Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Hiszpania, wakacje i gang Wilsona [Z]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:24, 25 Mar 2012    Temat postu: Hiszpania, wakacje i gang Wilsona [Z]


Welcome!

Na horum jestem od dawna, ale dopiero niedawno się zarejstrowałam. Czytam wasze wsztsrkie ficki i powiem...że moge się schować

Chciałabym wam przedstawić moje pierwsze ,, dzieło". Krytyka mile widziana

Tytuł: Hiszpania, wakacje i gang Wilsona



Część I


Lisa Cuddy siedziała przy swoim biurku przeglądając różne dokumenty, lecz nie potrafiła skupić się na wykonywanej czynności, ponieważ wielkimi krokami zbliżały się wakacje, a ona postanowiła zabrać swoją córeczkę na urlop. Niestety nie miała pomysłu jak przeznaczyć swój wolny czas. Przerzucając kolejną kopertę natknęła się na wielki napis Lisa Cuddy. Rozdarła kopertę i zaczęła czytać:

    Droga Liso!
    Wiem że głowisz się jak spędzić swój wolny czas. Dlatego jako twoja ukochana kuzynka, chcę zaprosić Cię do Hiszpanii. Oczywiście nie zapomnij o Wilsonie, Chase, Cameron i Foremanie. Pozdrów i ucałuj ode mnie Rachel.
    Twoja ukochana kuzynka – Emma
    PS. Zapomniałam o twoim ,,chłopaku” – Gregu.
    Jego też nie zapomnij spakować do walizki


Na twarzy Lisy mimowolnie pojawił się uśmiech. Może dlatego że Emma, jak i Wilson, od już jakiegoś czasu próbowała zeswatać ją z Housem. Tak, tworzyli by świetną parę. ,, Gang James i Emma czyli uprzykrzanie Lisie i Gregowi życia”. Kto wie, może będziemy mieli nową panią Wilson?
Nie czekając na nic, postanowiła udać się do Wilsona. Gdy była już pod drzwiami, usłyszała znajomy głos onkologa. Prawdopodobnie rozmawiał przez telefon, ponieważ nie było słychać drugiej osoby. Postanowiła poczekać. Po około pięciu minutach, odgłos odkładanego telefonu i westchnięcia Jamesa, był wyraźnym znakiem dla pani administrator że może wejść.
Weszła do pomieszczenia, mało co nie przyprawiając onkologa o zawał.
- Cześć Wilson, masz minutkę?
- Witaj Cuddy, jasne, proszę siadaj. – Pokiwał głową i wskazał ręką na krzesło, stojące po drugiej stronie biurka.
Lisa zajęła wskazane przez przyjaciela miejsce, po czym odwróciła wzrok. Wilson się zgodzi, na pewno.
- Przeczytaj. – poleciła mu dając do przeczytania list.
Po skończonej lekturze Wilson oddał właścicielce list.
- Chcesz żebym jechał? – bardziej stwierdził, niż zapytał
- Tak – odpowiedziała pewnym siebie głosem.
- A chcesz żeby House jechał?
- No właśnie… - wstała z krzesełka i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju - …nie wiem czy chce żeby jechał, ale jak go nie zabiorę, Emma się na zdenerwuje i tak czy owak on przyjedzie, bo znając ją, wyśle po niego odrzutowiec.
- Ciężka sprawa… - westchnął onkolog, odchylając się w tył na krzesełku – ale skoro sama wspomniałaś że tak czy owak, będziesz musiała go znosić, może nie narażaj się na zemstę ze go nie…
Niestety nie dane było dokończyć lekarzowi, bo do gabinetu wpadł diagnosta
- Wilson dzisiaj w klub…Cuddy?! – Oczy House’a momentalnie się powiększyły. – Co ty tu robisz?
- Wychodzę. – Cuddy znikła szybciej niż się pojawiła – A więc Ja, Ty i klub nocny, dwudziesta.
Oświadczył House szybko wychodząc.
Pozostało pytanie, o co chodziło Cuddy?

Przepraszam że tak krótko, ale to taki...hmmm... Tester
Chcecie dalej?
(Bardzo przepraszam za błędy, a w szczególności błedy interpunkcyjne)
Pozdrawiam ChocoTubka


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez ChocoTubka dnia Czw 12:01, 12 Lip 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Nie 20:23, 25 Mar 2012    Temat postu:

Szczerze powiem, że weszłam ze względu na tytuł. Coś o Wilsonie i bym nie przeczytała?! Ale cóż chwile później...

Zastanawiam się tak naprawdę co można o tym napisać. Na razie... Jestem bardzo sceptycznie nastawiona. Język jak język, każdy ma swój styl pisania. Jednak sam pomysł. Jakoś chwilowo mnie nie wciągnął. Zastanawiam się jak będzie dalej. Zobaczymy, może się rozkręcisz.

A błędy są. Tak, interpunkcyjne. Radziłabym betę znaleźć? Albo poczytać o tym gdzie się kropli w dialogach pisze. O przecinkach nie będę, aż tak się wypowiadać, bo sama z nimi mam problem.

Czekam więc na resztę.
Weny,
Agusss


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:05, 25 Mar 2012    Temat postu:

A ja czuję niedosyt!
I z jakiej racji Kaczątka, bo tak zrozumiałam, również mają jechać do Hiszpanii...? Czy to tylko były pozdrowienia dla nich? Ale skoro Wilson ma zaproszenie, to oni pewnie też. A po co oni tam!? W końcu Huddy i Rachel są najważniejsi.

Na razie tyle, rozwijaj się, przyjmuj otwarcie krytykę, bo to pomaga. Życzę weny i wracaj do nas niezabawem ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:02, 27 Mar 2012    Temat postu:

Małe, takie chaotyczne, nic nie wyjaśniające, nudne - określcie to jak chcecie nie bede miała wam tego za złe, bo sama tak sądze. Chyba pisarstwo to nie moja bajka. Ale bede próbować - w końcu nie odrazu Rzym zbudowano

Przepraszam za błedy (ortograficzne, językowe i rzecz jasna - interpunkcyjne)

Tą (beznadziejną ) część dedykuje:

blackzone

oraz

Agusss

Dziękuje!

Część II


- Cuddy! – rozległo się przed przychodnią – Cuddy!
- House! Uspokój się! – Wrzasnął Wilson przechodząc obok krzyczącego przyjaciela. – O co znów chodzi?
- Gdzie ona jest? – Widać było że, diagnosta zaczyna się niecierpliwić.
- Kto? – Onkolog uwielbiał go denerwować.
- Ty używasz czasem mózgu czy tylko trzymasz go dla ozdoby?! – House już nie mówił. On krzyczał.
- Nie wiem o co ci chodzi…
- O Cuddy! – krzyknął na całą przychodnię – O Cuddy mi chodzi! Gdzie ona jest?
- Posłuchaj – Wilson zaczął uspokajać przyjaciela – Cuddy…jest…znaczy szykuje się na wakacje do…Hiszpanii.
- Co?
- To co słyszałeś, ale nie tylko ona jedzie…
- To kto jeszcze? Kaczątka…a może ty? – Powoli zaczynał wracać do normalnego tonu .
- Tak się składa że ja też jadę – powiedział Wilson wymijając przyjaciela – A i tak poza tym, twoja ekipa też jedzie.

,, Cuddy mnie zabije” – przeleciało przez myśl onkologowi przechodząc obok jej biura
House’a wmurowało. Nie będzie Wilsona, nie będzie darmowego obiadu , nie będzie kaczuszek, kogo będzie wkurzał? „O nie, pożałują że mnie zostawiają” przeleciało mu przez myśl „Przecież ja też mam urlop” dodał sobie w myślach, i uśmiechnął się pod nosem. Te wakacje będą bardzo ciekawe.

~*~

Na łóżku leżała dużą brązowa torba na kółkach, a obok niej nieco mniejsza różowa. Cuddy chodziła po domu i zbierała najróżniejsze rzeczy.
- Rachel jesteś już gotowa?
- Tak mamusiu! Będę czekać pod drzwiami!
- Dobrze, wujek Wilson zaraz powinien przyjechać – Krzykneła Lisa, zamykając obie torby i ruszając ku drzwiom wyjściowym.
- Mamusiu – zaczęła Reachel gdy zobaczyła zbliżającą się do niej mamę.
- Tak słonko?
- Masz bilety? – Brązowowłosa dziewczynka zrobiła wielkie oczy
- Bilety! Właśnie! Wiedziałam że czegoś nie wzięłam – Lisa ucałowała Reachel i pobiegła do sypialni
Po chwili wróciła z dwoma papierkami w lewej ręce
- Mamusiu? – znów zaczęła dziewczynka
- Tak? – Odpowiedziała Cuddy, kucając koło córeczki, i odgarniając jej włosy z czoła
- A wujek Greg też z nami jedzie?
- Nie, wujek ma dużo pracy. – powiedziała Lisa, ze zdziwieniem w oczach że jej córka pyta się o diagnostę
Reachel już miała coś powiedzieć, ale usłyszały pukanie. Cuddy wstała, i otworzyła drzwi. Stał w nich wysoki brunet. Cuddy przez chwile miała nadzieje, że to nie Wilson, tylko House się do niej dobija. Chciałaby go zobaczyć.
- Wuujjjjeeekk – krzyknęła Reachel i wskoczyła onkologowi na szyje.
Lekarz przez chwilę zachwiał się, ale prawie natychmiast powrócił do pionu. „Słodko razem wyglądają” przeleciało przez myśl Cuddy
- Jedziemy? – Odstawił na ziemie dziewczynkę i podszedł do Cuddy, ale widząc w jej oczach niepokój od razu dodał – spokojnie, House z nami nie jedzie
W oczach Cuddy od razu pojawił się spokój, ale także coś podobnego do tęsknoty
- Dziękuję – powiedziała Lisa, prawie bezgłośnie i się uśmiechnęła.
Administratorka złapała Reachel za rękę i poszły za Wilsonem do samochodu.
- Ekipa House’a czeka na nas na lotnisku – to powiedziawszy onkolog uruchomił silnik


Jeszcze raz : Przepraszam za błedy, długoś i ogólnie za tą część. Mam nadzieje ze nastepne będą ciekawsze


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ChocoTubka dnia Śro 15:24, 18 Kwi 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:17, 27 Mar 2012    Temat postu:

Helloł! A idź, od razu przyjmujesz, że beznadziejną. No to czytam

Cytat:
- Ty używasz czasem mózgu czy tylko trzymasz go dla ozdoby?! – House już nie mówił. On krzyczał.
- A to ci się udało Oki doki, wkurzający wszystkich House wraca do akcji!
A ja mam wrażenie jakoby House ukradkiem wparował do samolotu i się O DZIWO spotkał z całą paczką

Czekam na cd

Fajnie było... ale krótko!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 21:19, 27 Mar 2012    Temat postu:

Dziękuję za dedykację.
Masz rację, nie od razu Rzym zbudowano Ale nie martw się jest nawet dobrze. Chociaż wciąż jest dużo do wytknięcia. Kropki gubisz! Kropki?;p Jakiś fetysz czy coś?

Nic nie wnosząca... Hmm no trochę wniosła, ale... Nie wiem. Postacie są dla mnie takie nieserialowe, ale cóż. Nie każdy ma taki dar. Cóż... Czekam na dalszą część. Mam nadzieję, że jeszcze lepiej. W końcu może kropki będą

Pozdrawiam!
Agusss


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:17, 07 Kwi 2012    Temat postu:

Dobra, wklejam kolejną część. Trudno mi określić jaka jest. Przepraszam za błedy, ale nie mogę się uporać z tymi kropkami w dialogach No nic.

Dla blackzone
Cytat:
Czekam na cd
miło słyszeć Aż mi się ciepło zrobiło

Oraz

Dla Agusss - jesteś czytelnikiem, brakujące kropki mogą Ci przeszkadzać i spróbuje jeszcze o nich poczytać


Mam nadzieje ze robie postępy (z natury to taka nieśmiała to nie jestem, nie wiem co się ze mną dzieje )

A więc: Miłego czytania



Część III

- Dzień Dobry, chciałbym zarezerwować bilet do Hiszpanii – House zerknął na kartkę – Do miejscowości Teneryfa
- Na kiedy? – odezwał się głos w telefonie
- Jutro.
- Dobrze, dziękujemy, bilet będzie czekał na pana jutro o 12, koszt wynosi 2 000 dolarów.
- Dziękuje. - To powiedziawszy House, rozłączył się.
- Jadę się spakować. – powiedział do siebie diagnosta
Cały dzień uśmiechał się złośliwie. Wyobrażał sobie minę Cuddy gdy go zobaczy. Nawet nie zauważył kiedy stał już koło swojego motoru.

** *
- Lisa – zaczął Wilson spokojnym tonem, kierując się z Cuddy do samolotu – House’a tu nigdzie nie ma.
Ale administratorki to nie pocieszyło. Co chwilę się rozglądała, wyszukując sylwetki diagnosty. Była pewna że House nie przepuści okazji by ją denerwować.
Usiadła na swoim miejscu, a obok niej mała dziewczynka – Reachel. Lisa rozejrzała się nie pewnie, bojąc się że natrafi na ten błękit. Ten błękit niebieskich oczu. Gdy była już pewna że go nie ma, przynajmniej w pobliżu, uspokoiła się. Rachel patrzyła na mamę ze zdziwieniem w oczach.
- Mamusiu, ale dlaczego wujek nie mógł z nami jechać? – zaczęła niepewnie mała osóbka, bojąc się ze zrobi coś źle.
- Słonko, o kogo ci chodzi?
- o wujka, o wujka Grega – gdy Lisa usłyszała z ust Rachel słowo ,, Greg” zamarła.
- Wujek jest zajęty, już Ci mówiłam w domu. – Powiedziała i dała znać dziewczynce, że rozmowa zakończona.
Chwilę później z głośników samolotu, dało się słyszeć ,,Za chwilę startujemy, prosimy o zapięcie pasów”. Cuddy odetchnęła głęboko ,, No na pewno House tu teraz nie wskoczy” Pomyślała i spojrzała w okno, powoli odrywali się od ziemi.
- Papa miasteczko – pomachała Rachel swoją mała rączką.

***

- Tak, tak, z doktor Cuddy, było mniej problemów – powiedział niebieskooki do telefonu.
- Przykro mi, ale nie uprzedził mnie pan, nie mogę dać panu tego urlopu - powiedział męski głos po drugiej stronie.
- No wiec teraz, uprzedzam – powiedział szybko House – Przecież nie dzwonie z samolotu, no nie?
- Widzę że się nie dogadamy – powiedział zastępca Lisy .
- A jednak myślimy podobnie – przewrócił oczami House – Dziękuje za urlop panie…a zresztą do nie zobaczenia.
House zakończył w typowy dla siebie sposób i rzucił telefon na łóżko. Powoli dokuśtykał do wcześniej wspomnianego mebla i stanął przed wielką brązową torbą. „Będzie ciężko” powiedział w sobie myślach Gregory. Patrzył się jeszcze chwilę na jego nowy kłopot, ale już po chwili wiedział co zrobić. Wszystkie rzeczy co leżały na łóżku i pod łóżkiem wrzucił jedną ręką do torby.


To także było małe ale... no nie mam wymówki


A tu jest miejsce do którego wybierają się nasi bohaterowie


[link widoczny dla zalogowanych]


Chciałam wkelić zdjęcie ale nie umiałam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ChocoTubka dnia Śro 15:25, 18 Kwi 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:26, 11 Kwi 2012    Temat postu:

Powróciłam! Po świętach mam taką... małą część. Znowu.Obiecuje że następne będą dłuższe . Chyba święta mi nie służą . Czy jest dobra, to nie mnie oceniać więc:

Smacznego!



Część IV


- Emma! – Lisa natychmiast doskoczyła do swojej kuzynki.
- Lisa! – krzyknęła druga kobieta.
Emma była szczupłą blondynką z mocno kręconymi włosami. Największe podobieństwo między Lisą a jej kuzynką można było dostrzec po ich figurze. Obie były szczupłe i posiadały wysportowaną sylwetkę. Od razu widać było że jest miłą osobą patrzącą optymistycznie na świat. Widać było także że wpadła Wilsonowi w oko.
- Bardzo się za tobą stęskniłam, Liso – powiedziała blondynka.
- Na pewno nie tak bardzo jak ja – Lisa posłała jej identyczny uśmiech który pojawiał się na jej twarzy gdy usypiała swoją przybraną córeczkę.
- Ja też się stęskniłam ciociu – powiedziała mała dziewczynką trzymająca za rękę swojego drugiego ulubionego wujka i lekarza – Jamesa Wilsona.
- Słonko, ciocia też się za tobą stęskniła – powiedziała Emma kucając obok dziewczynki i odgarniając brązowe włoski spadając na twarzyczkę Rachel.
Po chwili wstała i podeszła onkologa. Uśmiech na jej twarzy spowodował, że Wilson spalił buraka, przez co kaczątka miały niezły ubaw.
- To zapewne jest ten słynny James Wilson czyż nie? – Emma powiedziała to i podała James ’owi rękę.
Wilson chwycił wyciągniętą w jego stronę rękę blondynki. Następni w kolejności byli: Chase, Foreman oraz Cameron. Po chwili na twarzy kobiety zagościł wyraz zdziwienia i rozczarowania. Cuddy widząc zmianę na twarzy kuzynki zapytała:
- Coś się stało?
- Możesz mi powiedzieć – blondynka założyła ręce na biodra, zaś Cuddy próbowała nie wybuchnąć śmiechem. Wyglądała jak Wilson gdy próbował przetłumaczyć coś House’ owi - gdzie się podział House?!
- On… ee… no… został w New Jersey…bo on miał, znaczy ma… dużo pracy.
- yhy na pewno, a ja jestem królowa lodu – powiedziała Emma.

W tym samym czasie…

- Życzyłby pan sobie czegoś? – powiedziała stewardessa strasznie piskliwym głosem.
- W tej chwili? – odpowiedział z udawaną radością niebieskooki brunet.
- Tak.
- Spokoju – powiedział Greg i nie czekając na odpowiedzi założył słuchawki i starał się nie zwracać uwagi na śliniącego się dzieciaka zajmującego miejsce obok niego.
Po chwili znaleźli się już w powietrzu. House powoli odpływał w krainę Morfeusza. Gdy powieki zaczynały już mu opadać, przed powiekami stanęła mu Cuddy gdy pierwszy raz trzymała na rękach Reachel. Pamiętał ten moment. Złość, zawiedzenie, przykrość – to były emocje które w tamtej chwili nim władały. Może dlatego ponieważ pragnął by było to jego dziecko? „Starzeje się” to była ostatnia myśl, zanim zasnął.


Mogę liczyć na jakieś komentarze? Ponieważ nie wiem czy ktoś czyta to moje ,,cuś" i czy opłaca się kontynuować


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ChocoTubka dnia Czw 13:16, 26 Kwi 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 18:49, 17 Kwi 2012    Temat postu:

Ok. Naprawdę może beta się przyda? Czasem widzę tracisz jakie wyrazy. Przecinki się zawieruszają. Widzę jednak już lekkie postepy w tych krpkach. Ale niewielkie
Jeśli o zapisie już mówię to myślę, że warto dodać, iż jak piszesz coś od Wilsonie do jego imienia po prostu popisujesz końcówkę, a nie piszesz z apostrofem, np. Jamesowi, Jamesa.

Ja poczekam na kontynuację. Bo zaczyna się robić ciekawie.

Pozdrawiam,
Agusss


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:40, 18 Kwi 2012    Temat postu:

Witam!

Napisałam kolejną część.
Z kropkami zaczynam sobie (chyba) radzić, ale i tak za wszelkie błędy: interpunkcyjne, ortograficzne i językowe: PRZEPRASZAM.

Więc miłęgo dnia i ... czytania


A i jeszcze jedno:

Agusss - miło mi że czytasz oraz zwracasz uwgę na moje błędy
Jestem ci wdzięczna Ale mam pytanie: Mogłabyś ocenić całość bo nie wiem czy to ,,cuś" jest strawne i rzecz jasna dedyk dla ciebie



A więc:

Część V



- Pokaże wam wasze apartamenty – powiedziała Emma, wjeżdżając na podjazd hotelu. Pięciogwiazdkowego hotelu należy dodać.
- Wow! – powiedziały kaczątka zgodnie.
- To mój hotel, odziedziczyłam go po ojcu? – wyjaśniła blondynka. – Waszymi bagażami zajmie się portier, tu macie klucze do swoich pokoi.
Emma podeszła do każdego z osobna i wręczyła po pojedynczym kluczu.
- James pokój 240, Forman i Chase pokój 242, Cameron pokój 241, a ty Lisa zamieszkasz w pokoju numer 244 – oznajmiła przyjaznym tonem blondynka.
Widać było że Ericowi i Robertowi wspólny pokój nie przypadł do gustu, ale postanowili się nie odzywać, w końcu nie zawsze ma się szanse na wakacje w Hiszpanii w dodatku za free.

- James miałeś mieć pokój z Gregiem, ale go nie ma… - powiedziała Emma, patrząc się oskarżycielsko na Lisę. – Tak czy siak, rozejrzyjcie się po hotelu, jak będziecie mieli jakieś pytania, kierujcie je do Marcusa, naszego Recepcjonisty. Ja mieszkam pod numerem 520, w razie jakiś problemów.

Lisa weszła do swojego pokoju z Reachel na rękach. Bagaże już tam na nie czekały. Reachel wyrwała się mamie z rąk, podbiegła do swojej torby i wyciągnęła pluszowego misia. Przypomniało jej się w jaki sposób jej przyszywana córka zyskała pluszowego przyjaciela. Był to prezent od House’a. Mimo swojego trudnego charakteru dziewczynka i diagnosta wspaniale się dogadywali. Nie miało znaczenia że House był dużo starszy od Reachel. Widać było że Greg jest bardzo przywiązany do dziewczynki. Może dlatego że dzieci lubią gdy ktoś mówi prawdę nie patrząc czy jest ona drastyczna, czy zniszczy komuś życia? Może dlatego diagnosta cieszył się mianem bohatera wśród małych pacjentów?
Rozmyślania Lisy przerwało pukanie do drzwi.
- Witaj Lisa – powiedziała kobieta. – Jak ci się podoba pokój?
- Jeszcze go nie obejrzałam.
- W takim razie obejrzyj pokój, rozpakuj się i zapraszam na kolację – oznajmiła blondynka z szczerym uśmiechem. – A tak przy okazji, ten onkolog jest strasznie seksowny – dodała szeptem.
Lisa tylko się uśmiechnęła i kiwnęła głową. Wzięła walizkę do ręki i weszła do sypialni. Pokój był śliczny, wielkie łóżko na wie osoby i dużych rozmiarów okno. Okno na morze, akurat zachodziło słońce. Cuddy zastała siedzącą na parapecie dziewczynkę, podziwiającą zachód słońca. W takich chwilach jak te wiedziała że podjęła dobrą decyzję. Niestety nie wiedziała, że tego dnia czeka ją jeszcze jedna niespodzianka.

~*~

- Cholera! Czy nikt tu nie mówi po angielsku*?! – wysyczał zdenerwowany diagnosta. – Jak ja mam trafić do tego cholernego hotelu?!
Powoli zaczynał tracić nadzieje na dostanie się do miejsca w którym zatrzymał się jego przyjaciel, ekipa i przepiękna szefowa. „Ciekawe jak wygląda Emma?” pomyślał. Nie widzieli się od czasów studenckich. On był w trzeciej klasie, Em w drugiej, natomiast Lisa w pierwszej. Niestety Cuddy nr 2 zrezygnowała z medycyny, na rzecz show biznesu. Chociaż, posiada wielki hotel w Hiszpanii, to źle? Nie, to wspaniale! Przecież może po wkurzać trochę Lisę, po wyśmiewać Wilsona, po krytykować kaczątka i zobaczyć koleżankę ze studiów. To chyba będą pierwsze udane wakacje w jego karierze pod wyjątkiem że dostanie się do tego głupiego hotelu!
W końcu zmęczony przeszukiwaniem wzrokiem mapy wyspy usiadł na ławce obok sklepu z pamiątkami. Nagle w oczy rzuciła mu się książka ,, Słownik angielsko – hiszpański, hiszpańsko – angielski”. „No może chociaż będę z taksówkarzem umiał się dogadać” przeleciało mu przez myśl. Bez zastanowienia podszedł do lady i wskazał palcem na ową książkę. Starsza, na oko 62 letnia sklepikarka najwidoczniej zrozumiała.
Gdy House miał już w posiadaniu jego jedyną formą komunikacji udał się do postoju taksówek. Odnalazł poszukiwane słówka i łamanych hiszpańskim opowiedział gdzie chce się znaleźć.
Taksówka podjechała pod wielki hotel z napisem ,, volcán española**” . Diagnosta musiał przyznać – wielki oświetlony budynek, z basenem z tyłu robił wrażenie.


*- napisałam angielski ponieważ zakładam że nasi bohaterowie nie znają języka polskiego.
** - w tłumaczeniu „hiszpański wulkan” – jeżeli tłumaczenie jest złe to przepraszam ale sytuacja wymagała skorzystania z gogle tłumacza.

Czy to jest aż takie nudne że można usnąć ?
Co o tym sądzicie? Chcecie CD?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania20s
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Paź 2011
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:11, 18 Kwi 2012    Temat postu:

A mi się wydawało, że House zna hiszpański. Przynajmniej tak głosi Wikipedia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:06, 18 Kwi 2012    Temat postu:

z tym językiem hiszpańskim to było moje niedopatreznie. Rezczywiście według Wikipedi pisze że House zna Hiszpański. Czy mozemy uznać że nie zna?
Jeżeli nie, zrozumiem, w końcu macie takie prawo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacida
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:18, 18 Kwi 2012    Temat postu:

Mogę uznać że nie zna hiszpańskiego, mówił po hiszpańsku z matką pacjenta w odcinku z chłopakiem, który spadł z dachu Cuddy w sezonie drugim.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:28, 18 Kwi 2012    Temat postu:

możliwe, jak już pisałam mogłam coś pominąć. Oczywiście jak coś nie pasuje prosze napisać, uwagi wezmę do serca i anpewno poprawie pomyłki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:50, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Kolejna mała część... Muszę bety poszukać

Część VI

- Witaj Greg! – powiedziała cicho Emma podając ,rękę diagnoście.
- Cześć – powiedział głośno House, odrzucając wyciągniętą w jego stronę rękę. – Gdzie jest mój Jimmy?
- Stęskniłeś się za nim i jego kazaniami? – powiedziała zdziwiona blondynka .
- Nie, nie miał mi kto stawiać lunchu – odpowiedział sarkastycznie diagnosta. – To gdzie jest ekipa Scooby Doo, wiedźma i superman?
- Czekają na ciebie u mnie w pokoju. – Posłała mu śmiech.
- Odjazd! Masz pomysły na jakieś ciekawe wejście? Na przykład mógłbym wlecieć przez okno! – Uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Mam lepszy pomysł – zaproponowała. – Wejdź drzwiami.
House wiedział że Emma nie potrafi być nudna. Co prawda nie będzie (chociaż?) fajerwerk, ale na pewno nie zostawi tego wieczora bez atrakcji. Gregory idąc za niegdyś jego jedyną koleżanką którą mógłby robić wszystko uśmiechał się pod nosem. „Rozbierany poker? bilard? Rozbierany poker?! ”– wymieniał w myślach niegrzeczne zabawy.
Po jakimś czasie doszli do brązowych drzwi z tabliczką „pokój 520”. Blondynka otworzyła pokój i…


Chwilę wcześniej…


House i Emma zmierzali w stronę pokoju w którym trwała gorąca dyskusja na temat osoby diagnosty.
- Chase, chyba nie myślisz że House siedzi teraz w swoim pokoju, odbija piłeczkę od ścianę, szlochając że gdzieś nas wcięło. – Foreman posłał Australijczykowi rozbawione spojrzenie.
- Ja mam złe przeczucia – oznajmiła Cuddy.
- Spokojnie, szpital powinien jeszcze stać tam gdzie stał. – próbował uspokoić przyjaciółkę Wilson.
- No, ja mam nadzieje. – Dodała administratorka.
- Co robimy? I gdzie jest Emma? – Do dyskusji włączyła się Cameron.
- Dostałam od niej sms’a – odpowiedziała administratorka.
- To czytaj! – powiedzieli wszyscy równocześnie.
- Niedługo będę. W barku stoi szampan, i kieliszki. Wyjmijcie je. Mam dla was niespodziankę.
-Niespodziankę? – Onkolog był widocznie zaciekawiony.
- Ja się chyba już domyślam co, a raczej kto jest tą niespodzianką…
- Czy ty myślisz?
- Tak, to jest…

Piszcie czy mam dalej kontynuować. Nst część będzie długa i jak na mój gust... ciekawa


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ChocoTubka dnia Wto 16:52, 24 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_World
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Sty 2012
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głowno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:17, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Pisz dalej... jeśli masz czas, bardzo mnie to zaciekawiło... taa cała historia, ciekawe czy House naprawde wleci przez okno.? Hyba nie... Weny zycze.!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:11, 25 Kwi 2012    Temat postu:

Specjalnie dla House_World kolejna część! Aż dostałam siły, by napisać next część!

Przepraszam tradycyjnie za błedy itp.


Więc...

START

Część VII

- Tak, to jest on. Ten skretyniały diagnosta PPTH – powiedziała Lisa, wstając z miejsca. – Tak czy siak, mam wakacje i nie muszę go znosić. Niestety muszę się udać do pokoju, zostawiłam Rachel z hotelową opiekunką. Miło było – dodała podchodząc do drzwi.
James nie wyglądał na zszokowanego, przecież przez tyle lat znał House’a, wiedział że ten idiota nie przepuści takiej okazji do wkurzania ich. Przeklinał się w myślach, że zdradził mu to miejsce. Jak Lisa dowie się że to on mu powiedział, to… na pewno jej zemsta nie będzie przyjemna. Wilson poszedł w ślady przyjaciółki, wstał i podszedł do drzwi. Gdy zamierzał otworzyć drzwi, ktoś z drugiej strony je popchnął, a onkolog z nie małą siłą upadł na podłogę.
- James! – krzyknęła Emma, gdy zobaczyła leżącego na ziemi onkologa. – Nic Ci nie jest? – powiedziała już spokojnie.
James nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ w drzwiach pojawiła się sylwetka diagnosty.
- Haha! Wilson! I jak ty się pokażesz swoim pielęgniarką z pediatrii? – Rozweselony diagnosta podszedł do onkologa.
- Mi ciebie też miło widzieć, House – warknął Wilson.
Onkolog podniósł się z pomocą Emmy, bo przecież House nie wie co to pomoc. Nie pomoże biednemu, poturbowanemu Jimiemu.
- A wy co się tak patrzycie? – powiedział Greg, rozsiadając się na kanapie koło kaczuszek. Zszokowanych kaczuszek.
- Nie… nic – wysyczał Foreman. On już wiedział że mają popsute wakacje.
- To co robimy? – Głos zajął Australijczyk.
- Ja miałam wychodzić… - szepnęła Lisa, mając nadzieje że Emma tego nie usłyszała. Niestety na próżno. Gdy zauważyła wzrok swojej kuzynki, od razu się poprawiła. - … chociaż mogę zostać jeszcze trochę. – Po tych słowach na twarzy blondynki, pojawił się uśmiech.
- Będziemy grali w butelkę! –kobieta podjęła swoją grę.


Trzy godziny wcześniej…


- To co zrobimy? – powiedział zaciekawiony onkolog.
- Ja mam plan – odpowiedziała Emma. – Jesteś pewny że Greg przyjedzie?
- Dam sobie głowę uciąć.
- Mam nadzieję, bo masz słodkie włosy, szkoda by ich było. – Kobieta uśmiechnęła się serdecznie. – Więc plan polega na tym…


- Butelkę? – odpowiedzieli zaskoczeni House, Chase, Cuddy, Foreman i Cameron.
- To zły pomysł… - dodała administratorka.
- Czy ja wiem? – wtrącił się diagnosta.
- Bez dyskusji! – Emma powiedziała to tonem oznaczającym „ Kto się ruszy, tego zwłoki pływać będą w basenie przy hotelu”
- No dobrze – znów powiedzieli jednocześnie.

Usiedli przy stole, i zaczęli grę.
Pierwsza kręciła Lisa. Wypadło na onkologa.
- Pytanie czy zadanie?
- Zadanie.
- Stań na stole – powiedziała Lisa, a po krótkim namyśle dodała: - i zatańcz taniec brzucha.
Zaliczone.
Gdy onkolog kręcił, wypadło na Foremana. Ten wybrał pytanie. I tak zabawa się rozkręcała.

~*~

Było grubo po północy, butelka zakręciła się już po raz tysięczny. Butelka po szampanie została już opróżniona, co dodatkowo rozluźniło atmosferę. Wszyscy lekarze byli lekko wstawieni, nawet Emma tego wieczoru postanowiła się zabawić.
Gdy Emma zakręciła butelką, co kosztowało ją pogłaskanie Wilsona (nie protestowała) , wypadło na diagnostę. Niebieskooki z niechęcią wybrał zadanie, ponieważ pytania zaczynały go nudzić. Nie lubił gdy czubek butelki wskazywał na niego, wolał zadręczać innych.
- Zadanie, tak?
- Yhy – potwierdził Greg kiwnięciem głowy.
- Masz… - Emma puściła oczko Wilsonowi, który natychmiast wyszczerzył swoje białe ząbki. – Pocałuj Lisę.
Gdy Cuddy usłyszała polecenie kuzynki, myślała że ją zabije. Przecież nie była jeszcze na tyle wstawiona by obściskiwać się z Housem. Natomiast gdy Gregory usłyszał treść zadania odbiło mu się winem. Spojrzał najpierw na Emmę wzrokiem oznaczającym „Nie żyjesz”. Następny pod wzrokiem diagnosty umrzeć miał onkolog. Gdy diagnosta przeniósł swój wzrok na Lisę Cuddy, administratorka zobaczyła w nich zadowolenie.
House skinął głową, że wykona polecenie. Przysunął się do Lisy i lekko cmoknął ją w usta. „Jak dzieci” jednocześnie pomyśleli założyciele gangu „Gregory i Lisa House”.
Lekarz nie zdążył odsunąć się od administratorki gdy usłyszał głos Wilsona, Emmy, Chase’a i Foremana:
-Co to miało być? Gorzko! Gorzko!
Najwidoczniej jedynie Cameron z początku sytuacja się nie podobała, lecz po chwili przystosowała się do sytuacji i także zaczęła dopingować
Spojrzenia House’a i Cuddy się spotkały. On jej pragnął, jej serca i ciała. Duszy i umysłu. Nie prosząc o zgodę, czego nigdy nie robił i nie miał zamiaru robić, pocałował po raz kolejny kobietę siedząca koło ciebie. Najpierw delikatnie, jakby czekając na zgodę, następnie już bardziej namiętnie. Gdy House wplątał swoje ręce, we włosy Cuddy, zrobiło jej się gorąco. „Miało do tego nie dojść!” przeklinała swoją głupotę Cuddy, „On to wykorzysta przeciwko mnie!”. Natychmiastowo odsunęła się od diagnosty, i ruszyła w kierunku drzwi. Gdy przekraczała próg, historycznego pokoju, usłyszała tylko rozpaczliwy? Nie, zdziwiony głos diagnosty „Gdzie uciekasz?! Nie odchodź!”.
House nie była w stanie pojąć co przed chwilą się stało. Gra, zadania, Cuddy, pocałunek. Wszystko mu się zlało. Może to alkohol, a może to bliskość Cuddy tak na niego działała? Jednego był pewien. To jest jedyna rzecz której nie chce wiedzieć.
Z rozmyślań wyrwał go Wilson. Położył on na ramieniu diagnosty rękę i rzekł:
- Jak kocha to wróci.
- Powiedział to seryjny rozwodnik – wysyczał House strzepując dłoń Wilsona z jego ramienia.
Po chwili diagnosta znajdował się już na hotelowym korytarzu.

Porównując poprzednie części z tą, to jest tasiemiec


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ChocoTubka dnia Śro 18:11, 25 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_World
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Sty 2012
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głowno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:32, 26 Kwi 2012    Temat postu:

Ja nie moge.! Kocham grać w butelke.! Dziekować.. Jak będziesz pisać kolejne części tego "czegoś" to będę bardzo szczęśliwa.!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LisaGemme
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:23, 04 Maj 2012    Temat postu: małe słówko ode mnie:

najsampierw!
HUDDY KISS!? GORZKO GORZKO!? PRZED CHWILĄ W MOIM RADIU LECIAŁ MARSZ WESELNY XD
drugie: ChocoTubka, masz po ryjku że mi nie powiedziałaś że napisałaś MiniHuddy! Normalnie foch! -_-
po trzecie... ŚWIETNE ŚWIETNE ŚWIETNE, KOCHANA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Sob 8:46, 05 Maj 2012    Temat postu:

Pytałaś się mnie co ogólnie sądzę? Myślę, że ma to potencjał tylko wszystko zależy jak to pociągniesz:p każdy fic jest inny i tyle. Odnośnie tego, że Houso nie umie hiszpańskiego... Fic to twór autora więc nie musi się trzymać kanoniczności. Błędy nadal występują. Choć zauważyłam poprawę! I śmiać mi się chce z oczywistej sytuacji Wilsona! żeby mu tylko to na dobre wyszło!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:11, 06 Maj 2012    Temat postu:

Z powodu moich dzisiejszych urodzin prezent-męczarnia dla czytających!



Część VIII


Cuddy weszła do swojego pokoju próbując uspokoić oddech. Odesłała hotelową opiekunkę i podeszła do łóżeczka swojej przybranej córeczki.
- Miłych snów aniołku.
Lisa uśmiechnęła się na widok Rachel przewracającej się na drugi bok. Była taka słodka. Cuddy żałowała tylko, że jej najbliższa osoba (nie licząc Wilsona i Emmy) nigdy nie zazna uczucia miłości ojca. Chciała by ten mały człowieczek, który jest zależny tylko od niej, miał wszystko i jeszcze więcej. Stojąc jeszcze tak chwile, Lisa podjęła decyzję o tym że należy się wykąpać.

~*~

Wykąpana postanowiła ułożyć się do snu. Wgramoliła się pod kołdrę i próbowała zasnąć. Próbowała jest tu odpowiednim słowem, ponieważ w czasie, gdy Lisa zamykała oczy, usłyszała pukanie do drzwi. W pierwszej chwili pomyślała, że to Wilson próbuje jej uświadomić że „House stara się zwrócić jej uwagę” , chociaż czy nie było już za późno na takie psychoanalizy? Lisa nie miała siły się dłużej zastanawiać, postanowiła, że otworzy drzwi i dowie się kto tak usilnie próbuje dostać się do środka…
Podniosła się z łóżka i poszła w stronę drzwi wejściowych. Gdy znalazła się tuż pod nimi, już wiedziała kto stał po drugiej stronie. Znała to pukanie. Pukanie drewna o drewno.
- Czego chcesz, House? – warknęła Cuddy na swojego pracownika.
- Wyjaśnić dlaczego to zrobiłem.
- Rozumiem – powiedziała cicho Cuddy. – Nie mogłeś zawieść swoich fanów, skoro ci tak dopingowali…
- Ni… Znaczy tak – odpowiedział diagnosta, spuścił wzrok i odszedł w głąb korytarza.
„Czy on chciał powiedzieć nie?” pomyślała Lisa i zamknęła drzwi, „Nie, pewnie się pomylił.”
Administratorka udała się na zasłużony odpoczynek. Chociaż wciąż uczucie mrowienia na jej ustach, mimo zmęczenia, nie ułatwiało zasypiania.

~*~

„Jestem idiotą! Ona ma dziecko, a ja nie potrafię o samego siebie zadbać, co dopiero o takie dwa… skarby.” Toczył wewnętrzną walkę House. Już od jakiegoś czasu czuł że Lisa nie jest tylko przyjaciółką, ale zawsze trzymał to w najgłębszych zakamarkach umysłu . Mimo, że wskazówki zegara wskazywały już godzinę czwartą nad ranem, wciąż nie mógł zasnąć. Pfff… on nie mógł oczu zamknąć. Zastanawiał się wciąż co go podkusiło. Nie wiedział, nie chciał wiedzieć. A może jednak? A może jednak chciał wiedzieć dlaczego tak postąpił? Owszem, zawsze zachowywał się nieprzewidywalnie, ale to było przegięcie, nawet jak na niego. Wilson już spał. Jego psycholog. Tylko on i Lisa potrafili z nim wytrzymać. No dobra, próbowali wytrzymywać. House cicho prychnął. „ Pięknie, zamieniam się w sentymentalnego idiotę. Jak Wilson.” Pomyślał diagnosta, i chwilę później wreszcie odpłynął w krainę Morfeusza.

~*~

Następnego dnia Lisa obudziła się niezwykle wypoczęta. Odruchowo spojrzała na drzwi do pokoiku Rachel. Były lekko uchylone. „ Nie ma co, Em się postarała. Chyba dostałyśmy najlepszy apartament w hotelu”. Pomyślała Lisa. Weszła do małego, zielono-szarego pokoju w którym odpoczywała Rachel. Większa Cuddy podjęła decyzję zamówienia śniadania. A, że telefon znajdował się w pokoju dziennym musiała przejść koło drzwi wejściowych. Gdy się pod nimi już znalazła zauważyła kopertę z jej imieniem i nazwiskiem. Koperta miała kolor beżu, a równe i dostojne pismo wykluczało Wilsona bądź House’a. Pozostała taka jedna blondynka której najwidoczniej bardzo się nudzi. Nie zastanawiając się dłużej kobieta otworzyła kopertę.
- No pięknie – powiedziała do siebie brunetka.
Otóż w kopercie znajdowało się zaproszenie na bal który odbywa się właśnie dzisiaj. Niby zwykła impreza, ale jednak… Lisa chyba ma dość balów, imprez, przyjęć i tego typu akcji na najbliższe dziesięć lat. „Ona chce mnie wykończyć. Najpierw ta głupia gra. Teraz to. Co będzie przez pozostałe dni pobytu tutaj?” administratorce dreszcz przebiegł po plecach na myśl szalonych pomysłów kuzynki.

~*~

- House wstawaj! Już dziesiąta! – Wilson krzyczał już od dobrych 15 minut próbując obudzić diagnostę. Prawdę mówiąc, to było nie lada wyzwanie, biorąc pod uwagę, że House zawsze lubił się wysypiać.
- Daj mi spokój! Ja chcę spać! Wróciłem… wczoraj…. Póżn…o…. – powiedział House ziewając i znów układając głowę na poduszce. Wilson tylko westchnął.
„Nie będę się z nim użerał, jak chce spać, niech śpi. Ale na obiad to ja już go z pewnością nie obudzę!” pomyślał Wilson idąc w stronę łazienki. Będąc przed drzwiami wejściowymi zauważył leżącą kartkę. Dokładniej niebieską kopertę.
- Co to jest? – powiedział do siebie rozrywając papier. –Ohohohoho… będzie zabawa.. – mruknął, złożył kopertę i poszedł wziąć prysznic.

~*~

House rozglądał się szukając Jamesa
- Bal maskowy ? Serio? Czy my nie jesteśmy już na to za duzi? – powiedział diagnosta siadając koło Wilsona.
- O mój boże! Wystraszyłeś mnie! – odkrzyknął James mierząc sobie puls. – Ty powinieneś się najbardziej cieszyć.
- A ty idziesz?
- Czy ty pytasz mnie o zdanie? – Wilson wytrzeszczył oczy jakby zobaczył ducha.
- Nie, z ciekawości pytam.
- Ja idę.
- Jimmi, tyle razy Ci mówiłem: Jak nie masz co robić z pieniędzmi, ja zawszę służę pomocą. A nie, potem na adwokatów idzie.
- Jesteś głupi.
-Oj nie przesadzaj. – House odszedł od swojej ofiary. Wilson mu się znudził. „Trzeba się przygotować na bal, co nie?” pomyślał House i ruszył w stronę swojego pokoju.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LisaGemme
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:23, 07 Maj 2012    Temat postu: OMFG

NO NARESZCIE CIĄG DALSZY
bal? będzie się działo
pisz pisz dalej, jestem z Tobą


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ChocoTubka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn (UK)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:52, 24 Maj 2012    Temat postu:

Kolejna część, ostatnia + epilog.

Dla LisyGemme która zbetowała mi tą część i epilog. Dziękuję! ;D



Część IX



- Zorro? Poważnie? – House był wyraźnie zdziwiony widokiem swojego najlepszego przyjaciela w czarnej masce. Mężczyzna wyglądał co najmniej, jakby urwał się z jakiegoś horroru. W dodatku amatorskiego horroru.
- Znawca się znalazł. A ty, mądralo, co założysz? Bo zakładam, że idziesz.
- Idę, a co założę bynajmniej nie jest twoją sprawą.
- Już to widzę. Wielki diagnosta PPTH jako czarnobrody pirat.
-Haha. Za to Ty się nie musisz przebierać, odstraszasz ludzi swoim wyglądem –powiedziawszy to House wyszedł ze swojego pokoju, kierując się w kierunku, który był znany tylko jemu.

~*~

- Widziałeś Grega?
- Nie, a widziałaś Lisę?
- Jeszcze jej nie ma? – Blondynka była wyraźnie zdziwiona. – A Greg gdzieś się kręcił…
- Czyli nie mam wyjścia, muszę go poszukać. Jeszcze sobie krzywdę zrobi, albo nachla się i będę go pod stolikami szukać. Dziękuje – Wilson skinął wdzięcznie głową i ruszył do przodu, lecz po chwili się zatrzymał – Ehh.. No miałem – wybełkotał drapiąc się w kark – Może.. Ty.. No eh… chcesz zatańczyć?
- Naprawdę? No jasne! – Wykrzyknęła kobieta, ale po chwili się poprawiła na obojętny ton –Znaczy: No jasne.

~*~

House kręcił się i znaleźć sobie miejsca nie mógł. Podszedł do stoliku z alkoholami, ale zanim zdążył cokolwiek skosztować, ktoś go popchnął i cała zawartość szklanki znalazła się na podłodze.
- Uważaj jak łazisz!
- Jejku przepraszam… - Powiedziała kobieta w czarno-szarej masce kota.
- Jakie „przepraszam”!? Przez ciebie biedny kaleka musi…
- Greg?
- Nie, Święty Mikołaj – Rzucił zgryźliwie House. – Chwilunia… Lucy?
- Nie, córka królowej Elżbiety.

~*~

- Dziękuję – Powiedział Wilson uśmiechając się jak dzieciak, któremu upiekło się po wywiadówce – Było mi miło, ale teraz już naprawdę muszę poszukać House’a.
- Możemy razem go poszukać. Przy okazji rozejrzę się za Lisą, miałyśmy… coś zrobić. A poza tym z tobą będzie się dużo lepiej szukało, w końcu w dwójkę raźniej, no nie? – Gdy Emma zakończyła swój monolog, James nic się nie odezwał, a blondynka nie czekając na nic, dała mu buziaka w policzek, co wywołało rumieńce pod brązowymi oczami onkologa.
Gdy Wilson nadal stał, czując nadal na swoim teraz już całkowicie różowym policzku usta Emmy, ta złapała go za rękę i poprowadziła w stronę bufetu.
Gdy doszli już do wyznaczonego celu, zauważyli Cuddy stojącą koło stolika z jedzeniem. Podeszli do niej powoli, ale mimo wszelkich starań, Lisie nie udało się powstrzymać zaskoczenia, czy jak kto woli - mini-zawału, po tym jak Emma wykrzyknęła, że ma nowego chłopaka.
Wilson stojący obok kompletnie był zdezorientowany.
- Tak, a kto to? – Powiedział Wilson, przeciągając pierwszy wyraz, nie wiedząc, o co chodzi, jednak się domyślając.
- No właśnie, kto? – Wtórowała Jamesa, Cuddy.
- Ma brązowe włosy… - Zaczęła wyliczać blondynka. - Bardzo słodko się wstydzi… A gdy się śmieje, jego czekoladowe oczka śmiesznie się błyszczą.
Cuddy uśmiechnęła się lekko, następnie trochę odważniej, ale nie mogła powstrzymać śmiechu, kiedy zobaczyła minę Wilsona. To było nie do niedopisania!
Niestety onkolog nie podzielał opinii Lisy. Podciągnął rękawy, dzięki czemu przyozdobił się w wizerunek szykującego się na walkę o honor boksera.
- Który to?! Jest tu gdzieś?! – Oczywiście wszystko to było w żartach.
- Ty głuptasie! – Krzyknęła Emma całując go tym razem w usta.
Po wszystkim cała grupka znajomych wybuchała śmiechem. Nie trwało to długo, ponieważ szybciutko ustał śmiech Lisy.
Wilson i Cuddy Numer Dwa spojrzeli na lekarkę. Wpatrywała się ona w pewną parę na parkiecie, tańczącą w rytm piosenki Westlife - I Don't Wanna Fight.

~*~

- Kopę lat, Lucy – Powiedział House do swojej towarzyszki.
Wiek kobiety mieścił się w czterdziestce. Ciemne proste włosy, związane na tą okazję w kok świetnie komponowały się niebiesko-zielonymi oczami. Rysy miała bardzo podobne do diagnosty. Ktoś z zewnątrz mógłby wziąć ich za rodzeństwo, albo parę bardzo bliskich sobie kuzynów.
Prawda była jednak inna, ciemnowłosa była córką najlepszego przyjaciela ojca Grega. Znali się od dzieciństwa i świetnie się rozumieli. Była jedną z nielicznych osób, która rozumiała lekarza.
- Kopę lat, śpioszku. – To przezwisko wzięło się, kiedy Lucy w wieku 5 lat w szafie Grega znalazła prześliczne niebieskie śpioszki. Gdy chciała je obejrzeć, podbiegł do niej, wyrwał je jej z rąk i przytulił mocno do siebie.
- Mówiłem Ci żebyś tak na mnie nie mówiła.
Jednak Lucy nie odpowiedziała, po prostu wtuliła się głębiej w jego ramiona.

I can't sleep
Everything I ever knew
Is a lie, without you

I can't breathe
When my heart is broke in two
There's no beat
Without you

Śpiewał wokalista. Lucy wtulając się w swojego przyjaciela przypominała sobie wszystkie, spędzone z nim chwile. Kochała się w nim. I chyba do tej pory jej to pozostało.

You're not gone, but you're not here
Is that the way it seems tonight
Cuz' we can try to end these wars
I know that we can make it right
Cuz' baby

I don't wanna fight no more
I forgot what we were fighting for
And as lonely as it's in my heart
Won't let me be apart from you

Natomiast Greg traktował ją jak siostrę. Nigdy nie przyszło mu do głowy, chodzenie z nią na randki. Co najwyżej pójście do kina, ale to nie były randki!
Diagnosta przeczesywał spojrzeniem wszystkich gości, szukając jednej osoby. Po chwili ją znalazł. Patrzyli sobie głęboko oczy. Mimo ciemności zauważył w jej tęczówkach coś w rodzaju zazdrości, smutku. Następnie pojawiły się łzy. Lecz nie, nie spłynęły jej po policzkach, tylko w miejscu gdzie przed chwilą składowały się słone krople pojawiła się wściekłość. Zdezorientowany lekarz odwrócił wzrok. Tylko na chwilę. Gdy znów spojrzał w stronę Cuddy nie było jej. Nie czekając dłużej na koniec piosenki wyrwał się z uścisku Lucy i pokuśtykał w stronę Wilsona i Emmy. Oni musieli widzieć gdzie poszła. Na pewno. A, brunetka usłyszała tylko ciche „Muszę iść. Wiesz te moje kobiety nie mogą beze mnie wytrzymać ”
Mimo że było kobiecie jej smutno, uśmiechnęła się, odprowadziła Grega wzrokiem do stojącego niedaleko Wilsona i, prawdopodobnie, nowej wybranki onkologa. Odeszła.

~*~

- Gdzie poszła?! – Krzyknął House.
- Do pokoju.
- O nie, nie tym razem. – Powiedział diagnosta i najszybciej jak mógł pokuśtykał w stronę pokoju hotelowego swojej szefowej.
- A jemu co? – Zapytała Emma, łapiąc onkologa i ciągnąc go w stronę parkietu. W końcu trzeba się zabawić.
- Miłość.
- W takim razie, poradzą sobie. A my zajmijmy się sobą.
Ona wiedziała, że House’owi się uda. On także to wiedział. Ale czy główny bohater większości rozmów pary Wilson-Cuddy numer 2 o tym wiedział?. To zapewne tylko on wiedział. Jedna piosenka, druga, trzecia, pokój i wiadomo, co dalej.

~*~

House nie był w nastroju. Wtedy przy piosence… zobaczył jej oczy, te zaszklone piękne oczy. Które jednocześnie wrzeszczały na niego za nieprzestrzeganie regulaminu, a w tej samej chwili potrafiły dziękować, że jest. Ona chyba była największą zagadką, z jaką przyszło mu się zmierzyć.
Dogonił ją przed samym pokojem, nie widziała go, co wykorzystał. Złapał ją za nadgarstki i zmusił do spojrzenia w jego oczy. Płakała – widział to.
- House, co ty tu robisz? – Wyszlochała.
- Stoję, bo nie mam nic lepszego do roboty. Kaczuszki chyba się mnie wyrzekły, bo nikt ze mną nie zatańczył.
- Jak to nikt?
- No prawie, oprócz tej małolaty, co w wieku 5 lat chciała ukraść mi moje kochane śpioszki. – Teraz to on przytulił ją jak wtedy te śpioszki. – A wiesz, że je nawet teraz mam?
- Naprawdę? Na wakacje pakujesz dziecięce śpioszki?
- Nie wiadomo, co może się zdarzyć.
Z holu słychać było piosnkę. House wyciągnął rękę, a Lisa dość niepewnie pochwyciła ją.

Ona i on, pozorów brak
Powiązani od lat
Pajęczyną kłamstw

Bezduszny los doświadcza tak
Masą prób męczy wciąż nieugięty czas

- Cuddy, czy ty… byłaś o mnie zazdrosna?
- Skąd Ci to do głowy przyszło, ja o ciebie? Skądże, odstawiłam tylko teatrzyk, a ty byłeś moją kukiełką.
- W takim razie reżyserze, przewidujesz to? – I kończąc zdanie pocałował ją. Już nie dzięki grze.

A Kasia Kowalska śpiewała:
Zostań z nią, proszę
Nie możesz bez żalu
Teraz odejść, gdy sił starczy wam
Zostań, jej noce są obce
Stęskniony każdy oddech
Wciąż tli się w niej żar
Gdy sił starczy wam


Daj tylko to, co możesz dać
Nic na siłę i tak
Nie wyleczę ran

Życie pod włos traktuje, wiem
Maskaradą wciąż jest
A w niej ty i ja gram


KONIEC






EPILOG:


- Jak ją nazwiemy? Może Jessica?
- Tak, to ładne imię. A jak jego? Musiałaś urodzić bliźniaki?

~*~

- Tato! Wujek Wilson przyjechał z ciocią Emmą!
- Weż się nie drzyj! – krzyknął 10 letni chłopak o niebieskich oczach do siostry.
- Dzieciaki!

~*~

- Jedziecie z nami do Hiszpanii?
- A przewidujecie jakieś niespodzianki, dajmy na przykład – powiedział House próbując zaczerpnąć powietrze – Gry w butelkę bądź jakieś bale?!
- A było tak źle – powiedziała Lisa, obecnie House.
- Prócz tego że, mam dwójkę dzieciaków i nawet nie wiem które było pierwsze, żonę która za nieodrobione godziny w przychodni wysyła mnie na kanapie w salonie oraz dwójkę natrętów którzy mieszkają obok, jest okey.
- Auuu! – krzyknął Gregory, gdy James i Jessica w jednakowym czasie skoczyli na nogi swojego ojca. – Jest wprost cudownie. – wysyczał przez zamknięte z bólu usta.

~*~

Tak więc wszystko się ułożyło. Wilson oświadczył się Emmie, a niedługo potem urodziła im się dziewczynka – Lisa. House musiał radzić sobie z żoną i dwójką dzieci: Jessicą oraz Jamesem.. Których kochał. Na swój sposób. Mimo biegania do szkoły codziennie, spodobało mu się. Szczególnie gdy mały James nauczył się kraść lizaki i denerwować swojego ojca chrzestnego – Jamesa Wilsona.

A morał z tego taki i niektórym znany: Nigdy nie jeźdź na wakacje do Hiszpanii.


Dziękuje tym co czytali to moje coś


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ChocoTubka dnia Czw 20:58, 24 Maj 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LisaGemme
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:11, 25 Maj 2012    Temat postu:

hehe, mam nadzieję że nie narobiłam Ci większych szkód w tym ficu, co?
świetnie Ci to wyszło i czekam na kolejne twoje miniaturki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin