Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I just want to say you goodbye [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:57, 23 Paź 2009    Temat postu: I just want to say you goodbye [M]

Kategoria: love


Tak sądzę, że to będzie od 13 lat. Jakby coś było nie tak, to proszę o poprawienie mnie.


Tytuł wymyślony daawno, dawno. Napisane pod wpływem szoku, po obejrzeniu "Brokeback Mountain" i dokończone dziś, przed baardzo ważnym dla mnie i szczęśliwym dniem jutrzejszym.

Życzę miłego czytania i żebyście się nie pogubili, kto tu co, i o kim mówi.





Bolało. Bolało tak bardzo, gdzieś w środku. Źródło bólu było wszędzie. Nie można go było wyeliminować. Skupienie się na jednym ognisku, także nie przynosiło ulgi. Pozostawało tylko znosić ból w milczeniu.

Bo samemu się go stworzyło.

***

To jego wina. To JEGO wina. TO JEGO WINA!!!
Nie, dobrze wiesz, że to nie jego wina.
W takim razie czyja?
Twoja.
Jak? Nie. To on. On po nią zadzwonił.
Odtrąciłeś go. Odrzuciłeś na bok, jak pustą butelkę po piwie i wziąłeś nową, lepszą.
Wcale nie była lepsza. To było jak woda, w zastępstwie za najlepsze, najpiękniejsze wino.
W końcu to rozumiesz.
Zawsze to rozumiałem.
I tak odejdziesz?
Muszę. Muszę, bo inaczej moja butelka dostanie nóg i sama ucieknie. A narobi przy tym zbyt wiele bólu, bym mógł jej na to pozwolić.
Nie możesz sobie tego zrobić. Nie przeżyjesz bez niego dnia.
Będę musiał sobie poradzić.

***

Zostawił mnie.
Samego.
Samiutkiego. Jak palec.
Wymienił mnie.
Na nią.
Ona była ważniejsza.
On jest najważniejszy.
Wiem. Nie potrafię tego zmienić.
Powiedz...
Nie. Będzie bolało. Bardziej niż teraz. Nie mogę.
Powiedz.
On tego nie chce. Ucieka ode mnie. Zostawił mnie. Jestem nieważny.
Powiedz!
To nie o moje szczęście idzie gra. To on ma być szczęśliwy.
Strach przed bólem jest gorszy niż ucieczka.
Więc ucieknę. Jak najdalej od niego.
POWIEDZ!
Oh, to tak boli. Nie mogę...
Jak najdalej od niego.

***

Boże! Udowodnij, że jesteś, że istniejesz! Błagam. Daj mi szansę zlikwidować ten straszny ból. Ja cierpię! Nie widzisz? Proszę. Pomóż!
Ktoś puka.
Nie boli. Bóg istnieje.
Ktoś puka.
Nie słyszę.
Nadal ktoś puka. Myślę...myślę, że to on.
On? Nie, nie otworzę.
Ktoś puka. Idź.
Nie dam rady. Proszę, tylko nie on.
Odpowiedź na twoje modły. Ktoś puka. Otwórz.

***

Nie otworzy. Wie, że to ja.
Otworzy. Doskonale o tym wiesz.
Nie zrobi tego.
Zrobi. Spójrz.
Boli. Musi boleć?
Zaraz przestanie.
Zaraz? Czyli kiedy dokładnie?
Otwiera. Już przestaje. Prawda?
Tak. Nie czuję bólu. Ale co to jest?
Co dokładnie?
To co teraz czuję?
Myśl House, myśl.

***

Drzwi mieszkania Wilsona powoli otwierały się, tak jakby lokator nie był pewny, czy jednak chce to zrobić.

Bo nie był.

A gość cierpliwie i uparcie stał pod drzwiami i czekał na reakcję przyjaciela.

-Witaj House.
-Witaj Jimmy. – James zadrżał delikatnie i tylko wpatrzone w niego, jasnoniebieskie oczy diagnosty mogły dostrzec ten niezauważalny ruch.
-O co chodzi? – zapytał Wilson cichym, łamiącym się głosem. Jego oczy błyszczały i na przemian topiły się, wrzały i twardniały. Kolory nabierały ciągle co nowego wyrazu.
-Chciałem tylko powiedzieć ci żegnaj. Żegnaj Jimmy. – odpowiedział mu i zatrzymał jeszcze na chwilę wzrok na twarzy przyjaciela, jakby w nadziei, że ten go zatrzyma. Nie padło już żadne słowo, aż House odwrócił się powoli i odszedł, mocniej utykając i z krwawiącą raną zamiast serca.

Aż w końcu głos w duszy Jamesa poruszył jego odrętwiałe usta, które wymówiły to jedno słowo, którego tak pragnął House.

-Zaczekaj. – wyszeptał, tak że ledwo można było go usłyszeć. Ale diagnoście to wystarczyło. Zatrzymał się i zwrócił ponownie w stronę Wilsona, który puścił się biegiem przez korytarz.

Rzucił się House’owi na szyję, prawie go przewracając i oparł głowę na jego ramieniu. Ręce Gregory’ego powoli splotły się w pasie Jamesa.

-Przepraszam. – wyszeptał w kołnierzyk, a jego ciepły oddech połaskotał House w szyję. Zawirowało mu w głowie. – To wszystko była moja wina. Chciałem zapomnieć o tobie. Stworzyć sobie nowe życie.

-Tak. Zostawiłeś mnie. To bolało...James. – szeptali. Było tak cicho między nimi, jak nigdy dotąd. I uznał, że może się przyznać. Może choć raz wyznać co czuje, co czuł.

-Przepraszam. Co mogę dla ciebie zrobić? – Wilson pociągnął nosem. Było mu tak źle i jednocześnie, tak dobrze, jak nigdy dotąd. Jak on mógł mu to zrobić? Sam nie mógł znaleźć odpowiedzi na to pytanie.

-„You give me the wings to fly.”– James odsunął się na chwilę i spojrzał House’owi w oczy. Nie wiadomo co w nich odnalazł, ale było to coś czego długo oczekiwał i co dał mu odwagę, by zrobić krok do przodu. Krok, który planował od dawna, ale nie potrafił się na niego zdobyć.

Uniósł się na palcach i delikatnie połaskotał jego wargi swoim oddechem. Jego usta były coraz bliżej i nie widząc sprzeciwu, spoczęły na jego ustach kontemplując tę ich oszałamiającą bliskość i to niesamowicie cudowne uczucie, które wypełniało teraz umysły i każdą, przepuszczaną przez nie myśl.

Żadne negatywne uczucie nie mogło im zepsuć tej niesamowitej chwili. I nie zepsuło.

Żadnego odrzucenia.

Żadnego bólu.

Żadnego żalu.

Zero sprzeciwu.

I tylko zachęta, aby to trwało dłużej, wżęło się w ich psychikę i tam pozostało.

I nigdzie nie uciekło.

Żeby trwało.

I to oczekiwane, wyczekiwane z utęsknieniem, westchnienie i zaproszenie głębiej do środka. Tylko na to czekał. Od razu skorzystał z tych drzwi do środka House’a, do środka jego samego.

Jego język przedarł się przez tą pierwszą barierę i stał się częścią tego, na którym najbardziej mu zależało. Zadrżał na samą myśl, że będzie to trwało jeszcze długo. Tak długo, jak tylko będą mogli sprawić, żeby ich obu to cieszyło, żeby im obu dawało taką satysfakcję i radość, jaką daje im ten pierwszy pocałunek.

To właśnie tą chwilę nieuwagi wykorzystał House i popchnął go na ścianę. Wpił się głębiej w jego usta, tak, że nie czuł nic, oprócz tego ukochanego człowieka, który ściskał go mocno i bał się puścić, w obawie, że to wszystko uleci, zniknie jak sen. Że wszystko się rozpłynie i nic więcej podobnego się nie zdarzy.

Nawet nie zauważyli, gdy wpadli do sypialni, gubiąc po drodze rzeczy, nie zważając na nic. Bo teraz liczyli się tylko oni dwaj.

Teraz i na wieczność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:38, 23 Paź 2009    Temat postu:

Atris! Powiem już na początku - to jest piękne!

Cytat:
Tytuł wymyślony daawno, dawno. Napisane pod wpływem szoku, po obejrzeniu "Brokeback Mountain" i dokończone dziś, przed baardzo ważnym dla mnie i szczęśliwym dniem jutrzejszym.


Taak. Brokeback potrafi wpłynąć na człowieka. Na mnie wpływa cały czas.

To ja, nie pytając, życzę Ci, aby jutrzejszy dzień przebiegł... pozytywnie

Cytat:
Życzę miłego czytania i żebyście się nie pogubili, kto tu co, i o kim mówi.


Nie pogubiłam się

Cytat:
Bolało. Bolało tak bardzo, gdzieś w środku. Źródło bólu było wszędzie. Nie można go było wyeliminować. Skupienie się na jednym ognisku, także nie przynosiło ulgi. Pozostawało tylko znosić ból w milczeniu.

Bo samemu się go stworzyło.


Cudowny wstęp, cudowny opis. I tak przemawiający do mnie...

Cytat:
To jego wina. To JEGO wina. TO JEGO WINA!!!
Nie, dobrze wiesz, że to nie jego wina.
W takim razie czyja?
Twoja.
Jak? Nie. To on. On po nią zadzwonił.
Odtrąciłeś go. Odrzuciłeś na bok, jak pustą butelkę po piwie i wziąłeś nową, lepszą.
Wcale nie była lepsza. To było jak woda, w zastępstwie za najlepsze, najpiękniejsze wino.
W końcu to rozumiesz.
Zawsze to rozumiałem.
I tak odejdziesz?
Muszę. Muszę, bo inaczej moja butelka dostanie nóg i sama ucieknie. A narobi przy tym zbyt wiele bólu, bym mógł jej na to pozwolić.
Nie możesz sobie tego zrobić. Nie przeżyjesz bez niego dnia.
Będę musiał sobie poradzić.


Wewnętrzna walka, czy też rozmowa, nie do rozdzielenia znowu. Świetna jako całość, genialna wręcz.

Cytat:
Zostawił mnie.
Samego.
Samiutkiego. Jak palec.
Wymienił mnie.
Na nią.
Ona była ważniejsza.
On jest najważniejszy.
Wiem. Nie potrafię tego zmienić.
Powiedz...
Nie. Będzie bolało. Bardziej niż teraz. Nie mogę.
Powiedz.
On tego nie chce. Ucieka ode mnie. Zostawił mnie. Jestem nieważny.
Powiedz!
To nie o moje szczęście idzie gra. To on ma być szczęśliwy.
Strach przed bólem jest gorszy niż ucieczka.
Więc ucieknę. Jak najdalej od niego.
POWIEDZ!
Oh, to tak boli. Nie mogę...
Jak najdalej od niego.


I tutaj, jak czytam przeżycia House'a, jest mi tak cholernie smutno... Bardzo realnie napisane.

Cytat:
Boże! Udowodnij, że jesteś, że istniejesz! Błagam. Daj mi szansę zlikwidować ten straszny ból. Ja cierpię! Nie widzisz? Proszę. Pomóż!
Ktoś puka.
Nie boli. Bóg istnieje.
Ktoś puka.
Nie słyszę.
Nadal ktoś puka. Myślę...myślę, że to on.
On? Nie, nie otworzę.
Ktoś puka. Idź.
Nie dam rady. Proszę, tylko nie on.
Odpowiedź na twoje modły. Ktoś puka. Otwórz.


Aww!

Cytat:
Nie otworzy. Wie, że to ja.
Otworzy. Doskonale o tym wiesz.
Nie zrobi tego.
Zrobi. Spójrz.
Boli. Musi boleć?
Zaraz przestanie.
Zaraz? Czyli kiedy dokładnie?
Otwiera. Już przestaje. Prawda?
Tak. Nie czuję bólu. Ale co to jest?
Co dokładnie?
To co teraz czuję?
Myśl House, myśl.


Kolejne aww!

Cytat:
-Witaj Jimmy. – James zadrżał delikatnie i tylko wpatrzone w niego, jasnoniebieskie oczy diagnosty mogły dostrzec ten niezauważalny ruch.


A ja zadrżałam razem z Jimmym. To dla mnie brzmiało bardzo... Nie wiem. Bardzo rozczulająco.

Cytat:
-O co chodzi? – zapytał Wilson cichym, łamiącym się głosem. Jego oczy błyszczały i na przemian topiły się, wrzały i twardniały. Kolory nabierały ciągle co nowego wyrazu.


Biedny Jimmy...

Cytat:
-Chciałem tylko powiedzieć ci żegnaj. Żegnaj Jimmy. – odpowiedział mu i zatrzymał jeszcze na chwilę wzrok na twarzy przyjaciela, jakby w nadziei, że ten go zatrzyma. Nie padło już żadne słowo, aż House odwrócił się powoli i odszedł, mocniej utykając i z krwawiącą raną zamiast serca.


Umieram.

Cytat:
-Zaczekaj. – wyszeptał, tak że ledwo można było go usłyszeć. Ale diagnoście to wystarczyło. Zatrzymał się i zwrócił ponownie w stronę Wilsona, który puścił się biegiem przez korytarz.


Och, no w końcu!!!

Cytat:
Rzucił się House’owi na szyję, prawie go przewracając i oparł głowę na jego ramieniu. Ręce Gregory’ego powoli splotły się w pasie Jamesa.




Cytat:
-Przepraszam. – wyszeptał w kołnierzyk, a jego ciepły oddech połaskotał House w szyję. Zawirowało mu w głowie. – To wszystko była moja wina. Chciałem zapomnieć o tobie. Stworzyć sobie nowe życie.


Brawo, Jimmy, że w końcu to przyznałeś! A opis szeptania w kołnierzyk spowodował u mnie dreszcze.

Cytat:
-Tak. Zostawiłeś mnie. To bolało...James. – szeptali. Było tak cicho między nimi, jak nigdy dotąd. I uznał, że może się przyznać. Może choć raz wyznać co czuje, co czuł.


Nadal mam dreszcze od szeptania... To jest słodkie i wciąż rozczulające, i takie po części intymne... Nie umiem tego określić, ale coś między tym.

Cytat:
-Przepraszam. Co mogę dla ciebie zrobić? – Wilson pociągnął nosem. Było mu tak źle i jednocześnie, tak dobrze, jak nigdy dotąd. Jak on mógł mu to zrobić? Sam nie mógł znaleźć odpowiedzi na to pytanie.


Wybacz, ale to pytanie mi zabrzmiało niczym... Wilson-prostytutka. Naprawdę!

Cytat:
-„You give me the wings to fly.”– James odsunął się na chwilę i spojrzał House’owi w oczy. Nie wiadomo co w nich odnalazł, ale było to coś czego długo oczekiwał i co dał mu odwagę, by zrobić krok do przodu. Krok, który planował od dawna, ale nie potrafił się na niego zdobyć.


The wings!

Cytat:
Uniósł się na palcach i delikatnie połaskotał jego wargi swoim oddechem. Jego usta były coraz bliżej i nie widząc sprzeciwu, spoczęły na jego ustach kontemplując tę ich oszałamiającą bliskość i to niesamowicie cudowne uczucie, które wypełniało teraz umysły i każdą, przepuszczaną przez nie myśl.


Mam coraz głębsze dreszcze. Jak Ty to robisz?!

Cytat:
Żadne negatywne uczucie nie mogło im zepsuć tej niesamowitej chwili. I nie zepsuło.

Żadnego odrzucenia.

Żadnego bólu.

Żadnego żalu.

Zero sprzeciwu.

I tylko zachęta, aby to trwało dłużej, wżęło się w ich psychikę i tam pozostało.

I nigdzie nie uciekło.

Żeby trwało.


Pięknie napisane, ot co.

Cytat:
I to oczekiwane, wyczekiwane z utęsknieniem, westchnienie i zaproszenie głębiej do środka. Tylko na to czekał. Od razu skorzystał z tych drzwi do środka House’a, do środka jego samego.


Ech...

Cytat:
Jego język przedarł się przez tą pierwszą barierę i stał się częścią tego, na którym najbardziej mu zależało. Zadrżał na samą myśl, że będzie to trwało jeszcze długo. Tak długo, jak tylko będą mogli sprawić, żeby ich obu to cieszyło, żeby im obu dawało taką satysfakcję i radość, jaką daje im ten pierwszy pocałunek.


No kurczę, o ile piękniejsze to jeszcze może być? Genialnie piszesz!!!

Cytat:
To właśnie tą chwilę nieuwagi wykorzystał House i popchnął go na ścianę. Wpił się głębiej w jego usta, tak, że nie czuł nic, oprócz tego ukochanego człowieka, który ściskał go mocno i bał się puścić, w obawie, że to wszystko uleci, zniknie jak sen. Że wszystko się rozpłynie i nic więcej podobnego się nie zdarzy.


Dla mnie takie popchnięcia na ścianę zawsze są czymś tak intymnym, namiętnym, pełnym pożądania... Wg mnie świetnie, że to wykorzystałaś.

Cytat:
Nawet nie zauważyli, gdy wpadli do sypialni, gubiąc po drodze rzeczy, nie zważając na nic. Bo teraz liczyli się tylko oni dwaj.


Wiedziałam!

Cytat:
Teraz i na wieczność.


Pięknie.

Nie potrafię się wysłowić, znowu.

A czy mogę coś Ci rzutnąć na PW? Bo nie wiem, ile mi zajmie kończenie tego, a wzięłam się za coś trudnego dla mnie - czyste uczucia - i po prostu potrzebuję kogoś, kto by sprawdził, czy pod tym względem daję radę [/quote]

No pięknie. Znowu się rozpisałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:59, 23 Paź 2009    Temat postu:

Na początek. Kocham cię Muniashku! Bo twoje komentarze dają mi mnóstwo radości!
Cytat:

To ja, nie pytając, życzę Ci, aby jutrzejszy dzień przebiegł... pozytywnie

Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć.

Cytat:
Nie pogubiłam się

To dobrze, bo ja sama, pisząc to, nie wiedziałam o kim w końcu piszę, o Housie, czy o Wilsonie.
Cytat:

Cudowny wstęp, cudowny opis. I tak przemawiający do mnie...

To była taka podstawa
Miło, że ci się spodobało.
Cytat:

Wewnętrzna walka, czy też rozmowa, nie do rozdzielenia znowu. Świetna jako całość, genialna wręcz.

Uwielbiam wewnętrzne walki, a mam ich tak mało w tekstach...
Cytat:

I tutaj, jak czytam przeżycia House'a, jest mi tak cholernie smutno... Bardzo realnie napisane.

Ja jak piszę, bardzo się wczuwam, normalnie jakby to mnie ktoś taką krzywdę wyrządził. I potem wychodzą takie kwiatki.

Cytat:
Umieram.

A ja nie, bo dokładnie wiedziałam co będzie dalej
Cytat:

Och, no w końcu!!!

Też tak uważam
Cytat:

Brawo, Jimmy, że w końcu to przyznałeś! A opis szeptania w kołnierzyk spowodował u mnie dreszcze.

Szeptanie w kołnierzyk? Toż to takie zwyczajne...

Cytat:
Nie umiem tego określić, ale coś między tym.

Hmm...to jest dla mnie taka chwila słabości. Nikt nie słyszy, nikt nie widzi. House może wreszcie schować dumę w buty i się do czegoś przyznać.

Cytat:
Wybacz, ale to pytanie mi zabrzmiało niczym... Wilson-prostytutka. Naprawdę!

Hmm...to źle. To nie miało tak brzmieć!

Cytat:
Mam coraz głębsze dreszcze. Jak Ty to robisz?!

Szczerze mówiąc to miało być takie....bardziej ogniste...a wyszedł taki delikatno-delikatniejszy pocałuneczek...ehh...
Cytat:

No kurczę, o ile piękniejsze to jeszcze może być? Genialnie piszesz!!!

Szkoda, że moja pani od polskiego nie podziela twojego zdania.

Cytat:
Dla mnie takie popchnięcia na ścianę zawsze są czymś tak intymnym, namiętnym, pełnym pożądania... Wg mnie świetnie, że to wykorzystałaś.

To był wymysł chwili. Nie planowana rzecz, która nagle mi wpadła do głowy.

Cytat:
A czy mogę coś Ci rzutnąć na PW?

Jasne

Cytat:
Bo nie wiem, ile mi zajmie kończenie tego, a wzięłam się za coś trudnego dla mnie - czyste uczucia - i po prostu potrzebuję kogoś, kto by sprawdził, czy pod tym względem daję radę

Na pewno doskonale dajesz sobie radę. Pewnie nie będę ci nawet potrzebna. Ale oczywiście, że możesz się ze mną podzielić *świecą jej się oczy*

Cytat:
No pięknie. Znowu się rozpisałam

Rozpisuj się częściej, kocham czytać komentarze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:12, 23 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Na początek. Kocham cię Muniashku! Bo twoje komentarze dają mi mnóstwo radości!


Ojej. Czuję się kochana Ja też Cię kocham Że mnie jeszcze nie wyrzuciłaś za te meeeeeeega długaśne komentarze I za teksty. I w ogóle

Cytat:
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć.


I prawidłowo

Cytat:
To dobrze, bo ja sama, pisząc to, nie wiedziałam o kim w końcu piszę, o Housie, czy o Wilsonie.




Cytat:
To była taka podstawa
Miło, że ci się spodobało.


Jakżeby mogło się nie spodobać coś, co wyszło spod rąk Twoich?

Cytat:
Uwielbiam wewnętrzne walki, a mam ich tak mało w tekstach...


Ale nic na siłę Na pewno jeszcze nie raz takową napiszesz

Cytat:
Ja jak piszę, bardzo się wczuwam, normalnie jakby to mnie ktoś taką krzywdę wyrządził. I potem wychodzą takie kwiatki.


Ja też zawsze właśnie się tak wczuwam! Ale zawsze, cokolwiek piszę, mam wrażenie że jest to takie monotonne i nudne. W takim klimacie.

Cytat:
A ja nie, bo dokładnie wiedziałam co będzie dalej


A skąd miałam ja to wtedy wiedzieć?

Cytat:
Też tak uważam




Cytat:
Szeptanie w kołnierzyk? Toż to takie zwyczajne...


Nie mam w związku z tym żadnych doświadczeń, ale mi się to wydaje takie... Takie przeszywające i miłe. Chciałabym kiedyś tego doświadczyć

Cytat:
Hmm...to jest dla mnie taka chwila słabości. Nikt nie słyszy, nikt nie widzi. House może wreszcie schować dumę w buty i się do czegoś przyznać.


Żebyś wiedziała.

Cytat:
Hmm...to źle. To nie miało tak brzmieć!


Ale to moja walnięta wyobraźnia

Cytat:
Szczerze mówiąc to miało być takie....bardziej ogniste...a wyszedł taki delikatno-delikatniejszy pocałuneczek...ehh...


Mnie tu dreszcze przechodzą od stóp do głów, a Ty jeszcze marudzisz. No wiesz?

Cytat:
Szkoda, że moja pani od polskiego nie podziela twojego zdania.


Ludzie nie potrafią docenić piękna

Cytat:
To był wymysł chwili. Nie planowana rzecz, która nagle mi wpadła do głowy.


Ale wyszło naprawdę świetnie. Więcej takich wymysłów, proszę

Cytat:
Jasne


O, to się biorę za przepisywanie na kompa i zaraz powinno wpaść

Cytat:
Na pewno doskonale dajesz sobie radę. Pewnie nie będę ci nawet potrzebna. Ale oczywiście, że możesz się ze mną podzielić *świecą jej się oczy*


Nie wypowiem się, bo nie potrafię obiektywnie ocenić

Cytat:
Rozpisuj się częściej, kocham czytać komentarze


A ja kocham czytać Twoje odpowiedzi^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:54, 24 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Ojej. Czuję się kochana Ja też Cię kocham Że mnie jeszcze nie wyrzuciłaś za te meeeeeeega długaśne komentarze I za teksty. I w ogóle

Jakże bym mogła wyrzucić cię za te wspaniałe komentarze? Ja je uwielbiam

Cytat:
Jakżeby mogło się nie spodobać coś, co wyszło spod rąk Twoich?

Ciesz się, że nie czytałaś mojego pierwszego, blogowego tworu. Mogłabyś spokojnie powiedzieć, że to koszmarne

Cytat:
Ale nic na siłę Na pewno jeszcze nie raz takową napiszesz

Mam nadzieję
Cytat:

Ja też zawsze właśnie się tak wczuwam! Ale zawsze, cokolwiek piszę, mam wrażenie że jest to takie monotonne i nudne. W takim klimacie.

Tak, autorzy mają taki kompleks. Myślą, że wszystko co piszą, jest takie niezadowalające. A naprawdę wychodzi świetnie

Cytat:
A skąd miałam ja to wtedy wiedzieć?

No nie wiem, trzeba było do wróżki iść

Cytat:
Nie mam w związku z tym żadnych doświadczeń, ale mi się to wydaje takie... Takie przeszywające i miłe. Chciałabym kiedyś tego doświadczyć

Ja też. To jest takie urocze, miło by było mieć takie doświadczenia.

Cytat:
Ale to moja walnięta wyobraźnia

Co nie zmienia faktu, że to nie tak miało brzmieć.
Cytat:

Mnie tu dreszcze przechodzą od stóp do głów, a Ty jeszcze marudzisz. No wiesz?

Gdybyś ty wiedziała, ile ja marudzę. Nikt ze mną wytrzymać nie może

Cytat:
Ludzie nie potrafią docenić piękna

Też tak mówię

Cytat:
Ale wyszło naprawdę świetnie. Więcej takich wymysłów, proszę

Jeśli mogę, to ja też proszę o więcej takich wymysłów

To świetnie
Cytat:
A ja kocham czytać Twoje odpowiedzi^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:11, 24 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Jakże bym mogła wyrzucić cię za te wspaniałe komentarze? Ja je uwielbiam


No bo są takie długie i aż mnie zdziwienie łapie, że mnie stać na takie

Cytat:
Ciesz się, że nie czytałaś mojego pierwszego, blogowego tworu. Mogłabyś spokojnie powiedzieć, że to koszmarne


Pewnie było równie piękne A gdybyś jakimś cudem Ty doszła do mojego debiutu, który znajduje się tu, na tym forum, padłabyś trupem, bo ja nawet od tego ręce umywam...

Cytat:
Mam nadzieję


Ja również

Cytat:
Tak, autorzy mają taki kompleks. Myślą, że wszystko co piszą, jest takie niezadowalające. A naprawdę wychodzi świetnie


Tobie, pewnie

Cytat:
No nie wiem, trzeba było do wróżki iść


E, nie pomyślałam...

Cytat:
Ja też. To jest takie urocze, miło by było mieć takie doświadczenia.


No, dokładnie.

Cytat:
Co nie zmienia faktu, że to nie tak miało brzmieć.


A się nie przejmuj moją wyobraźnią, bo to jej generalnie tak zabrzmiało Ale chyba wiem, co miałaś na myśli

Cytat:
Gdybyś ty wiedziała, ile ja marudzę. Nikt ze mną wytrzymać nie może


Po mnie to już dziedziczą to marudzenie

Cytat:
Też tak mówię




Cytat:
Jeśli mogę, to ja też proszę o więcej takich wymysłów


Heh


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 17:26, 24 Paź 2009    Temat postu: Re: I just want to say you goodbye [M]

Kiedy zaczęłam czytać strasznie zaczęłam się na Ciebie denerwować. W sumie nie wiem dlaczego. Dlatego, że pokazywałaś ich cierpienie? Że pokazywałaś jak nie potrafią się pogodzić z własnymi uczuciami, lękami... No ja nie wiem. Ale czytając dalej, coraz bardziej zaczynałam chcieć Cię wielbić. Odkryłaś ich dusze. Czytałam z zapartym tchem aż do momentu:
Atris napisał:

Żadne negatywne uczucie nie mogło im zepsuć tej niesamowitej chwili. I nie zepsuło.

Żadnego odrzucenia.

Żadnego bólu.

Żadnego żalu.

Zero sprzeciwu.

I tylko zachęta, aby to trwało dłużej, wżęło się w ich psychikę i tam pozostało.

I nigdzie nie uciekło.

Żeby trwało.

Pozwolił mi on bowiem odetchnąć i uśmiechnąć się. Piękny ten tekst

Atris napisał:
Nawet nie zauważyli, gdy wpadli do sypialni, gubiąc po drodze rzeczy, nie zważając na nic. Bo teraz liczyli się tylko oni dwaj.

Teraz i na wieczność.


A czemu nie ma reszty? My natomiast chcielibyśmy zauważyć jak dotarli i jak gubili te rzeczy

Pięknie jak zwykle Byle więcej
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:25, 26 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Kiedy zaczęłam czytać strasznie zaczęłam się na Ciebie denerwować.

Oto odpowiednia reakcja na moje teksty!

Cytat:
Ale czytając dalej, coraz bardziej zaczynałam chcieć Cię wielbić

Oo...niedobrze. Macie się denerwować! Nie mnie wielbić. Owszem, to miłe, ale moje literackie twory nie zasługują na to!

Cytat:
Pozwolił mi on bowiem odetchnąć i uśmiechnąć się. Piękny ten tekst

A ja mam dziwne fazy, bo raz mi się podoba, a raz mam go ochote wywalić daaaleko.
Cytat:

A czemu nie ma reszty? My natomiast chcielibyśmy zauważyć jak dotarli i jak gubili te rzeczy

Jak zwykle, wy tylko o jednym
Już mówiłam. Jak dorosnę (w sensie, że pisarsko) do tego, i będę wiedziała, że sobie odpowiednio poradzę z erą, to ona się pojawi. Ale na razie nie czuję się na siłach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 11:23, 27 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Oto odpowiednia reakcja na moje teksty!

Cieszę sie niezmiernie, że trafiłam z reakcja celnie^^

Cytat:
Oo...niedobrze. Macie się denerwować! Nie mnie wielbić. Owszem, to miłe, ale moje literackie twory nie zasługują na to!

Za dużo samokrytyki! To przecież czytelnik wie, na co zasługują dzieła a na co nie! To oni decydują o wspaniałości xD

Cytat:
A ja mam dziwne fazy, bo raz mi się podoba, a raz mam go ochote wywalić daaaleko

Wywołuje sprzeczne uczucia? Czyli naprawdę musi być dla Ciebie dobry

Cytat:
Jak zwykle, wy tylko o jednym

Przepraszam o jakim jednym? Nie rozumiem^^
Rozumiem. Każdy musi dorosnąć do takich rzeczy^^ Więc czekam niecierpliwie na Twoją "dorosłość"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin