Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Zapomniany początek [18/18]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:21, 22 Lip 2015    Temat postu:

Tiaa, ale nowy tylko w fiku Kutnera, bo my tę postać doskonale znamy Uh, spojrzałam właśnie, że znowu minęły 3 tygodnie od poprzedniego rozdziału, ale przez ten piekielny upał i fochy kompa nie mam jak się wziąć za tłumaczenie

Heh, kiedyś na pewno dam Thanks


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:22, 28 Lip 2015    Temat postu:

Vogler? Amber? Nie, chyba nie. Ktoś inny? Cuddy?
Spokojnie, uda się gdy tylko będziesz chciała i mogła.

Tak, niema za co


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:30, 29 Lip 2015    Temat postu:

Voglera i Amber nie znamy aż tak doskonale. Zgaduj dalej A Cuddy pojawi się trochę później - możesz spróbować odgadnąć w jakiej roli
Chciałam dzisiaj, ale znowu nie wyszło, damn Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że ledwo siądę do kompa, to już muszę się zbierać, żeby iść z piesem albo spać. Fuck, jak w tych warunkach mam cokolwiek zrobić?



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:47, 01 Sie 2015    Temat postu:

Cuddy jako jakaś furiatka? Czy też w roli pozytywnej? Albo może jako ta kobieta? Dusza kobiety?

Może to sam Kutner? Cameron? Chase?

Sen wiele daje. Poradzisz sobie, nie stresuj się tym:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:14, 05 Sie 2015    Temat postu:

Snujesz domysły, czy pytasz i liczysz na odpowiedź?

A w tej drugiej sprawie masz częściowo rację, bo chodzi o jedną z tych osób

Heh, żebym tak jeszcze potrafiła zasnąć, a nie tylko przewracać się z boku na bok, aż muszę znowu wstawać No cusz, może w tym tygodniu uda mi się wreszcie zabrać do tego tłumaczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:53, 05 Sie 2015    Temat postu:

Zgaduje i może liczę na odpowiedź

Jedna z tych? Fajnie, może Chase?

Mam nadzieje, że Ci się uda bo sen jest potrzebny i ważny
Powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:13, 09 Sie 2015    Temat postu:

Znowu "może"? Damn, aleś Ty niezdecydowana Ale okej, jak już będziesz pewna, że chcesz się dowiedzieć, to powiem, że [Cuddy wystąpi w pozytywnej roli sojuszniczki Grega, and yeah, nowa anielska postać będzie wzorowana na Chase'ie]

No cusz, Twoja nadzieja się nie sprawdziła, bo ani nie udało mi się wyspać, ani ruszyć z tłumaczeniem Niech się już skończą te piekielne upały, arrrrgh!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 4:34, 19 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:28, 14 Sie 2015    Temat postu:

Po prosto ciekawa jestem Dziękuję i fajnie, że Chase .

Przykro mi, ale ja wciąż mam nadzieje. Cały czas i trzymam kciuki. Upały - też licze, że w końcu się skończą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:41, 03 Wrz 2015    Temat postu:

Cytat:
Oh damn, miałam nadzieję, że letnie miesiące zmobilizują mnie do tłumaczenia, a wyszło jak zwykle Wszystko przez moją niesforną wenę, która bez uprzedzenia wyjechała sobie na wakacje

Ale teraz wróciła, więc i ja wracam z kolejnym rozdziałem.

Enjoy!



Rozdział 12


Siła zderzenia wygięła ciało Grega w ostry łuk, a pień drzewa, na które został ciśnięty, pękł na pół. Demon usiadł na ziemi z donośnym łup!, oddychał z trudem, z jego warg kapała krew. Podniósłszy rękę, dotknął palcami małej rany na swojej piersi, skąd sączyła się krew, spływając po lewej stronie klatki piersiowej aż do pępka. Splunął na ziemię i z wysiłkiem podźwignął się na kolana, próbując siłą woli zmusić swoje dygoczące ciało, aby wytrzymało jeszcze trochę. Negatywna strona bycia upadłym aniołem polegała na tym, że gdy pewna ilość grzechu czy zła wniknie w jego duszę, uzdrowienie samego siebie stawało się o wiele trudniejsze. Zwłaszcza w przypadku ran zadanych przez istotę czystej krwi.

- Poddaj się, Greg. Mogę sprawić, że twoja śmierć będzie szybka. Niczego nie poczujesz.

Podnosząc wzrok, Greg wyszczerzył zęby. Albert stał z mieczem wbitym w ziemię, tak że mógł się na nim oprzeć, nie tracąc równowagi. Greg uśmiechnął się do siebie. Na ciele Alberta nie było widać ani śladu krwi, jednak Greg poczuł mdlącą satysfakcję, mając świadomość, że jego pociski ciśnieniowe trafiły w cel. Udało mu się CO NAJMNIEJ złamać Albertowi trzy żebra i uszkodzić jego dominującą rękę, przez co wymierzane przez anioła ciosy były mniej skuteczne. Mimo to nadal zadawały ból.

- Wal się - warknął Greg, podnosząc się na nogi. Nie zamierzał pozwolić nikomu na zabranie Jamesa, nawet samemu Panu. Albert zaczerpnął oddech, po czym wyszarpnął ostrze z ziemi i rzucił się do przodu, unosząc miecz nad głowę, podczas gdy Greg przygotował się na odparcie ataku.

- On krwawi! - James zakrył usta obiema dłońmi, obserwując pojedynek szeroko otwartymi oczami. Musiał to powstrzymać. Nie wiedział, o co prosił, kiedy błagał Grega, by go chronił. Myślał, że Albert i Mathew zrezygnują, odejdą i zostawią ich w spokoju. Ale to? Zadrżał, a z jego ust wyrwał się kolejny okrzyk na widok krwi Grega, która polała się z otwartej rany na jego piersi. James skoczył naprzód, a na jego plecach ukazały się skrzydła, rozpościerając się nad jego głową. Poprosił Grega, by go ochraniał, a teraz on zamierzał chronić Grega. Rzucił się w stronę walczących, lecz jego ciało zostało powalone na ziemię, a jego usta wypełniły się błotem. Kaszląc, obejrzał się przez ramię i ujrzał stojącego nad nim Lucasa, który postawił prawą stopę na jego plecach, przyciskając go do zimnej trawy, jaka porastała cały teren.
- Uwolnij mnie! - zażądał, ale Lucas tylko przyglądał się walce, a jego noga ani drgnęła.

- Pomóż mu, to osobiście obetnę ci skrzydła.

Groźba sprawiła, że Jamesowi rozszerzyły się oczy. - Dlaczego? Dlaczego mu nie pomożesz? Jeśli go kochasz, to powinieneś coś zrobić, żeby Greg nie odniósł kolejnych ran.

Słysząc te słowa, Lucas powoli uniósł jedną brew, a następnie skrzyżował ramiona na piersi, nastroszył pióra na swoich skrzydłach i złożył je na plecach.
- Kto powiedział, że go kocham?
Wargi Jamesa rozchyliły się, poruszając się bezgłośnie. Anioł był wstrząśnięty. - A-ale... sam mówiłeś...

- Powiedziałem, że Greg należy do mnie. Nigdy nie mówiłem, że go kocham.

James odwrócił wzrok, jego palce zacisnęły się na trawie. - A jeśli on zginie? - wyszeptał.
Lucas zaczerpnął głęboki oddech i wzruszył ramionami. Jego ogon poruszał się z wdziękiem za jego plecami.

- Wówczas okaże się, że Greg nie był aż tak silny, jak sądziłem.

James zacisnął powieki. Odgłosy uderzającego metalu, wrzaski Alberta i krzyki Grega rozbrzmiewały echem nad jego głową. Zakrył uszy, próbując ze wszystkich sił odgrodzić się od nich, odizolować się od tych dźwięków i od zapachu krwi Grega.
- Przerwijcie to.

Greg zawył przenikliwie, gdy ostrze Alberta przesunęło się po jego plecach, niemal zupełnie odcinając mu prawe skrzydło. Obróciwszy się, wierzgnął nogą, by odepchnąć na bok miecz anioła, co dało mu dosyć miejsca na wystrzelenie ciśnieniowego pocisku w gardło Alberta, który poleciał do tyłu, tracąc oddech na ułamek sekundy.

- Przerwijcie to... - błagał cicho James.

Piach i kamienie wzleciały w powietrze, kiedy Albert uderzył o ziemię. Ból zdławił jego głos. Jego ciało zostało zgniecione bolesnym pchnięciem, gdy Greg runął na niego, a pięść demona zawisła nad nim groźnie, gotowa rozedrzeć brzuch anioła i wyrwać jego wnętrzności.
- Kto jest twoim tatusiem? - syknął Greg z paskudnym uśmiechem, gdy Albert zakaszlał, a spomiędzy jego warg popłynęła krew. Zielone oczy anioła błysnęły wściekłością, a po chwili jego ciało zaczęło emitować pomarańczową poświatę. Wydając okrzyk, Albert uformował wokół siebie tarczę z czystego pomarańczowego światła, sprawiając, że Greg odskoczył w tył z przekleństwem na ustach. Jego dłonie drżały, pokryte oparzeniami, jego ubrania dymiły i sypały iskrami po zetknięciu z płomieniami, które wyzwolił Albert.

- PRZERWIJCIE TO!

- PRZESTAŃCIE.

Czyjś głos zadudnił nad nimi i sprawił, że cała czwórka zastygła w bezruchu. Albert leżał na ziemi, dysząc, Greg stał kilka metrów dalej, podtrzymując swoją poparzoną dłoń. Lucas zabrał rękę z pleców Jamesa i pospiesznie się cofnął. Jakaś dziwna moc pobrzmiewała w tamtym głosie, powodując, że serce Lucasa zatrzymało się na moment. Poczuł nacisk, silne pchnięcie, które zmusiło go do odsunięcia się od młodego anioła. Żaden demon nie mógł przeciwstawić się tej mocy. To oznaczało tylko jedno.

Władze.*

James podniósł wolno głowę, by zobaczyć, co się dzieje. Poczuł ciepło, gdy światło musnęło lekko jego plecy. Znał to uczucie, tę moc. Obejrzał się na Grega i ujrzał, że jego przyjaciel wzdryga się i przewraca, prędko zakrywając twarz dłońmi. Święte światło paliło go w oczy. Chociaż nie był nawet demonem czystej krwi, to grzech i żądza zła, jakie płynęły w jego żyłach, nie były w stanie znieść świętego światła, które padało na niego z góry. James wstał powoli, dygocząc na całym ciele. Tak wiele krwi, Greg cierpiał z bólu. Szurając stopami po ziemi, pospieszył ku demonowi, rozkładając skrzydła, by zablokować strumień światła i ukryć Grega w rzucanym przez siebie cieniu.
- Już w porządku - szepnął, patrząc, jak Greg z syknięciem podnosi na niego wzrok. Jego błękitne oczy były teraz czerwone, a wargi demona wykrzywiły się, obnażając kły.

Zdawało się, że burzowe chmury zniknęły niemal zupełnie, raz jeszcze odsłaniając łagodne niebo. James nie ruszył się z miejsca przed swoim przyjacielem, ochraniając go. Z góry, skąd wcześniej przemówił głos, błysnął promień lśniącego światła. Niczym w mgnieniu oka, jeszcze jedna istota znalazła się pomiędzy Jamesem i Albertem. Jeszcze jeden anioł. Męska postać stała dumnie wyprostowana, blond loki omiatały jej wydatne kości policzkowe i podwijały się lekko na karku. Łagodne niebieskie oczy spojrzały przelotnie wpierw na Alberta, a później na Jamesa, ukazując Jamesowi opaloną skórę i wąskie usta przybysza. Anioł posiadał chłopięce rysy twarzy i urok, dzięki czemu wyglądał na bardzo przystojnego w oczach śmiertelników. Miał na sobie białą koszulę w rdzawoczerwone paski. Czerwony krawat otaczał jego szyję. Koszula była wetknięta w spodnie, które James rozpoznał jako "jeansy". Z jego pleców wyrastały białe, pierzaste skrzydła, nadając mu status i aurę świetności. Obróciwszy się, stanął twarzą w twarz z Jamesem, na co młodszy anioł cofnął się, w pośpiechu sięgając ręką do tyłu, by zacisnąć dłoń na kolanie Grega.

Blondwłosy anioł zmarszczył brwi, po czym przemówił, a jego akcent wdarł się w uszy Jamesa, niczym wodospad w spokojny strumień.



Na wpół zjedzona drożdżówka upadła na kolana Tauba, który wpatrywał się z osłupieniem w tekst na ekranie swojego laptopa. Kręcąc głową, przewinął stronę do góry i jeszcze raz przeczytał opis anioła, a następnie odchylił się na swoim krześle.

- Chase też??


- Przybyłem zabrać cię z powrotem, James.

- T-ty nie możesz. - James czym prędzej podniósł swoją naznaczoną dłoń, a jego wargi rozciągnęły się w słabym uśmiechu. - Zostałem własnością demona, nie wolno mi przejść przez...

- Jesteś Cudem, James - oznajmił ze spokojem Władza. - Możesz usunąć to znamię, posługując się swoją wolą. A teraz uczyń to i wróć ze mną.
Słysząc to, James cofnął się o krok. Greg natychmiast sięgnął po niego, prędko otaczając ramionami pierś Jamesa. Przyciągnął go blisko do siebie i przycisnął twarz do karku anioła.
W tym momencie Władza był odwrócony do nich plecami, spoglądając w dół na Alberta:
- Ty zrobiłeś już dosyć. Wracaj do domu.
Albert odwrócił wzrok, na jego twarzy malował się wstyd. Skinąwszy głową, zaczął się ruszać, z wysiłkiem stając na trzęsących się nogach.
Anioł o blond włosach odetchnął głęboko, a następnie wykonał gwałtowny gest. Jego ramię wystrzeliło naprzód i w oddali rozległo się bolesne sapnięcie. W jednej chwili Mathew został wyciągnięty z krzaków, w których się ukrywał, i stanął zamarły w bezruchu przed swoim pobratymcą.
- Mathew - warknął Władza, powodując u tamtego dreszcze i pochylenie głowy. - Nie wywiązałeś się z obowiązku czuwania nad swoim podopiecznym i naraziłeś na niebezpieczeństwo duszę samego Cudu. Zamiast zwrócić się do nas z prośbą o pomoc, uznałeś, iż samodzielnie podołasz tej walce. Wybór, którego dokonałeś był zły pod każdym względem.

- A-ale ja tyl...

- Nie strzęp sobie języka - żachnął się Władza, uciszając Mathew. - Nasz władca oczekuje na twój powrót i to ON wybierze dla ciebie karę. Teraz wróć z Albertem, a ja posprzątam bałagan, którego narobiłeś.
Gdy zniknęła trzymająca go siła, Mathew runął na kolana z miną wyrażającą przerażenie i ból. Trochę to trwało, ale wreszcie ruszył się z miejsca, idąc w kierunku Alberta, i wkrótce obaj oddalili się poza zasięg wzroku pozostałych.
James został teraz sam z Gregiem i nieznanym aniołem.

- James... Musisz wrócić ze mną.

- Nie pozwolę ci go zabrać.

James zacisnął usta, czując, że ramiona Grega obejmują go jeszcze mocniej.

- Proszę... - odezwał się błagalnie. - Pozwól mi zostać.

Władza popatrzył na Jamesa, a jego niebieskie oczy posmutniały. Kręcąc głową, odwrócił się twarzą do nich, jego ramiona zwisały bezwładnie wzdłuż jego boków.
- Nie mogę tego zrobić. Nakazano mi zabrać cię do domu, z użyciem wszelkich koniecznych środków.
Wówczas Greg się poruszył. Wstając z ziemi, wypuścił Jamesa ze swoich ramion. Krok za krokiem posuwał się naprzód, sycząc przez kły:
- No, to dawaj, pięknisiu.

Oczy Jamesa rozszerzyły się, gdy Greg stanął przed nim, blokując mu drogę.
- Jeżeli nie udasz się ze mną, James, będę zmuszony zabić twojego przyjaciela... Wolałbym nie sprawiać ci takiego bólu.
Greg parsknął gorzkim śmiechem, po czym napiął mięśnie. Prędzej umrze, niż pozwoli na odebranie sobie Jamesa.

- ... W porządku.

Ciało Grega wzdrygnęło się, jakby cios bicza trafił w jego kręgosłup. Jego spięte mięśnie zaczęły się rozluźniać i odwrócił się, spoglądając na anioła ze zdumieniem. James stał za nim z pochyloną głową. Skrzydła Grega zaczęły się składać, ręce ponownie opadły mu wzdłuż boków. James zacisnął dłonie w pięści, jego oczy skrywał cień rzucany przez jego grzywkę.
- James?

- ... W porządku. Pójdę z nim.

Greg otworzył szeroko oczy, kiedy James ruszył w bok, by go wyminąć, mozolnie zmierzając w stronę Władzy. Greg nie mógł zrozumieć - dlaczego? James chciał zostać z nim, a on pragnął obecności młodego anioła. Wszystko zdawało się lepsze, kiedy ta brązowowłosa nieskalana istota uśmiechała się do niego. Greg... Greg nie chciał stracić tego poczucia. Gdy tylko James zrównał się z nim, demon chwycił go za rękę, nie dając mu zrobić następnego kroku.

- Nie rób tego... - wyszeptał.

James odwrócił głowę, powstrzymywane dotąd łzy napełniły jego brązowe oczy. Zadygotał w uścisku demona, walcząc z samym sobą, by się nie rozpłakać. Greg trzymał go mocno, był gotów do walki, był gotów poćwiartować każdego, kto mu się przeciwstawi, każdego, kto groził, że odbierze mu te nowe odczucia.

- Jeśli odejdziesz... zostanę sam...

James załkał, a ciężkie krople łez potoczyły się po jego policzkach: - Jeśli nie odejdę... - Oddech uwiązł mu w gardle, gdy wreszcie spojrzał na Grega, pozwalając demonowi ujrzeć ból, który trawił go od środka: - Jeśli nie odejdę... czeka cię śmierć.

Wówczas Greg zwolnił swój uścisk, pozwalając Jamesowi się odsunąć. Patrzył, jak jego młody przyjaciel przeciera twarz rękawem, po czym oddala się szybkim krokiem. Wzrok Grega przesunął się ku ziemi, jego palce mrowiły od ciepła, za którym już tęsknił, od dotyku żaru bijącego od Jamesa.

Blondwłosy anioł wyciągnął rękę, a James prędko stanął u jego boku. Czując dłoń na swoim ramieniu, James podniósł wzrok na oblicze Władzy i ujrzał jego smutny uśmiech.
- Jesteś prawdziwie nieskalany, James - wyszeptał - skoro twoje serce zmiękło dla jednego z upadłych. Chodź, odmów ze mną modlitwę pańską i wracajmy do domu.

Niepewnie chwytając go za ręce, James pochylił głowę. Łzy spływały mu po policzkach, podczas gdy stojący przed nim anioł zaczął szeptać:

- Ojcze nasz, któryś jest w niebie,
Święć się imię Twoje.


Pociągając nieznacznie nosem, James szczelnie zacisnął powieki. Jego ramiona drżały. Nie chciał odchodzić, ale wiedział, że Greg mógłby zginąć, że wydałby ostatnie tchnienie wyłącznie w imię chciwości, jaką odczuwał James. Chciwości pragnienia pozostania na tym świecie. James nie mógł tego zrobić. Tak więc, łamiącym się głosem, przemówił:

- Przyjdź królestwo Twoje.
Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi.


Padające z góry światło pojaśniało, oblewając ich swoim ciepłym blaskiem. Skrzydła blondwłosego anioła rozpostarły się szeroko, wygrzewając się w cieple, zaś James nie przestawał się modlić, czując, że jego stopy odrywają się od twardego gruntu poniżej.

- Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
I odpuść nam nasze winy...


James otworzył oczy i obejrzał się za siebie, zatrzymując wzrok na swoim przyjacielu. Greg stał na swoim miejscu, samotny i zdruzgotany. Przyglądał się aniołom zimnymi błękitnymi oczyma, opuściwszy nisko skrzydła. James pragnął wyciągnąć do niego rękę, dotknąć go jeden, ostatni raz, lecz jego dłonie tkwiły w silnym uścisku Władzy, który powoli unosił go do góry.

- Jako i my odpuszczamy... naszym winowajcom.

James nie odrywał oczu od Grega. Tak wiele rzeczy chciał mu powiedzieć, tak wiele rzeczy chciał z nim dzielić. Czy będzie w stanie dotknąć jeszcze tej ziemi, kiedy już wróci do domu? Co się z nim stanie? Co się stanie z Gregiem? Gdy spojrzał ponownie na swoje złożone dłonie, czarne pulsujące znamię zaczęło zanikać niczym piasek na wietrze. Na widok blednącego znamienia poczuł się tak, jakby ktoś sięgnął do jego wnętrza i dotknął jego serca, a potem zaczął je ściskać, miażdżąc je. Ogarnięty bólem, usłyszał, jak inny głos, nienależący do niego ani do anioła przed nim, wyszeptał następny wers modlitwy:

- I nie wódź nas na pokuszenie,
ale nas zbaw ode złego.


Blondwłosy anioł obejrzał się razem z Jamesem i obaj patrzyli, jak Greg recytuje ostatni werset. Jego głos był mocny i łagodny. Władza odpowiedział mu dostojnym skinieniem, natomiast James z nadzieją przekrzywił głowę. Greg po prostu spojrzał na niego i - ku zaskoczeniu Jamesa - posłał mu delikatny uśmiech, wypowiadając szeptem ostatnie słowo, zatrzaskując tym samym ostatnie drzwi ich przeznaczenia:

- Amen.

Niczym tchnienie świeżego powietrza, oba anioły zniknęły. Greg został sam, wpatrując się w puste miejsce, gdzie przed chwilą znajdował się jego przyjaciel. Uśmiech spełzł z jego twarzy, a on sam zaczął powoli osuwać się na ziemię. Wreszcie runął gwałtownie na kolana, po czym upadł twarzą na trawę.



* [za [link widoczny dla zalogowanych]] w hierarchii Aniołów występuje podział na trzy triady:
1. Triada najwyższa: serafini, cherubini, trony
2. Triada pośrednia: panowania, cnoty, władze (aczkolwiek w tej triadzie różne źródła różnią się nazewnictwem i kolejnością)
3.Triada najniższa: zwierzchności, archaniołowie, aniołowie

Władze (oryg. Authorities) - [wg. [link widoczny dla zalogowanych]] współpracują ze zwierzchnościami oraz przeciwstawiają się złym duchom, ograniczając ich złe działania na świecie; według niektórych wierzeń żaden anioł należący do Władz nie został strącony z Nieba, natomiast inna teoria stwierdza, że Szatan przed swoim Upadkiem był przywódcą Władz.

.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 3:48, 03 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:01, 08 Wrz 2015    Temat postu:

Ciesze się, że jesteś i to z nowym rozdziałem

Tauba chyba tam wszystko dziwi Chase, ślicznota z Władz W ogóle James jednak z nim poszedł? Dla ratowania Grega i to słynne zdanie też jest Lucas tylko przeszkadza we wszystkim. Kutner ma niezłą wyobraźnię Mam nadzieje, że James szybko do Grega wróci, bo ten chyba do Nieba się ni dostanie? Nawet jako nieoficjalny i niepełny jeszcze Demon. No i niech broni tego co swoje
Czekam na dalej, niezmiennie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 3:55, 12 Wrz 2015    Temat postu:

Dzięki, ja również się cieszę

A Ciebie nie? Bo mnie też dziwiło, cóż ten Kutner nawymyślał Tiaa, Chase... czy to nie okropne, że akurat on mógłby bez trudu zabić Grega? Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby to Chase, a nie Foreman zastąpił Cuddy No, jak widać poszedł... ale to jeszcze nie oznacza, że tak od razu dojdzie do celu Well, w końcu Lucas to evil demon. Szkoda, że wyobraźnia Kutnera nie wyposażyła go w oswojonego oposa, którym mógłby straszyć Jamesa
Hmm, z fika zostało już tylko 6 rozdziałów, więc cokolwiek się wydarzy, będzie szybko Ale co dokładnie będzie się działo, tego nie pamiętam
Uh, a ja niezmiennie czekam na sprzyjające warunki do tłumaczenia, a tu jak na złość stale coś mi przeszkadza


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:10, 12 Wrz 2015    Temat postu:

Nie ma za co

Mnie nie wszystko, ja przygotowana jestem Powiedzmy Okropne, Chase za cienki w uszach by zastąpić Cuddy. Chyba, że w jakiejś przyszłości za dziesięć lat. Ciekawa jestem reakcji Tauba gdyby Kutner jego też gdzieś umiejscowił
Z tym oposem było genialne, ale House by obronił
Czekam na dalej cały czas Mam nadzieje, że nie będzie nic już rozpraszało. Choć wiadomo, że rzeczy ważniejsze mają pierwszeństwo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:53, 13 Wrz 2015    Temat postu:



Aha, więc już koniec ze spoilerowaniem i będziesz nieprzygotowana Zgadzam się, Chase nie ma wystarczającej ikry, żeby być dyrektorem szpitala. Ale nadal mnie wnerwia, że nagle zrobili z niego geniusza, który mógł zastąpić House'a Taub w fiku Kutnera chyba nie wystąpi - i pewnie dlatego Kutner dał mu to do przeczytania.
Obroniłby? hmm... a może kupiłby sobie stadko oposów, żeby wyleczyć Wilsona z tej oposofobii?
Cusz, jak zwykle będę się starać, żebyś nie czekała zbyt długo (i, uh, żeby to chociaż o ważniejsze rzeczy chodziło... głównie po prostu nie mam głowy do tłumaczenia, bo to czy tamto mnie dołuje ). A żebyś się nie nudziła, to mam dla Ciebie fika z trochę nietypowym ślubem - [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:35, 15 Wrz 2015    Temat postu:



No trudno Ale chyba już nikt taki się nie pojawi, co ? Dali Chase'a bo Foreman zastąpił już Cuddy. Adams i Park dopiero co doszły do zespołu. Zostaje Taub, ale raczej nie bo jednak Chase dłużej współpracował z House'em. Foreman chciał utrzymać oddział diagnostyczny na tyle na ile to przynajmniej możliwe więc House'a zastąpić musiał ktoś kto go znał i kogo zna już sam Foreman. Niemniej Taub został w drużynie? Końcówka co prawda pokazuje go z dziećmi, ale w sumie to nie chciałabym by odchodził.
Pewnie dlatego Tauba nie będzie, ale gdyby tak kiedyś Chase się dorwał do tego opowiadania Kutnera?
To już w zaciszu domowym Tak to by obronił

Dziękujęi kibicuję Twojej wenie i chęci do tłumaczenia Dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 4:34, 19 Wrz 2015    Temat postu:

Pytanie zostawiam bez odpowiedzi, bo nawet gdybym chciała coś zdradzić, to i tak nie pamiętam
Ech, no wiem, wiem, że Chase był jedynym logicznym wyborem w tych okolicznościach, ale mimo wszystko... Scenarzyści za późno zabrali się za kreowanie Chase'a na następcę House'a, dlatego efekt końcowy mnie nie przekonuje. Podejrzewam, że Taub został, bo gdzie indziej miałby pójść, żeby zarobić na swoje dwie rodziny?
Chase pewnie nie miałby nic przeciwko, żeby przeczytać, jak House... to znaczy Greg... musiał się ugiąć przed jego autorytetem
Lol, wyobrażam sobie to zaciszne mieszkanie ze stadem oposów w środku

Dzięki, maybe tym razem kibicowanie pomoże I niemazaco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:36, 19 Wrz 2015    Temat postu:

Nie ma sprawy
Za późno, ale na bezrybiu i rak ryba. Licze na to, że Taub jednak w drużynie został. Chase i dwie lekarki? House musiał mieć przynajmniej jedną dziewczynę w grupie więc chyba i Chase choć jednego faceta. Mimo, że teraz Foreman dowodził, no ale...
Pewnie by nie miał, ale to i tak w literackim wydaniu Tylko.
Btw - myślałaś kiedyś do jakich domów trafiliby w Hogwarcie bohaterowie House'a?
W którym House Wilsona by powoli oswajał z tymi oposami

Nie ma za co Oby


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:44, 21 Wrz 2015    Temat postu:

Yeah, Chase potrzebował w zespole jednego faceta, który by pilnował, żeby pozostała trójka nie gadała całymi dniami o kosmetykach i szamponach do włosów, podczas gdy pacjenci umieraliby jak muchy Gorzej, jeśli ta trójka zagada Tauba o operacjach plastycznych...

Nope, nigdy nie wpadłam na taki pomysł, bo nie jestem aż taką fanką HP. Ale to brzmi ciekawie Podejrzewam, że House z Wilsonem trafiliby do Gryffindoru, żeby spać w jednej sypialni, a Cuddy - jak przystało na żmiję - do Slytherinu A jak Ty obstawiasz?

Tiaa, oswajania etap 1: wspólna kąpiel (Wilson, House i oposy)



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:46, 21 Wrz 2015    Temat postu:

Chase ponadto potrzebuje kumpla, skoro zresztą Foreman awansował. Chase i Taub dadzą radę

Jestem fanką HP, ale lubię różnych bohaterów dopasowywać do domów Cieszę się Cuddy do Hupplepuffu, jak i Taub z Kutnerem. House zdecydowanie Slytherin, ostatecznie może Ravenclaw a Wilson Gryffindor wspólnie z Chasem i Cameron Foreman i Thirteen też Slytherin.

Jakby opos wpadł do ich kąpieli na początku oswajania to podejrzewam, że Wilson uciekałby, aż by się kurzyło. Jeszcze House'owi nieopatrznie krzywdę by zrobił opuszczając wannę No chyba, że to nie w wannie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 2:10, 23 Wrz 2015    Temat postu:

No tak, Chase'owi potrzeba kogoś, komu będzie opowiadał o swoich miłosnych podbojach

Omatko! Według [link widoczny dla zalogowanych] psychotestu ja trafiłabym do Hufflepuffu... Ja nie chcę iść tam, gdzie Cuddy! (no i Cuddy i Kutner w jednym domu? ) A dlaczego House do Slytherinu? Przecież tam trafiały złe osoby, a House nie jest zły - on jest niekonwencjonalny! Aczkolwiek na tej promo-fotce z wężami wypadł bosko

Nieee, House by wepchnął Wilsona do wanny pełnej oposów. A najpierw by go związał, żeby Jimmy nie uciekł


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:58, 24 Wrz 2015    Temat postu:

No wiadomo

W Slytherinie nie byli tylko ci źli. Poza tym ja nie wierzę w stereotypy o zapatrzonych wsiebie Gryfonach, złych Ślizgonach, przemądrzałych kujońskich Krukonach i odrzutach w postaci Puchonów. Jak dla mnie Kutner i Cuddy pasują do Hufflepuffu, ale oczywiście każdy może ich umieścić jak chce Jedynie Masters w Ravenclaw Jako jedyna z tego Domu.

House nie byłby, aż tak okrutny bo jeszcze Wilson by się potem mścić albo co gorsza szlaban na pewne sprawy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 3:46, 26 Wrz 2015    Temat postu:

Okej, skoro tak mówisz, to wierzę na słowo W sumie to mi utkwił w pamięci tylko ten stereotyp o złych Ślizgonach, a o Gryfonach powiedziałabym raczej, że cechowało ich wewnętrzne dobro (przynajmniej patrząc na głównych bohaterów; no, Hermiona była zarozumiała, ale Ron i jego rodzeństwo już nie bardzo...). Cechy szczególne pozostałych dwóch domów całkiem mi umknęły albo się zapomniały

Uh-huh, postawiony przez Wilsona szlaban to faktycznie duże ryzyko. Ale z drugiej strony, gdyby ta oposowa terapia szokowa poskutkowała, to Wilson mógłby być baaardzo wdzięczny i okazać to w wiadomy sposób


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:48, 28 Wrz 2015    Temat postu:

W Slytherinie dominowała ambicja i spryt, no i oczywiście czysta krew, ale nie wyłącznie zło. Dzięki Rozumiem Niespecjalnie przepadam za Ronem...

Poskutkowałaby, ale terapia normalna niż szokowa Jeszcze by Wilson potem z oposami hasał a House by sam został bo Wilson obok z oposami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:39, 01 Paź 2015    Temat postu:

O, dzięki za przypomnienie. W sumie teraz zaczynam kojarzyć, że faktycznie tak było - a zło Ślizgonów wiązało się głównie z dążeniem do utrzymania czystej krwi
Ron był mi w zasadzie obojętny, ot taka typowa drugoplanowa postać. A w finale wielkie zaskoczenie, że to on zgarnął Hermionę

Omatko, jeśli Wilson miałby zostawić House'a dla oposów... To już lepiej żeby House go nie leczył z tej fobii, tylko trzymał się roli Wilsonowego obrońcy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Faberry
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Lut 2015
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:07, 01 Paź 2015    Temat postu:

Nie ma za co. Nie twierdzę, że nie było tam złych a największym z nich był Voldemort, ale dobrzy choć cwani Ślizgoni też Poniękąd mój ulubieniec Draco.
Niegdyś go lubiłam, ale potem... miał swoje dobre momenty, jednak... Lubię go z Hermioną, za to Ginny nie lubię jeszcze mniej.

Trzymałby się jednego oposa na tydzień Niemniej Wilson na pewno by podziękował House'owi za walkę i ewentualną wygraną Jakby te nieszczęsne oposy zaatakowały Jimmy'ego to House by je szczurami poszczuł Ze Stevem na czele


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 2:20, 03 Paź 2015    Temat postu:

Ulubieniec Draco? Noooo, teraz to się stało modne, że czarne charaktery zostają idolami
Ginny to mi jakoś tak niezauważenie przemknęła, w ogóle nie mam o niej zdania. Muszę kiedyś przeczytać całego HP, bo z filmów nie da się zbyt wiele wyciągnąć

Bo po tygodniu taki opos byłby niezdatny do użytku? uh-huh, oby tylko podziękowania Wilsona nie wycieńczyły House'a bardziej niż bitwa z oposami A Steve'a lepiej nie narażać, bo oposy żywią się m.in. małymi ssakami jak np gryzonie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 5 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin