Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trzy lata [BO, Z, uwaga: spoilery do 6x03 i 6x04]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pią 22:09, 09 Paź 2009    Temat postu: Trzy lata [BO, Z, uwaga: spoilery do 6x03 i 6x04]


Zweryfikowane przez Autorkę

W zasadzie moja kontynuacja epów 6x03 i 6x04. Hameronowo-hilsonowa. Zapraszam!

(dedykuję fankom Jennifer Morrison/Allison Cameron dla podtrzymania fantazji, które tak brutalnie chcą nam odebrać )


„Jest tak, jak trzy lata temu!”. Zanim zdążył pomyśleć usłyszał swoje własne słowa na widok trójki swoich byłych podwładnych. „Fajnie, więc nadal jestem szalony” dodał szybko, ale trudno było zamaskować autentyczne wzruszenie, które ogarnęło go na widok wchodzących Foremana, Chase’a i Cameron.

Siedząc wieczorem w domu Wilsona (a zarazem byłym domu Amber), nie mógł przestać myśleć o tym, co powiedział dziś rano. „Trzy lata?” Technicznie rzecz biorąc, minęły dwa lata, od kiedy Foreman zaczął urządzać sceny odejścia oraz, gdy ku zaskoczeniu całego szpitala wylał z zespołu Chase’a i … no właśnie - dość niespodziewanie dla House’a i tym razem skutecznie – gdy Cameron podążyła śladem swoich kolegów z zespołu. House spoglądał na siedzącego na kanapie Wilsona pogrążonego w lekturze jakiegoś czasopisma medycznego. Wilson był naprawdę niezwykłym człowiekiem. Gdy House po wyjściu ze szpitala po prostu zjawił się pod drzwiami Wilsona, ten bez chwili wahania i zbędnych pytań przyjął go pod swój dach. Cierpliwie znosił pomysły House’a, zgodził się nawet zapisać na kurs gotowania i House mógłby przysiąc, że Wilson dobrze się przy tym bawił. Jak kiedyś. Jak trzy lata temu, gdy to Wilson był zmuszony zamieszkać w domu House’a. House mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie wszystkich tych męczących i wariackich żartów, które fundował wtedy Wilsonowi i które jakoś nie przeszkadzały w organizacji nocnych popijaw, maratonów serialowych przeplatanych partyjkami pokera w towarzystwie przygodnych graczy. Tak, House był pewien, że wtedy obaj – i on, i Wilson – nawet jeśli nie byli jakoś szczególnie szczęśliwi i zadowoleni ze swojego życia, byli … szczęśliwi. House nie mógł znaleźć lepszego słowa.

Patrząc na Wilsona, House uświadamiał sobie, że nie tylko czas nie zawrócił w cudowny sposób, ale cała ta rzeczywistość sprzed trzech lat przeminęła bezpowrotnie. Nic nie jest takie, jak wtedy.

Wilson się zmienił. I House to wiedział. Pomimo, że Wilson nadal był tym samym starym Wilsonem, z którym można było miło spędzić wieczór, House wiedział, że Wilson jest gotowy zostawić House’a. Nie biec za nim, nie ratować, nie pytać, wyrzucić, poświęcić. Może nawet nie żałować? House miał pełną świadomość, jak cienka jest nić łącząca życie House’a z życiem Wilsona. Po raz pierwszy od czasu ich znajomości nie chciał testować już granic. Po raz pierwszy marzył o tym, żeby móc cofnąć czas, tak żeby cała ta tragedia z Amber i wszystkie jej następstwa po prostu się nie wydarzyły. Chciał trzymać Wilsona przy sobie. I był gotów nawet na te upokarzające dla niego sceny z upierdliwym sąsiadem. House nie był jednak pewny, czy to wystarczy. Nie był pewny Wilsona i im dłużej nad tym myślał, tym bardziej czuł się bezradny.

Potok myśli House przerwał dźwięk telefonu. Cameron. „Masz ochotę na seksik? Daj mi 20 minut, tylko wskoczę pod prysznic”. „House, pacjent właśnie ma zawał. Myślałam, że cię to zainteresuje”. Gdy wracał późną nocą ze szpitala, w którym jego stary zespół targany wątpliwościami próbował wyleczyć diabolicznego dyktatora, House mimowolnie myślał o Cameron. Miał przed oczami jej smutną twarz. Widział jak z niepokojem spogląda na Chase’a. House był na siebie zły za to, że przez cały dzień nie mógł oprzeć się pokusie zmuszania Cameron do patrzenia na niego. Wiedział, że wygląda to dość żałośnie. Wymyślał głupie miny, żartował, prowokował. Przez chwilę nawet zobaczył uśmiech i błysk w jej oczach. Albo mu się tak tylko zdawało? Widok Cameron budził w nim wspomnienia tamtej Cameron – jego Cameron – sprzed trzech lat. Pamiętał tamte dni, gdy Foreman zaraził się tajemniczą chorobą i omal nie umarł. Pamiętał swoje zdenerwowanie. Pamiętał złość i podziw wobec Cameron, gdy znalazł ją w mieszkaniu policjanta. Pamiętał, jak zaskoczyła go, tym co zrobiła. Zawsze go zresztą zaskakiwała. „Jaka ona jest?” Czy naprawdę tak szalona, by chcieć się z nim spotykać i móc z nim wytrzymać? Myślał o tym wtedy i myślał o tym teraz.

Zmęczony umysł House podsuwał mu nigdy nie zrealizowane scenariusze. Co by było, gdyby wtedy – trzy lata temu – zdecydował się którejś nocy po prostu do niej pojechać. Albo, gdyby któregoś razu zaczekał, jak wychodziła z pracy, nakłonił ją do jazdy motorem, zabrał na jakąś randkę, popijawę, spacer, cokolwiek. Była wtedy w nim zakochana – House uśmiechał się w myślach na wspomnienie swoich wątpliwości, które wtedy miewał; tak, to głupie, oczywiście, że ona go wtedy kochała. Czekała na niego. Wtedy i rok wcześniej. I pewnie jeszcze jakiś czas po. House wiedział, że przez cały ten czas była na wyciągnięcie jego ręki. Wystarczyło sięgnąć, objąć, przeczekać moment, w którym zapewne próbowałaby siebie przekonać, że to nie ma sensu i już byłaby jego.

Umysł House mimowolnie podsuwał obrazy. On i Cameron wieczorem na kanapie. Cameron pewnie czytałaby jakąś książkę. Mimo to pewnie nie mogłaby się powstrzymać, żeby nie śmiać się z jego złośliwych komentarzy do akcji w serialach (pewnie wkrótce znałaby już wszystkich telenowelowych bohaterów tak jak on; może nawet spekulowaliby wspólnie na temat potencjalnych schorzeń trapiących aktorów?). Cameron krzątająca się po jego kuchni i utyskująca na bałagan. Cameron susząca włosy w jego łazience. Cameron śpiąca u jego boku.

House nie miał wątpliwości. Sielankowe sceny, które podsuwała mu wyobraźnia, byłyby mniej lub bardziej poprzeplatane obrazkami, kiedy House leży schlany na podłodze salonu i kiedy Cameron płacze lub patrzy na niego z wyrazem bezsilnej złości. Jak długo by z nim wytrzymała? Pomimo, że House był zawsze zdania, że na tyle krótko, że nie warto dla chwili radości, rozdrapywać tych ran, House w głębi duszy nie miał pojęcia jak mogło się to potoczyć. Cameron była naprawdę piękna, inteligentna, niewiarygodnie wytrwała i dzielna. Tajemnicza. Nieprzewidywalna. Czy to zmieniłoby bieg zdarzeń? „Pewnie” - myślał House - „co najmniej Amber nie musiałaby odbierać mnie schlanego z baru”. Czy byłaby w ogóle w jego życiu Amber?

W znużonym i sennym umyśle House’a jawił się ten oto paradoks. Trzy lata temu, House czuł się skrajnie nieszczęśliwy i żałosny. Dręczył Wilsona, odtrącał Cameron, bo wierzył, że w ten sposób jego życie zostanie co najmniej tak samo kiepskie. Zmiana mogła oznaczać tylko dalszy regres. Włożył wiele wysiłku by nie dać sobie szansy ani nikomu, komu mogło na nim zależeć, by zrobić jakikolwiek krok w przód. Ale zmiana i tak przyszła. I była wielkim skokiem w tył. Pustka i rozpacz, którą dziś odczuwał sprawiała, że czas sprzed trzech lat wydawał się idyllą, rajem, za którym House dzisiaj tęsknił. Jawna obojętność Cameron, cicha obojętność Wilsona zdawały się być czymś, czego już nie da się odczarować. I nawet, gdyby House tym razem rzucił się w wir działania, nawet, gdyby dokonał nadludzkiego wysiłku, czuł, że ta zmiana jest nieodwracalna.

House myślał o przyszłości. Tym razem spoglądał w nią odważnie.

Miał poczucie, graniczące z pewnością, że za rok będzie zazdrościł swoim dzisiejszym tęsknotom.


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Sob 0:34, 10 Paź 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
SzatuunZiioom_
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów (W sercu Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:58, 10 Paź 2009    Temat postu:

Piękny fik ;* . Świetnie to wszystko opisałaś.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kruszynka85
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Kwi 2012
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:57, 13 Maj 2012    Temat postu:

Tresc wciaga wiec to dobrze dla opowiadania, jednak calosci jest zawila i mocno tajemnicza i szkoda ze urwala sie na jednej czesci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin