Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Oczami Rachel [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:05, 26 Lis 2009    Temat postu: Oczami Rachel [M]



Tak wiec oto mój debiut. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Mam nadzieję, że ktoś przez to przebrnie... Efekt moich nocnych przemyśleń. Początkowo były to wspomnienia Lisy, to było już setki razy, więc coś takiego, bo jeszcze z punktu widzenia Rachel nie widziałam Mam nadzieję, że nie jest tak tragicznie jak mi się wydaję.




Oczami Rachel


Kolejny jesienny dzień w New Jersey. Liście już dawno opadły z drzew, pozostawiając po sobie nagie gałęzie, lecz zima wciąż nie chciała nadejść. Niebo było w kolorze niebieskoszarym, niemalże bez skazy. Dla niektórych swój początek miał następny nudny dzień, w którym nie wydarzy się pewnie nic ciekawego, ot taki dzień, jak co dzień. Dla innych najszczęśliwszy dzień w życiu. Oto ukochana osoba wyznaje nam miłość, okazuje się, że odwzajemnia nasze uczucia, chociaż traciliśmy już wszelką nadzieję… Dla jeszcze innych dzień smutku, żałoby, dzień, w którym komuś na głowę zawalił się świat. Tracą ukochaną osobę, przyjaciela, kogoś bliskiego. Czy to przez odejście, czy przez śmierć, zrządzenie losu… Ból zawsze towarzyszy nam, gdy kogoś tracimy. W wielu przypadkach rany po stracie, po pewnym czasie zbliźniają się, ślad pozostanie, ale ból nie będzie już tak wielki, przestanie nas przytłaczać, wspomnienia nie będą tak ranić… Jednak zdarza się, iż czas nie leczy ran, on tylko powoli przyzwyczai nas do bólu, lecz nigdy nie zniknie, zawsze będzie w nas obecny. Rana pozostanie otwarta i krwawiąca, wspomnienia nie będą chciały zblednąć...

Dla pewnej zielonookiej dziewczyny o lśniących, kręconych, ciemnych włosach swą długością sięgających połowy pleców, o śniadej cerze, ustach w kolorze krwi, wzroście około 163 centymetrów, stosunkowo szczupłej był to dzień wspomnień. Tak, jak co roku już od dziesięciu lat. Wspominała pewnego człowieka, który był, a właściwie nadal jest częścią jej życia. Zarówno jej jak i pewnej czarnowłosej kobiety idącej obok niej, dla której bezwątpienia był miłością życia. Wspominały genialnego diagnostę ze szpitala Princeton-Plainsboro w New Jersey.
Kiedy odszedł miała zaledwie sześć lat, jednak pamiętała go, niektóre sytuacje z nim związane. Resztę znała z opowieści mamy i wujka Jimiego. Pamiętała jak zimą, zabierał ją na sanki, uczył jeździć na rowerze. Z uśmiechem na twarzy przywoływała wspomnienia ich niedzielnych spacerów, kiedy to w trójkę, całą rodziną szli alejkami parku. Czy słońce, czy deszcz oni nie zaprzestawali wypraw to była ich taka mała tradycja. Wiedziała, że uwielbiała przesiadywać w jego gabinecie i jego ukochana piłka stała się jej ulubioną, zamiast z misiem to z właśnie z nią kładła się do snu. Uwielbiała wujka Grega, jednak po pewnym czasie to określenie przestało wystarczać. Miała całą masę szpitalnych wujków, bycie tym ulubionym też nie wystarczało, tym mianem mogła określić Jamesa. Gregory House był kimś więcej, z jej własnej woli został tatą, kiedy od dzieci w przedszkolu dowiedziała się, co oznacza to słowo. Z późniejszych opowieści dowiedziała się jak wiele to dla niego znaczyło, jak go uszczęśliwiło. Było takim jego małym, prywatnym pragnieniem, do którego nie przyznawał się nawet sam przed sobą. Tym pragnieniem było zostaniem kimś więcej niż tylko wujkiem i oto ta mała istotka spełniła jego marzenie.

Pamiętała dzień, w którym odszedł jej tata… Wróciła z przedszkola odebrana przez wujka Jimiego, a nie jak zwykle przez mamę. Była małym, lecz bardzo pojętnym i rozsądnym jak na swój wiek dzieckiem. Wiedziała, iż coś jest nie tak. Czekała na tatę do samego wieczora, ale w końcu zmorzył ją sen, gdy rano się obudziła jego wciąż nie było. Zapytała mamę. Ona wzięła ją na kolana i przytuliła, po czym powiedziała jej, że tata nie wróci - już nigdy. Kołysząc ją w swych ramionach opowiadała jak poszedł do nieba i teraz mieszka tam razem z aniołkami, tłumaczyła, że nigdy o nich nie zapomni, że od teraz jest ich aniołem stróżem. Lisa skończyła mówić, minęło kilka sekund nim dziewczynka uświadomiła sobie, co się stało, że już nigdy nie zobaczy swojego taty. Wpatrywała się gdzieś w dal, a po jej policzku spłynęła jedna, samotna łza. I nic więcej… Administratorka spodziewała się krzyków, pytań, na które nie było odpowiedzi. A tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Była zdecydowanie bardzo dojrzałym dzieckiem, Greg znów miał rację. Powiedziała wtedy tylko:
- Nie płacz mamusiu, nie jesteś sama.

Rachel tęskniła za ojcem, brakowało jej codziennych rozmów z nim, to jemu zawsze po powrocie z przedszkola opowiadała o wrażeniach, o tym, co się dziś działo. Mówiła jak Adaś złamał Zuzi kredkę, że Eliza nie lubi buraczków. Niby dla dorosłych nic wielkiego, jakieś głupotki, jednak dla niego tak wiele znaczyły. Cieszył się, że ten mały potworek dzieli się z nim swoimi problemami, u niego szuka rady, zrozumienia. Pewnego późnego popołudnia dziewczynka usiadła na dywanie, przed szafką, na której stała fotografia jej ukochanego taty i wpatrując się w jego twarz zaczęła opowiadać. Jak poznała nową koleżankę, że ma na imię Kate i obie, jako jedyne w przedszkolu uwielbiają rzodkiewki. Dzieliła się tajemnicami, które już za jego życia mieli przed mamą. Kiedy Lisa zobaczyła ich małą córeczkę dzielącą się problemami z Gregiem poczuła rozlewające się po sercu ciepło. Na jej twarzy pojawił się delikatny, tak dawno tam niewidziany uśmiech.
- Tato, to jak ciebie już nie ma, to, kto mi będzie kupował lizacki jak mama nie patrzy? – zapytała Rachel – Wiem, że i tak mi pewnie nigdy nie odpowiesz, ale chce żebyś wiedział to wszystko.

Kilka lat później, kiedy Rachel była wystarczająco duża, Lisa opowiedziała jej jak było naprawdę. W swej opowieści zawarła wszystko to, co łączyło ją z diagnostą. Zaczęła od tego, co zaczęło się już na studiach. Mówiła o gorącym uczuciu, które połączyło ich tej jednej nocy przed wielu laty. Jak to było, gdy zniknął z jej życia na ładnych parę lat. Co czuła, kiedy później wrócił i zatrudniła go w swoim szpitalu. Wspominała wszystkie ich gierki słowne, zabawne historię związane z nim w okresie, w którym był pracownikiem i… przyjacielem? Sama nie potrafiła dokładnie zdefiniować tego uczucia. Pamiętała wywody psychologiczne Wilsona skierowane zarówno do niej jak i do niego. To jak przyjaciel chciał ich połączyć. I nic z tego nie wyszło. Nie skrywała tego jak starała się o dziecko, wszystkich tych nieudanych prób… Nie kryła radości przemieszanej z nutką smutku, kiedy pacjentka poprosiła właśnie ją o opiekę nad jej małą córeczką, której sama nie mogła wychować. Z jednej strony wielka radość, z drugiej smutek, ponieważ biologiczna matka tej małej istotki odeszła z tego świata. W swoich wynurzeniach Lisa nie pominęła niczego. Ich pierwszego pocałunku po dwudziestoletniej przerwie. Jaka była szczęśliwa po tym dla niej tak ważnym wydarzeniu. Potem jego halucynacje, szpital psychiatryczny. Przyznała, że popełniła wielki błąd wiążąc się z detektywem Lukasem. Może i zapewniał jej stabilizacje, jednak przy nim nigdy nie czuła się tak jak przy Gregorym. Lukas zapewniał jej poczucie bezpieczeństwa, ale to nie było to, co czuła będąc w ramionach Grega. Znajdując się tam czuła, jakby sam fakt, że on ją obejmuje chronił ją przed całym złem tego świata. Wolała jeden jego pocałunek, niż tysiące kogoś innego, to po prostu nie było to samo. Zawsze jej imponował, nie mogła tego ukrywać. Wszystkie jego seksistowskie komentarze były dla niczym najpiękniejsze komplementy, bo w jego ustach taką też rolę miały pełnić. Kochała go, kochała od zawsze, ale uświadomiła to sobie dopiero, gdy przyszedł do niej pewnej nocy, jak to on potrafił. Była trzecia nad ranem, zapukał do jej drzwi, ona leżała w łóżku z Lukasem, po jak jej się wtedy wydawało cudownej nocy. Niechętnie wstała z łóżka, narzuciła na siebie kusy szlafrok leżący na fotelu obok i skierowała się do korytarza, by ujrzeć nieproszonego gościa. Nie wiedziała, kogo się spodziewać. Otworzyła drzwi i ujrzała tam jego, stał tak czekając, aż mu otworzy. Płatki śniegu miękko opadły na jego włosy, w tych oczach zobaczyła błysk, który widziała tylko raz w życiu… tamtej jednej nocy przed laty. Nic nie mówił, wszedł do środka i pocałował ją, najczulej jak potrafił, ten z początku nie śmiały buziak w ułamku sekundy przerodził się w gorący, wręcz tryskający namiętnością. Ona całowała go z taką samą żarliwością jak on ją. To właśnie w tej chwili uświadomił sobie, iż to właśnie on jest mężczyzną jej życia. Za ten jego pocałunek gotowa była oddać wszystko, to w jego ramionach czuła się najlepiej, najbezpieczniej na świecie. Chciała, by już nigdy jej z nich nie wypuszczał, przylgnęła do niego całym ciałem. To wszystko widział Lukas, który również obudzony pukaniem, nie widząc u swego boku Lisy, udał się w kierunku drzwi wejściowych. To, co tam zobaczył utwierdziło go w jego nieśmiałych podejrzeniach, dotyczących tego, że wciąż coś łączy szalonego diagnostę i uroczą administratorkę. Już nie mógł udawać, że nic się nie dzieje. W tym jednym pocałunku dopatrzył się tego wszystkiego, czego nigdy nie chciał ujrzeć. Nie mógł walczyć z tym uczuciem, które wybuchło tłumione przez tyle lat. Był w nich ogień, ta namiętność, to wszystko, czego brakowało ich związkowi. Wiedział, co musi zrobić – odejść. Tylko, Greg mógł dać jej szczęście, którego on nigdy w pełni nie potrafił jej podarować. W końcu oderwali się od siebie i każdy z tej trójki wiedział, gdzie jest jego miejsce. Nie potrzebowali słów. Detektyw powiedział tylko: „Jutro przyjdę po rzeczy” i wyszedł. To wtedy, po wyjściu detektywa lekarz pokazał jej, co znaczy cudowna noc. Nigdy jej nie zapomniała.

Zamieszkali razem i wspólnie wychowywali Rachel, po roku jej się oświadczył, odpowiedź była twierdząca. Pół roku później odbył się ślub świadkami zostali: oczywiście niezastąpiony Wilson i siostra Lisy. U boku tego mężczyzny spędziła najlepszy okres w swoim życiu. Cztery lata żyli w błogim szczęściu, oczywiście w ich związku nie brakowało sprzeczek i słownych utarczek. Nie mogło tego ot tak po prostu zabraknąć, nie mogli z dnia na dzień przestać być sobą. Takiego go kochała, z wszystkimi jego wadami i zaletami.
Jednak nic nie trwa wiecznie, po owych czterech latach, zupełnie niespodziewanie przyszła choroba. Diagnoza była jednoznaczna – rak trzustki, to był wyrok. Walczył dzielnie osiem miesięcy, ostatecznie przegrywając… Nikt o nim nie zapomniał. James pamiętał jego ostatnią prośbę:
-Skoro już odchodzę i nawet nie próbuj mi mówić, że tak nie jest. Ty, jako onkolog powinieneś to wiedzieć. Więc proszę cię o jedno, zaopiekuj się moimi kobietami – powiedział tylko tyle, na więcej nie miał już sił.
Ostatnie słowa skierowane do żony na kilka minut przed śmiercią:
- Tylko pamiętaj, bez względu na to, co się stanie nie rób nic głupiego. Masz Rachel i musisz ją wychować. I wiedz jedno, zawsze cię kochałem.
Po tych słowach na sali rozległ się przeciągły dźwięk respiratora. Gregory House opuścił ten świat o 14:57. Na własnej skórze przekonał się, że po drugiej stronie „coś” jest.

Jimmy spełnił ostatnią wolę najlepszego przyjaciela. Razem z Lisą stworzyli związek oparty na przyjaźni, zamieszkali razem, aby zapewnić Rachel pełną rodzinę, dobre wychowanie. Na zawsze pozostali tylko i wyłącznie przyjaciółmi. Jej miłość odeszła, jego także, po latach przekonał się, że była nią Amber. Dla Rachel na zawsze pozostał tylko wujkiem.

Dwie ciemnowłose kobiety dochodzą do cmentarza, całą drogę nie odezwały się do siebie ani słowem. Szły ramię w ramię, a każda z nich wspominała mężczyznę tak ważnego w ich życiu. W oddali przy cmentarnej bramie, gdzie spoczywa diagnosta widzą już Jamesa. Nauczył się, że droga na cmentarz jest ich czasem i przebywają ją zawsze we dwie, on natomiast dołącza do nich później. Wreszcie cała trójka się spotyka, idą razem i zatrzymują się nad grobem z napisem: „Tu spoczywa Gregory House. Kochający mąż, wspaniały ojciec i wierny przyjaciel.” Każdy w duchu się za jego duszę. Rachel kładzie na grobie świeże kwiaty. Szumi wiatr, kołysząc bezlistnymi drzewami. Gdzieś w oddali kraczą wrony, a oni stoją tam pogrążeni w zadumie. Rachel nauczyła się jednego, że miłości nie trzeba się bać, że to ona daje człowiekowi największe szczęście.



A i jeszcze jedno. Interpunkcja nigdy nie była moją mocną stroną...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez czarodziejka dnia Czw 20:06, 26 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:28, 26 Lis 2009    Temat postu:

Interpunkcja masz rację nie jest twoją dobrą stroną, aczkolwiek nie jest źle. Wybacz, ale błędów nie mam siły wymieniać. Zmęczenie wzięło nade mną górę, więc nie zważaj na to, że mogę pisać już totalne bzdury.

Co do samej treści. Mnie się podobało, choć w sumie smutna była. Smutnych ficków z reguły nie lubię (dziwne zważywszy na fakt, że sama ostatnio takie pisuje), ale ten mi przypadł do gustu.

Gratuluje udanego debiutu i życzę weny w tworzeniu dalszych opowiadań.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:31, 26 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
- Tylko pamiętaj, bez względu na to, co się stanie nie rób nic głupiego. Masz Rachel i musisz ją wychować. I wiedz jedno, zawsze cię kochałem.
Po tych słowach na sali rozległ się przeciągły dźwięk respiratora. Gregory House opuścił ten świat o 14:57. Na własnej skórze przekonał się, że po drugiej stronie „coś” jest.



Twój debiut jest przepiękny. Smutny i wzruszający lecz piękny.
Te wspomnienia Cuddy i Rachel były rewelacyjne.Dobrze,że wpadłaś na taki pomysł.Masz potencjał do pisania.Więc tylko pisz coś nowego i wrzucaj.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:32, 26 Lis 2009    Temat postu:

Sliczne tylko tyle powiem bo lzy zalewaja mi oczka i nie mam jak wiecej napisac

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:15, 26 Lis 2009    Temat postu:

Podobało mi się, do interpunkcji się nie będę czepiać niech inni się czepiają.
Też nie przepadam za smutnymi fikami, gdzie House umiera, a pozostałe osoby go opłakują... wolę te z happy endem
Ale to nie zmienia faktu, że to bardzo udany debiut, długi i bez dialogów a mimo to całkiem udany
Tylko czekać na kolejne dzieła
weny życzę i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:33, 26 Lis 2009    Temat postu:

WoW
Jestem pod wrażeniem!!! Jak na debiut to poszło Ci znakomicie
Bardzo ładne opisy, co zdarza się rzadko, ale cóż "You can't always get what you want"
Jestem oczarowana twoją miniaturką i mam nadzieję, że nie długo pojawi się więcej
Buziak
HuddyFan


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:15, 27 Lis 2009    Temat postu:

Jakastam wybaczam Ci. Ech, to zmęczenie... wiem coś o tym No, ja mam nadzieję, że to bzdury nie były.

Martusia14 może nie przesadzajmy. Ale ja już tak mam, że po prostu lubię dramaty

Mazeltov nie płacz. Przepraszam, nie chciałam, żebyś płakała. Nie sądziłam, że moje wypociny mogę kogoś wzruszyć...

Monad, no cóż. Smutny, bo akurat taki, a nie inny miałam nastrój i wen tak chciał, a jak on się na coś uprze to tyle. Jest tak: "Albo piszesz to co ci każę albo nic nie napiszesz."

HuddyFan, aż mi się ciepło na serduchu zrobiło. Dziękuję
Hmm... z tym więcej to jest taki zarys na 3-4 częściowego fika. Tylko doskwiera mi zwyczajny brak czasu i nie mam pojęcia, kiedy uda mi się coś skrobnąć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:01, 27 Lis 2009    Temat postu:

Świetny debiut! Muszę Ci powiedzieć, że Twój styl już mi się spodobał
Jeśli chodzi o treść, ja ewentualnych błędów interpunkcyjnych i stylistycznych nie oceniam (chyba, że nie pozwalają poprawnie odczytać tekstu i sensu w nim zawartego. Ale u Ciebie niczego takiego nie zauważyłam). Ja patrzę na ogólne przesłanie i tzw. stronę emocjonalno uczuciową ( jeśli można to tak nazwać ). No i co widzę? Widzę totalne objawienie talentu! Myślę, że masz wszystko, co jest potrzebne do stworzenia naprawdę pięknego fika. Podobało mi się...
Życzę dużo weny, pozdrawiam cieplutko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:13, 27 Lis 2009    Temat postu:

Czarodziejko zgadzam się z dziewczynami
Tekst bardzo piękny mimo, że smutny. Podobało mi się, że ukazałaś wszystko od strony Rachel, naprawdę cudownie Ci wyszło Na końcu u wrażliwego liska pojawiły się łzy
Masz talent więc pisz. Osobiście już nie mogę się doczekać tego czegoś 3-4 częściowego
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aduśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:16, 27 Lis 2009    Temat postu:

Debiut naprawdę bardzo udany. Bardzo, bardzo ;D

Widać, że masz talent.
Opowieść smutna, ale ja takie lubię.
Ten House to taki nie hałsowy
Ale tak, pięknie opisałaś te uczucia, więź między Rachel i Gregiem. Miłość Lisy i Grega, że ... Aj! Cudo, cudo.

Masz bardzo fajny styl. Pisz dalej Duuużo weny! :-*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:45, 27 Lis 2009    Temat postu:

[E]liza, Lisku ja i talent? No co wy? Niemożliwe Talent to macie Wy, nie ja Lisku nie płacz

Aduśka. House jest jaki jest, ale on po powrocie z Mayfield się zmienił, walczył o Lisę, a to było w nawiązaniu do ostatnich odcinków. Chciałam napisać jeszcze co czuł House stojąc pod drzwiami, ale niby skąd Rachel miałaby to wiedzieć xd


Dziękuję Wam ;*



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylrich05
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Btm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:34, 27 Lis 2009    Temat postu:

bardzo mi się podobało

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin