Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Ciężka noc
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:30, 19 Lut 2008    Temat postu: Fic: Ciężka noc

Kategoria: friendship


Zweryfikowane przez Richie117

Cytat:
Kolejny fic, który podbił moje serce (zarówno treścią, jak i prostym językiem - ach, prawie nie muszę zaglądać do słownika ) Cóż jeszcze mogę dodać? Chyba tylko tyle, że ktoś w końcu zabije biednego Wilsona... :wink:


Tytuł: Ciężka noc ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: xgraciela
Tłumaczenie: moje
Streszczenie (a raczej mój komentarz): Kolejna próba wydobycia z House'a ludzkich uczuć/reakcji (tylko czemu zawsze kosztem Wilsona...)


CZĘŚĆ I

Gdy House i Wilson opuszczali razem szpital, na dworze było już zupełnie ciemno.

- Jedziemy do mnie? - spytał House, gdy mijali drzwi.

Wilson ciaśniej owinął szal wokół szyi.
- House, nie jestem w nastroju. Może jutro...
Kilka płatków śniegu spadło na jego włosy i prawie natychmiast się roztopiło.

- Och, daj spokój! Nie miałem dziś dyżuru w klinice. Muszę to uczcić!

- House, jestem zmęczony. Postawiłem dziś dwie terminalne diagnozy. Jedyne, czego teraz potrzebuję, to gorący prysznic i łóżko - Wilson zadrżał lekko i ciaśniej otulił się płaszczem.

- Nie umiesz się bawić!

- House... - Wilson chciał powiedzieć coś więcej, ale zamiast tego tylko westchnął. - Dobra... Tylko żadnych horrorów. Potrzebuję czegoś sentymentalnego i zabawnego.

House uśmiechnął się lekko. Wiedział, że jego przyjaciel nie będzie się długo opierać.

- Chińskie czy włoskie? - spytał Wilson.

- Nie ma znaczenia, dopóki ty płacisz - odparł szybko House i już był w połowie drogi do samochodu. Wilson westchnął ponownie i wyciągnął komórkę, żeby zamówić kolację.

W drodze do domu House mówił głównie o nowinkach z General Hospital, co absolutnie nie obchodziło Wilsona, więc tylko kilka razy skinął głową. Pomysł z oglądaniem filmu był zły, Wilson był zmęczony i nie miał najmniejszej ochoty spędzać tego wieczoru przed telewizorem, ale nie mógł odmówić House'owi. Albo mógł? Nie był pewien.

----------------------------

Jedzenie było dobre, a film rozśmieszył Wilsona kilka razy. Gdy zaczęły się napisy, ziewnął i spojrzał na House'a, który cicho chrapał po swojej stronie kanapy. Wilson się uśmiechnął. Zerknął na zegarek, była 23.38. Gdy spojrzał za okno, zobaczył gęsto padający śnieg i westchnął. Kolejna noc na kanapie...

Wilson złapał pilota i wyłączył telewizor. House poruszył się w odpowiedzi.

- Jak... - ziewnął. - Jak się skończyło?

Wilson przewrócił oczami.
- Pobrali się - odpowiedział lakonicznie.
Wolno wstał z kanapy, pozbierał talerze i dwie butelki po piwie, i ruszył do kuchni.

- Fajnie.
House połknął na sucho tabletkę vicodinu i podniósł się z kanapy.
- Zostajesz?

- Prawdopodobnie.

- Tylko nie zmocz mi znów kanapy. Jej czyszczenie zajęło całe wieki!

- Nie zaczynaj znowu, House! - zawołał Wilson, rozdrażniony, ale jego głos zagłuszył szum toalety.

- Mówiłeś coś? - spytał niewinnie House, z diabelskim uśmiechem na twarzy.

- Nie - Wilson spojrzał na niego z niezadowoleniem.

- To dobrze. Ręczniki są w łazience. Idę spać! - House skierował się do sypialni.

Wilson tylko potrząsnął głową.

----------------------------

Po długiej, gorącej kąpieli, Wilson uświadomił sobie, że zapomniał zabrać ręcznika z szafki.
- Cholera.

Wyszedł z wanny. W momencie gdy przenosił ciężar ciała z jednej nogi na drugą, stracił równowagę i poślizgnął się na mokrych kafelkach. Nie zdążył nawet spostrzec, co się stało, tylko odruchowo krzyknął. Wszystko stało się za szybko. Gdy upadał, uderzył dosyć mocno głową o brzeg wanny. Gwałtowny ból przeszył jego czaszkę i otoczyła go ciemność...

cdn...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 0:13, 09 Maj 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 19:46, 19 Lut 2008    Temat postu:

Richie117, jesteś fanką Hilsona, czy po prostu lubisz brutalne fiki?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:52, 19 Lut 2008    Temat postu:

Lubię Hilsona w brutalnych fikach

Zresztą Hilsona lubię w każdej postaci... Ale jak już pisałam, tych najulubieńszych moich fików na razie nie jestem w stanie przełożyć...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Wto 20:17, 19 Lut 2008    Temat postu:

a kiedy ciąg dalszy? nie możemy tak zostawić biednego Wilsona na zimnej podłodze w łazience w dodatku nagiego!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 20:17, 19 Lut 2008    Temat postu:

Hilson ROCKS

już czytałam tego fica w oryginale i mnie zauroczył jest przecudny a tłumaczenie jeszcze lepsze

wiesz jak ja Cię uwielbiam Richie117


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:33, 19 Lut 2008    Temat postu:

ofwca napisał:
a kiedy ciąg dalszy? nie możemy tak zostawić biednego Wilsona na zimnej podłodze w łazience w dodatku nagiego!

Jutro będzie (a przynajmniej się postaram)
(i chciałam pominąć milczeniem kwestię nagości Wilosna - żeby kolejny erotyk z tego nie wyszedł - ale skoro już padło to słowo...)

Bruno, moja ty ulubiona czytalniczko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Wto 20:39, 19 Lut 2008    Temat postu:

zawsze można zaznaczyć, że Wilson z niewiadomych przyczyn kąpał się w ubraniu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto 20:51, 19 Lut 2008    Temat postu:

E tam nie wymyślajcie już nie bójcie się tego powiedzcie głośno
Wilson był nagi


na samą myśl robi mi się wesoło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:13, 20 Lut 2008    Temat postu:

Bruno napisał:
E tam nie wymyślajcie już nie bójcie się tego powiedzcie głośno
Wilson był nagi
na samą myśl robi mi się wesoło

To zabrzmiało prawie jak Król jest nagi, z bajki o Nowych szatach Cesarza
Mnie na myśl o tym robi się gorąco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Śro 20:06, 20 Lut 2008    Temat postu:

O tak
gorąco jeszcze bardziej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marla
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:15, 20 Lut 2008    Temat postu:

Oh, biedny Wilson, przecież jak House go znajdzie
nagiego w łazience to będzie mu to wypominał do
końca życia (końca życia House'a lub Wilsona)!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:23, 20 Lut 2008    Temat postu:

Cytat:
No, już się możecie nie martwić, że Wilson leży sam, nagi w łazience...


CZĘŚĆ II

House obudził się, słysząc głuchy łomot. Zdążyło mu się już coś przyśnić, i chwilę zajęło mu, zanim zdał sobie sprawę z tego, gdzie się znajduje. Złapał zegarek. Spał zaledwie 20 minut. Noga nie bolała, dzięki tabletce, którą wziął przed pójściem do łóżka, więc teraz nie miał żadnego powodu, by wstawać. Wilson będzie musiał mu zapłacić, za tak brutalne wyrwanie ze snu!

Powoli wstał z łóżka i chwycił laskę.
- Wilson?! Co ty, do cholery, wyprawiasz? - zawołał z sypialni.
Gdy wszedł do salonu, zobaczył tylko światło sączące się z łazienki.

- Wilson!?
Nic.
House pokuśtykał do lekko uchylonych drzwi łazienki.
- Wilson! Jeśli się nie odezwiesz, wchodzę!

Wciąż brak odpowiedzi.
- Dobra, ostrzegałem cię - House otworzył drzwi i zobaczył Wilsona, nagiego i leżącego na podłodze. - Mój Boże! WILSON!

Pozwolił lasce upaść na ziemię i niezdarnie uklęknął na podłodze obok nieruchomego przyjaciela. Wilson nie wyglądał dobrze. Leżał na brzuchu, a wokół jego głowy zdążyła utworzyć się kałuża krwi.

Lekarska natura House'a nakazywała mu zrobić coś i to szybko, ale widok Wilsona mu tego nie ułatwiał.

Po kilku sekundach profesjonalizm jednak zwyciężył. Delikatnie, ale stanowczo House przyłożył palce do szyi Wilsona, by sprawdzić puls. Był nierówny, ale wyczuwalny.

House szybko sprawdził, czy nie ma uszkodzeń kręgosłupa. Uspokojony, odwrócił go ostrożnie na plecy, a pod głowę wsunął mu ręcznik.

- Wilson? - głos House'a zabrzmiał dziwnie. Miejsce zwyczajowego sarkazmu zajęło zaniepokojenie. Poklepał przyjaciela po policzku, czekając na jakąkolwiek reakcję.

Rzęsy Wilsona drgnęły. Jego oczy otwarły się powoli, ale zaraz znów się zamknęły.
- Auuu... - jęknął Wilson.
Jego pięści były zaciśnięte, zaczął drżeć, a krew zdążyła już prawie w całości pokryć jego twarz.

- Słyszysz mnie? - House złapał go za nadgarstek.

Odpowiedział mu ledwie dostrzegalnym skinieniem.
- Boli - zdołał wykrztusić Wilson.
House obejrzał trzycentymetrowe rozcięcie nad prawym okiem Wilsona. Krew wciąż spływała w dół po policzku.

- Wiem - powiedział łagodnie House - Wytrzymaj. Muszę iść po kilka rzeczy, w porządku?

- Okay - Wilson zaczął się pocić, a jego dłonie zaczęły drżeć.

Mając jego zgodę, House wstał, chociaż z pewnymi trudnościami. Wrócił po mniej niż minucie, z apteczką, kocem, lekarską latarką i swoim telefonem komórkowym. Położył wszystko obok Wilsona i namoczył ręcznik, zanim ponownie uklęknął przy nim. Czuł przeszywający ból w nodze, ale w tym momencie przejmował się ważniejszymi rzeczami.

House wybrał najpierw numer pogotowia, a później zadzwonił do Cuddy, żeby przygotowała rezonans dla Wilsona. Obie rozmowy były krótkie i rzeczowe.

Wilson oddychał szybko i najwyraźniej sprawiało mu to duże cierpienie.
- Co jeszcze oprócz głowy cię boli? - spytał szybko House.

Onkolog złapał oddech.
- Klatka piersiowa i lewa kostka - jego słowa były niewyraźne z powodu zaciśniętych zębów.

- Okay, uspokój się - House wytarł krew z twarzy przyjaciela i położył sterylną gazę na rozcięciu. Potem wziął latarkę.

Wilson skrzywił się z bólu, gdy House uniósł jego powiekę, by sprawdzić źrenicę. Potem zrobił to samo z drugim okiem. Źrenice reagowały, co było dla obu dobrą nowiną.

Wilson wciąż drżał, więc House owinął go kocem.
- Wiesz, gdzie jesteś?

Młodszy mężczyzna omiótł wzrokiem pomieszczenie. Udało mu się nie zamknąć oczy, chociaż wciąż krzywił się z bólu.
- W... twojej łazience?

- Jak się nazywasz?

- Wilson..., James.

- Wiesz jaki dziś dzień?

Wilson spróbował sobie przypomnieć i na jego twarzy pojawił się strach.

- Nie... nie wiem - zadrżał gwałtownie, a jego oddech znów przyspieszył.

- Ciii..., spokojnie, wszystko będzie dobrze. Musisz się tylko uspokoić - House uspokajająco położył mu dłoń na ramieniu.
To chyba pomogło, bo oddech Wilsona znów się uspokoił. Pomimo bólu, poczuł się bezpiecznie. Mógłby przysiąc, że jeszcze nie słyszał, by House kiedykolwiek mówił do niego tak łagodnie, i poczuł się dziwnie.

Poczuł, że nagle jego powieki stały się bardzo ciężkie i wszystko, czego zapragnął, to zasnąć.

- Heej! Nie zasypiaj przy mnie, dobrze? Zostań ze mną - House potrząsnął nim lekko. - Obejrzę twoją klatkę.

- Wybacz - wymamrotał Wilson. Wiedział, że nie powinien spać, wiedział, że niebezpieczeństwo zapadnięcia w śpiączkę przy uszkodzeniach głowy jest bardzo duże, ale czuł się taki zmęczony!

- Nie śpij - odparł House cicho i z większą troską niż dotychczas, gdy zaczął ostrożnie dotykać klatki piersiowej przyjaciela. Prawie natychmiast wyczuł wypukłość po lewej stronie. Wilson jęknął w odpowiedzi na dotyk. Czwarte żebro było z całą pewnością złamane, prawdopodobnie wskutek upadku na twardą podłogę.

- Masz zawroty głowy? Mdłości?

- Nie... tylko boli - syknął Wilson.

- Gdzie, do diabła, jest karetka? - tym razem w głosie House'a brzmiała wściekłość. Nie mógł zrobić dla Wilsona już nic więcej, i nienawidził czekać. Chciał jak najszybciej zrobić Wilsonowi rezonans i podać mu tlen.

Oczy Wilsona znów powoli się zamykały. House wiedział, że jeśli nic się nie stanie, Wilson wkrótce zaśnie. Z jednej strony to była święta, nietykalna zasada, z drugiej - House pragnął, żeby Wilson pozostał przytomny. Czule złapał przyjaciela za rękę i ścisnął ją stanowczo.

- No, dalej! Zostań ze mną - powiedział prawie błagalnie.

Wilson poruszył się i znów otworzył oczy. Skinął głową i lekko odwzajemnił uścisk. Wreszcie coś trzymało go przy życiu.

cdn...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Śro 20:29, 20 Lut 2008    Temat postu:

To takie słodkie... Aczkolwiek czekam na mrożący krew w żyłach moment, kiedy razem skoczą z dachu szpitala, krzycząc do siebie "Kocham cię" .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Śro 21:07, 20 Lut 2008    Temat postu:

to takie wzruszające! biedny Wilson mam nadzieję, że nic mu nie będzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marla
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:12, 20 Lut 2008    Temat postu:

"Wrócił po mniej niż minucie, z apteczką, kocem, lekarską latarką i swoim telefonem komórkowym"
- mam nadzieję, że szybko okrył nagie ciało Wilsona tym kocem!
Biedny Wilson oby to nic poważnego!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 18:55, 21 Lut 2008    Temat postu:

Marla napisał:

- mam nadzieję, że szybko okrył nagie ciało Wilsona tym kocem!



a ja mam nadzieję że nie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:11, 21 Lut 2008    Temat postu:

Marla, Bruno - wysyłałyście te posty przed przeczytaniem, czy Wam umknęło, że House już zdążył przykryć Wilsona :?:
No, już, już, nie ma na co się gapić

Jutro będzie reszta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw 19:45, 21 Lut 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
Marla, Bruno - wysyłałyście te posty przed przeczytaniem, czy Wam umknęło, że House już zdążył przykryć Wilsona :?:
No, już, już, nie ma na co się gapić

Jutro będzie reszta


Po przeczytaniu ale i tak chce żeby Wilson był odkryty
Już się nie mogę doczekać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Czw 20:17, 21 Lut 2008    Temat postu:

odkrytego Wilsona czy kolejnej części?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marla
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:18, 21 Lut 2008    Temat postu:

ja jednego i drugiego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:30, 21 Lut 2008    Temat postu:


W tym fiku nie ma już ani słóweczka o odkrytym Wilsonie Ale ciągle pozostaje kolejne kilka setek ficów do przeczytania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Czw 20:59, 21 Lut 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:

House otworzył drzwi i zobaczył Wilsona, nagiego i leżącego na podłodze.


jedno słowo ale zawsze pozostaje pole popisu dla wyobraźni


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marla
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:00, 21 Lut 2008    Temat postu:

Tak, a moja wyobraźnia pracuje jak szalona

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:18, 22 Lut 2008    Temat postu:

Osz wy złeee, niedobreee (tymniemniej z moją wyobraźnią nie jest lepiej )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:24, 22 Lut 2008    Temat postu:

Cytat:
To skoro obiecałam...


CZĘŚĆ III

Noga doprowadzała go do szaleństwa, ale House został z Wilsonem na podłodze, dopóki nie przyjechała karetka.

- Tutaj! - zawołał, gdy zjawili się sanitariusze.

Dwóch młodych mężczyzn przybiegło do nich korytarzem. House podniósł się niezdarnie.
- Mężczyzna w średnim wieku, wstrząs mózgu, prawdopodobnie trzeci lub czwarty stopień. Źrenice reagują, rozcięcie na kości czołowej, krwawienie ustało. Złamał żebro i prawdopodobnie skręcił kostkę - przerwał, zastanawiając się, co jeszcze może być istotne.

- Pan jest lekarzem? - spytał jeden z sanitariuszy, gdy jego kolega klęknął obok Wilsona, sprawdzając zgłoszone obrażenia.

- Oczywiście, że jestem. I on też - House wskazał na przyjaciela.

- Słyszy mnie pan - sanitariusz zwrócił się do pacjenta.
Wilson tylko skinął głową. Czuł się wyczerpany.
Drugi sanitariusz przygotował tlen i podłączył Wilsona do kardiomonitora. Unieruchomił też jego szyję plastikowym kołnierzem, na wypadek uszkodzenia kręgosłupa.

- Zaraz podam coś przeciwbólowego - powiedział ratownik.
Po kolejnym skinieniu, zręcznie umieścił wkłucie na grzbiecie jego dłoni i zaczął podawać dożylnie leki.

- Co to jest? - chciał wiedzieć House. Stał za nimi i czuł się, jakby był w koszmarnym śnie.

- Płyny i tylenol, musiałem podać coś na ból. Jest na coś uczulony? - zapytał sanitariusz.
House tylko kiwnął głową na "nie".

Sanitariusz przytaknął, podał lekarstwo i pobiegł po nosze.

- Jedzie pan z nami? - spytał drugi ratownik, uzupełniając kartę.

House skinął głową i pokuśtykał do holu, żeby włożyć kurtkę. Nadal wyglądał trochę śmiesznie, mając na sobie spodnie od piżamy.

--------------------------

- Do którego szpitala jedziemy? - spytał sanitariusz, gdy wsiedli do karetki.
Wilson był już stabilny i cicho leżał na noszach. Czuł się dziwnie, ale nie wiedział, czy to z powodu obrażeń, czy leków przeciwbólowych.

- PPTH - odparł szybko House. - Obaj tam pracujemy i już na nas czekają.

Sanitariusz przytaknął. Princeton General był bliżej, ale pacjent był stabilny, a drugi mężczyzna miał z pewnością powody, żeby jechać do PPTH.

Wilson poruszył się i odwrócił głowę w lewo, twarzą do House'a, który ściskał go mocno za obie ręce. Fala poczucia winy zalała onkologa.

- House, źle z twoją nogą? - spytał cicho, ale mimo to w jego głosie było słychać obawę.

- Choć raz martw się o siebie! To ty tutaj jesteś chory! - głos House'a przepełniała troska.

Wilson uśmiechnął się i rozprostował dłoń, w której nie było wenflonu, by złapać rękę House'a. Starszy lekarz spojrzał na niego podejrzliwie, ale odwzajemnił uścisk, ponownie tej nocy łamiąc ścisłą regułę. Kto by się przejmował...

Gdy Wilson ponownie zamykał oczy, jego usta rozciągnęły się w lekki uśmiech.

-------------------------

Cuddy osobiście czekała na nich przy wejściu na ostry dyżur. Sanitariusze szybko zabrali Wilsona do środka i powieźli go na badania. Przepuściła ich i spojrzała na House'a, który kuśtykał za nimi tak szybko, jak tylko był w stanie.

Zatrzymała go, łapiąc go za ramię.

- Pozwól im wykonywać ich pracę. Rezonans jest już przygotowany, wszystko będzie w porządku - mówiła cicho i uspokajająco.

House skinął głową i osunął się na jedno z plastikowych krzeseł, stających wzdłuż korytarza. Opuścił głowę i przymknął oczy ze zmęczenia. Usiadła obok niego. Na jej twarzy malowała się troska.

- Co się stało?

- Nie wiem - House westchnął i jeszcze bardziej spuścił głowę. - Usłyszałem łomot i znalazłem go w łazience. Musiał poślizgnąć się na mokrej podłodze.

- Jestem pewna, że nic mu nie będzie - Cuddy ponownie dotknęła jego ramienia.

- Dzięki - powiedział i ruszył do windy.
Coś jest nie tak, pomyślała Cuddy. To nie był House. Żadnych uwag czy choćby odpowiedzi. I podziękował jej! A sposób, w jaki szedł wolno korytarzem, utykając, był w jakiś sposób smutny.

- House! - zawołała za nim. - Dokąd idziesz?

Zatrzymał się i myślał przez chwilę, a potem się odwrócił.
- Do biura. Muszę znów zrobić się na bóstwo dla ciebie - wskazał na swoją piżamę i bardzo slaby uśmiech pojawił się na jego twarzy.

Cuddy potrząsnęła głową z uśmiechem.
- Spotkamy się na rezonansie.
Z drugiej strony, może to wciąż był ten sam House, którego znała od zawsze.

------------------------------

House zjawił się przed salą rezonansu już kompletnie ubrany. Nie kulał też tak bardzo, a Cuddy wywnioskowała, że prawdopodobnie połknął tabletkę, albo nawet dwie.

Weszli razem do pokoju. Młody technik skanował właśnie nieruchome ciało Wilsona.

- Jak to wygląda? - spytała Cuddy.

- Brak krwawienia wewnętrznego - odparł technik, i Cuddy mogłaby przysiąc, że słyszała, jak House wypuszcza długo wstrzymywany oddech. - Tylko niewielka opuchlizna po prawej stronie - dokończył młody mężczyzna.

Cuddy spojrzała na monitor. House skupił wzrok na nogach swojego przyjaciela, widocznych w tunelu urządzenia.

- Zostanie w szpitalu przez kilka dni - oświadczyła Cuddy.

- Doktor Cuddy? Doktor House? - kolejny lekarz wszedł do pokoju.

Oboje odwrócili się i przytaknęli. House znał tego faceta tylko z widzenia, więc nie był pewien, czy można mu zaufać.

- Zajmuję się doktorem Wilsonem. Pomyślałem, że chcielibyście wiedzieć, jak on się czuje.

- Mów! - przerwał mu House.

Cuddy dotknęła go ręką.
- Proszę - uśmiechnęła się do drugiego lekarza.

- Zabezpieczyłem jego żebro i zszyłem ranę głowy. O jego kostkę nie trzeba się martwić, to tylko lekkie zwichnięcie, nic poważnego. Potwierdziliśmy wstrząs mózgu trzeciego stopnia, ale jak widzicie - wskazał na monitor - nie ma krwawienia, więc jestem dobrej myśli. Dr Peters przeprowadził już badania neurologiczne. Nie ma żadnych uszkodzeń.

- Dzięki Bogu! - Cuddy się uśmiechnęła.
House tylko skinął głową, ale on również był wdzięczny.

------------------------

Kilka godzin później Wilson nadal spał w szpitalnym łóżku. House wyciągnął się w wygodnym fotelu, który podprowadził komuś, żeby móc czuwać nad przyjacielem.

Zjawiła się pielęgniarka, żeby sprawdzić stan śpiącego onkologa. House obdarzył ją nieprzychylnym spojrzeniem.

Kiedy wyszła, Wilson poruszył się lekko. House podniósł się i przesunął fotel bliżej łóżka.

Uśmiechnął się, gdy jego przyjaciel otworzył oczy.

- Hou... se?

- Jestem - uspokoił go House. - Jak się czujesz?

- Słabo.

- Wiesz jaki dziś dzień?

Wilson namyślał się przez chwilę.
- Czwartek? - spytał cicho.

- Gratuluję - House się uśmiechnął.

Młodszy mężczyzna uśmiechnął się lekko.

- Wilson?

- Mhm?

- Nie rób tego nigdy więcej, cholernie mnie przestraszyłeś - powiedział House nieco zdławionym głosem.

- Dobra - wymamrotał Wilson i prawie natychmiast ponownie zapadł w sen.

House zawahał się, ale potem opiekuńczo otoczył dłonią dłoń Wilsona, kolejny raz łamiąc swoje zasady. W końcu od każdej reguły są wyjątki.

~~ THE END ~~

Cytat:
A na koniec wam powiem, że dopóki nie zaliczę poprawki z sądówki :? , zawieszam tłumaczenie. Macie czas, żeby podrzucić mi jakieś linki do opków, które chcielibyście przeczytać w ojczystym języku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin