Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

One accident has changed everything... [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:40, 03 Sie 2009    Temat postu:

"...szukał tętnicy żylnej na jej szyi." ??????????????????

Raczej tętnicy szyjnej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anna lee.
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza ekranu.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:38, 08 Sie 2009    Temat postu:

hmm...

cóż. fabuła dosyć ciekawa, osobiście też lubię wątki tragiczne i... ukazujące naszego drogiego house'a jako istotę ludzką, ale... momentami jednak zbyt naciągane.
pisząc coś takiego trzeba zachować pewne standarty, nawet jeśli serduszko podpowiada "taak, napisz, że biegnie, że kocha, że... coś tam".

chodzi mi o to, żebyś przeczytała to na spokojnie i zadała sobie pytanie czy house rzeczywiście zachowałby się w ten sposób.

psychologia jednak trochę zgrzyta, a nie chcemy zrobić z niego lowelasa rodem z harlequina, prawda..?

poza tym, podoba mi się dobrze się czyta, mało błędów... ewentualnie logiczne, które możemy tłumaczyć uniesieniem (bo jednak piszemy o gregu) a które zawsze można poprawić.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cameron_25
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubelskie ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:28, 21 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
Zamieszczam kolejną część, może i nie jest udana, bo pisałam ją dawno, ale to pierwszy fik był
Miałam ochotę go rzucić, ale nie mam na razie serca...



Część 5

- Czy on nie powinien już się obudzić?
- Nie mam pojęcia. Jeszcze nigdy nie mieliśmy przypadku szaleńca, który przedawkował Vicodin.
Chociaż to jest niepokojące, że leży nieprzytomny już drugi dzień.
Ale nie ukrywam – Dodał po chwili milczenia, spoglądając na Cameron. – nie jest dobrze. I nie chodzi mi tylko o House’a.
Stan Cuddy się pogarsza z godziny na godzinę, a Princeton Plainsboro nie może być bez opieki. Pojutrze jest zebranie Rady Nadzorczej. Zdecydują co będzie dalej.
Jeśli nie dojdziemy, co dolega Cuddy, może już nie być kogo ratować. – Dodał po chwili milczenia. – Do tego jest potrzebny House, a on leży nieprzytomny.
Jeśli do piątku nic się nie zmieni, możliwe że na zebraniu Rady zapadnie decyzja o wyborze tymczasowego, a w najgorszym przypadku stałego, nowego administratora szpitala. A wtedy nic mu nie będzie stało na przeszkodzie, by wywalić House’a.
- Czyli mamy dwa dni, by ocalić Cuddy, szpital i tyłek House’a? – Zapytała Cameron z powątpieniem w głosie. Będzie trudno.
- Nikt nie mówił, ze będzie łatwo. Ja zostaję przy House’ie, Foreman z Chase’em Niech zajmą się wszystkimi badaniami: rezonans, punkcja lędźwiowa i biopsja wątroby. Ty zajmij się badaniami krwi i szpiku. Dajcie znać jak coś znajdziecie.

***
Jakie te dźwięki są irytujące. House powoli otwiera oczy. Próbuje poruszyć ręką. Czuje wkłuty dren od kroplówki. Opuszcza bezwładnie rękę na materac.
- House! Nareszcie. Martwiliśmy się o ciebie. Dobrze się czujesz? - To Wilson zauważył, ze przyjaciel odzyskuje przytomność.
- Co ja tu robię? – Wychrypiał diagnosta., spoglądając nieprzytomnym wzrokiem na onkologa.
- Nie pamiętasz? – Zapytał zdziwiony Wilson. Trochę za bardzo zbliżyłeś się do starego znajomego, Vicodinu i po zatrzymaniu akcji serca wylądowałeś tutaj. Zatrucie toksyczne.
House wyglądał jakby nad czymś się zastanawiał.
- Dziwne. Nie pamiętam tego. Ostatnie co mi świta w mojej biednej głowie to, ze jechałem do Cuddy. – Powiedział po chwili namysłu. – Ile byłem nieprzytomny?
- Dwa dni. – Odrzekł Wilson, przyglądając mu się uważnie. Czyżby House miał chwilową amnezję?
- A swoją drogą, to gdzie jest Cuddy? Nie powinna czuwać przy umierającym diagnoście, trzymając go za rękę? – Zażartował House. – Stęskniłem się za nią i jej bliskością. Ale może małe co nie co postawi mnie na nogi.
- House! Czyżby Vicodin uszkodził ci mózg? Cuddy miała wypadek. A chwilę potem jak się o tym dowiedziałem, znalazłem cię w twoim gabinecie. Nieprzytomnego, z fiolką Vicodinu w ręce…
Nagle do pokoju wpadła roztrzęsiona Cameron. Spojrzała przerażonym wzrokiem na Wilsona.
Jej mina mówiła wszystko. Wilson tylko skinął głową i odwrócił wzrok od House’a. Cameron podeszła i usiadła na rogu łóżka.
- Greg. – Po raz pierwszy od kiedy pracowali razem powiedziała jego imię. – Tak mi przykro… Nie mogliśmy już nic zrobić. Do końca próbowaliśmy ją ratować, ale na nic.
Lisa była w ciąży. – Powiedziała odwracając się do Wilsona. – Nie wzięliśmy tego pod uwagę. Leki, które jej podaliśmy spowodowały zwalczanie komórek matki przez płód. W końcu zniszczyły płód, powodując krwotok wewnętrzny. Proste badanie krwi to wykazało. To my ją zabiliśmy. – Załkała i wybiegła z pokoju…

***
- House, do cholery, otwórz oczy!
Diagnosta czuje, ze ktoś go klepie po twarzy. Jakie to jest irytujące. Otwiera ostrożnie oczy. Nad głową widzi sufit swojego gabinetu. Leży an podłodze a przy nim siedzi Wilson. Za oknem zapadł zmrok. Musi być późno.
- Która godzina? – Pyta słabym głosem. To pierwsze sensowne pytanie, które przychodzi mu do głowy.
- 22:30. Czyś ty zwariował? Tyle Vicodinów na raz? To cud, ze jeszcze żyjesz. Kiedy zatrzymało ci się serce, myślałem, ze już po tobie. Ale chwilę potem zacząłeś rzucać się i wrzeszczeć jak opętany.
House powoli wstał z podłogi i bezsilnie opadł na fotel.
- Głowa mnie boli. – Poskarżył się onkologowi, ale ten go zignorował. – Co z Cuddy? – Zapytał po chwili z trudem ukrywając emocje.
- Operacja skończyła się 4 godz. temu, kiedy ty leżałeś nieprzytomny. Żyje. Jeszcze. – Dodał po chwili milczenia.
- Co to znaczy, jeszcze? – Warknął diagnosta.
Wilson spojrzał na niego. Kto jak kto, ale House ma prawo wiedzieć co się dzieje. Chociaż po tym, co ostatnio jej zrobił…
- Jest w śpiączce farmakologicznej. Jej stan ciągle się pogarsza, więc nie można było ryzykować. Ma liczne obrażenia i uraz czaszki. Dzięki operacji udało nam się zatamować krwotok wewnętrzny. Myśleliśmy schłodzeniu jej ciała i podłączeniu do krążenia pozaustrojowego, tak jak Amber, ale w jej przypadku to nie wchodzi w grę.
- Dlaczego? – Spytał mimo woli diagnosta. Chociaż już znał odpowiedź. Wiedział jaki stan jest przeciwwskazaniem do podjęcia tego typu działań.
- Nie wiem czy dobrze robię mówiąc ci to bez wiedzy Cuddy, ale sytuacja do tego zmusza. Lisa jest w ciąży. Na tym etapie rozwoju płodu nie możemy stwierdzić, czy nie doznał poważnych obrażeń. Znasz procedury. Jest za wcześnie na tego typu badania.

House zaklął cicho pod nosem. Wiedział czyje dziecko nosi Cuddy pod sercem. Efekt ich namiętnego seksu. To coś, otoczone wszystkimi błonami płodowymi jest w jakimś sensie z nim związane. Wiadomo, Cuddy może zaprzeczyć, ale on i tak zna prawdę. Gdyby nie było ich wspólnych nocy, nie było by seksu. A gdyby nie było seksu, nie było by… dziecka? Wiedział, ze gdyby ratując Cuddy, zabił to, co się w nim rozwija, kobieta by mu tego nie wybaczyła do końca życia. Za długo czekała na tego pasożyta. Wolałaby umrzeć sama, byle by go ocalić.
Chce czy nie chce, jest jednym z dawców tego nowego istnienia, a więc… ojcem? Jak to dziwnie brzmi.

Musi za wszelką cenę ocalić Cuddy i to coś, ich… dziecko? Tak, nie może podjąć żadnej decyzji bez jej zgody. Ona znaczy dla niego o wiele więcej niż zwykły pacjent. Teraz to już nie jest kolejna łamigłówka medyczna, którą należy rozwiązać. Teraz to już jest walka o ocalenie. Co będzie potem, pokaże bieg czasu.
- Zaprowadź mnie do niej. – Powiedział House podnosząc z podłogi laskę i nie patrząc na onkologa. Trzeba ją wybudzić ze śpiączki.
- House, minęły dopiero 4 godz. Jest jeszcze za wcześnie…
- A chcesz żeby było już za późno? – Warknął podirytowany diagnosta i wyszedł z pokoju, a Wilson za nim.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cameron_25 dnia Pią 11:30, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin