokoju, żeby coś zrobić, to już na korytarzu nie pamiętam, co to właściwie było

Richie117 napisał:
Ale wreszcie nie zapomniałam, i faktycznie - najgrubszy zeszyt jak mam, ma 192 kartki

brawo, wygrałaś ze sklerozą i lenistwem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:29, 07 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
o tym nie słyszałam, hmm. Może to jakaś pokrętna wersja tego, że skłonność do chorób generalnie jest dziedziczna, a dziadkowie po prostu mieli więcej czasu, żeby zaliczyć więcej chorób niż nasi rodzice?
nie wiem, nie wiem nawet czy można wierzyć w takie rzeczy, bo wydają się odrobinkę nieprawdopodobne. Bo przecież jakby na to nie patrzeć, to nie dziadkowie nas 'robili'... no, ale to pewnie tylko moja pokręcona logika

Richie117 napisał:
okej, załatwione - jak już skończę z "Układem", to zabieram się za tego 'dzieckowego' fika równocześnie z AU 7. sezonu, bo oba są względnie łatwe (zombiakowy fik będzie musiał poczekać ) A, i w tym nowym fiku nie ma ryzyka, że House umrze, za to jest klasyfikacja +18, if you know what I mean
sure i do! Chociaż... Wilson posuwający House'a, który jest dzieckiem może być równie dobrze +18 w jakiś zły sposób Podrzuciłaś mi kiedyś fika, w którym House uderzył sie w głowę i był dzieckiem, a potem na koniec przez Foremana uderzył sie drugi raz i wrócił do swojego wieku. To nie będzie ten, nie? Zombiakowy fik jest taki milutki i słodki czy przeciwnie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin