Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: 5 etapów
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katarzyna
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/Kluczbork

PostWysłany: Pią 20:56, 23 Maj 2008    Temat postu: Fic: 5 etapów

Długo zastanawiałam się czy umieścić na forum tego fika. Miałam zamiar najpierw dokończyć go w całości, ale z racji tego, że utknęłam w połowie 3 części postanowiłam przyśpieszyć jego premierę. Jeśli opinie będą pozytywne z pewnością będzie to dla mnie motywacja do pisania.

Zapraszam.

5 etapów.

1. Zaprzeczanie

Umierasz.
– Powiedział Wilson łamiącym się głosem, patrząc prosto w oczy przyjaciela. W tym momencie nie przejmował się zupełnie tym, że zapewne wygląda jak mięczak, a jego mina zdradza to jak bardzo abstrakcyjna i niedorzeczna jest dla niego ta wiadomość.

Oczy House’a były puste. Nie można było w nich dostrzec żadnych emocji. Wyszedł z gabinetu bez słowa.

Wilson nie miał zamiaru za nim biec, chciał zostawić go samego. Nawet dla House’a wiadomość o zbliżającej się śmierci nie była łatwa. Znał go. Wiedział, że gardzi swoim życiem, tyle razy się na nie targał. Nie zależało mu, mimo wszystko Wilson nigdy nie widział, aby oczy jego przyjaciela nie prezentowały żadnych siedzących w nim emocji. To mogło oznaczać tylko jedno – przerażenie.

Było już po 22.00. Zbliżała się jesień, dni były jeszcze w miarę ciepłe, jednak wieczory stawały się coraz chłodniejsze. House wybrał swój azyl – dach szpitala Plinceton Plainsboro. Zawsze wybierał to miejsce kiedy czuł, że grunt usypuje mu się pod nogami i że nie jest w stanie nad wszystkim zapanować.

To niemożliwe. Ja nie mogę umrzeć.

Kiedy wizja śmierci była coraz bliższa zdał sobie sprawę, że nie jest jeszcze na to gotowy. Zresztą… nie można być gotowym na śmierć. Ona zawsze zaskakuje. Dopada niespodziewanie i obezwładnia – zupełnie jak pająk, kiedy w jego sieć wpadnie niewinna, niczego nieświadoma mucha.

To niemożliwe…

***

Następnego dnia przyszedł do pracy punktualnie. Wydawał się inny niż zwykle, jednak wyglądał tak samo. Jedyną anomalią było jego punktualne przybycie.

- Jesteś na czas. – Powiedziała Cuddy kiedy minął ją zmierzając w kierunku windy.

- Zdarza się najlepszym.

Zeszłej nocy nie mógł spać. Kiedy tylko zamknął oczy zdawał sobie sprawę z własnej bezbronności . Nagle stracił to co tak bardzo kochał – kontrolę. Jedynym racjonalnym wyjściem wydawało mu się zbagatelizowanie tego co miało się wydarzyć.

- Mamy jakiegoś pacjenta? – Zapytał wchodząc do swojego gabinetu. Wszystkie oczy zwróciły się w jego kierunku. Patrzyli na niego ze zdziwieniem, przecież nigdy nie przychodził punktualnie. Tylko Foreman nie zwrócił na to szczególnej uwagi, znał House’a i wiedział, że czasem zdarzają mu się chwile słabości i przychodzi wcześniej. Dla pozostałej trójki było to zupełne zaskoczenie, jeszcze nigdy nie zastali go o tej godzinie w szpitalu. Po ich oczach poznał, że nie mają o niczym pojęcia.

- Nie. Nudzimy się. – Wydusił Kutner.

House podszedł do ekspresu i nalał sobie kawy. Po Burbonie kawa była zdecydowanie jego ulubionym napojem. Z pewnością będzie mu jej brakować.

Do gabinetu wszedł Wilson. Zobaczył przyjaciela stojącego przy oknie i pijącego kawę. Uśmiechnął się w duchu kiedy zobaczył, że wszystko jest w porządku. Zespół zajmował się sobą, a House po prostu patrzył przed siebie. Tym razem postanowił trzymać język za zębami, tak będzie dla wszystkich najlepiej. Ostatnie czego potrzeba House’owi to współczucie i ciągłe przypominanie mu o zbliżającym się końcu. Najlepiej będzie jeśli zatrzyma to dla siebie.

- Dzień dobry Jimmi. – Odwrócił się i popatrzył na przyjaciela.

- Cześć, masz chwilkę? – Chciał z nim porozmawiać o tym czego się wczoraj dowiedział.

- Zależy. – Wilson dobrze wiedział co to znaczy. House nie miał ochoty o tym rozmawiać, postanowił uszanować jego zdanie. Znał go wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że kiedy nadejdzie odpowiedzi moment House sam zapuka do jego drzwi.

- Chciałem z Tobą pogadać o dzisiejszej kolacji. – Wypalił. House zmarszczył brew, doskonale zdawał sobie sprawę z tego po co Wilson przyszedł. Widać zauważył, że diagnostyk nie ma najmniejszej ochoty na szczerą rozmowę i próbował jakoś wybrnąć z sytuacji.

- Jasne, ale dzisiaj jednak nie dam rady. Zgadamy się co Jimmy?

- Jasne. Wracam do siebie.


***

Minęło kilka tygodni. House żył jakby nigdy nic, zupełnie nie przejmując się tym, że zostało mu pół roku życia. Nie dopuszczał tego do wiadomości, tak było mu łatwiej. Postanowił też bardziej korzystać z życia. Częściej wychodził z domu, a jego jedyną rozrywką przestało być popijanie alkoholu w samotności i pogrywanie na pianinie. Kupił sobie nową gitarę i nawet znalazł kilka osób do wspólnego grania. Kiedy był młody rozważał tylko dwie możliwości swojej przyszedł kariery zawodowej. Chciał być albo lekarzem, albo muzykiem. Oba marzenia (w różnym stopniu) udało mu się zrealizować.

Ulice były białe. Poprzedniej nocy spadł pierwszy tego roku śnieg, zupełnie paraliżując komunikację miejską. Już sam fakt, że musiał odstawić motor wydawał się być dla niego irytujący, a kiedy samochód nie chciał zapalić poczuł, że zaczynają puszczać mu nerwy. Od pewnego czasu przyjeżdżał do pracy punktualnie, tego dnia jednak miał już godzinę spóźnienia. Jeszcze sześć tygodni wcześniej by się tym nie przejął, teraz było to dla niego nie do pomyślenia. Wszedł do swojego gabinetu i zauważył, że obecna jest tylko dwójka z czwórki jego współpracowników. Skomentował to milczeniem. Miał ważniejsze sprawy na głowie niż zastanawianie się gdzie ci idioci się podziewali. Trzy dni temu przyjął do szpitala małego chłopca z nietypowymi objawami. Przez ten czas jego stan znacznie się pogorszył, a on za nic nie potrafił dojść do tego co mu jest. Próbował już wszystkiego. Przebadał go na wszystkie możliwe sposoby, podawał wszystkie możliwe lekarstwa, mimo to chłopak umierał.

Wysłał wszystkich do laboratorium i kazał powtórzyć badania. Do niczego nie było mu to potrzebne, jednak potrzebował chwili spokoju by pomyśleć. Siedział na fotelu wpatrując się w zapisaną tablicę, w ręce trzymał swoją ulubioną piłkę, a brodę opierał na lasce. Niestety nic mu nie przychodziło do głowy. Kiedy do gabinetu wbiegł Foreman, nie miał wesołej miny. House popatrzył na niego znacząco i czekał, aż wyduka z siebie o co chodzi.

- Reanimowaliśmy przez 10 minut, chłopak nie żyje. – Te słowa spadły na House’a jak grom z jasnego nieba. Wpadł w furie.

- Jak to nie żyje?! Co do cholery ma znaczyć nie żyje?!– Zaczął wrzeszczeć. To nie zwiastowało niczego dobrego. Foreman, mimo że pracował z House’m i wiele razy widział go zdenerwowanego, nigdy nie widział go w takim stanie.

- Uspokój się House… nic nie mogliśmy zrobić…

- Co Ty gadasz, jesteśmy lekarzami powinniśmy go wyleczyć do cholery. Dlaczego mnie nie zawołaliście?! Powiedziałeś, ze reanimowaliście go przez 10 minut i nikt nie raczył mnie wezwać, jak to do cholery w ogóle jest możliwe?!

- House!

- Wszystko spieprzyliście! Do cholery, mam was wszystkiego uczyć?! Ponoć jesteście lekarzami! Jak mogliście dopuścić do śmierci tego dzieciaka?! On miał 8 lat!

- Mogliśmy…
- wyszeptał Forman pod nosem, mając nadzieję, że House tego nie usłyszy.

- Mogliśmy?! Powiedz mi to w twarz! Powiedz mi w twarz, że to ja zabiłem tego dzieciaka! Że to ja nie potrafiłem wpaść na to co mu dolega! Że to ja pozwoliłem mu umrzeć.

- House! Uspokój się! Słyszysz?
– W tym momencie wszystko przestało mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Coś w nim pękło. Popatrzył w oczy Formanowi i uderzył go z całej siły. Neurolog mimo swojej postawnej postury przewrócił się, zupełnie jak przewraca się domek z kart, kiedy tylko delikatnie się na niego dmuchnie. W momencie kiedy Forman zaliczył podłogę do gabinetu wpadł Wilson, który przechodzą obok usłyszał wrzaski dochodzące z gabinetu. Miał złe przeczucia. Kiedy zobaczył Foremana zalanego krwią nie przypuszczał, że House może mieć w sobie tyle siły, żeby zadać tak mocny cios. Popatrzył na przyjaciela, który stał jak wmurowany. Zupełnie nie zdawał sobie sprawy co w niego wstąpiło, nie miał pojęcia co się stało…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:05, 23 Maj 2008    Temat postu:

ciekawie się zapowiada
będzie powiedziane na co zachorował? czy może było, ale nie doczytałam?
zastanawiające ilu ludzi wykorzystuje 5 etapów umierania - i wychodzi świetnie
jak tutaj
czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 21:10, 23 Maj 2008    Temat postu:

Moja pierwsza reakcja : Znowu 5 etapów umierania?
Moja druga reakcja : to jest genialne!

I chyba tyle. Bardzo mi się podoba .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:26, 23 Maj 2008    Temat postu:

Nie no, poczatek interesujący.
Ciekawa jestem jak będzie dalej, ale jak narazie to dobrz się zapowiada.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 21:34, 23 Maj 2008    Temat postu:

ciekawy początek... zobaczymy co będzie dalej
choć znowu fick o śmierci... to już powoli zaczyna mnie dołować...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 21:36, 23 Maj 2008    Temat postu:

Madziula, czasem mam wrażenie, że my wszyscy podświadomie chcemy zabić House'a i całą serialową ekipę .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:38, 23 Maj 2008    Temat postu:

bo śmierć jest ... ciekawa
można o niej pisać i pisać, a i tak nie będzie jej mało, można zabijać na różne sposoby, różne emocje jej przypisywać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:31, 24 Maj 2008    Temat postu:

Oszfak... Znowu? Znaczy -5 etapów...

Ale rzeczywiście "ciekawie" się zapowiada... I może na końcu okaże się, że jednak House nie umrze???... (wiem, wiem - jestem naiwna, ale jestem zmęczona tym "umieraniem"

Też coś zaczęłam skrobać i też urknęłam na 3. kawałku... Fatum jakieś, czy coś???
Pisz dalej 3mam kciuki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 11:40, 24 Maj 2008    Temat postu:

Wow... Nieźle się zaczyna Swoją drogą faktycznie, jakoś te fiki o znęcaniu się, umieraniu, rozstawaniu, chorowaniu są w jakiś sposób... pociągające (!)... Na dodatek uśmiercani są najbardziej lubiani bohaterowie...

No, ale z niecierpliwością czekam na część dalszą
Powrót do góry
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 12:02, 24 Maj 2008    Temat postu:

Karmimy się cierpieniem naszych ulubieńców .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:52, 24 Maj 2008    Temat postu:

Ja tam się karmię MIŁOŚCIĄ HILSONOWĄ
A cierpienie mi pasuje tylko wtedy, gdy się szczęśliwie kończy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:48, 25 Maj 2008    Temat postu:

o nie nie nie blagam tylko nie to... znowu

alee piekne to jest


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarzyna
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/Kluczbork

PostWysłany: Nie 19:58, 25 Maj 2008    Temat postu:

2. Gniew

Od dwóch tygodni w szpitalu nie mówiło się o niczym innym, jak o wybuchu House’a. Wszyscy go znali. Wiedzieli, że jest nieprzewidywalny i potrafi być podły, że już nie raz uderzył kogoś czy został uderzony, jednak zawsze chciał w ten sposób coś osiągnąć, przeważnie uratować czyjeś życie. Tym razem jego wybuch nie był niczym powodowany… przynajmniej tak się wszystkich wydawało. Wilson wybitnie mocno się trzymał ukrywając stan przyjaciela, z dnia na dzień męczyło go to coraz bardziej – musiał się z kimś tym podzielić, jednak jeszcze nie teraz. Postanowił dać przyjacielowi jeszcze trochę czasu.

Foreman wziął dwa tygodnie wolnego i nie pokazywał się w szpitalu. Reszta zespołu bała się odezwać w obecności szefa. Wilson zmagał się w tajemnicą a House stał się jeszcze bardziej podły niż można to było sobie wyobrazić. Jedynie Cuddy próbowała jakoś złagodzić sytuację w szpitalu, jednak nie zawsze się jej to udawało.

- House, od godziny powinieneś siedzieć w klinice. – Popatrzyła na swojego pracownika najsurowiej jak tylko mogła. Zawsze mu pobłażała w sprawie kliniki, ale ostatnio w ogóle się tam nie pojawiał.

- Wiem. – Odpowiedział krótko i zmierzył ją wzrokiem. Na widok jego miny miała ochotę zwinąć ogon pod siebie i się wycofać. Mimo wszystko postanowiła być twarda – to ona była tu szefową.

- House, natychmiast. Pacjenci czekają. – Nie dawała za wygraną, chociaż każda sekunda milczenia utwierdzała ją w przekonaniu, że marnuje czas.

- Wiem. – Kolejna zdawkowa odpowiedź. Ponownie zmierzył ją wzrokiem i zakładając nogi na biurko wrócił do lektury. Stała chwilę przyglądając mu się. Wcale nie czytał, po prostu wpatrywał się w litery. Postanowiła przejść do bardziej radykalnych metod. Zabrała mu książkę.

- Cuddy oddaj mi książkę, wolisz uniknąć tego co się będzie dziać jeśli mi jej nie oddasz.

- Klinika. Natychmiast.
– Powtórzyła jeszcze raz i wyszła z jego gabinetu.
Przez moment siedział nieruchomo wpatrując się w sufit. W jego głowie zrodziła się podła myśl. Miał zamiar obrażać i upokarzać wszystkich przyjmowanych przez siebie pacjentów, bez wyjątków i skrupułów. Cuddy sama tego chciała, ostrzegał ją co nie było do niego podobne. Nie miał ochoty aby pieścić się z tymi zakatarzonymi idiotami. Wstał i udał się w kierunku kliniki.

Otworzył drzwi pokoju zabiegowego numer jeden. Na kozetce siedział otyły, trzydziestoletni mężczyzna. Sam jego widok przyprawił House’a o mdłości. Wszedł do środka.

- Dzień dobry, doktorze.

- Z pewnością nie dla pana. – Burknął do siebie.

- Czekam tu od godziny. – Poskarżył się pacjent.

- Jeśli wyjdę poczeka Pan jeszcze godzinę. – House czuł jak wzbiera się w nim krew. Zapadła cisza, a House wlepiał wzrok w pacjenta, który był zdecydowanie zbity z tropu.

- Wygląda pan na kretyna, ale z każdą minutą spada Pan coraz niżej.[b/] – Kiedy pacjent usłyszał te słowa podniósł głowę i popatrzył zdziwiony na lekarza. Gdyby nie karta, którą House trzymał w ręku pewnie nigdy by się nie zorientował, że ma do czynienia z lekarzem. Słowa, które przed momentem usłyszał skołowały go jeszcze bardziej.

[b]- Co jest niżej od kretyna?
– Zapytał cynicznie House, napawając się panią w oczach pacjenta, który nadal milczał.

- Bałwan? Matoł? – Z każdym wypowiadanym słowem czuł, że jego nędzne samopoczucie się poprawia.

- Debil? - Wymieniał dalej, mógł to robić do końca dnia. Mima pacjenta z każdą sekundą była coraz bardziej przerażona, mimo to trzydziestolatek przemógł się i wydał z siebie jakiś dźwięk.

- Eeee….

- Pierwsza oznaka życia! Eureka. Zatrzymał się Pan przed Imbecylem, ale i tak wynik całkiem niezły… jak na razie.
– Prawda była taka, że nie miał zamiaru przestawać, czekał tylko na kolejną okazję.

- Co to było? – Zapytał pacjent wracając do siebie po przestawieniu jakie dał mu House. Prawdziwy popis elokwencji.

- Mam powtórzyć? Teraz kwalifikuje się Pan na imbecyla.

- Jak to?
– Pacjent zadał najgłupsze z możliwych pytań.

- Siedzi Pan dupą na tej kozetce już od 5 minut i nie zdążył Pan wydukać o co chodzi, jak inaczej można to nazwać, jak nie imbecylstwem? – Niemal wykrzyczał House.

- Nie zapytał Pan… - Odpowiedział ściszonym głosem. House’owi przez myśl przeszedł tylko jeden wyraz – K U R W A! Przewrócił oczami i już miał otworzyć usta, żeby dopełnić swoje dzieło i doprowadzić do skrajnej Paniki tego idiotę, jednak ten zorientował się szybko o co chodzi i wydukał z siebie:

– Sikam na niebiesko. – Miarka się przebrała, w tym momencie nawet House’owi opadły ręce. Od zawsze wiedział, że głupota ludzka nie zna granic, jednak ten facet musiał należeć do jakiegoś podgatunku.

- Przygłup. – Skomentował krótko. – Niektóre leki antydepresyjne mają taki skutek uboczny, po Pana ilorazie inteligencji i nieprzeciętnie głupim wyglądzie wnioskuję, że podkręca się Pan nimi, aby Pańskie życie stało się trochę mniej żałosne. Mam dla Pana złą nowinę – nic już Panu nie pomoże, zrobiłby Pan światu przysługę ulegając samozagładzie, niestety życie jest okrutne a Pan do końca swoich dni pozostaje debilem. – Złapał za klamkę.

– Niech Pan odstawi gówno, którym się Pan faszeruje. – Dodał po chwili i wyszedł z gabinetu, pozostawiają w nim zakłopotanego pacjenta.
Miarka się przebrała, nie miał zamiaru tracić ostatnich miesięcy swojego życia na diagnozowanie poziomu debilizmu u pacjentów, który przychodzą do kliniki. Kiedy nacisnął guzik, by przywołać do sobie windę usłyszał tylko donośny krzyk, należący zapewne do piekielnie wkurzonej kobiety. Cuddy.

- House!!! Jeśli wejdziesz do tej windy możesz tu nie wracać, słyszysz?!!!! – Krzyknęła najgłośniej jak umiała, mając w duchu nadzieję, że nie będzie musiała egzekwować swoich gróźb. Diagnosta obrócił głowę, usłyszał tylko trzy słowa:

- Do mojego gabinetu!

Kilka minut później cały szpital mógł usłyszeć wrzaski jakie Cuddy wydawała z siebie, żeby ustawić House'a do pionu. Nie miała pojęcia co się z nim stało, a popisem którego dokonał trzydzieści minut wcześniej przed pacjentem przechodził samego siebie. Wiele razy to słyszał, ale teraz Cuddy naprawę była w stanie go zwolnić i on zdawał sobie z tego sprawę. Przypatrywał się jej z niedowierzaniem i z ukrytą satysfakcją, ostatnio wszystkich udawało mu się doprowadzić co podobnego stanu. Nie było się czym chwalić, ale na tym etapie tylko to mu pozostało. Złość. Nie potrafił jej egzekwować inaczej, więc wyżywał się na innych. W tym był dobry. Tym razem jednak postanowił wypróbować inną metodę. Pobicie nie wchodziło w grę, w pobliżu była tylko Cuddy plus kilkoro gapiów stojących za drzwiami i skwapliwie przyglądających się temu co działo się po drugiej stronie. House ścisnął mocniej laskę i uderzył nią w biurko. Zrzucił na ziemię wszystkie papiery, które się na nim znajdowały. Następnie rozbił lampę stojącą na stoliku niedaleko drzwi. Wpadł w prawdziwy amok. W jednej chwili zaczął rozwalać wszystko co znajdował się w jego polu widzenia. To była ostatnia rzecz jakiej Cuddy się po nim spodziewała. Zresztą nie tylko ona. Sam House nigdy nie spodziewał się po sobie niczego podobnego. Było z nim naprawdę źle. Udawanie już nie pomagała, potrzebował rozładować to co siedziało z nim od tak dawna, od z czym od tak dawna musiał sobie sam radzić. Kiedy uniósł laskę po raz kolejny poczuł, że nogi mięknął mu w kolanach, a jego prawe udo przeszył potworny ból. Udał na ziemię. Zemdlał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katarzyna dnia Pon 12:20, 26 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:08, 25 Maj 2008    Temat postu:

Udał na ziemię. Zemdlał.
po tym fragmencie przestałam oddychać i patrzyłam się jak głupia w monitor...
Boskie ale straszne....
Opisujesz te uczucia tak prawdziwie że aż mam wrażenie że to się dzieje tuż obok mnie...
Proszę daj szybko kolejna część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:47, 25 Maj 2008    Temat postu:

fajne
dobrze, ze Cuddy się nie oberwało, bo wtedy byłoby z nim jeszcze gorzej

trochę literówek wyłapałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:05, 25 Maj 2008    Temat postu:

aaa, to jest cudowne. takie prawdziwe...

mam nadzieję na szybki update xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:50, 26 Maj 2008    Temat postu:

Aaaaaaaaaaaa... Boję cię, co dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:42, 26 Maj 2008    Temat postu:

Nie zabijaj przedwcześnie House'a, on musi jeszcze parę osób wkurzyć szkoda tylko, że w ogóle musi umrzeć...
A część świetna i oczywiście czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarzyna
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/Kluczbork

PostWysłany: Pon 11:45, 26 Maj 2008    Temat postu:

Everybody dies.

Dzisiaj wieczorem postaram się przezwyciężyć moje twórcze załamanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 12:09, 26 Maj 2008    Temat postu:

Oj... Dawkujesz napięcie...
Ale może to lepiej, bo skończyłabym tak, jak House...
Powrót do góry
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 12:16, 26 Maj 2008    Temat postu:

Czytam, ale mam jeden problem. W pierwszym odcinku jest nowa ekipa (4 osoby, Kutner), a w drugim "Cameron i Chese bali się odezwać w obecności szefa.". Chyba się zgubiłam i to psuje mi przyjemność czytania

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarzyna
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/Kluczbork

PostWysłany: Pon 12:21, 26 Maj 2008    Temat postu:

Narenika masz rację. To ja zamieszałam, już poprawione.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:21, 26 Maj 2008    Temat postu:

kiedy następna część??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarzyna
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/Kluczbork

PostWysłany: Pon 15:49, 26 Maj 2008    Temat postu:

Katarzyna napisał:

Dzisiaj wieczorem postaram się przezwyciężyć moje twórcze załamanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:18, 26 Maj 2008    Temat postu:

o matko 5 etapó śmierci u House'a.. to już jest świetne, czekam z drżeniem rąk na kolejną cześć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin