Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

6x08 - "Teamwork"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 6
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile punktów oceniasz odcinek?
1
1%
 1%  [ 2 ]
2
2%
 2%  [ 3 ]
3
4%
 4%  [ 6 ]
4
5%
 5%  [ 8 ]
5
6%
 6%  [ 10 ]
6
6%
 6%  [ 10 ]
7
17%
 17%  [ 26 ]
8
17%
 17%  [ 26 ]
9
16%
 16%  [ 25 ]
10
21%
 21%  [ 32 ]
Wszystkich Głosów : 148

Autor Wiadomość
dr dom
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:31, 20 Lis 2009    Temat postu:

Odcinek był taki jakiś....dziwny wogóle nie ciekawy czekałam tylko kiedy się skończy...ani przypadek ani życie prywatne zespołu i House nie było ciekawe .Śmieszne za to było jak Taub grzebał w śmieciach szukając faxu i wizyta House na siłowni .
Ale i tak wg mnie był to jak dotąd najgorszy odcinek 6sezonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzelika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:35, 20 Lis 2009    Temat postu:

Kolejny słaby odcinek 6 sezonu.
Wydaje mi się, że House po prostu się wypalił...Gdzie się podziała jego cięta riposta i soczysty dowcip? Już nawet nie chce mi się dalej pisać o ułomnościach tego odcinka. Dla mnie md. House zakończył się na 4 sezonie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonrisa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:36, 20 Lis 2009    Temat postu:

Ojoj.
Co to za tandetny melodramat i gdzie podział sie mój ulubiony dramat medyczny?
I co to za głupi facet z laską, który udaje House'a, a prawdziwego wywiózł gdzieś na Sybir?

Co tu dużo mówić, odcinek po prostu beznadziejny. Myślałam, że to już niemożliwe, ale sezon szósty jest jeszcze gorszy, niż piąty. Nie ma co, dla twórców. [Można? Można.]

Zacznę od Chaserona. To jeden z licznych wątków tego odcinka potwierdzających talent scenarzystów. Bo to naprawdę sztuka, żeby w jednym odcinku obalić wszystko, co Chase przez ostatnie 3 sezony robił. Pamiętam, jak uganiał się za Cameron, jaki był w niej zauroczony, przypominał jej w każdy wtorek [?], że mu się podoba... A tu się okazało w najnowszym epie, że on ceni sobie bardziej pracę, niż żonę. Postaci Chase'a nigdy za bardzo nie lubiłam, postrzegałam go jako tchórza i lizusa. I chociaż w 3. sezonie zaczął się robić trochę znośny, to 6x08 pokazał, że tak naprawdę Czesław się nic nie zmienił. Nadal jest, za przeproszeniem, cipką [oczywiście, można też uzanć, że jego postać była dzisiaj OOC]. Cieszę się, że Chaseron się skończył. Cameron była za dobra dla kogoś takiego, jak Chase. Dzisiejszy odcinek pokazał, że on jej wcale nie rozumie. To House mu wyjaśnił sytuację.

"Teamwork" był pierwszym odcinkiem, w którym Greg denerwował mnie na każdym kroku. Jak już wiele osób wspomniało, scenarzyści zachowują się tak, jakby "Broken" nigdy nie powstał. House staje się jeszcze gorszy, od sezonu 4. jest sukcesywanie pozbawiany wszelkich skrupułów, jest stale odczłowieczany. Któś może twierdzić, że zawsze był dupkiem, jednak w sezonach 1-3 był dupkiem, który się przejmował, a na swój sposób nawet troszczył. Manipulował ludźmi, ponieważ zawsze miał w tym jakiś cel, jednak w tym odcinku manipulował dla samej manipulacji, dla gry. Zdziwiło mnie też, że nie zainteresował się w ogóle pacjentem. W końcu nie codziennie ma okazję powkurzać gwiazdę porno. A tu nic, całkowita obojętność. I nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Cameron przesadziła z całą tą przemową o "drodze, z której nie można zawrócić" itd. Miała rację. House znał diagnozę, zaryzykował życie pacjenta, żeby wygrać swoją głupią gierkę. Greg, którego ja polubiłam, nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Prawda, ryzykował życie pacjenta niejednokrotnie, ale zawsze robił to w celu postawienia diagnozy. Może to będzie odważne stwierdzenie, ale można powiedzieć, że był gotowy zabić pacjenta. I nie przyjmuje tłumaczenia, że zachowywał się tak, ponieważ cierpiał z powodu Cuddy. Litości. Te jego fochy, to obserowanie, jak Cuddy wychodzi z Lucasem... Żadnych docinków, sarkazmu, po prostu przy spotkaniu z nią się zamknął, odwrócił i zwiał. Ta, to takie typowe dla House'a zachowanie...

Ubolewam nad Wilsonem ostatnimi czasy. Coraz bardziej OOC się robi...
Zabił mnie błąd scenarzystów, którzy zapomnieli, że Taub odszedł nie przez House'a, ale z powodu jego braku. I cała ta gierka z udawaniem niedostępnych przez Trzynastkę i Tauba, a następnie nagła zmiana ich decyzji do mnie nie przemawiała.

Podoba mi się Luddy. Lisa wygląda na szczęśliwą, dawno jej takiej nie widziałam. Ich związek dobrze się zapowiada, są wobec siebie szczerzy. Jestem za. Może dzięki niemu Cuddy przestanie zachowywać się jak sfrustrowana 40-stka.

Zapomniałabym: dobry tekst z Hitlerem i "I was wrroooo..."; szkoda tylko, że kiedyś takich tekstów było 20/odcinek.
Co do przypadku medycznego [ekhem, to coś takiego było?] - całkowicie niewidoczny, przedstawiony w sposób, w który w ogóle mnie nie zainteresował, słaby aktor - ogólnie lipton. Pierwsze, co mnie zainteresowało w tym serialu, to medycyna. Super skomplikowane przypadki medyczne, śledztwa rodem z Sherlocka Holmes'a i robienie wszystkiego, by znaleźć diagnozę - to było to. Dopóki medycyna była na pierwszym planie, albo chociaż odpowiednio zbalansowano wątek medyczny i dotyczący rozwoju bohaterów, wszystko było w tym serialu genialne. No ale cóż, było, minęło.

Teraz najlepsze - Cameron. Ona jedyna w tym serialu mnie nie rozczarowała. Do końca pozostała wierna sobie, swoim zasadom i przekonaniom. Jestem dumna z tego, że to moja ulubiona postać. Jako jedyna przejrzała House'a i sprzeciwiła się mu. Była w stanie powiedzieć mu to, czego nikt nie potrafił. Scena jej pożegniania z nim jak dla mnie była jedną z najlepszych w całym serialu. Podziwiam ją, jej odwagę i stanowczość. Zgadzam się również z tym, co powiedziała House'owi - że traktuje ludzi jak pionki i zatruwa innych. Miała też trochę racji w kwestii Dibali, rozumiem jej punkt widzenia - oczywiście można tu się kłócić co do stwierdzenia "House zabił Dibalę", jednak jak na to nie spojrzeć - Chase nie zrobiłby tego, gdyby nie jego szef. To atmosfera pracy z Gregiem wpłynęła na jego decyzję i na to, że zaczął bawić się w Boga [chociaż z drugiej strony Kangur miał wolną wolę; to dość sporna kwestia]. Szkoda mi, że Cam odeszła i całkowicie nie rozumiem decyzji scenarzystów [coś czuję, że jeszcze będą ją prosić, by wróciła]. Jednak cieszę się, że odbyło się to w wielkim stylu i do końca pozostała sobą. Bardzo mi się podobało, że po tylu latach wreszcie wyznała swoje uczucia House'owi [jego zdziwienie - bezcenne]. Ostatnia scena Hameronkowa - epicka, co za dramaturgia. I ten motyw z wyciągnięciem ręki, miłe nawiązanie do serii pierwszej. Zagrane to było perfekcyjnie. Ogólnie JMo przez cały odcinek rządziła, jako akorka bardzo się rozwinęła. Jest świetna!

No cóż, po prawie dwóch latach, wraz z odejściem mojej ulubionej postaci moja przygoda z tym serialem się kończy. Starałam się tolerować wszystkie beznadziejne zmiany scenarzystów, ale każdy ma granice cierpliwości. Zniosłam wymiane teamu, nagłe wmawianie wszystkim, że House zawsze kochał Cuddy, beznadziejny sezon 5., zamknięcie Grega w psychiatryku, ale dalej nie dam rady. Koniec. W sumie dobrze, że JMo opuściła tą telenowelę, w której połowa postaci jest OOC, w tym główny bohater, a scenarzyści tak naprawdę nie maja planu, co dalej [czego już niejednokrotnie dowiedli].
Miałam ocenić ten ep 3/10, ale po ostatniej scenie, w której House obserwuje Luddy opuszczających szpital, spadło do 2/10. I tylko i wyłącznie ze względu na Cameron nie wystawię 1/10.


Narenika napisał:
Niech mi ktoś powie, że ta dwójka nie zna się na wylot. House okazał się palantem, a Broken zwykłym mirażem. Dostaliśmy znowu House'a rodem z 4 i 5 sezonu, który życie traktuje, jak grę planszową, a ludzi jak pionki. Być może w następnych odcinkach zostanie to złagodzone, a House czasami pokaże ludzką twarz i wrażliwe wnętrze. Ale póki co mamy to, co nam pokazują - medycznego geniusza, który marnuje swój talent na pogrywanie sobie ze wszystkimi. Dlaczego? Bo może. Zobaczcie, jak on wszystkich sterroryzował. Wszyscy wokół niego są przegrani. Cuddy żyje w paranoi, że House zniszczy jej, jak się okazuje bardzo udany i dobrze rokujący na przyszłość, związek z Lucasem. Wilson i Foreman się poddali. Pozostałe pacynki również wróciły na swoje miejsca. Chyba jestem szczęśliwa, że Cameron znalazła w sobie dość siły, żeby skonfrontować się ze swoimi uczuciami i wartościami, jakie wyznaje - i wreszcie wyrwała się na wolność. Ja mogę tylko oglądając wstrząsającą scenę jej pożegnania z Housem, wtórować jej bezgłośnie - kochałam cię, House, ale z drogi, jaką obrałeś nie ma już powrotu. Mogę ci tylko współczuć. Podobnie, jak wszystkim tym, którzy piszą na sieci, że scena pożegnania ich nie poruszyła i cieszą się z odejścia Cameron. Razem z Cameron z serialu odeszła dusza House'a. Gdyby Broken było prawdą, House dogoniłby jednak Cameron. (I wcale nie chodzi mi o to, że miałby jej wyznawać swój afekt, tylko o chociaż próbę zaprzeczenia jej wnioskom). Zamiast tego poszedł popisać się przed Wilsonem, że osiągnął 3/4 sukcesu. Ach House, mógłbyś mieć nawet 99/100, a i tak przegrałeś, bo pozwoliłeś odejść temu, co w tobie najlepsze.

Pismak napisał:
JMo genialnie zagrała. scena pożegnania była naprawdę świetna. bardzo do mnie trafiło to co mówiła, bo absolutnie się z nią zgadzam: House wszedł na drogę, z której nie ma powrotu. to już nie jest House. zamiast zmienić go na lepsze, zrobili z niego cynicznego dupka, który nie dba o życie i uczucia innych. on nie miał teraz żadnego celu: uratować życie, znaleźć diagnozę, znaleźć odpowiedź. on po prostu sobie pogrywał. dawny House by tego nie zrobił. bardzo na minus.

ninka_m napisał:
Nie podobał mi się - bo serial House, MD nabiera wyraźnie cech tragedii. Główny bohater zmienił się i nadal się zmienia - na gorsze. Pacjent, wobec którego House nie jest już nawet obojętny, ale wręcz został instrumentalnie i cynicznie potraktowany w rozgrywkach House (które czemu służą?
(...)
- Wiem, że w TV często się zdarza, że ktoś kogoś zabija, ale czyn Chase naprawdę nie jest obojetny moralnie i nie czyni go pozytywną postacią (jak wielu tu pisze). W dodatku Chase nie potrafi się zdecydować, czy żaluje tego co zrobił, czy nie. W końcu wręcz uznaje, że jest z tego dumny (czyli poprzednie poczucie winy było wyłącznie strachem przed konsekwencjami).

justykacz napisał:
+ do niej mega maxi king, moim skromnym zdaniem powiedziała House'owi to, czego nikt inny nie mógł. Kurcze przypomniały mi się w jednym momencie te cechy, za które ją lubiłam w sezonach 1-3... Brawo dla Cameron, niech się przy niej schowają wszyscy inni

Zgadzam się z powyższymi cytatami w całej rozciągłąści.

gawith napisał:
W dramatycznym akcie protestu przeciwko skandalicznym decyzjom scenarzystów (za to im płacimy??) też zamierzam nie oglądać Housa do następnego wtorku.

Przyłączam się

Magdalejna napisał:
Może się jeszcze kiedyś zejdą I Cameron wróci do serialu.

Może i jest jakaś tam szansa, że Cameron wróci, ale na Chaserona - IMO żadna. Nie po tym wszystkim. To by było całkowicie OOC dla Cameron i zaprzeczałby wszystkiemu, co wydarzyło się w dzisiejszym odcinku.
madzia-cuperek napisał:
a House? House zawsze taki był, nic nowego... dziwne, że Cam tak nagle dostrzegła prawdziwą naturę Greg'a... to za co go kochała? jeśli chciała go zmienić, jak mówiła, to musiała wcześniej doskonale poznać jego osobowość...

To nie tak, że ona nagle dostrzegła prawdziwą naturę House'a. On się po prostu zmienił. W sezonach 1-3 był inny, jak już pisałam. Za przeproszeniem, jeśli uważasz, że on zawsze taki był, to chyba niedokładnie oglądałaś poprzednie sezony, albo po prostu nie rozumiesz tej postaci. Za co go kochała? Nie ma powodów do miłości, ona jest irracjonalna.
Sam House nie mógł zrozumieć, dlaczego podoba się Cameron, więc sobie wkręcił, że dlatego, że jest 'damaged'/uszkodzony. Osobiście się z tym nie zgadzam, ponieważ na pewno House miał świadomośc, że gdyby nie był czarującym i atrakcyjnym, super inteligentnym geniuszem Cameron by go nie pokochała. Co do zmieniania - ja w tym nie widzę nic złego. Przykładowo, jeśli kobieta umawia się z super facetem, który pali papierosy [troche nieadekwatne porównanie, wiem], czy to złe, że stara sie go nakłonić do rzucenia nałogu? Jeżeli uda jej się osiągnąć cel - ok, ale jeśli nie, to raczej nie odkocha się w facecie, bo ma wadę. Poza tym, nie wiem, czy w tym przypadku można postawić znak równości między słowem "wyleczyć" i "zmienić". Kiedy Gregory w 3x01, zaprosił Cam na randkę, a ta mu odmówiła, tłumaczył to tym, że nie chce się z nim spotykać, ponieważ nie jest on już kaleką, przez co przestała się nim interesować. Jednak ona w odpowiedzi stwierdziła "Nie jesteś zdrowy". Zastanawiałam się trochę nad tą kwestią i doszłam do wniosku, że Cameron jest jedną z nielicznych osób [jedyną?], która zauważyła, że charakter/usposobienie House'e nie jest skutkiem jego kalectwa, uzależnienia i samotności, ale jego przyczyną. Można się wnioskować z tego, co mówiła Stacy, że Greg zawsze TAKI był. Ale to już temat na dłuższą dyskusję.

Na zakończenie małe spostrzeżenie: to dość ironiczne, że kolejny odcinek, w którym nie będzie już Cam, nosi tytuł "Ignorance is a bliss". O ile pamiętam, to własnie ona użyła tej kwestii w 2x15 chyba. [swoją drogą, właśnie idę go oglądać ]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonrisa dnia Pią 20:54, 20 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia-cuperek
House's Head


Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:41, 21 Lis 2009    Temat postu:

Sonrisa "On się po prostu zmienił", jak?
przecież Cam w rozmowie na końcu powiedziała House'owi, że to on zmienia wciąż ludzi i ich sobie podporządkowuje tak, że zaczynają postępować jak on, dlatego Chase tak zrobił jak zrobił w sprawie z Dibalą... Cam zresztą też odczuwała te wpływy na własnej skórze, co widzieliśmy ostatnio, bo pojechała Housem w ripoście słownej do niego samego...
Cam kochała House'a, bo liczyła na to, że mu pomoże się zmienić, a Chase'a kochała, bo liczyła, że "uleczy" go od wpływu House'a... no chciała dziewczyna dobrze, ale zawiodła się na ludziach, których pokochała, tylko, czy to była rzeczywiście miłość?
to, że House zmienił się po pobycie w psychiatryku chyba niewielki miało wpływ na jego podejście do ludzi, no może na chwilę... to raczej rozwiązało, wg scenarzystów, problemy zdrowotne z nogą i uzależnienie od środków przeciwbólowych i tym co one rzekomo powodowały, a osobowość Grega pozostała nietknięta, jak widać w ostatnim odcinku... nie rozumiem tylko co takiego nagle zrobił, że Cam strzeliła takie wyznanie, bo jeśli by go kochała, to zostałaby w zespole i nie uciekła w 3 sezonie? dużo by mówić... a może po prostu miarka się przebrała i stwierdziła, że już nic nie da się zrobić? a może po prostu małżeństwo z Chasem było ucieczką od House'a? Cam to przecież altruistka, a House hipokryta w osobistych sprawach... to, że próbował "odzyskać" Cuddy nie czyni z niego miłego faceta... zresztą można by tak bez końca dywagować i dyskutować...
powód miłości jest zawsze... zaczynasz kochać kogoś za to jakim jest, czasem racjonalnie, czasem nie...

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madzia-cuperek dnia Sob 13:19, 21 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Sob 13:13, 21 Lis 2009    Temat postu:

Calm down, drogie Panie Obawiam się, że analiza charakteru postaci w oparciu o ostatni ep będzie bardzo trudna. Patrząc na amerykańskie recenzje, ostatni ep ma chyba najgorsze recenzje w historii House, MD. Nawet recenzenci piszący z reguły ciepło o serialu, zwracają uwagę, że wykonano w tym epie out of canon w stosunku do postaci House i zapewne również Cameron i Chase'a. Brakuje ciągłości postaci i ciągłości scenariusza.
Takie nędzne pisanie objawia się w tym serialu co raz częściej niestety.
Powrót do góry
madzia-cuperek
House's Head


Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:23, 21 Lis 2009    Temat postu:

już się uspokajam przepraszam, ale jestem w jakiejś frustracji po tym, co ostatnio oglądam... coraz mniej rozumiem scenarzystów... a tytuł tego odcinka nie wiem jak się miał do tego, co się wydarzyło... Teamwork? ciekawe... chyba tylko w kwestii 13stki i Tauba...
bardzo dziwi mnie to, co zrobili z Cameron, bo to jej odejście było, powiem to, BEZNADZIEJNE i ta cała rozmowa z Housem też... dziewczyna zaprzecza sama sobie i bawi się ludźmi... trochę tego, trochę tamtego, a nóż widelec komuś pomogę? albo jest ślepa, albo jak napisałam naiwną altruistką jest... lubiłam tą postać bardzo za to, jaka była do 3go sezonu...

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonrisa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:57, 21 Lis 2009    Temat postu:

madzia-cuperek napisał:
Sonrisa "On się po prostu zmienił", jak?
przecież Cam w rozmowie na końcu powiedziała House'owi, że to on zmienia wciąż ludzi i ich sobie podporządkowuje tak, że zaczynają postępować jak on, dlatego Chase tak zrobił jak zrobił w sprawie z Dibalą... Cam zresztą też odczuwała te wpływy na własnej skórze, co widzieliśmy ostatnio, bo pojechała Housem w ripoście słownej do niego samego...
Cam kochała House'a, bo liczyła na to, że mu pomoże się zmienić, a Chase'a kochała, bo liczyła, że "uleczy" go od wpływu House'a... no chciała dziewczyna dobrze, ale zawiodła się na ludziach, których pokochała, tylko, czy to była rzeczywiście miłość?
to, że House zmienił się po pobycie w psychiatryku chyba niewielki miało wpływ na jego podejście do ludzi, no może na chwilę... to raczej rozwiązało, wg scenarzystów, problemy zdrowotne z nogą i uzależnienie od środków przeciwbólowych i tym co one rzekomo powodowały, a osobowość Grega pozostała nietknięta, jak widać w ostatnim odcinku... nie rozumiem tylko co takiego nagle zrobił, że Cam strzeliła takie wyznanie, bo jeśli by go kochała, to zostałaby w zespole i nie uciekła w 3 sezonie? dużo by mówić... a może po prostu miarka się przebrała i stwierdziła, że już nic nie da się zrobić? a może po prostu małżeństwo z Chasem było ucieczką od House'a? Cam to przecież altruistka, a House hipokryta w osobistych sprawach... to, że próbował "odzyskać" Cuddy nie czyni z niego miłego faceta... zresztą można by tak bez końca dywagować i dyskutować...
powód miłości jest zawsze... zaczynasz kochać kogoś za to jakim jest, czasem racjonalnie, czasem nie...

Tak, powiedziała mu to, w sezonie 6., odcinku 08. Dlaczego teraz? Dla mnie to logiczne, że nie powiedziała mu tego wcześniej, bo House był inny. Wg Twojej teorii, Cameron zawsze wiedziała, że Greg jest zły, mroczny i w ogóle, ale przymykała na to oko. Tylko to by znaczyło, że przez całe sześć sezonów była OOC. Co do House'a - ludzie zmieniali się pod jego wpływem, fakt, ale czy na gorsze? Moim zdaniem w sezonach 1-3 cała team dojrzał dzięki pracy z Gregiem, ale nie można powiedzieć, że jego członkowie stali się pozbawieni skrupułów. Można śmiało stwierdzić, że szef diagnostyki starał się ich wychowywać. Ale ten House, którego pokazują nam twórcy w sezonie 5. i 6., jest inny, niż ten w sezonach 1-3 [a nawet 4]. Wspominałam już, że często zdarzało mu się narażać życie pacjenta, ale zawsze w celu postawienia diagnozy. W "Teamwork" zrobił to dla zabawy. W 1x17 Cameron odpowiada House'owi na pytanie, dlaczego go lubi. Mówi: "Jesteś wkurzający i niemiły, jednak zauważyłam, że wszystko robisz w celu pomocy ludziom. Ale pomyliłam się. Robisz to, bo to jest po prostu słuszne". W 6x08 zauważa, że House nie jest taki, jak kiedyś. Nie robi już tego, co słuszne. Dla mnie jej reakcja jest oczywista.
Co do riposty - to chyba nie pierwszy raz, gdy Cam zdobyła się na ostrą odpowiedź wobec House'a? Albo coś mi umknęło...
"Pokochała Chase'a, bo liczyła, że uleczy go od wpływu House'a"? O ile mnie pamięć nie myli, Chase pod koniec sezonu 3. nie był już pod wpływem House, zmienił się i potrafił się jemu postawić. Także ten powód odpada. A czemu Cam odeszła w 3. sezonie? Może po 3 latach znudziło się jej czekanie i uznała, że trzeba iść dalej? Młody i przystojny zakochany w niej lekarz tylko na nią czekał, więc uznała, że może spróbować. Przynajmniej ja to tak postrzegam. Poza tym to nie tak, że Cameron całkowicie odeszła od House'a. Nie była już w teamie, ale utrzymywała kontakty z starym szefem.
Jakby miłość była racjonalna, to każdy by kochał osobę, którą kochać chce i powinien, wszyscy ludzie byliby szczęśliwi, zapanowałby pokój, miłość i jednorożce. To nie tak, że kobieta A wybiera sobie faceta B i postanawia go kochać. Nie można się zmusić do zakochania, czy odkochania. Fakt, są pewne cechy, które wpływają na to, że zaczniemy kogoś lubić/uznamy kogoś za atrakcyjnego i interesującego, ale w końcu nie bez powodu powstało powiedzenie "serce nie sługa".

ninka_m napisał:
Obawiam się, że analiza charakteru postaci w oparciu o ostatni ep będzie bardzo trudna. Patrząc na amerykańskie recenzje, ostatni ep ma chyba najgorsze recenzje w historii House, MD. Nawet recenzenci piszący z reguły ciepło o serialu, zwracają uwagę, że wykonano w tym epie out of canon w stosunku do postaci House i zapewne również Cameron i Chase'a. Brakuje ciągłości postaci i ciągłości scenariusza.
Takie nędzne pisanie objawia się w tym serialu co raz częściej niestety.

Fakt, z próby dokonania dogłębnej analizy postaci House'a wyszedłby jakiś magistrat, jak nie doktorat Osobiście cieszę się, że niektórzy recenzenci wreszcie zamienili ślepe wielbienie w krytykę. Szkoda tylko, że to nie zwróci nam starego, dobrego House M.D.

madzia-cuperek napisał:
bardzo dziwi mnie to, co zrobili z Cameron, bo to jej odejście było, powiem to, BEZNADZIEJNE i ta cała rozmowa z Housem też... dziewczyna zaprzecza sama sobie i bawi się ludźmi... trochę tego, trochę tamtego, a nóż widelec komuś pomogę? albo jest ślepa, albo jak napisałam naiwną altruistką jest... lubiłam tą postać bardzo za to, jaka była do 3go sezonu...

Nie zgadzam się, wg mnie to właśnie Cameron wobec przedstawionej sytuacji zachowała się "po swojemu". Sam fakt odejścia takiej postaci jest dla mnie śmieszną i kolejną głupią decyzją scenarzystów, która pogrąży serial jeszcze bardziej, ale sposób, w jaki ją ukazali był ok IMO. Nie rozumiem też, gdzie tu widzisz "zabawę ludzi, zaprzeczanie samej sobie, czy naiwny altruizm".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonrisa dnia Sob 16:58, 21 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia-cuperek
House's Head


Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:15, 21 Lis 2009    Temat postu:

spojnie, to tylko serial

wyjaśniam więc...

moim zdaniem House nie zmienił się aż tak bardzo, zawsze "bawił się" pacjentami i ryzykował w stawianiu diagnozy... trudno go oceniać jako lekarza w 6 sezonie, bo scenarzyści dają nam tą niechcianą operę mydlaną, zamiast porządnej dawki medycyny... jaką zmianę widzę? tylko to, że nie bierze Vic., bo reszta robi się już normalna... na początku 6s może próbował być "inny", po rozmowach z Nolanem...

Sonrisa napisał:
Wg Twojej teorii, Cameron zawsze wiedziała, że Greg jest zły, mroczny i w ogóle, ale przymykała na to oko.
nie powiedziałam tego... Cam wiedziała, jaki jest House, tylko tyle...
nie powiedziałam także, że ludzie zmieniają się na gorsze pod wpływem House'a, tylko, że ma wpływ na ludzi... Cam dobrze wiedziała też jaki House ma wpływ na ludzi, ale nie na ich sposób radzenia sobie z Housem, tylko na osobowość - dlatego wg Cam, Chase zrobił z Dibalą co zrobił...
oczywiście House nauczył ich "zawodu", właściwie szkolił ich, wykorzystując potencjał na maksa...

przytoczona riposta Cam dotyczyła ostatnich wydarzeń w serialu...

Sonrisa tak, Cam pokochała Chase'a, bo liczyła, że uleczy go od wpływu House'a i teraz zacytuję tłumaczenie dialogu Hamerona:
Cytat:
C: Zatrujesz ich tak samo, jak zatrułeś Chase'a.
H: Twój mąż zabił pacjenta, a ty zrywasz ze mną?
C: Zniszczyłeś go. Tak, że nie odróżnia dobra i zła. Nie dostrzega już świętości ludzkiego życia. Kochałam cię...
przepraszam, ale czy Chase nie ma własnego rozumu? to lekarz...

Camron ucieka przed problemem, który ją przerósł... dlaczego nie może po prostu rozstać się z Chasem i nadal pracować? bo House jest za blisko? bo wpadnie na Chase'a na korytarzu? to jest dziwne... tak to odejście, to głupia zagrywka scenarzystów... i oczywiście, że Cam jest altruistką - poniekąd poświęca się, chce zmienić najbliższych jej ludzi i wciąż wierzy, że jej się uda - w tym sensie... bawi się ludźmi, których chce zmienić - jak napisałam, trochę tego trochę tamtego... chciała House'a utemperować, nie udało się, to wzięła sobie Chase'a, a że mu nie wyszło, to go zostawia i tyle... oczywiście niewybaczalne jest zabójstwo, ale żeby zaraz uciekać od wszystkich, bo nie umiała ich zmienić tak jak chciała i zaplanowała?
szkoda mi tej postaci i tyle... głupi finał Cam...

co do miłości to pozostawmy to bez komentarza... napisałam, że powody kochania są, a miłość jest racjonalna lub nie... to prawda i praktycznie się z tym zgodziłaś więc nie widzę powodu, żeby to jeszcze roztrząsać...

ok, skończmy już dyskusję, bo w poniedziałek nowy ep nas czeka każda z nas ma swoje zdanie, mamy do tego prawo i już

chyba odpowiedziałam na wszystkie Twoje pytania... napisz na priv, jeśli coś jeszcze jest niejasne...

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ASIL
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:25, 22 Lis 2009    Temat postu:

Dla mnie ten odcinek, podobnie jak cały sezon 6 wyjaśnia pewne wątpliwości i niedopowiedzenia jakie nagromadziły się w dotychczasowych sezonach. I choćby już tylko za to lubię sezon 6.
Po pierwsze Cameron wcale nie była dla House’a wyjątkowa. Umówienie się z Cameron (a raczej zmuszenie House do umówienia się) na randkę by wróciła do zespołu nie czyniło z niej osoby wyjątkowej. Do „poświęceń” House był gotowy również wobec innych swoich podopiecznych. Swoje zabiegi stosował już wobec Formana, któremu uniemożliwiał odejście. W ostatnim odcinku zaś dobitnie pokazał na przykładzie 13 i Tauba, że i na nich mu „zależy”.

Druga sprawa. Cameron w ostatniej rozmowie z Housem sama przyznaje się, że od początku chciała Housea zmienić. Czyli, wbrew wielu opiniom, od początku nie akceptowała go takim jakim był. Swoim zachowaniem chciała go „uzdrowić”. Kolejna mylna interpretacja runęła w gruzach.

W sumie jej zachowanie i odejście to dowód na jej totalną porażkę jaką poniosła na obu frontach tzn. na linii House-Cameron i Chase-Cameron. Jasno widać co znaczy „miłość” według Cameron. Przy czym Cameron sama też chciała się rozgrzeszyć i usprawiedliwić – słowami, że ktoś wchodzi na drogę, z której nie ma powrotu, po prostu umyła ręce i...się zmyła.

Dalej. Jasno widać, ze Cuddy nie jest kobietą, która na jedno skinienie Housea jest gotowa rzucić się mu w ramiona. Wręcz przeciwnie. Już podczas rozmowy ze Stacy w sezonie 2 zdawała sobie sprawę, że związek z Housem to nie jest dobry pomysł. Oczywiście tu i ówdzie pojawiały się głosy, ze Cuddy "leci" na House, niestety bez wzajemności. No proszę a tu mamy odwrotnie. Pytanie na ile starczy jej determinacji by w tym wytrwać. Na razie Cuddy zachowuje się trochę jak nastolatka. Myśli, że afiszując się w szpitalu z Lucasem przekona otoczenie, a przede wszystkim siebie, że z Lucasem jest szczęśliwa. Cały ten zabieg skazany jest na niepowodzenie. Dojrzały związek nie polega na tym, że ktoś na oczach wszystkich będzie kogoś głaskać po włosach. Szkoda, że Lucas jest taki naiwny i głupi, że nie dostrzega tak oczywistych znaków. Nie sądzę też by Cuddy świadomie chciała wykorzystać Lucasa. Jest to raczej ucieczka i próba ratowania siebie przed „toksycznym” Housem. Żal tylko, że Cuddy jest taka naiwna. Rozwiał się więc następny mit - Cuddy jako kobiety mocno stąpająca po ziemi. Tu najwyraźniej się zagubiła.

Wilson. Dla mnie jego rola zupełnie się rozmyła. Najwyraźniej ma dość Housea.

No i na koniec przemiana House. No cóż, jak ktoś uwierzył w przemianę House, może się czuć rozczarowany. Dla mnie od początku cała ta przemiana to jeden stek bzdur (dlatego uważam, że „Broken” to najgorszy odcinek nie tylko sezonu 6 ale i w ogóle). Wystarczyło jedno niepowodzenie -które zadziałało jak kubeł zimnej wody- i wszystko wraca do normy. A dlaczego? Bo jak twierdzi sam House „Ludzie się nie zmieniają”, więc on sam przecież nie będzie zaprzeczał swojej teorii. Ponadto House is House.

Dobrze, więc, że pewne sprawy się wyjaśniły.

edit:
PS. I jeszcze jedno. Cameron od początku nie była pewna swoich uczuć do Chase. Po jaką ..... więc za niego wychodziła? I kto tu igra z uczuciami?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ASIL dnia Nie 12:59, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:41, 22 Lis 2009    Temat postu:

Czytałam temat o odcinku przed obejrzeniem, będę się czepiać. A może nie.

1. dawno nie było tak oczywistego początku

2. Cam nadal ma swoją beznadziejną fryzurę.

3. Peter Jacobson na pierwszy ogień w obsadzie po czołówce: najs!

4. Taub prawie wyglądał, jakby chciał wrócić, a 13 znowu mi przypomniała, czemu ją lubię

5. drugie spotkanie u Tauba - też mi przypomniał, czemu go lubię

6. Luddy - Lucasa też lubię. Na razie. Specyficzny facet.

7. "węgorzyca" - brzmi znajomo. Jak nie brzmi, proszę sobie powtórzyć 4x03.

8. Chase i Foreman w izolatce, pacjent zaczyna umierać: nie zrobiło to na mnie ŻADNEGO wrażenia.

9. House z gumką - deja vu! Tylko nie pamiętam, po czym.

10. ujęcie z przewożeniem pacjenta nieco dziwne. Jak by to określiła pani z "Magla towarzyskiego" - z głębokiego odbytu wzięte.

11. cmok Hameronowy - rzadko mam niepowstrzymywalną ochotę zatrzymania jakiegoś kadru w postaci screencapsa. Tym razem to zrobiłam, choć Hamerona jako shippa, obok miłosnego Hilsona, nigdy nie trawiłam. Owszem, wiedziałam, że Cam zakochała się w Housie, ale nie widziałam możliwości odwzajemnienia tego uczucia przez House'a. Ale ten kadr z Housem wpatrzonym w przestrzeń, kiedy Cam się żegna, uznałam za najzwyczajniej w świecie piękny.
Mogę się podzielić. [[link widoczny dla zalogowanych]]

12. po cichu mam nadzieję, że House trochę jednak pomyśli o powodach odejścia Cam. Udało mu się odzyskać (i z powrotem poszerzyć) zespół za pomocą manipulacji, fajnie, bardzo w jego stylu. Ale jak śmierci Amber i Kutnera dały mu do myślenia, niech tak samo będzie w tym wypadku. Bez halucynków.

Ogólnie: przypadek nieco zagmatwany, aż nie wiem, o co konkretnie w nim chodziło; Luddy mi nie przeszkadza, twórców prosimy o ocieplenie Hilsona; nie będę tęsknić za Cam; nie przestanę też oglądać tego serialu, choć odcinek był najzwyczajniej w świecie średni. Zachowanie House'a kiedyś (chyba w s3, w okresie Trittera) już mnie bardziej denerwowało, do Cameron nie byłam specjalnie przywiązana, więc czekam na dalszy ciąg i już.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:29, 22 Lis 2009    Temat postu:

Ode mnie o odcinku słów kilka:

Luddy - w sumie mi się podobało. Urocza scena u niej i ta z odgarnianiem włosów. To jest to, o czym mówiłam, porównując ich relację do Adama i Stell w CSI. Cute

Aczkolwiek sam Lucas mnie urytuje. Początek sceny z Chase'm w porządku, ale potem znów zaczął się zachowywać jak dzieciak.

I gdzie jest Rachel, ja sie pytam?!

Pierwszy raz w życiu wkurzył mnie House (nie licząc Lydii, ale tam był wyskok, a tutaj chodzi mi o charakter i zachowanie). Perfidna manipulacja, byle tylko do niego wrócili. Czasem wiem, że robi manipuluje i kręci dla ich dobra, że ma rację. A to było zwyczajnie wredne.

Pa, pa, Cameron. Nie będę tęsknić. I szczerze mówiąc, liczyłam na wiecej dramaturgii z jej odejściem. To było takie mdłe. Zwłaszcza całowanie House'a w policzek i płakanie, jak to nie ma dla nich powrotu. Chase też jakoś zbyt szybko wrócił do siebie. Średnio sprawne ma sumienie, jeśli jego dobre samopoczucie zależy tylko i wyłącznie od akceptacji Cameron. Gdybym zabiła człowieka, bałabym się chyba do końca życia, że się wyda, że mnie policja złapie... nie mogłabym spojrzeć w lutro. A on pogadał z Cameron i było, minęło.

Poza tym, wyjątkowo tandetna scena jak ona odchodzi w zwolnionym tempie. A fe.

Przypadek medyczny... no... nie powiem, ciekawy xD Zwłaszcza z leczniczymi właściwościami robaków.

A od kolejnych odcinków dream-team! 13, Taub i Chase! Właśnie Chase'a mi brakowało do pełni szczęścia przy nowym zespole. Nie sądziłam, że taka komplikacja kiedykolwiek wystąpi. Cieszę się, w każdym razie
Może by tak jeszcze Foremana wysłać w kosmos? Proszę?

8/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mysz
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:05, 22 Lis 2009    Temat postu:

Nie wiem dlaczego, ale jakos tak wyjatkowo grał mi na nerwach Foreman. Przewracał oczętami, wzdychał i wił się, jakby zupełnie nie miał jaj. No halo, to tylko House, ciągle ten sam, niezmiennie od lat! Cały czas czekałam aż zrobi coś sensownego i... nie doczekałam się. Melepeta.

House wyjątkowo wredny tym razem. Przeszedł samego siebie w swojej hałsowatości. Gierki i manipulacje jak zwykle, tylko skondensowali za bardzo w jednym odcinku. Ja rozumiem chęć ściągnięcia kaczątek, ale traktowanie pacjenta jak piłki w "zbijaku", to trochę za dużo.

Za mało Cuddy, jak dla mnie. Za mało treściwie, za mało złośliwie. Cuddy i Lucas? Mdłe jak "moda na sukces".

Do kompletu Cameron, która kompletnie nie wie, czego chce.


ogólnie - jako zachęta do obejrzenia następnego odcinka - nieźle. czekam, aż się wreszcie coś wydarzy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fandorin
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wilson's office
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:15, 22 Lis 2009    Temat postu:

Po tym odcinku zaczełam powoli tracić resztki sypmatii do House MD jakie miałam do niego przez prawie 2 lata. Uświadomiłam to sobie ogladając jakiś odcinek 1 sezonu i zrozumiałam, ze w tej chwili oglądam zupełnie inny serial, bez ówczenego humoru i polotu.
Cuddy i Lucas, 13 i Foreman ( czy mam do czynienia z operą mydlaną)?!
House/Wilson kompletnie stracił dowcip, Wilson jest zgorzkniały jak stara skarpeta i ciągle zirytowany. House mu tylko nadskakuje, co powoli staje sie nudne.
Przypadki zeszły na ostatni plan, potencjalnie ciekawy pomysł leczenia gwiazdy porno skończył się na kilku moralizatorkich pogadankach pacjent/chase/cameron.
Odejścia Cameron tez kompletnie nie rozumiem, cały ten konflikt "Dibali" jest, nielogiczny, czasem zaprzecza sam sobie.
Oceniam odcinek 3/10
Po obiecującym odcinku pierwszym znowu staczamy sie na dno zalatującej tasiemcem zwietrzałej historii, której Hugh Laurie nie potrafi już wskrzesić.
Smutny koniec świetnego niegdyś serialu.
Aż nie wierze, że to napisałam. Niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonrisa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:34, 22 Lis 2009    Temat postu:

madzia-cuperek napisał:
spojnie, to tylko serial

Jestem spokojna. Nie rozumiem, dlaczego kogoś, kto ma inne zdanie niż Ty i przedstawia logiczne argumenty na poparcie swoich tez, uważasz za zdenerwowanego. Ja tylko dyskutuję. A dyskusja na forum dyskusyjnym to rzecz dość powszechna.
madzia-cuperek napisał:
moim zdaniem House nie zmienił się aż tak bardzo, zawsze "bawił się" pacjentami i ryzykował w stawianiu diagnozy... trudno go oceniać jako lekarza w 6 sezonie, bo scenarzyści dają nam tą niechcianą operę mydlaną, zamiast porządnej dawki medycyny... jaką zmianę widzę? tylko to, że nie bierze Vic., bo reszta robi się już normalna... na początku 6s może próbował być "inny", po rozmowach z Nolanem...

Otóż to, "ryzykował w stawianiu diagnozy". Ryzykował życie pacjenta, by go wyleczyć. Nie po to, by zmanipulować swój stary zespół i zmusić go do powrotu. Nie robił tego w celu jakiś gierek. Bawił się pacjentami, ale nie ich życiem. Poza tym bronił interesów swoich pacjentów. Oglądnij 2x14 przykładowo, a zrozumiesz, o czym mówię. House się nie zmienił - przecież to takie 'house'owe', że w rozmowie z Cuddy nie ripostuje, nie ironizuje, po prostu strzela focha, żeby wiedziała, jak bardzo go skrzywidziła i w ogóle, jaką czuję nędze i rozpacz. Nie używa tablicy, nie gra na pianinie czy gitarze, nie bawi się piłką, nie stara się ośmieszyć czy powkurzać pacjenta [po prostu ma go głęboko]. Mogłabym tak wyliczać i wyliczać. Geez, nawet fryzure mu zmienili. Co do medycyny - jej dawka w serialu była stale zmniejszana od 4./5. sezonu. Mniej więcej od czasu, gdy House zaczął sobie przypominać, że kocha Cuddy. Tzn., od kiedy DS sobie zaczął przypominać. Ale ok, nic nie mówię, bo zaraz polecą w moim kierunku siekiery.

madzia-cuperek napisał:
nie powiedziałam tego... Cam wiedziała, jaki jest House, tylko tyle...
nie powiedziałam także, że ludzie zmieniają się na gorsze pod wpływem House'a, tylko, że ma wpływ na ludzi... Cam dobrze wiedziała też jaki House ma wpływ na ludzi, ale nie na ich sposób radzenia sobie z Housem, tylko na osobowość - dlatego wg Cam, Chase zrobił z Dibalą co zrobił...
oczywiście House nauczył ich "zawodu", właściwie szkolił ich, wykorzystując potencjał na maksa...

Napisałaś wcześniej, że: przecież Cam w rozmowie na końcu powiedziała House'owi, że to on zmienia wciąż ludzi i ich sobie podporządkowuje tak, że zaczynają postępować jak on, dlatego Chase tak zrobił jak zrobił w sprawie z Dibalą...
Odwołując sie do powyższego: zabicie pacjenta było złe -> Chase postąpił źle -> Chase postąpił tak pod wpływem House'a -> [obecnie] House zmienia ludzi na gorsze, nie na lepsze
Cam wiedziała jaki jest House, ale ten z sezonów 1-3/4. Powtórzę to po raz n-ty, wtedy House był inny. Cameron zauważyła jego zmianę oraz to, że nie była ona dobra.
A jeżeli House zawsze miał taki wpływ na ludzi, to dlaczego we wcześniejszych sezonach jego team masowo nie zabijał pacjentów? Wiem! Pewnie dlatego, że Greg był inny [poważnie, chyba sobie to zdanie w podpisie ustawie]. Chociaż możliwe, że był cały czas taki zły & mroczny, a w przyszłych odcinkach okaże się, że Cameron jest niczym Dexter - przez sześć sezonów wyszukiwała złych, okropnych, fałszywych, podłych, bezwartościowych, fuj i bee pacjentów, bezlitośnie się ich pozbywała, a próbki ich krwi trzyma pod łóżkiem. Ah < 3 Właściwie to mogłaby założyć spółkę z Foremanem, ciekawiej by było.

madzia-cuperek napisał:
Sonrisa tak, Cam pokochała Chase'a, bo liczyła, że uleczy go od wpływu House'a i teraz zacytuję tłumaczenie dialogu Hamerona:
Cytat:
C: Zatrujesz ich tak samo, jak zatrułeś Chase'a.
H: Twój mąż zabił pacjenta, a ty zrywasz ze mną?
C: Zniszczyłeś go. Tak, że nie odróżnia dobra i zła. Nie dostrzega już świętości ludzkiego życia. Kochałam cię...

przepraszam, ale czy Chase nie ma własnego rozumu? to lekarz...

Rozumiem, czyli rozumowanie Cam było takie "Biedny Chase, on jest tak bardzo pod wpływem House, muszę mu pomóc. Niech będzie, zakocham się!" Wszystko fajnie, tylko: primo - czemu akurat w Chase'ie? Cuddy też była pod wpływem House'a, Allison mogła się w niej zakochać, dopomóc biednej kobiecie. Albo w Wilsonie, przecież biedny stracił Amber przez House'a, na pewno bardzo cierpiał. Secundo - powtarzam, po raz kolejny, Chase po koniec 3. sezonu nie był pod wpływem House'a. Przytoczony przez Ciebie dialog miał miejsce ponad 2 sezony później, także nie widzę związku w rozpatrywanej sprawie. Cameron nie mogła więc pokochać Chase z przedstawionego przez Ciebie powodu [pomijając fakt, iż nadal twierdzę, że miłość jest irracjonalna]. Nie widzę też nic dziwnego w fakcie, że chciała pomóc mu uwolnić się od wpływu szefa pod którym znalazł się ponownie w szóstym sezonie. Przecież to takie dziwne, że żona chce pomóc mężowi, gdy dostrzega, że dzieje się z nim coś niedobrego. Cameron, wstydź się!

madzia-cuperek napisał:
Camron ucieka przed problemem, który ją przerósł... dlaczego nie może po prostu rozstać się z Chasem i nadal pracować? bo House jest za blisko? bo wpadnie na Chase'a na korytarzu? to jest dziwne... tak to odejście, to głupia zagrywka scenarzystów... i oczywiście, że Cam jest altruistką - poniekąd poświęca się, chce zmienić najbliższych jej ludzi i wciąż wierzy, że jej się uda - w tym sensie... bawi się ludźmi, których chce zmienić - jak napisałam, trochę tego trochę tamtego... chciała House'a utemperować, nie udało się, to wzięła sobie Chase'a, a że mu nie wyszło, to go zostawia i tyle... oczywiście niewybaczalne jest zabójstwo, ale żeby zaraz uciekać od wszystkich, bo nie umiała ich zmienić tak jak chciała i zaplanowała?
szkoda mi tej postaci i tyle... głupi finał Cam...

Nie ucieka przed problemem jak dla mnie. W tym wypadku najlepsze rozwiązanie to odejście. Po co ma zostawać, jeżeli nie istnieje powód, dla którego miałaby to zrobić. Podjęła działanie. To Chase ucieka przed problemem, ponieważ nie robi z nim nic. Nawiązując do tego, co mówił Lucas - fakt, uciekając przed psem może cię on ugryźć w tyłek, ale jeśli będziesz stać w miejscu jest bardzo pewne, że rzuci ci się do gardła. Poza tym rasa psa tez ma znaczenie. Jak dla mnie ten "problem" był bardziej podobny do rottweilera, niż słodkiego szczeniaczka.
Zakładasz więc, że jak ktoś chce zmienić ludzi sobie bliskich, to jest altruistą? Ja nie jestem altruistką, a akurat tak się złożyło, że moje dwie najlepsze przyjaciółki palą i codziennie, za przeproszeniem, truję im tyłki z tego powodu. Zresztą pisałam już o tym całym 'zmienianiu' w poprzednim poście, ale chyba niestety nie starasz się czytać opinii innych ze zrozumieniem, także nie będe się powtarzać

madzia-cuperek napisał:
co do miłości to pozostawmy to bez komentarza... napisałam, że powody kochania są, a miłość jest racjonalna lub nie... to prawda i praktycznie się z tym zgodziłaś więc nie widzę powodu, żeby to jeszcze roztrząsać...

Nie zgodziłam się, więc nie wmawiaj mi, że jest inaczej. Wg Ciebie miłość jest zarówno racjonalna, jak i irracjonalna. Problem w tym, że jedno wyklucza drugie, więc Twoje rozumowanie jest błędem logicznym. A z błędami logicznymi to ja się... eee, nie zgadzam?

madzia-cuperek napisał:
ok, skończmy już dyskusję, bo w poniedziałek nowy ep nas czeka każda z nas ma swoje zdanie, mamy do tego prawo i już

Mnie nie czeka, dla mnie ten serial skończył się dawno temu.

madzia-cuperek napisał:
chyba odpowiedziałam na wszystkie Twoje pytania... napisz na priv, jeśli coś jeszcze jest niejasne...

W zasadzie to nadal wszystko jest niejasne Ale przede wszystkim nie rozumiem, w jaki sposób Cam bawi się ludźmi, jest naiwną altruistką, zaprzecza samej sobie. Jeżeli wytłumaczysz mi te kwestie, jestem gotowa przedstawic kolejne, które sa dla mnie niejasne.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Sonrisa dnia Nie 22:10, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Nie 21:54, 22 Lis 2009    Temat postu:

No cóż miałam się nie wypowiadać, bo dyskusja nam nieco off-topuje na krytykę serialu (zapraszam przy okazji na wątek dyskusji o sezonie 6. ), ale nie mogę się powstrzymać. Poza tym w 6x08 mamy ważne wydarzenie, jakim jest odejście Cameron z serialu, co łączy się z odejściem części widzów z tego serialu (którym bardzo pomaga w tej decyzji cienizna scenariuszowa ostatnich epów i w zasadzie całego S6).

Po pierwsze co do samej Cameron, podoba mi scena odejścia Cam, bo jest ładnie zagrana, wzruszająca i mimo wszystko jej się nie spodziewałam (spodziewałam się, że scenarzyści nadal będą, jak to czynią od prawie trzech, udawać, że między Housem i Cameron nic nigdy nie było). Nie zachwycają mnie natomiast poszczególne dialogi z tej sceny: nie podoba mi się, że Cameron odwołuje się do określenia "chciałam cię uleczyć" oraz to, że oskarża House o śmierć Dibali. Jest w tym częściowa racja i można to tłumaczyć stanem emocjonalnym Cameron, ale to (jednak) OOC postaci Cameron. Nie jest to tylko mój pogląd, bo zwracają uwagę na to liczni krytycy (BTW, ocena tego epa w Ameryce i na świecie jest wręcz druzgocąca; poprzedniego była - niewiele lepsza). Rozumiem też fanów shipu Cameron i Chase - zostali potraktowani super-niepoważnie. Ale tak to widać tak jest - najpierw przez trzy lata nie było jakoś czasu, żeby pokazać coś więcej w tej parze, niż "Chase kocha" "Cameron ma wątpliwości", a teraz dostają uścisk widziany przez szybę, zero sensowego dialogu i bohaterka wybywa z walizkami w siną dal.

Dalej o Cameron:
ASIL napisał:
Druga sprawa. Cameron w ostatniej rozmowie z Housem sama przyznaje się, że od początku chciała Housea zmienić. Czyli, wbrew wielu opiniom, od początku nie akceptowała go takim jakim był. Swoim zachowaniem chciała go „uzdrowić”. Kolejna mylna interpretacja runęła w gruzach.


Nie runęła, bo poprzednich odcinków nie można odwołać dekretem scenarzystów. Cameron, poza sytuacją, gdy wymusiła na nim randkę (na którą on się zresztą zgodził i zaaranżował w hurra-romantyczny sposób), nie wymuszała zmian na Housie. Albo się dystansowała wobec jego wyczynów (np. wątek z Tritterem), albo je cicho popierała (np. wybory nowych "kaczuszek", sytuacja z wieloma pacjentami (że tylko wspomnie pacjentów z tej serii), czy planowane odejście Wilsona albo wręcz była przeciwna manipulowaniu Housem (sytuacja po ketaminie, gdy Wilson i Cuddy chcieli dać Housowi lekcje lub gdy nowe "kaczuszki" chciały leczyć House na syfilis...). Tak to już jest, że cokolwiek robią Wilson i Cuddy jest to nazywane aktem przyjaźni, a to co robiła Cameron - to "naiwna próba zmiany świadcząca, że Cameron jest idiotką".


ASIL napisał:
Dla mnie ten odcinek, podobnie jak cały sezon 6 wyjaśnia pewne wątpliwości i niedopowiedzenia jakie nagromadziły się w dotychczasowych sezonach.


IMO - to koszmarna wada obecnej serii. ZALETĄ serialu było to, że wiele spraw było wieloznacznych, postacie były pogłębione i niejednoznaczne, a życie House - skomplikowane. Dla mnie obecne "wyjaśnianie" jest symptomem upadku tego serialu, który obecnie ma się klarownie sprowadzić do pytania, czy House zakręci z Cuddy.

I to kosztem OOC obu postaci. Także kosztem piramidalnych głupot scenariuszowych (scena w tańcu na balu przebierańców? Naprawdę??? I Housowi trzeba było przy okazji "przepisywać" życiorys sprowadzając go do absurdu?).

Koncentracja na wątkach prywatnych jest obecnie w stężeniu niepodobnym nawet do serii 5. KJ twierdziła niedawno, że House, MD nie jest jak Grey's Anatomy. Pełna zgoda - on jest teraz znacznie gorszy (i można go z czystym sumieniem do GA odnosić). tam przynajmniej dba się o jaką taką logikę fabuły i konsekwencje zachowań postaci.

IMO - scenariusz House jest obecnie bardzo bardzo źle pisany. Dziesiątki już (a nie pojedynczych) nieciągłości, nielogiczności, zła dramaturgia, każdy ep ma być wielkim "czymś" (a jest wielkim "niczym"), olanie przypadków medycznych (w "procedural drama"!) koncentracja na wątkach osobistych, wyłącznie miłosnych, pisanych w manierze taniego romansu, "przepisywanie postaci" pod bieżący pomysł.
I co właściwie jest arc'iem S6? Cudowne uleczenie nogi House? Odstawienie Vicodynu? Zmiana charakteru postaci House? Utrata licencji i stanowiska szefa diagnostyki i ponowne ich obu odzyskanie? Żałoba Wilsona i zmiana jego stosunku do House? Huddy/Luddy? Sprawa Dibali i rozpad małżeństwa Cameron/Chase? Odejście i powrót 13. i Tauba? Rozpad 14. i jej ponowna reanimacja?


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Nie 22:12, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
madzia-cuperek
House's Head


Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:28, 23 Lis 2009    Temat postu:

no cóż... niech będzie, choć zaraz zrobimy WIELKIEGO off-topa... wybaczcie, ale to wszystko a propos Teamwork

Sonrisa a więc...

oczywiście, każdy ma prawo do własnego zdania...

House i diagnozowanie:
House ryzykował w stawianiu diagnozy... powiedz mi jak możesz oceniać jego zmianę jako lekarza, jeśli tak naprawdę nie można tego zrobić, bo nie dostajemy ostatnio House'a lekarza? moim zdaniem i będę to podtrzymywać, House nie zmienił się, pozory były w "Broken" i "Epic Fail", a teraz pomału wszystko już wraca do normy - ma licencję, szefuje, pulling some strings, nadal ironizuje, naśmiewa się z ludzi - współpracowników, nie pacjentów, ale... ja nie umiem ocenić go jako lekarza obiektywnie, bo za mało tej medycyny jest w s6...

medycyna w serialu:
w s4 jeszcze ta medycyna była, w 5 już mniej fakt, ale była, natomiast w 6 sezonie to już wiadomo... zresztą ja praktycznie w każdej mojej opinii zaznaczam, że w s6 brakuje mi medycznego House'a...

wpływ House'a na ludzi:
House zmieniał i zmienia ludzi, ma na nich wpływ... jednych na gorsze, innych na lepsze... nie napisałam, że tylko na gorsze - w przypadku Chase'a i jedno i drugie, po pierwsze zabił pacjenta, co było złe, a po drugie powiedział Cam prawdę, pod naciskiem House'a, co było dobre... dodam jeszcze, że nie chodzi tu przecież tylko o Chase'a i o to, że zły wpływ House'a = zabić pacjenta...

Cam:
tak, dobrze rozumiesz... "Biedny Chase, on jest tak bardzo pod wpływem House'a, muszę mu pomóc. Niech będzie, zakocham się!"... na początku to była dla niej zabawa - a młodzi jesteśmy, seks nam wystarczy... później dostrzegła, że może się na coś przydać, chociaż wciąż miała wątpliwości, czy go kocha, czy chce z nim być... bo taką ma Cam naturę - jest altruistką... nie lesbijką, ani bi jak 13ście poza tym sam fakt, że trzyma nasienie byłego męża "na później" jest dziwny i niedorzeczny i co oznacza? że nie do końca chyba kocha tego swojego nowego męża... za szybko zrezygnowała z walki i po prostu wyjechała... w tym końcowym dialogu właśnie Cam wyjaśnia po co wyszła za Chase'a, także ma on znaczenie...
scena odejścia jest smutna i szkoda, że tak wymyślili to sobie scenarzyści powtórzę - głupi finał Cam...
a Chase? oczywiście, że ucieka przed problemem, już od jakiegoś czasu... tego psa można interpretować bardzo różnie... można tak jak Ty i owszem, ale można i tak, że lepiej przyznać się do błędu i nie ukrywać tajemnicy...

poniekąd jesteś altruistką, bo zwracając uwagę koleżankom, narażasz Waszą przyjaźń

co do miłości to już się nie wypowiadam, ale jestem w związku już 10 lat, z czego 5 lat małżeństwa i coś tam wiem i Ty zapewne również, także każdy ma swoje doświadczenia

mówisz o czytaniu ze zrozumieniem... po co zaraz taki zarzut? doskonale rozumiem, co chcesz powiedzieć, bronię tylko swoich racji, tak jak i Ty, Twoich

co do Twoich pytań na końcu, to powtórzę się:
"Cameron [...] bawi się ludźmi, których chce zmienić - jak napisałam, trochę tego trochę tamtego... chciała House'a utemperować, nie udało się, to wzięła sobie Chase'a, a że mu nie wyszło, to go zostawia i tyle... oczywiście niewybaczalne jest zabójstwo, ale żeby zaraz uciekać od wszystkich, bo nie umiała ich zmienić tak jak chciała i zaplanowała?" tak nam to pokazali scenarzyści...

ninka_m
zgadzam się z tym, że Cam nie wymuszała zmian na Housie... praktycznie zgadzam się z całą Twoją wypowiedzią, przede wszystkim co do Cam, związku z Chasem i końcowej sceny ostatniego epa... poza tym ten nieszczęsny rozmemłany scenariusz... chyba już nic się nie zmieni...
dodam jeszcze tylko to, że wg mnie w ogóle to pożegnanie Cam było absurdalne i to w jaki sposób podsumowali tą postać... inaczej ją sobie wyobrażałam i inaczej ją zapamiętam... szkoda ...dlatego napisałam o altruizmie...

na pocieszenie 1.12. na Polsacie jest "Lot Feniksa"

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madzia-cuperek dnia Pon 9:31, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdalenka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:22, 23 Lis 2009    Temat postu:

ja już nie wiem co mam myślec o serialu
do tego wszystkiego co już jest napisane powyżej dodam tylko że szkoda że Cameron odchodzi w tak dziwnym stylu. co prawda została sobą, ale po co miłośc do Chase'a, po co ślub z nim. niezrozumiałe są dla mnie jej motywy odejścia, bo dla mnie ona uciekła przed miłością do House'a....
moja dusza hudziny się zaraz zbuntuje, ale i tak powiem że dobrze widziec wreszcie szczęśliwą Cuddy. prawdziwy uśmiech i to shut up do Lukasa. może moja kochana zadziorna i upiorna Lisa wraca?
jeżeli scenarzyści chcą Huddy, to ja proszę: nie kosztem serialu żeby to się odbywało!
teraz dopiero House jest nieszczęśliwy! kobieta go nie chce! "to straszne! co robic? może podręczyc ekipę? może byc jeszcze większym dupkiem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:40, 23 Lis 2009    Temat postu:

Madzia, wyjaśnij Ty mi jedno: dlaczego to Cameron miała walczyć i się nie poddawać? Dlaczego nie Chase? Przecież to ona jest poniekąd ofiara, ona obrywa najmocniej i to ONA ma walczyć? Ma zostać i patrzyć na to co się dzieje i prosić żeby Czesiu był z nią?
Prawda jest taka, że OBIE strony muszą pracować nad związkiem, ponieważ nawet jeśli jedna osoba będzie się starać przez 24 h to nic nie da.
Chase pokazał dobitnie, że nie ma zamiaru naprawiać relacji. Tak więc Cam wybrała wyjazd i odcięcie się od tego co ją prawie zniszczyło.
I to nie jest ucieczka, oczywiście łatwo tak podsumować i jaka to Cam jest be, że nie wspiera męża. Ma wspierac kogoś kto jej nie chce?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia-cuperek
House's Head


Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:59, 23 Lis 2009    Temat postu:

tak nefrytowa, masz rację, obie strony powinny walczyć... ja odnoszę wrażenie, że Cam ucieka nie tylko od Chase'a, ale także od House'a i cała ta sytuacja jest trochę pretekstem do tego... ona ma już po prostu dosyć tego, co robiła, co chciała robić - myślę tu o tym zmienianiu ludzi na lepsze (to tak w dużym skrócie)... myślę także, że to Chase wyszedł z tego zwycięsko, bo przyznał się przed samym sobą i przed żoną, że zrobił źle, ale też i "chętnie" by to powtórzył... w końcu to House "zmusił" ich do tego, żeby powiedzieli sobie prawdę... tak Cam jest ofiarą, to jej mąż zabił człowieka i nie chciał się przyznać, bo bał się o własny tyłek i to on powinien ponieść karę, nie Cam... ale to Cam chciała "uleczyć" Chase'a, nie udało się, więc wyjeżdża, dlaczego? mogliby się po prostu rozstać, chyba że to tak bolesne, że Chase musi jej zejść z oczu... ja to rozumiem tak, że Cam zawiodła się po prostu na ludziach i na samej sobie, bo liczyła na to, że jest silniejsza i da rade coś zrobić... nie rozumiem natomiast po co trzymała nasienie męża - dla mnie oznacza to jedno, że nie kochała Chase'a prawdziwą miłością, tylko tą puppy...
tak to chyba scenarzyści wymyślili...

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vanillanymph
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:13, 23 Lis 2009    Temat postu:

madzia-cuperek zgadzam się z Tobą. Cameron poprostu przeszła kryzys i musi się jakoś z tym uporać. Jest wiele na to sposobów. Moim zdaniem gdyby tylko rozstała się z Chase'm, nie mogłaby pracować z nim, co gorsza jeszcze u House'a. A co do tego, że nie kochała Chase'a byłam pewna od początku ich związku. Potrzebowała go tylko, żeby zapomnieć o Housie, o czym świadczy scena jej odejścia.
No nic, zobaczymy co będzie dalej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonrisa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:08, 23 Lis 2009    Temat postu:

ninka_m napisał:
Nie runęła, bo poprzednich odcinków nie można odwołać dekretem scenarzystów. Cameron, poza sytuacją, gdy wymusiła na nim randkę (na którą on się zresztą zgodził i zaaranżował w hurra-romantyczny sposób), nie wymuszała zmian na Housie. Albo się dystansowała wobec jego wyczynów (np. wątek z Tritterem), albo je cicho popierała (np. wybory nowych "kaczuszek", sytuacja z wieloma pacjentami (że tylko wspomnie pacjentów z tej serii), czy planowane odejście Wilsona albo wręcz była przeciwna manipulowaniu Housem (sytuacja po ketaminie, gdy Wilson i Cuddy chcieli dać Housowi lekcje lub gdy nowe "kaczuszki" chciały leczyć House na syfilis...). Tak to już jest, że cokolwiek robią Wilson i Cuddy jest to nazywane aktem przyjaźni, a to co robiła Cameron - to "naiwna próba zmiany świadcząca, że Cameron jest idiotką".
(...)
IMO - to koszmarna wada obecnej serii. ZALETĄ serialu było to, że wiele spraw było wieloznacznych, postacie były pogłębione i niejednoznaczne, a życie House - skomplikowane. Dla mnie obecne "wyjaśnianie" jest symptomem upadku tego serialu, który obecnie ma się klarownie sprowadzić do pytania, czy House zakręci z Cuddy.
I to kosztem OOC obu postaci. Także kosztem piramidalnych głupot scenariuszowych (scena w tańcu na balu przebierańców? Naprawdę??? I Housowi trzeba było przy okazji "przepisywać" życiorys sprowadzając go do absurdu?).

Nie ujęłabym tego lepiej, całkowicie się zgadzam
Co do tego całego balu przebierańców - scena po prostu epicka. Dla mnie to dość sztuczne, by ludzie znający się tyle czasu, pracujący z sobą od tak dawna, przeprowadzili nagle taki dialog. Tak jakby się im przypomniało "No tak, przecież ze soba spaliśmy!" Jeszcze pamiętając takie szczegóły [wiem, że to serial, ale bez przesady; szkoda, że Cuddy nie podała jeszcze wartości ciśnienia atmosferycznego, czy wzrostu DJa]. I jeszcze House z tekstem "Miałem do ciebie zadzwonić". "Trochę" nie w jego stylu.

ninka_m napisał:
I co właściwie jest arc'iem S6? Cudowne uleczenie nogi House? Odstawienie Vicodynu? Zmiana charakteru postaci House? Utrata licencji i stanowiska szefa diagnostyki i ponowne ich obu odzyskanie? Żałoba Wilsona i zmiana jego stosunku do House? Huddy/Luddy? Sprawa Dibali i rozpad małżeństwa Cameron/Chase? Odejście i powrót 13. i Tauba? Rozpad 14. i jej ponowna reanimacja?

Arca nie ma z tego prostego powodu, że scenarzyści tak naprawdę nie wiedzą, na czym ma się skupiać serial i co będzie dalej. W sumie to wiedzą tylko tyle, że serial ma traktować o wszystkim, poza medycyną [zbyt duża jej dawka nudzi widza, wystarczy przeanalizować oglądalność sezonów 1-3]. Jak wiemy, DS jest zwolennikiem teorii "zmiany są dobre" i właśnie na niej od pewnego czasu opiera się serial. A wszystko zaczęło się od wymiany teamu. Sam twórca w jednym z wywiadów przyznał, że była to decyzja dość spontaniczna, oparta na założeniu "trzeba koniecznie coś zmienić". I o ile jeszcze w 4. sezonie to miało jakiś sens, zmiany pociągały za soba konsekwencje, to nie można tego powiedzieć o sezonach 5 i 6. Tutaj zmiany dokonywane są dla samego faktu zmiany, nie ważne jest, czy mają sens. Konsekwencje są pomijane, fabuła jest niezgodna, a nawet sprzeczna, postacie zachowują się często wbrew sobie. Trochę zmian, jeszcze parę zmian, szczypta ujęć dekoltu Cuddy - i wychodzi "jakiś" arc.
[Tak już totalnie zbaczając z tematu - cały ten bałagan w moim odczuciu może też mieć związek z tym, że odokąd KJ ma trochę więcej do powiedzenia, robi serial tak, jak jej się podoba; mam wrażenie, że jest zbyt subiektywna]

madzia-cuperek napisał:
House i diagnozowanie:
House ryzykował w stawianiu diagnozy... powiedz mi jak możesz oceniać jego zmianę jako lekarza, jeśli tak naprawdę nie można tego zrobić, bo nie dostajemy ostatnio House'a lekarza? moim zdaniem i będę to podtrzymywać, House nie zmienił się, pozory były w "Broken" i "Epic Fail", a teraz pomału wszystko już wraca do normy - ma licencję, szefuje, pulling some strings, nadal ironizuje, naśmiewa się z ludzi - współpracowników, nie pacjentów, ale... ja nie umiem ocenić go jako lekarza obiektywnie, bo za mało tej medycyny jest w s6...

W prosty sposób - "oceniam jego zmianę jako lekarza" porównując jego zachowanie z sezonów poprzednich z obecnym. To, że tych scen, gdzie mamy "House-lekarza" jest mniej, nie oznacza, że nie posaidają one, jakby to ująć, zawartości merytorycznej. Poza tym, nie chodzi tylko o to, że House się zmienił jako lekarz, ale głównie jako człowiek [w zasadzie jedno się łączy z drugim].
Definitywnie wraca do normy - fochuje się na Cuddy, żeby wiedziała, jak bardzo go skrzywdziła; (...) nie interesuje go życie pacjenta itd., itp., etc. [patrz post wcześniej, nie chce mi się znowu pisać tego samego]. Sam fakt, że nie dogonił Cameron miał IMHO ukazać, że House się zmienił. Dawny House [sezony 1-3/4] wg mnie zatrzymałby Cam. Wtedy też był dupkiem, ale się przejmował.

madzia-cuperek napisał:
wpływ House'a na ludzi:
House zmieniał i zmienia ludzi, ma na nich wpływ... jednych na gorsze, innych na lepsze... nie napisałam, że tylko na gorsze - w przypadku Chase'a i jedno i drugie, po pierwsze zabił pacjenta, co było złe, a po drugie powiedział Cam prawdę, pod naciskiem House'a, co było dobre... dodam jeszcze, że nie chodzi tu przecież tylko o Chase'a i o to, że zły wpływ House'a = zabić pacjenta...

W rozpatrywanym przypadku jako "zmianę" rozumiem "zmianę charakteru".
Po paru tygodniach Chase powiedział żonie, że zabił pacjenta, dobry Chase! House chciał, by Chase wyjawił Cameron prawdę, ale wg mnie motywem jego działania nie była tu pomoc Chase'owi, ale sprawdzenie, jak na to wszystko zareaguje Cameron i jak to odbije się na małżeństwie Chaseron'a. Kolejna gra. House nie zmienił na dobre charakteru Chase, tylko nakłonił go do zmiany decyzji, powszechnie jest to znane jako hałsowa manipulacja. Przy okazji sprawdził też więc, czy Chase nadal jest podatny na jego gierki. I nie widze tu żadnej pozytywnej zmiany w Chase'ie, bo nie przemawia za bardzo na jego korzyść fakt, że znowu zatańczył tak, jak szef mu zagrał.

madzia-cuperek napisał:
Cam:
tak, dobrze rozumiesz... "Biedny Chase, on jest tak bardzo pod wpływem House'a, muszę mu pomóc. Niech będzie, zakocham się!"... na początku to była dla niej zabawa - a młodzi jesteśmy, seks nam wystarczy... później dostrzegła, że może się na coś przydać, chociaż wciąż miała wątpliwości, czy go kocha, czy chce z nim być... bo taką ma Cam naturę - jest altruistką... nie lesbijką, ani bi jak 13ście poza tym sam fakt, że trzyma nasienie byłego męża "na później" jest dziwny i niedorzeczny i co oznacza? że nie do końca chyba kocha tego swojego nowego męża... za szybko zrezygnowała z walki i po prostu wyjechała... w tym końcowym dialogu właśnie Cam wyjaśnia po co wyszła za Chase'a, także ma on znaczenie...
scena odejścia jest smutna i szkoda, że tak wymyślili to sobie scenarzyści powtórzę - głupi finał Cam...
a Chase? oczywiście, że ucieka przed problemem, już od jakiegoś czasu... tego psa można interpretować bardzo różnie... można tak jak Ty i owszem, ale można i tak, że lepiej przyznać się do błędu i nie ukrywać tajemnicy...

Teraz Cameron jest fuj i bee, bo wykorzystywała biednego Chase'a dla seksu. A przepraszam, czy on jest jakiś ubezwłasnowolniony czy coś, przecież nie musiał się zgadzać. Poza tym Cam stwierdziła, iż ryzyko, że zakocha się w Chasie jest minimalne [dlatego właśnie uzanała, że do tego rodzaju związku Czesław się nada], także samo to dowodzi, że nie planowała zakochać się w nim, by ocalić biedaka od House'a.
Z tego, co zrozumiałam, wg Ciebie związać się można tylko z osobami, które od razu kochamy? Czyli jak, idea takich np. randek, na której partnerzy mają się poznać, jest bez sensu? Może po prostu Cameron zaczęła zakochiwać się w Chasie w trakcie trwania ich związku, dla mnie to nie jest nic dziwnego. A wątpliwości? Geez, a kto ich nie ma?
W sprawie spermy męża oszczędzę sobie komentarza, bo do dziś nie mam pojęcia, co chcieli nam scenarzyści w ten sposób ukazać.
Cameron nie jest lesbijką, ani bi, więc musi być altruistką...? Nie rozumiem, co pogrubiony fragment oznacza.
Jak to zrezygnowała z walki? To raczej Chase se odpuścił, nie Cam. Dla mnie to ewidentnie ona próbowała tu coś ratować. Chyba, że poprzez walkę masz na myśli "Cam zostaje z Chasem, wybacza mu wszystko, w ogóle rezygnuje z pracy lekarza i postanawia zając się sprzataniem i gotowaniem, a dla rozrywki pomaga Czesiowi przeprowadzać kolejne morderstwa". Powinna też dawać mu się bić, by chłopak mógł rozładować emocje po ciężkim dniu w pracy.
Przyznać się do błędu i nie ukrywać tajemnicy - Chase nie przyznał się do błędu; w ogóle wg niego morderstwo pacjenta nie było błędem; nie odczuwa żalu, czuje wręcz dumę; poza tym gdyby "nie ukrywał tajemnicy" oddałby się w ręce policji.

madzia-cuperek napisał:
poniekąd jesteś altruistką, bo zwracając uwagę koleżankom, narażasz Waszą przyjaźń

Pogubiłam się. Altruizm to narażanie przyjaźni? [BTW - dziwna sprawa, moje przyjaciółki nie gniewają się na mnie z powodu zwrócenia im uwagi dotyczacej nałogu; muszę je zapytać, skąd się urwały...] [sorry za off]

madzia-cuperek napisał:
mówisz o czytaniu ze zrozumieniem... po co zaraz taki zarzut? doskonale rozumiem, co chcesz powiedzieć, bronię tylko swoich racji, tak jak i Ty, Twoich

co do Twoich pytań na końcu, to powtórzę się:
"Cameron [...] bawi się ludźmi, których chce zmienić - jak napisałam, trochę tego trochę tamtego... chciała House'a utemperować, nie udało się, to wzięła sobie Chase'a, a że mu nie wyszło, to go zostawia i tyle... oczywiście niewybaczalne jest zabójstwo, ale żeby zaraz uciekać od wszystkich, bo nie umiała ich zmienić tak jak chciała i zaplanowała?" tak nam to pokazali scenarzyści...

Przeprzaszam, jeśli to Cię uraziło, ale jeżeli po raz trzeci musze przytaczać ten sam argument, to dla mnie oznacza to, że nie czytasz ze zrozumieniem.
Wciąż nie rozumiem, w jaki sposób Cameron bawi sie ludźmi. Szokujące, ale argument "trochę tego, trochę tamtego" do mnie nie przemawia. Też mogę używać argumentacji w stylu "Cameron rządzi, bo ten teges", ale wtedy dyskusja nie będzie zbyt ciekawa.
ninka_m podała liczne dowodu na to, że Cam nie chciała "utemperować" House, także ja sobie tego oszczędzę. Chase postawił pracę ponad żonę, nic więc dziwnego, że odeszła.

nefrytowakotka napisał:
Madzia, wyjaśnij Ty mi jedno: dlaczego to Cameron miała walczyć i się nie poddawać? Dlaczego nie Chase? Przecież to ona jest poniekąd ofiara, ona obrywa najmocniej i to ONA ma walczyć? Ma zostać i patrzyć na to co się dzieje i prosić żeby Czesiu był z nią?
Prawda jest taka, że OBIE strony muszą pracować nad związkiem, ponieważ nawet jeśli jedna osoba będzie się starać przez 24 h to nic nie da.

Otóż to.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonrisa dnia Pon 20:46, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia-cuperek
House's Head


Dołączył: 25 Sie 2009
Posty: 3049
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:53, 23 Lis 2009    Temat postu:

Sonrisa odpowiadam

tak owszem, House wciągnął Chase'a w swoje gierki, ale przyznaj, że to chyba dobrze, że Chase powiedział prawdę Cam... House dawał mu od jakiegoś czasu do zrozumienia, że Chase rozwali to małżeństwo, jeśli będzie milczał, podobnie zresztą Foreman... to chyba nie takie złe, nawet jeśli zagrane w stylu House'a...

Cam jest altruistką = troszczy się o dobro innych osób, własnym kosztem (nie jest lesbijką i bi jak 13ście było a propos Twojego stwierdzenia o ewentualnej pomocy Cuddy)

Cam nie wykorzystywała Chase'a, tylko bawiła się po prostu seksem i tyle, a później zrodził się związek... moim zdaniem ona nigdy nie kochała Chase'a prawdziwą miłością, wciąż miała wątpliwości: tylko seks czy coś więcej? szuflada, wspólne mieszkanie, zaręczyny, ślub, nasienie męża... tak przynajmniej nam to pokazywano... i jakoś tak się składało, że za każdym razem, to House namawiał ich do szczerości wobec siebie... tylko po to, żeby się nimi pobawić? myślę, że nie...

"wg Ciebie związać się można tylko z osobami, które od razu kochamy" - nic takiego nie napisałam...

błąd Chase'a = milczenie wobec Cam na temat zabójstwa

to dobrze, że Twoje przyjaciółki nie gniewają się na Ciebie, bardzo dobrze... jednak gdyby to robiły, to twierdzenie o altruizmie potwierdziłoby się... no tak to działa, chcemy pomóc innym, czasem naszym kosztem, myślimy o innych, nie tylko o sobie... jedni to akceptują, inni niestety nie...

jeśli chodzi o rozumienie, to ja również się powtarzam... to nie kwestia rozumienia siebie nawzajem, tylko odmiennych poglądów i zdania na temat tego samego serialu

trochę tego, trochę tamtego = najpierw House, później Chase

"Chase postawił pracę ponad żonę, nic więc dziwnego, że odeszła."
tu się zgadzam w 100%... w takim razie, czy to była miłość?

ninka_m napisała
Cytat:
"Cameron, poza sytuacją, gdy wymusiła na nim randkę (na którą on się zresztą zgodził i zaaranżował w hurra-romantyczny sposób), nie wymuszała zmian na Housie. Albo się dystansowała wobec jego wyczynów (np. wątek z Tritterem), albo je cicho popierała (np. wybory nowych "kaczuszek", sytuacja z wieloma pacjentami (że tylko wspomnie pacjentów z tej serii), czy planowane odejście Wilsona albo wręcz była przeciwna manipulowaniu Housem (sytuacja po ketaminie, gdy Wilson i Cuddy chcieli dać Housowi lekcje lub gdy nowe "kaczuszki" chciały leczyć House na syfilis...). Tak to już jest, że cokolwiek robią Wilson i Cuddy jest to nazywane aktem przyjaźni, a to co robiła Cameron - to "naiwna próba zmiany świadcząca, że Cameron jest idiotką".
Cam nie wymuszała zmian na Housie... ja także tak uważam... ale zachowaniem swoim chciała coś pokazać i chciała, żeby House to zauważył, niejednokrotnie... jednak niczego nie wymuszała, nawet go broniła w wielu sytuacjach, ale to wszystko nie było bezcelowe...

to, o co nefrytowa zapytała, wyjaśniłam już wyżej...

Cam w s6 jest OOC i nic tego nie zmieni... jeszcze raz powiem, że żałuję tej postaci, bo była fantastyczna w 1-3, a nawet 4... nie podoba mi się to całe podsumowanie, choć scenę końcową w Teamwork uważam za wzruszającą...

pozdrawiam


Do dalszej dyskusji na temat postaci Cameron, relacji Cameron z Housem i poniekąd jej związku z Chasem, zapraszam do wątku Hameron w dziale shipers - tam wkleiłam swoją odpowiedz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mistrustful
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza miedzy ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:36, 27 Lis 2009    Temat postu:

Po tym odcinku przestałam wierzyć w prawdziwą miłość. ^^ No bo można tak nazwac uczucie Chase'a do Cameron prawda? Tyle latał za nią, starał się jak mógł, a teraz... Chociaż Cameron też swoje zawiniła. Zresztą dalej beczeć mi sie chce jak o tym całym rozstaniu myślę, bo traktowałam ich jako swego rodzaju "parę idealną". Ale koniec z tym.

Dodam tylko, że Czesio ładnie wyglądał na tych schodach. Swoją drogą, nie wiedziałam, że Wilson ma tak brzydkie mieszkanie od zewnątrz. [bo to było jego, prawda?]

Co do odcinka.. Włączyłam i.. zawias.. I szybki sms do kolegi "Może jednak przyjdziesz, porno kręcą" xD W ogóle to dziwne podejście miał ten gościu do swojej pracy i do żony i do życia ogółem.

No i mój ukochany Taub wrócił. Tęskniłam strasznie Za Trzynastką mniej, no ale nich już będzie.

Odcinek na 7, parę scen mnie nie zachwyciło. No i nie lubię Lucasa, chociaż nie jestem Hudzinką. Jakoś taki za młody według mnie jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maryś
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:42, 02 Gru 2009    Temat postu:

Ej, a nikt nie zwrócił uwagi, że scena odejścia Cam była BARDZO podobna do sceny House-Stacy z 1x22; nie dość, że obie powiedziały, że go kochały, podobna sarkastyczna reakcja House'a (do Stacy, mniej więcej So I'm the guy, but you want the other guy, who by definition can never be the guy?, do Cam: your husband killed the patient, and you're breaking up with me?) i przede wszystkim ten pocałunek w policzek, taka sama mina House'a, nawet ujęcia takie same! Dziwne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:24, 18 Sty 2010    Temat postu:

Opinia mojej mamy na temat odcinka, mowy Cameron, odejścia Cameron, tego, co się stało w tym odcinku z nią i Chase'm... Uznałam, że jest ciekawa, więc postanowiłam ją przytoczyć.

Głównym zarzutem mojej mamy jest to, że to Cameron zabiła Dibalę, nie House'a, ale do tego przejdziemy za chwilę.
Cały dramat wątku Chase/Cameron zaczyna się właśnie w "The Tyrant", kiedy Chase przez cały odcinek zachowuje się w porządku wobec Dibali, a potem okazuje się, jakie uczucia żywi do niego naprawdę i na jaki krok się decyduje. W przypadku Cameron sytuacja jest odwrotna, bardzo w jej stylu - przez cały odcinek jawnie okazuje, co sądzi o sprawkach tyana, ale ostatecznie pozostaje wierna zasadzie ludzkiego życia i tak dalej. Jednak przez cały odcinek jej nastawienie, i nie tylko jej, ale PRZEDE wszystkim jej, oddziałuje mocno na Chase'a. Zdaniem mojej mamy żona go po prostu podjudzała do tego w jakiś sposób, może nie świadomie. Ale zachowanie Dibali wobec Cameron obudziło w Chasie jakieś pokłady miłości do niej, może do jej przekonań, do tego jeszcze dochodzą inne, pojedyńcze piosenki przez cały odcinek, i Chase robi w końcu coś, co jest zupełnie niezgodne z jego lizodupowskim charakterem.
I cierpi. Z jednej strony nie czuje wyrzutów sumienia, tylko namiętnie potrzebuje zrozumienia. Znajduje je u House'a - lepiej zamordować niż pomylić diagnozę. Kiedy zaś Cameron się dowiaduje o tym co zrobił, lekarka stara się ratować ich związek poprzez wyjazd, wierzy, że z dala od tego miejsca będą w stanie rozpocząć nowe życie, daje im szansę.
I tym miejscu kolejna przewodnia myśl mojej mamy - czy ten wyjazd naprawdę by coś dał? Chase wydaje się zdawać już sobie sprawę, że niezależnie od tego, czy stąd uciekną, czy nie, ich małżeństwo jest już rozbite, i ta teza jest potwierdzana przez cały odcinek. Wiedząc, że Cameron nie "akceptuje" tego, co zrobił (to złe słowo, ale nie mam pomysłu na lepsze) zostaje... Przy kim? Przy tej osobie, która go zaakceptowała - Housie. Mimo, iż ze złych pobudek, na wydziale diagnostyki potrafi sobie lepiej znaleźć miejsce niż w związku z Cameron, którego już nie da się, jego zdaniem, naprawić, bo Cameron się nie zmieni, i on się nie zmieni, jeżeli chodzi o tą pracę. Propozycja, żeby została, to ostatni test - nieudany.
Moja mama ma też zastrzeżenia co do oskarżenia Cameron wobec House'a (akurat ja się tutaj z Cameron zgadzam) - twierdzi, że to prawda, że House pogrywał z drużyną cały odcinek, ale ciągle nie jest jeszcze "zatracony" i nie "truje", ponieważ, nikt z nas tak naprawdę nie wie, czy ostatecznie, gdyby wiedział, że Taub i 13 się nie ugną, nie przestałby grać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 6 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin