Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I promise [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Nie 20:39, 30 Sie 2009    Temat postu: I promise [M]

Przepraszam, ale jakiś taki Wen złośliwy mnie naszedł... Nie bijcie, nie bijcie



House siedział w gabinecie, słuchając przekrzykujących się kaczuszek, gdy nagle do środka wpadł roztrzęsiony Wilson. Greg udał, że go nie zauważył.
- House – wydyszał James. – Cuddy…
- Biust jej eksplodował? – zapytał z uciechą diagnosta, bawiąc się markerem.
- Nie… House… Ona… Wypadek…
Słowa te wywarły natychmiastowy skutek. House odwrócił się i spojrzał na przyjaciela. Wilson zaś był pewien, że wyraz czystego przerażenia w tych niebieskich oczach będzie prześladował go do końca życia.
- Chodź – powiedział, łapiąc Grega za ramię i wyciągając go z gabinetu.
- Mów, co się stało – House był na granicy obłędu. Wilson westchnął ciężko, nienawidząc samego siebie za to, co musiał powiedzieć.
- Cuddy… Miała wypadek. Na skrzyżowaniu uderzył w nią jakiś pijany wariat. Ma bardzo ciężkie obrażenia wewnętrzne… Musieli wyjąć dziecko, na szczęście…
- Ale co z NIĄ?! – przerwał mu diagnosta. James tylko pokręcił głową.
- To niemożliwe – oznajmił House z niezachwianą pewnością i ruszył korytarzem. Wilson podążył za nim. Po chwili stanęli przed salą, w której leżała administratorka. Wyglądała zupełnie jak nie ona – blada, niemal niewidoczna pośród szpitalnej pościeli. House już sięgał do klamki, gdy onkolog go powstrzymał.
- House, to nie ma sensu – powiedział cicho. – Jest przytomna… Przynajmniej na razie. Dostaje tylko leki przeciwbólowe. Ona umiera, Greg. Nie pomożesz jej.
House nie powiedział ani słowa. Przeszedł obok przyjaciela i wszedł do środka. Na jego widok twarz Cuddy rozświetlił uśmiech.
- House – powiedziała słabo. Znalazł się przy niej tak szybko, jak mógł.
- Czego ci trzeba? Jak mam ci pomóc? – pytał rozpaczliwie. W tej krótkiej drodze - od drzwi do szpitalnego łóżka – zgubił swoją maskę obojętności i opanowania.
- Moja córeczka – szepnęła. – Obiecaj, że się nią zaopiekujesz. Obiecaj, że jej pomożesz. Obiecaj, że nigdy jej nie zostawisz –jej oczy zaszły łzami.
- Obiecuję – powiedział zachrypnięty House. Ten House, który jeszcze pół roku temu twierdził, że nie da się wrobić w ojcostwo. House, który z założenia nie przepadał za dziećmi.
- Obiecuję – powtórzył.
- Kocham cię – powiedziała niemal bezgłośnie Lisa i zamknęła oczy. House delikatnie ujął jej dłoń. Wiedział, że jej serce bije coraz słabiej. Spojrzał na jej twarz. Lisa Cuddy uśmiechnęła się do niego po raz ostatni.
Pięć minut później jej serce przestało bić.
- Czas zgonu – czternasta dwadzieścia siedem – powiedział głucho House. Pochylił się nad nią i złożył na jej jeszcze ciepłych ustach ostatni pocałunek.
- Przepraszam… Żałuję i… Kocham cię – wyszeptał. Udało mu się wreszcie powiedzieć te słowa. Te, których nie miał odwagi powiedzieć za jej życia. Została mu tylko nadzieja, że ona wiedziała, że nie musiał jej tego mówić… Chociaż powinien.
Rzucił ostatnie spojrzenie na jej twarz. Była taka piękna… Piękniejsza niż kiedykolwiek.
Wyszedł z sali i skierował się na neonatologię. Po chwili znalazł to, czego szukał.
„Leah Cuddy” – głosił napis na inkubatorze. Leżąca w środku malutka istotka poruszyła nóżką. House włożył rękę do inkubatora i ostrożnie dotknął jej główki. Odwróciła się i spojrzała na niego przenikliwymi niebieskimi oczami. Aż go zatkało. Nie widział jeszcze takiego spojrzenia u noworodka. Ale to nie było zwykłe dziecko… To była jego córka. Jego i Lisy.
Pogłaskał delikatnie ciemne loczki maleństwa. Przesunął dłoń odrobinę niżej i pogładził malutką rączkę. I wtedy maleńkie paluszki zamknęły jego palec w mocnym uścisku.
I tak trwali – dorosły mężczyzna i nowonarodzona dziewczynka.
A mała Leah Cuddy zdołała uczynić to, co przed nią udało się tylko jej mamie – całkowicie zawładnęła sercem Gregorego House’a.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
000paulina000
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:00, 30 Sie 2009    Temat postu:

o ja sie poplakalam lisa nie zyje to nie moglo sie stac a house i jego corka... tylko ona mu zostala ojej sliczny ten fik ale czemu dopiero tak pozno wyznali sobie milosc ah ten house eh

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez 000paulina000 dnia Pon 17:52, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:06, 30 Sie 2009    Temat postu:

I'm crying
Jej piękne, piękne!

Cytat:
A mała Leah Cuddy zdołała uczynić to, co przed nią udało się tylko jej mamie – całkowicie zawładnęła sercem Gregorego House’a.

*rozpływa się* - szybko zanieście mnie do lodówki

O wiele, o wiele lepsze niż twoja poprzednia miniaturka. Zakochałam się w niej po prostu. Szkoda, że House powiedział te słowa dopiero gdy Lisa zmarła.
Tylko nie rozumiem jednego. Czy House i Cuddy byli już razem? Czy mieli przelotny romans i z niego zaowocowało dziecko?
Ach, nie musisz wyjaśniać, bo miniaturka cudna
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:26, 30 Sie 2009    Temat postu:

Ta miniaturka rozłożyła mnie całkowicie i jak ja sie teraz spowrotem posklejam

Cytat:
„Leah Cuddy” – głosił napis na inkubatorze. Leżąca w środku malutka istotka poruszyła nóżką. House włożył rękę do inkubatora i ostrożnie dotknął jej główki. Odwróciła się i spojrzała na niego przenikliwymi niebieskimi oczami. Aż go zatkało. Nie widział jeszcze takiego spojrzenia u noworodka. Ale to nie było zwykłe dziecko… To była jego córka. Jego i Lisy.
Pogłaskał delikatnie ciemne loczki maleństwa. Przesunął dłoń odrobinę niżej i pogładził malutką rączkę. I wtedy maleńkie paluszki zamknęły jego palec w mocnym uścisku.
I tak trwali – dorosły mężczyzna i nowonarodzona dziewczynka.
A mała Leah Cuddy zdołała uczynić to, co przed nią udało się tylko jej mamie – całkowicie zawładnęła sercem Gregorego House’a.

Rewelacyjny fragment
Uwielbiam twoją miniaturką i jest moją jedną z ulubionych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:28, 30 Sie 2009    Temat postu:

Strasznie to depresyjne:( Muszę teraz coś przeczytać optymistycznego na zmianę nastroju...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:48, 30 Sie 2009    Temat postu:

OMG!!!!! Ten opis kiedy jest z córka zapiera dech w piesi. Siedzę i płaczę. To jest

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pannaX
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:40, 31 Sie 2009    Temat postu:

Piękne i wzruszające

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[H]oney^^
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 470
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z krawata Jimmiego ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:47, 31 Sie 2009    Temat postu:

Mimo że takie smutne to mi się podoba.
Końcówka ładna i wzruszająca.
Taki House , w takiej miniaturce jest w twoim wydaniu the best
Ale gdyby DS wpadł na pomysł uśmiercenia Lisy.........zabiłabym go siekierą normalnieee....
weny nie zycze, bo widzę ze masz jej dużo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Pon 15:50, 31 Sie 2009    Temat postu:

Ekhm, ekhm... To jest jedna z moich miniaturek tzw. szufladowych, wydobyta przy okazji porządków Szufladowych, to znaczy wywalonych w diabły z etykietką "Zupełne dno"
W oryginale jest to druga część dwuczęściowej miniaturki. Stwierdziłam, że część pierwsza absolutnie się nie nadaje, ale po szczegółowej korekcie... z pewnymi oporami...


SZEŚĆ MIESIĘCY WCZEŚNIEJ

Lisa Cuddy siedziała u siebie w gabinecie i ponurą miną przeglądała dokumenty. Nic jej dzisiaj nie wychodziło. Wracała się do domu, bo zapomniała o odkręconym kranie, jej ulubiona torebka wypadła jej do największej i najbardziej błotnistej kałuży, na spódnicę wylała sobie kawę. Wściekłym wzrokiem zmierzyła plamę na ubraniu. Nagle usłyszała stukanie do drzwi. Oderwała się od ponurych myśli i powiedziała:
- Proszę!
Do gabinetu weszła pielęgniarka. Widząc stan szefowej przygryzła wargę i z pewnym oporem powiedziała:
- Kolejka w klinice jest… ekhm, jakby to powiedzieć…
- Najlepiej jak najszybciej – przerwała jej opryskliwie szefowa, w duchu zżymając się na samą siebie. Jak może być aż tak okropna?
- Więc jest… eee… gigantyczna i pacjenci bardzo się denerwują…
- A doktor House? – zapytała rozdrażniona do granic możliwości Cuddy.
- Nikt go nie widział od… - pielęgniarka szybko przełknęła ślinę. – Od rana.
W tym momencie rozdrażnienie Lisy zamieniło się we wściekłość. Poderwała się z miejsca i szybkim krokiem wyszła z gabinetu i trzasnęła drzwiami, nie zwracając uwagi na zdezorientowaną pielęgniarkę.
Energicznym krokiem przemierzała korytarze, aż wreszcie doszła do kliniki. Tam zatrzymała się na chwilę, starając się ogarnąć wzrokiem tłumy zdenerwowanych pacjentów.
- Chyba zaczyna boleć mnie głowa – pomyślała niepewnie i ruszyła dalej. Nie czuła się na siłach, by zmierzyć się z tymi ludźmi. Nie miała też pojęcia, gdzie szukać House’a. Postanowiła zacząć od zapytania Wilsona.
Pod gabinetem onkologa zatrzymała się i odetchnęła głęboko, jednocześnie poprawiając włosy.
- To naprawdę silniejsze ode mnie – stwierdziła w duchu. – Ale czy jest coś złego w tym, że chcę ładnie wyglądać? – usprawiedliwiła się szybko i otworzyła drzwi. Takiego widoku nie spodziewała się ujrzeć. Roześmiany James pogrążony w pogawędce z równie wesołym House’m. Gdy weszła do środka, obaj się na nią spojrzeli. Wilson wyglądał na nieco spłoszonego jej nagłym pojawieniem się, za to House z ciekawością starał się zajrzeć w jej dekolt.
Z wściekłości aż zaparło jej dech.
- Nic nie powiesz, tak? – zapytała piskliwie, robiąc krok w jego stronę. – Nic nie powiesz o tłumach w przychodni i o tym, że siedzisz sobie tutaj z Wilsonem zamiast pracować?!
Diagnosta nie odezwał się ani słowem, uparcie przyglądając się jej twarzy. Cuddy przestała nad sobą panować.
- Mam tego wszystkiego dość! – wrzasnęła. – Co ty niby so… - przerwała i złapała się oparcia krzesła, bo przed jej oczami zaczęły defilować parady białych obłoczków.
- Wszystko w porządku? – zaniepokoił się Wilson, podnosząc się z krzesła. Lisa chciała mu odpowiedzieć, że przecież nic jej nie jest, ale nie była w stanie tego zrobić. Bezwiednie puściła się krzesła i spadła w ciemność.

***

Pierwsze, co zobaczyła, to przenikliwe, niebieskie oczy. Zastanawiając się, gdzie jest, wpatrzyła się w te oczy, zanurzając się w nich coraz głębiej i głębiej…
Nagle usłyszała stuknięcie i odruchowo spojrzała w kierunku, skąd dobiegł dźwięk. Cameron uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco i schyliła się, by podnieść upuszczony długopis. House uniósł oczy do góry, mrucząc pod nosem coś, co do złudzenia przypominało: co mnie pokarało taką…
Cam zarumieniła się i podała House’owi czyjeś wyniki badań. Lisa nie była głupia. Wiedziała, że to były wyniki JEJ badań. Mogła się tego spodziewać.
- Wyniki masz całkiem dobre – oznajmił House, potwierdzając jej przypuszczenia. Przekładał po kolei arkusze, aż dotarł do jakiejś małej karteczki. Wziął papier do ręki i zaczął go obracać, oceniając coś krytycznym spojrzeniem.
- Ale dziecko masz wyjątkowo brzydkie. Takie jakieś… a bo ja wiem… Nieforemne?
- Po tacie – wypaliła bez zastanowienia. Już wróciła do formy.
- Hej, hej! To, że zgodziłem się być dawcą, nie oznacza, że możesz mnie wpakować w ojcostwo – zaprotestował House. Zdezorientowana Cameron nie wiedziała, gdzie ma podziać oczy.
- Wyjdź, dorośli muszą porozmawiać – oznajmił Greg, pokazując jej drzwi.
- Czyżbyś się czegoś wstydził? Nie podzieliłeś się z nią radosną wieścią? – ze złośliwym uśmiechem zapytała Cuddy. – Cameron, zostań.
- Tylko zemdlałaś! Nie umierasz, nie przysługują ci żadne szczególne względy. Cameron, wyjdź! – nie miał zamiaru ustąpić. Lisa ostrzegawczo spojrzała na młodą lekarkę. Cameron westchnęła, popatrzyła na nią przepraszająco, odwróciła się i bez słowa wyszła.
- Nie słucha się mnie – pożaliła się Cuddy, opadając na poduszki.
- Słucha się tylko mnie – stwierdził Greg.
- Kocha się w tobie – sprostowała. Wzruszył ramionami.
- Musimy sobie coś wyjaśnić – zaczął. – Nigdy nie chciałem być ojcem i nie zmieniłem zdania. To dziecko jest twoje. Ja tylko… wyświadczyłem ci przysługę, ok? – już stał przy drzwiach.
- Ok, ok – powiedziała cicho Lisa. Nie chciała mu wyjaśniać, że dla niej to coś więcej niż zwykła przysługa. Nie teraz. House obrzucił ją ostatnim badawczym spojrzeniem i wyszedł, zostawiając Cuddy sam na sam z jej myślami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:06, 31 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
Ale dziecko masz wyjątkowo brzydkie. Takie jakieś… a bo ja wiem… Nieforemne?
- Po tacie – wypaliła bez zastanowienia. Już wróciła do formy

Ten tatuś to aż taki zły nie jest
N to teraz wszystko jasne jak wkleiłaś tą cześć miniaturki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin