Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nic się nie stało [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:26, 22 Paź 2010    Temat postu: Nic się nie stało [M]

Kategoria: love

Zweryfikowane przez Pino



Kiedy w końcu znajdę czas na to żeby wrócić do pierwszych sezonów House'a, na pewno postaram się napisać coś weselszego. Niestety teraz nie mam ani czasu, ani nastroju. Mimo wszystko liczę, że ten tekst komuś jednak się spodoba. Opinie mile widziane ^_^

Tekst jak zwykle został doprowadzony do porządku przez Vincenta. Bardzo, bardzo dziękuję!





- Możemy spróbować, ale niczego nie obiecuję. Chcę zobaczyć czy to może zadziałać.
- To tylko ciekawość?
- Znasz mnie Jimmy.
To trwa rok. Do wspólnego oglądania filmów, przesiadywania z piwem na kanapie, komentowania tyłka Cuddy, nowych piersi Carmen Electry i setek innych rzeczy, które razem robili dochodzą pocałunki, przytulanie i wspólne noce. House może oglądać zasypiającego Wilsona, a Wilson budzącego się House’a. Żaden z nich oficjalnie się nie wprowadził, ale prawdą jest, że rzadko kiedy śpią teraz osobno. Ich rzeczy wędrują - zapasowe ubrania, szczoteczki do zębów, książki bez właściciela i płyty - żaden z nich się nie przeprowadził, ale żaden z nich nie ma teraz własnego mieszkania.
House nie wie co myśleć o tej nowej przyjaźni z dodatkami. Z jeden strony dotyk Wilsona jest czymś dziwnie kojącym, ciepłym i na miejscu, a z drugiej budzi się w nocy i czuje, że nie może złapać oddechu. Że jeśli zaraz nie znikną gdzieś wszystkie rzeczy Wilsona, jego zapach i sam Wilson – udusi się.
- House.
- Tak?
- Kocham cię.
- Wiem. Śpij.

***

Przez pierwszy miesiąc Wilson boi się każdego kolejnego dnia. Każdego poranka oczekuje ucieczki House’a i powtarza sobie, że nic go to nie obchodzi. Ulgę, którą czuje zaraz po przebudzeniu na widok jego trzydniowego zarostu (na początku musiał liczyć, teraz wystarcza mu już tylko dotyk), niebieskich oczu i krzywego uśmiechu traktuje jako coś normalnego, to stały element który nie wymaga wyjaśnień. Jeśli House nadal śpi - całuje go, a jeśli jakimś cudem obudził się przed nim, ogranicza się do uśmiechu. Jest, są razem, to wystarcza.
Nikomu o sobie nie mówią, nigdy nie trzymają się za ręce poza mieszkaniem, a w szpitalu nie spędzają ze sobą więcej czasu niż jest to potrzebne. Są ze sobą już tydzień, kiedy Cuddy zatrzymuje go na korytarzu i pyta o co się pokłócili. Wilson próbuje nie przywiązywać do tego większej wagi, szukać ukrytego znaczenia tam, gdzie go nie ma. Wystarcza mu to, co czuje i to, co widzi w oczach House’a.
W dniu, w którym wracają do starej rutyny – wspólny lunch, kradzież jedzenia, nalot w gabinecie i rozmowa mająca niewiele wspólnego pracą – wie, że wszystko będzie dobrze.
Po sześciu miesiącach w szpitalu pojawiają się plotki. Chociaż świadomość, że zaczęły się tak późno przyprawia go o mdłości, to myśl że House je usłyszy jest jeszcze gorsza. Kiedy ten reaguje na nie zaledwie wzruszeniem ramion i obojętnym uśmiechem, Wilson znowu może normalnie spać. House nagle zaczyna dotykać jego ramienia w najmniej spodziewanych momentach, wypowiadać jego imię w sposób, który był do tej pory zarezerwowany tylko dla czterech ścian mieszkania. Pewnego dnia całuje go na oczach całego zespołu i tłumaczy, że nie lubi niedomówień. Wie, że plotka znika w momencie, w którym okazuje się być prawdą.
Wilson lubi ciężar dłoni House’a na swoim ramieniu – jeszcze długo po tym jak znika, czuje mrowienie w miejscu gdzie czuł ciepło w połączeniu z tym delikatnym uciskiem. Lubi też dźwięk swojego imienia w jego ustach.
Po roku wierzy, że ten dziwny eksperyment może trwać, że nigdy się nie skończy.

***

Piątkowy wieczór. Są w domu.

Wilson czyta książkę, a House wyjątkowo idzie zrobić zakupy.
- Muszę cię zostawić.
Mówi to zwykłym tonem osoby wychodzącej z domy na piętnaście minut. Wilson chce mu przypomnieć żeby zabrał klucze, ale powstrzymuje się. Zamiast tego:
- Trochę to dramatyczne, nie sądzisz? Biorąc pod uwagę, że idziesz do sklepu za rogiem.
- Nie. Mam na myśli to, że odchodzę.
Tym razem w jego głosie słychać zniecierpliwienie. To sprawia, że Wilson zmusza się do podniesienia wzroku znad właśnie czytanej książki.
House przekłada laskę z ręki do ręki, przenosi ciężar ciała z nogi na nogę. Przenosi wzrok z Wilsona na podłogę.
- To nie działa – mówi w końcu. – Mam na myśli nas. My.
- Działało przez ostatni rok.
- Nie.
- Masz zamiar spojrzeć na mnie jeszcze?
Trwa to chwilę. Kiedy wreszcie podnosi wzrok, nie ma w nim żalu – jest pustka.
- Rozumiesz mnie i wiesz o mnie wszystko. Wiesz kiedy użyć odpowiedniego słowa i tonu, wiesz kiedy możesz mnie do czegoś zmusić, a kiedy czas ustąpić. Ale ja cię nie kocham. To nie działa.
- Ile razy masz zamiar to jeszcze powtórzyć? Czym my jesteśmy? Maszyną? Samochodem? Łamigłówką? Nie, cofam ostatnie. Nie byłbyś aż tak banalny. Nie ty.
- Nie rozumiesz – tym razem w jego głosie jest irytacja. – Odchodzę. Nic tego nie zmieni.
- Jak lekarz od pielęgniarki we wczorajszym odcinku tej nudnej telenoweli?
- Tak.
Wbrew rozsądkowi Wilson zaczyna się śmiać. To, co ściska gardło i odbiera oddech przyjdzie za chwilę.

***

Piątkowy wieczór. Są w domu.

House początkowo planuje po prostu wyjść. Wrócić do swojego mieszkania i stamtąd zadzwonić do Wilsona. Nie chce dramatycznego rozstania. Ale kiedy dotyka klamki coś każe mu się odwrócić. James siedzi na kanapie w za dużej i rozciągniętej bluzie, na głowie ma zwykły wieczorny bałagan. Uśmiecha się nieobecnie nad właśnie czytaną książką. Ciepło.
Próbuje sobie przypomnieć jak znalazł się w tej sytuacji i nie potrafi. Próbuje sobie przypomnieć dlaczego pewnego dnia, w przerwie między kawą a przychodnią, okłamał Wilsona. Dlaczego to, co przyszło tak łatwo nie pozwala mu teraz spojrzeć przyjacielowi w oczy. Chce wiedzieć dlaczego to, co czuje nie wystarcza.
Pamięta jeden lipcowy, parny wieczór. Łokieć Wilsona wbijający się w jego kolano, głowę ciążącą na ramieniu. Hałas jaki powodował stary wentylator - strach, że jeszcze jeden trzask i się obudzi.
Pamięta trzy dni grudnia, kiedy zamiast iść do pracy leżeli w łóżku otoczeni chusteczkami higienicznymi, zapachem potu i choroby. Grali w karty o to, kto następny zaparzy herbatę. Pamięta przyspieszony oddech Wilsona, rumieniec i zaciśnięte powieki. Jego skórę: zapach, teksturę, wszystkie wrażliwe miejsca.
Pamięta dzień, w którym noga bolała go tak bardzo, że nie był w stanie myśleć, mówić, a co dopiero pracować. Wilson zawiózł go do domu, okrył kocem i zaczekał razem z nim aż leki nie zaczną działać. Żaden z nich ani przez chwilę nie pomyślał, że głowa House’a nie jest miejscem dla ręki Wilsona. Zadziwiająco silne palce zaplątane w jego krótkie włosy były ostatnią rzeczą, którą czuł zanim zasnął.

Wie, że widzi to wszystko inaczej niż Wilson.
Wie też, że to nigdy się nie zmieni.
- Odchodzę.

***

Wilson bez słowa patrzy na to, jak House zamyka za sobą drzwi i po kwadransie wraca z zakupami potrzebnymi do kolacji. Po raz pierwszy udaje mu się kupić wszystko to, co zapisał na kartce swoim schludnym pismem. Wilson gotuje, jedzą razem, ale House śpi tej nocy na kanapie. Kiedy budzi się, nie ma już po nim żadnego śladu. Zapach jego wody kolońskiej jest jedynym dowodem na to, że ostatni rok nie był snem. Wilson sprząta stół po ich wczorajszej kolacji, resztki wrzuca do śmietnika. Zamyka za sobą drzwi i idzie do pracy.
Nic się nie stało. Nikt niczego nie obiecywał. Chciał tylko zobaczyć czy to może zadziałać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pino dnia Nie 19:54, 24 Paź 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:24, 23 Paź 2010    Temat postu:

Heej! To jest tak okrutnie pozbawione emocji, że aż po przeczytaniu musiałam dać sobie chwilę na zebranie myśli.
Brutalne, Pino, wiesz? Ukazałaś ich "związek" w nietypowy sposób: suchy, bez uczuć.

Choć nie mogę uwierzyć, że House mógłby w taki sposób potraktować Wilsona, być z nim przez rok tylko z czystej ciekawości.

Podoba mi się. Pisz więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:32, 23 Paź 2010    Temat postu:

Ohgod. To jest tekst, który zdecydowanie trzeba przełknąć. Przespać, przemyśleć.

Co do tekstu, skomentuję za... jakiś czas. Mogę Ci tylko powiedzieć, że wspaniale to napisałaś, naprawdę wspaniale. Masz cudowny, specyficzny styl, który strasznie mi się podoba *_*

Pino napisał:
Pamięta trzy dni grudnia, kiedy zamiast iść do pracy leżeli w łóżku otoczeni chusteczkami higienicznymi, zapachem potu i choroby. Grali w karty o to, kto następny zaparzy herbatę. Pamięta przyspieszony oddech Wilsona, rumieniec i zaciśnięte powieki. Jego skórę: zapach, teksturę, wszystkie wrażliwe miejsca.


Chyba najbardziej magiczny, klimatyczny i cudowny fragment *_____*

Pozwolisz, że z pełniejszym komentarzem się tymczasowo wstrzymam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:09, 24 Paź 2010    Temat postu:

martuusia: Nie ukrywam, że chciałam żeby ten tekst taki właśnie był, także cieszę się, że to mi się udało. A co do bycie z Wilsonem przez rok z czystej ciekawości, to ja też w to nie wierzę. Kiedy Wilson go o to zapytał, nie odpowiedział wprost. Raczej wykręcił się od odpowiedzi. Wydaje mi się, że próbował w jakiś pokręcony sposób ratować tę przyjaźń. Nie kochał Wilsona tak ja ten tego oczekiwał, ale też nie chciał go stracić. W żadnym wypadku nie narzucam interpretacji, ja w każdym razie widzę to w ten sposób.

martuusia napisał:
Podoba mi się. Pisz więcej!


Dziękuję. Postaram się

Muniashek: Dziękuję *_* Cieszę się, że podoba Ci się mój styl. Zdecydowanie czekam na ciąg dalszy komentarza:)
A co do fragmentu, to jest jeden z tych, które powstają bez mojej woli o bardzo późnej godzinie. W każdym razie też go lubię ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pino dnia Nie 18:51, 24 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:05, 24 Paź 2010    Temat postu:

Myślę, że ochłonęłam na tyle, by móc jakoś sensownie i logicznie skomentować

ohgod, prawda jest taka, że nie mam pojęcia, co napisać. Ten tekst wciąż zapiera mi dech w piersi i nie mogę wypowiedzieć żadnego logicznego słowa chociażby na ten temat. Ale spróbuję. Chociaż to jest tekst, który powinno zostawić się bez komentarza *_*

Pino napisał:
House może oglądać zasypiającego Wilsona, a Wilson budzącego się House’a. Żaden z nich oficjalnie się nie wprowadził, ale prawdą jest, że rzadko kiedy śpią teraz osobno.


Tak, oczywiście że tak. Nic oficjalnego, ale... 'zdarza się'. Sama przeżyłam coś podobnego. House oglądający zasypiającego Wilsona, ohgod *___*

Pino napisał:
Z jeden strony dotyk Wilsona jest czymś dziwnie kojącym, ciepłym i na miejscu, a z drugiej budzi się w nocy i czuje, że nie może złapać oddechu. Że jeśli zaraz nie znikną gdzieś wszystkie rzeczy Wilsona, jego zapach i sam Wilson – udusi się.


God, dopiero teraz, szczegółowiej analizując ten tekst, widzę jak bliski jest mi *_*

To jest tak prawdziwe i realne uczucie...

Pino napisał:
Nikomu o sobie nie mówią, nigdy nie trzymają się za ręce poza mieszkaniem, a w szpitalu nie spędzają ze sobą więcej czasu niż jest to potrzebne. Są ze sobą już tydzień, kiedy Cuddy zatrzymuje go na korytarzu i pyta o co się pokłócili. Wilson próbuje nie przywiązywać do tego większej wagi, szukać ukrytego znaczenia tam, gdzie go nie ma. Wystarcza mu to, co czuje i to, co widzi w oczach House’a.


To jest takie cudowne, tak cudownie opisane, tak... że nie da się tego opisać słowami *___*

Pino napisał:
House nagle zaczyna dotykać jego ramienia w najmniej spodziewanych momentach, wypowiadać jego imię w sposób, który był do tej pory zarezerwowany tylko dla czterech ścian mieszkania. Pewnego dnia całuje go oczach całego zespołu i tłumaczy, że nie lubi niedomówień. Wie, że plotka znika w momencie, w którym okazuje się być prawdą.


(zgubiłaś "na" - w zdaniu "Pewnego dnia całuje go na oczach..." )

House okazujący publicznie to wszystko... no w sumie to do niego pasuje. mega pasuje.

Pino napisał:
Wilson lubi ciężar dłoni House’a na swoim ramieniu – jeszcze długo po tym jak znika, czuje mrowienie w miejscu gdzie czuł ciepło w połączeniu z tym delikatnym uciskiem. Lubi też dźwięk swojego imienia w jego ustach.


*_____________*

Pino napisał:
Po roku wierzy, że ten dziwny eksperyment może trwać, że nigdy się nie skończy.


I to zdanie, właśnie to jest jednym z najsmutniejszych i najokrutniejszych w całym fiku. bu ;_;

Pino napisał:
kiedy dotyka klamki coś każe mu się odwrócić. James siedzi na kanapie w za dużej i rozciągniętej bluzie, na głowie ma zwykły wieczorny bałagan. Uśmiecha się nieobecnie nad właśnie czytaną książką. Ciepło.


God, te szczegóły, które zauważa House... Tego nie zauważy zwykły przyjaciel...! Nieeeeee, błagam, nie rób tego.

Pino napisał:
Próbuje sobie przypomnieć dlaczego pewnego dnia, w przerwie między kawą a przychodnią, okłamał Wilsona. Dlaczego to, co przyszło tak łatwo nie pozwala mu teraz spojrzeć przyjacielowi w oczy.


*ma łzy w oczach* House, nie jesteś aż taki... okrutny. nie możesz. nie.

Pino napisał:
Pamięta jeden lipcowy, parny wieczór. Łokieć Wilsona wbijający się w jego kolano, głowę ciążącą na ramieniu. Hałas jaki powodował stary wentylator - strach, że jeszcze jeden trzask i się obudzi.


Od razu widzę zakurzone, podniszczone pomieszczenie, stary-stary wentylator i ich na kanapie *_* Ten klimat mam na myśli, to jest ohso...!

Pino napisał:
Pamięta trzy dni grudnia, kiedy zamiast iść do pracy leżeli w łóżku otoczeni chusteczkami higienicznymi, zapachem potu i choroby. Grali w karty o to, kto następny zaparzy herbatę. Pamięta przyspieszony oddech Wilsona, rumieniec i zaciśnięte powieki. Jego skórę: zapach, teksturę, wszystkie wrażliwe miejsca.


Już Ci pisałam - absolutnie najlepszy, najbardziej cudowny, najbardziej magiczny i najbardziej klimatyczny fragment, jeden z najlepszych, jakie kiedykolwiek przeczytałam!!!

Pino napisał:
Pamięta dzień, w którym noga bolała go tak bardzo, że nie był w stanie myśleć, mówić, a co dopiero pracować. Wilson zawiózł go do domy, okrył kocem i zaczekał razem z nim aż leki nie zaczną działać. Żaden z nich ani przez chwilę nie pomyślał, że głowa House’a nie jest miejscem dla ręki Wilsona. Zadziwiająco silne palce zaplątane w jego krótkie włosy były ostatnią rzeczą, którą czuł zanim zasnął.


("Wilson zawiózł go do domu...", literówka Ci się wkradła )

To też jest magiczne, te silne palce, koc, palce, silne palce przed zaśnięciem w głowie... *_____*

Pino napisał:
Wie, że widzi to wszystko inaczej niż Wilson.
Wie też, że to nigdy się nie zmieni.
- Odchodzę.


Nie. nienienie

Pino napisał:
Zapach jego wody kolońskiej jest jedynym dowodem na to, że ostatni rok nie był snem.


I to jest swojego rodzaju magiczne. "jedynym dowodem na to, że ostatni rok nie był snem". To jest... no magiczne, nooo...

Pino napisał:
Wilson sprząta stół po ich wczorajszej kolacji, resztki wrzuca do śmietnika. Zamyka za sobą drzwi i idzie do pracy.
Nic się nie stało. Nikt niczego nie obiecywał. Chciał tylko zobaczyć czy to może zadziałać.


Takie zwyczajne zachowanie, nic się nie stało, nosz do cholery*, jak to nic się nie stało, ludzie kochani, no jaaaaak to... ;_;

Uwielbiam smutne fiki. Jestem w nich absolutnie zakochana, a Twój dodaję do swoich naprawdę ulubionych *___*

Jak pisałam, stałam się fanką Twojego cudownego stylu I, błagam, nie próbuj go za żadne skarby zmieniać!

Podobało mi się. Baaaardzo

Pisz dalej, życzę weny i powodzenia

*przepraszam administrację za przekleństwo, jeśli nazwa tej choroby do takowych się zalicza wg niej, ale w mojej opinii było ono niezastąpione w tym przypadku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:12, 24 Paź 2010    Temat postu:

Muniashek, ale jak ja mam teraz logicznie odpowiedzieć? *_*
Po pierwsze bardzo dziękuję za taką opinię! Wow. Aż nie mogę uwierzyć, że mój tekst może wywoływać takie emocje. Chciałam żeby był smutny i przygnębiający (taki mam nastrój kiedy oglądam ostatnio House'a), ale nie spodziewałam się takiej reakcji *_* Czy to naprawdę o mojego fika chodzi? ^^"

A co do stylu... Nie wiem co powiedzieć. To dopiero mój drugi angstowy tekst i przypuszczam, że od czasu do czasu wrócę jednak do weselszej tematyki. Obiecuję, że umieszczę wtedy na samej górze ostrzeżenie!

Cieszę się, że czuć w tym tekście klimat i nastrój, które chciałam oddać. Jeszcze raz bardzo dziękuję. Nic bardziej nie motywuje do pisania niż taki komentarz:)

PS Literówki poprawione ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pino dnia Nie 20:15, 24 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cobra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:30, 25 Paź 2010    Temat postu:

Cały tekst przeczytałam trzy razy, aby móc jeszcze lepiej poczuć jego niesamowity klimat i przy okazji lepiej się nad nim zastanowić. Powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem. Intrygujący sposób przedstawienia związku House'a i Wilsona niewątpliwie jest głównym plusem tego tekstu, a kolejnym towarzyszący każdemu zdaniu klimat. Z jednej strony uczuciowe spojrzenie na ten związek Wilsona, a z drugiej House dla którego to głównie eksperyment w który wciągnął Jamesa. Zadziwia mnie tu Greg. Przez tyle czasu utrzymywał w przyjacielu złudne poczucie, że to co jest między nimi jest trwale i szczere, kiedy tak naprawdę od początku wiedział, że to tylko eksperyment. Trudno się tu dopatrywać wielkiej szczęśliwej miłości. To raczej dziwny związek, w którym prócz ciekawości brakuje czegoś więcej (przynajmniej ze strony House'a, bo o Wilsonie nie można tego powiedzieć).

Pino napisał:
- Możemy spróbować, ale niczego nie obiecuję. Chcę zobaczyć czy to może zadziałać.
- To tylko ciekawość?
- Znasz mnie Jimmy.

Może to głupie, ale właśnie tak wyobrażałabym sobie początek ich związku. Zwyczajna ciekawość ze strony House'a, chęć spróbowania czegoś zupełnie innego niż dotychczas. Jedyna różnica to fakt, że moja głupia hilsonowa naiwność podpowiada mi, że później byłoby to coś o wiele więcej. Naprawdę zaciekawiła mnie taka wizja, bo szczerze powiedziawszy, to mi strasznie pasuje do Grega, który lubi sam wszystko sprawdzić na własnej skórze, a dopiero potem wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski.

Pino napisał:
Do wspólnego oglądania filmów, przesiadywania z piwem na kanapie, komentowania tyłka Cuddy, nowych piersi Carmen Electry i setek innych rzeczy, które razem robili dochodzą pocałunki, przytulanie i wspólne noce. [...] House nie wie co myśleć o tej nowej przyjaźni z dodatkami. Z jeden strony dotyk Wilsona jest czymś dziwnie kojącym, ciepłym i na miejscu, a z drugiej budzi się w nocy i czuje, że nie może złapać oddechu.

Bardzo podoba mi się określenie przyjaźń z dodatkami. Ta część tego tekstu idealnie wpisuje się w moją wizję Hilsona, która wytworzyła się we mnie już jakiś czas temu i nadal nie może mnie opuścić.
Myślę, że właśnie tak najrealniej można by przedstawić House'a, który wstępuję w nowy związek. Fascynuje go to, co jest między nim a Wilsonem, lecz z drugiej strony jego ciągła obecność i zupełny brak niezależności zaczyna mu przeszkadzać.

Pino napisał:
Wilson lubi ciężar dłoni House’a na swoim ramieniu – jeszcze długo po tym jak znika, czuje mrowienie w miejscu gdzie czuł ciepło w połączeniu z tym delikatnym uciskiem. Lubi też dźwięk swojego imienia w jego ustach.
Po roku wierzy, że ten dziwny eksperyment może trwać, że nigdy się nie skończy.

Teraz po prostu szkoda mi Wilsona. Kiedy on zaczął naprawdę wierzyć, że ich związek ma sens i co więcej, angażuje się w niego coraz bardziej, to House zaczyna mieć wątpliwości.

Pino napisał:
- Rozumiesz mnie i wiesz o mnie wszystko. Wiesz kiedy użyć odpowiedniego słowa i tonu, wiesz kiedy możesz mnie do czegoś zmusić, a kiedy czas ustąpić. Ale ja cię nie kocham. To nie działa.
- Ile razy masz zamiar to jeszcze powtórzyć? Czym my jesteśmy? Maszyną? Samochodem? Łamigłówką? Nie, cofam ostatnie. Nie byłbyś aż tak banalny. Nie ty.

Greg był dla Wilsona otwartą księgą, on wiedział o nim niemalże wszystko, wiedział więcej, niż sam House mógł o sobie powiedzieć. Zresztą, James również przestał być dla Grega tajemnicą. Może to właśnie mu przeszkadzało? Eksperyment stał się nudny, House wiedział już wszystko i to mu wystarczyło. Przynajmniej ja tak to interpretuję.

Pino napisał:
Wie, że widzi to wszystko inaczej niż Wilson.
Wie też, że to nigdy się nie zmieni.

Strasznie smutna jest ta świadomość House'a. Wie, że to nie ma przed sobą żadnej przyszłości, może też w pewnym sensie chce dawać Wilsonowi zbędnych nadziei i dlatego woli to wszystko zakończyć teraz, póki nie będzie to boleć tak bardzo? Pocieszający jest chociaż fakt, że wie jakie konsekwencje wywarło to wszystko na Wilsonie.

Pino napisał:
Nic się nie stało. Nikt niczego nie obiecywał. Chciał tylko zobaczyć czy to może zadziałać.

Jasny, prosty układ. Zdecydowanie w stylu House'a, on zawsze lubił stawiać sprawę jasno, bez żadnych głupich niedomówień. Ciekawi mnie tylko fakt, czy ich przyjaźń może jeszcze funkcjonować tak, jak dawniej...

Podsumowując, bardzo mi się podobało
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:37, 25 Paź 2010    Temat postu:

Cobra napisał:
Zadziwia mnie tu Greg. Przez tyle czasu utrzymywał w przyjacielu złudne poczucie, że to co jest między nimi jest trwale i szczere, kiedy tak naprawdę od początku wiedział, że to tylko eksperyment.


A ja cały czas uważam, że dla niego to nie był tylko eksperyment. Przynajmniej nie w 100%. Raczej próba ratowania przyjaźni i łudzenie, że coś z tego może jednak wyjść, że to nie skończy się klęską.

Cobra napisał:
To raczej dziwny związek, w którym prócz ciekawości brakuje czegoś więcej (przynajmniej ze strony House'a, bo o Wilsonie nie można tego powiedzieć).


Dokładnie. Chciałam spróbować napisać tekst, w którym tak to będzie wyglądało. Ech, moja hilsonowa naiwność też zawsze podpowiada, że jeśli jeden z nich kocha, to wszystko w końcu dobrze się skończy. A tak nie jest.

Cobra napisał:
James również przestał być dla Grega tajemnicą. Może to właśnie mu przeszkadzało? Eksperyment stał się nudny, House wiedział już wszystko i to mu wystarczyło. Przynajmniej ja tak to interpretuję.


Ciekawa interpretacja ^^ Ale ja raczej wolę myśleć, że powodem odejścia było odkrycie wszystkiego o tym, co ich łączy. Spróbował, zbadał i wie, że to nie jest nic więcej niż tylko przyjaźń.

Cobra napisał:
Wie, że to nie ma przed sobą żadnej przyszłości, może też w pewnym sensie chce dawać Wilsonowi zbędnych nadziei i dlatego woli to wszystko zakończyć teraz, póki nie będzie to boleć tak bardzo?


To przecież nadal najbliższa mu osoba. Nie wiem czy ich przyjaźń może funkcjonować po czymś takim, ale House chyba próbuje zakończyć to wszystko jeszcze zanim będzie za późno.

Cobra napisał:
Podsumowując, bardzo mi się podobało


Bardzo dziękuję. Szczególnie za tak szczegółową analizę tekstu. W żadnym wypadku nie próbuję narzucać mojej interpretacji. To świetnie, że widzisz pewne momenty w inny sposób

Pozdrawiam ^_^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
flea-bitten mongrel
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: czeluści własnej psychozy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:15, 29 Paź 2010    Temat postu:

Bardzo, BARDZO na tak, pomimo całej ciamkowatości Wilsona (mnóstwo osób nie docenia jego wombacich pazurków). Intrygujący, przyciągający, oryginalny sposób narracji w dodatku świetnie sobie z nim poradziłaś. Ostatnimi czasy mam dziwne upodobania do klecenia niekoniecznie sensownych zdań/pochwał. I tym razem bezpardonowo również nie pozostawiasz mi nic innego, bo po przeczytaniu takiego czegoś na myśl mogą przychodzić praktycznie same pochwały, oprócz jednego, jedynego razu, ale po kolei.
1. Fabuła.
Wystarczająco dużo klepany temat, że po kolejnym jego napotkaniu zwykle ma się ochotę stwierdzić, że nawet 'American Pie' jest lepszy. Trudną sztuką jest nadanie tematyce przeznaczonej dla kultury masowej charakter elitarny i innowacyjny. Tobie się to udało, a wszystko dzięki wspomnianemu już wcześniej...
2. ... stylowi.
Prosto wybrać styl inny niż pospolity. Niełatwo go poskromić, utrzymać cały fick we wcześniej ustalonej formie, wciągnąć nim i zachwycić czytelnika. 'Stwierdzeniowe' zdania mają to do siebie, że wręcz wołają po pomstę do nieba o więcej subiektywizmu, swego rodzaju wewnętrznej energii działającej na odbiorcę. Jasne - dłuższy tekst z nich złożony będzie ciekawił i wywoływał pewne emocje. Ale tobie udało się to wybitnie. Nie pozostaje mi nic innego, jak czyścić ci buty i nosić za tobą podręczny czerwony dywan.
3. Gramatyka.
No niby wszystko w porządku, ale mam fioła na punkcie interpunkcji. Nawet błędy przypadkowe wprawiają mnie w lekkie rozdrażnienie w zależności od ich ilości [cóż za rym]. I tu mój drobny niesmak.
Podsumuję bardzo dziwną tezą - twój fick jest. 'Jest', to znaczy wywiera wpływ. 'Jest', to znaczy, że ma wartość. 'Jest', to znaczy, że jako nieliczne opowiadanie ma prawo nazywać się fickiem w szlachetnym jego słowa znaczeniu ergo prezentuje poziom wyższy niż lepsi przeciętniacy. I 'jest', to znaczy, że się na nieszczęście już skończył i nie będzie następnych części :c
Pzdr


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez flea-bitten mongrel dnia Pią 15:16, 29 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:51, 31 Paź 2010    Temat postu:

flea-bitten mongrel napisał:
Bardzo, BARDZO na tak, pomimo całej ciamkowatości Wilsona (mnóstwo osób nie docenia jego wombacich pazurków).


Myślę, że wszyscy świetnie zdają sobie sprawę z istnienia jego 'pazurków. Tylko, że w serialu jest jeszcze House. Przy nim każdy wydaje się być... ciamkowaty (przynajmniej kiedyś tak było) xD
A co do mojego ficka, to chciałam żeby Wilson był właśnie taki, a nie inny. Chciałam żeby był wręcz bezbronny.

flea-bitten mongrel napisał:
Intrygujący, przyciągający, oryginalny sposób narracji w dodatku świetnie sobie z nim poradziłaś.


Bałam się, że próba napisania tekstu w ten sposób skończy się katastrofą, także bardzo mi miło. Taki sposób narracji wydawał mi bardziej pasować do tego, co chciałam przekazać.

flea-bitten mongrel napisał:
Wystarczająco dużo klepany temat, że po kolejnym jego napotkaniu zwykle ma się ochotę stwierdzić, że nawet 'American Pie' jest lepszy.


Bądźmy szczerzy. Ile można wymyślać? Ale na szczęście często można jeszcze trafić na naprawdę ciekawe ficki

flea-bitten mongrel napisał:
Tobie się to udało, a wszystko dzięki wspomnianemu już wcześniej...
2. ... stylowi.


Bardzo dziękuję!

flea-bitten mongrel napisał:
Nawet błędy przypadkowe wprawiają mnie w lekkie rozdrażnienie w zależności od ich ilości [cóż za rym]. I tu mój drobny niesmak.


Zawsze staram się wyłapać wszystkie błędy przed umieszczeniem tekstu, ale niestety nie zawsze się to udaje ^^"

flea-bitten mongrel napisał:
Podsumuję bardzo dziwną tezą - twój fick jest.


Dziękuje za ten komentarz. Zarówno za bardzo miłe pochwały, jak i za wytknięcie błędów. A końcowa teza... *_*

Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin