Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Srebrny pierścionek, z dwoma niebieskimi oczkami [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:46, 02 Cze 2013    Temat postu: Srebrny pierścionek, z dwoma niebieskimi oczkami [M]

To jest moja pierwsza miniaturka, więc proszę o wyrozumiałość i na zwrócenie mi uwagi na wszystkie zawarte w niej błędy Noo, to chyba wszystko, miłej lektury



-Utknęłam. Chcę iść naprzód i nie mogę. Mam
nowy dom, narzeczonego, a jestem w stanie myśleć tylko o tobie. Muszę wiedzieć, czy uda się to naprawić.
-Sądzisz, że się da?
-Nie wiem.
-Bo jestem najbardziej porypanym facetem na świecie.
-Wiem. I kocham cię. Nie chcę tego, ale nic nie poradzę.

***


***
-Jestem pod wrażeniem- Rachel ciebie naprawdę uwielbia... Nie sądziłam, że ktoś może jeszcze z tobą dobrowolnie wytrzymać, poza mną i Wilsonem, a co dopiero uwielbiać...Cieszę się że mogę być właśnie z tobą....


***
-Na co się tak patrzysz? Nigdy w jubilerskim nie byłaś?
-Widzisz ten pierścionek na wystawie, ten srebrny z dwoma niebieskimi oczkami? Ten na samym brzegu, taki oddalony do innych pierścionków? Przypomina mi ciebie...
-Ta wiadomość odmieniła moje życie...
-Wiem
-zaśmiała się pod nosem. -Tak jakoś przykuł moją uwagę od pierwszego wejrzenia, o ile można tak nazwać... Tak jak pewien
wredny facet z takim samym kolorem oczu jak te kamyczki na tym pierścionku, odludek... pewnie wszystkie inne pierścionki na wystawie już go nienawidzą...
-Poza takim jednym dla dzieci z teletusiem i...
-..i tym z dużym dekoltem?
-Hm... trzeba powiedzieć właścicielom, aby dali mu jeszcze laskę


***
-Wziąłeś Vicodin. Kiedy przyszedłeś do mojej sali, tej nocy, byłeś naćpany.
- Skąd wiesz?
- Jak mogłam się nie dowiedzieć! Jak mogłam zapomnieć, że jesteś uzależniony?
-Bałem się, bo myślałem, moja dziewczyna może umrzeć.
-Nie tłumacz się... Po prostu mów mi prawdę. Wiesz że tolerowałam i będę tolerować twój nałóg- tylko nie udawaj, nie okłamuj mnie, nie ukrywaj tego, rozumiesz? Naprawdę, czasem odrobina wrażliwości nikomu nie zaszkodzi...
-Więc nie jesteś zła?
-A mam być?
-Wolałbym nie..
-House, gdyby mi miało to przeszkadzać, dziesięć razy więcej zastanowiłabym się zanim się z tobą związałam. Znam cię już długo, wiem jaki jesteś i ciężko mi będzie coś na to poradzić....
-Pójdę na detox ponownie, wyrzucę cały zapas Vicodinu, tylko proszę, nie zostawiaj mnie!
-Przecież wiem że go nie wyrzucisz. Wystarczy mi że będziesz się starał, ciężko mi jest oczekiwać od ciebie jakiś cudów... Kocham cię. Mimo tego że martwi mnie twój nałóg i mnie oszukujesz...
-Kocham cię-
przerwał jej nagle, nachylił się i czule pocałował.

***
-Mogę już otworzyć oczy?
-Jeszcze nie! Jeszcze tylko parę kroków!
-To twój pomysł czy Rachel?
-Można powiedzieć to i to. Ale bardziej mój w sumie...
-Nieplawda, ja to powiedziałam ze telaz, a nie kiedy indziej!
-Mam dwoje dzieci- już niedługo córka stanie się doroślejsza od syna i ukochanego równocześnie...
-Nie gadaj do siebie bo dziwnie na tym wychodzisz i uważaj, bo jeszcze odwołam to co chcę ci pokazać!
-Dobra, dobra... Długo jeszcze?
-W sumie to już jesteśmy
-Ooo, właśnie mi się psypomniało ze miałam zrobić coś w pokoju... znacy ten no... zapomniałam
-rzuciła Rachel i wyszła z pomieszczenia.
-Coś ci nie wyszła ta jej kwestia
-Cicho! Otwieraj oczy, zanim wróci!
-Nie rozumiem- nic tutaj nie ma.. chyba że chciałeś pokazać mi pustą sypialnię, aby dać mi do zrozumienia że chcesz się kochać....
-Ludzie- cicho siedź, ja ułożyłem sobie całą romantyczną kwestię!-
nagle przyklęknął, znaczy kucnął, na ile mu pozwalała chora noga.
-Liso Cuddy.. wyjdziesz za mnie?
-House, ja...
-Odpowiedz, albo się rozmyślę!
-Tak, wyjdę za ciebie
-odpowiedziała, po czym spojrzała na pierścionek, który trzymał w otwartym pudełku na biżuterię. Był srebrny. I miał dwa błękitne oczka.

***
-Ja Gregory, biorę sobie Ciebie Cuddy, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Wiedziała że nazwie ją po nazwisku. I nie powie "Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci." I że ksiądz będzie się na nich dziwnie patrzeć... No cóż- w końcu sama się uparła na ślub w kościele. W sumie nawet niewiele się przejęła tym- liczyło się tylko to że są razem, biorą ślub i że są szczęśliwi. Jakieś niepotrzebne inne rzeczy nie miały dla niej znaczenia.
-Ja Lisa, biorę sobie Ciebie Gregory za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
-Cuddy, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
Znów nie powiedział końcówki z trójcą świętą. Jednak teraz skupiła uwagę się na srebrnej "obrączce" z dwoma niebieskimi oczkami, która spoczęła na jej palcu.
-Gregory, przyjmij...

***
-Rachel, co się stało?
-W przedszkolu mieliśmy narysować swoją rodzinę. Narysowałam babcię, ciocię, ciebie i tatę. A ta Libby się śmiała i mówiła że House to nie jest mój tato, tylko ojczym!
-Nie przejmuj się...
-Formalnie jestem ojczymem. Ale bardziej od tego liczy się za kogo TY mnie uważasz. Jeśli mówisz że jestem tatą, to nim jestem. A ta Libby powinna sobie zrobić liposukcję tyłka, bo niedługo już nie będzie się mieścić w drzwiach.

Dziewczynka zachichotała.
-A co to jest lipus...
-Rachel, idź się lepiej pobawić na podwórko.

Mała wyszła na zewnątrz, mimo to oboje usłyszeli jak krzyczała na całą ulicę "A Libby powinna się sobie zrobić liposukcję pupy!!!" z radością.
-Przesadziłeś trochę. Zobaczysz, jutro będę musiała przyjść do tego przedszkola bo córka zleca koleżankom zrobić odsysanie nadmiaru tkanki tłuszczowej z czterech liter.
-Na serio by się jej przydało. Przebiła ciebie 3 razy.


***
Całował ją namiętnie po szyi. Tak jak zanim zostali parą. Cicho jęknęła, nie chcąc obudzić Rachel 2 pokoje dalej. House chwycił za haftki biustonosza.
-Czekaj-wyszeptała.
-Na co?
-Odłożę go w bezpieczne miejsce
-odpowiedziała ściągając pierścionek i miała go opuścić na szafkę nocną, kiedy on złapał ją za rękę. Spojrzała na niego zdziwiona.
-Nie ściągaj niego.
-Dlaczego?
-Dopóki będziesz go nosić, będę zawsze przy tobie...
-To tylko pierścionek...
-To obrączka. Z niebieskimi oczkami.
-A co jak odpadnie jeden z nich?
-Wtedy będziesz mi mogła wybić oko. Ale będę przy tobie-
odpowiedział. Chwilę potem na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech, widząc jak ukochana zakłada z powrotem pierścionek na palec wskazujący.

***
-Niech to szlag...
-Cuddy! Nie przy Rachel!
-Jest w ogrodzie. James, wielkie dzięki że z nią zostaniesz te parę godzin...
-Żaden problem. Za to ty jakiś masz...
-Nie mogę znaleźć mojego pierścionka "obrączki"! Właśnie w naszą rocznicę! Szukałam już wszędzie!... House zaraz dojedzie do tej restauracji, bo miał wcześniej pacjenta, a ja nie mogę iść bez obrączki! Szukałam już wszędzie!
-Na pewno się znajdzie...
-Nie pocieszasz
-rzuciła przeszukując już po raz 8 tę samą szufladę.
-Kiedy go ostatnio zdjęłaś?
-Nie wiem- przed zmywaniem? Przed robieniem rzeźb z masy solnej z Rachel? Przed pójściem pod prysznic?
-Spokojnie. Może spadł ci z palca jak spałaś?
-Przeszukałam całe łóżko, za nim, obok... nic! Do kraty przed drzwiami też patrzyłam! Musiał mi kiedyś spaść!
-rzuciła nerwowo,
teraz chodząc w kółko po pokoju
-Słuchaj, musisz już jechać, wiesz że House nie lubi czekać. Ja z Rachel w tym czasie przeszukamy cały dom...
-To na nic. Mam nadzieję że House tego nie zauważy.


***
Jakoś cudem przebrnęła przez centrum tak, że zdążyła. Teraz przekraczała próg znajomej restauracji. Tej w której spotkali się po raz pierwszy. On siedział przy barze z jakąś dziewczyną, pewnie Stacy. Cuddy siedziała przy stoliku, frontem do baru. Sama. To nieplanowane spotkanie polegało tylko na tym że wymienili parę spojrzeń. Ale ważne było to, że zapamiętali się, tak że od razu się poznali podczas pierwszej przebytej rozmowy.
W końcu dostrzegła go. Siedział przy tym samym stole co ona podczas tego pierwszego spotkania. Podeszła szybkim krokiem i pocałowała go w policzek.
-Punktualnie, pani dyrektor!
-Za to ty się po raz pierwszy nie spóźniłeś! Normalnie cud!
-Co szefowa sobie życzy? Proponuje kacze jelito grube w pomidorowym sosie z flakami jako przystawkę...
-Zaraz się zrzygam
-rzuciła ze śmiechem. -Poza tym w tym lokalu nie dają takich rzeczy!
-Oj, właśnie poprosiłem o specjalne zamówienie! Poza tym jesteś lekarzem- kiepskim ale jesteś. Ciebie takie coś nie powinno obrzydzać.
-Co podać państwu?
-Temu panu jakiś wycięty mięsień, najlepiej z czekoladową laską..
-A tej pani 2 duże melony i czekoladowy model tytanika..
-To...ja może podejdę za chwilę-
odpowiedziała speszona młoda kelnerka i oddaliła się szybkim krokiem.
-Uzna nas za wariatów...
-Tak jak wszyscy...
-Nie- to tyczy się ciebie.
-Za to właśnie mnie uwielbiasz
-odpowiedział pewnym tonem.
-Gdyby tylko o to chodziło, zamiast czekać na ciebie tyle lat wybrałabym się po prostu do psychiatryka- odpowiedziała Cuddy, kładąc dłoń na jego dłoni. Przez chwilą patrzyli sobie w oczy. Parę minut później House zmrużył oczy, wpatrując się na stół. Lisa podążyła jego wzrokiem. Patrzył na jej dłoń.LEWĄ dłoń!
-Nie masz na sobie obrączki-rzucił, nie odrywając wzroku.

Powiedzieć prawdę czy skłamać?... Ciężki wybór, zwłaszcza że z Housem to nigdy nie wiadomo... Stop! Przecież sama mówiła mu, żeby był szczery.
-Nie mogłam go znaleźć...
-To była nasza obrączka...
-Naprawdę szukałam po całym domu i nic!
-Mówiłem żebyś go nie ściągała...
-Ściągnęłam go, bo bałam się, że się, że oczko mu odpadnie...
-Mówiłaś, że przypomina ci on mnie. Jak on ciebie opuszcza, ja opuszczę ciebie. Albo na odwrót!

-House, skończ z tą metaforą! To tylko pierścionek w końcu... piękny, przywiązałam się do niego, bo jest od ciebie, noo i obrączka ale nie możemy się za bardzo przywiązywać do rzeczy... House! Zaczekaj!-krzyknęła za nim, podnosząc się ale on nawet się nie obejrzał.
Westchnęła cicho, po czym opadła z powrotem na krzesło i zakryła oczy dłońmi.
"Że on musiał być taki dziecinny i tak przywiązywać się do przedmiotów?! Trochę miał rację- ona też żałowała straty pierścionka, ale chyba bardziej bała się jego reakcji... No cóż- najgorsze za nią... a co jak nie?" Popatrzyła w bok, przygryzając lekko paznokieć.

-Zdecydowała się już pani?-usłyszała nagle nad sobą głos tej samej kelnerki, co była już wcześniej.
-Poproszę tiramisu...

***
-Mam ciebie już dość!
-Tak, masz mnie dość bo zgubiłam pierścionek- gratulacje!
-Po prostu nie mogę na ciebie patrzeć! Rozumiesz?
-Nie, właśnie nie rozumiem! Jesteś taki dziecinny, że nie chcesz mnie widzieć z powodu pierścionka! To jakaś patologia po prostu jest!
-Chcę rozwodu!
-wykrzyknął nagle. Ona zaniemówiła- chyba po raz pierwszy. Podeszła ostrożnie do niego i powoli położyła swoją dłoń na jego policzku, z wielkim zdumieniem na twarzy.
-Co ty mówisz....
-Wiem co mówię!
-odpowiedział krzykiem, strzepując jej dłoń, po czym wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

***
-Mama i tato ciągle się kłócą...
-Oni zawsze tak robią... dla zabawy
-odpowiedział lekko speszony Wilson.
-To nie jest dla zabawy- tato bardzo krzyczy na mamę, a ona potem płacze...
-A mama na tatę nie krzyczy?
-zapytał, nie mając lepszego pomysłu.
-Też... ale wtedy tata wychodzi i trzaska drzwiami i mama też płacze
-Na pewno się pogodzą
-odpowiedział Wilson, delikatnie przytulając dziewczynkę. Ona na chwilę zamilkła, ale po paru minutach odezwała się jeszcze raz:
-Co to jest rozwód?

***
-Dlaczego nie przyszedłeś? Rachel tak się napaliła na to przedstawienie i ciągle pytała kiedy przyjdziesz, a ty to po prostu ją olałeś!
-Bolała mnie noga...
-Cały czas cię boli! Powiedz po prostu że nie chciało ci się albo zapomniałeś, ale nie mi, a Rachel!
-Cuddy, ja...
-Wszyscy ojcowie byli, a ja głupia wciąż mówiłam jej że się w końcu zja...
-POSŁUCHAJ MNIE W KOŃCU!
-wybuchnął nagle. Ona zrobiła przerażoną minę i zamilkła. -TY NIE WIESZ JAK TO JEST! JA SOBIE NIE WYBIERAM KIEDY MA MNIE BOLEĆ, A KIEDY NIE! Chciałem przyjść na ten teatrzyk, ale nie mogłem wytrzymać!
-Wziąłeś Vicodin
- szepnęła z przerażeniem i rozczarowaniem w głosie.
-Tak, znowu wziąłem Vicodin i co z tego?! Ostatnio mówiłaś że niby wiesz, spodziewałaś się tego czy coś...
-Ale wtedy nie olałeś swojej córki!
-To nie jest moje ani twoje dziecko!
-Jak możesz tak mówić?!
-odpowiedziała i z łzami w oczach poszła do sypialni, trzaskając drzwiami.

Pięć minut później

-Cuddy, ja...
-Nie tłumacz się
-odpowiedziała, po czym pociągnęło nosem. Dalej miała łzy w oczach.
-Ja nie chciałem...
-House, gdyby to był pierwszy raz kiedy powiedziałeś coś czego nie chciałeś... gdyby to był pierwszy raz, kiedy wziąłeś Vicodin... Teraz to widzę- bierzesz go już od dłuższego czasu, potem się kłócisz, a potem idziesz się upić... I takie błędne koło, w którym cierpisz nie tylko ty, ale my wszyscy...-
odpowiedziała, dalej nie patrząc mu w oczy. Włosy zasłaniały jej twarz. -Wilson ostatnio mówił że mała się skarżyła że się kłócimy... Nie powiedział ci tego bez powodu- to zawsze ty coś miałeś! Ja... Ja i Rachel już dłużej tak nie możemy...
-Co chcesz przez to powiedzieć?!
-zapytał z lekkim przerażeniem w głosie, myśląc:" Nie, tylko nie to!" W końcu odwróciła głowę w jego stronę. Była cała czerwona i zapłakana, a mimo to wyglądała pięknie.
-Chcę rozwodu

***
-House! Mogłem mieć pacjenta!
-Wilson! Mogłem mieć do ciebie sprawę!
-A masz?
-Nie mam
-odpowiedział sadowiąc się na kanapie. Wyglądął i mówił jak zwykle, jednak środek został zupełnie zmieniony.
-Na pewno masz- jak z Lisą? Pogodziliście się-zapytał, jednak nie dostał odpowiedzi. -Ostatnio was długo nie było... Potrzebowaliście czasu tylko dla siebie?-znów brak odpowiedzi. -Już wszystko dobrze?... Mógłbyś mi odpowiedzieć House?!
-TAK WSZYSTKO JEST JUŻ DOBRZE!...Wzieliśmy rozwód.


***
-Co to jest?!
-A czytać nie umiesz?!
-Rezygnacja?! CZYŚ TY ZDURNIAŁ DO RESZTY?!
-Nie, po prostu.... nie mogę pracować...
-Przeze mnie?! Przestań ze mną grać w te gierki i wracaj do przychodni!
-Przez to co się wydażyło! Aż taki nieczuły to nie jestem!

Westchnęła, patrząc na niego smutno.
-Wczoraj zmarła mi pacjenka..
-Pacjenci czasem umierają! Nawet ci twoi!
-Mogłem ją uratować! Gdybym w porę postawił tą prostą diagnozę, gdybym nie myślał o tobie 2 piętra niżej zamiast o dodatkowych badaniach to by przeżyła! A miałaby co przeżyć, bo miała zaledwie 20 lat!
-I co, myślisz, że jak pójdziesz do innego szpitala to będziesz umiał się lepiej skupić?! Musisz trochę odczekać, napewno ci przejdzie! A teraz wynoś się!
-Nie, wyjeżdżam. Nie wiem gdzie ale wyjeżdżam. I mnie nie zatrzymasz, po prostu muszę się odizolować od wszystkich i wszystkiego co mi się kojarzy z tobą! Masz rację- muszę odczekać, ale sam, daleko! Żegnaj Cuddy!
-Housem, zaczekaj!
-krzyknęła lecz on nie zatrzymał się. Tak samo jak w ich rocznicę, wtedy jak dowiedział się o utracie pierścionka. Tak samo odszedł bez słowa. Tak samo ona krzyknęła za nim. Tak samo za nim nie pobiegła. Tak samo będzie ona tego później żałować.

***
-Mamo, pośpiesz się, bo się spóźnimy!
-Już, już! Rachel, jest jeszcze dużo czasu
-odpowiedziała Lisa zabierając ważniejsze rzeczy z szafki nocnej.
-Kurczę- rzuciła, zwalając klucze za mebel.
-Co się stało?
-Nic, nic kochanie- zaraz przyjdę, tylko klucze wyciągnę-odpowiedziała spokojnie, odsuwając szafkę. Leżały tam- obok kratownicy. Zmrużyła lekko oczy- coś się za tą kratą byłskało! Wsadziła rekę, tak daleko jak pozwoliła jej na to odległość między prętami i wychuła coś małego i metalowego. Ostrożnie wyciągnęła rękę. Spojrzała na znaleziony przedmiot- był srebny, z dwoma niebieskimi oczkami.

20 minut później

-Baw się dobrze- rzuciła całując córkę w czoło.
-Będę! Dziękuję mamo!-odpowiedziała dziewczynka i pobiegła do szkoły.
Lisa westchnęła. Wyciągnęła z kieszeni kurtki dzisiejsze znalezisko. Patrzyła jak zahipnotyzowana w te niebieskie oczka. Nagle poczuła że ktoś ją dźga palcem w plecy. Odwróciła się zdziwiona.
-Poszłaby ze mną panna Cuddy na kacze jelito grube z sosem pomidorowym?[/img]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sarape dnia Wto 22:57, 04 Cze 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Nie 22:43, 02 Cze 2013    Temat postu:

Ok. W sprawach czysto organizacyjnych to tak:

Lepiej jak nie wytłuszcza się dialogów. Wygląda to wtedy bardziej naturalnie. W książkach raczej nie używa się takich chwytów i tego lepiej się trzymać. Zauważyłam również, że masz tendencje do nadużywania wielokropków. Czasami można by było ich uniknąć, ale jak kto woli. I jeszcze myślniki... No cóż tutaj naprawdę można ich unikać. Od tego są przecinki. W niektórych sytuacjach oczywiście są one dobre, ale nie we wszystkich przypadkach.
Jest późno, ale jeżeli chodzi o błędy to jeden zauważyłam:
Cytat:
-Nie ściągaj niego.

Raczej powinno być tak Nie ściągaj go.
Interpunkcja to nie mój konik, ale raczej wszystko w porządku.


Co do treści to tak:
Fik jest miły i lekki dość. Smutny chwilami, ale ma swój urok. Inna sytuacja, a jednak w sumie prawdopodobna. Chociaż Twój House jest inny z charakteru niż pierwowzór to trzeba zauważyć, że nie jednak osoba popełnia tę "zbrodnię". Ja też się do nich zaliczam

Podobał w sumie mi się całokształt. Tak nawet swobodnie się czytało pomijając wcześniejsze uwagi. Chociaż jeszcze zgrzyt gdzieś poczułam przez jedno słowo, które było typowo takie kolokwialne. I do reszty nie pasowało.

Ale podobało mi się! Nie miej za złe, że tak napisałam początek.

Życzę Weny!
I dalszej chęci do pisania!

Pozdrawiam,
Agusss


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Nie 22:49, 02 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:44, 04 Cze 2013    Temat postu:

Agusss- nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam jak zobaczyłam twój komentarz zresztą zawsze tak, kiedy widzę że ktoś czyta moje bazgroły Dzięki, postaram się już nie wytłuszczać dialogów, ale wielokropki niestety zostawię- "Nie zabijesz naszej miłości!" za bardzo je lubię

Agusss napisał:

Chociaż jeszcze zgrzyt gdzieś poczułam przez jedno słowo, które było typowo takie kolokwialne. I do reszty nie pasowało.

Co masz dokładnie na myśli?
Jeszcze raz dzięki za przeczytanie tych bazgrołów
sarape


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:04, 10 Lip 2013    Temat postu:

Ja chce więcej !!!!!!!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin