Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Beautiful ashes [3/10]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:26, 04 Kwi 2010    Temat postu: Beautiful ashes [3/10]

Kategoria: love

Zweryfikowane przez 333


Miałam napisać komedię sci-fi, Munio sprowadziła wszystko do poziomu pornosa, a moj Wen uważał za śmieszne rzeczy, na widok których masz ochotę wymiotować.
To, oczywiście, znaczy, że ten tekst nie jest komedią (ani porno, póki co). Będzie za to przerażająco sci-fi! To również kolejny eksperyment z formą, kk is love.
...Richie, obiecuję, że skończy się szczęśliwie! ^^'

Żadne światy nie ucierpiały podczas pisania.
Ostrzeżenie: produkt może zawierać śladowe ilości Chase'a. Osoby z ostrą alergią powinny zachować ostrożność.

Mistakes - if found, please return to the owner.

HYE!


Szkatułkowa opowieść o końcu świata i rzeczach, które nastąpiły później.
Rozdział 1

House, dwunasty sierpnia dwa tysiące dziesięć. Nagranie numer jeden.
To bez sensu.
Koniec świata był cichy. Patrzyłem zza okien helikoptera, krzyki ludzi idealnie stłumione przez podwójne szkło i jednostajny szum śmigłowca.
Dwa tygodnie wcześniej nadano pierwszy komunikat. Prezydent Stanów Zjednoczonych…


Mężczyzna przerywa swoje pierwsze, próbne nagranie i łączy się przez interkom z dziewczyną pracującą w obsłudze technicznej.
- …czy ktoś może to usłyszeć?
- Nagrania są prywatne. Tylko pański psycholog ma do nich dostęp. Wiem, że uważasz to za stratę czasu, ale potrzebujemy ich, żeby diagnozować zdrowie psychiczne ocalałych.
- Mogę sam zdiagnozować swoje zdrowe psychiczne, jestem w tym całkiem dobry. Właściwie, już raz mi się udało, kiedy…
- Nie może pan, doktorze House.

…prosił w nim o spokój i solidarność. Udało mu się znieczulić społeczeństwo na kilka dni, ale kiedy ta cholerna, niezdrowo pomarańczowa łuna zbliżyła się wystarczająco, ludzie oszaleli ze strachu. Przychodziłem do pracy przez kilka pierwszych dni, w tym chaosie nikogo nie obchodziło, czym się zajmuję.

(Mazak z cichym piskiem sunie po białej tablicy. Pocięte na drobne kawałki strony Encyklopedii chorób zakaźnych leżą rozrzucone na stole. Chase podaje mu odpalonego papierosa, kiedy House dopisuje ostatni, wylosowany kilka minut wcześniej objaw.
- To schizofreniczne – rzuca Chase, biorąc spory łyk zimnej kawy.
- Nie, dopóki tu jesteś. Rozpoznanie różnicowe.
- Znaleziono jakieś pestycydy w mieszkaniu pacjenta?
- Nic, o czym byłoby mi wiadomo.
- Choroby w rodzinie?
- Brak informacji.
- Jakaś kometa zbliżająca się do Ziemi? – House odwraca się (uśmiech nie schodzi z jego ust) i kiwa twierdząco głową.
- Dżuma!
Diagnosta, zaciągając się mocno papierosem, dopisuje kolejny punkt dla Chase’a.

Kilka godzin wcześniej kradną szkielet z sali wykładowej, ubierają go w garsonkę Cuddy (Nie chcę wiedzieć, skąd ją wziąłeś, House!), a w miejsce piersi wkładają dwa grejpfruty. Podpisują je Boobs will survive, chichocząc przy tym jak para licealistów, pijanych swoją pierwszą butelką wina. Koniec świata potrafi sporo zmienić. Chociaż może człowiek i kangur nie jest dokładnie tym, co miał na myśli Bóg, mówiąc lew i jagnię.
…a może jest.)

Wilson, w swojej beznadziejnej, naiwnej odpowiedzialności za cały świat, zapisał się do oddziału ratunkowego. Coraz więcej ludzi próbowało popełnić samobójstwo – a zespół jego karetki ratował ich, żeby jeszcze przez kilka dni mogli cieszyć się obezwładniającym uczuciem przerażenia, na myśl o końcu świata.
Moim zdaniem, to idiotyczne.
Czy osoba, która będzie tego słuchać, mogłaby porozmawiać z szefem kucharzy? Wasza kawa jest paskudna.


(Media nadają temu okresowi nazwę Ostatnich Dni. Dosyć patetycznie, ale wszystko, co dzieje się w tym czasie jest inne. Ludzie, próbując opanować niepokój, muszą nazwać bestię. Dla House'a cały świat staje się nagle cudownie wyrazisty – smak kawy, zapach podpalanych na ulicy samochodów, nieustające bicie dzwonów i niecierpliwe, zachłanne usta Wilsona – wszystko to staje się jeszcze bardziej intensywne.
Kiedy po raz pierwszy idą razem do łóżka, nie szukają dla siebie usprawiedliwień. To, że są tuż obok siebie, znają się wystarczająco dobrze i potrzebują ciepła drugiego ciała, kiedy krzyki na zewnątrz nie dają im zasnąć – wydaje się być wystarczającym argumentem. Zaskakująco dla niego samego, House angażuje się w ten dziwny związek ze wszystkich sił; może dlatego, że wie doskonale, kiedy się skończy? Łatwo jest kochać, kiedy masz pewność, że druga osoba nie opuści cię do końca życia. House dziękuje bogom, w których nie wierzy, za to, że pozwolili mu żyć w takich czasach. Szepcze słodkie głupstwa, kocha się przy muzyce klasycznej, je razem z nim śniadanie i wlewa do wanny za dużo płynu do kąpieli. Kiedy reszta świata zwariowała, jemu udaje się odnaleźć normalność – ironia losu.
Ale Los (fortuna, przypadek, przeznaczenie; nazwij to jak chcesz) nigdy nie przepadał za Gregorym House’m. Ile razy udaje mu się wyrwać ludzkie życie spomiędzy jego zachłannych palców? Postanawia wystawić jego nowo odkryte uczucie na ciężką próbę.
Łatwo kochać, kiedy nie masz już nic do stracenia; teraz House musi zebrać siły, żeby kochać jeszcze dłużej.
Telefon dzwoni na sześć dni przed końcem świata.)

Zadzwonili do mnie na sześć dni przed końcem świata. W telewizji pokazywali właśnie, dla odmiany, trajektorię lotu komety. Nazwali ją Czwartym Jeźdźcem. Nie znoszę dosłowności naukowców, gdyby choć jeden z nich czytał mitologię nordycką... Zadzwonili do mnie z Waszyngtonu, mówiąc, że mają w Alpach zbudowaną podziemną twierdzę. Odnawialne zapasy tlenu, jedzenia i wody dla kilku tysięcy osób. Mieli zamiar zebrać tutaj naukowców, specjalistów i artystów z całego świata – piękna kolekcja, na wypadek jakiegoś nieprzewidzianego kataklizmu. Nareszcie, kataklizm nadszedł.

(- Trochę upiorne. Wspólny obiad z Dalajlamą i fizykiem od LHC? – rzuca rozbawiony Chase.
- Na to wygląda – odpowiada House po chwili ciszy. – Robert… mają już chirurgów.
- Oh. Rozumiem, nie jestem genialnym diagnostą …ani jego kochankiem. Zabierasz ze sobą Wilsona?
House ma ochotę zwymiotować. Jego żołądek skręca się z nieprzyjemną regularnością.
- Tak – mamrocze, patrząc w podłogę.
Chase uśmiecha się, szepcze ciche „do widzenia, House” i chce wyjść – ale kiedy się mijają, diagnosta łapie go za rękaw koszuli.
- Znajdź jakiś sposób. Udawaj zaginionego geniusza, medium, jedyną osobę na świecie, która umie złożyć defibrylator z części dostępnych w supermarkecie. Zrób coś, żeby się tam dostać – prosi House, zaciskając mocniej pięść. Puszcza go dopiero, kiedy Chase kiwa w milczeniu głową.
Wcale nie cieszy go fakt, że w końcu udaje mu się oszukać swojego szefa.)

Pozwolono mi wziąć ze sobą jedną osobę. Zastanawiam się, czy robicie to w nadziei, że wybierzemy zdolnego do prokreacji partnera? Doktor Wilson pracuje w zespole onkologów. Nie wydaje mi się zdolny do rozmnażania się, odkąd jego ulubionym… uhm. Nieważne. Na pewno prowadzenie dziennika bawi go bardziej niż mnie.
Chase dostał się do programu przez casting, który organizowaliście w kilkunastu wybranych stanach. Tłumaczono to różnorodnością genetyczną. Powiedziałbym raczej, że ktoś tu ma obsesję na punkcie naszego zdrowia psychicznego i uważa, że grupa geniuszy prędzej czy później oszaleje we własnym towarzystwie. Nie widziałem go od ostatniego szkolenia.


(Słuchają nudnych zasad bezpieczeństwa, podczas pierwszego dnia pobytu w Arce. (Kolejna tandetna nazwa, myśli House, kiedy drzwi z odlaną w brązie tablicą zamykają się za nimi na kilkanaście godzin przed uderzeniem.)
Kiedy zauważa go w tłumie podenerwowanych osób, sam uspokaja się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Nie puszczając ręki Wilsona, przepycha się przez tłum w stronę Chase’a.
- Jesteś tu! Jak to zrobiłeś?
- Powiedziałem panience odpowiedzialnej za casting na obsługę, że jestem mordercą.
- Naprawdę?
- Potem się z nią przespałem.
- Oh – wzdycha z uznaniem House. – Jestem z ciebie dumny. Ten niski numer plakietki oznacza, jak dobry byłeś? Dziewięć na dziesięć?
- Zamknij się – szepcze Chase, rozglądając się na boki. Popycha ich delikatnie w stronę najbliższego pustego korytarza i, kiedy ma pewność, że nikt nie słucha, mówi:
- Jestem w ochronie. Nie ufajcie ludziom z tym oznaczeniem, to agenci CIA, FSB, MI5, albo, w najlepszym przypadku, osoby takie jak ja.
- Seksowni blondyni, którzy okazali się świetni w łóżku?
- Nie, House. Seryjni mordercy.
- Nie jesteś… oh. – House czuje, jak uścisk dłoni Wilsona robi się silniejszy. – Zabiłeś jeszcze kogoś?
- To bez znaczenia. Im mniej będziecie wiedzieć, tym lepiej. Po prostu zwracajcie uwagę na numery osób, z którymi rozmawiacie. Nie mówcie o tym nikomu – dodaje Chase i zostawia ich na środku korytarza, który powoli zapełnia się wychodzącymi z sali ludźmi.
- Brzmiał według ciebie jak schizofrenik? - pyta z nadzieją House, ale Wilson kręci tylko przecząco głową.)

Kazano mi każdego dnia dzielić się z tym mikrofonem swoją wiedzą i wspomnieniami. Badanie ultrasonograficzne moszny jest podstawową techniką diagnostyczną stosowaną w przypadku różnicowania zmian dotyczących jąder. Żeby zrobić pikantne naleśniki potrzebujesz 10 dekagramów mąki kukurydzianej, 20 dekagramów mąki pszennej, jajko, półtorej szklanki wody, cztery łyżki oliwy i sól. Ostatni raz widziałem Cuddy trzeciego sierpnia, miała na sobie czerwoną sukienkę. Rozpuściła włosy i zapudrowała cienie pod oczami. Wyglądała ślicznie, to głupie. Jest teraz martwa, tak cholernie martwa… Oh, pieprzcie się.
Kimkolwiek jesteś, zapamiętaj jedno – wszyscy kłamią.
Koniec nagrania numer jeden.


Wilson wchodzi do pokoju kilka minut później. Zastaje House’a leżącego na łóżku, wpatrującego się w sufit.
- Hej.
Podchodzi bliżej, siada na skraju materaca i kładzie dłoń na jego ramieniu. Wpatruje się w niego tak długo, dopóki House nie odpowie spojrzeniem. Jego oczy są ciemniejsze w kiepskim świetle pojedynczej jarzeniówki.
- Wszyscy są tak cholernie martwi – szepcze. Wydaje się być zaskoczony. Wilson kiwa głową, a jego dłoń przesuwa się niżej. Wie, jak sobie radzić z tym małym napadem paniki, który czeka House’a. Prawdę mówiąc, House nie różni się aż tak bardzo od jego pacjentek z rakiem. Wilson przez ułamek sekundy zastanawia się, czy promieniowanie komety mogłoby je wyleczyć. Uśmiecha się łagodnie, składa delikatny pocałunek na policzku House’a i, klękając między jego rozłożonymi nogami, rozpina mu spodnie.

CDN

***

Mitologia nordycka, opisująca Ragnarök, mówi dwóch straszliwych wilkach, które rozpoczną apokalipsę. Jeden z nich, Skoll – wiecznie goniący Słońce i podgryzający jej pięty – kiedy wreszcie ją złapie i połknie, spadną wszystkie gwiazdy i rozpocznie się koniec świata.
(Osobiście, nazwałabym kometę Cuddy.)

LHC – Wielki Zderzacz Hadronów (ang. Large Hadron Collider)
Największa maszyna na świecie, służąca do zderzania ze sobą hadronów. Postarali się, żeby to wynikało z nazwy.

FSB – rosyjskie Federalne Służby Bezpieczeństwa
MI5 – brytyjskie Służby Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Pią 13:36, 15 Paź 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:55, 04 Kwi 2010    Temat postu:

Okay, po pierwsze: *rzuca się żonowi w ramiona i zbija ją z nóg*
Etap pierwszy zakończony pomyślnie

Po drugie... ykhm, na początku nieco się poplątałam, ale pod koniec załapałam. Na szczęście.

Ej, czy ja tylko mam tu wrażenie, że więcej romantyzmu i miłości mamy pomiędzy Chase'm i House'm niż w Hilsonku? Moje osobiste odczucia.

A tak poza tym, świetny pomysł. Co do wykonania, możesz sobie wybrać dowolny bardzo pozytywny przymiotnik i będzie pasować. Na pewno

I jedno pytanie, przed skończeniem tego beznadziejnego, bez składnego komentarza: Czy Czesio faktycznie kogoś zabił? Czy może to już jest 6 sezon?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:13, 04 Kwi 2010    Temat postu:

Aatris!

Hm, schowałam rzeczy-które-już-się-zdarzyły do nawiasów. Mam nadzieję, że to trochę pomoże ^^' Rzeczy, które mówi House są napisane kursywą. To, co dzieje się przed/w trakcie/po nagraniu, pozostaje normalne.

To trochę AU, ale, tak, to dzieje się w naszym roku, a więc teoretycznie po wydarzeniach z szóstego sezonu Cieszy mnie Twoja radosna ignorancja na określenie "seryjny", ale to jeszcze wróci Be not afraid!

Myślę, że House i Chase są na etapie wzajemnej fascynacji, po odkryciu jak dobrze się dogadują Spokojnie, jestem kim jestem (a dział też jest odpowiednio nazwany) i nie mam zamiaru straszyć Was H/Ch.
Jeszcze.

Dzięki ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:13, 04 Kwi 2010    Temat postu:

O.
...
Ooo.
...
*kwadrans później*

Dwa tysiące dziesięć przeczytałam najpierw jako dwa tysiące czternaście - brawo ja - i pomyślałam, że zaraz natknę się na śmiertelny wirus. A tu nie - asteroida. (Gdzie Bruce, kiedy go potrzeba?)

Bardzo ciekawy pomysł, naprawdę. Odpowiednio pogięty, będzie z tego dobre syfy. (^^) Podobają mi się dwie płaszczyzny narracji. I klimat. To ma świetny klimat. Jest duszne i nieco klaustrofobiczne i tak bardzo pozbawione nadziei. Ostatnia narracja z nagrania - genialna. Smutno zrobiło się przy Cuddy. (Cieszę się, że House'owi zależało na obecności Chase'a.)

Cytat:
- Wszyscy są tak cholernie martwi – szepcze.

Lubię takie zdania. Są tak bardzo puste.

Scena z - jak mniemam - pustego szpitala jest jednocześnie przerażająca i smutna. Czuć atmosferę oczekiwania na koniec.

To będzie dobry fik. O ludziach, którzy przeżyli koniec, tak? Jeśli tak, to dobrze. Bo tacy ludzie są złamani, zawsze złamani.Jeśli nie... To też dobrze. Na pewno będzie emocjonalnie, a to lubię.

Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:22, 04 Kwi 2010    Temat postu:

Cytat:
Hm, schowałam rzeczy-które-już-się-zdarzyły do nawiasów. Mam nadzieję, że to trochę pomoże ^^' Rzeczy, które mówi House są napisane kursywą. To, co dzieje się przed/w trakcie/po nagraniu, pozostaje normalne.

Okay, ogarniam
Cytat:

To trochę AU, ale, tak, to dzieje się w naszym roku, a więc teoretycznie po wydarzeniach z szóstego sezonu

Ha! Znów ogarniam. Dobra jestem
Cytat:

Cieszy mnie Twoja radosna ignorancja na określenie "seryjny", ale to jeszcze wróci Be not afraid!

Znana jestem z radosnej ignorancji różnych rzeczy
Co tam, że seryjny, ważne, że morderca
Cytat:

Myślę, że House i Chase są na etapie wzajemnej fascynacji, po odkryciu jak dobrze się dogadują Spokojnie, jestem kim jestem (a dział też jest odpowiednio nazwany) i nie mam zamiaru straszyć Was H/Ch.

Kurcze, ale mimo wszystko, House i Chase bardzo dobrze do siebie pasują. Nie jestem pewna, jak daleko mogliby zajść, ale pasują do siebie jak ulał
I czy tylko ja go tutaj tak mocno kocham?
Cytat:

Jeszcze.

Tak! Tak!
Ja tam jestem za


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Nie 19:22, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:02, 04 Kwi 2010    Temat postu:

Szczerze? Jedynym filmem katastroficznym, który lubię jest, o dziwo, niezbyt dobrze oceniany przez niektórych "Deep Impact" (mówcie. co chcecie, ale w większości przypadków zachowanie tytułu oryginału działa zbawiennie, szczególnie, jeśli chodzi o nazewnictwo polskie ). Tak czy siak, to zapewne ma związek z tą dziwną atmosferą i tym, że niemal wszystkie Wielkie Katastrofy dzieją się w USA, więc na końcu mamy amerykańską flagę, hymn i grupę ocalałych, radosnych amerykanów. Dobry Boże
Więc jeżeli już wezmę się za czytanie apokaliptycznego fika, to jedynie dlatego, bo znam autora, czuję dla niego szacunek i, przede wszystkim, sprawdziłam, że i to dzieło jego/jej autorstwa, pomimo tematyki, da się czytać. A więc raduj się moja droga, przeszłaś kwalifikacje
Aczkolwiek, mała dygresja (wybacz, mam dzisiaj wybitnie zły humor, właśnie zeżarli mi mój sernik, który sobie na Święta upiekłam ). Dla mnie tego typu fiki jednak nieco lepiej wypadają bez wspomnień jednego z bohaterów, czy to w formie pamiętnika, czy czegoś innego. Po prostu WSZYSCY tak piszą i można to znaleźć w niemal każdym apokaliptycznym fiku. Co nie znaczy naturalnie, że u ciebie jakoś to mi wybitnie przeszkadza

I właśnie widzę, że to nie porno. Raiting mnie nakierował, no i tak skończyło się na sugestywnym rozpinaniu spodni W następnym rozdziale zapewne dostaniemy wyzywające zdejmowanie skarpetek (zębami ) Zabij mnie, jestem chora

BTW, ta kometa to Biederman. Na pewno. A poza tym, to wygląda jak Elijah Wood


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:46, 04 Kwi 2010    Temat postu:

Katty:
Cytat:
Jest duszne i nieco klaustrofobiczne i tak bardzo pozbawione nadziei. Ostatnia narracja z nagrania - genialna. Smutno zrobiło się przy Cuddy. (Cieszę się, że House'owi zależało na obecności Chase'a.)


Jestem szczęśliwa, że rzeczy wyglądały tak, jak próbowałam je pokazać *_* Mogę tylko obiecać, że będę się starała utrzymać ten klimat.
(Przypomnij sobie wszystkie tanie, katastroficzne/sci-fi filmy klasy B, które widziałaś, a potem wpuść do środka House'a. Ogólny szkic dla tego tekstu przypomina na razie zbiór wszystkiego, co wiem o apokalipsach; plus jeszcze więcej rzeczy, które podsuwa moja wyobraźnia ^^')

Cytat:
O ludziach, którzy przeżyli koniec, tak? Jeśli tak, to dobrze. Bo tacy ludzie są złamani, zawsze złamani.Jeśli nie... To też dobrze.


O ludziach, którzy przeżyli, o tych, którzy nie przeżyli i o paranoi. Myślę, że to na pewno doprowadzi parę osób do załamania.
A potem jeszcze raz!
*chichocze*

Dziękuję pięknie ^^

(BTW, czy ja dobrze widzę? Mieszkałaś we Wrocławiu? *_*)

Atris:
Cytat:
I czy tylko ja go tutaj tak mocno kocham?


Zdecydowanie nie! Chase jest jedną z ciekawszych postaci w tym serialu, wg mnie ^^ Z całym swoim egoizmem, inteligencją, determinacją i blond włosami

Lady: Deep Impact jest cudne
Hej! Przeniosłam ich do Europy. Rozwaliłam Amerykę pierwszego dnia, nie martw się, nie będzie żadnych hymnów i flag

Cytat:
A więc raduj się moja droga, przeszłaś kwalifikacje


Dzięki *_* Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę następnym razem
Co do nagrywania wspomnień - będę ich niedługo potrzebować, zaufaj mi ^^ Nie mam zamiaru zmarnować nagrań House'a tylko na eksperymenty formalne! Z psychologiczno-medycznego punktu widzenia, mają sens: kiedy zamykasz sporo osób pod ziemią, a na powierzchni rozgrywa się koniec świata, cyfrowe dzienniki są jednym z lepszych sposób na kontrolowanie ich.
Postaram się nie ściągnąć scenariusza z jakiejś istniejącej historii, ale mam zamiar wykorzystać kilka motywów dla własnych celów

Cytat:
no i tak skończyło się na sugestywnym rozpinaniu spodni


Im that kind of person Chociaż (jak niemal zawsze) kusi mnie pociągnięcie akcji dalej ^^'

Cytat:
W następnym rozdziale zapewne dostaniemy wyzywające zdejmowanie skarpetek


Nie chcę Cię zabijać, jesteś wspaniała Wiesz, gdyby to jednak miała być prześmiewcza komedia, pokusiłabym się o wykorzystanie Twojego pomysłu

Cytat:
BTW, ta kometa to Biederman. Na pewno. A poza tym, to wygląda jak Elijah Wood


Masz na myśli Biederman'a od Leksykonu Symboli czy specjalistę od ADHD?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:10, 04 Kwi 2010    Temat postu:

333bulletproof napisał:
Hej! Przeniosłam ich do Europy. Rozwaliłam Amerykę pierwszego dnia, nie martw się, nie będzie żadnych hymnów i flag

Nawet sobie nie wyobrażasz, jaką ulgę teraz czuję Chociaż jeszcze lepiej by było, gdyby jedynym miejscem, w którym można przeżyć katastrofę była mała wieś pod Poznaniem *spogląda sugestywnie*

333bulletproof napisał:
Postaram się nie ściągnąć scenariusza z jakiejś istniejącej historii, ale mam zamiar wykorzystać kilka motywów dla własnych celów

Generalnie, to mogłabyś zacząć pisać scenariusze filmowe Zwykle ciekawe historie wychodzą, kiedy opisujesz gromadkę ludzi w zamkniętym pomieszczeniu bez szans na wyjście Oczywiście, jeśli nie nazywasz się Uwe Boll i nie kręcisz ekranizacji gier komputerowych

333bulletproof napisał:
Im that kind of person Chociaż (jak niemal zawsze) kusi mnie pociągnięcie akcji dalej ^^'

A ja bym chciała przeczytać, jak pociągnęło cie dalej Wiesz, że sama nigdy nie dojdę do takiego poziomu co ty

333bulletproof napisał:
Nie chcę Cię zabijać, jesteś wspaniała

A ty kochana, wiesz? Po raz pierwszy ktoś tak o mnie powiedział

333bulletproof napisał:
Masz na myśli Biederman'a od Leksykonu Symboli czy specjalistę od ADHD?

Chodziło mi o Leo Biedermana. Z filmu. Tak właśnie się nazywał bohater grany przez Wooda, który pierwszy odkrył asteroidę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:28, 04 Kwi 2010    Temat postu:

No cóż, możesz mnie zmanipulować wszystkim nazwiskami fikcyjnych postaci z filmów, jakie znasz! Nie mam do tego kompletnie głowy =='

Cytat:
Chociaż jeszcze lepiej by było, gdyby jedynym miejscem, w którym można przeżyć katastrofę była mała wieś pod Poznaniem *spogląda sugestywnie*


Wyobrażasz sobie te newsy w wiadomościach? "Jedyna nadzieja ludzkości, bunkier w lesie pod Poznaniem, jest miejscem, w którym skrzyżują się losy garstki wybranych, kiedy mordercza kometa-niszczyciel spadnie wreszcie na te paskudne Stany! Mam nadzieję, że trafi w Statuę... ekhem. Mobilizacja jest przeprowadzana według następującego planu: pierwszeństwo ma ekipa serialu House MD oraz zarejestrowani użytkownicy forum housemd!"
*nuci niewinnie*

Gdybym napisała scenariusz, chyba nie znalazłabym osoby, która odważyłaby się to nakręcić (Ani, tym bardziej - osoby która chciałaby za to zapłacić )
Gromadka ludzi zamkniętych w jednym pomieszczeniu skojarzyła mi się z Cube'm od razu. Nie jestem pewna, co to o mnie świadczy

Problem z ciągnięciem (ohgod, to brzmi dobrze ) polega na tym, że musiałabym podpiąć swoją wyobraźnię do komputera i pozwolić jakiemuś programowi przepisać wszystko Słowa, słowa, słowa. Wszystkie brzmią dziwacznie, kiedy próbuję zrobić to sama ==

Nie wierzę, że po raz pierwszy! (A jeśli wciąż będziesz się upierać, to tu masz drugi, trzeci i czwarty raz: jesteś wspaniała, wspaniała, wspaniała! ^^ )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:33, 04 Kwi 2010    Temat postu:

bullet napisał:
(Przypomnij sobie wszystkie tanie, katastroficzne/sci-fi filmy klasy B, które widziałaś, a potem wpuść do środka House'a. Ogólny szkic dla tego tekstu przypomina na razie zbiór wszystkiego, co wiem o apokalipsach; plus jeszcze więcej rzeczy, które podsuwa moja wyobraźnia ^^')

Mhm. *myśli* Czyli nie będzie superbohatera, który niczym MacGyver w ostatniej chwili naprawi reaktor jądrowy sreberkiem z czekolady/wywierci w asteroidzie dziurę i zdetonuje ładunek nuklearny/powstrzyma gigantyczną, globalną powódź. Będzie za to ciężka atmosfera, będzie "ratowanie świata" kosztem własnej duszy. (I na końcu świat uratują, bo po prostu byli zbyt uparci, by przestać, ale kiedy swiat już został uratowany oni zdadzą sobie sprawę, że ich samych już uratować się nie da, że całe człowieczeństwo zgubili gdzieś po drodze.)
...
Może oglądałam nie te filmy katastroficzne?

bullet napisał:
O ludziach, którzy przeżyli, o tych, którzy nie przeżyli i o paranoi. Myślę, że to na pewno doprowadzi parę osób do załamania.
A potem jeszcze raz!
*chichocze*

Dobrze. Lubię, gdy się mnie załamuje. A moja dewiza twórcza mówi: dobry bohater to cierpiący bohater.

bullet napisał:
(BTW, czy ja dobrze widzę? Mieszkałaś we Wrocławiu? *_*)

Dalej mieszkam we Wrocławiu. "Swego czasu" dlatego, bo się parę osób na horum czepiało tego Breslau.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:18, 04 Kwi 2010    Temat postu:

Kolejny tekst, który zbija z nóg? to nie fair! ^_^

Koniec świata? W pierwszej chwili pomyślałam, że może być źle, że nawet Tobie może się nie udać zrobić z tego czegoś zjadliwego. Cóż, gdybym teraz użyła określenia 'zjadliwe' byłoby to dość bezsensowne i obraźliwe. Jakimś usprawiedliwieniem mojego sceptycyzmu może być to, że po przeczytaniu "Drogi" McCarthy'ego do każdej próby opisania wszelkich katastrof, apokalips itd. podchodzę z dystansem (rzadko czyta się coś tak przerażającego i przygnębiającego).

Nastrój, nastrój i jeszcze raz nastrój. Chwilami jest jakby śmiesznie, ale przeważnie jednak strasznie. No i smutno. Właściwie to nie wiem czy to te 'śmieszne' momenty nie są tak naprawdę najbardziej przygnębiające.

To, w jaki sposób House i Chase zabijają czas w szpitalu. Razem. I później, kiedy okazuje się, że dla Chase może nie być ratunku. Jak dla mnie w tych kilku zdaniach i gestach było o wiele więcej niż we wszystkich hilsonowych momentach. Ale ja raczej nie powinnam się wypowiadać w tej sprawie... ^^"

Zakończenie jest moim zdaniem przesadnie brutalne (chociaż nawet nie wiem czy to dobre określenie). I to kolejny dowód na to, że z tym hilsonem coś jest jednak nie tak. A teraz czas na coś wstydliwego... Zrobiło mi się smutno kiedy dowiedziałam się o śmierci Cuddy. Poważnie. Ale chyba jeszcze gorzej jest, kiedy pomyśli się o tych wszystkich postaciach, o których nic nie napisałaś. Albo nie żyją, albo pojawią się później. Bardziej prawdopodobna wydaje się pierwsza opcja..

Jedno pytanie: Naprawdę zrobiłaś z Czesia zabójcę, czy to ta późna godzina sprawia, że potrafię czytać ze zrozumieniem? xD

Tym razem to ja muszę przeprosić za komentarz. Jest trochę nieskładny i pewnie kiedy spróbuję go później przeczytać złapię się za głowę... xD

Zdecydowanie czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:33, 05 Kwi 2010    Temat postu:

Ok. Wyrażałam już swoją opinię na temat tego tekstu, ale muszę zrobić to obszerniej

W końcu...
Cytat:
Munio sprowadziła wszystko do poziomu pornosa


^^

Ojj, bo ten pomysł mnie nie chciał zostawić...

Pierwsze: dzięki, dzięki, dzięki za końcówkę, którą kocham od pierwszego wejrzenia *_______* Mówiłam już, ale nie wiem, czy innym też się tak wydaje, wg mnie to jest idealne zakończenie.

...pociągnąć to możesz w pobocznym projekcie

Nie zwróciłam wcześniej uwagi, dwunasty sierpnia będzie po moich urodzinach, będę stara na zakończenie świata

Mówiłam Ci już też, że nie podoba mi się to wybitnie, ale coraz bardziej lubię h/ch. Faktycznie w 6 sezonie Chase się zmienił pozytywnie, przypasowuje się jakby coraz bardziej do House'a. To już nie jest ten sam kangur, co wcześniej^^

Złapanie za rękaw jest cudowne, me like it *_* Coś, do czego pozornie House nie byłby zdolny, ale w obliczu apokalipsy się zdobywa, świetne

Nie jestem pewna, czy dokładnie o tym Ci mówiłam, ale lubię Twój styl, seriously. Sposób, w jaki budujesz zdania, jak opisujesz wszystkie takie szczegóły, które pozornie mogłyby stanowić za dużo tekstu opisującego, a u Ciebie idealnie "przylegają" do reszty, czyniąc całość ciekawszą.

Ty wiesz, na co czekam

Weny^^

M.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Muniashek dnia Pon 23:36, 05 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:50, 06 Kwi 2010    Temat postu:

Tak się cieszę, że zaczęłam czytać dział Hilsonowy. Naprawdę. Tak się cieszę. Posiedziałabym chwilę z rozdziawionymi ustami, nie wiedząc kompletnie, co powiedzieć, ale czuję, że zaraz uciekną mi wszystkie słowa, które chciałam napisać i z komentarza pozostanie nic.

Zacznijmy od rzeczy podstawowych.
Cytat:
10 dekagramów mąki kukurydzianej,20 dekagramów mąki pszennej

Spacja.
To by było na tyle.

Po pierwsze, napisane przepięknie. Strasznie podoba mi się przeplatanie humoru i pewnego rodzaju dramatu. Poza tym pomysł. Och, jaki pomysł. Co ja bym dała, żeby do głowy przychodziły mi takie pomysły. Wtedy prawdopodobnie nie zżynałabym ich z filmów, wykorzystując własną wyobraźnię do produktywnych celów. Ale ja nie o tym. Koniec świata. Nieunikniony. Śmierć zbliża się wielkimi krokami i wszyscy o tym wiedzą. To podstawa genialnej historii, którą stworzyłaś. Znowu trójkącik Chase/House/Wilson. Jak ja go uwielbiam. Na początku chciałam zacząć cytować, ale potem zrezygnowałam, bo wyłaniałam z tekstu co drugie zdanie. Świetny styl. Świetne dialogi. Naprawdę świetne momenty humorystyczne (tutaj zaczynam się powtarzać). Ogromnie mi się podoba ta bijąca od tekstu nieuniknioność końca. I to, jak House'owi zależy na Chasie. Kiedy byłam w połowie, stwierdziłam, że muszę się zatrzymać i sprawdzić, czy to aby na pewno nie jest miniaturka. Serce by mi pękło, gdyby była. Uff, nie. Czytam dalej. Potem musiałam się upewnić, czy to twój tekst, czy tłumaczenie. Czuję, że zaczynam się plątać w swoim zachwycie nad tym fikiem. Nie lubię się tak czuć. Może jednak spróbuję zacytować, żeby komentarz bardziej ogarnąć.

Cytat:
To bez sensu.
Koniec świata był cichy.

To takie... takie typowe, ale niespodziewane. I proste.
Cytat:
Chociaż może człowiek i kangur nie jest dokładnie tym, co miał na myśli Bóg, mówiąc lew i jagnię.
…a może jest.)

Urzeka mnie zwłaszcza ze względu na 'a może jest'. Kojarzy mi się z Pratchettem. Bardzo.
Cytat:
Wilson, w swojej beznadziejnej, naiwnej odpowiedzialności za cały świat, zapisał się do oddziału ratunkowego.

Ach, Wilson.
Cytat:
Czy osoba, która będzie tego słuchać, mogłaby porozmawiać z szefem kucharzy? Wasza kawa jest paskudna.

Ach, House.
Cytat:
Łatwo jest kochać, kiedy masz pewność, że druga osoba nie opuści cię do końca życia.

Borze liściasty, piękne.
Cytat:
Robert… mają już chirurgów.

Powiedział do niego Robert. To znaczy, że mu zależy. To znaczy, że w dalszych częściach będzie mu zależało bardziej. A to z kolei znaczy, że będę miała dużo świetnych rzeczy do przeczytania.
Cytat:
- Znajdź jakiś sposób. Udawaj zaginionego geniusza, medium, jedyną osobę na świecie, która umie złożyć defibrylator z części dostępnych w supermarkecie. Zrób coś, żeby się tam dostać – prosi House, zaciskając mocniej pięść. Puszcza go dopiero, kiedy Chase kiwa w milczeniu głową.

*próbuje znaleźć jakiś odpowiedni komentarz - bezskutecznie; postanawia wymownie milczeć i wpatrywać się w ekran komputera*
Cytat:
- Potem się z nią przespałem.

I wreszcie: ach, Chase.
Cytat:
Ostatni raz widziałem Cuddy trzeciego sierpnia, miała na sobie czerwoną sukienkę. Rozpuściła włosy i zapudrowała cienie pod oczami. Wyglądała ślicznie, to głupie. Jest teraz martwa, tak cholernie martwa… Oh, pieprzcie się.
Kimkolwiek jesteś, zapamiętaj jedno – wszyscy kłamią.
Koniec nagrania numer jeden.

Prawdopodobnie mój faworyt, ale to przez nawyki, których Hilsonki nie lubią. I tak pozostaje moim faworytem.
Cytat:
Wie, jak sobie radzić z tym małym napadem paniki, który czeka House’a. Prawdę mówiąc, House nie różni się aż tak bardzo od jego pacjentek z rakiem.

Jeżu.

Nie potrafię konstruktywnie komentować takich rzeczy, wybacz.
Pozdrawiam, wciąż zachwycona,
G.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Wto 0:54, 06 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:57, 14 Kwi 2010    Temat postu:

Katty: Kiedy już moje uwielbienie dla kiczu połączy się z krytycznym myśleniem, mam nadzieję, że będziesz miała rację (i nie wyjdzie mi z tego tekstu nic... upośledzonego )

Chyba nic mnie nie powstrzyma przed kilkoma tandetnymi scenami, ale wciąż będzie tam House, który ze wszystkich sił będzie się starał nie przestawać logicznie myśleć.
I rzuci parę wrednych komentarzy, które kompletnie zniszczą nastrój "ostatnich 30 sekund w których możesz ich uratować"

Wrocław, Wrocław! Już myślałam, że nikt na Horum nie jest z mojego ukochanego Wrocławia

Pino: Dziękuuję! Ogromnie się cieszę, że jednak ten tekst się broni i posiada właściwy nastrój ^^

Ciężko mi na wszystko odpowiadać, żeby nie spojlerować dalszego ciągu Ale faktycznie, z Hilsonem jest coś nie tak, Chase jest blisko House'a i wszystko będzie się tylko bardziej komplikować
Chociaż akurat Chase-morderca wyjaśni się całkiem szybko i (mam nadzieję) dosyć logicznie.
Ponieważ House jest takim House'm, jakiego dali nam reżyserzy, nie można (wg mnie) tak po prostu usunąć Cuddy z jego głowy. Dlatego wydawało mi się, że wspomnienie o niej powinno pojawić się już w pierwszym nagraniu. (A to, że usunęłam ją fizycznie z tego świata po końcu świata to już inna sprawa ^^')

Pozostali... albo nie żyją, albo pojawią się później. Właśnie tak!

Poza tym... hej, lubię takie nieskładne komentarze! Sprawiają, że jestem szczęśliwa! ^^

Munio: Dzięęki ^___^
Prawdopodobnie coś bym w tej końcówce napsuła, gdybyś nie napisała, że może zostać ^^'

Cytat:
...pociągnąć to możesz w pobocznym projekcie


Tak, a zatytułuje go chyba "Wizje w mojej głowie, które nigdy nie ujrzą światła dziennego" I, pisząc "nigdy", właśnie to mam na myśli!

Cytat:
Mówiłam Ci już też, że nie podoba mi się to wybitnie, ale coraz bardziej lubię h/ch.


Haa. Odnajdź jeszcze bardziej tęczową stronę mocy! *wygląda niewinnie*

Co do opisów, to nie chcesz wiedzieć, ile czasem się z nimi męczę ==' Zresztą, chyba wiesz Ale cieszę się, że w końcu wychodzą takie, jakie powinny ^^

Gehnn: Dziękuję bardzo! To, co napisałaś, było jak wiadro lukru wylane prosto na moje pisarskie ego *_* Mam tylko nadzieję, że następne części uda mi się utrzymać na podobnym poziomie ^^'

Dzięki za wskazanie błędu, jak piszę kursywą w Wordzie często zdarza mi się nie zauważyć braku spacji... Poprawione!

Co do pomysłów opartych na filmach, obawiam się, że to właśnie jeden z nich Tyle że moja szalona wyobraźnia z zakończenia każdego szanującego się katastroficznego filmu chciała zrobić początek tekstu ^^ No, i trochę wszystko pomieszać.

Cytat:
To takie... takie typowe, ale niespodziewane. I proste.


Taka apokalipsa trafiłaby do mnie najbardziej. Nie krzyki, wycie syren, płacz - tylko ruchome, milczące obrazy. Cieszę się, że działa ^^

Cytat:
Kojarzy mi się z Pratchettem. Bardzo.


Kiedy zwróciłaś na to uwagę, faktycznie przyszło mi to do głowy. Uwielbiam Świat Dysku i nie przeczę, że mój styl (jeśli można mówić w ogóle o stylu ^^') jest pewnie wypadkową wszystkich książek, jakie czytałam - a Pratchetta czytałam sporo ^^ (Śmierć! Śmierć! *_*)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 14:47, 14 Kwi 2010    Temat postu:

O kurczaki^^
Podchodziłam do przeczytania tego dwukrotnie Niestety nie z mojej winy xD Za pierwszym razem nawet nie zdążyłam 1/3 przeczytać, wiec byłam lekko skołowana o co chodzi. I zastanawiałam sie, chodziłam i dotarłam by doczytać!
I o mamo! Lubię takie książki xD W sensie taki klimat mi odpowiada, więc do mnie tekst przemawia^^
Ciekawy jezyk i styl^^

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:43, 14 Kwi 2010    Temat postu:

To jest dobre, naprawdę, aż poczułam takie hilsonistyczno-dobrofikowe uniesienie! *przeczytała z zapartym tchem* Wiecie, że kocham AU i podobne "dziwactwa", więc Hilson w klimacie SF - omfg i hell yes!
Będę z niecierpliwością czekać na kolejną część, życzę całej masy weny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:05, 14 Kwi 2010    Temat postu:

Żałuję, że nie czytałam wcześniej *_* Ale mam wytłumaczenie: nie jestem fanką sf, mam uraz, i byłam pewna, że to będzie coś w rodzaju tego wszystkiego emitowanego na AXN Sci-Fi. Miło mnie zaskoczyło, gdy zobaczyłam coś innego. No, póki co innego ^^

Czasu życzę, coby miała kiedy wena się wykazywać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:35, 19 Lip 2010    Temat postu:

Pięknie dziękuję i bardzo się cieszę, że mimo całego urazu, jakie społeczeństwo żywi do apokaliptycznych historii (hej, ale dlaczeego?) ten tekst Wam się spodoba *_*

Drugie części są tym, czego nie znoszę pisać, więc - proszę - pozwólcie tej części być trochę nieuporządkowaną. W końcu to koniec świata, rzeczy dzieją się bardzo szybko, a później nie dzieje się nic (nie wierzę, że piszę takie marne wytłumaczenia Okej, tak naprawdę - bardzo proszę o masę krytyki, nie jestem zadowolona z tej część).

Więcej Chase'a, więcej problemów. (Uwierzcie - to będzie Hilson!)
Tytułowanie rozdziałów z dedykacją dla Katty, która zmobilizowała mnie do tej ciężkiej zabawy

Enjoy!
Mistakes - if found, please return to the owner.


Widząc martwych ludzi
Rozdział 2

- Chcesz coś zobaczyć – nie brzmi jak pytanie, kiedy Chase nachyla się nad nim w bibliotece. House podnosi wzrok znad wyświetlonych na ekranie Opowieści o pilocie Pirxie.
- Jimmy? - pyta tylko, gestem wskazując kierunek. Wilson przegląda katalog działu filozofii. Większa część zbiorów jest zdigitalizowana i dostępna w formie cyfrowej, ale kilka tysięcy unikatów zgromadzono w jednej z podziemnych sal. Konstytucja Stanów Zjednoczonych pomiędzy Biblią Gutenberga a pierwszym drukowanym wydaniem dzieł Szekspira. Chase kręci przecząco głową.
- To sekret! - szepcze podekscytowany.
- Wiesz, że nie lubi, kiedy to robię – próbuje jeszcze raz House.
- Ty to lubisz – odpowiada pewnie Chase. Kiedy diagnosta nie znajduje odpowiedzi (kiedy nie chce jej znaleźć), Robert uśmiecha się z wyższością i odchodzi w stronę wyjścia. House dołącza do niego po kilku minutach intensywnego wpatrywania się w plecy odwróconego Wilsona.
Idą chwilę w milczeniu, każdy kolejny korytarz łudząco podobny do poprzedniego. Tabliczki przy drzwiach zmieniają się w setkach nieznanych nazwisk.
- Już dawno się zgubiłem – kłamie House, kiedy wkraczają na teren sektora naukowego. Rozpaczliwie próbuje zapamiętać kolejność i liczbę skrętów. Chase nie odpowiada, łapie go tylko za ramię i popycha w kierunku drzwi z zaciemnionego szkła. Przesuwa swoją plakietką przed czytnikiem, a drzwi rozsuwają się z cichym sykiem na kilka centymetrów przed nimi. Wrażenie, jakie ogarnia House'a chwilę później, jest niedorzeczne.
- Co to, kurwa, jest? - pyta. Jest oczarowany.
Z trzech stron otaczają ich grube, starannie wypolerowane, szklane ściany – a za nimi, łagodnie podświetlone, hektolitry turkusowej wody.
Są w akwarium.
- Pałac Posejdona. Naukowcy zgromadzili materiał genetyczny, prowadzą projekt mający na celu odtworzyć różnorodność biologiczną, kiedy wrócimy na powierzchnię. Zaczęli...
House przestaje go słuchać, robi kilka kroków w kierunku najbliższej ściany akwarium i staje naprzeciwko siedemdziesięciocentymetrowego wieloryba.
- Jest piękny – ktoś szepcze, a Chase dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że głos należy do House'a. To znaczy – mój ojciec nie zabierał mnie w weekendy do ZOO i dziękuję. Wychwytuje to wszystko w obcym tonie i sposobie, w jaki przesuwa palce po szkle. Delikatnie, z szacunkiem.
- Zrobili coś z jego hormonem wzrostu. Urośnie jeszcze jakieś dziesięć, dwadzieścia centymetrów – dodaje diagnosta, czytając kartę przyklejoną do ściany akwarium.
- Możesz nadać mu imię – proponuje Chase. Kiedy żaden szalony naukowiec nie wyskakuje z wrzaskiem zza metalowego stolika i nie każe im się wynosić, House z uśmiechem wyciąga z kieszeni marker (Chase zastanawia się, czy to ten sam, którego używali do białej tablicy).
Pod informacjami wymienionymi na karcie House dopisuje starannie: Bąbelek
- Mam już dość tych wszystkich idiotycznych, symbolicznych nazw – wyjaśnia wyszczerzonemu radośnie Chase'owi; a przecież to imię jest tak bardzo symboliczne. Brzmi jak pseudonim striptizerki.
- Miałem nadzieję, że wymyślisz coś odpowiedniego – mówi Robert. Oczy House'a błyszczą odbitym turkusem. Na chwilę – tylko na chwilę – podziemne akwarium staje się jednym z tych słonecznych, wypełnionych szumem fal miejsc, o których czytasz w folderach biur podróży.
- Więc... o co chodzi z tymi morderstwami? - pyta nagle diagnosta, marker wiruje pomiędzy jego palcami. Turkus gaśnie do głębokiego lapis lazuli, kiedy odwraca się plecami do ściany akwarium. Mija kilka godzin – a może kilka minut – zanim dostaje odpowiedź.
- Pamiętasz jak Wilson zdenerwował się, kiedy jeden z jego uratowanych samobójców udusił się dwutlenkiem węgla podanym przez maskę?
- Kilka razy.
- Prosili o to - jego głos nie drży, jest cichy i spokojny. House przypomina sobie fioletowe ślady na szyi jednego z pacjentów, o którym opowiadał mu Wilson.
- Nie wszyscy... niektórzy zmieniali zdanie, zanim dwutlenek węgla wypełnił ich płuca? – próbuje. Chase nie jest zaskoczony, kiwa tylko twierdząco głową. - Ale ty wiedziałeś lepiej?
Jeszcze jedno kiwnięcie. Można zachłysnąć się władzą płynącą z decydowania o życiu - House zastanawia się, w jaki sposób Robert się nią nie udławił. Wstrzymuje oddech, kiedy wśród litanii nazwisk padają te znajome.

House, piętnasty sierpnia dwa tysiące dziesięć. Nagranie numer dwa.
Mój organizm dobrze znosi zamknięcie pod ziemią. Nie mam halucynacji, ataków klaustrofobii, napadów duszności. Nie chcę popełnić samobójstwa.
Tylko kretyn chciałby się zabić po tym, jak przeżył największą katastrofę w dziejach, prawda?
Rzeczy są takie popieprzone.


(Chase odprowadza go do pokoju kilka minut później. Stoją chwilę pod drzwiami, milcząc do siebie i wpatrując się w mijających ich ludzi. House myśli o precyzyjnych dłoniach chirurga, zaciskających się coraz mocniej na krtani. Nie dba o śmierć, już dawno straciła na znaczeniu - zastanawia się tylko, jakie to uczucie. Czy to jeszcze były morderstwa, czy tylko kolejna (ostatnia) podjęta decyzja? Gubi się w znaczeniach i jego braku, gdzieś pomiędzy „decydować o czasie” a „decydować o życiu”.

Chase – na swój niesprecyzowany, leniwy sposób - myśli o turkusowych oczach House'a. Bezmyślnie pozwala swojej wyobraźni odtwarzać ten obraz raz za razem, oczy w kolorze turkusowej wody, oczy w kolorze kobaltowego nieba (tęskni za niebem). Zastanawia się, jak mógł wcześniej nie zauważyć, że jego oczy są klejnotami. (Zastanawianie się nad tym nagłym, idiotycznym przejawem romantyzmu zostawia sobie na później).
Żegnają się krótkim skinieniem głowy.

Wilson ma orgazm, kiedy House wchodzi do ich pokoju. Niefortunnie, z kimś innym.
Szczupła, jęcząca w jego ramionach blondynka nie zauważa stojącego w drzwiach diagnosty. Zwraca na niego uwagę dopiero wtedy, kiedy House zaczyna wrzeszczeć, żeby wynosili się z pokoju. James wygląda jak katatonik, wpatrując się z otwartymi ustami w House'a i kręcąc bez sensu głową. Wreszcie udaje mu się wykrztusić:
- House, posłuchaj... To wszystko nie tak... To projekt rozrodczy, zaliczyłem test genetyczny i okazało się...
- Zaliczyłeś też tę dziwkę – warczy House, ignorując oburzony jęk ubierającej się w pośpiechu kobiety. - A jedyne, czemu odpowiada twoje DNA, to słowo kretyn, które możesz sobie wypisać na czole – dodaje, rzucając w niego markerem. - Teraz, (jak mogłeś mi to zrobić?) spieprzaj stąd.
Kiedy wreszcie Wilson wychodzi, prowadząc przed sobą wystraszoną kobietę, House na niego nie patrzy. Szepcze coś podobnego do tak w twoim stylu i zatrzaskuje za nimi drzwi. Jest wściekły i - z czego zdaje sobie sprawę dopiero w pustym pokoju wypełnionym zapachem seksu - cholernie zazdrosny. Nie zastanawiając się nad tym, co robi, ścieli łóżko Wilsona – jakby to mogło uporządkować resztę życia. Jego umysł pochyla się w zdziwieniu nad tym uczuciem – jeszcze jeden koniec świata. Ale racjonalizm uprzejmie podsuwa mu pracę pewnego doktora (Absurdalność monogamii jako wyboru dokonywanego w kontekście ewolucyjnym) i listę wszystkich kochanek Wilsona. Wzorowy przykład inteligencji gatunkowej.
House ma ochotę wyjść, wyjść na zewnątrz i rozpędzić się na swoim motorze, cudownie pustymi ulicami. Tylko, że – oczywiście – to niemożliwe. Dociera to do niego po raz pierwszy od zejścia pod ziemię, niczym celnie wymierzony cios w splot słoneczny. Krztusi się, powietrze staje się nagle za rzadkie, ściany napierają na jego umysł natrętną świadomością ton ziemi ponad nimi. Cztery ściany ich pokoju, za nimi kolejne pokoje, setki, tysiące, wreszcie ziemia – ciężka, ciemna, nieruchoma. Jakie to uczucie zakrztusić się ziemią? Jest tu zamknięty jak w pieprzonej pułapce, dałem się pogrzebać żywcem w pudełku ze stali i betonu, myśli. Próbuje skupić się na jakimś szczególe, wreszcie – z trudem przypomina sobie listę objawów boreliozy. Powtarza ją kilka razy, zanim jego oddech wyrównuje się, a serce przestaje bić tak mocno.
Jego głos drży odrobinę, kiedy włącza komputer i otwiera swój dziennik.
- House, piętnasty sierpnia dwa tysiące dziesięć. Nagranie numer dwa.
Mój organizm dobrze znosi zamknięcie pod ziemią. Nie mam halucynacji, ataków klaustrofobii...)

Rzeczy są takie popieprzone. Czy ktoś tego w ogóle słucha?
Badania neuroobrazowe wykazują nietypową aktywność w obwodach neuronalnych obejmujących struktury związane z procesami umysłowymi, która towarzyszy depresji, OCD i PTSD. Body sushi to sposób serwowania sushi na ciele nagiej kobiety bądź mężczyzny.
Wilson ratuje świat, nie wychodząc z łóżka. Jestem ciekawy, kiedy załatwi sobie majtki z błyszczącymi inicjałami.
Tęsknię za oknami.


Ten ironiczny komentarz budzi w House'ie coś znajomego. Może Wilson znalazł w nim jakieś jaśniejsze emocje i uczucia, może znalazł coś, co House w swoim upośledzonym postrzeganiu świata mógłby nazwać miłością; ale teraz, kiedy świat kpi z niego w najstarszy znany sposób – zakochany, bezbronny House nie wie, jak sobie z tym poradzić. Nie jest przyzwyczajony do bycia bezbronnym; okazuje się również, że nie jest przyzwyczajony do bycia zakochanym. Pozwala więc komuś znajomemu – dawnemu sobie, który nie musi dbać – zająć się wszystkim.
Widmo Schopenhauera kiwa z politowaniem głową nad karykaturą świata.
House wpatruje się w przestrzeń za ekranem komputera. Jedna ze ścian w ich pokoju przepruta jest szklanym panelem, który można dowolnie ściemniać – i rozjaśniać, aż do przezroczystości. Teraz panel jest wygaszony, od korytarza pełnego ludzi oddziela go zwykła szyba.
Wpatruje się w przestrzeń, a jego oczy rozszerzają się gwałtownie, kiedy wśród grupy osób dostrzega jasnobrązowe włosy związane w kucyk. Cameron odwraca się i, uśmiechając się nieśmiało, odwzajemnia spojrzenie.
House doskonale pamięta jej pogrzeb, upalne popołudnie i duszny zapach lilii.

Koniec nagrania numer dwa.

CDN

Opowieści o Pilocie Pirxie - zbiór opowiadań sc-fi Stanisława Lema. Poza rozważaniami na temat zdolności maszyn do przejęcia władzy nad człowiekiem, Lem mówi również o zwykłych ludzkich słabościach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Pon 10:27, 23 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:15, 19 Lip 2010    Temat postu:

Cudowne. Piękne. *.* Chwilowo nie potrafię napisać nic mądrzejszego, wieczorem się porządnie rozpiszę, obiecuję.
W każdym razie jestem zachwycona, koniecznie bierz się za nagranie nr. trzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:07, 21 Lip 2010    Temat postu:

Jakkolwiek jedyny postap, który jako tako lubię, to Fallout (mimo, iż to gra, polecam ) i nigdy jakoś nie potrafiłam znieść tego klimatu "uwięzienia" (tutaj wielki plus dla ciebie, bo klimatyczny twój fik niczym impreza na Ibizie ), to jednak wzięłam i przeczytałam następny rozdział. I od razu spodobała mi się jedna scena. Bo tak już mam, że zwracam uwagę na szczegóły. Fabuła może sobie być jaka chce, mnie tylko szczegóły interesują Chodzi o scenę, kiedy House ścieli łóżko po tym, jak Wilson i blondynka wychodzą. To jest raptem jedno zdanie, ale matko, jakże sugestywne i piękne
BTW, czy tylko ja tak uważam, czy Wilson to kompletny bałwan? I czy ten cały "projekt rozrodczy" nie jest durny? Spójrzcie na to, Wilson uprawia seks z jakąś kobietą, w laboratorium mu ją podsunęli, czy co? A w dodatku robią to w jego i House'a pokoju! W miejscu, gdzie ktoś może wejść. Czy oni tam nie mają jakichś specjalnych, odseparowanych pokoi, gdzie pary miałyby maksimum prywatności? Czy ktokolwiek kontroluje ten "projekt"? Bo ja wiem, robi notatki, zbiera dane na temat odbytych już stosunków i par, które je odbyły, ilości tychże stosunków. No i potem ktoś musiałby kontrolować wszystkie ciąże.
Z tego wynika, że Wilson albo kłamie, albo to skończony idiota (chociaż i tak w obu przypadkach na jedno wychodzi). Ewentualnie z całym projektem jest coś nie tak.

No taak. I widzisz bullet, znowu to zrobiłam Co jest ze mną i z tym niepotrzebnym skupianiem się na szczegółach?! Wybacz, kochana, obiecuję, że już nigdy ode mnie takich wywodów nie uświadczysz Tak czy siak, fik jest boski, a mój nos wyczuwa zbliżającą się wielkimi krokami prawdziwą akcję

BTW, oczekują również o wiele więcej zakochanego House'a, oraz Wilsona, któremu wrócił rozum I niech już lepiej zrezygnuje z tego projektu. Kto wie, może z Housem też będą mogli 'wyprodukować' parę pociech
PS, a tak w ogóle, to czemu House'a nie wzięli do projektu? Bo, nie daj Boże, kalectwo przeszłoby na dziecko wraz z cynizmem?
PS2, kocham cię (platonicznie )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 13:31, 24 Lip 2010    Temat postu:

*___* Piękne to jest!
Wspaniały klimat! Mimo mojej Chasefobii mam ochotę wciaż to czytać. Ta cała sytuacja jak on go wziął do tego "akwarium"! Ciekawy pomysł

Hmmm.... Pierwszy mój odruch to śmiechpo przeczytaniu tego zdania:
Cytat:
Wilson ma orgazm, kiedy House wchodzi do ich pokoju. Niefortunnie, z kimś innym.

Chwilę później jednak przychodzi mój malutki móżdżek do głowy i czuję obruzenie! Jak on mógł?! Dzięki House'owi tam jest! Kocha go, a robi coś takiego? Nie rozumiem mężczyzn naprawdę! A próbowałam zrozumieć

I tak House zakochany jest uroczy *___*

Pogódź ich szybko i jakaś era

Weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:04, 24 Lip 2010    Temat postu:

Tym razem nie zaniemówiłam, ale to chyba jeszcze pozostałość po ciągłym Ćwiekowym "mówcie, czytajcie, komentujcie".

Bardzo się cieszę, że jest kontynuacja. I że jest ona tak dobra. Rozdział wcale nie jest niepoukładany. Jest wyważony. Idealne połączenie informacji i niezwykłego klimatu. Dalej jest duszno, dalej jest ciekawie. Tym razem dostajemy część, którą łatwo można podzielić na dwa fragmenty, bardzo od siebie różne.

Z jednej strony mamy House'a i Chase'a, piękną przyjaźń, pewnego rodzaju braterstwo i może coś, coś pięknego i mającego znaczenie. Coś dobrego. Chase, Chase to miód, słodycz w popieprzonym świecie, gdzie wszystkiego nie ma. Ale on jest i jest wieloryb - Bąbelek to świetne imię. Uśmiechnęłam się, bo nikt oprócz nich tego nie zrozumie, dla innych to będzie wyjątkowo głupi dowcip, dla nich to symbol i wspomnienie, i inne życie. Lepsze życie(?).

Z drugiej strony natomiast - Wilson. Wilson, który jest po prostu sobą, tym bohaterem, którego znamy. Tym facetem o wcale nie tak krystalicznie czystym charakterze. I Wilson wnosi nutkę tragizmu do tej części - on jest jej piołunem, gorzką przeciwwagą dla jasnego fragmentu Chase'a. I ja to kupuję i wcale nie domagam się pogodzenia House'a i Wilsona. Jak dla mnie ten słodko-gorzki - czy nawet słodko-kwaśny - związek może takim pozostać. W końcu przeżyli koniec świata, otaczają ich długie korytarze nicości, tak naprawdę nie mają normalnego życia i mieć nie będą. I wbrew temu, co myśli House, wcale nie wyszli bez szwanku. Końce świata, nawet te nie do końca udane, pozostawiają ślady, zawsze. Pół biedy, jeśli są to ślady na ciele - to te na umyśle stanowią problem.

I dołożyłaś, tą Cameron na końcu. Ciekawam, co wymyślisz dalej.

Pisz, pisz! I dziękuję za zadedykowanie tytułów, ten jest cudowny.
Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:40, 25 Lip 2010    Temat postu:

Ale jak można krytykować ten tekst? Moim zdaniem ten rozdział jest tak dobry jak pierwszy
Nadal jest smutno, źle i przygnębiająco (to komplement! ^_^) - szczególnie mocna czuć to podczas ataku paniki House'a.

Kolejna sprawa - Chase. Cudownie go opisujesz! Mam nadzieję, że nie zniknie z tekstu i że jego relacja z House'm nadal pozostanie w okolicach pierwszego planu. Ich spotkania i rozmowy są świetne. Z kolei wątek hilosnowy jest dla mnie zagadką. Na początku pierwszego rozdziału zapowiadał się banalnie, ale teraz wszystko się w nim pokręciło. Wilson pokazuje swoją złą stroną i to House jest nagle tym bezbronnym i zakochanym (co o dziwo wypada bardzo autentycznie). Naprawdę nie wiem jak to mogłoby się dobrze skończyć.

Ładnie wprowadziłaś Cameron do tekstu. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału!

Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:19, 27 Lip 2010    Temat postu:

Iskrzak: Dziękuuję Bardzo-bardzo się cieszę, że jest w porządku *_*
Co do Twojego wcześniejszego posta - że kochasz AU - no cóż, AU is love, cross is love i RPF is love Poza tym, to niezła zabawa

Lady: Dziękuuję
Klimat najważniejszy, jak padnie klimat to padnie cały fik ^^' (Taak, a ja wcale nie czytam złowieszczych przepowiedni Majów i nie oglądam dziesiąty raz Tycus, kometa śmierci, żeby się wczuć! No dobrze, wtedy wyszłaby mi jakaś prześmiewcza komedia )

Wilson... jest Wilsonem. Takim, jakiego moja zakrzywiona wyobraźnia widzi, przez pryzmat kilku żon, kilku kochanek i "nawet nie wiesz, ile człowiek jest w stanie sobie wybaczyć", które rzucił w jednym z odcinków.

Pokoje i gabinety są na magnetyczne karty, więc poza House'm i osobami upoważnionymi nikt nie powinien wejść Kontrolują, kontrolują, jak wszystko w tej kopii świata. Wpuściłam ich do pokoju Wilsona, bo - przynajmniej wg mnie - nie byliby się w stanie rozluźnić w jakimś laboratorium z naukowcami za szybą.
Cytat:
Wybacz, kochana, obiecuję, że już nigdy ode mnie takich wywodów nie uświadczysz


Ale ja bardzo pragnę takich wywodów! I bardzo mnie cieszy jak ktoś się skupia na szczegółach, bo wiem, że mogę się gdzieś pomylić z czymś i zepsuć całą historię ^^' A jeśli zmusza do zastanowienia to bardzo dobrze! Podważanie prawdopodobieństwa jest moim prywatnym zboczeniem i, z pełną świadomością, radośnie godzę się na używaniu tego na moim tekście

Jeszcze trochę szalonych pomysłów mam, więc powinnaś dostać swoją akcję W - dosłownie - zabójczej dawce
Ja też Cię kocham!

Agusss: Yeah! *przekaz podprogowy* Chase jest cudny, Chase jest cudny *koniec przekazu podprogowego*
Co do pogodzenia i ery... naprawdę myślisz, że po końcu świata wszystko będzie łatwe? *evil mode on* Ja tylko napisałam na początku, że szczęśliwie się skończy (a już co kto rozumie pod pojęciem szczęścia... ). Może moja wyobrażona, nieprzekładalna na jakikolwiek język era się jednak zmaterializuje
Dziękuję bardzo

Katty: Dziękuuję! *__*

Mimo wszystko, wciąż uważam, że trochę nabałaganiłam (a rozdział powinien być o stronę dłuższy, bo jeśli tak dalej pójdzie, to nie zmieszczę się w 10 częściach). Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać i duszność (maski tlenowe dołączamy gratis do popcornu, Koniec Świata tylko teraz, transmisja na żywo!), i Twoją ciekawość ^^

Chase jest równie popieprzony jak koniec świata i jak wszyscy inni, którzy przeżyli - ale też zależy mu w ten specjalny, Chase'owy sposób na House'ie (moja wyobraźnie uważa to za bardzo kanoniczne, a co tam!)
Dobrze, że go lubisz, bo pojawią się też powody, żeby go nie lubić. (Chociaż, jeśli dobrze trafię, może polubisz go wtedy jeszcze bardziej ^^)

Bardzo się cieszę z tego, co widzisz w Wilsonie - i że udało mi się go napisać tak, że można dostrzec takie rzeczy; i nie wypada przy tym sztucznie. Nie będę psuć niespodzianki; Cameron na razie milczy i patrzy na House'a z delikatnym uśmiechem.
Będę się starała wymyślać kolejne śródtytuły, trzeba trochę poćwiczyć twórcze myślenie po polsku

Pino: Może jednak... można? Bo jeszcze rozpuszczę się w wiadrze z tęczowym lukrem ze szczęścia i nie będzie komu pisać
Smutno, źle i przygnębiająco jest właśnie tym, co chciałam uzyskać ^^ A Chase zdecydowanie nie zniknie, choćbym miała siedzieć nocami nad jego postacią, żeby ułożyć go w odpowiedni sposób.
Hilson, oczywiście, będzie skomplikowany od końca do samego końca (właściwie co może nie być skomplikowane w takiej rzeczywistości?) O ile w połowie nie wpadnę w jakąś koszmarną depresję i nie postanowię się wyżyć na chłopcach (tzn., bardziej niż zdarzało mi się do tej pory) to ma spore szanse skończyć się szczęśliwie. W pewnym sensie
Bardzo dziękuję ^^

***

Trzecia część pojawi się dopiero za dwa tygodnie, z powodu mojego wyjazdu na wakacje (co wiąże się z brakiem Internetu, niestety - a może na szczęście?) Obiecuję przywieźć ze sobą trochę (mam nadzieję) dobrych tekstów i od razu się nimi podzielić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:28, 27 Lip 2010    Temat postu:

Gawd, 333, nawet sobie nie wyobrażasz, jak za tobą tęskniłam. I za tym tekstem, którego pierwsza część mnie tak oczarowała. I za Czesiem, którego uwielbiam bardziej niż House'a i Wilsona razem wziętych.

I nawet tęskniłam trochę za Cameron. Bo naprawdę starałam się ją polubić po tym chamskim 6 sezonie. I chyba mi się to udało.

Poza tym, tekst wcale nie jest nieuporządkowany. Jest idealny. I jestem w szoku. Bo jeszcze czegoś takiego jak to nie czytałam.

Boszz, no co ja mam ci tu napisać?
Mam powtórzyć słowa Katty? Nieee, przecież wiesz, że mi się cholernie podobało, że to było wspaniałe, imponujące, wciągające i do tego jeszcze to ucięcie. Nie mogłaś poddać nam chociaż kawałka dalej?

W każdym razie, weny. Mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo weny. Top się w niej, a co mi tam. Tylko pisz szybko dalszy fragment


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin