Ból [M]

4muza

Mijały sekundy…

Nie zrobił tego. Nie, nie… Widział ciało leżące bezwładnie za chodniku. Widział kałuże krwi przy jego głowie. Zrobiło mu się nie dobrze. Biegł ile sił w nogach. Chciał być przy nim. Nie mógł zebrać myśli.
Przepuśćcie mnie… przepuśćcie…
Każda sekunda była wiecznością. Każdy oddech sprawiał mu ból.
Wróć do mnie…

Mijały dni…

Wszystko zlewało się ze sobą. Dzień stał się nocą, a noc koszmarem. Czuł, że się rozpada. Kawałek po kawałku. Minuta po minucie. I nie mógł nic na to poradzić.
On odszedł… Dlaczego on odszedł?
Czuł żal i gniew. Spadał. Ciemność pochłonęła go całego.

Mijały tygodnie…

Zapomnieć i żyć dalej. Wydaje się to tak proste. Jednak w realnym życiu jest niemal niemożliwe. Wszystko mu go przypominało. Każda książka, każdy kubek, każdy kąt w domu. Marzenia o przyszłości zniknęły. Wszystko zniknęło…

Nie ma już nic…

Siedzi w jego fotelu. Obok leżą jego skrzypce. Zrób to, zrób… - szeptał mu cichy głosik. Nie wytrzyma tego dłużej, musi to zrobić. Wariuje…
Sięga po broń i przykłada sobie do głowy.
Jeden ruch. Tylko jeden ruch. Zrób to, zrób…
Pociąga za spust…

To ty.
To ja.
Gdzie jesteśmy?
Gdzieś, gdzie będziemy szczęśliwi…