Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Biały pociąg [M] [BO]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> The Vampire Diaries - Pamiętniki Wampirów / VD Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:29, 01 Mar 2011    Temat postu: Biały pociąg [M] [BO]

Tytuł: Biały pociąg
Autor: Katty B.
Spojlery: podąża za kanonem aż do 2x07?
Ostrzeżenia: znowu mieszam książkę z serialem
Streszczenie: Katerina kiedyś nie była Katherine. Ale on zawsze był Klausem.

Biały pociąg

Katherine Pierce była jedną z pierwszych osób, które przejechały całą trasę kolei transsyberyjskiej. Był koniec roku 1916, apogeum I wojny światowej, a ona miała wszystkiego dość. Kupiła bilet w Moskwie, na stacji kolejowej zaledwie trzy ulice za domem, w którym mieszkała kiedyś jej babka. Nie miała wiele bagażu, nie miała nikogo do towarzystwa. Raz już – wiele, wiele lat temu, w innym życiu – podróżowała tak daleko. Wtedy jednak nie była sama, miała liczne towarzystwo oraz powozy, którymi wolno pokonywała bezkresne białe równiny.

Katherine nie chciała pamiętać.

***

Wiktor Romanowicz Petrov i jego żona, baronówna Luiza von Swartzschild zajmują we dwoje jeden z powozów, ten największy. Ich dwójka dzieci jedzie drugim powozem z przyjacielem rodziny – względy bezpieczeństwa, powtarza Wiktor Romanowicz, w razie wypadku tylko jeden powóz się przewróci, najpewniej ten jadący na przedzie. Nie warto narażać pociech. Katerina nie zgadza się na traktowanie jak małe dziecko – od dawna nie jest już małym dzieckiem, ma osiemnaście lat i jedzie do Berlina na spotkanie z potencjalnym narzeczonym.

- Nie chcę, żebyś wychodziła za mąż.

Dziewięcioletni Fedia wygina wąskie usteczka w podkówkę i spogląda ze smutkiem na starszą siostrę. Ma, podobnie jak ona i ich matka, wielkie, brązowe oczy, w których teraz lśnią łzy. Katerina bierze małą dłoń braciszka w swoją, o wiele większą, o długich palcach pianistki.

- Nie chcesz, żeby twoja siostra była szczęśliwa?

Fedia potrząsa głową. Nie, nie chce. Chce, żeby jego duża siostra już zawsze mieszkała z nim i z rodzicami, by już zawsze uczyła go tańczyć i grać na pianinie, i by wiecznie się z nim bawiła.

Katerina zaczyna się śmiać. Przyciąga brata do siebie, sadza sobie na kolanach i mocno przytula. Zaczyna go łaskotać, a Fedia śmieje się i śmieje.

- Podróż będzie długa – mówi Katia bratu. – Jeszcze długo będziemy razem.


***

Była tutaj Katherine Pierce, dumną Amerykanką o ostrym, południowym akcencie. Miała piękne suknie i dużo pieniędzy, zwracała na siebie uwagę przechodzących przez jej wagon mężczyzn. Codziennie rano dostawała herbatę, do której dolewała trochę „przyprawy”. Obsługujący ją mężczyzna nie wiedział, czym jest werbena, nigdy o niej nie słyszał; nie podejrzewał więc niczego i z rozmarzonym uśmiechem obsługiwał piękną kobietę.

- I znowu podróżujemy razem, moja piękna, czy to nie jest zabawne?

Katherine zamarła. Filiżanka herbaty wypadła jej z dłoni i rozbiła się na podłodze. W jednej chwili siedzenie naprzeciwko niej było puste, w drugiej Klaus opierał się o stolik i uśmiechał drapieżnie.

- Dobrze cię widzieć, Katio.

***

Katia głaszcze śpiącego brata po brązowej czuprynie i beznamiętnie wygląda przez okno. Krajobrazy Rosji są piękne, kojące, ale i monotonne. Katia tęskni na rodzinnym Petersburgiem oraz za pięknym, królewskim Berlinem. Nudzi ją jednak wszystko to, co znajduje się pomiędzy.

- Niezbyt to ciekawe, moja piękna.

Hrabia von Honthorst mówi o widoku za oknem, bezkresnej białej równinie, ale patrzy na nią, z pożądaniem i głodem w oczach. Katia boi się tego spojrzenia; ukrywa twarz za falą brązowych loków i przytula mocniej Fiodora.

- Bardzo piękne – mówi cicho.

Hrabia zaczyna się śmiać.

- Wielkie, białe równiny, które pokonujemy białym powozem. I nic poza tym, i nikogo. Wielka szkoda, gdyż nie chciałbym, by wydarzyło się tu coś… niestosownego.

Katia zaczyna drżeć, choć nie jest jej zimno, choć ma ciepłą suknię i płaszcz. Fedia mruczy coś przez sen. Hrabia wciąż się w nią wpatruje.


***

Katherine zacisnęła usta i wysunęła hardo podbródek.

- Klaus. Cóż za niespodzianka. – Uśmiechnęła się kpiąco. – Tęskniłeś?

- Tak – odpowiada Klaus twardo. – Podążałem za tobą od długiego czasu. Ciekawe życie stworzyłaś sobie w Ameryce.

Katherine wzruszyła ramionami.

- Coś musiałam robić. Nie sądziłeś chyba, że spędzę wieczność jako mniszka?

Klaus warknął coś niezrozumiałego, a jego błękitne oczy błysnęły złością. Katherine się wzdrygnęła. Pomimo tylu lat, pomimo świadomości, że jest potężna i potrafi się kontrolować, Klaus potrafił ją przestraszyć.

- Uciekłaś ode mnie – powiedział ostro. – Zająłem się tobą, dałem ci życie, a t ode mnie uciekłaś.

- Instynkt samozachowawczy.

Sięgnęła po ciasteczko leżące na talerzyku, który kolorystycznie pasował do rozbitej filiżanki. Odgryzła kawałek; było wypełnione śliwkowymi powidłami.

- Ale nie wątpiłaś, że uratuję twojego brata.

Katherine przymknęła oczy. Wesoła, zaróżowiona od mrozu twarz Fedii mignęła jej przed oczyma; szybko zastąpił ją jednak widok tej samej twarzyczki, śmiertelnie bladej i zastygłej w bolesnym grymasie.

- Bo wiedziałam, że zrobisz to dla mnie.

***

Rzeka nie jest głęboka, ale jest przerażająco zimna, a zbudowany nad nią most jest stary i niestabilny. Jest to też jedyna droga i Wiktor Romanowicz decyduje się na kontynuowanie podróży. Pierwszy powóz, z nim i z Luizą, oraz drugi, z bagażami, przejeżdża bez problemu. Most załamuje się dopiero pod tym, w którym Katia i Fedia podróżują wraz z hrabią. Potężny trzask i rżenie koni wyrywają Katię ze snu w momencie, gdy powóz się przewraca i wszyscy lądują w wodzie. Powóz szybko napełnia się wodą, a Katia walczy z drzwiczkami, by wydostać brata. Fedia nie poradzi sobie sam, nie potrafi pływać i boi się wody.

- Katerino Wiktorowna!

Mogłaby przysiąc, że słyszy głos hrabiego von Honthorsta prosto w swojej głowie. Czuje, jak ktoś ją obejmuje i wyciąga z wody, i kładzie na ziemi. Katerina zaczyna drżeć z zimna. Coś ciepłego i metalicznego w smaku pojawia się przy jej ustach; zaczyna ssać, nie zastanawiając się, co to jest. Jest ciepłe i to jest najważniejsze.

- Fedia – mówi cicho.

Nie zastanawia się, że nie słyszy swoich rodziców, że nikt nie biegnie, by zobaczyć, czy nic im się nie stało. Jej świat ogranicza się teraz do przeraźliwego zimna wokół i niezwykłego ciepła, które powoli rozprzestrzenia się po jej ciele.

- Zajmę się nim – obiecuje Klaus von Honthorst i z jakiegoś powodu Katia mu wierzy. – Tylko na mnie czekaj.

Pozwala hrabiemu zostawić się na zimnie, nad rzeką. Niezwykłe ciepło, które jeszcze przed momentem rozchodziło się po jej ciele, gdzieś znika i Katerina zostaje całkowicie sama. Nie wie, ile czasu mija, gdy przestaje czuć swoje nogi i nie wie, ile czasu mija aż do momentu, w którym zamyka oczy i nie potrafi ich już więcej otworzyć.


***

Klaus wyjrzał przez okno wagonu i obserwował powoli zmieniający się rosyjski krajobraz. Katherine skończyła swoje ciasto z powidłami, wytarła usta i spojrzała wyczekująco na niechcianego towarzysza.

Klaus westchnął.

- Podrzuciłem twojego brata miłej rodzinie – powiedział. – Kazałem mu zapomnieć o wypadku, o tobie… Lekarze orzekli, że to amnezja.

- Wiem o tym – odparła Katherine.

Jedenaście lat po nagłym przebudzeniu nad rzeką, przebudzeniu z którym wiązał się nie dający się opisać głód, Katherine trafiła na ślad Fiodora Wiktorowicza Petrova. Brat był studentem i nawet jej nie poznał. Katherine była wampirem już od ponad dekady, domyśliła się więc, co było tego powodem.

- Jego prawnuczka wyszła za mąż za Amerykanina – ciągnął Klaus. – Richarda Flemminga, ale o tym też wiesz. W końcu… z jakiego innego powodu tak chętnie przyjechałaś do Wirginii?

Katherine ścisnęła serwetkę tak mocno, ze zbielały jej knykcie.

- Nie obchodzi mnie ta rodzina – wycedziła.

Klaus uniósł brwi.

- Ani trochę? Potomkowie twojego braciszka, małego Fedii? Wasz kolor oczu, to cecha dziedziczna u Flemmingów. Powinnaś być dumna, moja piękna. Jesteś?

Kiedy Katherine milczała, Klaus westchnął.

- Myślałem, że trochę im pogrożę i tym samym nakłonię cię do zostania ze mną, ale cóż. Trudno. Zawsze byłaś kiepskim towarzyszem podróży.

Zaczął bębnić palcami w blat stolika.

- Podróż będzie długa – powiedział cicho i Katherine znowu zadrżała. - Wielkie, białe równiny, które pokonamy białym pociągiem.

Katia pamiętała.

fin


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Wto 22:42, 01 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> The Vampire Diaries - Pamiętniki Wampirów / VD Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin