Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Stanąć na nogi (House M.D., odc. 0x01 ;) ) [u]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Pią 14:13, 11 Kwi 2008    Temat postu:

joasui pięknie napisane zupełnie inne niż pozostałe części twojego fika. Wspaniale opisane uczucia, scena przy fortepianie fajnie napisana. podoba mi się klimat tej części, taki spokojny a jednocześnie trochę smutny. Ja jednak nie przepadam za Stecy chociaż Ty masz do niej chyba jakiś sentyment

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:21, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Cieszę się, że się podoba, bo powiem nieskromnie, że byłam (i nadal jestem) dumna z tego kawałka . Strasznie się bałam, co mi pod nim napiszecie, ale najwyraźniej niepotrzebnie

Co do Stacy... Ja osobiście nic do niej nie mam. Złamała House'owi serce, ale dla mnie to trochę na wzrusz ramion. Aktorka mi nie przeszkadzała (ale fakt, w wieku 50 lat bez botoksu się tak nie wygląda), bohaterka była fajnie dobrana do jej partnera i już.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez joasui dnia Pią 18:36, 11 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
W.
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 1780
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:15, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Piękne. Tylko tym jednym słowem można to opisać, heh będzie 0x02 itd. ? Bo sadząc po częściach i opisach ten odcinek już się zaczyna kończyć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:59, 11 Kwi 2008    Temat postu:

Planuję zamknąć akcję w jeszcze jednym dniu (czyli diagnoza i zakończenie najpóźniej następnej nocy), więc ogólnie to będzie szybki przypadek. Zwłaszcza, że dojdzie trochę dramatyzmu

Nie wiem, czy będzie następna część. Po pierwsze, napisanie tego przysporzyło mi trochę trudu, po drugie na uczelni zaczyna mi się galop, więc nawet nie wiem, czy uda mi się bez opóźnień wyrobić jeszcze z tym fikiem. Jeśli weny mi nie zabraknie, może coś naskrobię od czasu do czasu, ale niczego nie obiecuję.

I dziękuję za wszelkie miłe komentarze . To one sprawiają, że chce się pisać dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:34, 12 Kwi 2008    Temat postu:

Spadek jakości. Moją uwagę skutecznie odwrócił laptop, którego się w końcu dorobiłam. Zresztą właśnie z niego piszę.

---------------

Część siódma – Zwrot akcji

Kiedy Wilson o ósmej rano zajrzał do pokoju lekarskiego, był bardzo zdziwiony, że w zazwyczaj o tej porze pustym pomieszczeniu ktoś spał. Do niezwykłości obrazu przyczyniał się fakt, że śpioch zasnął oparty o stół, z opasłym tomiskiem pod głową w roli poduszki. Wilson po chwili rozpoznał jednego z pomocników House’a i pokiwał głową z dezaprobatą – wcześniej nie podejrzewał kolegi o taką perfidię.

- Panie Hirst? – rzekł cicho, delikatnie szturchając śpiącego. Mimo jego starań chłopak podskoczył gwałtownie, wybudzając się od razu.
- Co się stało? – spytał niemal w panice.
- Jeszcze nic – uśmiechnął się Wilson. – Co tu robisz?
- Najwyraźniej śpię – mruknął Will, przecierając oczy. Spojrzał na książkę, która służyła mu za poduszkę. Było to oczywiście „Kompendium chorób wewnętrznych”, otwarte w mniej-więcej dwóch trzecich. – Dojechałem do „R”? Ostatnie co pamiętam, to „O”.

- Kiedy indziej nadrobisz resztę. Idź się lepiej ogarnąć, zanim doktor House znowu cię dopadnie.
Will spojrzał na wyświetlacz swojego nagle rozśpiewanego pagera.
- To chyba będzie musiało zaczekać – rzekł i wybiegł, zostawiając na stole swoją lekturę.

***

Kiedy dotarł do sali pacjentki, panował tam kompletny chaos. Pielęgniarki i lekarze biegali w tę i z powrotem, a w samym centrum tego bałaganu znajdowała się nieprzytomna i ogarnięta drgawkami Kelly Matters, i wielka plama krwi na pościeli między jej nogami.
- Jasna cholera – mruknął Will, uskakując przed kolejną biegnącą osobą w fartuchu. – Doktor House o tym wie? – rzucił w przestrzeń, ale siłą rzeczy nie uzyskał odpowiedzi. Zrobił zwrot w tył i ruszył do wyjścia, ale prawie zderzył się w drzwiach z wysokim mężczyzną, stojącym... o kulach.

- Znajdź Malckiego – polecił Greg, patrząc na całą scenę ze stoickim spokojem. – Czeka nas seans zaopatrywania dolnego odcinka układu pokarmowego.
Odwrócił się i odszedł w stronę biura. Will tylko z niewyspania i szoku nie zauważył, że szedł inaczej niż wczoraj, szybciej i bardziej wyprostowany.

***

Rozległo się pukanie do drzwi biura Jamesa Wilsona, po czym do środka bez zaproszenia weszła Stacy. Wilson przerwał przeglądanie poczty i spojrzał na koleżankę, która wyglądała na nieco zakłopotaną.
- Wiedziałeś, że Greg umie grać na fortepianie? – spytała bez wstępów.
Wilson pokiwał głową.
- Skoro ty nie wiedziałaś, to czemu ja miałbym?
- Racja – rzekła Stacy. Kręciła się po biurze, najwyraźniej nie wiedząc do końca, czy powinna tu być, co powinna powiedzieć.

- Dobrze się dogadujecie, prawda? Ty i Greg? – spytała po chwili.
Wilson położył koperty na stole.
- Tak, dobrze się dogadujemy. Powiesz mi w końcu, co się dzieje?
Stacy usiadła na krześle przed jego biurkiem i opowiedziała o grze Grega poprzedniego wieczora.
- Mam problem, by do niego dotrzeć – mówiła. – Wszystko się staje nagle takie... trudne. Pomyślałam... Myślałam o zrezygnowaniu z pracy tutaj.
- I co by to wam dało? – spytał Wilson, patrząc na nią spokojnie.
- Nam? Pewnie nic. Ale skoro obaj się dogadujecie, to byłabym spokojna, że jest ktoś, kto by miał na niego oko w razie... – przerwała, wbiła wzrok w podłogę.

Wilson przyglądał się jej i czuł coraz silniejszy skurcz w dołku.
- Nie rób mu tego – rzekł. – Nie teraz. Za chwilę zacznie pełną rehabilitację, jesteś mu potrzebna. Ty, nie ja – otworzyła usta, by mu przerwać, ale nie pozwolił jej na to. – Bałem się, kiedy do mnie przyjdziesz i zaczniesz coś mówić, bym miał na niego oko. Oddalacie się od siebie, sama wiesz, dlaczego. To trudne dla was obojga, ale załatwianie tego w ten sposób jest najgorszym wyjściem z możliwych.

Zapadła chwilowa cisza. Stacy już nic nie mówiła, Wilson wciąż się jej przyglądał, stojąc za swoim biurkiem.
- House jest strasznie trudnym do zniesienia człowiekiem i pewnie nikt by go nie podejrzewał o wrażliwość. Znasz go lepiej ode mnie, ale oboje wiemy, że się rozsypie, kiedy... „będę musiał mieć na niego oko” – rzekł w końcu onkolog.
Stacy pokiwała głową.
- Nie myślałam, by go... – zaczęła.
- Na pewno? Ani ci to przez myśl nie przeszło? To on jest od uciekania, nie ty.

Stacy wiedziała, że Wilson miał rację. Myślała o tym. I nienawidziła siebie za to.
- Stacy... – Wilson przeszedł na drugą stronę biurka, usiadł na blacie, przed nią. – Wiesz, że oboje możecie na mnie liczyć. Ale jak już przyjdzie co do czego... to będę bronić House’a, nie ciebie. Bo on już jest na straconej pozycji, już traci nad wszystkim panowanie – znów chciała mu przerwać, znów jej nie pozwolił. – Nie twierdzę, że twoja decyzja o operacji była zła, wręcz przeciwnie. Ale musisz wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co to przyniesie ze sobą. Nie uciekaj teraz. Nie proś mnie, bym miał na niego oko.

Stacy wciąż przyglądała się szarej wykładzinie. W końcu pokiwała głową.
- Nie wiesz, jak to jest...
- Wiem, widzę – odparł. – Widzę więcej, niż myślisz. To można przetrwać. Nie wolno ci uciec. Na pewno nie teraz.
Stacy nic nie odpowiedziała, po prostu wstała i wyszła.

Przeklinanie nie było w stylu Wilsona. Ale pustemu pomieszczeniu nie przeszkadzała wulgarna wiązanka, pełna bezsilności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 10:55, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Poprzednia część - ta z grą na fortepianie była genialna! A tak w ogóle nie wiem, dlaczego mówisz o "spadku formy"... Jestem pad baaardzo dużym wrażeniem - fiku i Twoich umiejętności
Powrót do góry
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Nie 12:06, 13 Kwi 2008    Temat postu:

joasui ja tam spadku formy nie zauważyłam bardzo mi się podoba rozmowa Stecy z Wilsonem Wilson jest tu taaaki kochany nadal nie lubię Stecy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:41, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Dziękuję
Nie obiecuję wklejenia dziś kolejnej części, ale z racji posiadania kompa może uda mi się coś napisać w tygodniu, by Wam wkleić w weekend. Mimo egzaminu w czwartek...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Asia
Chirurg plastyczny
Chirurg plastyczny


Dołączył: 14 Gru 2007
Posty: 2782
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 12:43, 13 Kwi 2008    Temat postu:

*zaciera łapki z ciekawości*
egzamin ?? Co tak wcześnie??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:51, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Bo szybko skończyliśmy jeden przedmiot, a egzam w formie "zerówki" (obowiązującej praktycznie dla wszystkich na roku) z niego jest już tradycyjny. Mam fajową sesję letnią, więc odpadnięcie jednego egzamu dużo znaczy.

W ogóle mi się teraz jaja na uczelni zaczną, a po łbie chodzi mi pomysł na kolejny fik (ale obiecuję, że najpierw skończę ten ). Chyba pomysł z kompem nie był taki idealny...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:05, 13 Kwi 2008    Temat postu:

Aż żal mi tych studentów... Właściwie Willa, bo Steve szybko sobie poradził z przystosowaniem się To takie w stylu House'a - tępić wszystkich, którzy go uwielbiają. Nas wykończyłby w 10 minut. No, może troszke więcej, mamy przewage liczebną

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 18:20, 16 Kwi 2008    Temat postu:

Trochę mnie nie było i załapałam się na trzy kolejne części . Myślę, że zachwycanie się nad czyimś fikiem jest przesadą, nawet jeśli jest świetny, doskonale napisany i wyważony - akcja nie toczy się strasznie szybko, ale daje czas na przemyślenie i przetrawienie tekstu .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżuczek
Wieczny Rezydent


Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd

PostWysłany: Czw 13:45, 17 Kwi 2008    Temat postu:

Hej, Dwa ostatnie odcinki podobają mi się najbardziej Ten przedostatni zdecydowanie Po prostu świetny. Nie dałoby się lepiej ująć tego w słowa. Jestem pełna podziwu i gratuluję Oczekuję także więcej dramatyczno-refleksyjnych kawałków. Uwielbiam je

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:29, 17 Kwi 2008    Temat postu:

Em. napisał:
Trochę mnie nie było i załapałam się na trzy kolejne części . Myślę, że zachwycanie się nad czyimś fikiem jest przesadą, nawet jeśli jest świetny, doskonale napisany i wyważony - akcja nie toczy się strasznie szybko, ale daje czas na przemyślenie i przetrawienie tekstu .

Em., znaczy to dobrze, czy źle?
Niestety z racji egzamu napisałam mniej, niż chciałam, ale jeszcze dokładniej napisałam plan akcji i teraz pozostaje mi to tylko wypełnić treścią. Więc w weekend na pewno coś wkleję .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cwankiara
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:57, 17 Kwi 2008    Temat postu:

szkoda, ze dopiero w weekend bo twoj fic jest dobry na postepujaca depresje;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 20:25, 17 Kwi 2008    Temat postu:

joasui, to znaczy, że podoba mi się bardziej, niż skłonna jestem przyznać . Wiele osób ma problem ze zrozumieniem o co mi tak naprawdę chodzi, no ale nie mogę inaczej - nie powiem przecież po prostu, że ten fik jest genialny, prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:36, 17 Kwi 2008    Temat postu:

Em. napisał:
[...]no ale nie mogę inaczej - nie powiem przecież po prostu, że ten fik jest genialny, prawda?

A czemu nie? Ja bym nie miała nic przeciwko temu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 20:46, 17 Kwi 2008    Temat postu:

Ale ja i moja chora osobowość i owszem .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:44, 18 Kwi 2008    Temat postu:

Teraz będzie bardzo medycznie. Ten odcinek dedykuję twórcom programu nauczania na III roku stomy AMG. Bez nich napisanie tego fika tak, jak ja bym chciała, nie byłoby możliwe.

------------

- Z okazji gwałtownego pogorszenia się stanu pacjentki wasz udział intelektualny w procesie diagnozowania, i tak już iluzoryczny, zostaje niniejszym ograniczony do minimum. Na propozycje będę czekał dwie sekundy, za ich brak nie przewiduję konsekwencji... bezpośrednich – rzekł Greg, kończąc zdanie tonem, który wskazywał na domyślne „ale nad pośrednimi się jeszcze zastanowię”.

House i jego wczorajsi studenci stali przed śluzą na blok operacyjny, patrzyli na przygotowania personelu do zabiegu na ich pacjentce. Will i Steve uznali za stosowne się nie ucieszyć widocznie ze zmniejszenia wymagań. Właściwie w ogóle się nie ucieszyli. Widząc nieprzytomną pannę Matters wręcz poczuli po raz pierwszy odpowiedzialność za czyjeś życie. Gdyby nie spokojny, kulawy mężczyzna przed nimi, uciekliby w panice.

Fakt, że stali tutaj, zasugerował im, że nie będą brali bezpośredniego udziału w operacji. Zresztą Greg szybko to potwierdził, kierując podopiecznych na galeryjkę nad salą operacyjną. Sam jednak został dłużej przy śluzie, co było przezorne, bo niedługo po odejściu jego studentów pojawił się pochód dziesięciu kolejnych z doktorem Hamarem na czele. Cała jedenastka najwyraźniej miała ochotę przejść przez drzwi za Gregiem. House nagle poczuł, że wracają stare dobre czasy scysji z kiedyś praktykującym internistą. I chociaż konfrontacji słownych nigdy się nie bał, nie podobało mu się to. Hamar potrafił mierzyć ciosy poniżej pasa. A Greg bardzo nie lubił obrywać w te okolice.

- Pan doktor nas przepuści? – spytał Hamar, stając przed diagnostą zagradzającym drzwi.
- Pan doktor nie przepuści – odparł spokojnie Greg. Bardziej spostrzegawczy studenci zauważyli zgęstnienie atmosfery i delikatnie, cichutko się wycofali. – Pacjentka znajduje się w stanie zagrożenia życia, niech nikt zbędny się nie pałęta pod nogami. Możecie pójść na górę, do Malckiego i Hirsta.
- W celach dydaktycznych... – zaczął Hamar, do którego oczywisty i słuszny argument najwyraźniej nie trafił.
- Jestem lekarzem prowadzącym i obecnie mam głęboko gdzieś twoje cele dydaktyczne – przerwał mu House. – Jazda na galeryjkę albo w ogóle wynocha.

- House... – zaczął Hamar, podchodząc bliżej Grega, który dosłownie zaparł się na swoim miejscu i ani myślał ustąpić.
- Doktorze Hamar – usłyszeli za sobą zdecydowany, kobiecy głos. – Proszę zabrać studentów na górę. Bez dyskusji.
Źródłem głosu była Lisa Cuddy z niezbyt szczęśliwym wyrazem twarzy. Greg uśmiechnął się do Hamara zaciśniętymi wargami, patrzył z cichą satysfakcją na wycofywanie się wroga.

- Doktorze House – zaczęła Lisa, kiedy Hamar i jego studenci byli poza zasięgiem wzroku. – Mam nadzieję, że jakoś pan panuje nad sytuacją i że wiedział pan, co robi, kiedy wczoraj pozostawił pan pacjentkę wyłącznie pod obserwacją.
Cichy triumf Grega zgasł jak zdmuchnięta świeczka. Niebieskie oczy spojrzały lodowato na Lisę, jakby chciał ją zabić wzrokiem.

- Jaja sobie robisz? – spytał niskim, przepełnionym złością głosem. - ... pani dyrektor? – zakończył i zanim zdołała zareagować, minął ją i ruszył w stronę windy na galeryjkę. Nie poczuwał się do obowiązku wyjaśnienia szefowej, na jakiej podstawie podjął taką, a nie inną decyzję. Tłumaczył się na stażu i specjalizacjach, po piętnastu latach praktyki lekarskiej już nie musiał.
Lisa nie miała siły się zdenerwować na ten wyraźny brak szacunku wobec przełożonej. Tak właściwie poczuła wyrzuty sumienia. Miała ochotę za nim pobiec i go przeprosić, ale domyślała się, że nie miałoby to znaczenia. Stała chwilę w swoim miejscu, zastanawiając się, co dalej.

W końcu sama poszła na galeryjkę, stanęła blisko drzwi. House już był w środku, nie skomentował jej pojawienia się, za to porozstawiał studentów po swojemu. Will i Steve dostali miejscówkę koło Grega, przy pochyłej szybie nad salą, gdzie mogli widzieć nie tylko operatorów, ale też widok z endoskopu i innych urządzeń wideo, które miały być użyte podczas operacji. Zahukana grupka Hamara wylądowała bardziej z tyłu.

Początkowo obserwowali zabieg w ciszy. Kiedy pojawił się pierwszy obraz jelit pacjentki, Greg zaczął:
- Kolejne morfologie i badania moczu wykazały pogarszanie się funkcji wątroby i nerek. Z posiewu krwi i kału wiemy, że to nie infekcja. Teraz mamy ten obrazek. Na co wam to wygląda? – spytał, patrząc na swoje „cytrynki”.
- Choroba Leśniowskiego-Crohna* - rzekł Will przed upływem dwóch sekund.
- To w Crohnie występują objawy ogólne? – rzucił jakiś student z tyłu.

- Gorączka, zmęczenie, bóle mięśni, wysypka – wyliczał Will. – Mogą być objawy nerkowe, anemię pewnie tłumaczą krwotoki, których pacjentka mogła nie zauważyć.
- Ciężko nie zauważyć, że kał zaczyna mieć buraczkowy kolor**, ale niech ci będzie – zgodził się Greg, skrzętnie ukrywając zdziwienie (o ile je poczuł) aktywnością studenta. – Mnie to wygląda na stany martwiczo-zapalne – przyjrzał się dokładnie obrazowi na ekranie. – Crohna ciężko stwierdzić jednoznacznie. Zwłaszcza, że objawy pacjentki jednak nie koncentrują się na brzusznych.

Patrzyli przez chwilę na próby znalezienia przez operatorów źródła krwawienia. Z biegiem czasu zabieg zyskiwał na powadze. W końcu przeciągnął się na tyle, że House odesłał wszystkich studentów, łącznie ze swoimi, na oddział lub do innych zajęć. Kiedy został sam (Lisa wyszła po angielsku, nie wiadomo, kiedy), włączył mikrofon i nadał do chirurga:
- Wygląda to na Crohna?
Chirurg spojrzał w jego stronę i pokiwał głową.
- Niezupełnie – odparł. – Coś tu się jednak dzieje niedobrego.
- Widzę, cholera – mruknął do siebie Greg.

***

Kiedy wrócił do pokoju lekarskiego prawie godzinę później, Steve i Will zajęci byli zgłębianiem wiedzy medycznej – Hirst odzyskał „Kompendium” ze świetlicy, ale nadal tkwił na literze „R”, Malckie natomiast studiował treść drugiej książki, zwiniętej z biblioteki przez Grega – „Anatomię Grey’a”. Na widok lekarza odłożyli swoje lektury i przybrali możliwie inteligentne wyrazy twarzy.

- Co tam ciekawego wyczytaliście? – rzucił lekko Greg, podchodząc do tablicy. Studenci uznali za stosowne nie odpowiedzieć. Greg wziął kawałek papierowego ręcznika i bardzo wymownie zmazał napis „Infekcja” z listy podejrzanych. – Jeśli was to interesuje, panna Matters jest w stanie stabilnym, obecnie leży na OIOMie – rzekł, chwytając czarny marker. – Za jakąś godzinę będzie w stanie być przemieszczana w celu robienia dalszych badań. Na razie musimy zadowolić się okazją do przemyśleń i badaniami na miejscu.

Podszedł do stołu i swoim zwyczajem usiadł na blacie, zaczął bawić się pisakiem, wciąż trzymanym w dłoni.
- Razem z chirurgiem doszliśmy do wniosku, że to nie choroba Crohna oraz że wyraźny jest odczyn martwiczo-zapalny, o czym zresztą mówiłem już wcześniej. Teraz trzeba się tylko domyśleć, co było najpierw.
Zamilkł, studenci popatrzyli po sobie.
- W jakim sensie, co najpierw? – spytał Steve.

- Czy martwica wzięła się z zapalenia, czy zapalenie z martwicy – wyjaśnił Greg oczywistym tonem, ale zauważył, że nadal nie przekonał studentów. – Co jest, zapomnieliście już o zajęciach z patologii? Mam was przepytać?
Nadal tępota na twarzach.
- Co to jest zapalenie? – rzucił Greg belferskim tonem.
- Nooo... Reakcja organizmu na zniszczenie tkanki – odważył się Steve.
- Dorzuć do tego pięć podstawowych objawów, to może ci nie zlecę przerobienia „Anatomii”.
- Ucieplenie, ból, osłabienie funkcji, obrzęk i zaczerwienienie – wyrecytował Will.

- Miał być Steve. Jeszcze coś dla ciebie wymyślę – spojrzał wymownie na Malckiego, który poczuł, jak to jest stracić tę maluteńką nutkę sympatii ze strony srogiego opiekuna. – Czyli zapalenie mogło być reakcją na martwicę?
- Mogło – ostatecznie zgodzili się studenci.
- Powiedzmy więc, że martwica była najpierw i to ona wywołała zapalenie. Co mogło wywołać martwicę?
Bang. Tu nawet „Anatomia Grey’a” nie pomoże. Studenci wbili spojrzenia w stół. Gdyby był tu ktoś jeszcze, ten typowy sposób uzyskania niewidzialności może miałby szansę na powodzenie.

Greg spojrzał na listę podejrzanych. Na choroby autoimmunologiczne leukocytoza była nieco za niska, choć nie rezygnowałby jeszcze z tej możliwości. Co jeszcze zostaje, skoro wyeliminowali czynniki środowiskowe, zatrucia i infekcje?
- Co powiecie na nowotwór? – rzekł w końcu.
- To zespół paraneoplastyczny? – zdziwił się Will.
- Co się tak uparłeś na zespół paraneoplastyczny? – skrzywił się Greg. – Nie. Przynajmniej nie taki najfajniejszy. Nowotwór może wywołać przewlekły, łagodny, zespół rozsianego wykrzepiania wewnątrznaczyniowego*** - wyjaśnił. – Skrzepy blokują kapilary, wywołując objawy hipoksji****, a spadek trombocytów i krwawienie wynikają ze zużycia. Wszystko ładnie pasuje.

- Gdzie szukamy w takim razie? – znów spytał Will.
- Ja obstawiam jamę brzuszną. Jakieś inne propozycje?
- To może być wszędzie. Mówił pan, że nie lubi pan skanów całego ciała – odezwał się Steve.
- Bo nie lubię. Pójdźcie do doktora Wilsona, powiedzcie, że ja was przysyłam i poproście go o pomoc przy biopsji węzła chłonnego, a jak pacjentka się nieco ustabilizuje, zabierzcie ją na rezonans jamy brzusznej.

Studenci wyszli, mijając w drzwiach chudą, urodziwą brunetkę w fartuchu do kolan i w butach na szpilkach. House nie zwrócił na nią uwagi, bo wpatrywał się w tablicę. Dziewczyna zastukała delikatnie w taflę szkła.
- Doktorze House? Na stanowisku pielęgniarek poproszono mnie, bym panu przyniosła ostatnie wyniki badań pańskiej pacjentki.
- Poproszono cię? – spytał ze sceptycyzmem w głosie.
Studentka szóstego roku, która pomagała mu wczoraj, podeszła bliżej i wyciągnęła do lekarza rękę z wynikami.

Dziewczyna znów spróbowała do niego nadać, kiedy chwycił kartkę. Nagle spojrzał na nią stalowym spojrzeniem, już bez cienia sympatii, jaką okazywał wczoraj, i niemal wyszarpnął kartkę z jej dłoni.
- Możesz w końcu przestać? – spytał nieco ostro.
Studentka raczyła się zapłonić. A jednak to poczuł. Ale po prostu nie trafiła na podatny grunt.
- Nie jestem zainteresowany – dodał.

- Przepraszam – wyjąkała, odwróciła się i ruszyła do drzwi. Nie wyszła jednak, znów na niego spojrzała. Przyglądał się jej przenikliwie, w taki sposób, że ją ciarki przeszły. – Nie wiem, czemu mam wrażenie, że jeszcze się spotkamy.
- Skoro masz praktyki w tym samym szpitalu... – zaczął.
- Nie, nie o to chodzi. Ale pewnie i tak nie będzie mnie pan pamiętał – uśmiechnęła się łagodnie. – Przepraszam jeszcze raz. Obiecuję, że to się nie powtórzy.

Wyszła ostatecznie, usiłując powstrzymać uczucie przemożnego zawstydzenia.

-------------
* choroba Leśniowskiego-Crohna – ja się uczyłam o tej chorobie pod podwójną, podaną przeze mnie nazwą. W USA polskie nazwisko niestety wypada.
** buraczkowy stolec – zainteresowani objawami krwawienia z przewodu pokarmowego? Ostatnio to wałkowałam na internie. Dość skutecznie zresztą
*** zespół rozsianego wykrzepiania wewnątrznaczyniowego – w skrócie DIC. Było w paru odcinkach.
**** hipoksja – niedotlenienie.

Poza tym:
Teksty o zapaleniu i pięć jego objawów to chyba najważniejsza rzecz, jaką wyniosłam z tegorocznych zajęć z patomorfologii. A do tej pory zapalenie kojarzyło mi się z infekcją bakteryjną. Tymczasem wychodzi na to, że np. skręcona kostka to też zapalenie. Odkrywcze, co nie? Pozostali studenci akademii medycznych – Wam się to przyda na przyszłość


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez joasui dnia Pią 15:07, 18 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 11:22, 18 Kwi 2008    Temat postu:

Joasui uwielbiam medycynę w Twoim fiku. To dla mnie, czytacza, spore wyzwanie, a ja uwielbiam wyzwania I, o dziwo, zdawałam sobie sprawę, że stan zapalny nie musi być wywołany infekcją, ale to dlatego, że zetknęlam się ze stanami zapalnymi przy alergii, czy nadwyrężeniu mięśni.

EDIT: Jakim cudem przegapiłam jeden odcinek fika?! Właśnie go znalazłam, już widzę, że moje pytania właśnie wykasowane były debilne. Lecę czytać dalej, posypując głowę popiołem po drodze..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Narenika dnia Pią 11:30, 18 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:36, 18 Kwi 2008    Temat postu:

Narenika napisał:
Joasui uwielbiam medycynę w Twoim fiku. To dla mnie, czytacza, spore wyzwanie, a ja uwielbiam wyzwania

Ponieważ staram się pisać to, co mniej-więcej już rozumiem, jeśli będziecie mieli jakieś problemy z tą moją medycyną (poza tym, co wyjaśniam w przypisach), to proszę się przyznać. Chętnie postaram się pomóc

Cytat:
I, o dziwo, zdawałam sobie sprawę, że stan zapalny nie musi być wywołany infekcją, ale to dlatego, że zetknęlam się ze stanami zapalnymi przy alergii, czy nadwyrężeniu mięśni.

W sumie przy mnie tego typu sytuacji po prostu nie nazywano zapaleniem, dlatego jego przyczyny były dla mnie tak zaskakujące.

Cytat:
Zaskoczona natomiast jestem powrotem "chudej, urodziwej brunetki", w dodatku w szpilkach.. A zastrzegałaś się, że nie lubisz shipperów..

A co to za shipper?

Cytat:
Zastanawiam się tylko, czy wątek studentki ma jakieś znaczenie dla całej historii, czy jest jedynie ozdobnikiem? Ma podkreślać, że zakochany w Stacy Greg nie flirtuje i ucina w zarodku wszelkie znajomości z kobietami?

Interpretacje pozostawiam Wam. Ja mam na to swoją teorię, ale to Wy się macie bawić przy tym fiku

Cytat:
Mam nadzieję, że szykujesz jeszcze jakieś spięcia z Hamarem. Czy oni mieli jakieś osobisty zatarg wcześniej, czy też niechęć House'a ma charakter ogólny?

Akurat skrobię na to odpowiedni fragment, który przeczytacie w bliżej nieokreślonej przyszłości.
A teraz wracam do pracy

PS. Narenika, ja nie wiem, co chcesz od tych swoich pytań. I tak na nie odpowiedziałam, bo nie uważam, że były debilne
Który fragment przegapiłaś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 11:44, 18 Kwi 2008    Temat postu:

Przegapiłam fragment z pierwszym pojawieniem się studentki, dlatego teraz w końcu zaniepokoiło mnie, że nie rozumiem o co chodzi z tym nadawniem impulsów. Wróciłam po śladach i nareszcie załapałam
Co do shippera, to oczywiście za mocno powiedziane. Wszystko z tej przegapionej części. Teraz została ostatecznie spławiona i pewnie już się nie pojawi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:58, 19 Kwi 2008    Temat postu:

Ostatnia część tej części. Czyta to ktoś jeszcze? My fic feels lonely...
Ale zbliżamy się powoli do końca. Od razu powiem, że brak zapału jest przyczyną mojego niezadowolenia z poniższego.

----------

- Bardzo jest strasznie? – spytał z uśmiechem Wilson, zakładając lateksowe rękawiczki. Razem ze studentami House’a siedzieli przy łóżku Kelly, zabierali się za wyszukiwanie węzła chłonnego do biopsji w kierunku nowotworu.
- Bywało straszniej – odrzekł Will, uważnie przyglądając się czynnościom wykonywanym przez onkologa. Wilson delikatnie badał okolice brzucha pacjentki: wiedział, że niedawno przeszła zabieg tych okolic, więc nie chciał narobić bałaganu. Musiał jednak znaleźć jakiś węzeł do wbicia w niego igły.

- Ma się przynajmniej wrażenie, że robimy coś konkretnego, zamiast pisać stustronicowe referaty na jakieś durne tematy – dodał Steve, również przyglądając się dłoniom onkologa.
- Tylko nie rozreklamujcie House’a zbyt intensywnie wśród innych studentów, bo on was wziął na praktyki z powodu pilnej potrzeby, a nie z sympatii do młodego pokolenia – uśmiechnął się Wilson. Coś wymacał. Sięgnął po strzykawkę i fiolkę ze środkiem znieczulającym. Kelly była nieprzytomna, ale nie miał sumienia wbijać w nią grubej igły bez żadnego znieczulenia, bo istniało ryzyko, że by się przedwcześnie obudziła.

- Ma podejście wykładowcze, powiedziałbym – mruknął Will, patrząc, jak strzykawka napełnia się przezroczystym płynem lignokainy.
- Ja bym tego tak nie nazwał – uśmiechnął się Wilson, delikatnie aplikując znieczulenie dookoła wybranego węzła. – Lubi mieć władzę, ale umie ją odpowiednio dawkować.
- Pan doktor go dobrze zna? – spytał Will.
Wilson skinął głową. Czasami myślał, że znał go aż za dobrze, z drugiej strony po pięciu latach znajomości House nadal potrafił go zaskoczyć. I będzie go zaskakiwał również za pięć kolejnych lat. Albo za dziesięć. I zaskoczy go pewnie na łożu śmierci (którykolwiek z nich by na nim nie leżał). Cholernie zaskakujący człowiek, choć pozornie tak łatwy do odszyfrowania.

Wilson chwycił drugą strzykawkę, pustą, z grubszą igłą. Następnie bardzo fachowo, powoli i możliwie delikatnie przekłuł znieczuloną skórę nieprzytomnej pacjentki, po pokonaniu określonego przez siebie dystansu odciągnął tłoczek, wciągając do wnętrza strzykawki trochę słomkowożółtego płynu. Kiedy był zadowolony z objętości próbki, wyciągnął strzykawkę, zabezpieczył igłę.
- Kiedy macie zabrać ją na rezonans?
- Doktor House mówił o jakiejś godzinie po zabiegu – odrzekł Steve.
- Myślę, że na początek odpowiednie będzie USG. Rezonans zrobimy nieco później, żeby jakoś ugłaskać waszego srogiego opiekuna – uśmiechnął się Wilson.

***

Dopóki Greg się nie upominał o swoich studentów, dopóty Wilson ich przetrzymywał pod swoimi, znacznie łagodniejszymi skrzydłami. Steve i Will na początku nie zdawali sobie z tego sprawy, dopiero później zauważyli, że miła i spokojna osobowość onkologa działa kojąco na ich z lekka zszargane nerwy. Wilson nie tylko wytłumaczył im, jak badać próbkę pod kątem komórek nowotworowych, ale też zabrał ich na swój oddział, gdzie mogli trochę popraktykować za plecami właściwych opiekunów. Jednocześnie mieli okazję posłuchać trochę o House’ie – Wilson chętnie rozwiewał wątpliwości, a jedyne pytanie, na które nie odpowiedział, dotyczyło przyczyn utykania diagnosty. Studenci domyślili się, że onkolog odpowiedź znał, tylko nie chciał jej udzielić.

Było już po południu, kiedy ostre dźwięki pagerów przygnały ich z powrotem do świeżo opuszczonego pokoju pacjentki, którą chwilę wcześniej przywieźli z rezonansu. Poniekąd powtórzyła się sytuacja z ósmej rano, z biegającymi w obu kierunkach lekarzami i pielęgniarkami, z tym, że wtedy nie był potrzebny defibrylator.

***

A Greg House wyparował w momencie, kiedy studenci mieli dla niego bardzo ważną wiadomość.

***

- Wygląda nieźle.
- Wygląda obrzydliwie.
- Lepiej nie będzie. Noszenie slipek w miejscach publicznych może się teraz wiązać z pewnym problemem estetycznym – pokiwał głową chirurg, prostując się nad badanym. – Już się zagoiło. Możemy zacząć pana uwalniać od szyny, musi pan zacząć używać tę nogę. Bez profesjonalnej rehabilitacji się nie obędzie, zaraz wypiszę panu skierowanie. Dobrze, że mamy rehabilitantów na miejscu, może pan ćwiczyć bez zwalniania się z pracy.

Drzwi pokoju zabiegowego otworzyły się gwałtownie. Do środka wpadli Will i Steve. Dopiero po chwili zauważyli Grega leżącego na stole zabiegowym, bez szyny na prawej nodze, w ogóle bez spodni. Obaj odruchowo spojrzeli na najbardziej wyróżniający się element i obaj tak samo zbledli, jakby im się niedobrze zrobiło.
Chodziło oczywiście o prawe udo House’a.

Coś, co kiedyś było skórą przykrywającą mięsień czworoboczny uda, było teraz zapadniętą plamą z przebiegającą przez środek wypukłą, długą na piętnaście-dwadzieścia centymetrów, nierówną, czerwoną i poszarpaną blizną. Niewątpliwie niezbyt miły widok, będący pamiątką po czymś, co House w chwilach złości nazywał „wybebeszeniem jego nogi”.
- To zdecydowanie nie był wypadek na nartach – mruknął po chwili Steve, kiedy już doszedł do siebie.
- Czego chcecie? – warknął Greg, dzielnie znosząc zabiegi chirurga na swoim okaleczonym udzie.

- Doktor Wilson nie wykrył nowotworu ani w biopsji, ani w rezonansie, za to pacjentka przed chwilą została wyprowadzona z zatrzymania akcji serca – wyrecytował Steve na jednym wydechu.
- Jak długo to trwało? – spytał Greg przez zaciśnięte z bólu zęby.
- Około pół minuty.
Kiedy chirurg przestał męczyć jego ranę, Greg chyba nieco zbyt głośno wypuścił powietrze z płuc. Po czym znowu możliwie cicho, ale słyszalnie dla reszty zaklął. Po kilku sekundach, nadal patrząc w sufit, polecił:
- Ściągnijcie z diagnostycznego aparat do echa. Trzeba zobaczyć ten nowy burdel. Zaraz do was dołączę.

Studenci wyszli z niepewnymi minami. Dopiero po zamknięciu drzwi i oddaleniu się od gabinetu zabiegowego, Will odważył się stwierdzić:
- Teraz już wiemy, czemu utyka...
- I czemu doktor Wilson nie chciał nam o tym powiedzieć – zgodził się Steve.
- I czemu doktor House mówił, że pacjentka nie dożyje jego powrotu do formy...
- Kurde! Ale to było obrzydliwe – podsumował Steve, kierując Willa do innego gabinetu, z którego po chwili wyszli, pchając przed sobą echokardiograf.

***

Greg pojawił się w pokoju pacjentki jakieś dziesięć minut później, w wyraźnie gorszym niż wcześniej humorze. Rzucił okiem na odczyt z EKG i saturację, po czym bez słowa chwycił głowicę echa i rozpoczął badanie.
Studenci się na tym jeszcze nie do końca znali, ale domyślili się, że nie wyglądało to dobrze. I nie wyciągnęli tego wniosku z zamyślonej twarzy House’a, tylko z wyraźnych zaburzeń pracy zastawek.

Greg odłożył głowicę i spojrzał w przestrzeń gdzieś pod łóżkiem pacjentki.
- Podaj mi kartę zleceń – rzekł. Stojący bliżej końca łóżka Steve podszedł i podał to, o co proszono. Greg rzucił okiem na listę podawanych Kelly leków, znalazł na końcu środki poprawiające pracę serca, zlecone przez specjalistów od intensywnej terapii. W końcu westchnął, oddał kartę i znów rzucił w przestrzeń:
- Przynieś mi zestaw do pobierania próbek.

Tym razem poszedł Will.
Greg popatrzył za idącym do stanowiska pielęgniarek chłopakiem, zobaczył stojącą tam Lisę Cuddy, niby przeglądającą dokumenty, ale naprawdę obserwującą go. Ich spojrzenia się spotkały, nie spuściła wzroku, kiedy zobaczyła, że ją widzi. Greg patrzył na nią pozornie spokojnie, ale nie wiedział, czy się zdenerwować. Słyszał tylko ten cichy przekaz od szefowej: „Fakt, zatrudniłam pana, sama zaproponowałam panu pracę, ale to nie znaczy, że nie mogę mieć na pana oko.”

Wpatrywał się w nią, jakby mówił „Nikomu nie muszę nic udowadniać”.
W końcu stwierdził, że na jawną kontrolę zacznie się denerwować za tydzień, na ukradkową za trzy, zaś sporadyczna wiąże się nieodłącznie z posiadaniem szefa, więc może się z nią pogodzić. Zwłaszcza, że sam wiedział, że musi mieć kogoś, kto go ewentualnie powstrzyma w jakiejś ekstremalnej sytuacji, a o Cuddy słyszał, że jest rozsądna.
Teraz jednak prowadził z nią nieco dziecinny pojedynek, które z nich pierwsze odwróci wzrok.
Tym razem nikt nie wygrał, bo w tym samym momencie, co Will wrócił, uwagę Lisy zwróciła pielęgniarka z kolejnym plikiem papierów.

Greg założył rękawiczki, wciągnął do mniejszej strzykawki trochę środka znieczulającego, wybrał jakiś kawałek skóry i zatroszczył się o odczucia pacjentki podobnie, jak Wilson kilka godzin wcześniej. Jedyna różnica polegała na tym, że House nie był znany z delikatności, a jego drugim narzędziem pracy był skalpel, a nie druga strzykawka. Studenci w milczeniu patrzyli na diagnostę odcinającego kawałek skóry. Greg machnął na studentów, Steve domyślił się o co chodzi, przycisnął do zranionego miejsca bawełniany wacik, zabezpieczył go plastrem.

- Co teraz? – spytał Will.
- Teraz polecicie do labu i zrobicie na tej próbce badania w kierunku amyloidozy – rzekł spokojnie Greg, umieszczając próbkę na szklanej płytce i przykrywając ją drugą.
Studenci popatrzyli po sobie.
- W amyloidozie poziom leukocytów jest obniżony – zaprotestował Will.
- Nie mogłeś być wczoraj taki mądry? – odparł Greg, wyrazem twarzy sugerując, że ma już dość swojej nauczycielskiej roli i od tej pory studenci naprawdę będą jego chłopcami na posyłki. Podał Willowi płytki, studenci popatrzyli po sobie i wyszli.

Obiecywał sobie, że się jeszcze nie wkurzy. Ale ledwo się powstrzymał, kiedy zobaczył, że Lisa zatrzymała jego „podopiecznych”, krótko ich o coś wypytała, po czym skinęła z aprobatą, na co studenci odeszli do swojego zadania.
Greg pomyślał chwilę. OIOM miał oko na jego pacjentkę, więc jeśli się chwilowo zajmie innymi sprawami, nikomu nie powinna stać się krzywda.

***

Jego sprawy dotyczyły również Wilsona. Lisa z całą pewnością wiedziała o przyjacielsko-partnerskim trójkącie, jaki łączył Grega, Wilsona i Stacy, więc jeśli chciałaby uzyskać jakieś informacje o House’ie, poszłaby do kogoś z pozostałej dwójki. A jeśli House chciałby się czegoś dowiedzieć o szefowej, przesłuchałby Wilsona. Stacy była mniej obiektywna i mniej chętna do dzielenia się wiedzą, poza tym głupio mu było obgadywać szefową z osobą, która się z obgadywaną jawnie przyjaźniła.

- Czy zawdzięczam tę robotę któremuś z was? – spytał Greg chwilę później, wsadzając głowę przez otwarte drzwi biura Wilsona. – Tobie albo Stacy? – dodał.
- Mi na pewno nie. Skąd ta myśl? – zdziwił się onkolog, unosząc wzrok znad papierów, którymi zajmował się chyba całymi dniami w przerwach między informowaniem kolejnych pacjentów, że nie ma dla nich nadziei.
Greg wszedł do biura i rozsiadł się na kanapie.
- Cuddy zachowuje się, jakby właściwie nie miała pojęcia, kogo zatrudniła.

- Ostrzegaliśmy ją, ale zderzenie z rzeczywistością mogło być szokujące – odparł swobodnie Wilson.
- Więc nic jej nie sugerowaliście? – upewnił się Greg.
Wilson potwierdził ruchem głowy.
Greg wydawał się być usatysfakcjonowany tą odpowiedzią, ale po chwili zapytał:
- Tak właściwie, dlaczego nie? Z ciekawości pytam.
Wilson przewrócił oczami, choć robił to mniej teatralnie od Grega.

- Po pierwsze, byłoby to nie w porządku. Po drugie, znam cię wystarczająco dobrze, by być niemal pewnym, że prędzej czy później byś się o tym dowiedział. Po trzecie, nie znam cię na tyle, by wiedzieć, co byś z tą wiedzą zrobił. Jedyny sposób, w jaki mogłem ci pomóc, to ostrzeganie Cuddy w taki sposób, by jej ostatecznie nie odstraszyć. Ale rozmawiałem o tym ze Stacy i doszliśmy do wniosku, że w momencie rozmów z nami decyzję miała już podjętą.

Przerwał na chwilę, patrzył na kolegę przed sobą. Myślał o rozmowie ze Stacy tego ranka, o tym, co podejrzewał, że mogło się niedługo stać. I nie miał pojęcia, co teraz zrobić. Ostrzec go? A jeśli wszystko będzie dobrze? Jeśli Stacy nie zrobi najgorszej rzeczy, jaką można i go jednak nie zostawi?
Zostawi go. Oboje się kiszą w tym związku, tylko boją się do tego przyznać.
Nie ostrzegł go. Nic nie powiedział, kiedy House po kilku minutach siedzenia w ciszy po prostu wstał i wyszedł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 20:38, 19 Kwi 2008    Temat postu:

Głupi Wilson! Takie moje pierwsze odczucie . Genialne, biedny House, głupia Stacy, Cuddy fajnie się zachowuje. Czekam z niecierpliwością na dr Hamara .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 10:01, 20 Kwi 2008    Temat postu:

Świetne! I takie bardzo... realistyczne. Nie mam najmniejszych trudności z wyobrażeniem sobie reakcji House'a ;P No i jestem pod bardzo dużym wrażeniem tego poprzedniego, bardzo "medycznego" fragmentu
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin