6x17 - My Heart Will Go On

Izoch · Wysłany: Pon 20:57, 07 Mar 2011 Temat postu: 6x17 - My Heart Will Go On

Premiera: 15/04/2011

SAM I DEAN IGRAJĄ Z „PRZEZNACZENIEM” - po tym jak Baltazar zmienia historie i powstrzymuje Titanic przed zatonięciem, „Przeznaczenie” interweniuje i zaczyna zabijać tych, którzy zginęliby na statku. Castiel mówi Samowi i Deanowi, ze „Przeznaczenie” jest bardzo zdenerwowane z ich powodu i aby nie zabiło ich, to oni muszą zabić je pierwsi.

Rory Gilmore

Kocham Balthazara. Przyznaję się bez bicia, że go kocham. Kocham go od momentu jak mówił o Manage a what is twelve in french? aż po dzisiejszy odcinek kiedy mówi, że odtopił Titanica bo nie znosi filmu. I ta scena z Losem kiedy Cass mówi: Balthazar, stop! A Balti z tyłu z nożem z tym swoim: akwward!

evi

Ten odcinek swobodnie mogę dodać do najbardziej zaskakujących z całego SPN dotychczasowego! Ale - po kolei.

Na początku byłam przekonana, że za tymi zgonami stoi poltergeist - zwłaszcza po śmierci pana w garażu. Przestawiona butelka? To takie złośliwe i poltergeistowe. A tutaj niespodzianka - za sznurki pociągał nie wredny duszek, a jedna z bogiń losu (skojarzyło mi się to z Eryniami ze starożytnej Grecji, chyba tak to było).

A potem pojawiło się zaskoczenie: o kim Sam i Dean mówili "ona"? Na ekranie pojawia się Ellen, opowiada o Jo, jest żoną Bobby'ego... To wszystko mi się w głowie nie mieściło. Skąd ona tam? Czyżby jakimś cudem uszły z życiem z tego wybuchu? Potem pojawiła się w mojej głowie kolejna myśl: Crowley przywrócił do życia więcej osób! Ale po co w takim razie? I dlaczego w tak dziwny sposób się o tym dowiadujemy? No, ale gdy wreszcie pojawił się statek Titanic, wiedziałam, że ktoś im podsuwa takie obrazy, że to nie może być prawda, coś złego się dzieje.

I w tym wszystkim maczać palce mógł nie kto inny, tylko Balthazar. Spojrzałam na niego teraz trochę z innej strony - może nie sprawiło to, że go uwielbiam, ale przynajmniej sprawił, że się trochę rozbawiłam (Celine Dion i reszta jego tekstów

).

Cas

Odcinek bez niego, odcinkiem straconym! Strasznie mi się spodobało to, że pokazali jego bardziej ludzką stronę związaną z Winchesterami. Bo do tej pory był jakiś dystans między nimi, a z tego odcinka jasno wynika, że są sobie bliscy jednak. Że mu zależy na braciach.

Podsumowując, odcinek mi się także podobał. Dam 10. Fajna pani od losu, Cas, zabawny Balthazar i dużo zaskoczeń.

Rory Gilmore

Every night in my dreams I see you I feel you....
No tak, wielki hit nigdy nie powstał. Dzięki Baltiemu, który odtopił Titanica i Leo DiCaprio pewnie nigdy nie został wielkim aktorem. Brawa dla Balthazara!
Cóż, jednak z losem się nie igra i w przyrodzie nic nie ginie, więc Los postanawia się rozprawić z 50 tysiącami ludków by wszystko było jak nalezy. A Cas cóż... On knuje coś poważnego hmmm...