Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zakazany Owoc [NZ, +13 9/?]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:39, 14 Sie 2009    Temat postu:

Błękitne oczy...
Najładniejsze są tylko u jednej osoby.
Może i dobrze, że ten Brandon i Jessie, bo mogło to się skończyć inaczej dla All...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:57, 15 Sie 2009    Temat postu:

Kolejna wspaniała część Błękitne oczy.. mm..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:08, 15 Sie 2009    Temat postu:

Koljna czwarta już część. Z dedykacją dla Jen której ten fick bardzo się podoba, oraz wszystkich komentujących. Miłego czytania!
Part IV
,,Od muzyki piekniejsza jest tylko cisza"
Czasem wspomnienia wywołuje muzyka. Są utwory, które w jakiś dziwny sposób wpisują się w nasze życie. Towarzyszą Nam w chwilach radosnych i bolesnych, tych ważniejszych i tych mniej. Muzyka jest z Nami wciąż. Niektórzy twierdzą więc, że muzyka jest całym życiem, czymś bez czego nie możemy się obejść. Lecz nie tylko muzyka jest życiem, całe życie równiez jest muzyką. Bo czy ona nie jest obecna w Nas cały czas? Czy śpiew ptaków nie jest muzyką, czy szum wiatru nie może być melodią tak cudowną dla uszu, po całym dniu pracy lub szkoły? Muzyka relaksuje, muzyka jest rozrywką. Lecz nie tylko. W pewien sposób szloch też jest melodią, lecz nie rozrywkową, tylko roździerającą serce na pół. Muzyka łagodzi obyczaje, lecz nie uspokoi ona złego człowieka - bo jak mówi pewien wierszyk z pamietnik ,,zły człowiek nigdy nie śpiewa".
House dotarł do Atlanty. Jedyne o czym myślał lecąc było to dlaczego się zgodził przyjechać. Mógł odmówić, iść do Wilsona, do baru, oglądać telewizję, wykręcić się pracą. Alternatyw było tysiące. Jednak przyleciał tutaj, do Ojca którego nienawidził. Szedł ulicą szukając podanego adresu. I znowu myśli dlaczego?! - Starzejesz się House - myślał. - Mogłeś wymyślić cokolwiek, a ty bez większego protestu tu jesteś! - był zły na siebie.
W tym samym czasie w ogródku jednego z domów rozmawiały dwie kobiety. Były sąsiadkami od niedawna jedna mieszkała tu całe życie, a druga dopiero miesiąc temu wprowadziła się do domu obok. Mimo tak krótkiej znajomości kobiety zdążyły się już zaprzyjaźnić Obie czekały na swoje dzieci, które widziały tak dawno.
- Jane tak się cieszę, że Greg przyjeżdża. Żadko mnie odwiedza, prawie wcale. Bardzo bym chciała żeby przyjeżdżał częściej, ale niestety nigdy z Johnem nie mogli znaleść wspólnego języka. Kiedyś sie starał o dobre kontakty, nie chciał zawieśc Ojca. Ze szkoły, studiów, przynosił same nagrody. Kiedyś nawet jego kompozycja fotepianowa wygrała konkurs stanowy! Tak Greg zawsze kochał muzykę, miał do tego talent. Zresztą on miał talent do wszystkiego. Jego nauczycielka wręcz kiedyś powiedziała, że ,, wszystko co dotknie zamienia się w złoto ". Był najlepszym uczniem w szkole, lecz sprawiał zawsze problemy wychowawcze. Lubił gdy wszystko było urządzone tak, jak chce. Jednak po studiach przestał sie starac. Przyjezdżał rzedziej niż wcześniej, aż w końcu gdy odeszła jego dziewczyna ograniczył kontakty do minimum, zamknął sie w sobie jeszcze bardziej niż wcześniej. Tak bardzo bym chciała by w końcu stał się szczęśliwy, Pamiętam, że kiedyś prowadził pamiętnik, które zostawił nie chcący otwarty na biurku u siebie. To było po rozstaniu z tą Stacy. Napisane tam było jedno zdanie, ale jak bardzo wymowne: znów straciłem swoją gwiazdę. Brakuje mu kobiety, żony, lecz teraz jakby przestał jej szukać. Oh Jane nie wyobrażasz sobie jak ja się o niego martwię! Nie ma dnia żebym o nim nie myslała. Tak chciałabym mu pomóc lecz nie wiem jak....- głos kobiety się załamał. Jane Cameron siedząca na przeciwko nie miała pojęcia, co w tej sytuacji odpowiedzieć. Jej trójkolorowe tęczówki spojrzały głęboko w niebieskie oczy Blyhte.
- Z moją Allise miałam kiedyś podobny problem. Wyobraź sobie kochana, że ona od 10 lat, odkąd skończyła studia nie była w domu! Dziś będzie poraz pierwszy w domu od 1998 roku.
- Greg przynajmniej przyjeżdżał...
- Allison nie pojawiła się ani razu. Jeździliśmydo niej z mężem, namawialiśmy by wróciła w końcu tu też można dostać dobra pracę. Wykręcła się za każdym razem mówiąc, że tu gdzie mieszka obecnie jest jej dobrze, lecz przez 4,5 roku wciąż zmieniała miejsce pobytu. Wkońcu osiadła w New Jersey i chyba zostanie tam na dobre bo w sobote wychodzi za mąż.
- Ułożyło jej sie tam jak widze. Mój Greg też mieszka w New Jersey.
- Blyhte jemu też się ułozy mówię Ci! Ożeni się i będziesz mieć najwspanialszą synową na świecie, zobaczysz!
- Tak chciałabym żebyś miała rację Jane.
Obie panie pożegnały się i poszły do swoich domów.
Lądowanie. Atlanta. Czy to możliwe, że nie byłam tu już... 10 lat? Allison nawet nie zauważyła gdy przeszła przez lotnisko. Powoli szła w stronę domu. Jaka dzisiaj data? Spojrzała na pobliski kiosk z gazetami która głosiła 7 czerwca. Urodziny Jessici. Ból przeszył ją od środka. Nie mogę o tym myśleć. Jessie już nie ma w jej życiu.
House zapukał do drzwi. Otworzyła mu matka. Powiedziała, że Ojciec będzie dopiero jutro, bo w jakiejś pilnej sprawie został wezwany. Chodziło o coś związanego z wojskiem.- Jak dobrze, że nie muszę go jeszcze widzieć. W ten sposób 3 dni męki skracaja się do 2.- pomyślał. Matka zaczęła mu opowiadać o oklicznych sąsiadach, przeprowadzce i innych rzeczach które go kompletnie nie interesowały. Powiedziała też, że dzisiaj pójdzie z nia do sąsiadki, do której również dziś przyjeżdża córka która mieszka w New Jersey. I jeszcze jakaś głupia wizyta....Już czuł że ma dość.
Cameron weszła do domu. Nic się nie zmieniło. Może ściany były bardziej szaree niż wczesniej, a drzewa w ogródku wyższe. Lecz oprócz tego nic więcej się nie zmieniło.
- Allise pośpiesz się zaraz tu będzie Blyhte z jej synem!
- Mamo kim jest Blyhte?
- Sąsiadka.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
- Allise otwórz!
- Dobrze mamo.
Podeszła do drzwi. Nacisnęła klamkę, a drzwi powoli otworzyły się. Chyba nigdy nie zdziwiła się tak jak wtedy.
- House!
-Cameron!
Zamarli w bezruchu gdy ich matki witały się.
- To wy sie znacie?- spytała Jane
- Bardzo dobrze


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bajeczka dnia Sob 22:09, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzatuunZiioom_
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów (W sercu Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:19, 15 Sie 2009    Temat postu:

Wiedziałem, że się spotkają . xd
Świetna część czekam na kolejną.
Mam nadzieję, że niedługo będzie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:26, 15 Sie 2009    Temat postu:

BAJeczKa napisał:
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
- Allise otwórz!
- Dobrze mamo.
Podeszła do drzwi. Nacisnęła klamkę, a drzwi powoli otworzyły się. Chyba nigdy nie zdziwiła się tak jak wtedy.
- House!
-Cameron!
Zamarli w bezruchu gdy ich matki witały się.
- To wy sie znacie?- spytała Jane
- Bardzo dobrze



To jest boskie A Greg jaki kochający syn Mam przed oczami jak idzie z mama do Cameron No nie moge świetne!!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:16, 16 Sie 2009    Temat postu:

Ładna część. Podoba mi się początek mówiący o muzyce, pięknie to opisałaś. Masz duży u mnie plus za muzykę bo jest ona dla mnie ważna A, jednak dobrze że House zdecydował się pojechać do rodziców, jak widać spotkała go tam miła niespodzianka. Mam nadzieję że umilisz tej dwójce ten pobyt.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:34, 16 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
Podeszła do drzwi. Nacisnęła klamkę, a drzwi powoli otworzyły się. Chyba nigdy nie zdziwiła się tak jak wtedy.
- House!
-Cameron!
Zamarli w bezruchu gdy ich matki witały się.
- To wy sie znacie?- spytała Jane
- Bardzo dobrze


Wyobrażam sobie ich miny xD

Ja chcę następną część i to szybko. Już nie mogę się doczekać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:29, 16 Sie 2009    Temat postu:

dziękuję bardzo za dedykację dla mnie, od razu poczułam, że się wzruszę...
wzruszenie lecz przyszło odrobinę później, przy opisie muzyki... tak jest ona równie dla mnie znaczna, jak nauka, przyjaźń i miłość, więc oczy mam mokre, a serce wręcz wysysa tekst z forum
reszta części również wspaniała, a ich miny byłyby powalające, szkoda, że nie ma czegoś takiego w serialu, bo bym pewnie padła widząc zaistniałą sytuację
czekam na kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:59, 16 Sie 2009    Temat postu:

Nowa część. Dzisiaj bardzo słodziutko i hameronkowo, wisienka na torcie. Milego czytania!
Part V
,,Tchórzem, prawdziwym tchórzem jest tylko ten, kto boi się własnych wspomnień." - Elias Canetti
Ze wspomnieniami trzeba się zmierzyć. Choć by były nie wiadomo jak bolesne. Przed bólem się nie ucieknie. Choć byś zamknął sie w domu na siedem zamków, siedział wciąż w jednym pokoju, ból dopadł by Cie w postaci wspomnien, które bywają o tyle uciążliwe, że nie da sie ich usunąć z pamięci. Jednak nie można całe zycie się ukrywać, Trzeba wyjść na przeciw przeznaczeniu z podniesioną głową. Bo wkońcu jesli masz byc szczęśliwym to dlaczego nie zaczniesz już dziś?
Jane Cameron usmiechała się pod nosem. A więc oni się znają? Patrząc okiem kobiecym to syn Blyhte wyglądał na inteligentniejszego i nie wątpliwie przystojniejszego od jej przyszłego zięcia. Pani Cameron nigdy nie powiedziała tego córce, ale uważała Roberta za mdłego. Był miły, miał dobrą pracę, ale oprócz tego nie wyróżniał się niczym poważnym. Przysłuchując się rozmowie coraz bardziej utwierdzała sie w przekonaniu, że mimo wszystko Greg House byłby lepszym materiałem na męża Allise. - Przecież z tym Chasem to ona biedaczka się zanudzi. No, ale skoro go kocha.- jednak Jane nawet tego nie była pewna. Analizowała wszystko co do tej pory mówiła Allison i doszła do wniosku, że jak do tej pory nie powiedziała ona ani słowa o swoim przyszłm mężu. Powoli zaczynała się martwić, bo przecież jak kazda matka, zwłaszca ta która widzi, że jej dziecko wiele przeszło chce by było jej jak najlepiej.
Pani House również się świetnie bawiła. - Między nimi coś jets widać to gołym okiem! Gregowi się podoba. Szkoda, że wychodzi za mąż pasowali by do siebie. Stwierdzając, że nie wszystko jeszcze stracone postanowiła wysłac ich gdzieś na osobność.
- Dzieci musimy z Jane wyjść na chwilę. greg zachowuj sie grzecznie.
- Dobrze mamo obiecuje, ze nie pogubię zabawek i nie będę bił koleżanki.
- Własnie takiej deklaracji od Ciebie oczekiwalam.- I z usmiechem na ustach wyszła wraz z panią Cameron z mieszkania.
- No to co pobawimy się w chowanego czy w piaskownicy?
- Zgubiłam grabki więc muszę wybrać chyba pierwszą opcję.
- Nie spodziewałem się Ciebie tutaj.
- I wzjemnie. Jakoś wcześniej nie zauważyłam żebyśmy byli sąsiadami.
- Tyle rzeczy o mnie nie wiesz.
- To może opowiesz mi co nieco.
- Gregory House urodzony 11 czerwca....
- Dobrze wiem już chyba wystarczająco dużo.
- Jestes pewna, to jeszcze nie wszystkie najpikantniejsze szczegóły.
- Wiem dużo aż za dużo.
Kolejny dzwonek o drzwi. Pewnie mama i pani House żartują sobie z nich.
- House mógłbyś otworzyć to napewno mamy.
Podszedł do dzrwi. tym razem slychać było głośnie pukanie.
- Już idę mamo, nie denerwuj się tym razem nie zgubiłem kluczy.
- Ty nie jesteś mamą- zrobił jedną ze swoich popisowych min.
- Szukam Allison jest tutaj.
- Grzeczność wymaga się przywitać i przedstawić nie żebym...
- Brandon Stuart, jest tu Allison Cameron.
- Cameron jakiś mięśniak Cię szuka. Jestes tu dopiero- rzut oka na zegarek- dwie godziny, a już zaliczyłas jakiegoś no nie sądziłem, że aż tak szybko zapomnisz o Chase'ie. Muszę zadzwonić do Foremana przegrał sto dolców.
Allison wstała z fotela i powoli poszła do drzwi.
- Brandon!!!- krzyknęła. Nawet nie zauważyła kiedy obraz stał się nie wyraźny. Zemdlała.
Ocknęła się na łóżku w swoim dawnym pokoju.
- House co ty tu robisz co ja tu robie?
- Dobre pytanie gdybym to wiedział to pewnie bym nie przyjechał.
Zdziwił ją ton jego głosu. Odpowiedź była tak ironiczna jak zawsze, ale w jego głosie usłyszała nutkę troski, czułości?
- Zemdlałam?
- Tak.
- Gdzie Brandon.
- Mięsniaka odprawiłem do domu. Kim on jest jakiś miejscowy Casanova, że kobiety na jego widok mdleją?- zaciekawiła go ta sprawa. Cameron leżąca tak na łóżku wyglądała na małą smutną dziewczynkę. Kim był ten facet ze potrafił ją aż tak rozbić?
- To mój były Brandon, nie widzieliśmy się już szesnaśćie lat.
- Reczywiście ogromny odstępm czasowy. Aż taki piorunujący efekt na tobie wywołał, że zemdlałaś? Myślałem, że tylko mój widok doprowadza Cię do takiego stanu.
Raptownie wstała. nie miała zamiaru sie teraz spowiadać.
- Nic nie rozumiesz zostaw mnie.
- On Cie coś zrobił.
Milczenie.
- Widzę, ze chcesz mi powiedzieć.
- Nie twoja sprawa.
- Myślałem, ze obowiązkiem szefa jest wypytywanie o ex podwładnej.
- Już nie jesteś moim szefem.
Wstał. Podszedł do zdjęcia które leżało w ramce, na stole. Była na nim Cameron tylko o wiele młodsza z mięśniakiem i jacyś inni ich znajomi.
- Dlaczego się rozstaliście? Był jeszcze większym dupkiem niż ja? Dlatego go rzuciłaś.
- Uciekł ode mnie z Jessicą.
Rozpłakała się na dobre. Mimo woli i zdrowemu rozsądkowi przytulił ją.
- Byliśmy razem na balu maturalnym. W czasie niego odszedł z Jessie. Nie powiedzili mi ani słowa. Dopiero dwa miesiące później dostałam pocztą zdjęcie. Oni razem. W Paryżu.Na odwrocie napis ,,Żegnaj Allise. Brandon i Jessia Stuartowie.
Nie wiedział co powiedzieć.
- Nie płacz Cameron.- tylko na tyle było go stać. Niedługo później pani Blyhte i pani Cameron znalazły swoje dzieci w namiętnym uścisku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:14, 16 Sie 2009    Temat postu:

BAJeczKa napisał:
- Dobrze mamo obiecuje, ze nie pogubię zabawek i nie będę bił koleżanki.
- Własnie takiej deklaracji od Ciebie oczekiwalam.- I z usmiechem na ustach wyszła wraz z panią Cameron z mieszkania.
- No to co pobawimy się w chowanego czy w piaskownicy?
- Zgubiłam grabki więc muszę wybrać chyba pierwszą opcję.



To jest najlepsze Nie mogę ze śmiechu Wspaniała część Podoba mi się rola ich mam jako swatek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarnadalia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:36, 16 Sie 2009    Temat postu:

Już lubię te mamusie,zwłaszcza po tekscie,ze Cahse jest mdły.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.eD.ical
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:00, 17 Sie 2009    Temat postu:

OLA336 napisał:
BAJeczKa napisał:
- Dobrze mamo obiecuje, ze nie pogubię zabawek i nie będę bił koleżanki.
- Własnie takiej deklaracji od Ciebie oczekiwalam.- I z usmiechem na ustach wyszła wraz z panią Cameron z mieszkania.
- No to co pobawimy się w chowanego czy w piaskownicy?
- Zgubiłam grabki więc muszę wybrać chyba pierwszą opcję.


hahahahahahha bomba xD ale przybajczyłaś hehe pisz dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:52, 17 Sie 2009    Temat postu:

No, akcja się rozkręca. Dwie matki chcące swatać swoje dzieci ? To musi się udać, ha, ha. Widać że Cameron opowiedziała swoje bolesne wspomnienia Housowi, to zapewne ich w jakiś sposób zbliży do siebie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:55, 17 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:

ale przybajczyłaś hehe pisz dalej

Przybajczyłam? Taka jest chyba rola Bajeczek Oczywiśćie, że będę pisać dalej nie mogę pozostawić min pań H i C bez opisu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bajeczka dnia Nie 18:31, 11 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:27, 17 Sie 2009    Temat postu:

BAJeczKa napisał:
- Dzieci musimy z Jane wyjść na chwilę. greg zachowuj sie grzecznie.
- Dobrze mamo obiecuje, ze nie pogubię zabawek i nie będę bił koleżanki.
- Własnie takiej deklaracji od Ciebie oczekiwalam.- I z usmiechem na ustach wyszła wraz z panią Cameron z mieszkania.
- No to co pobawimy się w chowanego czy w piaskownicy?
- Zgubiłam grabki więc muszę wybrać chyba pierwszą opcję.


*leży i wali rękami w podłogę, ze śmiechu*
Bez takich xD

Dobra część. Czekam na następne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sonea dnia Pon 16:28, 17 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:45, 19 Sie 2009    Temat postu:

Od autorki: Zwykle dostawaliście nowe częśći codziennie, ale obecnie cierpię na brak weny. Następna część jeżeli uda mi się coś sklecić na jutro około 23.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:05, 19 Sie 2009    Temat postu:

Czekamy z niecierpliwością Powodzenia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisiek
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:26, 19 Sie 2009    Temat postu:

piękne z niecierpliwością czekam na kolejną część!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:18, 20 Sie 2009    Temat postu:

Piękne... chcę więcej Ciekawe, te wspomnienia Cameron, i to jak się spotkała z House'm... wyobrażam sobie jej minę, gdy go zobaczyła...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:09, 21 Sie 2009    Temat postu:

Dziś kolejna część, na która musieliscie długo czekać. Nie podoba mi się za bardzo no, ale... Z dedykacją dla wszystkich którzy czekali.
Part VI
[i],,Wish you were here"

Strata bliskiej osoby, jest niewątpliwie najgorszą rzeczą jaka może przytrafić się człowiekowi. Popadamy w obłęd, nie wiedząc dlaczego zabrano Nam kogoś kto tyle dla Nas znaczył, którego tak kochaliśmy. Trudno Nam znleźć wredy pocieszenie. Jeszcze gorzej jest gdy tracimy kogos nie dlatego, ze umarł lecz dlatego bo odszedł. Odszedł bo chciał. Obie straty bardzo bolą, ale ta druga chyba bardziej. Dlatego musimy się oswoić z bólem, może wtedy natepne cierpienia będą wydawać się łagodniejsze?
Skrzypnięcie drzwi. Do pokoju weszły panie Jane Cameron i Blyhte House. Jak oparzeni odskoczyli od siebie.
- Allie czemu masz takie zapuchnięte oczy?- Jane udawała, że nie zauważyła niczego, lecz w myślach śmiała się z ich zażenowania, widocznego na twarzach.- Chyba nie płakałaś znowu?
- Ja... mamo...
- Cameron ma alergię- Allison spojrzała na Grega. Okłamywał jej matkę, chciał jej pomóc dlaczego?
- Nigdy nie miała alergii.
- Bo objawiła się u niej nie dawno. Gdy jeszcze byłem jej szefem to zawsze o tej porze kichała i nie dawała nikomu pracować. Irytujące.
- Naprawdę Allise? Może powinnam Ci kupić.. Masz jakieś leki na tę... alergię?
- Oczwiście, ze tak mamo, miałam je wziąść w samolocie, ale usnęłam i dlatego teraz tak wyglądam.
- Oczywiście, to z przepracowania. Greg czemu ją tak wykorzystujesz?- wtraciła się pani House. Widziała po twarzy Jane, że podobnie jak ona sama, nie uwierzyła w ani jedno słowo, lecz obie świetnie się bawiły.
- Mamo, przciez my już razem nie pracujemy.
- Pani House, Greg był zawsze bardzo dobym szefem...
- Allison pracuje teraz na innym oddziale.
- Bardzo się tam męczę, ale jets fajnie.
Ponieważ obie panie stwierdziły, ze nic się ciekawego nie dowiedza, oprócz jakiejś wymyslonej alergii postanowiły wyjść. Gdy były już za domem wybuchnęły śmiechem.
Znów siedzieli w milczeniu. Nie wiedzieli co powiedzie, po tej komicznej scence. Było wręcz oczywiste, że matki im nie uwierzyły.
- Dlaczego mi pomogłeś?
- Bo kiedyś ty pomogłaś mi i nie poszłaś z moimi rodzicami na kolacje.
- Mam uwierzyć, że zrobiłeś to tak bezinteresownie?
- Oczywiście, ze nie, a teraz powiedz dlaczego nie chcesz powiedzieć matce o Brandonie.
- Bo Jessica była moją siostrą.
- W takim razie dobrze, ze jestem jedynakiem.
- Nie widzieliśmy jej 16 lat! Matka szalała, ojciec się rozchorował... Szukałyśmy jej z Malindą po miescie, Jesse dał ogłoszenie do gazety. Ale oprócz taj głupiej kartki z Paryża nie dała znaku życia! Nie wiem czy żyje, czy umarła, nie wiem nic, a teraz ten pieprzony dupek Brandon ma czelność pokazywać się w domu!!- była zła i to bardzo, złośc było widać w jej oczach. Takiej House jej jeszcze nie widział. Podeszła wyjęła jakieś zdjęcia i zaczęła je drzeć. Obraz przypominał mu łagodniejsze stany psychozy, które nieraz widział w szpitalu. Po chwili padła na łóżko i znów zaczęła płakać.
- Cameron przestań! Jak znowu będziesz tak wyglądać, nie będę juz okłamywać twojej matki. Powinnaś wziąść sie w garść, a nie płakać z powodu czegoś co wydarzyło prawie dwadzieścia lat temu!
- Myślisz, że tak łatwo jest zapomnieć? Tak poprostu? To była moja siostra, bawiłyśmy się razem w piaskownicy, z Brandonem chodziłam rok... Taki wstyd, uciekli ze szkoły, całe miasto huczało od plotek, wszyscy śmiali nam się w twarz!
- I co przejmowałaś sie ich opinią. Jesteś słaba Cameron, uciekłas do New Jersey...
Nie skończył bo zadzwonił telefon. Cameron poderwała sie z miejsca i pobiegła do kuchni...
- Słucham.
- Allison?
- Tak to ja z kim rozmawiam.
- To ja Brandon.
- Czego ode mnie chcesz!!
- Nie krzycz proszę Cię.
- Tak poprostu o mnie dzwonisz jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi.
- A nie jesteśmy?
- Wiesz, ze nie. Czego ode mnie chcesz?
- Chodzi o Jessicę. Ona umiera. Ma raka mózgu, nie ma szans na przeżycie. Zostało jej parę dni. Powiedziała, ze przed śmiercią chciała by zobaczyć ciebie i Melindę.
- Dobrze- głos jej sie załamał. Przez chwilę zapanowała cisza.- Przyjedziemy.- podał jej adres.- Dzięki.- odłożyła słuchawkę.
Za godzinę House i jego matka wyszli. Cameron zamknęła się w pokoju. Ojciec nie długo miał wrócić z pracy. Melinda oraz Jesse i Samanta mili przyjść jutro w odwiedziny. Siedziala w swym dawnym pokoju i ledwo pwstrzymywała łzy. House miał racje. Była słaba. Przecież miała sobie poradzić z przeszłością, a nie ja rozpamietywac. Nie było to jednak łatwe zadanie dla osoby tak wrażliwej, jak była Cameron. Poraz kolejny sięgnęła do ,,Skarbnicy".
Wyjęła z niej kolejny pamietnik. Jutro będą również urodziny Jessie. Poraz kolejny śmierc zapuka do drzwi jej serca. Po kolei tracę wszystkich.
25 stycznia 1995 r.
Wychodzę za mąż. Nie sądziłam, ze nastapi to tak szybko. Michael dzisiaj mi się oświadczył. Było pięknie, jak w bajce gdyby nie kolejna wiadomość. Równie szybko jak wezmę ślub, zostane wdową. Michael ma raka tarczycy. Lekarze dają mu trochę ponad rok. Kocham go. Nie chcę mysleć, ze go stracę. Może się pomylili. Teraz ważne jest nasze sczęście. bedzimy próbować, może uda mu się pokonać chorobę. Chciałabym się z nim zestarzeć, wierzę, że jest on tym jedynym, nie ma nikogo innego. będzie dobrze, tak myślę.
16 marzec 1995r.
Jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, ze będzie już tak zawsze. Ślub był piękny, byli wszyscy których kocham. Michael nie długo będzie miał chemioterapię. Może nam się uda? Nadzieja umiera zawsze ostatnia.
26 grudzień 1995r.
Jest źle. Gdzieś we mnie tli się jeszcze nadzieja, ale jest to złudna nadzieja. Jest bardzo słaby. Sam z siebie się smieje, mówi, że chciałby doczekac rocznicy naszego slubu. Smieje się, lecz ja widze jak choroba go zniszczyła. On się śmieje, ja płaczę.
16 marzec 1996r.
On się cieszy, cieszy jak mały chłopiec z klocków lego. Doczekał rocznicy. Michael jest juz wrakim człowieka, jakimś smutnym cieniem tej osoby z którą bawiłam się gdy byłam mała, z którą przcież rok temu wzięłam slub. Choroba zmienia ludzi, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Widzę to patzrac na twarz osoby za której zycie, oddałabym własne.
17 marzec 1996r.
Odszedł. Obudziłam się, on chwycił mnie rekę i poprostu odszedł. Zostawił mnie opuscił. Dlaczego? Dlaczego Bóg zabiera mi tych których kocham. Skoro istniejesz to miej litość błagam. Miłość poraz kolejny okazała się zakazanym owocem. To uczucie mnie nie lubi, za to ból otula mnie codziennie, niczym matka swoje dziecko przed snem.
-
[/i]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bajeczka dnia Pią 14:19, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:26, 21 Sie 2009    Temat postu:

BAJeczKa napisał:
Dziś kolejna część, na która musieliscie długo czekać.


Nie tak długo... Ja piszę z miesięcznymi przerwami

Alergia?! Ta... Ten to ma pomysły...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reporterek
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:08, 21 Sie 2009    Temat postu:

Fajowski był.
_________
Love MUsic


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:46, 21 Sie 2009    Temat postu:

Bardzo fajne. House jaki miły Nie przejmuj się, że czekaliśmy Ważne żeby pojawiały się dalsze części Czekam na cd

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Pią 17:46, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:43, 22 Sie 2009    Temat postu:

niezła część, czekam na następną
i nie szkodzi, że czekaliśmy długo, poczekamy na następną część, która będzie szybciej, prawda ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:44, 15 Wrz 2009    Temat postu:

No tym razem naprawdę dawno mnie tu nie było. Szkoła mnie pochłonęła doszczętnie, nie miałam czasu. Dziś więc krótka część będąca jakby wprowdzeniem do duzo dłuższej, taki wstęp czyli czyli część 7a
Part 7a
Wczesnym rankiem około godziny 8, pod drzwiami domu państwa Cameron stała wysoka, dobrze zbudowana brunetka. Niebieskooka dziewczyna, wyglądała pięknie w blasku pierwszych, jeszcze trochę nieśmiałych promieni słońca, wczesnego, czerwcowego lata. Jej długie czarne loki lśniły, a twarz jaśniała promiennym uśmiechem. Każdy z przechodzących sąsiadów, odrazu rozpoznawał w niej Melanię, najstarszą córkę państwa Cameron. Melania zwana przez bliskich Melindą, była znana w okolicy z tego wesołego uśmiechu. Mimo tego, ze było dość wcześnie rano i wielu ludzi mijało ją z grobowa miną, nie ogarnięci, na wpół śpiący, Melinda od samego ranka promieniała. Tę dziewczynę od zawsze cechował bowiem wieczny optymizm. Była jak jasne słońce, odganiające chmurki od rodziców i rodzeństwa. Dobrze zorganizowana, wesoła, mająca dobry kontakt z członkami rodziny. Szczególnie przepadała za swoją najmłodszą siostrą której zwykle mówiła ,, Nie przejmuj się Allise, wszystko będzie dobrze". Była dobrą powierniczką jej tajemnic, dawała jej rady, a w obliczu klęski czy załamania, zajmowała się Allison, bywało, że trochę ,,matkowała siostrze" gdy ta juz całkiem sobie nie radziła, mieszkała u niej wtedy parę tygodni i starała się doprowadzić do poprzedniej kondycji psychicznej. Cieszyła się bardzo na spotkanie z siostrzyczkę, jednak z drugiej strony, przeszywał ją lęk. Już odkad dowiedziała się o wizycie, przede wszystkim zastanawiała sie jak Allison to zniesie, nie było jej tu tak dawno..
Zapukała do drzwi. Otworzyła jej sama zainteresowana, czyli Allie.
- Allise kochana, gdzie ty byłaś tak długo, tęskniłam! Nie widziałam Cię już ponad dwa lata...- zamilkła. Jedno spojrzenie na siostrę, dało jej odrazu do zrozumienia, ze coś jest nie tak.
- Meli..- siostra padła w jej ramiona. Melinda nie miała jednak czasu, na czułości. Była osobą konkretną, chącą znaleźć odrazu źródło problemu i w miarę możliwości zacząc z nim walczyć. Wzięła Allison za rękę i zaprowadziła do pokoju.
- Allie co się stało? Znasz moje metody, nie lubię takiego roczulania sie nad sobą. Życie jest piękne i trzeba się z niego cieszyc, a kazde kłopoty są tylko przejściowe. Wychodzisz za mąż. Robert jest bardzo miły, staniesz się przy nim szczęśliwa..
- Proszę Cię...- głos Allise sie załamał. Nie potrafiła wydobyć z siebie słowa. Melinda czekała. Wpatrywała się w nią i zastanawiala sie co robić. Byłą jedną z tych osób, które w każdej chwili potrafiły myslec trzeźwo. Chłodno zaczęłą analizować sytuację. Na wzmianke o Chasie jeszce bardziej sie rozpłakała. Melinda zaczęłą więc zastanawiać się czy jest to tylko rodzaj stresu zwiazanego z wyjsciem za mąż, czy poprostu kandydat na przyszłego męża, nie był odpowiedni. Trudno było jej to ocenić, bo sama nigdy stanęła na ślubnym kobiercu. Jednak serce siostry podpowiadało jej, że raczej chodzi o to drugie...
- Nadal Ci zależy na tym twoim niebieskookim szefie?
Nieśmiałe podniesienie wzroku.
-Ta... chyba tak.
Łzy na chwile ustały, by zaraz spaść jeszcze większym strumieniem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bajeczka dnia Wto 15:51, 15 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin