Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

If The Pretty Fits [T, 2/2]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:05, 25 Lut 2010    Temat postu: If The Pretty Fits [T, 2/2]

Kategoria: love

Zweryfikowane przez jlk

Cytat:
To znowu ja Kolejne tłumaczenie. Rozbiłam całość na dwa rozdziały (drugi będzie o wiele dłuższy i "konkretniejszy" ). Doświadczenie nauczyło mnie nie publikować niczego dopóki nie skończę, ale skoro mam już połowę drugiego rozdziału, to raczej już nie zrezygnuję. Tak więc macie taki oto wstęp.
Fik znam od dawna, parę dni temu odświeżyłam i postanowiłam się za niego zabrać, gdy ze zdziwieniem stwierdziłam, że jeszcze go tu nie ma (albo jestem ślepa - niewykluczone ). Tłumaczenie jest dość luźne (chociaż będzie to bardziej widoczne w drugim rozdziale), bo o ile po angielsku czytało się świetnie, to po polsku wiele zdań wymagało sporego kombinowania ze stylistyką (oraz, przyznam się, pewną część opisów po prostu improwizowałam). Mam nadzieję, że to nie zepsuło ogółu, który na mnie samej zrobił niezłe wrażenie.
Tak więc miłego czytania

Małe spoilery do 5x04 - fik to interpretacja backstory na temat tego, jak House i Wilson się poznali


Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]

Nie chodzi o to, że miętosił tę cholerną kopertę całe ostatnie półtora dnia (a może i dłużej, House zauważył ją dopiero wczoraj popołudniu), po prostu był ładny. Nie w szczupło-blondynkowym sensie tego słowa, nie był też żadną ekstrawagancką pięknością. Nawet nie miał wielkich cycków. Brunet przy barze był ładny; ładne oczy, ładny nos, ładne włosy. Niesamowicie ładny foch na twarzy.

Samo piękno nigdy nie interesowało House'a - wiedział co lubi, w obu płciach, i tylko tyle go obchodziło. Długie nogi, zgrabny tyłek... ale już dawno nie doświadczał takiej dziwnej fascynacji kimkolwiek i to było interesujące.

Brunet właśnie wlewał w siebie drinki z wigorem prawdziwego nowicjusza - a w taki sposób nigdy nie zdąży doświadczyć powolnego wejścia w otępienie; alkohol po prostu walnie go, niczym młotek w tył głowy. House rozejrzał się po zatłoczonym barze hotelowym i upewnił się, że nikt nie jest tu zainteresowany niczym konkretnym. To dobrze. W takim razie można spędzić spokojny wieczór obserwując ludzi. Obserwując jego.

Może nawet gdy alkohol zacznie działać, to skusi się i podejdzie do młodzieńca, spróbuje wybadać coś na temat tej koperty. W międzyczasie idiota, który cały wieczór psuł nastrój House'owi, okupując szafę grającą, wrócił i - uwaga, uwaga - znowu rozległy się dźwięki Billy Joela. Greg właśnie był w trakcie planowania zabójstwa idealnego, przyglądając się temu frajerowi w pogniecionej koszuli i poluzowanym krawacie, gdy młody brunet spojrzał w tym samym kierunku...

***

Chaos i zamieszanie, które nastąpiły chwilę potem były - delikatnie mówiąc - nieoczekiwanym zwrotem akcji, ale przynajmniej cała ta konferencja zrobiła się ciekawsza. Wyglądało na to, że House wreszcie znalazł sobie kogoś, kto doda nieco pikanterii do reszty tego tygodnia. Teraz musi tylko wyciągnąć dzieciaka z celi. Po kilku godzinach snu, wymyśleniu adekwatnej frazy na dzień dobry i dowiedzeniu się, na który posterunek zabrali tego małego awanturnika, House wstąpił do najbliższej budki telefonicznej, udekorowanej różowymi wizytówkami, reklamującymi największe atrakcje Luisiany, i wyciągnął parę monet z tylnej kieszeni.

- Co znowu narobiłeś?

- Nic.

- Albo kłamiesz, albo nastąpił koniec świata.

- Bardzo śmieszne, cwaniaku. Znajomy zaszalał nieco w barze... Myślisz, że mógłbyś coś z tym zdziałać?

- Dla ciebie wszystko.

Niektórzy ludzie powiedzieliby, że człowiek, który pamięta numer swojego adwokata, jest co najmniej podejrzany. Ale House posłałby tych wszystkich tchórzy do diabła. Wyszedł z budki, przeczekał dwadzieścia minut, po czym udał się w kierunku lokalnego posterunku policji, uzbrojony w ostre słowa i wizerunek człowieka, który może zniszczyć twoje życie, jeśli tylko będzie tego chciał.

Brunet, zidentyfikowany jako Dr J. Wilson (#184217B. Wandalizm, napaść, spowodowanie zamieszek) sprawiał wrażenie brutalnie zgwałconego przez życie, wszechświat i całą resztę. Z opuszczoną głową i twarzą w dłoniach wyglądał, jakby ktoś nie tylko kopnął jego szczeniaczka - ale na dodatek potem go zabił i zjadł.

***

W rekordowym czasie House załatwił wszystko i wpłacił kaucję, wychodząc przy tym na wielkiego bohatera z ciętym językiem. Kolejnym przystankiem dla obu była jakaś miejscowa restauracja, gdzie zamówili sobie kolację, a następnie znaleźli się w barze na przedmieściach. Sobotnia noc dopiero się zaczynała, wnętrze knajpy było ciemne i zatłoczone - i nikt nawet nie uraczył dwójki mężczyzn spojrzeniem, gdy ci usadowili się za oddzielnym stolikiem w kącie.

- Dziękuję. Nie wiem, jak mógłbym się--

- Odpłacić? Odwdzięczyć? O to się nie martw.

James nigdy przedtem nie trafiał na tak pewnego siebie człowieka. House oparł się o ścianę, wyciągając nogi przed siebie i nonszalancko popijając piwo, sprawiając wrażenie osoby, która wcale nie wyciągnęła przed chwilą trzystu dwudziestu dolarów dla jakiegoś nieznajomego.

- No to, żebym był niewdzięczny, ale muszę zapytać... - James przełknął nerwowo, niezbyt pewny dlaczego pyta, ale nie w stanie się powstrzymać.

- Zająłem się tym.

- Tak, to już mówiłeś...

House uśmiechnął się, zaczerpnął jeszcze jeden łyk piwa, po czym odstawił butelkę na porysowany i brudny blat stolika. Opuścił stopy na podłogę i nachylił się naprzód, zanurzając twarz w cieniu.

- Słuchaj, utknąłem tu. Nie mam wyboru: albo jestem grzeczny na konferencji, albo mnie zwolnią. Ale nikt mi nie mówił, że mam być grzeczny poza konferencją, a ty wydałeś mi się... interesujący - powiedział, po czym znowu oparł się o ścianę, z miną kota, który właśnie dostał swoją śmietankę.

- Dobra, a teraz opowiedz mi o co chodzi z tą kopertą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Nie 18:40, 28 Mar 2010, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narcyza
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza rogu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:42, 26 Lut 2010    Temat postu:

Przyznam szczerze, że nie bardzo rozumiem, o co konkretnie chodzi w tym fiku. Może powinnam przeczytać oryginał...
No, czekam na drugą część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:18, 26 Lut 2010    Temat postu:

W oryginale nic nowego nie znajdziesz, chociaż na pewno jest lepszy od mojego tłumaczenia i warto przeczytać To interpretacja backstory z 5x04 o tym, jak House i Wilson się poznali (i od razu przeszli do rzeczy).

Nie no, naprawdę wyszło tak niezrozumiale? Może powinnam dopisać do info...

/dopisałam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Pią 17:22, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:56, 26 Lut 2010    Temat postu:

jlk napisał:
Nie chodzi o to, że miętosił tę cholerną kopertę całe ostatnie półtora dnia (a może i dłużej, House zauważył ją dopiero wczoraj popołudniu), po prostu był ładny.

Pamiętam! Pamiętam! *skacze wysoko*
House śmiał się z Jimmy'ego, który nosił kopertę z [pozwem rozwodowym] pod pachą, gdy się poznali Ładny Jimmy, ładny

Cytat:
Niesamowicie ładny foch na twarzy.
Z przytupem

Cytat:
wiedział co lubi, w obu płciach

wiedział

Cytat:
Długie nogi, zgrabny tyłek... ale już dawno nie doświadczał takiej dziwnej fascynacji kimkolwiek i to było interesujące.

Jimmy miał długie nogi i ładny tyłek? o tak, z pewnością, tylko troszkę włochate

Cytat:
alkohol po prostu walnie go, niczym młotkiem w tył głowy.

i chyba powinno być "młotek"

Cytat:
Obserwując jego.

Widzę House'a w czarnym, błyszczącym płaszczu z peleryną, kryjącego się w ciemnych zaułkach i śledzącego i śledzącego Jimmy'ego

Cytat:
spróbuje wybadać coś na temat tej koperty

bosh, a on zawsze taki ciekawski

Cytat:
gdy młody brunet spojrzał w tym samym kierunku...

młody Wilsuuun <buja>

Cytat:
na który posterunek zabrali tego małego awanturnika

Jimmy a.k.a mały awanturnik

Cytat:
mógłbyś coś z tym zdziałać?

musi pomóc ja bym wyrzuciła słowa "z tym", ale to tylko taka sugestia
Cytat:

wyglądał, jakby ktoś nie tylko kopnął jego szczeniaczka - ale na dodatek potem go zabił i zjadł.



Cytat:
dwójkę mężczyzn

dwójki

Cytat:
trzysta dwadzieścia

trzystu dwudziestu.

Cytat:
- Zająłem się tym.

A teraz zajmę się Jimmy'ym

Cytat:
oparł się o ścianę, z miną kota, który właśnie dostał swoją śmietankę.

To na widok Wilsona

Świetne tłumaczenie, bardzo, bardzo mi się podoba ten fic. Jest tajemniczy i buduje powoli seksual tenszyn
Ja chcem next part szybko *prosi* i wraca do robienia ściąg z fizjologii

Cytat:
Nie no, naprawdę wyszło tak niezrozumiale?

Wyszło Bardzo ZROZUMIALE


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Pią 17:59, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:43, 26 Lut 2010    Temat postu:

O cholera, ile błędów Dzięki, będę poprawiać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:14, 26 Lut 2010    Temat postu:

Cytat:
O cholera, ile błędów Dzięki, będę poprawiać

No co Ty, wcale nie tak dużo, w dodatku nie jestem oewna czy wszystkie są błędami

Szkoda, że ten tekst ma tylko dwie części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:58, 26 Lut 2010    Temat postu:

Im dłużej myślę nad komentarzem, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jestem w tym beznadziejna
Od godziny siedzę i myślę, co tu mądrego napisać (Boże, ile mi literówek wyskakuje coś o.O Jak którąś przegapię, to przepraszaaam!).

Miałam zacytować, ale jestem tak niezdecydowana, że nie wiedziałam, które fragmenty wybrać W każdym razie, musiałam posiedzieć chwilę i to przemyśleć z niewiadomego mi powodu ;D A że myślenie niezbyt mi wychodzi, to inna sprawa xD

Podoba mi się, że opisywany jest początek ich znajomości *-* Coś innego pośród fików, gdy już dawno są przyjaciółmi Mam wielką ochotę, by od razu przeczytać oryginał, tak z czystej ciekawości, ale, kurczę, potem zepsuję sobie niespodziankę, kiedy zobaczę po polsku xD

No, to czekam z niecierpliwością na drugą część *-*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:13, 28 Mar 2010    Temat postu:

Izoch, dziękuję

Tak więc wrzucam drugą i ostatnią część, której tłumaczenie zabrało mi nieprzyzwoicie dużo czasu, nawet jak na tak długi tekst. Za betę ogromnie dziękuję Nietykalnej





Wspólna jazda taksówką była dość niezręczna. Głównym zajęciem Jamesa było ukrywanie widocznego namiotu między nogami, próbując nie sprawiać wrażenia człowieka, który właśnie oferował się nieznajomemu mężczyźnie w nieznanym mieście, niedługo po tym, jak wyszedł za kaucją z aresztu.

Hotel House'a znajdował się niedaleko od miejsca, w którym odbywała się konferencja, był o wiele bardziej luksusowy niż dziura, w której zatrzymał się James. Po wejściu do środka, mężczyźni skierowali się do windy. Jak tylko drzwi zamknęły się za nimi z głośnym ping!, jedna ręka House'a zanurkowała we włosy Jamesa, a druga - w jego spodnie. Gdy winda zatrzymała się na piątym piętrze, młodszy mężczyzna był gotów na dodanie do swojej kartoteki oskarżenia o nieprzyzwoite zachowanie publiczne. Jednak drzwi się rozsunęły, House odsunął się od niego, po czym wyszedł i podążył tanecznym krokiem wgłąb korytarza, z łobuzerskim uśmiechem błąkającym się po twarzy.

Pokój znajdował się na samym końcu korytarza. Gdy do niego dotarli, jego właściciel przycisnął Jamesa do ściany, szukając w kieszeni jeansów karty-przepustki. Po chwili drzwi się otworzyły i House wprowadził go do środka, po czym kopniakiem zamknął je za sobą z głośnym trzaskiem. James poczuł nagłą potrzebę wytłumaczenia, dlaczego tak łatwo się na to wszystko zgodził, ale wszelkie słowa usprawiedliwienia rozpłynęły się gdzieś na języku, gdy House odsunął się od niego i płynnym ruchem zdjął koszulkę, ukazując smukłą klatkę i umięśnione ramiona.

- Zazwyczaj, ja nie... - wybąkał James, próbując skupić swój wzrok na czymś, co nie było rozpalonym ciałem House'a, gdy ten podszedł bliżej i zsunął z niego marynarkę.

- Zazwyczaj nie wywołujesz bójek, nieznajomi nie wnoszą za ciebie kaucji i potem nie spędzasz z nimi nocy, żeby spłacić dług?

James usłyszał rozbawienie w tonie mężczyzny, ale mimo wszystko poczuł się obrażony.

- To nieprawda, wcale nie śpię z tobą, żeby--

House uszczypnął go zębami w szyję i uśmiechnął się.

- Co? Czyżbym uraził twoje delikatne uczucia? Wybacz, już więcej nie będę sugerował, że jesteś łatwiejszy niż dziwka za dwadzieścia dolarów.

James wydał zduszony okrzyk, czerwieniąc się z oburzenia i jednocześnie czując sprośne podniecenie. Nic nie mógł na to poradzić. Nigdy wcześniej nie został nazwany dziwką i był zszokowany tym, jak rozkoszne było to doświadczenie. No i sądząc po ostatnich dwudziestu czterech godzinach - takie uwagi były do przewidzenia.

House zauważył zmiany w jego oddechu i minimalny ruch bioder.

- Podoba się, Jimmy? - mruknął przytłumionym głosem, zajęty wędrówką ustami i zębami wzdłuż żyły na szyi.

- Nazywam się... James...

- Zamknij się, śliczny chłopcze.

Powinien czuć się urażony, powinien być zszokowany i zbulwersowany - zamiast tego zamknął oczy i pokiwał nieśmiało głową. Pozwolił House'owi rozpiąć pierwsze guziki koszuli, która po chwili została gwałtownie wyciągnięta ze spodni i wylądowała gdzieś w kącie, zostawiając rozpalonego i podekscytowanego Jamesa. House obrzucił wzrokiem jego nagą klatkę piersiową i posłał mu pełen uznania uśmieszek, po czym zrobił krok do przodu, stając w odległości, która już naruszała wszelkie regulaminy przyzwoitości, ale wciąż była zbyt wielka, aby zaspokoić oszalałego z podniecenia Jamesa.

Wierzch dłoni House'a delikatnie prześlizgnął się w górę nagiego torsu Jamesa i wzdłuż jego obojczyka, a następnie palce wdrapały się po szyi, zanurzyły w przydługie włosy i House przyciągnął bruneta bliżej. Ręka Jamesa znalazła się na smukłej klatce piersiowej, gdzie wyczuł gwałtowne bicie serca pod opuszkami swoich palców. Usta House'a, gdy wreszcie pocałował Jamesa, były łagodniejsze; tym razem odkrywały i badały powierzchnię, zamiast po prostu oznaczać ją jako swoją własność. W pewnym momencie pojawił się koniuszek języka, ale zniknął, zanim James zdołał się mu porządnie przedstawić. Jednak po chwili znowu wrócił, częstując dolną wargę liźnięciem, a następnie wślizgując się do środka. House smakował kawą, papierosami oraz czymś słodkim - to mógł być syrop czekoladowy, podawany razem z rogalikami na śniadaniu przed konferencją. I nagle James zrozumiał, że dokonał dziś właściwego wyboru. Czuł się oszołomiony, jednak po raz pierwszy w ciągu ostatnich trzech dni to uczucie miało pozytywne źródło. Pozwolił opuszkom swoich palców wędrować po miękkiej i ciepłej skórze House'a, aż wreszcie zacisnął dłonie na bokach mężczyzny i przyciągnął go bliżej.

House zamruczał z aprobatą i zakołysał biodrami - jeden krótki raz, ale Jamesowi to wystarczyło.

- Byłem pod wrażeniem.

Mężczyzna odsunął się powoli i zaczepił palcami o szlufki spodni Jamesa. Ten z kolei nie bardzo wiedział, co ma odpowiedzieć na taki komentarz, więc po prostu stał, osłupiały, jego wargi były rozchylone, spuchnięte i mokre.

- Nie spodziewałem się po tobie czegoś takiego...

Dłonie House’a były wielkie - naprawdę, cholernie ogromne - i James poddał się ich sile, gdy mężczyzna chwycił go i odwrócił plecami do swojej nagiej piersi, a ciepłe usta nagle znalazły się obok jego ucha.

- Te eleganckie portki i brzydki krawat... - House skierował pocałunki w dół, dotarł do ramienia, po czym wrócił i polizał za uchem, wywołując ciarki na plecach Jamesa, wodząc dłońmi po torsie młodszego mężczyzny. - Aż tu nagle - voila! Całkowity chaos i destrukcja.

James zdołał stłumić swoje oburzenie, ale poczuł wracającą potrzebę odparcia zarzutów - nawet jeśli nagi i język nieznajomego penetrował właśnie jego małżowinę uszną.

- Poprosiłem go, żeby przestał. Dwa razy.

House zareagował na to cichym chichotem, wędrując palcami w dół klatki piersiowej Jamesa, po czym rozpiął jego rozporek i wreszcie - nareszcie - rozsunął sztywny materiał eleganckich, kupionych-specjalnie-na-konferencję portek.

- Parę razy też wrzasnąłeś.

- To było uczciwe ostrzeżenie.

James zamknął oczy i przechylił głowę do tyłu, opierając ją na ramieniu House'a, podczas gdy długie palce wsunęły się w jego majtki, a zamieszki i idioci z barów poszły w zapomnienie.

- Absolutnie - odpowiedział House, chwycił członek Jamesa i wyciągnął go z bokserek, rozsmarowując po całej długości wydobywający się z niego płyn.

James wydał zduszony okrzyk i zaczął poruszać biodrami do przodu, nie zwracając uwagi na to, że zachowuje się i brzmi o wiele bardziej zachłannie niż powinien. Gdy otworzył oczy, zorientował się, że House odsunął ich od drzwi i ujrzał niewyraźne odbicie w wielkim oknie. Widok swojej wyuzdanej postaci go zamurował - on, James Evan Wilson, onkolog i wzorowy syn, rzadko kiedy wygląda i zachowuje się tak odważnie i rozpustnie, ale w jakiś sposób ten nieznajomy uwolnił jego sekretne alter-ego gwiazdy porno. W jakiś sposób brak jakichkolwiek oczekiwań wobec siebie sprawił, że James poczuł niesamowite wyzwolenie - uczucie, które porzucił w dalekiej młodości razem z college'm; uczucie, które teraz wróciło i uzależniło go od razu.

House podniósł głowę, niechętnie odrywając usta od skóry Jamesa i napotkał jego spojrzenie w odbiciu.

- Bujanie w obłokach w czyjejś obecności jest nieuprzejme - oznajmił. Jego głos był teraz o wiele niższy, zachrypnięty i przepełniony obietnicą. James zaczął wiercić się w jego uścisku, pragnąc, aby drażniąca gra wstępna wreszcie przeistoczyła się w coś więcej.

- Ja wcale nie-- Już nie.

House uśmiechnął się łobuzersko i pchnął spodnie Jamesa w dół, po czym wsunął palce za gumkę białych, drogich bokserek, które po chwili dołączyły do reszty, zatrzymanej na nogach przez buty. Zdoławszy przywrócić podstawowe ruchy mięśni, James niezdarnie pozbył się wszystkiego, co miał na nogach, a następnie kopniakiem posłał swoje ubranie pod ścianę i odwrócił się twarzą do House'a, którego jeansy już były rozpięte i luźno zwisały na biodrach.

Czując nagły przypływ odwagi (prawdopodobnie będący wynikiem odpływu krwi od mózgu), James stanowczo pocałował House'a, po czym opadł na kolana. Wszelkie siniaki, które pojawiłyby się do rana, były warte zdziwionej miny i faktu, że po raz pierwszy tego wieczora House wydawał się nieco stracić kontrolę nad sytuacją.

Wiele czasu minęło od ostatniego razu, kiedy James znalazł się w tej pozycji. Jednak wszystkie wspomnienia do niego wróciły, gdy poczuł znajome uczucie przelewającej się przez jego ciało dziwacznej mieszanki władzy i podporządkowania się, a zniecierpliwienie rozpędziło jego serce do zawrotnego tętna. James rozchylił jeansy House'a, nie znajdując pod spodem żadnej bielizny - co go nawet nie zaskoczyło. Napotkał wzrok House'a i z uśmiechem nachylił się do przodu, złożył kilka mokrych pocałunków na jego brzuchu, po czym skierował się w dół, nadal trzymając ręce na spodniach, odsłaniając tylko początek członka.

James leniwie polizał obnażoną skórę, obserwując reakcję House'a, podczas gdy jego lewa ręka zaczęła wędrować po rozgrzanym materiale jeansów. Znalazł wybrzuszenie i począł je delikatnie głaskać, jednocześnie całując wzdłuż linii ciemnych włosów. Palce House'a plątały się w brązowych kosmykach, a paznokcie łagodnie drapały jego skórę. James ledwie powstrzymywał się od mruknięcia, niczym jakiś kot. Nagle rozległ się niski, zachrypnięty jęk i brunet przypomniał sobie, jaki jest w tym dobry - bardzo, bardzo dobry (a jako potwierdzenie, w jego uszach znowu zabrzmiał głos współlokatora z akademika: "nigdy wcześniej nie słyszałem, żeby kobieta tak wrzeszczała", "to brzmiało, jakby spał z całą reprezentacją piłki nożnej," "serio, człowieku, jak ty to robisz?"), po czym sięgnął do środka spodni i wyjął z nich członek House'a.

Tym razem nie tracąc już czasu na dalszą grę wstępną - tej nocy i tak było jej już wystarczająco dużo - od razu wciągnął do ust koniuszek erekcji, połykając słodko-słono-gorzki płyn i mrucząc z zadowolenia. Tęsknił za tym uczuciem - przyjemny ciężar na języku, ciepło w jego ustach, dotyk nieobrzezanego członka na swoich wargach. James zamknął oczy i zaczął lizać, na przemian stosując stanowcze pociągnięcia językiem i powolne liźnięcia wzdłuż żyły, dając z siebie absolutnie wszystko, otrzymując w zamian niekontrolowane westchnięcia i pomruki. Położył dłoń na drżącym, wciąż schowanym w jeansach udzie House'a i wyczuł gwałtowne skurcze mięśnia. Uścisk silnej ręki, zanurzonej w jego włosach robił się coraz bardziej desperacki.

Spojrzawszy w górę, James zobaczył zamarłą w rozkoszy twarz House'a. Po chwili poczuł, że mężczyzna zaczął muskać kciukiem jego policzek, powoli wędrując do ust, połykających nabrzmiały członek. Oczy House'a były ciemniejsze, wzrok trochę nieobecny, twarz rozpalona. Nagle ręka we włosach Jamesa szarpnęła mocno do tyłu, odciągając młodszego mężczyznę, a kciuk znalazł się na jego wargach, tłumiąc wszelkie protesty, zanim te zdążyły się zmaterializować.

- Ja po prostu-- muszę... - Najwidoczniej Jamesowi wystarczyło kilka minut na kolanach, aby House - wiecznie elokwentny i błyskotliwy - nagle nie potrafił znaleźć słów. Zamiast tego, mężczyzna postanowił przycisnąć główkę członka do spuchniętych ust Jamesa, rozsmarowując wyciekający płyn.

- Wiesz, jak długo cię obserwowałem? - wychrypiał House. Oszołomiony James zdołał tylko skierować swoje wielkie, ciemne oczy w górę. - Nie mogłem oderwać wzroku... myślałem... cały czas... O tym. - Mężczyzna wynurzył rękę z brązowych włosów i położył ją na policzku, podtrzymując głowę Jamesa. - Po prostu chciałem zobaczyć te śliczne usta, ociekające... - przerwał w połowie zdania, najwyraźniej niezdolny dokończyć. James poczuł ulgę, bo podejrzewał, że dojdzie od samych słów. Wysunął język i polizał swoją wargę, po czym jęknął błagalnie, pragnąc jakiegoś wynagrodzenia.

- Błagam-- chcę-- Chcę, żebyś mnie pieprzył. - To prawdopodobnie było jedyne kompletne zdanie, które zdołał wypowiedzieć tego wieczora. Jednak, w efekcie wynagrodziło mu to wszelkie poprzednie nieudane próby. House warknął - naprawdę warknął - i po chwili znowu chwycił Jamesa, postawił go na nogi i jedną ręką popchnął w kierunku łóżka, jednocześnie zdejmując spodnie drugą. Brunet wylądował plecami na materacu i nagi House wczołgał się na niego, dopadając mokre usta własnymi. Przez chwilę całował i lizał łapczywie wargi Jamesa, aż wreszcie ten go odepchnął i z uśmiechem wykrztusił:

- Kosztujesz samego siebie?

House wyszczerzył zęby, wymamrotał jakąś złośliwą uwagę o samouwielbieniu i znowu pocałował Jamesa, jednocześnie gładząc dłonią wnętrze uda mężczyzny. Następnie rozsunął jego nogi i umiejscowił się między nimi, członek na członku.

James wciągnął gwałtownie powietrze i wygiął ciało do góry, ślizgając mokrą od potu klatkę piersiową o House'a. Ten chwycił jego nadgarstek, uniósł rękę za głowę i przygniótł ją do łóżka, a następnie nachylił się i zaczął kąsać bladą skórę, zostawiając sznur zaczerwienionych śladów na szyi i wzdłuż obojczyka młodszego mężczyzny.

James wsunął wolną rękę między nich, chwycił obydwa członki - jego palce się nie spotykały, ale nacisk był perfekcyjny - i zaczął wykonywać powolne ruchy. Sądząc po nierównym oddechu, jaki James czuł na swojej szyi, to najwidoczniej bardzo spodobało się House'owi.

Teraz, gdy znajdowali się w poziomie, akcja nieco zwolniła; House zajmował się manewrowaniem językiem po wszystkich fragmentach nagiej skóry, na jakie trafił, nie zwalniając uścisku na nadgarstku Jamesa. Wreszcie, po chwili sięgnął w dół i rozplątał palce, zaciśnięte na ich członkach. Potem druga ręka dołączyła do tej przyciśniętej nad głową bruneta, pozostawiając go bezradnie wyciągniętego pod ciałem House'a.

- Chyba coś wspominałeś o pieprzeniu? - mruknął House, na co James się uśmiechnął i uniósł głowę, aby złożyć niezgrabny pocałunek na jego ustach.

- Myślałem, że już zapomniałeś.

- To by było dosyć trudne. Przez ostatnie trzy dni o tym fantazjowałem. - Końcówka zdania skończyła w ustach Jamesa, rozcieńczona w gorącym oddechu na miękkich wargach. Jednak James zrozumiał każde słowo i wbrew niemu samemu, szkarłatny rumieniec wdrapał się na jego policzki, gdy wyobraził sobie, że nieznajomy człowiek obserwował go od paru dni, marząc o tym.

House nagle odsunął się i wstał, zostawiając drżącego i sapiącego Jamesa na łóżku. Gdy wrócił, był już uzbrojony i przygotowany. Rozerwał opakowanie prezerwatywy zębami, wypluł folię i pochylił się, aby pocałować Jamesa. Brunet zaczął wiercić się desperacko i chwytać House'a, aby znowu poczuć ciężar nabrzmiałego członka w swojej dłoni, ale ten ponownie złapał jego nadgarstek i przycisnął go do łóżka, uchwyt wystarczająco mocny, aby zostawić siniaka. James jęknął przeciągle i House ugryzł go w wargę, a następnie złagodził pieczenie delikatnym liźnięciem, jednocześnie przygniatając oba nadgarstki jedną ręką do łóżka, a drugą chwytając butelkę, która leżała na kołdrze.

- Nie ruszaj się - mruknął, uśmiechając się zadziornie. Otworzył paznokciem butelkę i wylał jej zawartość na członek młodszego mężczyzny.

James wygiął plecy w łuk, zaciskając powieki, odchylając głowę do tyłu. Zimne, zimne i okropne i, o matko, niesamowite. Usta House'a przyssały się do jego szyi, podczas gdy ręce rozsmarowywały lubrykant wzdłuż członka, pozwalając zawędrować swoim palcom nieco niżej, zatrzymać się na chwilę przy jądrach, a następnie udać się jeszcze dalej. James rozsunął nogi, podnosząc oczy, dopóki jego zamglony wzrok nie spotkał się z niebieskimi tęczówkami House'a, który wpatrywał się w niego intensywnie.

- Dziwka. - Uśmiech House'a był szerszy i cieplejszy, bez względu na nieprzyzwoite słowa. James również się uśmiechnął i wykonał coś w stylu niezdarnego kiwnięcia, po czym przekręcił głowę w bok, wtapiając twarz w poduszkę, próbując złagodzić rumiane wypieki na policzkach. - Ladacznica. - Brunet wyszczerzył zęby, lecz po chwili jego śmiech zamienił się w zduszony okrzyk, gdy House przycisnął dwa palce i zaczął je wsuwać do środka, nie zatrzymując się, dopóki jego kostki nie spotkały się z jądrami Jamesa.

- K-kurwa. - James zgiął kolana, wcisnął pięty w materac i wygiął się jeszcze bardziej.

- I jeszcze przeklina. Kto by pomyślał... - wyszeptał House, którego wszystkie mięśnie wydawały się być do bólu napięte, drżące z podniecenia, skupione na leżącym pod nimi mężczyźnie. - Z każdą chwilą robisz się coraz bardziej interesujący.

Palce House'a pchnęły jeszcze dalej i nagle zniknęły - a po chwili zastąpił je jego członek, który zaczął wsuwać się do środka. Pierwsze, leniwe pchnięcie sprawiło, że gałki oczne Jamesa wykręciły się w różne kierunki, a jego zęby zacisnęły się tak mocno, że prawie odpadła mu szczęka. Wszelkie kolejne próby zachowania jakiejkolwiek kontroli nad własnym ciałem poniosły porażkę, gdy House wszedł w niego po raz drugi, powoli, ale stanowczo - James odrzucił głowę do tyłu, jęcząc głośno. House nachylił się i musnął zębami jego szyję w miejscu, gdzie odznaczało się gardło. Wysunął język i zaczął wędrować w dół, zlizując pot nagromadzony w zgłębieniu obojczyka, napinając silne ramiona z każdym ruchem bioder w przód i w tył.

Umysł Jamesa wyłączył się na chwilę, a jego świat zredukował do nieśpiesznego, perfekcyjnego tempa pchnięć House'a. Zacisnął palce stóp na pościeli i przygryzł wargę, hamując litanię przekleństw, która próbowała wydostać się z jego płuc. Jednak, chwilę później House znowu pchnął mocno do przodu i James nie mógł się powstrzymać.

- Kurwa, kurwa, kurwa!

House sięgnął w dół, utrzymując się na jednym łokciu, i chwycił udo Jamesa, a następnie zarzucił nogę na swoje ramię, cały czas szepcząc mu do ucha nieprzyzwoite słowa, głos ledwie słyszalny, będący prędzej oddechem na skórze, ale i tak działający na młodszego mężczyznę, niczym ogień w żyłach.

- Podoba się, Jimmy?

- Nazywam się-- Chryste-- James. Nie Jimmy. - Sam nie miał pojęcia, dlaczego to powinno być teraz istotne, ale była to jedyna rzecz, na której mógł się skupić, podczas gdy jego umysł był wciskany w materac z każdym pchnięciem.

- Fakt, James. Chcesz więcej, James? Podoba się, gdy cię rżnę, James?

- Matko boska, zamknij się! - James nagle wyrwał nadgarstki z uścisku, złapał House'a za włosy i uciszył go pocałunkiem.

House jęknął w jego usta, przyśpieszając ruchy bioder i zaciskając rękę w brązowych włosach na tyle głowy, wbijając paznokcie w skórę bruneta. James odrzucił głowę do tyłu i skupił się na uczuciu budującego się w środku orgazmu, uczuciu skręcającym każdy jego nerw, napinającym każdy mięsień. I ten głos, niski, zachrypnięty, i James był coraz bliżej, na tyle blisko, że nie pamiętał, jak się nazywa. Nagle ten głos się załamał, przeszedł w niezrozumiałe szepty i chrząknięcia, House przycisnął twarz do szyi Jamesa, zbliżając się razem z nim do szczytu, sięgając ręką między nich, zaciskając długie palce na jego członku. Wystarczyło jedno silne i stanowcze pociągnięcie, żeby James doszedł, krzycząc, wydzierając się, jakby nie było jutra, nie było rozwodu, nie było żadnych zmian, ani obowiązków - jakby istniał tylko on, House i to.

- Kurwa - wyszeptał i złapał House'a za szyję, przycisnął go do siebie, nie pozwalając mu się oddalić, czując drżące usta przyssane do swojej skóry. House ruszał się coraz szybciej i szybciej, i wreszcie szczytował, chrząkając cicho, wciąż w środku Jamesa.

***

Obaj dochodzili do siebie przez następną minutę, czy dwie, dysząc ciężko, leżąc bez jakiejkolwiek władzy w kończynach. Wreszcie House się wysunął, zdjął kondom, odrzucił na podłogę, a następnie z uśmiechem na twarzy położył się na plecach obok Jamesa. Młodszy mężczyzna zajęty był tępym wpatrywaniem się w sufit, jednak gdy poczuł, że House przyciąga go do siebie, ochoczo przysunął się bliżej i oparł plecami o jego klatkę piersiową. House zarzucił ramię za plecy Jamesa i sięgnął po paczkę papierosów, leżącą na nocnym stoliku. Wyjął jednego i zapalił.

- Mały Jimmy był wart dzisiejszego zamieszania.

James zaśmiał się cicho i pokręcił głową, wyjmując papierosa z ust House'a i prędko się nim zaciągając.

- James. - Wypuścił obłok dymu w górę i oddał papierosa. - Nikt nie mówi na mnie Jimmy.

- Nie, James nie pasuje. James to nie imię dla namiętnych okrzyków.

Brunet nie mógł się powstrzymać od rozbawionego parsknięcia. Podniósł głowę i spojrzał na House'a, unosząc jedną brew w zdziwionym grymasie.

- Namiętnych okrzyków?

- Czy tam mruknięć, podczas seksu... cokolwiek - odparł niezrażony House i James znowu oparł się o jego klatkę, układając się wygodnie.

- Jak masz na nazwisko?

- Wilson.

- Wilson - powtórzył House, niby przymierzając. - Wilson. W sumie może być. Wilson. Tak, w porządku. A teraz wstawaj i przynieś nam jakieś piwo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jlk dnia Nie 20:00, 28 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:06, 28 Mar 2010    Temat postu:

Uff, uff, uff. Padłam. I to w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Czy muszę więcej mówić? O ile pierwsza część średnio mi się podobała, o tyle drugą mogę dodać do spisu moich ulubionych erotyków i w ogóle ficków

Jedna rzecz mi tylko zazgrzytała. Pod koniec jest, że House zdjął kondoma. Kondom. Albo prezerwatywę, ale na pewno nie kondoma.

To wszystko. Nic więcej nie jestem w stanie wydusić po tej scenie seksu.
Dużo czasu na tłumaczenia!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Nie 19:06, 28 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:38, 28 Mar 2010    Temat postu:

OMG
Nie wiem co napisac
To bylo genialne, pierwsza czesc gdzie Wilson jest taki spokojny, pomijajac fakt tej bojki a pozniej u Housa w hotelu, to szczyt perwersji
Uwielbiam zUe fiki, nic na to nie poradze, a ten jest pod tym wzgledem niesamowity
Ladny dobor slow, czyta sie lekko i przyjemnie, tekst napisany z wyczuciem, wszytsko dzieje sie w odpowiednim tepie dajac czytelnikowi mozliwosc wczucia sie w akcje.

Cytat:
Podoba się, gdy cię rżnę, James?


Mimo pewnej wulgarnosci w tekscie, nie wyobrazam sobie tutaj zbytniej lukrowosci psulo by to efek tego ich pierwszego razu, wtedy jeszcze z nieznajomym nowo poznanym facetem

Tlumaczenie jest ciekawe bo widzimy jak House wszytsko zaplanowal, i ze zrobil to celowo zeby "dobrac" sie do Wilsona.
Pikanteri dodaje to w jaki sposob House obchodzi sie z Wilsonem, jak go czesciowo zniewala, chocby przytrzymywanie jego nadgarstkow

Cytat:
Zamknij się, śliczny chłopcze.


Podoba mi sie tez ta taka, sama nie wiem jak to okreslic nie personalnosc. Wilson dla Housa jest tylko ciekawym chlopcem, z ladnym tylkiem

Wybralas swietny tekst do tlumaczenia bardzo mi sie podoba i mam nadzieje ze jeszcze cos przetlumaczysz
Pozdrawia mazeltov


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:05, 28 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
Jedna rzecz mi tylko zazgrzytała. Pod koniec jest, że House zdjął kondoma. Kondom. Albo prezerwatywę, ale na pewno nie kondoma.

Dzięki, Atris, poprawiłam


Mazeltov, też dziękuję
Cytat:
i ze zrobil to celowo zeby "dobrac" sie do Wilsona.

A kto by nie chciał się do niego dobrać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:12, 28 Mar 2010    Temat postu:

o Jezu, chcę to zobaczyć! Wy nie?
o Jezu. o Jezu.

muszę iść się czegoś napić, czy coś, bo na pewno nie pojde spać przez najbliższe kilka godzin:)
Jeden z bardziej dosłownych fików jakie miałam okazję czytać, chyba dlatego taki genialny!
Dodatkowo tłumacznie wzmacnia ten efekt, przeczytałam też po angielsku, ale jakoś już tego nie czuje:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:01, 30 Mar 2010    Temat postu:



Nie mam zamiaru tego komentować, żeby się nie pogrążać (Podpisuję się tylko pod postem Mazeltov!)

(Ale za każdym razem, kiedy usłyszę jak House mówi do Wilsona "Jimmy", będzie mi się to przypominać.)
(Za każdym razem, już do końca życia )

Zamknij się, śliczny chłopcze *_*
Alter-ego gwiazdy porno! Esencja Wilsona.
I House bez majtek, esencja mojego ulubionego House'a

Wielkie dzięki za cudne tłumaczenie, świetna robota
Weny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 333bulletproof dnia Wto 21:02, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jlk
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 786
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:23, 31 Mar 2010    Temat postu:

Dziękuję Wam

Cytat:
o Jezu, chcę to zobaczyć! Wy nie?

Za zobaczenie czegoś takiego dałabym się pokroić na kawałki

Cytat:
na pewno nie pojde spać przez najbliższe kilka godzin:)



Cytat:
Alter-ego gwiazdy porno! Esencja Wilsona.
I House bez majtek, esencja mojego ulubionego House'a

A razem - esencja mojego ulubionego H/W


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin