Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

The shallow end [f-ship] [M] [T]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:27, 03 Sie 2008    Temat postu: The shallow end [f-ship] [M] [T]

Kategoria: friendship


Zweryfikowane przez Richie117


Taka krótka scenka

------------

The shallow end

Autorka: euclase
Link: [link widoczny dla zalogowanych]


Dojście do tego, gdzie przebywa House, zajęło Wilsonowi dwie godziny. Odnalezienie go – zaledwie trzy minuty.

Święto Pracy zbliżało się do końca. Wieczór był wyjątkowo zimny, więc wszyscy wracali do domów, zmierzając wprost do ciepłych, suchych i znajomych miejsc. Wilson również był w drodze, która ostatecznie zawiodła go do zimnego i mokrego parku miejskiego, nad basen, o tej porze roku niewypełniony wodą. Znajomy samochód House’a był jedynym na tej ponurej, przepełnionej wilgotnym powietrzem uliczce. Wilson zaparkował za nim i przeskoczył przez bramę, za którą znajdował się opustoszały teraz ośrodek z basenami. Przeszedł po chrzęszczących liściach i wkrótce znalazł się wśród długich, prostokątnych, jasnoniebieskich dziur w cemencie, przypominających ogromny pojemnik do kostek lodu. Jedynie ciche echo laski stukającej o podłoże łączyło ten obraz z rzeczywistością, nie pozwalając mu całkowicie odpłynąć w surrealizm.

House siedział w płytkiej części jednego z basenów, plecami do ukośnej, suchej cementowej ściany o kolorze mięty, łuszczącej się, z odbarwieniami. Głębszą część basenu pokrywała warstewka stojącej wody pochodzącej z niedawnych ulew. Wilson, z rękami w kieszeniach, stanął obok trampoliny i skrzywił się na ten widok, jak gdyby jego buty przemakały od tej wody, cuchnącej, zaśmieconej czerwonymi liśćmi buku, burgundowymi liśćmi klonu, martwymi żukami, które jak nity powodowały zmarszczki na oleistej powierzchni wody i trącały bazie.

Wilson okrążył trampolinę i ruszył wzdłuż brzegu basenu. Wiedział, że House go obserwuje, lecz żaden z nich nie odezwał się, dopóki Wilson nie stanął obok zakrzywionej, pokrytej utleniającym się chromem drabinki, przy której siedział House.

– Czy naprawdę próbujesz się przede mną ukryć? – zapytał Wilson. Uniósł rękę i znacząco spojrzał na zegarek. – Byliśmy umówieni na obiad.

House przestał stukać laską, po czym oparł jej koniec na stopie. Na jej długiej, lśniącej, czarnej powierzchni Wilson dostrzegł odbicie skrawka nieba.

– Wiesz, co jest dziwne? – spytał po chwili House, ignorując pytanie Wilsona. Lekko podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela. – Gdyby ten basen był napełniony wodą, już bym nie żył.

– Co za... optymistyczne stwierdzenie.

– Taka jest prawda.

– Gdyby w tym basenie była woda, wokół latałoby kilka setek rozwrzeszczanych dzieci, a ty znajdowałbyś się daleko stąd, pochłonięty grą w Nintendo.

– Mówiłem hipotetycznie.

– Ja też – odparł Wilson. – Powiesz mi wreszcie, co my tu w zasadzie robimy?

– Lubię to miejsce. – House wzruszył ramionami.

Wilson rozejrzał się. Powyginane i podziurawione druciane ogrodzenie, budynek z kabinami prysznicowymi pokryty niebieskawym graffiti, ściany z żółtej cegły zamazane niemożliwymi już do odczytania napisami i wymyślonymi symbolami, wyblakłe znaki ostrzegawcze, od których odpryskiwała farba akrylowa. Nie przypominało mu to miejsca, które można lubić, ale może...

– Jest lepsze niż ogród. Albo inne ładne miejsce. Takie, na którym ludziom naprawdę zależy. Nikomu nie zależy na basenach, jedyne, co ich obchodzi, to woda. Tak samo nikt nie przejmuje się kuflami, a jedynie ich zawartością.

– Znam kilku koneserów piwa, którzy by się z tobą nie zgodzili – stwierdził Wilson.

– To miejsce przypomina cmentarz. Nikt nie zaprząta sobie myśli cmentarzami, dopóki ktoś nie umrze, a wtedy okazuje się, że to jest właśnie to miejsce, z dziurami w ziemi wystarczająco dużymi, by można było podrzucić tam zwłoki. Baseny są takie same. Bezużyteczne, gdy są puste. Skrywają jednak duży potencjał.

Wilson zmrużył oczy.

– Czy to... jakaś metafora? Próbujesz napisać dla mnie wiersz o swojej osobie?

House uniósł wzrok i spojrzał na niego.

– Jak miała na imię ta pielęgniarka? Ta sepleniąca? Której córka-pływaczka brała udział w Olimpiadzie?

– Yyy... Chodzi ci o Sandy?

– Sandy. – House wymówił to imię, jak gdyby starał się je sobie przypomnieć od tygodni. Oblizał usta i kiwając wolno głową, patrzył na laskę opartą na jego tenisówce. Potem niespodziewanie opuścił laskę, ustawił ją pionowo i wspierając się na niej, wstał.

– Już idziesz?

– Tak. – House otrzepał się z kurzu i ruszył ku drabince.

– I to jedyny powód, dla którego przyszedłeś posiedzieć w basenie? Bo nie mogłeś sobie przypomnieć imienia pielęgniarki?

– Nie bądź głupi – powiedział House, po czym położył laskę przed Wilsonem i zaczął wdrapywać się po drabince. – Budynek dalej jest klub ze striptizem. Pomyślałem, że jeśli znajdziesz się wystarczająco blisko, przez resztę drogi zaciągnę cię tam za pasek.

– O nie...

– Tam jest jedyna toaleta w okolicy. – House wskazał głową na puste baseny. – Chyba że wolisz, żebym skorzystał z jednego z nich? Ostatecznie, jakie znaczenie ma złamanie kilku zakazów, jeśli jesteś z przyjacielem?

Wilson wywrócił oczami i schylił się po laskę House’a. Podał mu ją i odwrócił się w stronę bramy.

– Jedziemy twoim samochodem. Nie chcę, żebyś mi zniszczył tapicerkę.

Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kallien
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:02, 03 Sie 2008    Temat postu:

Przyjemna, zgrabna miniaturka. Ładnie przetłumaczone, opisy autora są super. Co do opuszczonych basenów - mam do nich słabość i chodzę czasami w takie miejsca... Wrocławianie chyba wiedzą gdzie jest Skarbowców...? Kiedyś to był najlepszy basen w całym mieście. Dziś siedzi tam wojsko i trzeba uważać na patrole z psem... Szkoda, bo te miejsca mają dużo uroku. I ten fic podpasowuje mi w takie tematy Bardzo mi się podobało.
___
(trochę offtop, ale nie bijcie)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:50, 04 Sie 2008    Temat postu:

Cieszę się, że ci się podobało :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:01, 05 Sie 2008    Temat postu:

Fajny fic, miło się czytało

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:54, 05 Sie 2008    Temat postu:

Dojście do tego, gdzie przebywa House, zajęło Wilsonowi dwie godziny. Odnalezienie go – zaledwie trzy minuty.
typowe, bardzo House'owe :smt003
no i Wilsonowe ofkors - czasem z niego taki niekumaty Wombat

Wilson zaparkował za nim i przeskoczył przez bramę
tego bym się nie spodziewała po Wilsonie :smt003
(ciekawe, jak House tam przelazł :smt002 )

Wilson, z rękami w kieszeniach, stanął obok trampoliny i skrzywił się na ten widok, jak gdyby jego buty przemakały od tej wody, cuchnącej, zaśmieconej czerwonymi liśćmi buku, burgundowymi liśćmi klonu, martwymi żukami, które jak nity powodowały zmarszczki na oleistej powierzchni wody i trącały bazie.
Bleee... Też bym się skrzywiła
(a potem musiałabym wykąpać psa, który włazi do każdego zbiornika wody :smt077 )

– Byliśmy umówieni na obiad.
hm... ciekawe... :smt002 a co miało być na deser? *ma ZUE, ZUE myśli* :smt003

– Gdyby ten basen był napełniony wodą, już bym nie żył.
co to? znów napad pesymizmu?
Wilson by cię z pewnością uratował

– Gdyby w tym basenie była woda, wokół latałoby kilka setek rozwrzeszczanych dzieci, a ty znajdowałbyś się daleko stąd, pochłonięty grą w Nintendo.
też prawda

Nie przypominało mu to miejsca, które można lubić, ale może...
eh... House i te jego dziwne upodobania... (jak gorzka czekolada z cynamonem - jak doniósł inny fik)

Nikt nie zaprząta sobie myśli cmentarzami, dopóki ktoś nie umrze
a ja lubię cmantarze :smt001
wspólna cecha z House'em, nawet fikowym, zawsze cieszy :smt003

– Budynek dalej jest klub ze striptizem. Pomyślałem, że jeśli znajdziesz się wystarczająco blisko, przez resztę drogi zaciągnę cię tam za pasek.
yeah! oto House jakiego uwielbiam :smt007 (bo już się bałam, że to będzie do końca strasznie melancholijny fik :smt016 )
a może House wynajął dla nich małą prywatną salkę w tym klubie?... *rozmarzyła się* :smt002

– O nie...
jak nie, Wilson?!
House - łap go za pasek! :smt003

Ostatecznie, jakie znaczenie ma złamanie kilku zakazów, jeśli jesteś z przyjacielem?
zakazy są po to, żeby je łamać :smt001 nikt nie wie o tym tak dobrze, jak House

– Jedziemy twoim samochodem. Nie chcę, żebyś mi zniszczył tapicerkę.
Wilson powinien mieć foliowe pokrowce na fotele, na takie okazje :smt003
(a może ma, tylko woli je zachować w tajemnicy na czarną godzinę? :smt077 )

***********
bardzo zgrabne tłumaczenie czekam na kolejne
(może uda się fikom Hilsonowym osiągnąć liczbę fików Huddy? :smt003 )
chociaż autor fika powinien pociągnąć go dalej... No jak można urwać w takim obiecującym momencie? :smt077


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:44, 05 Sie 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
(ciekawe, jak House tam przelazł
Też się nad tym zastanawiałam. Może szedł wzdłuż ogrodzenia, dopóki nie znalazł jakiejś dziury Ewentualnie mogłam trochę odejść od oryginału i napisać: przeszedł przez bramę" czy coś i by nie było wątpliwości, ale cóż, teraz już za późno

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:50, 05 Sie 2008    Temat postu:

no, jak doczytałam o tych dziurach w płocie, to też pomyślałam, że House właśnie z nich skorzystał :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brandy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:05, 06 Sie 2008    Temat postu:

Fajny fick :smt003 I świetne tłumaczenie marengo :smt002 Mam nadzieję, że będziesz tłumaczyła dużo, długich hilsonowych ficków i będziesz je zamieszczała na horum :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:00, 06 Sie 2008    Temat postu:

Bardzo zgrabne tłumaczenie. Do przeczytania tegoż dziełka zabierałam sie już kilka razy, ale ciągle coś sprawiało, że lekturę odkładałam na później. W końcu - przeszłam całość!

Cytat:
Dojście do tego, gdzie przebywa House, zajęło Wilsonowi dwie godziny. Odnalezienie go – zaledwie trzy minuty.

Moje absolutnie ulubione zdanie w tym fiku. Takie prawdziwe, idealnie oddające przyjaźń chłopców. Cos w tym jest, nieprawdaż?

Podoba mi się taki lekko pesymistyczny klimat tego fika, a poza tym - ten basen! Jak już Kallien moja najukochańsza wspomniała, Wrocławianie mają ciągoty do takich opuszczonych, zaniedbanych miejsc. Bardzo ładne opowiadanie.

O, już pamiętam, co chciałam powiedzieć! Tytuł! Bardzo podoba mi się tytuł! "Płytki koniec", intrygujące. (Szkoda, że zostawione w oryginale, ale cii, wola Tłumaczki.)

Kłaniam!
Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:27, 16 Lut 2009    Temat postu:

Ładne
Choć jak dla mnie przede wszystkim.. smutne. Ta niepokojąca rozmowa o śmierci. Niby coby było gdyby ale jednak niepokojąca. I potem nagła zmiana tematu - ucieczka od niego?

Pozdrawiam
g


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin