Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Włączyć respirator [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:37, 13 Cze 2010    Temat postu: Włączyć respirator [M]

Kategoria: friendship

Zweryfikowane przez Czerwono-Zieloną

Ośmielona tak miłymi komentarzami, wstawiam coś jeszcze...
Temat ten był poruszony w "Amicus Certus" i tak, przyznaję, tamten dialog był zdecydowanie bardziej house'owy... Ten jest bardziej czerwono-zielony... Ale musiałam ugryźć tę kwestię i od tej strony...
To nic szczególnego, ale tak jakoś mi się napisało... A komu mam oddać do oceny, jak nie Wam?
Będę wdzięczna za wszelkie uwagi

I jeszcze link do house'owego fanvida z piosenką, którą umieściłam pod fikiem, i którą znów pozwoliłam sobie przetłumaczyć...
W zasadzie ta piosenka obyłaby się bez fika, ale może... Może się jednak jakoś ładnie uzupełnią...?
http://www.youtube.com/watch?v=xX_p2Almf_M&playnext_from=TL&videos=t3i3a6CKYig

Dedykuję mojemu Tacie, który zapewne nigdy tu nie zajrzy... Za ów tytułowy respirator i za szaloną wyprawę do Krosna. I do Berlina. I w ogóle za wszystko. Kocham Cię bardzo. I love you




WŁĄCZYĆ RESPIRATOR


- Wiem, że się nad tym zastanawiałeś. Nie raz. Choć nigdy nie zapytałeś. Ale powiem ci. Zasługujesz na to, by wiedzieć. Choć ja nie zasługuję na to, by z tobą o tym rozmawiać.
Wiesz, dlaczego nie odzywałem się do ciebie przez te dwa miesiące?
Bo się bałem. Panicznie. Że Amber miała rację. Że zasłużyłem sobie na twoją nienawiść. Pamiętasz, gdy odeszła Stacy, to ty zbierałeś mnie do kupy. Kto by mnie zbierał, gdyby zabrakło ciebie? Cuddy? Nie, ona była tylko halucynacją… Czekałem na twój pierwszy krok, łudziłem się, że po prostu potrzebujesz czasu… Bo nie wiedziałem, co miałbym ci powiedzieć. „Przepraszam, że odebrałem ci miłość twojego życia”? Czy może: „Stary, nie wygłupiaj się, przecież to nie była moja wina”? Ale była. Nie, nic nie mów. No dobrze, częściowo. Ale i tak byłem z góry skazany na porażkę. Wiesz, to takie uczucie, jakby ktoś jednym ruchem ręki wymazał całe twoje życie, wszystko, co do tej pory widziałeś, całą twoją wiedzę… Zabrał to coś, co pozwala poruszać się po świecie. Paradoks istnienia – wina niepopełniona. Taki oksymoron, metafora w prozie życia. Niepopełniona, ale jednak – wina. Czarna komedia przeznaczenia. Ale to ty bałeś się bardziej. Dużo bardziej. Że stracisz jeszcze więcej niż straciłeś do tej pory, choć to wydaje się niemożliwe... Że już nigdy nie uda ci się odzyskać poczucia bezpieczeństwa, poczucia, że panujesz nad tym całym bałaganem zwanym życiem. Ja rzadko takie poczucie miewam… Wiesz, przez ten moment, kiedy vicodin wędruje w dół mojego przełyku, łudzę się nadzieją, że ból zniknie. Że choć na moment zniknie zupełnie. Ta nadzieja pozwala znaleźć siłę, by dalej wciągać do płuc powietrze. Ale ból nie znika. Twój też nie zniknie. Musisz jednak łykać kolejne tabletki złudzeń, by żyć dalej, by zapominać… Może mógłbym Ci w tym trochę pomóc, wiesz? Może wiesz, może nie… W końcu nigdy ci o tym nie powiedziałem… Nic nie mówić jest bardzo łatwo. A jeszcze łatwiej byłoby po prostu zostać po tej drugiej stronie. Nie wracać. Ale świat nie jest prosty. Kula ziemska jest okrągła i są na niej pełne zakrętów drogi, po których jeżdżą autobusy i śmieciarki. A my jesteśmy tylko cząsteczkami powietrza, które, pędząc bezwładnie, odbijają się z bezgłośnym krzykiem od szyb mijanych pojazdów… O ile prościej byłoby wyciągnąć z kontaktu wtyczkę respiratora, by zamienić się w płaską linię zapisu EKG i rozpłynąć w pisku monitora. Czy jednak mamy prawo o tym decydować? My, lekarze, mamy… Podłączamy i odłączamy wtyczki codziennie… Jednak to tylko złudzenie posiadania kontroli… Jedno z tych, które pozwala żyć dalej, które pozwala wziąć kolejny oddech, postawić kolejny krok, pomimo rozrywającego bólu w nodze. Pomimo rozrywającego bólu w sercu. Tylko o to możemy walczyć. O zapomnienie. Na jeden krótki moment. I nie mamy prawa żądać niczego więcej. Niczego ponad ułudę chwilowego złagodzenia bólu, niczego ponad fatamorganę farmakologicznego znieczulenia ran rozpaczy i samotności. Ale te drobiazgi są niezbędne. Dlatego w końcu poszedłem. Poszedłem do twojego gabinetu. I uparcie wracałem. Dlatego nie dawałem za wygraną w czasie tej naszej szalonej wyprawy na pogrzeb mojego ojca. Bo nie da się żyć bez powietrza. Ktoś musi włożyć wtyczkę twojego respiratora z powrotem do kontaktu, gdy jakiś przypadkowy podmuch wiatru wyrwie ją, z dziką satysfakcją palącą się w jego przezroczystych oczach. Albo gdy ktoś wsadzi twoją dziewczynę do białego autobusu i nie pozwoli jej już z niego wysiąść. Albo gdy ktoś cię zostawi, bo sam nie pozwoliłeś mu podejść na tyle blisko, by mógł zajrzeć w twoje oczy, albo kiedy to ty sam go zostawisz… Umyj kubek Amber. Ona i tak zawsze będzie przy tobie, nie pozbędziesz się jej, tak jak nie można pozbyć się ducha z nawiedzonego domu. Ale przynajmniej nie będziesz się już dręczył jego widokiem. Przełknij tę gorzką tabletkę. A potem następną, i następną. Nie bój się, że ci ich zabraknie - zawsze mam przy sobie spory zapas. Jedźmy. Może dzisiaj kierowca śmieciarki wybierze inną drogę.

- House…
- Tak?
- Mówiłeś coś…?
- Nie, Wilson, nic. Zupełnie nic… Zdawało ci się.



Let me apologize to begin with
Let me apologize for what I’m about to say
But trying to be genuine was harder than it seemed
And somehow I got caught up in between

Let me apologize to begin with
Let me apologize for what I’m about to say
But trying to be someone else was harder than it seemed
And somehow I got caught up in between

Between my pride and my promise
Between my lies and how the truth gets in the way
The things I want to say to you get lost before they come
The only thing that’s worse than one is none

Let me apologize to begin with
Let me apologize for what I’m about to say
But trying to regain your trust was harder than it seemed
And somehow I got caught up in between

Between my pride and my promise
Between my lies and how the truth gets in the way
The things I want to say to you get lost before they come
The only thing that’s worse than one is none
The only thing that’s worse than one is none

And I cannot explain to you
In anything I say or do or plan
Fear is not afraid of you
But guilt’s a language you can understand
I cannot explain to you in anything I say or do
I hope the actions speak the words they can

For my pride and my promise
For my lies and how the truth gets in the way
The things I want to say to you get lost before they come
The only thing that’s worse than one is none

Linkin Park “In Between”

I znów nie mogłam się powtrzymać i przetłumaczyłam

Na początek pozwól, że cię przeproszę.
Pozwól, że przeproszę cię za to, co zaraz powiem,
Ale bycie szczerym okazało się trudniejsze niż sądziłem,
I nawet nie wiem kiedy utkwiłem gdzieś pomiędzy.

Na początek pozwól, że cię przeproszę.
Pozwól, że przeproszę cię za to, co zaraz powiem,
Ale próba bycia kimś innym okazała się trudniejsza, niż sądziłem
I nawet nie wiem kiedy utkwiłem gdzieś pomiędzy…

Pomiędzy moją dumą a złożoną obietnicą,
Pomiędzy kłamstwami i tym, jak prawda staje się przeszkodą.
Słowa, które chcę ci powiedzieć, gubią się, nim dotrą do mych ust.
Jedynym słowem gorszym niż 'jeden' jest 'żaden'.

Na początek, pozwól, że cię przeproszę.
Pozwól, że przeproszę cię za to, co zaraz powiem,
Ale próba odzyskania twojego zaufania okazała się trudniejsza niż sądziłem,
I nawet nie wiem kiedy utkwiłem gdzieś pomiędzy…

Pomiędzy moją dumą a złożoną obietnicą,
Pomiędzy kłamstwami i tym, jak prawda staje się przeszkodą .
Słowa, które chcę ci powiedzieć, gubią się, nim dotrą do mych ust.
Jedynym słowem gorszym niż 'jeden' jest 'żaden'.

Nie potrafię ci tego wyjaśnić
za pomocą niczego, co mówię, co robię lub zamierzam.
Mój lęk się ciebie nie boi,
Ale poczucie winy to język, który z pewnością pojmiesz.
Nie potrafię ci tego wyjaśnić
Za pomocą niczego, co mówię lub robię,
Ale mam nadzieję,
Że moje czyny mówią same za siebie.

Za moją dumę i złożoną obietnicę,
Za moje kłamstwa i za to, jak prawda staje się przeszkodą.
Słowa, które chcę ci powiedzieć, gubią się, nim dotrą do mych ust.
Jedynym słowem gorszym niż 'jeden' jest 'żaden'.
Jedynym słowem gorszym niż 'jeden' jest 'żaden'.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Wto 0:39, 29 Cze 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:48, 13 Cze 2010    Temat postu:

Jutro skomentuje, bo dzisiaj juz padam, ale juz moge powiedziec, ze wszelkie metafory i porownania sa niesamowite

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Nie 0:51, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:05, 13 Cze 2010    Temat postu:

Mazel, dziękuję! Nie spodziewałam się, że ktoś tak szybko i w dodatku o tej porze coś tu napisze... Kochana jesteś! Dzięki!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:07, 13 Cze 2010    Temat postu:

Jak już wspomniała mazeltov twoje metafory i porównania są przepiękne.
Świetnie dobierasz słowa.
Uwielbiam twoje fiki. Są takie prawdziwe i bardzo przyjemnie się je czyta.

Bardzo spodobało mi się zakończenie:

Cytat:
Jedźmy. Może dzisiaj kierowca śmieciarki wybierze inną drogę.

- House…
- Tak?
- Mówiłeś coś…?
- Nie, Wilson, nic. Zupełnie nic… Zdawało ci się.


Piękne

Życzę dużo weny w dalszej twórczości i czekam na następne fiki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez InvisibleCone dnia Nie 10:17, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:28, 13 Cze 2010    Temat postu:

InvisibleCone - bardzo dziękuję! Szalenie mi miło, że tu "do mnie" zajrzałaś... To naprawdę ważne - przeczytać takie słowa pod swoim tekstem... To niewiarygodne, co dzieje się z psychiką autora po przeczytaniu takiego komentarza...
Mniej więcej wygląda to tak:
Dziękuję

Końcówka - no tak... Takich słów House nie mógłby na głos wypowiedzieć chyba nawet w mojej - bardzo bogatej pod tym względem - wyobraźni... Cieszę się, że się spodobało

Dziękuję za życzenia i słowa zachęty! To bardzo miłe...

Pozdrawiam ciepło
Cz-Z


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Nie 13:33, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:14, 14 Cze 2010    Temat postu:

Widac, ze ja tez jestem nocnym stworzeniem, a z ta moja kochanoscia, to bym nie przesadzala.

Czerwono-zielona, nie wiem od czego zacząć... Może od twojego stylu pisania, który jest... i tutaj brakuje mi słowa żeby go opisać... zachwycający i niepowtarzalny. Przeczytałam już kilka twoich fikow, btw postaram się nadrobić komentowanie i jedno jest pewne, ze można się nie zgadzać z twoja wizja, co nie zmienia faktu, ze sposób w jaki piszesz jest tak piękny, ze mimo, ze fabula może się komuś nie spodobać, to to w jaki sposób twoje słowa nakreślają postacie, uczucia i miejsca jest warte przeczytania, ośmielę się powiedzieć poczucia.
Wszystkie metafory i porównania wychodzą ci wspaniale. Potrafisz w nie banalny sposób łączyć słowa, ze czytając, wiem, ze to zabrzmi protekcjonalnie, ale wywołują jakieś uczucia i dają do myślenia. Pozwolę sobie zacytować te, które mnie urzekły.

Cytat:
Paradoks istnienia – wina niepopełniona. Taki oksymoron, metafora w prozie życia. Niepopełniona, ale jednak – wina. Czarna komedia przeznaczenia.
(...)
Ale świat nie jest prosty. Kula ziemska jest okrągła i są na niej pełne zakrętów drogi, po których jeżdżą autobusy i śmieciarki. A my jesteśmy tylko cząsteczkami powietrza, które, pędząc bezwładnie, odbijają się z bezgłośnym krzykiem od szyb mijanych pojazdów… O ile prościej byłoby wyciągnąć z kontaktu wtyczkę respiratora, by zamienić się w płaską linię zapisu EKG i rozpłynąć w pisku monitora.
(...)
I nie mamy prawa żądać niczego więcej. Niczego ponad ułudę chwilowego złagodzenia bólu, niczego ponad fatamorganę farmakologicznego znieczulenia ran rozpaczy i samotności.
(...)
Przełknij tę gorzką tabletkę. A potem następną, i następną. Nie bój się, że ci ich zabraknie - zawsze mam przy sobie spory zapas.



Nawet sobie nie wyobrażasz, ile mnie kosztowało samozaparcia, żeby nie zacytować całości. Te fragmenty są wspaniale. Dlaczego?... Nie wiem, może dlatego, ze są prawdziwe w normalnym życiu, ze dotyczą nas wszystkich?
W tym ostatnim fragmencie, chyba najbardziej dało się poczuć, to co kocham w House, taka pozorna oschłość tego co mówi, jednocześnie połączona z prawdziwością tego stwierdzenia. Moim ta metafora z tabletkami idealnie oddaje filozofie tej postaci, to tak złota House'owa myśl jak to, ze wszyscy kłamią.
Końcówka, swoja droga wspaniała, daje do zrozumienia, ze House tego nie powiedział, a jedynie pomyślał, ale nie ziemia to faktu, ze nie jestem do końca pewna czy ten monolog jest prawdopodobny, biorąc pod uwagę ta postać.
Zupełnie inna sprawa jest to, ze po przeczytaniu tego jak i innych twoich prac, marze o tym, żeby mieć dostęp do myśli Housa, wiem, ze to głupio brzmi, no ale... Nie wiem czy widziałaś film Fight Club, ale on bym poprowadzony z bardzo ciekawa narracja, która dawała widzowi wgląd do umysłu bohatera. Oddala bym wszystko za jeden taki odcinek Housa, w którym to on byłby narratorem i mogłabym poznać jego myśli.

Jest jeszcze tyle rzeczy, które chce powiedzieć i za pewne jeszcze więcej, które dopiero wyklują się jak przeczytam to kolejny raz, ale dziś już nie dam rady

edit:
Oto i jestem, już wczoraj wiedziałam, ze dużo rzeczy zapomniałam powiedzieć.

Jeśli chodzi o treść, to jak już wspomniałam ciężko jest sobie wyobrazić Housa, mówiącego coś takiego. Natomiast nikt z nas nie wie co myśli House i dzisiaj czytając to jeszcze raz, stwierdzam, ze takie coś mogło powstać w jego głowie, poniewaz tekst jest przesiąknięty, takim specyficznym cynizmem.
Odniosłam wrażenie, ze House z jednej strony przeprasza Wilsona, ale tez go upomina.
Następnie fajnie, ze pokazałaś takie typowe ludzkie zachowania, mowie tutaj o kubku Amber. Wilson wie, ze to nic nie daje, a mimo to katuje się jego widokiem i stara się za wszelka cenę zachować jakiś kontakt z Amber jakby się bal, ze jeśli umyje kubek, to coś się zmieni. W tym wszystkim ładnie pokazane jest to jak House tłumaczy Wilsonowi, ze musi pójść dalej, ze musi ruszyć się z tego miejsca, w którym tak usilnie chce pozostać. Sama nie wiem co powiedzieć, całość jest z jednej strony przytłaczająca, bo ciągłe poruszamy się w okol śmierci Amber. Jest tez coś pozytywnego, czyli to, ze House jasno i otwarcie mówi, ze cierpi z tego powodu i ze jego reakcja, a raczej jej brak był spowodowany po części poczuciem winy, ale tez strachem, ze jeśli za szybko naciśnie na Wilsona, to możne być koniec ich przyjaźni. Cos czuje, ze wychodzi mi masło maślane, wiec na sam koniec tłumaczenie. LP to może nie mój ulubiony zespól, choć jak byłam troszkę młodsza, to słuchałam dość zawzięcie. Słowa tej piosenki na pewno idealnie oddają to opowiadanie i tłumaczenie cudowne. Słuchając slow tej piosenki, wydaje mi się, ze House właśnie gdzieś utkną pomiędzy, nawet w tym opowiadaniu. Z jednej strony, to ten sam człowiek, ironiczny, złośliwy, arogancki i genialny, ale tez jakby inaczej patrzący na świat i zauważający, ze są ludzie tudzież Wilson, którzy zaoferowali mu wszytko co najlepsze, a on nie może powiedzieć nic więcej niż tylko przepraszam i dziękuje.

Reasumując, kolejna genialna historia, kolejne ciekawe przedstawienie postaci. Jestem pod niesamowitym wrażeniem tego jak piszesz, ile ja bym dala żeby tak pięknie dobierać słowa, zamiast kaleczyc język polski.


Pozdrawiam, mazel

Napisalo nowego posta, zamiast zedytowac


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mazeltov dnia Wto 1:27, 15 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 10:54, 14 Cze 2010    Temat postu:

Masz świetny sposób pokazywania rzeczywistości poprzez metafory. Ale metafory bardzo dobrze zważone i tak proste, a zarazem genialnie trafiające w sedno całej sprawy.
Cały fic czyta się bardzo przyjemnie poprzez prosty, dobry język. Wszystko układa się jedna całość. Nie ma tutaj jakiegoś niepotrzebnego, naciąganego zdania. Wszystko ma swoje miejsce. I TO jest cudowne!
Bardzo podoba mi się twój styl, sposób wyrażania.
Obyś napisała więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Izoch
Okulista
Okulista


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 2248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sammyland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:28, 16 Cze 2010    Temat postu:

Zaklepię sobie. I dziś, jak się poczuję w końcu lepiej, napiszę.
Może to mnie w końcu zmobilizuje do napisania paru zdań, bo choroba i pogoda mnie wykańczają


EDIT
I jestem
Wiedziałam, że trzeba jak najszybciej po zaklepaniu, soł... xD
Chyba zacznę tak robić częściej, tak w ogóle.
Za piosenkę to ja Cię kocham wszem i wobec. Linkin Park to moja dawna miłość i swego czasu non stop ich słuchałam. Teraz mi przeszło, ale miło wrócić chociaż na chwilę do jakiegoś ich utworu.

Po pierwsze, podoba mi się bardzo tytuł. Nie znam jeszcze treści, gdyż zrobię tak, jak zawsze, czyli skomentuję, czytając (to znaczy, wcześniej przeczytałam, ale komentując, czytam znowu, łatwiej się odnieść trochę), ale moje pierwsze skojarzenie wygląda mniej więcej tak, iż to włączenie respiratora to swego rodzaju opieka, pomoc w życiu, stawaniu na nogi. Tak, jakby za pomocą małego guziczka miano przywrócić... nie wiem, duszę, chęć do życia. Może i błędne, ale lubię interpretować wszystko po swojemu, nawet tytuły, jeśli się da, oczywiście

Cytat:
Zasługujesz na to, by wiedzieć. Choć ja nie zasługuję na to, by z tobą o tym rozmawiać.

Szczerze, sam ten początek potrafię sobie wyobrazić w moje głowie. Widzę niemal, jak House siedzi/stoi (wolę bardziej opcję 'siedzi, opierając brodę na rączce laski') i patrzy w dół swoimi niebieskimi oczami, szepcząc te słowa. Jak przyznaje się do tego, iż uważa się za niegodnego, słabego. House zawsze kojarzył mi się poniekąd z osobą, która widzi się jako beznadziejną, niewartą, by za chwilę odgrywać rolę postaci, której nie obchodzi nikt i nic.

Cytat:
Bo się bałem. Panicznie. Że Amber miała rację. Że zasłużyłem sobie na twoją nienawiść.

Też bym się bała na jego miejscu. Nie wiem, czy potrafiłabym spojrzeć tej drugiej osobie w oczy. Zresztą, kiedy w głowie człowieka jest tyle negatywnych emocji, widzi je wszędzie. I jestem pewna, że nawet, gdyby spojrzenie tej drugiej osoby mówiły 'Przykro mi/Jestem z tobą', zauważyłabym tylko obrzydzenie i nienawiść. Zdecydowanie zaczęłabym akcję 'unikanie'.

Moment, kiedy House przyznaje, że to jego wina... Większość znanych mi osób mówi, że to przecież nijak nie leżało w gestii House'a, by odpowiadać z Amber. Że mogła nie wsiadać do autobusu. Że to nie on spowodował wypadek. Tylko, pisałam Ci już nawet, gdyby ona nie chciała mu pomóc, a on nie zachowywałby się jak dupek, nie byłoby tego wypadku.

Cytat:
Ja rzadko takie poczucie miewam… Wiesz, przez ten moment, kiedy vicodin wędruje w dół mojego przełyku, łudzę się nadzieją, że ból zniknie. Że choć na moment zniknie zupełnie. Ta nadzieja pozwala znaleźć siłę, by dalej wciągać do płuc powietrze. Ale ból nie znika.

Całkiem sporo zacytowałam jak na jeden raz, ale nie dałam rady tego rozdzielić.
House tutaj pokazuje całego siebie. Ofiarowuje nam kolejny fragmencik duszy, o którego istnieniu nie wiedzieliśmy. Każdy z nas ma inną opinię na temat jego uzależnienia od Vicodinu. Jednak chyba niewielu wpadłoby na to, że ta tabletka to dla House'a synonim nadziei.
Podejrzewam, że wiele osób ma takie synonimy w swoim życiu. Dla niektórych będzie to alkohol. Dla innych narkotyki. Jeszcze inni będą uzyskiwać nadzieję jedząc za dużo, inni z kolei robiąc kolejne sto pięćdziesiąt brzuszków, a ktoś będzie nakładał słuchawki i się odcinał od świata za pomocą muzyki.

Cytat:
Nic nie mówić jest bardzo łatwo.

Bo kiedy nic nie mówimy, nie musimy obawiać się wyśmiania. Niezrozumienia. Z drugiej strony - to ciężkie. Bo siedzi to w nas, w samym środku, wyżera powoli kolejne kawałeczki zdrowego rozsądku i w końcu się poddajemy wszechogarniającej pustce.

Cytat:
Ale te drobiazgi są niezbędne.

Dzięki nim możemy odetchnąć. Mamy punkt zaczepienia. Wiemy, że zawsze jest coś, cokolwiek, co odciągnie nas od tego, co złe.

Cytat:
- Nie, Wilson, nic. Zupełnie nic… Zdawało ci się.

Zakończenie. Takie proste. Chciałoby się, żeby w tym momencie House powiedział te wszystkie słowa. Ale robi dokładnie to samo, co zauważył: Nic nie mówić jest bardzo łatwo.

Twoje teksty mają to do siebie, że potrafisz wcisnąć się nimi między wszelkie luki ludzkiego umysłu, zmusić go do myślenia, zastanowienia się, wyrażenia swoich poglądów na jakiś temat. Może dlatego trochę czasu potrzebowałam, by usiąść i się zmobilizować. Nie umiałabym napisać tylko "Fajnie, czekam na kolejny tekst, życzę weny", wiedząc, że parę postów wyżej jest coś wartego uwagi, coś wymagającego wręcz chwili zastanowienia się.

Bardzo podobają mi się Twoje metafory. Są trafne, ale proste. Nie trzeba siedzieć godzinę, myśląc, co też do licha chciałaś przekazać. Wręcz przeciwnie - czyta się i widzi, o co chodzi. Wie się, dlaczego pasuje tutaj ta metafora, dlaczego jest ona odpowiednia.

Życzę Ci jak najwięcej Wena, żebyś mogła nam podarować kolejne takie perełki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Izoch dnia Śro 22:12, 16 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:01, 24 Cze 2010    Temat postu:

Mazel - OK, odwołuję, wcale nie jesteś kochana!

Mazel, moja droga... Wiesz, że piszesz niesamowite komentarze...? Borze, ten powyżej jest trzy razy dłuższy od fika...
Dziękuję, z całego serca dziękuję...
Naprawdę zastanawiałam się czy w ogóle pokazywać ten tekst publicznie, a Ty tak pięknie o nim piszesz... Nie sądziłam, że ktokolwiek kiedykolwiek napisze coś takiego o tym, co wystukam... Sprawiasz mi swoimi słowami ogromną radość. Dziękuję

Napisałaś, że moje słowa wywołują jakieś uczucia i dają do myślenia. Jej. Czy człowiek piszący może chcieć czegoś więcej ponad przeczytanie takiego zdania na swój temat...? Chyba nie...

Moje majaczenia o rozpędzonych cząstkach powietrza dotyczą prawdziwego życia...? Teoretycznie... Niby może i tak... Ale trzeba posiadać wielką wrażliwość i mądrość, by to dostrzec... Jesteś niesamowita.

Złota house'owa myśl...? Rozpieszczasz mnie... Ale uważaj, bo jeszcze David Shore pozwie Cię do sądu za znieważenie!

Cytat:
po przeczytaniu tego jak i innych twoich prac, marzę o tym, żeby mieć dostęp do myśli Housa

*piszczy z radości*
Piękny komplement... Cudowny... Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy...

Czy widziałam "Fight Club"? Oczywiście, że tak! I to nie jeden raz... I nie jeden raz jeszcze - mam nadzieję - go zobaczę... Tak... Fight Club o Housie... To byłaby jazda... To byłoby niesamowite. Ja właściwie cały czas coś takiego próbuję robić... Staram się zajrzeć do jego wnętrza... Na ile rezultaty tych moich "eksperymentów" są zgodne z prawdą - nie wiadomo, ale sprawia mi to dziką satysfakcję... Zresztą chyba nie o prawdę tu chodzi - bo House jest jak wiersz - ma wiele twarzy i każdy może go interpretować po swojemu... Tak sobie skromnie sądzę. Naprawdę, niezwykłą postać udało się stworzyć autorom naszego kochanego serialu...
A Ty sprawiłaś mi wielką radość, wspominając przy okazji mojego fika o Fight Clubie...
Jestem palącym bólem nogi Jacka... To znaczy House'a!
(Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać...).


Cytat:
stwierdzam, ze takie coś mogło powstać w jego głowie, poniewaz tekst jest przesiąknięty, takim specyficznym cynizmem.

*skacze z radości*
W zasadzie to nie był mój priorytet - idealnie oddać House'a... Nawet nie próbowałam się na to porywać... Bo wydawało mi się to niewykonalne. Ale pisząc, nie pisałam tylko od siebie, próbowałam wczuć się w tę postać, spojrzeć na świat jej oczami... To - podobnie jak pisanie dialogów - niezwykle ciekawe doświadczenie... Wiedziałam jednocześnie, że House nie mógłby tego powiedzieć... Ale pomyśleć - być może już tak... Jak napisałaś - nie wiemy, co siedzi House'owi w głowie.... Możemy sie tego tylko domyślać... Ja więc "domyśliłam się" tego powyżej... Ale jeśli Ty piszesz mi, że to jednak jest house'owe, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko właśnie skakać z radości

Tak trafnie napisałaś o odczuciach Wilsona co do kubka po Amber:
Cytat:
jakby się bał, ze jeśli umyje kubek, to coś się zmieni.

Nie pomyślałam o tym w ten sposób, ale to najszczersza prawda. To niewiarygodne, kiedy w twoich słowach Czytający dopatruje się rzeczy, które tobie pierwotnie nawet nie przeszły - przynajmniej świadomie - przez głowę...

Dużym komplementem jest dla mnie również to, że odbierasz mój tekst jako jednocześnie i smutny, i posiadający pewną dozę nadziei. Nie robiłam tego celowo, ale cieszy mnie, że tak to wyszło. Takie teksty posiadają ciekawą wymowę, są w jakiś sposób intrygujące, lubię utwory o takim właśnie niejednoznacznym wydźwięku.

Cieszę się, że piosenka się dobrze dopasowała... Znam ją od dość dawna, ale dopiero w kontekście tego fika dotarło do mnie jej prawdziwe znaczenie... Dziekuję za pochwałę tłumaczenia. Tak ładnie napisalaś o tym, że House utknął gdzieś "pomiędzy". Pomiędzy swoim cynizmem i oschłością a tym, że minione wydarzenia wywołały w nim jednak przecież jakąś reakcję. Wywolały uczucia, przemyślenia, tylko nie wiedział po prostu co z nimi zrobić. Nie umiał zareagować właściwie. Przygniotło go to chyba trochę. Potem Wilson, który chciał odejść. Śmierć Kutnera przeważyła szalę. Dlatego halucynacje były w moim odczuciu całkiem logicznym następstwem. W tym fiku próbuje sobie poradzić z nadmiarem myśli i emocji, ale nie umie wypowiedzieć ich na głos, nie umie przegadac tego z Wilsonem, ani z kimkolwiek innym... I dlatego to wszystko nadal w nim tkwi.

Mazel, gorąco Ci dziękuję za ten cudowny komentarz i chcę Cię zapewnic, że nie kaleczysz języka polskiego, Twoje komentarze są piekne i czyta się je z prawdziwą przyjemnością...

Ściskam mocno!


Agusss - ogromnie, ogromnie Ci dziękuję! Twoje słowa to jeden wielki komplement, w którym zawarłaś wszystkie niezwykle ważne dla piszącego rzeczy... Bardzo wiele dla mnie znaczą... Nie sądziłam, że można tak ocenić to, co napisałam.
Gorąco Ci dziękuję i z całego serca pozdrawiam


Izoch - mam nadzieję, że czujesz się już dobrze... Dziękuję, że pomimo nie najlepszego samopoczucia napisałaś tak obszerny komentarz... Dłuższy od samego fika... Jesteś niezwykła!

Linkin Park to także moja dawna miłość. Do tej pory zresztą lubię ich posłuchać... Cieszę się, że trafiłam z piosenką.

Tytuł wspaniale zinterpretowałaś...
Cytat:
Tak, jakby za pomocą małego guziczka miano przywrócić... duszę

Pięknie to napisałaś
Poza tym nie ma czegoś takiego jak "błędna interpretacja", tzn. można mijać się z założeniami autora, ale każdy widzi w danych słowach to, co podpowiada mu jego własna wyobraźnia, uczucia, doświadczenie... I to jest właśnie wspaniałe.

Cytat:
Widzę niemal, jak House siedzi, opierając brodę na rączce laski i patrzy w dół swoimi niebieskimi oczami, szepcząc te słowa

Wiesz, to jest piękny komplement dla piszącego i niesamowite przeżycie, jeśli Czytelnik potrafi wyobrazić sobie z takimi szczegółami to, co zostało napisane... Niesamowita ta Twoja wizja. Ujęła mnie... Ja chyba nie widziałam tego aż tak dokładnie (co jest chyba trochę dziwne ).

Cytat:
House zawsze kojarzył mi się poniekąd z osobą, która widzi się jako beznadziejną, niewartą, by za chwilę odgrywać rolę postaci, której nie obchodzi nikt i nic.

Kocham Cię za to zdanie, wiesz? Bo bałam się, że to tylko ja mam takie dziwne przeświadczenie...

To, co napisałaś o poczuciu winy House'a - tak, ta sytuacja jest idiotyczna... Ale chyba każdy człowiek w takim przypaku pomimo świadomości, że celowo nie zrobił nic złego, że nie działał z zamiarem skrzywdzenia kogokolwiek, miałby jednak poczucie winy. To, co napisałam - to taka wina niepopełniona. Ale jakże bolesna. I jestem przekonana, że House to poczucie winy miał. Zresztą sam powiedział to Wilsonowi w 5x01.

Cytat:
tabletka to dla House'a synonim nadziei

Pięknie to ujęłaś... Sama lepiej bym tego nie zrobiła... Ba, nie wpadłabym na to! Mądry Czytelnik jest ważniejszy niż mądry pisarz!

Cytat:
Bo kiedy nic nie mówimy, nie musimy obawiać się wyśmiania. Niezrozumienia. Z drugiej strony - to ciężkie. Bo siedzi to w nas, w samym środku, wyżera powoli kolejne kawałeczki zdrowego rozsądku i w końcu się poddajemy wszechogarniającej pustce.

Dokladnie. Napisałam coś podobnego wyżej, odpowiadając Mazel. Że czasem trzeba wyrzucić z siebie nadmiar myśli, emocji... Przegadać problem Wyżalić się. To ma działanie oczyszczające. A House tego nie potrafi. Nie potrafi poradzić sobie z nadmiarem uczuć, z tym, że jego mózg próbuje wszystko rozgryźć, ale przecież wszystkiego nie da się logicznie wytłumaczyć... To go męczy. Ale nie umie nic z tym zrobić. Nie umie wypowiedzieć tych słów na głos. To wszystko tkwi w nim, doprowadzając do dramatycznych wydarzeń pokazanych w ostatnich odcinkach sezonu piątego.

Cytat:
Cytat:
Cytat:
Ale te drobiazgi są niezbędne.


Dzięki nim możemy odetchnąć. Mamy punkt zaczepienia. Wiemy, że zawsze jest coś, cokolwiek, co odciągnie nas od tego, co złe.

Tak. I jestem przekonana, że nawet House tych drobiazgów potrzebuje. Choć nigdy nie powie o tym głośno. Chociaż... przecież prosząc Wilsona o pozostanie, właśnie się do tego przyznał...

Zakończenie - no tak, to jest House. To smutne, ale nie mogło zakończyć się inaczej.

Izoch, dziękuję za piękne słowa... Niesamowicie to napisałaś - że swoimi tekstami potrafię wcisnąć się nimi między wszelkie luki ludzkiego umysłu... Cudowny komplement, nie wiem, co powiedzieć... Cieszę się przeogromnie z Twoich słów, bo to najważniejsze dla piszącego - dotrzeć do Czytelnika, znaleźć z nim wspóny język, wywołać w nim choćby najmniejszą reakcję... Dziękuję, że mi o tym wszystkim powiedziałaś, że podzieliłaś się swoimi przemyśleniami i odczuciami, że poświęciłaś na to swój cenny czas... Dziękuję.

Pozdrawiam ciepło

Czerwono-Zielona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Czw 12:20, 24 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eais
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:57, 30 Cze 2010    Temat postu:

Wydarzenia związane ze śmiercią Amber były ciężką próbą w przyjaźni chłopców. Cudownie opisałaś wszystkie myśli House'a, były one niemalże namacalne, piękne związane w jedną całość. A do tego te medyczne (i niemedyczne) metafory...

Cytat:
Umyj kubek Amber.

Bardzo podoba mi się taki sposób przywrócenia do rzeczywistości.

Czerwono-Zielona, uwielbiam twój styl, to jak piszesz, jak bawisz się słowem i doprowadzasz czytelnika do głębokich refleksji.

Wena na więcej takich perełek!

PS: "In Between" - jedna z moich ulubionych piosenek Linkin Park... Świetnie pasuje do tej miniaturki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:18, 30 Cze 2010    Temat postu:

Nie wiem, co mam napisać. Więc może po prostu opiszę swoje uczucia? Nie, to byłoby za proste i zbyt banalne, a ten tekst, twój tekst, zasługuje na coś więcej. Na sławę, chwałę? Może. Ba!, na pewno. Ale moim zdaniem zasługuje też na to, żeby wyryć go sobie w sercu i powiedzieć: „Nie ruszaj się, do cholery! Pomagasz mi zrozumieć, jak mam żyć.”

Czerwono-Zielona, ten twój styl pisania… Oddajesz emocje, zachowania bohaterów. Prawdę o nich. Nie będę się nad tym rozwodzić, bo wiem, że i tak nie oddam należycie tego, jak wspaniale piszesz. To jest… piękne, jedyne, niepowtarzalne.

Dzięki tej miniaturce poczułam się jak… House. Ten ból, jaki towarzyszy utracie przyjaciela, strachowi przed tą utratą. Końcówka jest cudowna, wyjątkowa. Pokazuje, że House nie ma w sobie tylu emocji i siły, żeby to powiedzieć, ale chce to zrobić. I to chyba jest najgorsze… Nie potrafi wyrazić tego, co czuje, przez co może stracić Wilsona.

W sumie to sama nie wiem, co mam napisać. Ty wiesz, że ja nie umiem pisać długich, konstruktywnych komentarzy. Po prostu… dziękuję ci za tę miniaturkę.

Ach, i jeszcze coś. Te słowa… Przełknij tę gorzką tabletkę. A potem następną, i następną. Nie bój się, że ci ich zabraknie - zawsze mam przy sobie spory zapas. Mogę zabrać do podpisu? Są piękne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:12, 02 Lip 2010    Temat postu:

Eais. Przyznam się. Każda kolejna pochwała mnie zaskakuje. Zwłaszcza taka, jak ta Twojego autorstwa. To jest uczucie nie do opisania... Bardzo Ci dziękuję, czuję się wzruszona i zaszczycona...

Napisałaś, że:
Cytat:
myśli House'a były niemalże namacalne

Dziękuję. To piękny komplement. Tak wiele znaczący dla kogoś, kto stuka w klawiaturę...
...oraz że:
Cytat:
były pięknie związane w jedną całość

To ważne dla mnie słowa, ponieważ zawsze mam dojmujące poczucie, że moje teksty tak zwanej kupy się nie trzymają... Dzięki

Umyj kubek Amber - jako:
Cytat:
sposób przywrócenia do rzeczywistości

Podoba mi się ta "wizja" Sama nie pomyślałam o tym w ten spoosób...

Napisałaś:
Cytat:
doprowadzasz czytelnika do głębokich refleksji.

Czy mam opisywać jak wiele takie słowa dla mnie znaczą...? Cóż, i tak tego nie zrobię - nie umiałabym...

No tak, śmierć Amber sporo "namieszała" w relacji H. i W. To bardzo bogaty, ciekawy, inspirujący temat... Zgadzam się z Tobą w całej rozciagłości

A Linkin Park - tu też się oczywiście bardzo cieszę, że trafilłam z piosenką... I że akurat ją lubisz. Tak, jest niezwykła...

Eais! Dziękuję Ci z całego serca za wszystkie tak miłe, ciepłe, dodające otuchy słowa. Bardzo je sobie cenię. Dziękuję


Agnes. Wiesz, od jakiegoś czasu często myślę sobie, że te wszystkie Wasze tak przychylne, tak ciepłe i miłe komentarze, sprawiają, że zaczynam inaczej postrzegać siebie samą, ludzi i świat. Że dają mi one siłę i radość. I poczucie spełnienia, realizowania siebie. Ale zaraz potem ganię się za te myśli, no bo jak to, że ktoś napisze pod moim fikiem ładnie albo brzydko, miałoby w jakikolwiek sposób wpłynąć na moje życie...?

Ale jeśli Ktoś pisze, że mój tekst:
Cytat:
zasługuje na to, żeby wyryć go sobie w sercu i powiedzieć: „Nie ruszaj się, do cholery! Pomagasz mi zrozumieć, jak mam żyć.”

to znaczy, że to wszystko, co sobie myślę, jest prawdą. Najszczerszą. I że to tylko wierzchołek góry lodowej. Bo wówczas fakt, że to wpływa na moje życie, zaczyna mieć mniejsze znaczenie, w obliczu tego, że wpływa na czyjeś życie... A to z kolei nie może nie wpłynąć na moje... I ten cudowny krąg się zamyka.
Od kilku dni zastanawiam się, jak mogę wyrazić to, co czuję, gdy czytam te słowa. Ale nadal nie wiem. Wybacz, proszę. Wiedz jednak, że napisałaś coś niewiarygodnie pięknego...

Dzięki Tobie, jak i innym Komentującym, zaczynam dostrzegać w swoich tekstach więcej niż mogłabym się spodziewać... To niesamowite uczucie.
Dziękuję.

Napisałaś:
Cytat:
Oddajesz emocje, zachowania bohaterów. Prawdę o nich. (...) Dzięki tej miniaturce poczułam się jak… House.

I znów tak piękne, tak wiele dla mnie znaczące słowa... Dziękuję. To olbrzymi komplement. Jak i wszystko, co napisałaś.
Brakuje mi słow, by mądrze odpowiedzieć, przepraszam.

A to, że wzięłaś fragment do podpisu... Znów nie wiem, co powiedzieć. Jestem zaszczycona. Miło mi szalenie. To piękne wyróżnienie.

Cytat:
Po prostu… dziękuję ci za tę miniaturkę.

Nie, nie - to ja dziękuję...

Ściskam,

wciąż lekko oszołomiona Czerwono-Zielona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:00, 05 Lip 2010    Temat postu:

Hej

Jak już wszyscy zdążyli Ci powiedzieć , cudowne metafory. Niezwykle trafne, inteligentnie ze sobą połączone i zaskakujące - kiedy masz wrażenie, że wiesz już, co będzie w następnym zdaniu, Ty podsuwasz rzecz, na którą czytelnik nie miał szansy wpaść; potem przez kilka sekund zastanawia się nad tymi słowami i one okazuję się na miejscu. Brawo!
Żal mi tylko długości, wystarczyłoby tych metafor na dłuższy tekst, większe przemęczenia tematu (ale tu już moje prywatne zboczenie, nie przejmuj się )

Tylko jedno małe zastrzeżenie do formy - mimo, że to ciąg myśli, bardziej od ciągu zdań ucieszyłyby mnie nowe akapity Uporządkowałyby trochę cały tekst, chociaż rozumiem, że mogłaś celowo wybrać taką formę.

Życzę dużo, dużo weny i więcej takich tekstów!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:28, 06 Lip 2010    Temat postu:

Hej

Dziękuję za tak miłe słowa pod adresem mego tforka Pięknie napisałaś o tych metaforach... I naprawdę, nie pomyślałabym, że ten tekst jest zaskakujący...

Co do długości - zapewne masz rację... Ten temat to beczka bez dna i można by go "przekopać" znacznie dokładniej... Ale tak się akurat złożyło, że tuż przed napisaniem powyższego tekstu, skończyłam pisać "Amicus Certus", który drążył m. in. ten sam temat i zwyczajnie miałam opory przed tym, żeby się nie powtarzać... "Włączyć respirator" miało być takim jakby uzupełnieniem... Oczywiście nie jakąś "drugą częścią", tylko by zaspokoić mojego wena, chciałam jeszcze o tym i owym opowiedzieć... Przykro mi, że z tego powodu nie udało mi się zaspokoić Ciebie... W sensie literackim oczywiście
Poza tym jak na moje warunki długość tekstu należałoby uznać raczej za sukces - ja zazwyczaj nie umiem krótko...

Akapity... Masz rację, znacznie uporządkowałyby tekst i muszę się przyznać, że ja też zastanawiałam się czy by przypadkiem tego tforka nie podzielić, ale pomyślałam, że to jednak niezbyt długa wypowiedź, i to w dodatku monolog i że wyglądałby dziwnie podzielony na części... Ale oczywiście mogłam się pomylić... Nie wiem też czy w ogóle - w sensie formalnym - można dzielić monolog na akapity... Pewnie można No ale coś się nie przekonałam do tego pomysłu... Mam też wrażenie, że taka forma "ciągła" wyraża to, że jest to po prostu potok myśli, trudnych do opanowania i skontrolowania... Niemniej dziękuję za ciekawą sugestię i temat do rozważań

I w ogóle za komenta przemiłego dziękuję

Pozdrawiam serdecznie
Czerwono-Zielona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:40, 03 Wrz 2010    Temat postu:

Well. God, muszę przełknąć ten tekst.

Będę kolejną osobą, która pochwali Twoje świetne metafory. Faktycznie dopiero po chwili myślenia dochodzi się do wniosku, że tak!, są idealnie dobrane. Z tymi metaforami Twój tekst jest niczym zbiór życiowych porad, którymi człowiek powinien się kierować. Z wielu książek wybiera się "złote myśli", ale zazwyczaj są to ogromne książki, a czasami jest ich tyle, co nic. U Ciebie niemal co drugie zdanie to taka złota myśl, a tekst jest tak krótki...

Dużo rozmyślań po tym tekście mnie nachodzi, kolejny plus dla Ciebie.

Jedna z ważniejszych rzeczy - kolejny tekst o Hilsonie po śmierci Amber, uwielbiam ten moment i to załamanie w ich przyjaźni, uwielbiam sposoby, w jakie oni się godzą w różnych fikach, a także opis myśli chłopaków. To dziwne, bo dopiero w momencie załamania człowiek zaczyna doceniać to, co miał i owo załamanie zmusza ich do przemyśleń. Te przemyślenia są złote, wg mnie. Zastanawianie się nad własną osobą to jest jedna z tych rzeczy, do których człowiek powinien dążyć, a House i Wilson otrzymali taką możliwość. Z tego może wyjść naprawdę genialna rzecz - Tobie wyszła.

Hm, zastanawiasz się, czy monolog można podzielić na akapity. Wg mnie można spróbować, jak to będzie wyglądać, bo tutaj ten tekst no jest trochę za długi na jedną całość, ale to tylko moja opinia Jakiś czas temu postanowiłam nie wytykać błędów, więc, żeby nie było , tego nie robię

Będę czekać z niecierpliwością na kolejny złoty tekst spod Twoich rąk

Pozdrawiam, Muniashek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin