Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Odcinek 1 - A Scandal in Belgravia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sherlock / Odcinki / Sherlock Sezon 2.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Jak oceniasz odcinek?
1
0%
 0%  [ 0 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
3
11%
 11%  [ 1 ]
4
33%
 33%  [ 3 ]
5
44%
 44%  [ 4 ]
6
11%
 11%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:38, 22 Cze 2011    Temat postu: Odcinek 1 - A Scandal in Belgravia

Scenariusz: Steven Moffat
Reżyseria: Paul McGuigan

Data premiery na BBC 1: 1 stycznia 2012.

Sherlock zostaje zaangażowany w sprawę dominy, Irene Adler, która jest w posiadaniu wielu kompromitujących zdjęć i materiałów, dotyczących członków rządu czy nawet rodziny królewskiej. Proste z pozoru zadanie odzyskania zdjęć przeradza się w potyczkę dwóch wielkich umysłów, doprawioną m.in. pojawieniem się kilku agentów CIA, którzy nie cofną się przed niczym, żeby tylko odzyskać bezcenny telefon.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez joasui dnia Pon 18:18, 02 Sty 2012, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RowanSs
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Lis 2011
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:29, 02 Sty 2012    Temat postu:

Podobało mi się. Nawet bardzo, chociaż absolutnie rewelacyjnym tego odcinka nie nazwę.
Kwestie techniczne - bez zarzutu. Muzyka wspaniała; nie wydumana, rozhukana na pokaz, nie smętna bez ikry - dokładnie taka, jaka powinna być w danym momencie. Budowała klimat, a nie męczyła i utrudniała odbiór. Efekty jeszcze bardziej rozbudowano, co aż cieszyło oczy. Scena z "rozdmuchiwaniem" sms'a dosłownie zwaliła mnie z nóg Nie wspominając już o specyficznym tworzeniu wpisów na blogu przez Johna i wizualizacji myśli Sherlocka. Z okazjonalnym zwolnieniem tempa również trafili w dziesiątkę - fajny zabieg, zdecydowanie robi wrażenie i dodaje smaczku scenom, w których występuje. Dla mnie są wtedy takie bardziej... esencjonalne. Zdjęcia, montaż - majstersztyk. Nie mam się do czego przyczepić, po prostu mistrzostwo.
Teraz co do fabuły.
Odcinek z pewnością nie był nudny; ciągle coś się działo, trzeba było na bieżąco być w pełni zaangażowanym w akcje, bo chwila nieuwagi mogła owocować późniejszym zdezorientowaniem. Lubię to. Co fajnego jest w filmie, podczas oglądania którego można pójść zrobić sobie kanapki i herbatę, wrócić i dalej orientować się w rozwoju fabuły? Nic. Dlatego cieszy mnie ogromnie fakt, że ten serial jest tak zawiły, specyficzny i wymaga od nas, widzów, pełni atencji.
Bardzo podobało mi się, że pokazali życie Johna i Sherlocka również od tej domowej, swojskiej strony. Jak czują się swobodnie w swoim towarzystwie. Jak pomimo niezwykłego życia jakie prowadzą, wciąż pozostają tylko zwykłymi ludźmi. No, powiedzmy prawie zwykłymi.
Sherlock wyciąga z lodówki kanapkę i po prostu ją je, rozmawiając z Johnem i Panią Hudson. John pisze na blogu, a Sherlock zagląda mu przez ramię i komentuje, robiąc to też ze spawarką w ręku i okularami ochronnymi na oczach Siedząc w Pałacu Buckingham, mimo powagi całej sytuacji, potrafią się zaśmiewać do upadłego i robić sobie żarty z Mycrofta. Widać tu na prawdę dużą, pozytywną zmianę w ich relacjach w stosunku do tych z serii pierwszej. Zwłaszcza w osobie Sherlocka.
Idąc już tym tropem, jako fanka S/J jestem wdzięczna duetowi Moffat&Gatiss za wszystkie subtexty, które pojawiły się w "(...)Belgravii". Oczywiście, wolałabym, aby było ich o wiele więcej, ale zważywszy na fakt, iż był to odcinek wprowadzający i koncentrujący się głównie na Irene Adler, to i tak można powiedzieć, że nie pożałowali slasherkom materiału do zachwytu
Począwszy od chatowania z Sherlockiem w prześcieradle, późniejszych wygłupach w Pałacu (moment, gdy John tasuje Sherlocka wzrokiem, by spytać później, czy ma na sobie bieliznę...), taksówce i motywie popielniczki, poprzez panikę Sherlocka, gdy John ma przystawiony pistolet do głowy, ich relaksacyjną bójkę , święta podczas których wychodzi na jaw kolejny z faktów oczywistych, iż dla Johna żadna kobieta nie dorówna nigdy Sherlockowi, jak również sposób w jaki Sherlock traktuje dziewczynę Johna, a kończywszy na całym trójkącie Irene-Sherlock-John, gdzie poziom napięcia oscyluje w maksymalnych granicach. Za długo by wymieniać wszystko, ale wart zapamiętania jest chociażby moment, w którym Irene, szalenie inteligentna, spostrzegawcza lesbijka, zapewnia Johna, że on i Sherlock są parą (pomimo ustalonych przez społeczeństwo, ogólnie przyjętych klasyfikacji seksualnych, co widać chociażby na jej przykładzie). Jak i jedna z wiadomości, którą wysłała do Sherlocka, sugerując, iż John lubi go bardziej od niej.
Jeżeli chodzi o samą Panią Adler, to mam mieszane uczucia. Jej postać została zagrana na wysokim poziomie, widać, że aktorka dobrze czuła się w tej roli. Jednak z jakiegoś powodu nie mogę jej polubić tak… do końca. Ciągle coś niesprecyzowanego mi w tym przeszkadza. Nie wiem.
Interakcje pomiędzy nią a Sherlockiem są elektryzujące, przyciągające uwagę, tajemnicze. Sherlock i Irene przypominają dwa lwy, krążące wokół siebie, respektujące swoją siłę, zafascynowane sobą nawzajem, ale i w głębi ducha obawiające się tego, co ten drugi może zrobić. Fajnie było w końcu zobaczyć konfrontacje Sherlocka z samą możliwością istnienia w nim uczuć wyższych (a przynajmniej jeszcze wyższych niż jego przyjaźń z Johnem). Dla kogoś, kto praktycznie całe życie funkcjonuje jak maszyna, to musi być szok.
Dobrze, że nie spłycono jednak ich relacji czymś tak trywialnym jak otwarty romans, jakieś gierki seksualne z obu stron, albo nagłe zauroczenie Sherlocka (już wystarczająca była ta jego skrzętnie ukrywana melancholia, po tym jak dowiedział się, że Irene nie żyje). To by się raczej nie sprawdziło. Pokazano to tak, jak trzeba – zakochanie w umyśle a nie ciele.
Jedyna rzecz, która tu mi bardziej zgrzytała, to ostatnia scena. Może i miała ona swój klimat, była wzruszająca itd., ale mi osobiście wydaje się wciśnięta już trochę na siłę i przedramatyzowana.
Podsumowując, odcinek jak dla mnie genialny, z jednym, niezbyt dużym niedociągnięciem. Bawi, porusza, zaciekawia. Oby za sześć dni czekała nas kolejna porcja tak wybornej rozrywki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez RowanSs dnia Pon 18:45, 02 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:44, 02 Sty 2012    Temat postu:

OK, dobra, przepraszam za opis w pierwszym poście. Może się zabiorę za przerobienie oficjalnego, jak mi się zachce.

Dałam 5/6. Byłoby w sumie 5,5, bo na dobrą sprawę mogłabym się przyczepić do jednej dziwnostki. Ale o tym na końcu.

Będą spoilery, których nie mam zamiaru chować.

Najpierw plusy.
+ Ogólnie zdjęcia, w porywach czerpiące z Guy'a Ritchiego. Albo z kogoś innego, nie wiem, dwa dni temu widziałam "Sherlocka Holmesa i grę cieni" i mogę mieć nieco spaczony światopogląd. Bardzo fajnie się oglądało właśnie pod względem wizualnym. Brawa.
+ MUZYKA!!! Na przykład w scenie z Sherlockiem w mieszkaniu pani Hudson.
+ Genialnie rozwinęli postać Johna. Z obserwatora i admiratora umysłu Sherlocka stał się naprawdę jego przyjacielem, prawą ręką, w dodatku co chwilę sypie świetnymi tekstami ("I killed people. - You were a doctor. - I had bad days", czy świetnie rozładowujące napięcie ‎"Hamish. John Hamish Watson, just if you were looking for baby names."). Fajne było to, że nauczył się podchodzić na luzie do niektórych Sherlockowych dziwactw, w większości przypadków reagując uśmiechem.
+ Bardzo dużo humoru w pierwszej, luźniejszej części odcinka. Sherlock jako niecierpliwe, ciekawskie dziecko, podglądające Johnowi przez ramię, kiedy ten pisał bloga, też fajny wstęp do przedstawienia sprawy w pałacu Buckingham (chociażby tekst z popielniczką i śmiech panów), ogólnie super. I też fajnie, że później, kiedy sprawy przybrały bardziej poważny obrót, tego humoru nie było.
+ Fajny motyw z troską Sherlocka o swoich bliskich. "Ani mi się ważcie zbliżać do pani Hudson!". Pobił faceta i wielokrotnie wyrzucił go przez okno.
+ Muszę przyznać, że poprawili realizację w scenach akcji. Walka w domu Irene bardzo ładnie nakręcona (to tą scenę miałam na myśli, pisząc o Ritchiem).
+ Wielki plus za niezrobienie z tego historii miłosnej . Widać ogromną fascynację po obu stronach konfliktu Sherlock - Irene, ale co konkretnie jedno czuło do drugiego, tego nie do końca wiadomo.
+ Ben ponownie okazał się stworzony do tej roli (tylko mówi nawet szybciej niż w s1), Martin czuje się lepiej w Johnowej skórze, pani Hudson wrzeszcząca "Chłopcy, macie jeszcze jednego!" rządzi.

Minus? Sztuk jeden. Zgrzyt. Na samym końcu. I to ukryję, bo to większy spoiler, niż wcześniejsze. Sherlock w przebraniu (zresztą tym samym, w którym niegdyś paradował Paul Slippery, czyli przybrany tatuś ) i z maczetą ratuje Irene. Że niby jak? Skąd? Ale jak to?. Nie wiem, dziwne to było.

Tak czy siak, scenariusz boski (wczoraj na Twitterze od pewnego momentu pojawiały się głosy, że ludzie nie wiedzą, o co chodzi. Trzeba było oglądać, a nie siedzieć na Twitterze), wykonanie boskie, będę do tego odcinka wracać, nauczę się go na pamięć i po dorwaniu się do DVD nawet komentarzy posłucham.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez joasui dnia Pon 18:47, 02 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:23, 02 Sty 2012    Temat postu:

Odcinek dobry, ale niestety bez rewelacji.
Zacznę może jednak od plusów. Bardzo podobały mi się wszystkie te bezpośrednie odniesienia do oryginalnego Holmesa. Czyli jedyna i niepowtarzalna czapka, wątek narkotyków, sporo gry na skrzypcach oraz początek historii z Adler (przebranie za księdza i pożar). To było genialne Na pewno świetnym posunięciem było zwiększenie roli Mycrofta. Uwielbiam go i możliwość zobaczenie go, oraz jego relacji z Sherlockiem, w zupełnie innym świetle, jest bezcenna. Okazało się, że to nie tylko nadopiekuńczy starszy brat , który lubi nadużywać władzy. Jest też złośliwy mściwy i nie wybacza błędów.
Mocnym punktem tego odcinka jest też John. Nie do końca znajduje się na pierwszym planie, ale ma kilka naprawdę świetnych scen. Oj, dziwnie było oglądać na ekranie to, o czym czytało się w dziesiątkach fików. Czyli o tym jak jego związek z Sherlockiem rujnuje mu życie prywatne. No i okazało się, że Sary już nie ma. A to oznacza, że niedługo może pojawić się Mary. Ekhm.
Święta. Genialna wątek, który został – niestety - ściśnięty do minimum. Krótka scena, w której Sherlock przeprasza Molly mówi więcej o jego sercu niż wiele późniejszych dialogów. Szkoda tylko, że nic nie wiemy o reakcji Molly na wieści o Jimie… Z drugiej strony nie wiem, gdzie mogliby jeszcze wcisnąć tę scenę.

I tu chyba niestety muszę przejść do minusów. Bo największym minusem jest to, że ten odcinek pędzi na złamanie karku (coś, czego nie czuło się w pierwszym sezonie). Przez próbę połączenia rozwiązywania zagadki kryminalnej z rozwiązywaniem Sprawy Serca Sherlocka, sama zagadka zniknęła gdzieś w tle. No i sercu Sherlocka też się oberwało. Jakby próbowano za wszelką cenę zamknąć ten temat w ciągu jednego odcinka. Przez to kilka świetnych wątków, które można by poruszyć kiedy indziej tutaj pojawia się i od razu schodzi na drugi plan. W ciągu 1,5 mamy nagle relację Sherlocka z Johnem, z Ireną, z panią Hudson, z Molly, z Mycroftem… I oczywiście przez cały czas gdzieś w tle jego stosunek do uczuć i emocji w ogóle. Po co? Już bardziej podobało mi się rozwiązanie, które wybrano w pierwszym sezonie. Czyli odcinek zdominowany przez zagadkę, gdzie sprawa uczuć Sherlocka to dodatek. Oczywiście bardzo istotny dodatek, jednak wyrażany tylko za pomocą pojedynczych dialogów, spojrzeń czy gestów. A w tym odcinku? Sherlock przeprasza Molly (przeprasza!), a chwilę później wpada w depresję z powodu „śmierci” Ireny. Kiedy tylko dowiaduje się, ze Irena żyje w niebezpieczeństwie znajduje się już pani Hudson… Jest jeszcze oczywiście jego rozmowa z Mycroftem w kostnicy. Trochę tego za dużo.
Na tym wszystkim straciły naprawdę mocne, poruszające sceny. Dlaczego? Ano dlatego, że zginęły w natłoku innych równie ważnych scen… Marzyłam o rozwinięciu tego wątku, ale nie w ten sposób. Lubiłam drobne gesty i spojrzenia z pierwszego sezonu, wzmiankę o sercu, wzmiankę o gwiazdach. Mam tylko nadzieję, że w następnym odcinku wszystko wróci do normy.
Muszę też ponarzekać na początek odcinka. Słynny cliff hanger… Pewnie gdyby pierwszy sezon skończył się w ten sposób, nic bym nie powiedziała. Ale jeśli czeka się na coś ponad rok, można oczekiwać czegoś mniej naciąganego. Ja w każdym razie poczułam niedosyt.

Na koniec muszę chyba wspomnieć o Irenie Adler. Przyznam, że bałam się iż może być gorzej. Nie jestem zachwycona, ale nie jest aż tak źle. Pulver zagrała naprawdę dobrze. Co nie zmienia faktu, że Adler znowu została w znacznym stopniu sprowadzona do seksualności. Jest inteligenta i imponuje tym Sherlockowi, owszem. Ale jednocześnie jej jedynym źródłem informacji i sposobem ich zdobywania jest łóżko.

Zgadzam się też co do zakończenia. Od razu pomyślałam o Fortysomething, a to nie jest dobry znak xD To chyba mój pierwszy „wtf- moment” w tym serialu.

Podsumowując, jest sporo genialnych momentów i rozwiązań, ale całość nie zachwyca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:23, 02 Sty 2012    Temat postu:

Cztery szczegóły:
- w pałacu Buckingham, kiedy John zaczyna chichotać po wymianie spojrzeń z Sherlockiem, dźwięk nie zgadza się z obrazem
- tak samo Irene'owe "Not at all" po Sherlockowym "You mind?" na końcu walki w jej domu wydobywa się znikąd
- Ktoś zrobił screencapsy świetnej jakości z BBC1HD (1080p) (link [[link widoczny dla zalogowanych]]). Podczas selekcji udało mi się wypatrzyć genialny szczękopad w wykonaniu Ruperta/Lestrade'a w momencie, w którym Louise/Molly ściąga płaszcz. Loo też to wypatrzyła - cytat z jej Twittera: "Going to have a word with Rupert Graves about his shameless upstaging antics in the #Sherlock Christmas scene... #jawtofloor #hilarious"
- Pierwszy odcinek zaliczył w najlepszym momencie oglądalność 9,5 mln widzów, pobijając wszelkie rekordy pierwszej serii.

Jak coś mi jeszcze wpadnie, będę dopisywać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:55, 03 Sty 2012    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Artykuł z Guardiana na temat Ireny Adler w nowym odcinku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eriss
Queen of the Szafa


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 5595
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:48, 04 Sty 2012    Temat postu:

Może zacznę od tego co mi się bardzo podobało:
- zdecydowanie muzyka
- ujęcia kamery i ogółem montaż - to jest majstersztyk. boskie.
- budowanie klimatu
Za to ogółem mam wrażenie, że za dużo treści wcisnęli w jeden odcinek. Na dodatek były momenty, że mi się po prostu dłużyło, a były takie, że akcja leciała. I cóż, jednak wolę typowe zagadki kryminalne, a tu tego wcale nie było. No i rozpoczęcie odcinka... y... "wtf?". A to ratowanie Ireny przez Sherlocka pod koniec? Nie. Przegięli.

Co prawda ogółem mi się podobało, jednak mniej niż odcinki z pierwszego sezonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:22, 04 Sty 2012    Temat postu:

Dobra, obejrzałam. Co mi się nie podobało to dam kilka przykładów bo jakbym wymieniła wszystko to by z kilka stron mi zajęło.

Nie rozumiem zachwytów nad tym odcinkiem. Jak pisała Eriss, za dużo wcisnęli w jeden odcinek a czasem się dłużyło niemiłosiernie. Całość wyszła na średnio udany odcinek.
Jak podejrzewałam, Irena Adler została tak spieprzona, że bardziej się nie dało. Ale po kolei.
Więc cóż, potężny Moriarty sobie tak o, odbiera telefon a następnie wychodzi? Nie, no sorry, ale jak wiemy z literatury to Moriarty nienawidził Sherlocka i nawet groźba śmierci nie powstrzymała go od rzucenia się na wroga. W końcu wolał zginąć niż pozwolić Sherlockowi żyć. Ogólnie cała koncepcja finału 1x03 była imho marna. A tutaj sobie arcywróg odbiera telefon, jeszcze pyta o pozwolenie! i jak gdyby nigdy nic idzie sobie. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Jak wspomniałam Irena Adler, która została tutaj jednym słowem puszczalską zdzirą. Spałam z tym, spałam z tamtą. Była po prostu żenująca. To jej głupie gadanie, jakieś tam podrywanie Sherlocka było bezsensowne. Scena, w której wchodzi nago i staje przed Sherlockiem była po prostu beznadziejna. Dodatkowo hasło do jej telefonu - porażka. Niestety, w książce jej postać, cała historia była idealnie zakończona a tutaj, jak Eriss wspomniała, ratowanie jej przed egzekucją to było przegięcie.

Żeby nie było, że narzekam tylko to powiem o plusach. Ładne widoczki i scena z Mycroftem przydeptującym prześcieradło Sherlockowi wywołała na mej twarzy uśmiech, chociaż założenie tej sceny było imho głupie. Sherlock może i jest indywidualistą, ale ubranie by założył. Zwłaszcza, że miał w mieszkaniu klienta!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alumfelga
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: D.G.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:04, 04 Sty 2012    Temat postu:

Pierwsza myśl po pojawieniu się napisów końcowych: trzeba obejrzeć jeszcze raz. Scenariusz to wciąż jeden z największych atutów "Sherlocka". Zwroty akcji, cała fabuła, to wszystko muszę sobie na spokojnie poukładać, żeby móc w pełni docenić.

Nie podobało mi się przeciąganie sceny na początku serialu. W końcu każdy z nas pamiętał, jak skończył się ostatni odcinek pierwszego sezonu, a większość widzów pewnie widziała go nie raz. Rozumiem budowanie napięcia, ale mimo wszystko mogli to zrobić krócej, zwłaszcza, że wiedzieliśmy, że nikt nie zginie. Natomiast rozwiązanie sytuacji bardzo dobre, chyba nikt się nie spodziewał dźwięku telefonu

Dalej: Sherlock jako fenomen internetu, przyjmowanie klientów, blog Johna (nie przeczytałam jeszcze wszystkich wpisów, ale uwielbiam tę stronę), zażyłość pomiędzy panami, Lestrade tylko na chwilę, ale z jakim tekstem - wszystko nam się pięknie rozwija i nawet nowa czołówka się pojawia jako znak świetności serialu. Sherlock z Mycroftem. Sherlock w prześcieradle. Sherlock i jego wygłaszane jednym tchem monologi.

Niestety, Irene Adler mnie lekko rozczarowała. Za dużo seksu, za mało mózgu - hej, ona też miała być "brainy" i ja chciałam to zobaczyć, a jej aluzje osiągnęłyby o wiele większy skutek, gdyby było ich mniej. Doceniłam brak ubrania (chociaż miała buty, z butów nie mógł czegoś wyczytać?) i wymiary (chciałoby się rzec "oko fachowca", ale nie bardzo to do Sherlocka pasuje; ale dobrze, niech im będzie), ale wyobrażona Irene na miejscu zbrodni pasowała jak kwiatek do kożucha. Nie narzekam, bo mogło być o wiele gorzej, ale jednak nie dostałam dokładnie tego, czego pragnęłam.

Myślę też, że pokazano zbyt wiele emocji Sherlocka w tym odcinku. Adler, John, Mrs Hudson, co chwilę ludzka twarz, a przecież cały urok Sherlocka polega na tym, że uczucia ujawnia tylko czasami, i to są specjalne momenty. Nie wiem, z czego można by zrezygnować, bo i przyjaźń z Johnem, i troska o gospodynię (ten ton, gdy zwracał uwagę Mycroftowi! Przemówiło to do mnie bardziej niż późniejsza zemsta na federalnym czy kimkolwiek był ten facet), i uczucia do Irene mi się podobały; i przeprosił Molly Ale może to powinno być bardziej rozłożone albo jednak bardziej oszczędne, żeby miało bardziej Sherlockowy charakter, nie wiem.

Na koniec... Sherlocked. Na licznik wpadłam jeszcze przed Holmesem, 221b byłoby za oczywiste, nad Sherlockiem, a raczej nad jego cyfrowym odwzorowaniem, myślałam przy kodzie do zamka Ale jako osiem liter odpadło. Ładnie to wymyślili Dlaczego nigdy, nigdy nie wybieramy do hasła, ważnego czy nie, losowych znaków? Przekleństwo człowieczeństwa

Warto było czekać i warto było oglądać. Na kolejny odcinek czekam równie niecierpliwie, zwłaszcza, że nie mam pojęcia, jak twórcy wykorzystają "Psa Baskerville'ów". Jeszcze pięć dni


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:57, 06 Sty 2012    Temat postu:

Nie bardzo ten odcinek był wyszedł. Jeżeli chcesz się skupić na ewolucji emocjonalnej danej postaci półtorej godziny jednak nie wystarczy. A poza tym zabrakło jakiejś widocznej zagadki kryminalnej, wszystko kręciło się wokół Ireny Adler, ale o niej za chwilę.
Mimo wszystko emocjonalna strona Sherlocka została nawet zgrabnie ukazana, ale, jak już wspomniałam, aby naprawdę porządnie to zrobić trzeba by zrobić odcinek przynajmniej godzinę dłuższy. Chociaż miejscami Sherlock wydawał się być zbyt miękki.
Rozwalił mnie za to Jim Moriarty zdmuchujący smsa. Muszę to sobie znaleźć w formie gifa.

A co do panny Adler. Zawiodłam się, wyszła z niej zafiksowana na punkcie seksu i swojej urody babka, w dodatku strasznie nieprzyjemna i skupiona tylko na sobie samej. I przy okazji nawinął też się byk fabularny, bo nawet nagą Irenę Sherlock może przejrzeć, jej buty, biżuteria, makijaż. Jak dla niego nie byłoby to trudne.
Relacje pomiędzy Kobietą a Sherlockiem mogłyby być bardziej przekonujące gdyby poświęcono im więcej czasu i uwagi. No bo jak mam uwierzyć, że Sherlock mógł się zadurzyć (tak, to poprawne słowo) w takiej kobiecie po jednym z nią spotkaniu. Wszystkie te sceny, kiedy był smutno, bo myślał, że ona umarła, albo kiedy był w szoku bo dowiedział się, że żyje. Wszystko to nie miało sensu i wcale nie pasowało do charakteru Holmesa, zwyczajnie zabrakło na to czasu.
I niestety mieliśmy tu do czynienia ze zwykłym romantycznym zauroczeniem. Zachowanie Sherlocka wybitnie na to wskazuje, ot zabujał się chłopaczyna w ładnej pannie, a potem cierpiał z tego powodu. W scenie ostatecznego łamania hasła na telefonie Ireny (Sherlocked, serio? ) przemawiała przez niego gorycz, kobieta złamała mu serce. Samej Ireny raczej już nie ujrzymy, wystarczy fakt, że w serialowym kanonie zagościła właśnie jako "miłość Sherlocka Holmesa", w ten sposób twórcy nie będą się już musieli głowić nad orientacją seksualną Sherlocka ani niczym związanym z jego prawdopodobnymi związkami w przyszłości. Kobieta zrobiła swoje, kobieta może odejść. Przynajmniej ja to tak odbieram. Chociaż naprawdę to chciałabym aby historia z Ireną była czymś w rodzaju "inicjacji" Sherlocka, zapoznaniem go ze światem uczuć wyższych (miłości). Bo żadna miłość nie jest jedyną. A świat pełen jest osób tak samo wartościowych jak Irena Adler. W końcu na coś by się przydała.

Może i jest niesprawiedliwa wobec niej. Trudno. Miała wyjść czysto emocjonalna walka dwóch umysłów, a został z tego zwykły romans.
Cóż, mam nadzieję, że twórcy nie uraczą nas już westchnieniami Sherlocka do Ireny. I nigdy więcej tego okropnego odgłosu dzwonka.
PS. Nie znoszę, powtarzam, nie znoszę umalowanych i aroganckich domin.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:38, 06 Sty 2012    Temat postu:

No i wyjaśniła się sprawa roku 1895

Twitter Moffata:
Cytat:
1895 - for those who've asked - is Sherlock's best year, according to Watson in the original stories. Also, this poem: [link widoczny dla zalogowanych]


A to odpowiedź Moffata na - słuszny! - zarzut, że to Irena powinna przechytrzyć Sherlocka (a nie przegrać przez to, że jak typowa kobieta kierowała się sercem):

Cytat:
She outsmarts him TWICE- kept photos, derailed Mycroft's plan. He outsmarts her ONCE, and by saving her admits he's equally smitten.


"Smitten"? Poważnie? o.O I to chyba rozwiewa wszystkie wątpliwości, co do do uczuć Sherlocka względem Adler... Już pominę to, że Mycrofta pokonała tylko dlatego, że kierował nią Moriarty


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pino dnia Pią 14:54, 06 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:31, 12 Mar 2012    Temat postu:

Małe ciekawostki z komentarzy do odcinka na wydaniu DVD, monotematycznie, bo "Benedictowo":
- przez scenę palenia przy kostnicy (po zidentyfikowaniu "ciała" Irene) Ben nabawił się zatrucia nikotyną.
- wywalił się podczas kręcenia sceny w prześcieradle w pałacu Buckingham (cytując kogoś z komentujących "Where's that gag reel?" - sama bym chciała to wiedzieć).
- wszelkie podrzucania przedmiotów przez Sherlocka, typu obrót pistoletu po "Vatican cameos", zabawa telefonem Irene itp. to jego inwencja twórcza, której nie było w scenariuszach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:56, 12 Sty 2013    Temat postu:

Amerykański magazyn Entertainment Weekly postanowił zrobić ranking najgorszych i najlepszych roku 2012. W kategorii najlepsze odcinki serialów "Skandal w Belgravii" umieszczono na czwartym miejscu, motywując swój wybór ładną Ireną i Sherlockiem w pościeli. O tym, że ten odcinek był bodajże najgorszym ze wszystkich dotąd emitowanych jakoś nie wspomnieli.
[link widoczny dla zalogowanych]
No ale cóż, czego w końcu można się spodziewać po Amerykanach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rory Gilmore
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 11 Lip 2011
Posty: 6312
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Westeros
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:28, 12 Sty 2013    Temat postu:

Lady Makbeth napisał:
motywując swój wybór ładną Ireną i Sherlockiem w pościeli.


Czy można być bardziej płytkim? Bo ładna (jak dla kogo) Adler i Sherlock w prześcieradle? Pominę już fakt, że scena z prześcieradłem w pałacu była chyba najdurniejszą sceną w historii telewizji, ale to, że zepsuli moją ukochaną postać żeńską z literatury to im nie wybaczę. Amerykanie są puści i tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alumfelga
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 28 Lis 2009
Posty: 1927
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: D.G.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:24, 12 Sty 2013    Temat postu:

Scena z prześcieradłem to klasyka, uwielbiam momenty, kiedy Sherlock robi na złość Mycroftowi, znacząca była również swoboda, z jaką do całej sprawy podszedł John: "Are you wearing any pants?" Ale żeby w ten sposób uzasadniać genialność odcinka, nie wpadłabym.

A co do Adler, lubię scenę, w której Sherlock ją demaskuje, odkrywając kod do telefonu; reszta nie jest po prostu TYM.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sherlock / Odcinki / Sherlock Sezon 2. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin