Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Konkurs fikowy "Horum"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Events / Trzecie Urodziny Horum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:06, 21 Lip 2009    Temat postu: Konkurs fikowy "Horum"

Konkurs Fikowy "Horum"


W tej edycji konkursu jedyny wymóg co do fików, to nawiązanie w nich do Horum. Fiki mogą być pisane prozą czy też wierszem, Wasz wybór.
Wszystko jasne? To do klawiatur

Zasady:
1. Fik zgłoszony do konkursu nie może być nigdzie wcześniej publikowany.
2. Musi zawierać co najmniej 100 słów.
3. Musi być ukończony
4. Razem z fikiem należy wypełnić taką 'tabelkę':
Klasyfikacja: wiekowa (bez ograniczeń, +13, +16, +18 )
Postacie: czyli główne postacie w fiku
Uwagi: tu proszę napisać czy fik zawiera spojlery do jakiegoś odcinka oraz wszelkie inne uwagi
Opis: krótki opis fika (1-2 zdania)

5. Fiki proszę wysyłać do mnie na PW, przed tekstem umieścić tytuł i go 'pogrubić', by był widoczny.
6. Wszelkie pytania proszę zadawać w przeznaczonym do tego temacie
7. Można zgłosić do 3 fików.

Termin nadsyłania fików: 28 lipca, godz. 20.00


Bardzo proszę by w temacie PW wpisać: Fik na konkurs Horum


Fiki dostaję na PW i zamieszczam je tu bez podania autora, żeby konkurs był anonimowy. Autorów podam podczas ogłoszenia wyników.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:32, 30 Lip 2009    Temat postu:

1. Terapia

Klasyfikacja: bez ograniczeń.
Postacie: House, Wilson, Cuddy i reszta.
Uwagi: Wszelka zbieżność nazw jest przypadkowa . Nie traktować poważnie. Trzymać z dala od ognia.
Opis: Greg dopuścił się przerażającego czynu, przez który ląduje na osobliwej terapii. Czy wyjdzie z niej cało, czy nie uzależni się od serka homogenizowanego i czy zaprzestanie szarżowania laską?


Siedzieli naprzeciwko. Ona z rękami wysuniętymi w jego stronę. On z dłońmi nerwowo biegającymi po kolanach. Nie swoich.
- Myślę, że ostatnie wydarzenia, jakie miały miejsce w szpitalu nie odbiją się bez echa na twojej karierze – stwierdziła Cuddy przybierając tą swoją wyuczoną minę. – W związku z tym, zapisałam cię na grupową terapię dla osób niepotrafiących pohamować agresji.
Ściągnął ręce z nie swoich kolan, podrapał się po tym, co kiedyś można było nazwać bujną czupryną i odpowiedział:
- Nie.
Niby takie proste „nie”, a nie zrozumiała przekazu.
- Nie rozumiem – odpowiedziała. – Czyli nie uważasz, że lewatywa wykonana końcówką od laski na jedenastolatku z oddziału onkologii tylko dlatego, że przypadkiem wytrącił ci tabletkę z ręki, to jednak niezdolność do pohamowania agresji?
- Nie. – Znowu jasna odpowiedź.
- I nie dotykaj mnie. Nie teraz – zażądała.
- Nie dotykam – zaprotestował.
- Ależ dotykasz – sięgnęła pod biurko i chwyciła dłoń co chwilę, leniwie muskającą jej udo. Wykręciła ją i z satysfakcją wyczekiwała momentu, w którym twarz House’a ściągnie się od bólu. Ten jednak siedział dalej nie wykazując żadnych oznak zainteresowania. Wykręciła mocniej. Dalej nic. Jeszcze mocniej. Nic. Mocniej, mocniej, mocniej…
- Aaau – dało się dosłyszeć spod stołu.
Oboje spojrzeli na siebie zmieszani.
- Wiem, że moja noga jest cudowna i dobra w łóżku, ale mowy jeszcze nie opanowała.
- Rzeczywiście. W łóżku bije nawet laskę. – Odpowiedziała Cuddy.
Odliczała palcami do trzech. Przy wysunięciu się palca wskazującego, co było dość dwuznaczne, równo zanurkowali pod biurko.
- Wilson?! – retorycznie zapytała Cuddy.
- Cuddy?! – onkolog nie pozostał jej dłużny.
- House?! – dodał House. Widząc zdegustowany wzrok obojga pozostałych dodał. – Czułem się pominięty. – Co ostatecznie zakończyło sprawę.
Wilson wyszedł spod biurka, wyprostował kitel, wydłubał resztki lunchu zalegające pomiędzy jedynkami i usiadł na kanapie. Zapadła niezręczna cisza, więc po chwili podjął temat.
- Tak House, ja również uważam, że powinieneś wybrać się na terapię. Wiesz, takie poznawanie nowych ludzi, oderwanie się od codziennej rutyny, rozwijanie kreatywności, tłumienie negatywnych wibracji i co więcej poznawanie uroków męskiego ciała wyjdzie ci na dobre.
- Jeśli liczysz, że po tej terapii nagle odkryje w sobie wewnętrzne homo i zgodzi się na gejowską eskapadę do Kambodży z tobą, to zapomnij. Tam panuje malaria. – Odparła Cuddy ściągając brwi.
House mruknął coś pod nosem, ale widząc karcące spojrzenia pozostałej dwójki udał, że zebrało mu się na porządny kich.
- To prawda – dodał. – Ale myślę, że zdanie, „nie wypuszczę go z łóżka, bo jest moim bogiem” wypadłoby bardziej przekonująco.
Wszyscy jednogłośnie przytaknęli i stwierdzili, że istotnie te sformułowanie lepiej sprawdziłoby się w roli argumentu.
- Gdzie nad jednym się pastwią dwie hieny szubrawe, tam porażkę ponosi stworzenie kulawe – rzucił House. Reszta posłała mu pytające spojrzenie, więc darował sobie mądrości.
- Czyli idę – dodał i skierował się ku drzwiom.

*

Wszedł i od razu poczuł trawkę. Trawkę, delikatną woń kobiecych perfum, nutkę serka homogenizowanego i coś jeszcze. Na ścianach poprzyklejano fotografie faceta z niesamowicie niebieskimi oczami najwyraźniej promującego nowy smak tic taców.
- Witaj Greg, miło, że zdecydowałeś się dołączyć – przywitała go kobieta w niebieskiej szacie. – Jestem Saph, ale możesz nazywać mnie Sapiąca, albo Syphiająca z diagnostami. Pokaże ci kilka sposobów na tłumienie agresji. Zapraszam dalej.
Po przejściu kilku kroków wyciągnęła palec wskazujący w stronę grupy kobiet ściśniętych w rogu sali.
- To kącik artystyczny. Tu pozwalamy ujrzeć naszym talentom światło dzienne. Poznaj Nanę, Aquę i Pietruszkę – pogładziła kobiety po włosach i pociągnęła go w drugą stronę.
- Tu kącik wyzwolenia – wskazała palcem. – A tamta kobieta to Jeanne. Dalej kącik spragnionych gardeł na czele z Kaśkiem i Dychą. Kącik konwersacji z Nisią, Eigle i Erato.
W naprzeciwległym rogu sali zebrało się sporo osób.
- To kącik literacki – pokazała Saph. – A to są Scribo, Kropka, Richie i Sarusia.
House zmierzył kobiety wzrokiem, by po chwili zadać pytanie.
- Ale gdzie jest kącik usiać i zrób?
Sapiąca wskazała wyjście.
- Wychodzimy z założenia, że jeżeli ludzie pierwotni radzili sobie bez toalety to i my możemy.
Myśl o ‘oprzyrządzeniu’ wystawionym na mróz sprawiła, że mu się odechciało.
Sapiąca pozostawiła go samemu sobie, by po chwili wrócić z gitarą. Kobiety i kilku mężczyzn, w tym House, usiadło w kole.
- Oooooh, oh, oh! – zaśpiewała Saph.
- Oooooh, oh, oh! – powtórzyli pozostali.
- Ludzi nie nokautuj!
- Ludzi nie nokautuj!
- Bo należysz do skautów! – kontynuowała dalej.
- Agresję pohamuj!
- Agresję pohamuj!
- Siłą swą nie szpanuj! – zakończyła Sapiąca by po chwili krzyknąć na całą salę.
- Greg wyrządził krzywdę jedenastolatkowi. Czy można tak robić? – zapytała.
- Nie, Greg, nie można! – odkrzyknęli chórem.
- A co teraz musi zrobić Greg? – zapytała ponownie.
- Przeprosić! – zaśpiewali.
- Tak Greg, Bo! Kiedy dajesz ciała, krucha zawsze działa. – Zaśpiewała jeszcze głośniej przy akompaniamencie gitary. – Ooooł jeeeea – zakończyła.

I tak Greg postanowił już nigdy nikogo nie uderzyć, byleby tylko nie wracać do tej bandy popaprańców. Może wyjechał do Kambodży, może odkrył, że ma brata bliźniaka reklamującego tic taki, może zapisał się do chóru Gospel, a może po prostu kupił sobie wózek inwalidzki, żeby nie korciło go do podobnych czynów przy użyciu laski.

The End.






2. Ale o co <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/banana.gif">?

Klasyfikacja: +13
Postacie: House, W. , WŁOS W.
Uwagi: wariacja całkowita na temat House'a i W.
Opis: House zawsze na straży. Tym razem zmierzy się z włosem, aczkolwiek nie ostatnią tajną bronią W.




-Pacjent, lat 12-Cuddy rzuciła okiem na siedzącego naprzeciw niej chłopca.-Obrażenia:
wybroczyny podskórne na łydce, spuchnięta powieka, uporczywy katar.
Stojący za nią mężczyzna zdradzał
jednak wszelkie objawy braku zainteresowania pacjentem. Jego całą uwagę pochłaniał nowy odcinek General Hospital.
-House!-podniesiony głos szefowej przeszkodził w poruszającej scenie miłosnej. House z niechęcią rzucił okiem
na chłopca.
-Biedne dziecko, a miało takie szczęśliwe dzieciństwo..-mały przytyk pod adresem Pani Biust minął
się z celem.
-Lepiej się nim zajmij,przychodnia dziś przepełniona-powiedziała na odchodnym zamykając mu przed
nosem drzwi.Do tej pory milcząca matka chłopaka najwyraźniej szykowała się do wybuchu - mieszanki paniki lub
złości.
-Co mu jest panie doktorze? Ciągle mu cieknie z nosa..-House miał w planach lungh z Wilsonem a kobieta
randkę z większością przydrożnych aptek oraz seksownym pracownikiem poczty. Obojgu zależało na czasie.
-Pani synek ma coś co nazywamy alergią, na różne chwasty nazywane przez nas kwiatami-rzekł
wskazując roślinkę na parapecie.-Niech pani powie żeby przynosili czekoladki i radziłbym jakiś mniej
agresywny sport. Może szachy?

***************************************************
11 minut później na stołówce
-..robią tu pyszne żarcie-Wilson poklepał się po brzuchu.
-Lepsze niż w domu?Z pewnością dwulicowa zdzira gotuje znacznie lepiej-złośliwa uwaga na temat Amber nie poruszyła
onkologa. House ciągnął dalej:
-..chociaż te twoje falujące brewki muszą być urocze gdy..-nie dokończył.Dźwięk
pagera to jeden z TYCH dźwieków które House chciał słyszeć jak najrzadziej.
***************************************************
-Chłopiec, 15 lat, nietypowe objawy : brak sztywnosci..ale owłosienia-rzuciła szybko Cam widząc minę House'a
-Prawie poczułem dreszczyk na lewej łopatce-sarkastyczna uwaga kulejącego doktora przerwała lekarce.
-I rumieniec na policzku-stwierdziła już chłodniej Cam-Inne objawy to omamy, przewrażliwienie, niski głos..
-Starczy.
-...i rozległy <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/banana.gif"> na twarzy. -dokończyła.
Wtedy House ujrzał go. To był ON:
W. jak wielki
W. jak waleczny
W. jak w..afelki
wreszcie
W. jak W Ł O S
Tak oto spotkali najmężniejszego herosa naszych czasów. Owiany legendą, niezmordowany, znawca zaawansowanej
techniki zwanej webmasteringiem dyszał ciężko wlepiając wzrok w ekran TV. Obok niego czaiła się panna nadobna
posiadająca moc. Moc walenia konia.Jej imię niestety w nimniejszym fiku nie zostanie wymienione ze względu na
dobro publiczne.
Dotychczas House widywał ich w tv, przełączając po kanałach. Najczęściej na stacji 'Tunel miłosci'.
-Zróbcie mu..profilaktycznie rezonans, tomografię, badanie per rectum-to coś dla ciebie Foreman, a ja teraz porozmawiam
tudzież przeprowadzę wywiad z pacjentem.
Kaczuszki stały jeszcze chwilkę z rozdziawionymi ustami jednakże mina House'a
w końcu przypomniała im o naglących badaniach.
House podkuśtykał do łóżka chorego. W. zmierzył go morderczym spojrzeniem. Nie lubił już tego doktorka od
pierwszego wejrzenia. Tęsknił za resztą herosów od kiedy został wyrzucony z Bananorum. Nawet próbował się tam
sprytnie wkraść udając Wojewódzkiego. Zawsze chciał być Idolem. Teraz gdy jego WŁOS. TEN gruby, silny, doklejony
włos łonowy Hectora mógł ulec złamaniu..
House milczał celebrując TĄ chwilę. Milczenie trwało tylko TĄ chwilę.
-Wiesz, że twemu owłosieniu klaty grozi złamanie. Póki co wzmocnimy go odżywkami. Niestety jest to rozwiązanie
tymczasowe.

-Jak to?? Nie mogę stracić jedynej broni jaką posiadam, no prócz paru konkurencyjnych projektów..-łzy stanęły
W. w oczach.Jego Prawie-Jedyna-Miłość przyczaiła się do skoku. House nie chciał się bawić w kotka i myszkę.
W końcu nie był bezbronny. Miał laskę.
Mijały godziny. Mijały też dni. Wszystkie możliwe badania zostały zrobione. Kaczuszki nie wykryły żadnej przyczyny
tajemniczej dolegliwości W. House musiał regularnie wymieniać markery po które wysyłał Foremana do marketu wiedząc,
że sporo zaoszczędzi.Stan pacjenta z dnia na dzień pogarszał się. Odżywki przestały dawać rezultat.
House konsultował się z najlepszymi specjalistami od owłosienia tj Violettą Villas i Zohanem. Jednakże na nic to było. Wtedy pojawiła się nadzieja. Właściwie to pojawiła się w drzwiach.
Herosi nie zostawili W. samego sobie.Wysłali mu kosz <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/banana.gif">ów i areozol na pchły. Ten piękny gest okropnie wzruszył kaczuszki. Tymczasem House nie przestawał kombinować nad przyczyną choroby bohatera. Wpadł tknięty genialnym przeczuciem do sali W. Jego oczy napotkały areozol. Już wtedy wiedział.
Siłą odkrył klatę superbohatera, każąc kaczuszkom zbadać włos przy użyciu zwyczajnej lupy. Cam z drżącymi rękoma zblizyła nos do WŁOSA. Był taki cienki u nasady, prawie jak zwyczajny włos. Dostrzegła przyczynę, z triumfem wskazała na wesz
łonową. Była tam, ogromna, obrzmiała. Najzwyczajniejsza na świecie wesz łonowa.
-Pthirus pubis, Jacutin natychmiast!
***************************************************
-Dziękuję doktorku, aczkolwiek przed 28 się i tak nie liczy- powiedział W. odchodząc i oddalił się z dziewczyną swoich marzeń.
A House'a aż zemdliło na widok powiewającego w oddali WŁoSA.
I żyli długo, kijowo i prawdopodobnie dość szczęśliwie. Amen

Jeśli doczytałeś/aś to do końca, to masz szczęście.
Przeczytasz też Krzyżaków, przetrwasz Potop i..Ci się pogorszy wzrok:D




3. Limeryk o Horum

Stworzyli w sieci forum jak z marmuru, a co tam z marmuru forum jak z tytanu
Gdzie atmosfera jest ciepła, jak lawa z wulkanu
Gdzie miłych userów zawsze jest bez liku.
Gdzie nie sposób dnia spędzić, bez rozkosznych kwików
Gdzie jebatą poczęstują kciuki potrzymają.
I na picie jakieś codziennie zapraszają
Bo okazja się znajdzie ta, albo też inna
I z tego zawsze się robi impreza rodzinna.
(zazwyczaj się wszystko chlewa na czacie)
Tam ptak zawsze się znajdzie, bądź ktoś ściągnie gacie
Lub też inne formy striptizu bywają
Na czat ave z pavem dzień w dzień nas wzywają
A tam saph z nisią rządzą niepodzielnie.
Czasem któraś usera niepokornego w łep… jebnie.
Bo porządek na czacie i na Horum być musi.
A My się ich słuchamy jak własnej Mamusi.
Bo Horum to rodzina wielka oraz zgrana,
Uzależniająca i bardzo kochana.
Więc w te urodziny małe,(lecz to nieważne)
Składam ja tutaj życzenia, szczere i poważne.
By Horum nam rosło w siłę i userów.
Jak najmniej było awarii neta i komputerów
By twórcy serialu naszego drogiego.
Nie zawiedli nadziei naszych(no do szlaka ciężkiego)
By miłość nam kwitła, Na Horum i w serialu.
I obyśmy jak najrzadziej bywali w szpitalu
Innymi słowy niech zdrowie nam służy.
Tak w słońcu jak i w czasie burzy.
Niech w szkole i w pracy dobrze nam się wiedzie.
Chociaż my się kochamy w bogactwie i w biedzie.
I smutki też swoje nie raz tu dzielimy
A radości nasze przy kielichach mnożymy.
I oby wciąż tak dobrze nam się forumowało.
I rok i dziesięć i sto lat to wciąż mało!!




4. Gem, set i mecz.


Klasyfikacja: wiekowa+13
House, Cameron, Wilson.
Spojlery do piątego sezonu.
Co by było gdyby House poznał przyszłość zawartą w piątym sezonie.





House znowu siedział na podłodze pustego biura Wilsona. Byłego biura Wilsona. W jego umyśle jak mantra obracały się słowa usłyszane od przyjaciela: nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. Wilson podjął decyzję i systematycznie wprowadzał ją w życie usuwając House’a kompletnie. Nie potrafił się z tym pogodzić. Stawał na głowie, wynajął Lucasa ale nic nie pomagało. Wilson odchodził.
House wpatrywał sie w ciemniejące burzowe niebo i po raz pierwszy w życiu nie wiedział co ma zrobić. Czuł złość, smutek, żal i poczucie winy, które pokrywał zwyczajowym sarkazmem i złośliwością. Miał wrażenie, że jego kotwica, jaką zawsze był Wilson, urwała się i już nic nie trzyma go tutaj. W tym świecie. Nie chciał, żeby Wilson go znienawidził, nie chciał żyć w wiecznym, niewyobrażalnym wręcz bólu, samotny i nieszczęśliwy. Żałował całym sobą, że wysiadł z autobusu. Tam nic go nie bolało, czuł spokój. Wyciszenie. Ulgę. Gdyby mógł zamienić się z Amber, zrobiłby to bez namysłu. Bez chwili wahania. Zostawić wszystko za sobą: ponure i bolesne dzieciństwo, które tak bardzo zaważyło na tym kim się stał. Zawał mięśnia i okrutna decyzja Stacy, która wpakowała go prosto do piekła za życia. Reszta... reszta była tylko prostą konsekwencją. Siedząc w ciszy, w ciemnościach House poczuł się jak duch, nawiedzający ponure zamczysko.
- Boo... – wyszeptał.
Podniósł się z trudem, noga zesztywniała i zaprotestowała białymi igłami bólu przeszywającymi jego udo bezlitośnie. Westchnął cicho i opuścił gabinet Wilsona słysząc echo śmiechu, kłótni i żartów unoszące się gdzieś w powietrzu. Pomysł upicia się nie wydawał się więcej tak świetny, jak jeszcze kilka godzin temu. Nie chciało mu się wracać do pustego domu, ale pomysł siedzenia w szpitalu był jeszcze gorszy. Tak samo pomysł ściągnięcia Lucasa. To był dobry chłopak, zabawny i inteligentny, ale nie był Wilsonem. No i płacił mu za wszystko, więc to było tylko oszustwo i złudzenie jakim się karmił.
Pchnął szklane drzwi swojego biura za pomocą laski i zamarł w progu. Za jego biurkiem stała nieznana mu kobieta i robiła coś przy jego laptopie, wyraźnie spiesząc się.
- Hej! Co ty tutaj robisz!? Kim jesteś i zostaw mój komputer w spokoju! – House ruszył szybko do przodu, ale jego noga miała na ten temat odmienne zdanie i lekarz wylądował ciężko na podłodze, patrząc jak kobieta wyciąga gwałtownie dysk z nagrywarki, obraca sie i znika na balkonie.
House podniósł się i kuśtykając dotarł na balkon.
Pusto.
Rozejrzał się ze zdumieniem, ponieważ z balkonu nie było wyjścia. Drzwi do gabinetu Wilsona były zamknięte i dodatkowo zastawione sporą szafą. Niemniej kobieta po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Wzruszył ramionami i wrócił do środka, aby sprawdzić czego intruz szukał w jego laptopie. Szczerze powiedziawszy nie było tam nic interesującego, oprócz paru filmów porno a House naprawdę wątpił, żeby akurat jego kolekcja porno zainteresowała aż tak tajemniczą nieznajomą. Usiadł wygodnie na krześle i klikną myszką. Na pulpicie pokazał się nowy folder o dziwnym tytule: „HORUM”.
Co to jest do diabła???
Otworzył klikając i zamarł ze zdumienia. Wszedł na jakieś dziwne forum w nieznanym mu kompletnie języku, ale nie to było dziwne. Na logo widniał on sam, jego stary i nowy zespół, Cuddy i Wilson. Wszyscy ubrani w czarne podkoszulki z nadrukowanymi jego powiedzonkami.
Ki diabeł? Co to do cholery jest?? Fotomontaż?
Nagle ekran przesłoniła duża biała koperta z napisem: PRZECZYTAJ MNIE.
Jeszcze brakuje wypij mnie i zjedz mnie i będzie cholerna Alicja.
Otworzył kopertę i zaczął czytać czując się jak Alicja w Krainie Czarów.

House
Przepraszam za naruszenie prywatności i grzebanie w laptopie, ale musiałam to zrobić. To, co teraz napiszę przyjmiesz z niedowierzaniem, ale proszę dokończ czytanie. To ważne. Chociaż Ty jesteś wszystkiego ciekawy, więc chyba przeczytasz. Czy uwierzysz, to już inna sprawa.
Tak więc skaczę do głębokiej wody.
Od dawna istnieje teoria na temat światów równoległych. Światów, w których historia zmieniła się na skutek jakiegoś wypadku i Napoleon nie przegrał pod Waterloo i tak dalej. Nie jestem zwolennikiem teorii „efektu motyla” ale istnieją światy, w których nie ma USA, za to jest silne państwo indiańskie. Są światy pogrążone nadal w średniowieczu i światy w których technika jest na poziomie podboju kosmosu. Z takiego świata pochodzi Nick, mój znajomy przez którego to wszystko się zaczęło. W jego świecie Roswell było prawdziwe, a w kilka lat później na Ziemi rozbił się statek obcych, prawdopodobnie lecący na pomoc. I zrobił się prawdziwy „piknik na skraju drogi”.


House przerwał czytanie, bo wyrażenie o pikniku było mu znajome. Myślał przez chwilę intensywnie aż wygrzebał z pamięci: rosyjscy pisarze, bracia... Strugaccy. Tak, to jest to. Oni napisali dziwną powieść pod takim tytułem, właśnie o rozbiciu statku obcych na Ziemi.
Wrócił do czytania.

Technicznie cywilizacja Nicka jest o jakieś 100-150 lat do przodu. Tylko zaczęli się zachowywać jak dzieci w sklepie z komputerami, a skutkiem tego było powstanie portali, przez który ludzie zaczęli przechodzić, często wbrew własnej woli. Nick był jednym z naukowców usiłujących stworzyć coś, co spowoduje, że będzie można podróżować w obie strony. I pewnego pięknego dnia schrzanił coś kompletnie i wylądował w nocy pod kolami mojego samochodu. No prawie pod kołami. Przygarnęłam tego kretyna, bo był zagubiony jak dziecko we mgle. Szybko się otrząsnął, to trzeba przyznać i zrobił... coś. Klucz. Przy jego pomocy można było przejść do świata równoległego i wrócić. Koordynaty były kodowane w kluczu, tak, że łatwo można było wrócić do danego świata. Nick, chciał wrócić do siebie, ale to chyba jest niemożliwe przy takiej ilości światów.
A teraz najważniejsze.
W moim świecie nie istnieje fizycznie szpital PPTH. A „House” to nieprawdopodobnie popularny serial telewizyjny. Oddychaj, idioto bo się udusisz!


House złapał głęboki oddech, nawet nie wiedział, że przestał oddychać po przeczytaniu tych rewelacji. Jego logika mówiła mu że to wszystko bzdura, ale przed oczami miał logo tego forum...

Tak, zdaję sobie sprawę jak to brzmi, ale to prawda, o czym się przekonasz. Przypadkowo trafiliśmy do Twojego świata, żeby przekonać się ze zdumieniem, że istniejesz naprawdę. Kilkakrotnie wracaliśmy, żeby zobaczyć czy są różnice a jeśli tak to jakie. I tak, są. Pomijając fakt, że szaleni scenarzyści fundują różne dziwne rzeczy, wygląda na to, że świat jest pełny. Żyjecie własnym życiem nie ograniczonym do scenariusza i zmieniacie nieco scenariusz. Wszystkie debilizmy medyczne są u was wykluczane, podobnie jak sprawy prawne, administracyjne itp. Wasz świat odchodzi od serialu, ale nadal żyjecie pod jego dyktando w przeważającej części.
A teraz dowód: otwórz załącznik.


House zrobił to i na ekranie pokazała sie czołówka serialu „House MD”. O mało nie zemdlał, kiedy zobaczył siebie, Cuddy, Wilsona i innych. Z otwartymi ustami wpatrywał się w ekran. To nie mogła być mistyfikacja. Spora część odcinka toczyła się w klinice, w której on prawie nie bywał a jeśli już to na konsultacjach. Ordynator oddziału nawet tak małego, jak jego, nie pracuje w klinice, jak jakiś stażysta. Intryga skupiła się na postaci policjanta nazwiskiem Tritte,r z którym on zadarł... to znaczy serialowy House. W jego życiu nie było czegoś takiego, ale przypadek medyczny był. I cała reszta. Zrozumiał, co miała na myśli nieznajoma. Skończył oglądać i wrócił do czytania nie mogąc opanować drżenia całego ciała.
To było koszmarne uczucie. Świadomość, że jest się czyimś wymysłem. Produktem wyobraźni.

Teraz mi wierzysz?
Ja lubię serial, a Nick po prostu się w nim zakochał i był bardzo niezadowolony z kierunku w jakim serial zmierza, więc gdy odnalazł Twój świat postanowił, że namieszamy trochę. Masz szansę zerwać z tym co piszą scenarzyści. Szansę na to, żeby odzyskać/zyskać kontrolę nad własnym życiem a Twój świat stanie się pełny i niezależny. To zależy tylko od Ciebie.
Dostajesz dostęp do pewnego forum (zwanego popularnie Horum), gdzie znajdziesz opisy odcinków, komentarze, wszystko o aktorach, plotki i spekulacje, fanfiki (będziesz miał niezły ubaw!). Forum jest w języku polskim, ponieważ JA jestem Polką ale to nie problem. W górnej szufladzie jest małe, czarne pudełeczko. W środku znajdziesz niewielki krążek, przyłóż go do prawej skroni. Przez chwilę poczujesz dezorientacje ale zaraz przejdzie. To jest tłumacz. Mały, ale działa. Nick naprawdę jest geniuszem:)
To wszystko. Teraz wszystko w Twoich rękach.
Powodzenia.

Grace i Nick.

PS Wilson niedługo wróci. Ale pamiętaj: musisz z nim porozmawiać i wyjaćnić dużo rzeczy. Jakich, przekonasz się.
Miłego czytania.



House nie wiedział jak długo siedział wpatrując się w ekran laptopa. Z zamyślenia wyrwał go odgłos gromu. Burza rozszalała się na dobre i House zaklął paskudnie. Nie było mowy o jeździe na motorze w taka pogodę.
Naprawdę muszę kupić to cholerne auto...
Zrobił sobie kawę i przeniósł się z laptopem i kubkiem na swoją wygodną acz obrzydliwą żółtą leżankę i pogrążył się w czytaniu. Oczywiście, najpierw rzucił się na wiadomości o swoim alter ego, aktorze nazwiskiem Hugh Laurie. Obejrzał zdjęcia, przeczytał wypowiedzi, wywiady. Najbardziej skupił się na prywatnych zdjęciach. Facet był żonaty i miał trójkę dzieci. House zauważył, że Laurie jest bardzo podobny do niego... albo on do niego? Porzucił te rozmyślania, bo groziło to koszmarną migreną, a tego akurat nie potrzebował. Laurie jeździł na motorze, grał na fortepianie, komponował, napisał książkę, uprawiał boks i nurkował. I był piekielnie inteligentny. Ale to wszystko, to było nic.
Hugh Laurie miał rodzinę i był na swój sposób szczęśliwy.
House westchnął. Zaczął mu zazdrościć.
Chore.
Wrócił do czytania a kiedy oprzytomniał zobaczył Foremana wchodzącego do jego biura i przecierającego oczy w zdumieniu.
- House, co ty tutaj robisz o tej godzinie??
- Odpoczywam po dzikim seksie z dwoma dziwkami – sarkazm aż kapał z głosu House’a. Podniósł się z jękiem i złapał za laskę. – Zajmijcie się czymś... ratowaniem życia, w końcu jesteście lekarzami – polecił i zebrał swoje rzeczy do plecaka. – Ja idę odespać nocne szaleństwo. – Wykuśtykał z gabinetu i skierował się do windy zostawiając zdumionego i zniesmaczonego Foremana za sobą.
Wtargnął do gabinetu Huddy jak zwykle bez pukania i od razu przeszedł do rzeczy:
- Potrzebuję kilku dni wolnych. Może tydzień. Nie mamy pacjenta, a jeśli nawet to mogę konsultować telefonicznie. Potrzebuję tych dni bardzo – sam siebie objechał za ślad prośby w swoim głosie.
Cuddy popatrzyła na niego podejrzliwie. House wyglądał na bardzo zmęczonego i zagubionego.
Sprawa z Wilsonem daje się mu we znaki...
- W porządku, ale odbieraj telefony! To jest warunek, pamiętaj.
- Dobrze, mamusiu – House wywrócił oczami i szybko wykuśtykał na korytarz, zanim Cuddy zdołała wymyślić następne zastrzeżenia.
Do domu wrócił taksówką, po drodze zatrzymując się na zakupy, nie miał ochoty umrzeć z głodu. Rozpalił ogień na kominku, wykąpał się, wypił dwa kubki kawy i usadowiony wygodnie na kanapie, wrócił do czytania. Po kilku godzinach jego organizm zaprotestował i House przeniósł się do łóżka z głową przepełnioną myślami, będąc pewny, że nie uśnie. Tymczasem spał zanim jego głowa dotknęła poduszki.
W ten sposób spędził następne sześć dni. Czytał wszystko: fiki, dyskusje, opinie, spojlery, dyskusje offtopowe, które niezmiernie go bawiły. Horum miało kilka barwnych postaci. nocne rozmowy były ciekawe, a płot, zrobiony dla uczestników, żeby mieć miejsce do opijania różnych rzeczy bardzo mu się spodobał. Inną sprawą były fiki. Miał bardzo ambiwalentne odczucia. Podziwiał pomysłowość, wyobraźnię i wiedzę kilku autorów, ale połączenie go z Wilsonem w związku... był lekko zdegustowany, choć niektóre fiki były rewelacyjne. Natomiast ominął szerokim łukiem wszelkie fiki dotyczące swojej śmierci. TO już było ponad jego wytrzymałość, naprawdę.
Zachłannie przeczytał wszystko o sezonie piątym i wpadł w prawdziwą panikę. Zrozumiał dlaczego Nick poczuł się zniesmaczony. On, House, czuł przerażenie. Prawdziwe wręcz prymitywne przerażenie. Strach pierwotny.
On i halucynacje? Utrata tego, co cenił najbardziej? On w szpitalu psychiatrycznym??? To był jakiś koszmar na jawie, nie wiedział, czy może być coś gorszego. Nawet perspektywa śmierci nie wydawała mu się tak przerażająca. Jego myśli pędziły z szybkością światła, rozważając wszystkie opcje, odrzucając i korygując pomysły. Nie ma za dużo czasu, żeby zmienić wszystko i wydostać się spod dyktatury swojego twórcy, niejakiego Davida Shore.
Powoli wszystko wskakiwało na swoje miejsce. Miał PLAN. I misję do spełnienia. Zacznie od małych kroków... powoli i ostrożnie. Uśmiechnął się do siebie a jego palce śmigały po klawiszach fortepianu z precyzją chirurga.
Jutro jest pierwszy dzień reszty mojego życia... pomyślał z rozbawieniem.


Cameron oparła się o kontuar na ER i popatrzyła w około ze zmęczeniem. Była druga w nocy i wieczorny chaos wreszcie się skończył, nastała chwila upragnionego spokoju. Nie na długo, bo jej pager zapiszczał gwałtownie. Podniosła go do oczu i jej brwi powędrowały do góry.

Mój balkon, potrzebuję pomocy, proszę. House.

House napisał: proszę?? Świat chyba zaraz się zatrzyma...
Westchnęła cicho i powędrowała na oddział diagnostyki, sprawdzić o co chodzi jej nieznośnemu eks szefowi. Znalazła House’a na balkonie, siedzącego na ławce z brodą opartą na lasce. Nie zareagował w żaden sposób na jej obecność, więc usiadła obok niego, żeby odciążyć zmęczone stopy. Po chwili House uniósł głowę, rzucił jej krótkie spojrzenie i zapatrzył się w niebo. Nagle wyciągnął rękę i zamknął na jej dłoni. Cameron zamarła i otworzyła usta z zaskoczeniem.
Co on wyprawia, do diabła??
- Cameron, chcę cię prosić o przysługę. Jest to bardzo ważne dla mnie. Chciałbym, żebyś zrobiła badania, rezonans magnetyczny, tomografia, punkcja lędźwiowa, badania krwi na toksyny, infekcje, próby wątrobowe, biobsja... Warunek jest jeden: ścisła tajemnica, fałszywe nazwisko, badania będą opłacone gotówką. Możesz to zrobić? – Nadal wpatrywał się w niebo, trzymając ją za rękę.
- Tak, myślę ze to sie da załatwić bez problemu... Kim jest pacjent? – zapytała, dumna z tego, że jej głos nie drży.
- To ja. – Głos House’a był cichy. Odwrócił głowę, a jego oczy mówiły wyraźnie: nie pytaj o nic więcej. – Tylko tobie mogę zaufać i naprawdę nie chodzi o to, że nie ma Wilsona – uprzedził jej stwierdzenie. – Chciałbym, żeby to było zrobione jak najszybciej. A potem co miesiąc powtórka.
- W porządku, sprawdzę terminy... ale czego tak naprawdę mam szukać?
- Czegoś co może powodować halucynacje. Przyczyn fizycznych. I nie, nie mam halucynacji. Jeszcze nie. – dodał cicho. – Wiem, że halucynacje może powodować depresja, syndrom powypadkowy i psychoza... schizofrenii raczej nie mam, mimo wszystko – żart był słabiutki i on o tym doskonale wiedział.
Cameron przełknęła ciężko ślinę czując przerażenie. Opanowała się z trudem: House’owi nie była potrzebna osoba, użalająca się nad nim czy też fałszywie pocieszająca. House potrzebował profesjonalizmu i prawdy. I dostanie ją. Bez względu na jej uczucia. Naprawdę dorosła a on nauczył ją dużo. Myśleć i zadręczać się może w domu. Potem.
House poczuł coś w rodzaju respektu i dumy zarazem. Cameron zmieniła się i nie chodziło o kolor włosów. Dorosła. Była teraz piękną, inteligentną i pewną siebie kobietą. Przestała być tą spłoszoną dziewczynką, którą zatrudnił. A część tej zmiany była jego zasługą. Nie utraciła wrażliwości tylko... założyła zbroję. Dawniej, zasypałaby go pytaniami... a teraz? Cicha akceptacja, mimo zmartwienia, które całkiem nieźle udało się jej ukryć.
Brawo, Cam...
Niechętnie wypuścił jej rękę, potrzebował jak nigdy w życiu, kontaktu z drugim człowiekiem, zanim strach zeżre mu duszę. A Cameron nadawała się do tego idealnie. I był wdzięczny, choć nigdy nie powie jej tego.
Nigdy.
Ale to była Cameron i kiedy zerknął na nią zobaczył na jej twarzy zrozumienie i akceptację. I zgodę. Wiedział, że ona go nie zawiedzie.
Nigdy.


Nareszcie dowiedział się o co chodziło z powrotem Wilsona. To było nawet zabawne, pomimo śmierci jego ojca. Cóż, nie był tak naprawdę jego ojcem. I był sukinsynem, który znęcał się nad nim przez wiele lat. Kochał swoja matkę, tak. Ale nie mógł jej wybaczyć cichego przyzwolenia na to co się z nim działo i głupiego tłumaczenia postępowania ojca. Ta zadra zostanie na zawsze. I bolała i boleć będzie. Może dlatego nie miał dzieci? Choć gdzieś w głębi duszy... sekretnie chciał. Najlepiej córkę. Mógłby ją rozpieszczać ile wlezie.
Oprzytomnij idioto. Nawet nie masz kobiety a dzieci ci się zachciewa. Wszystko przez tego aktora, cholera by go wzięła.
Z Wilsonem teraz trzeba delikatnie i ostrożnie. Niedługo przyjdzie czas na rozmowę. Nie pozwoli na to, żeby Wilson był daleki i obcy. House chciał swojego Wilsona, a nie jego chłodną namiastkę, nawet jeśli miałaby to być manipulancka zdzira i tu roześmiał się cicho.
Gorzej bo badania nic nie wykazały. Kompletnie nic. Nawet punkcja lędźwiowa, która przysporzyła sporo kłopotów, bo House musiał po tym leżeć dwanaście godzin bez ruchu, a nie było gdzie... W końcu Cameron schowała go w laboratorium snu, co rozbawiło House’a niepomiernie, ale powstrzymał się siłą od zrobienia kąśliwej uwagi. Wiedział, że musi zdecydować się na terapię, ponieważ nie ma fizycznych przyczyn powstania halucynacji. Nienawidził terapeutów, ale nie miał wyboru. Problem był ze znalezieniem odpowiedniej osoby. Nowy Jork odpadał z wiadomych względów, na miejscu jego nazwisko było bardzo znane. Problem rozwiązała za niego Cameron, dając mu namiary na psychiatrę, który niedawno przyjechał z Wielkiej Brytanii i już zdążył sobie wyrobić bardzo dobrą opinię. Cameron poznała go na ER, udzielając mu pomocy po wypadku samochodowym. Tak więc House postawiony pod ścianą zaczął chodzić do psychiatry. Mimo, że nienawidził tego i dawał to odczuć, Angol ze swoim poczuciem humoru i złośliwością przypadł mu do gustu. Wszystko było lepsze od halucynacji z Amber w roli głównej i wylądowaniu w psychiatryku rodem z koszmaru z Elm Street.
Z Kutnerem też mu szło całkiem nieźle. Lucas przydał się bardzo, wygrzebał multum informacji, bardzo przydatnych i House powoli snuł swoją sieć, w którą miał zamiar złowić młodego lekarza, a w rezultacie zapobiec jego śmierci.
Niektóre rzeczy House postanowił zostawić i nie interweniować. Natomiast musiał zmienić na tyle dużo, żeby pękła nić wpychająca go koleiny chorego scenariusza. Miał nadzieję, że mu się uda.


Cameron wzięła głęboki oddech kiedy usłyszała marsz weselny i wolnym krokiem ruszyła ku swojemu przeznaczeniu. Szła sama, ponieważ nie chciała widzieć swojej rodziny na swoim ślubie. To był jej dzień i nie chciała go zepsuć. Dzień jej ślubu był wyjątkowo piękny, ciepły i słoneczny. Jej sukienka była biała i bardzo prosta. Włosy zawinęła w prosty kok ozdobiony dłuższym welonem, miała nadzieję, że wygląda ładnie... Teraz szła pomiędzy rzędami gości ale nie widziała nikogo poza swoim przyszłym mężem, czekającym na nią wraz z drużbą. Jego oczy rozjaśniły się z radości i podziwu kiedy ją zobaczył i uśmiechnął się bardzo szczęśliwym uśmiechem. Cameron przyglądała się swojemu narzeczonemu z podziwem: wyglądał świetnie w jasnoszarym garniturze, białej koszuli i ciemnobłękitnym krawacie. Zapatrzyła się na niego szczęśliwa jak nigdy odpowiadając automatycznie na pytania, bowiem w tej chwili istniał tylko on. Zadrżała lekko kiedy wsunął jej na palec obrączkę, jej palce dygotały nieznacznie kiedy robiła to samo dla niego. Wreszcie sędzia wypowiedział magiczne słowa: możesz pocałować... wtedy jej mąż porwał ją w objęcia i zaczął namiętnie całować. Sędzia płynnie dokończył: możesz nadal całować swoją żonę, co spowodowało wybuch śmiechu zebranych gości.
- Nareszcie przestaniesz mówić do mnie po nazwisku, wiesz po ślubie to trochę głupio... – wymruczał jej do ucha.
Cameron roześmiała się radośnie.
- Oczywiście... Greg. – Powiedziała cicho, co spowodowało pojawienie się zwycięskiego uśmieszku na twarzy House’a i wybuch śmiechu Wilsona. Potem rzucili się na nich goście z życzeniami i Cam przestała myśleć, ciesząc się chwilą i tym że House całkiem nieźle znosi uściski.
W długi czas potem siedziała wtulona w ramiona House’a szczęśliwa i zadowolona. Spojrzała na niego. House miał zamyślony wyraz twarzy ale w oczach błyszczał śmiech. Takie rzadkie a takie cenne. Objęła go mocnie, a w nagrodę otrzymała gorący pocałunek.
House tymczasem myślał, że mu się udało. Zmienił to, co trzeba było zmienić. Kutner żył i miał się dobrze, przyjaźń z Wilsonem wróciła na swoje tory, a on zdobył Cameron. I została jego żoną.
Tak panie Shore... wygrałem. Mam swoje życie inne niż zaplanowałeś i mogę o was zapomnieć.
Wygrałem.
Gem, set i mecz.



5. [W]spomnienie


Był raz Wojtek z Nowego Sącza
Co poczuł miłość do stałego łącza.
Forum chciał wznieść na wyżyny nowe
Szkoda, że przy okazji stuknął się w głowę
I teraz już Panelu Administracyjnego nie włącza.










Głosujecie wysyłając mi PW o takim układzie:
Cytat:
I miejsce- nr fika
II miejsce- nr fika
III miejsce- nr fika


W tytule wiadomości proszę wpisać "Konkurs fikowy- Horum". Głosy zbieram do jutra (31. 07), do godziny 18.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nisia dnia Czw 15:33, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:02, 31 Lip 2009    Temat postu:

Wyniki konkursu

I miejsce- fik nr 1- " Terapia" by Coccinella (31 punktów)
II miejsce- fik nr 3- "Limeryk o Horum" by Kasiek (25 punktów)
III miejce- fik nr 4- "Gem, set i mecz" by nefrytowakotka (20 punktów)

pozostałe fiki
nr 2- "Ale o co ?" by pavulon (14 punktów)
nr 5- "[W]spomnienie" by Nisia ( 6 punktów)


Gratulacje dla wszystkich i dziękuję uczestnikom konkursu jak również wszystkim, którzy nadesłali głosy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:05, 31 Lip 2009    Temat postu:

Gratuluje wszystkim nefrytowakotka pisz tak dalej, świetny fik

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:30, 01 Sie 2009    Temat postu:

Dziękuję wszystkim, którzy zagłosowali na mojego fika

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:53, 01 Sie 2009    Temat postu:

gratulacje

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:26, 01 Sie 2009    Temat postu:

Gratulacje dla uczestników.

Wszystkie utwory były kapitalne, ale stojący na podium przeszli samych siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dycha
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 2190
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:56, 01 Sie 2009    Temat postu:

Gratulacje!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasiek
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 7864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Ikerowej rękawicy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:25, 01 Sie 2009    Temat postu:

dziękuję wszystkim, którzy głosowali na moje "dzieuo"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coccinella
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szpital Psychiatryczny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:35, 01 Sie 2009    Temat postu:

gratulacje
i ja też dziękuję wszystkim głosującym


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Coccinella dnia Sob 10:36, 01 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżuczek
Wieczny Rezydent


Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd

PostWysłany: Sob 14:42, 01 Sie 2009    Temat postu:

Gratuluję "Terapii"! Pierwsza scena zwaliła mnie z nóg.
Tytuł oczywiście skojarzył mi się z Julią, a tu proszę, Coccinella wysyła House'a do domu wariatów gdzie na dzień dobry:
"...Wszedł i od razu poczuł trawkę. Trawkę, delikatną woń kobiecych perfum, nutkę serka homogenizowanego i coś jeszcze."
Genialne, jeszcze raz gratuluję pierwszego miejsca i przezabawnej historii


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dżuczek dnia Sob 14:42, 01 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:09, 01 Sie 2009    Temat postu:

Gratulacje wszystkim.
Nefrytowa,
Piękny fik:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:20, 02 Sie 2009    Temat postu:

nefrytowa - świetny fick !
a gratuluję wszystkim autorom ficków


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:00, 04 Sie 2009    Temat postu:

Coccinella, gratuluję poczucia humoru i I miejsca

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cudna :D
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:53, 28 Sie 2009    Temat postu:

Gratulacje!
Ja tam bym dała pięć pierwszych miejsc, wszystkie fiki są powalające.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xvgnhjakbzd1P
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 10 Lut 2014
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:26, 10 Lut 2014    Temat postu:

CNGR!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Events / Trzecie Urodziny Horum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin