Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Drabble i one-shoty Kamy [D]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 23:01, 09 Cze 2008    Temat postu:

Kama masz baaaardzo dużo nauki czy może znajdziesz czas napisać tyci-tyci drabbelka?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:41, 17 Cze 2008    Temat postu:

Kama, to że masz talent to wiesz. to jest świetne- też wiesz. a ja mam pytanie: kiedy jeszcze coś napiszesz??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:28, 17 Cze 2008    Temat postu:

Dzięki wszystkimi za miłe słowa.
Madzia, na razie utknęłam przy pisaniu "Zakładów". A że będą dość długie, to chwilowo nie szykują się żadne drabble w moim wykonaniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:41, 17 Cze 2008    Temat postu:

szkoda. *leci czytaj zakłady..i zapisywać*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:07, 17 Cze 2008    Temat postu:

mrr biedny monitor, musi oglądać mój wyszczerz. Super pomysł. Teraz Cameron sie zemściła *camerońska masakra myszką od komputera" hyhy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cwankiara
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:35, 17 Cze 2008    Temat postu:

Podziwiam talent.... podziewiam:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
unblessed
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:27, 09 Lip 2008    Temat postu:

Wszystkie mi się podobają, ale #2 najbardziej. Był piękny po prostu. Dwa ostatnie nie co przegadane jak na drabble, ale z powodu tego, że bardzo lubię Twoją twórczość NIGDY nie będę narzekać że coś jest za długie. Za to z pewnością wszystkie drabble mają dobre zakończenia i czyta się je świetnie.

Jestem tu od niedawna a już twoje nazwisko stało się dla mnie znakiem, że fick na pewno jest wart czytania. Więc egoistycznie napiszę: Czasu i Weny, Kamo!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hilda
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miłości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:46, 17 Lip 2008    Temat postu:

Podziwiam talent... Ale i tak najbardziej podobała mi sie mantra xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:02, 09 Sie 2008    Temat postu:

SPOILER


Drobiazg. Jedna z wielu wymyślnych przeze mnie wersji:"Cuddy przychodzi do House'a" w promo s5.

PLAN

Cuddy: Mind if I come in?
House: Mind if I leave?


Zignorowała zaczepkę i weszła.
- Dlaczego nie przyszedłeś na wizytę kontrolną?
- Bo taki był plan.
- Plan?
- Wiedziałem, że jeśli nie przyjdę, to ty przyjdziesz. Tutaj.
Milczała przez chwilę, najwyraźniej wściekła na siebie za to, że zadziałała zgodnie z jego kolejną manipulacją.
- A czemu twój plan zakładał, że mam przyjść? – spytała w końcu.
- Twoja wizyta to dowód, że ci zależy. Kolejny.
- A potrzebowałaś takiego dowodu, bo...? – wbiła wzrok w podłogę.
„Już nawet nie próbuje zaprzeczać, że jej zależy” – pomyślał. – „Spory postęp”.
- Bo skoro ci zależy, to łatwiej będzie cię upić i zaciągnąć do łóżka.
Podniosła wzrok:
- I to niby jest twój błyskotliwy plan?
Wzruszył ramionami:
- Zawsze jakiś. I tak niezły, jak na chorego człowieka. Miałem ostatnio problem z mózgiem...
- Ostatnio? – zakpiła.
Patrzyli na siebie przez chwilę. Kolejny pojedynek.
Nie spuszczając wzroku z jego twarzy, westchnęła:
- Twój plan przewiduje, że nalejesz mi w końcu jakiegoś drinka, czy sama muszę się tym zająć?

-----

A tu druga:

POCZUCIE HUMORU

Cuddy: Mind if I come in?
House: Mind if I leave?


Odwróciła się bez słowa i zrobiła krok w kierunku schodów.
Złapał ją za ramię i wciągnął do mieszkania:
- Spokojnie, Cuddy, żartowałem. Kiedy straciłaś poczucie humoru, co?
- Nie wiem. Może wtedy, kiedy spędziłam noc na fotelu przy twoim łóżku, nie wiedząc, czy jeszcze kiedyś się obudzisz – warknęła. – Oczywiście twoim zdaniem powinniśmy udawać, że nic się nie stało, że to nic nie zmienia?
Tym razem on odwrócił się bez słowa i odszedł kilka kroków. Podeszła do niego i stali tak przez chwilę, wpatrując się w siebie.
- Strasznie jesteś poważny – spróbowała się uśmiechnąć. - Kiedy straciłeś poczucie humoru?
- Nie wiem. Może wtedy, kiedy uwiadomiłem sobie, jak bardzo cieszę się, że spędziłaś noc w fotelu przy moim łóżku.
Położyła mu rękę na ramieniu, a on zamknął oczy i powiedział cicho:
- Nie. Nie rób tego, Cuddy. Nie zbliżaj się do mnie za bardzo.
- Dlaczego?
- To fizyka. Kiedy ty jesteś bliżej mnie, ja automatycznie jestem bliżej ciebie. Znasz mnie i wiesz, że to nie może się skończyć bezboleśnie, więc nie powinniśmy do tego dopuścić.
Milczała przez chwilę, a później westchnęła:
- Przykro mi, ale chyba na to za późno, wiesz?
- Wiem – wymamrotał, przyglądając się jej dłoni na jego ramieniu, a potem z wahaniem podniósł rękę i musnął palcami policzek Cuddy. - Wiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Sob 1:34, 09 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:26, 09 Sie 2008    Temat postu:

- Zawsze jakiś. I tak niezły, jak na chorego człowieka. Miałem ostatnio problem z mózgiem...
- Ostatnio? – zakpiła.

:smt001

- Spokojnie, Cuddy, żartowałem. Kiedy straciłaś poczucie humoru, co?
- Nie wiem. Może wtedy, kiedy spędziłam noc na fotelu przy twoim łóżku, nie wiedząc, czy jeszcze kiedyś się obudzisz – warknęła. – Oczywiście twoim zdaniem powinniśmy udawać, że nic się nie stało, że to nic nie zmienia?
Tym razem on odwrócił się bez słowa i odszedł kilka kroków. Podeszła do niego i stali tak przez chwilę, wpatrując się w siebie.

je$u. jakie to smutne :?

- Wiem – wymamrotał, przyglądając się jej dłoni na jego ramieniu, a potem z wahaniem podniósł rękę i musnął palcami policzek Cuddy. - Wiem.
HUDDY czteryEVER ! :smt007


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
willanka
Neskwikowa Kuleczka
Neskwikowa Kuleczka


Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:38, 09 Sie 2008    Temat postu:

Kama, wszystkie Twoje drabbelki są świetne

Te dwa ostatnie również
<i>- Zawsze jakiś. I tak niezły, jak na chorego człowieka. Miałem ostatnio problem z mózgiem...
- Ostatnio? – zakpiła. </i>
ten fragment jest cudowny, a wraz z tym:
<i>- Twój plan przewiduje, że nalejesz mi w końcu jakiegoś drinka, czy sama muszę się tym zająć? </i>
to cała kwintesencja Huddy

<i>- To fizyka. Kiedy ty jesteś bliżej mnie, ja automatycznie jestem bliżej ciebie. Znasz mnie i wiesz, że to nie może się skończyć bezboleśnie, więc nie powinniśmy do tego dopuścić. </i>
ten fragment bardzo mi się spodobał
rozładowuje trochę napiętą sytuację w tym drugim ficku

A skoro to tylko 2 z wielu wymyślonych prze Ciebie wersji, to może doczekamy się kolejnych ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:31, 09 Sie 2008    Temat postu:

willanka napisał:
A skoro to tylko 2 z wielu wymyślonych prze Ciebie wersji, to może doczekamy się kolejnych ?

Co mi szkodzi w sumie Na razie mam jeszcze 2, w raczej radosnym klimacie. Jeszcze może jakieś powstaną.

PRZYSŁUGA

Cuddy: Mind if I come in?
House: Mind if I leave?


- Jasne, możesz wyjść. Ale wtedy nie dowiesz się, po co przyszłam.
Rozważył to. Racja, był zaciekawiony. Na dodatek Cuddy wydawała się zdenerwowana, a to wróżyło coś ciekawego.
- Dobra, możesz wejść – łaskawie ją wpuścił i od razu zapytał: – To po co przyszłaś?
Przygryzła dolną wargę.
- No, wyduś to z siebie.
- Chcę cię prosić o przysługę.
- Wiedziałem, że powinienem jednak wyjść – mruknął. – No? W czym ja, naćpany inwalida, mógłbym pomóc kobiecie sukcesu?
Westchnęła:
- Potrafisz człowiekowi dodać odwagi, House, naprawdę. Chcę cię prosić, żebyś... nie był przez chwilę sobą.
- Co? – uniósł brwi. – A to niby czemu?
- Bo chcę coś zrobić. A nie chcę, żebyś sprawił, że pożałuję tego bardziej, niż i tak będę żałować.
- A co chcesz zrobić? – nigdy nie potrafił się oprzeć ciekawości.
- A przysługa?
- Dobra, mogę przez chwilę być nie-House’em – mruknął. – To co chcesz zro...?
Pocałowała go. Po prostu stanęła na palcach i go pocałowała. A on odwzajemnił pocałunek, resztką rozsądku tłumacząc sobie, że to nie znaczy, że jest sobą. Bo na jego miejscu każdy facet zrobiłby to samo.
Po długiej chwili oderwali się od siebie.
- Gdybym był teraz House’em, w ciągu paru sekund nie miałabyś nic na sobie – zauważył, oddychając ciężko. – Ale jako nie-House...
- Muszę cię znów prosić o przysługę – uśmiechnęła się lekko. – Czy mógłbyś od teraz być już sobą?

-------

NAUKA

Cuddy: Mind if I come in?
House: Mind if I leave?


- Skąd ten oficjalny ton? Prawie tu ostatnio mieszkasz, więc w tej sytuacji możemy sobie odpuścić uprzejmości.
- Ty sobie zawsze odpuszczasz uprzejmości. Niezależnie od sytuacji – zakpiła.
- Racja, jestem w tym dobry. Patrz i ucz się.
Zauważyła stojącą na stole butelkę.
- Nie powinieneś pić przy lekach.
- Jesteś za ładna, żeby prawić kazania.
- A ty za uroczy, żebym cię mogła w tej chwili potraktować serio.
- Jestem nieuprzejmy: źle. Jestem uroczy: źle. Zdecyduj się, kobieto, czego chcesz.
- Przecież wiesz, że już zdecydowałam.
- Wiem, ale nie pogardziłbym kolejnym dowodem.
Westchnęła i położyła mu dłonie na ramionach.
- No dobra. Patrz i ucz się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Sob 14:40, 09 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
willanka
Neskwikowa Kuleczka
Neskwikowa Kuleczka


Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:00, 09 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Co mi szkodzi w sumie Na razie mam jeszcze 2, w raczej radosnym klimacie. Jeszcze może jakieś powstaną.

Świetne są :smt007 . Jeśli jeszcze jakieś powstaną to będę prze szczęśliwa

Z drabbelka Przysługa musiałabym chyba całość zacytować odnośnie moich ulubionych fragmentów, więc napiszę tylko, że jest cudny :smt003

Cytat:
- Wiem, ale nie pogardziłbym kolejnym dowodem.
Westchnęła i położyła mu dłonie na ramionach.
- No dobra. Patrz i ucz się.

Nauka też świetna, Cuddy nie wydaje się niczym zrażona i zamierza nauczyć House'a
No i oczywiście:
Cytat:
- Jesteś za ładna, żeby prawić kazania.

:smt005 :smt005 :smt005
Cały House


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewel
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:12, 09 Sie 2008    Temat postu:

Kama!!!! perełki normalnie!! ileż interpretacji z jednej sceny i dwóch zdań

ale tak to już jest z Huddy - niby nic, a znaczy tak wiele

śliczne te drabble, mam nadzieję, że podzielisz się kolejnymi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:02, 09 Sie 2008    Temat postu:

Ostatni z serii, niech na 5 się skończy. Planuję napisać jeszcze jednego drabble'a, ale już trochę innego. A potem się przymknę wreszcie Ten wysyp "weny" to wynik odwyku, musiałam się wyładować.

STRONY

Cuddy: Mind if I come in?
House: Mind if I leave?


Znała go najlepiej. Najczęściej od najgorszej strony. Wiedział o tym. Na jej pytanie, czy może wejść, mógł więc spokojnie odpowiedzieć, że chce wyjść.
Znał ją najlepiej. Najczęściej od najlepszej strony. Wiedział, że akurat ona domyśli się, że zażartował, bo nigdy nie przeszłoby mu przez gardło: „Nie chcę być teraz sam, cieszę się, że przyszłaś”. Ona i tak będzie wiedziała, co naprawdę chciał powiedzieć. Pewnie nawet uśmiechnie się, a potem spróbuje to ukryć. Nie będzie chciała, żeby wiedział, jak łatwo ją rozbroić. Ale uśmiechnie się.
Znała go przecież najlepiej. Wiedziała, że poza tą najgorszą ma też inne strony.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Sob 16:03, 09 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:15, 09 Sie 2008    Temat postu:

ooo mamo. No... super, piekne. Aaaaach
- Gdybym był teraz House’em, w ciągu paru sekund nie miałabyś nic na sobie – zauważył, oddychając ciężko. – Ale jako nie-House...
- Muszę cię znów prosić o przysługę – uśmiechnęła się lekko. – Czy mógłbyś od teraz być już sobą?

Ja tylko chcę żeby House był zawsze Houseowy, ale żeby jednak coś tam zaiskrzyło . aaahc. Kocham ten jej 'lekki uśmiech' ! ;D

Westchnęła i położyła mu dłonie na ramionach.
- No dobra. Patrz i ucz się.

No i co dalej.... nie skończyłaś myśli . Dobra, dobra. Słit. pinke.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:35, 09 Sie 2008    Temat postu:

Dzięki za wszystkie komentarze. Moje ostatnie "coś" na jakiś czas.


MONOLOG

- Myślałam, że im się uda. Na początku byłam pewna, że nie mają szans. Że trzeba ratować Wilsona przed tym związkiem. A potem uwierzyłam, że im się uda. Byli beznadziejnym przypadkiem, a jednak sobie radzili. I zaczęłam wierzyć, że może nie ma beznadziejnych przypadków. Skoro oni potrafią pokonać przeciwności, to może inni też mają szansę... A potem, po śmierci Amber, kiedy jednak im się nie udało, na moment zwątpiłam. Dopiero później dotarło do mnie, że nie zawiniło żadne z nich. I że nadal muszę wierzyć, że wszyscy mają szansę. Nawet, jeśli nikt w nich nie wierzy. Nawet, jeśli ma być ciężko. Tylko teraz już wiem, że nie można zwlekać z wykorzystaniem tej szansy, bo może zabraknąć czasu... Rozumiesz, co próbuję ci powiedzieć, House?

Zrozumiał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:11, 09 Sie 2008    Temat postu:

to miło że zrozumiał.
aluzja ? kocham to.
Dzisiaj rano, z nudów napisałam Huddowego drabbla haha.
'Cuddy dostała kubek z nagą Betty Boop, natomiast House pił z kubka z Kaczorem Donaldem w bokserkach' coś w tym stylu ;]

kiedy nast..... dobra, dam ci spokój. Ale mam nadzieje że na niedługo wstrzymujesz działalność


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madziax dnia Sob 17:14, 09 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madeline
Waniliowy Miś


Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 5613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:12, 09 Sie 2008    Temat postu:

właśnie nadrobiłam i wszystkie drabble przeczytałam...muszę przyznać, że są po prostu świetne xD tylko...za krótkie zacznij pisać fiki xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:20, 09 Sie 2008    Temat postu:

Madeline napisał:
zacznij pisać fiki xD

Co, znowu? :smt003 Eee, nie. Przecież już napisałam całe... hmm... ze 4 chyba. Dopiero nie tak dawno skończyłam pisać fika, który mi się strasznie ciągnął i sobie nie mogłam z nim poradzić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewel
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:31, 09 Sie 2008    Temat postu:

głęboko wierzę że odcinki 5 sezonu (huddy thingy itp - if you know what I mean *puszcza hałsowe oczko*) natchną Cię na jakiegoś fika

a drabble wspaniałe mała, krótka rzecz, a cieszy
dzięki za osładzanie czekania na wrzesień


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
willanka
Neskwikowa Kuleczka
Neskwikowa Kuleczka


Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:04, 12 Sie 2008    Temat postu:

Kolejne dwa maleństwa i równie piękne .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:56, 12 Sie 2008    Temat postu:

- Muszę cię znów prosić o przysługę – uśmiechnęła się lekko. – Czy mógłbyś od teraz być już sobą? cud !!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 10:45, 19 Sie 2008    Temat postu:

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Kama powaliłaś mnie na kolana wszystkie drabble są cuddne ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:46, 13 Lis 2008    Temat postu:

Dwa one-shoty z zakończonych konkursów. Jakby się komuś chciało skomentować. No i żeby wszystko było w jednym miejscu. Wprawdzie pewnie nie wszystkie moje prace będą (właściwie już nie wszystkie są) Huddy, ale tutaj mam swój temat, więc po co dublować.
Korzystając z okazji, dziękuję wszystkim za głosy.

Konkurs fikowy #01 - Halloween

CUKIEREK

Klasyfikacja: +13
Postacie: House, Cuddy
Uwagi: nie ma spoilerów; tylko pragnienia
Opis: fik o tym, że czasem trzeba się przebrać, gdy się przegrywa. Ale nie ma przegranej, której nie osłodziłby...

- Bierz – mruknął House, wyciągając w kierunku Cuddy cukierka w srebrnym opakowaniu.
- Nie lubię krówek. O czym zresztą wiesz. Ale w przeciwnym razie na pewno nie oparłabym się tak uprzejmiej propozycji – odwarknęła Cuddy, mocując się przed lustrem z zapięciem łańcuszka.
House westchnął i odłożył cukierka na półkę pod lustrem. Zapiął Cuddy biżuterię i, korzystając z okazji, skontrolował opuszkami palców głębokość dekoltu czarnej sukni.
-No, weź i nie wybrzydzaj – wymamrotał łagodniej.
Lustrzane odbicie Cuddy spojrzało na niego, a potem równie nieufnie na cukierka.
- Skąd ta hojność?
- To ważny dzień. Nasze pierwsze wspólne Halloween. Znaczy, odkąd jesteśmy...
- Zrozumiałam. Strrrasznie romantycznie – Cuddy uśmiechnęła się, a potem podejrzliwie uniosła brwi. – Ale pierwszych wspólnych walentynek nie obchodziliśmy, więc czemu...?
- Bo to Halloween, Cuddy. Dzień wszelkich potworności, koszmarów i mrożących krew w żyłach przeżyć. Uczczenie naszej znajomości tego dnia wydaje się więc jak najbardziej na miejscu.
- Potworność to ja ci dopiero zaserwuję, jak się wreszcie nie nauczysz nazywać naszej znajomości związkiem.
House skrzywił się:
- Ale to brzmi tak, jakbyśmy byli...
- Związani. A nie jesteśmy? Przypomnij mi o tym, jak wrócimy i będziesz chciał...
- Dobra, przestań już, kobieto. Związek. Związek. Związek. Zadowolona?
Cuddy poprawiła włosy i odwróciła się od lustra:
- W miarę. Od jutra popracujemy nad użyciem tego trudnego słowa w zdaniu. A teraz się przebierz.
- Muszę? – House zrobił minę zbitego psa.
- Musisz. Zakład to zakład.
- Nie grałaś fair.
- Ty też nie. Po prostu tym razem moje nie fair było lepsze od twojego.
- Ale inne dzieci będą się ze mnie śmiały – zamarudził House.
- Mniej więcej taki był mój zamysł. I przestań się zachowywać jak pięciolatek - zniecierpliwiła się Cuddy i otworzyła szafę. - Niedługo będę musiała zatrudnić do ciebie niańkę.
- Już to zrobiłaś.
- Czyżby?
- Foreman?
- Racja.
Oboje parsknęli śmiechem.
- No, koniec żartów – uśmiechnęła się przewrotnie Cuddy, wyciągając z szafy dwa kawałki kartonu z przyklejonymi piórami. – Zakładaj skrzydła. I ciesz się, że zrezygnowałam z aureoli.
House jęknął, ale założył przebranie na plecy.
- Naprawdę nie możemy iść na to przyjęcie jako Piękna i Bestia?
- Nie. Przecież kazali nam się przebrać – stwierdziła Cuddy z kamienną twarzą i zaśmiała się dopiero na widok miny House’a.
- Nice. A czemu ty nie jesteś przebrana?
- Daj mi chwilę.
Cuddy wyjęła z szafy elegancką czerwoną maskę, która zakryła jej tylko oczy. Uważając na fryzurę dołączyła małe czerwone różki, a potem włożyła czerwone szpilki i sięgnęła po czerwoną torebkę.
- I co myślisz?
- Sam seks – mruknął House. – Ale chyba wspominałaś, że masz się przebrać?
- Dowcipniś – Cuddy szturchnęła go lekko. – Idziemy?
- Skoro musimy. Ale wyglądam jak idiota.
- Więc jest inaczej niż każdego innego dnia, bo... Właściwie, dlaczego?
- I ty się dziwisz, że daję ci prezenty na Halloween a nie na walentynki, diabelskie nasienie!
- Wielki mi prezent. Cukierek, którego nie lubię.
- Cóż, w takim razie szkoda by było, żeby się zmarnował.
House sięgnął po cukierka, ale Cuddy zasłoniła półkę.
- Od początku chciałeś go dla siebie, co? Ja dostanę sam gest, a ty cukierka? Nie ma mowy. Dałeś mi go, więc jest mój. Oprawię go w ramki i powieszę obok gazety, którą dałeś mi na urodziny.
- Ej, to był kolorowy dodatek do archiwalnego „Playboya”, którego ma niewielu kolekcjonerów. Nie wiesz, co dobre. Zresztą, masz już swój prezent na dziś. Cały wieczór możesz oglądać mnie w tym durnym przebraniu.
- Racja, to przeżycie słodsze niż tysiąc cukierków.
- Tak? Czyli tych już nie chcesz? – spytał House, wyciągając z szuflady bombonierkę z ulubionymi czekoladkami Cuddy. – Dobra, będzie więcej dla mnie.
- Kto powiedział, że nie mogę mieć wszystkiego? – zaśmiała się i wyciągnęła rękę po słodycze.
- Chwila! – House schował czekoladki z plecami i nachylił się tak, że jego usta były tuż przy ustach Cuddy. – Cukierek i psikus.
- Cukierek albo psikus, jak już – poprawiła go Cuddy, przybliżając się lekko.
- Nie. W moim ujęciu jest cukierek i psikus. Dostaniesz cukierka, jak zgodzisz się na psikusa.
- Dawaj te słodycze, House – zaśmiała się Cuddy. – Nie muszę się zgadzać na żadnego psikusa, bo toleruję ciebie. A ty jesteś jednym wielkim żartem.
- Tak, ja ciebie też... – mruknął House i pocałował Cuddy, upuszczając przy tym bombonierkę na podłogę.
Jakoś żadne z nich się tym nie przejęło.
A zapomniany cukierek leżał spokojnie pod lustrem, które odbijało od miesięcy, tak jak w tej chwili, piękne potworności, koszmary i mrożące krew w żyłach przeżycia...

KONIEC

------------------

Konkurs fikowy #02 - Dawno, dawno temu...

ILSA

Klasyfikacja: +13
Postacie: Cuddy, Cameron, Stacy
Uwagi: Fik dla tych, którzy widzieli „Casablancę”
Opis: Jeden babski film, trzy kobiece historie.

- Bóg patrzy na ciebie, mała - powiedział Bogart.
Mimo że Cuddy widziała ten film po raz setny, jak zwykle skrzywiła się w tym momencie. Głupi Rick. I jeszcze głupsza Ilsa. Odejdzie jak posłuszne ciele do męża, którego niespecjalnie kocha. A zostawi na lotnisku faceta swojego życia. Ona, Lisa... W sumie, wystarczy zamienić pierwsze litery imienia. Zabawne, nigdy wcześniej nie zwróciła na to uwagi... Ona na pewno nie pozwoliłaby facetowi swojego życia podjąć za nią decyzję pod dyktando jakiegoś sentymentalnego sloganu. „Zawsze będziemy mieli Paryż”. Śmiechu warte. Nie zgodziłaby się na żadne życie wspomnieniami. Wszystko albo nic. Tak żyła dotychczas i jakoś się sprawdzało. W końcu to właśnie ona została pół roku temu pierwszą kobietą na stanowisku szefa medycyny. Wszystko albo nic. To ona zatrudniła Grega House’a, kiedy wyleciał z kolejnego szpitala. Kolejne wszystko albo nic. Nie była wprawdzie pewna, czy House okaże się wszystkim, czy niczym, ale decyzję podjęła bez wahania. W końcu był genialny. Nie tak, jak myślał, ale wystarczająco. Wystarczająco, żeby znosiła jego komentarze w stylu: „Na pewno wybrali cię przez twój wielki tyłek. Cóż, mają gust, ale to idioci. No, chyba że się z nimi przespałaś. W takim razie to nadal idioci, ale zadowoleni”. Przynajmniej przy swojej dziewczynie uważał na słowa i nie wspominał jedynej wspólnej nocy ze studenckich czasów. Wtedy też było tak: wszystko albo nic. Wiedziała, że z tym draniem nie ma co liczyć na wszystko, więc po jednorazowym szaleństwie wybrała nic. Ale gdyby miała faceta swojego życia, takiego, z którym mogłaby wybrać wszystko... Właśnie. Gdyby miała. Znów nasunęła jej się myśl o Housie. Nawet taki typ sobie znalazł kogoś na stałe. Podziwiała cierpliwość Stacy. Ona sama nie wytrzymałaby w roli dziewczyny House’a dłużej niż pół godziny. A i te pół godziny skończyłoby się pewnie morderstwem. Ciekawe, które z nich byłoby ofiarą. No, może przetrwaliby ponad pół godziny, o ile spędziliby ten czas w łóżku... Stop. Żadnego myślenia o Housie. Żadnego myślenia o seksie z House’em. Facet jest zajęty. I zdecydowanie nie jest facetem jej życia. Przecież gdyby był, to mógłby dać jej wszystko. Tak to działa, prawda? Facet dla niej na pewno gdzieś tam czeka. A razem z nim jej marzenia o rodzinie. Może o jakichś dzieciach... Powinna właściwie oddzwonić do Toma, dobrze się z nim bawiła na ostatnim szpitalnym bankiecie... Ale film się skończył. Pora wyłączyć telewizor i brać się za papierkową robotę. A facet życia, Greg czy... Znowu to samo, chyba musi ograniczyć przebywanie z tym draniem, bo nawet w myślach ją prześladuje. Tom. Facet życia, Tom czy nie Tom, poczeka. Jeśli nie, to bez łaski.
Przecież ona ma dopiero 32 lata.
Ma czas.

***
- Bóg patrzy na ciebie, mała - powiedział Bogart.
Mimo że Cameron widziała ten film po raz setny, jak zwykle westchnęła w tym momencie. Z ulgą. To się nie mogło skończyć inaczej. Przecież Ilsa kocha męża. Może i Rick jest tak niesamowicie męski z tym swoim połączeniem cynizmu i wrażliwości. Może i mieli Paryż. Ale przecież w życiu musi być coś ponad to. Bezpieczeństwo. Zaufanie. Ciepło, kiedy trzyma się w dłoni dłoń człowieka, którego się zna, szanuje, kocha... Tak, kocha. Nawet, gdy jest słaby i potrzebuje wsparcia. A może zwłaszcza wtedy. Gdyby ona, Allison, była Ilsą... Przecież ona trochę jest Ilsą. Zabawne, nigdy wcześniej tak o tym nie myślała... Była Ilsą, ale Ilsą twardszą. Ilsą, której Rick nie musiał popchnąć w ramiona męża. To ona decydowała i, wbrew pokusom, trzymała się przysięgi. I będzie się jej trzymała, bo od tego są przysięgi. Może i świat nie jest czarno-biały jak film z lat czterdziestych. Ale ona nie zamierzała poddać się szarości. Oni pozostaną biali. Nieskazitelnie biali jak fartuchy lekarskie... Jak te fartuchy, które ona będzie nosić przez długie lata. Jak te fartuchy, których on nie będzie już miał okazji nosić. Wiedziała to. I on to wiedział. Mogła mówić mu, że nastąpi poprawa. A on mógł udawać, że wierzy. Ale wiedzieli. I nadal pozostawali nieskalani, bo ich kłamstwa były białe. I nie, nie zgodzi się jutro, żeby Joe ją zabrał na kolację. Nie zamierzała za plecami męża wypłakiwać się na ramieniu jego przyjaciela, który mógłby ją pocieszyć. Pocieszyć, ale równocześnie ściągnąć do szarego świata. Ona zostanie tutaj i będzie robiła to, co robi najlepiej. Będzie pomagała. Może jest naiwna. Może i wierzy, że potrafi zbawić świat. Ale tak ma być. Pozostanie Ilsą, która na lotnisku odwraca się i idzie w kierunku męża... A zresztą, przecież ona nie zakochałaby się w cyniku. Ciągnęło ją do ludzi skrzywdzonych, do ludzi delikatnych. Bogart nie był dla niej... I w ogóle czemu ona się nad tym zastanawia? Ma męża, który jej potrzebuje. Co z tego, jak bardzo jest zmęczona po zajęciach na uczelni. Co z tego, że za chwile będzie kolejny film, który chciałaby obejrzeć. Ona decyduje. I wybiera wyłącznie telewizora w salonie i pójście do sypialni, żeby sprawdzić, czy jej „Victor” nie potrzebuje kolejnego zastrzyku. Przecież nie będzie czekał.
Co z tego, że ona ma dopiero 20 lat.
Nie ma czasu.

***
- Bóg patrzy na ciebie, mała - powiedział Bogart.
Mimo że Stacy widziała ten film po raz setny, jak zwykle z trudem obejrzała ostatnie sceny. Wolałaby chyba wyłączyć telewizor, ale to byłaby już przesadna słabość. Oczywiście, odkąd wiele lat wcześniej obejrzała ten film, wiedziała, jakie jest zakończenie. Ale za każdym razem nie mogła na to spokojnie patrzeć. Zawsze, gdy Rick przekonywał Ilsą do odejścia, miała łzy w oczach. Greg mógł się z niej śmiać, że płakała jak bóbr, kiedy jakiś czas temu oglądali „Casablancę” razem. Mógł jej potem miesiącami powtarzać, że jak na twardą panią adwokat, to straszna z niej beksa. I że gdyby wiedział wcześniej, to kupiłby sobie wodoodporną koszulę. Nic nie mogła poradzić. Zawsze wyobrażała sobie, co by było, gdyby to ją postawiono w sytuacji Ilsy. Cyniczny Rick i potrzebujący Victor. Którego by wybrała...? Przecież Greg był jak Rick. Zabawne, nigdy wcześniej nie przyszło jej to do głowy... Ale zawsze nienawidziła trudnych decyzji. Szła na żywioł. Wprowadziła się do Grega po tygodniu. To nie była decyzja. To był impuls. Nikogo tym nie zraniła, przecież nie zostawiała żadnego kochającego męża. I teraz żyła sobie ze swoim Rickiem. Z reguły było cudownie. A czasem mniej, gdy Greg spał na kanapie w salonie po kolejnej awanturze. O jej pracę. O jego pracę. O jego kolejny kieliszek szkockiej. O jej kolejnego papierosa. O to, co obejrzeć w telewizji. O to, czy w ogóle oglądać telewizję. O to, czy Wilson powinien znów się żenić. O to, czemu wszyscy w szpitalu myślą, że Greg i Lisa mają romans. O to, czemu ona słucha takich bzdur. O przeszłość. O teraźniejszość. O przyszłość. I o to, że ciągle się kłócą. Ciekawe, czy tak wyglądałoby życie Ilsy z Rickiem. Ciekawe, czy Ilsa była szczęśliwa z Victorem, czy cały czas myślała o Ricku. Ciekawe, czy istnieje coś, co zmusiłoby ją, Stacy, do zostawienia Grega na lotnisku. Jak dobrze, że nie miała męża, gdy poznała Grega. Jak dobrze, że nie musiała wybierać pomiędzy dwoma bliskimi mężczyznami. Jak dobrze, że mogła teraz wyłączyć telewizor i przytulić się do Grega, który zasnął w połowie filmu, mamrocząc coś o babskich filmach i o lepszym pomyśle na spędzenie wieczoru. Czas spać. Przecież to był tylko film. W życiu jest inaczej. Życie jest przy jej irytującym facecie. Nieważne, jak długo miałoby to trwać. Liczy się tu i teraz.
A tu i teraz miała 40 lat.
Nie wiedziała, czy ma czas.

I chyba tak było najlepiej.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Czw 19:48, 13 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin