Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Niewinność [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
moniia2311
Patolog
Patolog


Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 3279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wołomin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:18, 24 Gru 2009    Temat postu: Niewinność [M]



Ostatni raz widziałem ją przy kolacji.
Pracujemy niby razem ale staramy się żeby nasze życie prywatne nie przenosiło się do pracy. To znaczy ona się stara. Mi jest wszystko jedno. W sumie jakby tego nie robiła zupełnie robiłbym co chciał.

***

Kiedyś wspomniała o nim mimochodem. Powiedziałą tylko że ma nowego partnera do biegania. Nie ukrywam że trochę mnie to zdziwiło bo zawsze wolała biegać sama. Chyba chciała wzbudzić we mnie zazdrość. Nie powiem udało jej się, ale nie dałem jej rej satysfakcji. Cały czas udawałem obojętnego.
-Rozmawialiście o czymś konkretnym czy tylko biegliście szczerząc się do siebie??-zapytałem obojętnie
-A jeśli nawet to nie wolno mi z nikim rozmawiaćzapytajnik
-Bardzo dobrze wiesz że nie o to mi chodzi, tylko...-nie chciałem powiedzieć że się martwię chociaż tak było-...tylko wiesz są różni psychole
-Wystarczy że mieszkam z jednym. Większych od ciebie nie znam i ich się nie boję-cmoknęła mnie w policzek.
-A nawet jeśli to nie psychol to wiesz jak facet widzi kobietę samotnie biegnącą po parku to głupieje. I to szczególnie taką kobietę jak ty bo w tym dresie to... -przerwałem bo zaczynałem się zapędzać
-Wiesz co mam do ciebie jedną prośbę przestań oglądać te swoje seriale bo ci się z nimi świat realny miesza.
I wyszła z kuchni. Mogłem wytoczyć z tysiąc argumentów żeby tam już więcej nie biegała. Myślałem o tym cały dzień. Wieczorem gdy ona już zapomniała o całej rozmowie zaproponowałem że może lepiej będzie kupić bieżnię. Nigdy wcześniej nie zmroziła mnie takim spojrzeniem . Aż włosku na karku mi stanęły i miałem wrażenie że za chwilę stanę się lodową rzeźbą. Nakręciła się jak nigdy. Mówiła że ograniczam jej wolność, że chcę ją zamknąć w złotej klatce. Stwierdziła nawet że czegoś takiego by się po mnie nie spodziewała. Gdy ochłonęła dopiero zaczęła racjonalnie tłumaczyć że potrzebuje biegania na zewnątrz bo tylko tak się relaksuje. Dodała żebym nawet nie myślał żeby wystawić przed dom bieżnie bo na to też się nie zgodzi.

***

Następnego miałem tylko jedną priorytetową sprawę do załatwienia, mianowicie namówienie 13 do biegania z Lisą. 13 nawet nie chciała wiedzieć dlaczego powiedziała że nie będzie mieszała się w moje chore pomysły ale to zrobi. Innego zdania był Foreman, cały czas chciał wiedzieć co knuję, poszedł w tej sprawie nawet do Wilsona od którego też nic się nie dowiedział bo nawet on nic nie wiedział.

***

Po jakimś miesiącu wspólnego biegania 13 nie widziała żadnego dziwnego faceta co mnie uspokoiło. Myślałem że ten facet był albo wymyślony przez moje kochanie albo że spotkali się przypadkiem. Ale tylko po tym jak 13 przestałą z nią biegać facet znowu się pojawił. Przynajmniej Lisa teraz o nim wspomniała.
Najgorsze było to że go lubiła a nawet nie wiedział jak ma na imię.

***

Postanowiłem że innego wyjścia nie mam. Znalazłem gdzieś w starych papierach numer do Lucasa. Skoro ona chciał mieć przede mną tajemnicę nic nie mogłem na to poradzić. Dobrze wiedziałem że Lucasowi zależało na nie. Wiedziałem też że on wie że ja wiem. Jakoś nawet tego nie ukrywał. Sytuacje byłą jasna więc nikomu to nie przeszkadzało. Dogadałem się z nim dosłownie w dwóch zdaniach. Powiedział że teraz to jest ważne i wszystko inne zostawia. Nie powiem że to mi się spodobało. Teraz myślę że powinien był zostać taksówkarzem. Miał być niezauważalny a ona zobaczyła go od razu.
Nawet jej się spodobało. Ale dla zasady musiała mnie jakoś zbesztać. Szczerze mówiąc myślałem że wytoczy przeciwko mnie działa bo miała już tego dosyć a ona powiedziała tylko że więcej nie życzy sobie takich akcji. Udawałem zdziwionego. Wytłumaczyła mi że pozna Lucasa nawet jak będzie chodził z wiadrem na głowie.

***

Dzwoni telefon. Odbiera. Jakaś nauczycielka oznajmia mi że Rachel nie było dzisiaj w szkole. Zacząłem się denerwować bo sam widziałem jak szła do autobusu. Ale po chwili mi przeszło bo ona nie zachowywała się już małe dziecko. Wracam do domu. Rachel siedzi prze telewizorem jak gdyby nigdy nic. Siadam bez słowa obok niej.
-Jesteś głodna?- pytam obojętnie. Zawsze byłem wobec niej trochę oschły ale ona bardzo dobrze wiedziała że nie umiem inaczej i że i tak bardzo się staram.
-Nie dzięki niedawno jadłam.
-A jak było w szkole-zapytałem i kątem oka zobaczyłem jak zaczyna się na mnie patrzeć. Nigdy o to nie pytałem więc wiedziała już że coś jest nie tak.
-Powiesz jej??-zapytała z nadzieją.
-I tak chyba wie. Do mnie dzwonili bo ona nie odbierała ale jak włączy telefon to się dowie.
Małą wtuliłą się we mnie. Wiedziała tym gestem rozwali mnie na łopatki i zrobię to co będzie chciała.
-Ale będziesz mnie kryłzapytajnik
-Zobaczymy-mówię z uśmiechem -ale teraz uciekaj do siebie i posprzątaj trzeba poudawać super grzeczne dziecko

***
Gdy usiedliśmy do kolacji wiedziałem że zaraz się zacznie. Jakieś 15 minut ostrego gadania. Gdy się odezwałem poleciało "oboje wpędzicie mnie do grobu". Skończyło się tygodniowym szlabanem dla małej który i tak pewnie przestanie obowiązywać po dwóch dniach. Wieczorem dostaje się mi. Mała już śpi a ja dostaję że pozwalam jej na wszystko i podważam jej autorytet. Jakoś udaje mi się ją udobruchać i tyle.

***

Dzień siódmy.
Tydzień temu wyszła pobiegać i do dzisiaj nie wróciła. Małą cały czas tęskni i nie chce jeść, zupełnie nie wie co się dzieje, nigdy tak nie znikała. Wilson stara się pocieszyć nas oboje. Z małą mu się udaje ale ja zupełnie go nie słucham. Nawet jakbym chciał to i tak nic do mnie nie dociera. Zaraz po tym jak Rachel odjeżdża do szkoły do naszego domu wpadam 5 facetów z nakazem przeszukania. Zabierają komputery mój i małej. Wszystkie papiery fruwają po całym domu.

***

Dzień dziesiąty.
Zupełny brak jakichkolwiek śladów. Zupełnie nic jak kamień w wodę. Wzywają mnie na przesłuchanie. Znaleziono jej ciało 20 kilometrów za miastem. Jestem z zupełnym amoku. Pytają mnie gdzie byłem co robiłem a ja milczę. Nie wiem nawet jak się nazywam. Jedyne co dokładnie pamiętam to ostatnie słowa pani inspektor "... niech pan znajdzie sobie dobrego adwokata..."
Po 30 minutach rozmowy z moim prawnikiem dotarło do mnie że raczej jestem w czarnej dupie i nie da mi się pomóc ale będzie próbował. Dzwonię do małej że musi przez jakiś czas mieszkać u Wilsona bo sprawy trochę pokomplikowały.

***

Dzień sto pierwszy.
Godzina 9.30 zaczyna się moja rozprawa. Dwunastu kretynów patrzy się na mnie jakbym zabił ich dzieci i zrobił z nich kababy. Wzywają świadków. Wszyscy zgodnie twierdzą że nie mogłem tego zrobić ale też że nie widzieli żadnego dziwnego faceta ani nawet nie słyszeli o nim od Lisy. Wszystko co zrobiłem aby dowiedzieć się kim jest ten facet zostaje wykorzystane przeciwko mnie. Moi oskarżyciele dochodzą do wniosku że o dziwnym facecie słyszałem tylko ja więc pewnie go wymyśliłem, tylko po to żeby odsunąć podejrzenia od siebie.
Przerwa 40 minutowa.
To chyba najdłuższe 40 minut w moim życiu.
Koniec przerwy wszyscy wracają.
Wyrok skazujący.
Ja-jedyny podejrzany.
I zaczyna się odliczanie.

***

Dzień sto dwudziesty trzeci.
Jej pogrzeb. Nie pozwolono mi nawet tam pojechać. Uznali że jestem winny i na to nie zasługuję.

***

Dzień pięćset siedemdziesiąty piąty.
Blok więzienia F. Pogoda beznadziejna. Deszcz widziany przez więzienne kraty jest jeszcze bardziej dołujący nic kiedykolwiek. Rachel ma już 14 lat. Dziś są jej urodziny. Wiem że spędzi je zupełnie sama. Dopiero teraz sąd pozwolił mi się z nią widywać po 2 godziny miesięcznie. 2 godziny. Normalnie szaleństwo. Widać po niej że cały czas chce mnie kochać ale nie wie jak. Nigdy nie wierzyła że to zrobiłem ale wszyscy dookoła tak twierdzą.

***

Dzień siedemset dwudziesty.
Znajdują 4 inne ciała i tego faceta. Przyznał się do wszystkiego .
Wypuszczają mnie. Mówią że oddają mi starcone życie
Jestem wolny.
Co z tego jak nic już nie mam. Nawet Rachel wierzy wszystkim i nie chce mnie znać.
Zostaje tylko Wilson.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez moniia2311 dnia Czw 21:18, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:55, 24 Gru 2009    Temat postu:

Monia, no to mnie zdołowałaś!
Jak tak możesz?
Na święta? xD

Eeh! Ten morderca to pewnie ten facet, co biegał z Cuddy.
No i życie jest do dupy...

Były błędy, sporo literówek.
Ale piszesz bardzo ładnie.
Czytałam jeszcze jakiś twój twór?

Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksandra
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Gru 2009
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sława
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:13, 24 Gru 2009    Temat postu:

Dołujesz mnie kobieto

Ci ludzie zamknęli House'a w kiciu,a potem nie powiedzieli nawet przepraszam

Już nie mówiąc o Cuddy. Jej chęć poznania miłego faceta, z którym mogłaby stworzyć rodzinę doprowadziła ją do zguby. Ehh...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:50, 26 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
Dzień sto dwudziesty trzeci.
Jej pogrzeb. Nie pozwolono mi nawet tam pojechać. Uznali że jestem winny i na to nie zasługuję.

Boziu! Nawet nie był na pogrzebie tej, którą tak kochał.

Cytat:
Wypuszczają mnie. Mówią że oddają mi starcone życie
Jestem wolny.
Co z tego jak nic już nie mam. Nawet Rachel wierzy wszystkim i nie chce mnie znać.
Zostaje tylko Wilson.

Najpierw zniszczyli mu życie, a teraz co? Zabrali mu to, co najcenniejsze - córkę, bo już jej tak nazwać nie może, znaczy może, ale to nie to samo, co przed laty. Już nie pamiętam ile dla niej tatuś zrobił... była mała.

Podoba mi się strasznie. Pokazałaś nasz dzisiejszy świat, całą tą niesprawiedliwość. Aż chce się płakać nad tym...
Nawet jednego "przykro mi", "przepraszam". Ludzie z sercem z kamienia.

A i kocham dramaciki.
Pisz więcej, na pewno przeczytam. ; )
Pozdrawiam cieplutko
Dużo wena życzę i czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin