Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

(Nie)Szczęśliwy wypadek [+13]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hambarr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:16, 31 Sie 2010    Temat postu: (Nie)Szczęśliwy wypadek [+13]

Cytat:
Fik ten opublikowalam już kiedyś na innym forum. Teraz wstawiam go tutaj, z nadzieją że umilę komuś dzień, lub dam okazję do napisania jakiegos komentarza, który rozjaśnił by mi bardziej w czym tkwi mój antytalent Jest on chyba jedyna (w miarę)strawną rzecza jaka udało mi sie popełnić
mam nadzieję, że nie będziecie mieć niestrawności



(Nie)Szczęśliwy wypadek CZĘŚĆ 1

To był zwyczajny, typowy dzień w PP Hospital. Dochodziła już 11-sta, co było późną porą dla tych którzy mieli w zwyczaju pojawiać się w pracy punktualnie, i wczesną dla doktora House’a, który dopiero niedawno do niej dotarł. Na dworze było pochmurnie i szaro, co nie sprzyjało nastrojom. House zdarzył rozłożyć się przed telewizorem i nastawić ulubiony serial, Wilson przepisywał recepty dla swoich pacjentów, Cuddy siedziała na nudnym zebraniu zarządu, Forman penetrował dom pacjenta, podczas gdy 13 i Kutner testowali próbki „wszystkiego” na obecność „czegokolwiek”, „na wszelki wypadek”. Chase przygotowywał się do jakiejś rutynowej operacji, Cameron zszywała pocięte głowy, a pacjent Housa umierał aktualnie od sterydów, których podanie jak zwykle okazało się złym posunięciem.
I wydawało się, że tylko kraksa autobusu albo epidemia ptasiej grypy mogłaby zakłócić monotonność tego dnia…
…Tymczasem gdzieś na tyłach szpitala dwóch pielęgniarzy pomagało rozpakowywać ciężarówkę z ekwipunkiem medycznym…

- To chyba wszystko – odparł kierowca dostawczej ciężarówki patrząc na listę. – Zaraz, zaraz…jeszcze coś…te dwie duże butle.
- Co? – jeden z pielęgniarzy był wyraźnie znużony tym dniem, i perspektywą wnoszenia dwóch wielkich ( i na pewno ciężkich) butli z gazem do magazynu.
- Po co doktor Cuddy miałaby to zamawiać? – dodał drugi pielęgniarz.
- Chłopaki. Ja tylko wykonuję moją pracę – kierowca wzruszył ramionami.
- Ale co w nich w ogóle jest?
- Hmm.. – przewoźnik zaczął przeglądać listę – Nie napisali. Bierzecie to czy nie? Tak czy inaczej muszę to tu wyładować.
- Dobra, spoko, już bierzemy – pielęgniarze zaczeli wyciągać butle, co nie było łatwe. Były naprawdę ciężkie.
- Po co do cholery ten głupi gaz? – odparł jeden z nich, łapiąc oddech ledwo co.
- zaraz to sprawdzimy – odpowiedział mu drugi.
Zanieśli butle do magazynu i postawili obok reszty wyładunku.
- Musi tu gdzieś być jakaś nalepka – jeden z nich zaczął szukać oznaczenia. – O jest! „gaz rozśmieszający. Trzymać z dala od dzieci. Nie wpuszczać do pomieszczeń o zamkniętym obiegu powietrza. NIE WDYCHAĆ W NADRMIERNYCH ILOŚCIACH”.
Oboje się roześmiali.
- Po co im to?
- Chyba na stomatologiczny, nie? Słyszałem, że tam go używają.
- Sprawdzimy czy działa?
- Zwariowałeś? Cuddy nas zabije!
- Nie dowie się. No dalej. Zawsze chciałem zobaczyć jak to działa, a ty nie?
Pielęgniarz podrapał się po głowie z tępym wyrazem twarzy.
- Yyyy…jasne, że tak. Dobra, jak to się otwiera?
- Chyba tu. Trzeba pociągnąć…
- Raczej przekręcić – dodał drugi, ale za późno. Zawór od butli odpadł, poturlał się po najbliższa szafę, a gaz zaczął w ekspresowym tempie wydostawać się na zewnątrz.
- Co zrobiłeś!?
- Nie wiem! To nie moja wina! Zwiewamy stąd!
Oboje wyskoczyli z magazynu zatrzaskując za sobą drzwi.
- Zwariowałeś? A ja to się wydostanie?
- Nie panikuj. Przecież nie jest palny. Wszystko wywietrzeje do jutra, a jak coś to zwalimy winę na tamtego kierowcę.
Drugi pielęgniarz rozważał to przez chwilę.
- Ok.
- To ok. Idziemy na kawę?
- Jasne.

Tymczasem gaz z butli wypełnił cale pomieszczenie, dotarł do wentylacji i zaczął rozprzestrzeniać się dalej. Wędrował sobie wpadając najpierw do łazienek i schowków, potem kolejno na parter szpitala. Sunął niepostrzeżenie i rozsiewał dobry nastrój i uśmiech, niczym święty Mikołaj….


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hambarr dnia Czw 12:28, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:51, 31 Sie 2010    Temat postu:

Fajny pomysł i całkiem sympatyczne wykonanie!
A zdanie:
Cytat:
a pacjent Housa umierał aktualnie od sterydów, których podanie jak zwykle okazało się złym posunięciem.

rozwaliło mnie po prostu

Na razie jeszcze zbyt wiele nie wiadomo, więc czekam na ciąg dalszy i opis działania owej szczególnej substancji na znudzonych jak dotąd pracowników PPTH


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hambarr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:53, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Czerwono-Zielona dziekuję za komentarz W takim razie wrzucam dalej

CZĘŚĆ 2

- Czy jeszcze jakieś wnioski?
Cuddy prowadziła nudne cotygodniowe zebranie zarządu szpitala. Była już strasznie zmęczona, mimo, że nie było jeszcze południa. To wszystko przez Housa- co tydzień musiała wysłuchiwać co najmniej tuzin skarg na niego i co gorsza wymyślać coraz nowsze wymówki czemu jeszcze go nie zwolniła.
- Tak, ja mam sprawę – powiedział doktor Jefferson. Cuddy przeklneła go w duchu. „To zebranie nigdy się nie skończy” – pomyślała.
- Przepraszam państwa, może krótka przerwa?
Członkowie zarządu zgodzili się niechętnie, a część z nich poczłapała leniwie po kawę. Cuddy wzięła torebkę i skierowała się w stronę łazienki. Gdy do niej weszła odetchnęła z ulgą. „Co za koszmarny dzień. I ta pogoda…”. Zamknęła oczy i postanowiła się uspokoić. Wdech, wydech… Raz, dwa… Nie wiedziała dlaczego, ale naprawdę poczuła się lepiej. Dużo lepiej. Spojrzała w lustro i poprawiła makijaż. Aż dziwne, jak kilka porządnych wdechów może poprawić humor.

Cuddy wróciła na zebranie pełna życia. Większość lekarzy przyglądało się jej z podejrzliwością, a doktor Nelson przyszła na myśl scena z Pulp Fiction, kiedy Uma Thurman idzie do łazienki tylko po to żeby zażyć działkę koki.
- Doktorze Jefferson? – Cuddy wyrwała wszystkich z tego stanu.
- Tak?
- Miał pan jakiś wniosek.
- A…tak – Jefferson spojrzał w leżące przed nim papiery - Chodzi o doktora Housa. Znów korzysta z rezonansu bez kolejki. Nie rozumiem, czemu pani…
- Właściwie – przerwała mu Cuddy bujająca się na obrotowym krześle. – To chyba dlatego, że go lubię.
Jefferson wpatrywał się w nią ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy.
- Sadzi pani, że to powód..
- Mam pomysł – przerwała mu. Przestała bujać się na krześle i oparła łokciami o blat stołu. – Zróbmy sobie dzisiaj wszyscy wolne! – Nagle zaczęła być bardzo zadowolona ze swojego pomysłu. A co lepsze zauważyła, że reszta zarządu popada w równie dobry nastrój…


W tym czasie House lenił się w swoim gabinecie. Właśnie skończył się odcinek jego ulubionego serialu i nudził się nie miłosiernie. Nie miał nawet kogo denerwować. Cuddy była na zebraniu i, nauczona poprzednimi doświadczeniami, przed wejściem do sali konferencyjnej postawiła ochroniarza. Kaczuszki siedziały w laboratorium a Wilson..
- Wilson!- House poderwał się z miejsca i pokuśtykał w stronę balkonu. Widział przez szybę, że Wilson przekazuje jakiemuś pacjentowi nowe wieści co do jego leczenia, więc wziął kartkę, napisał „Ile jeszcze??” i przyłożył do szyby. Wilson spojrzał na niego z miną typu „House!” i wrócił wzrokiem do pacjenta.
- Kurcze – pomyślał Greg – muszą umierać akurat w przewie na lunch?
Wziął laskę i postanowił zjechać na dół pooglądać monster trucki na porządnej plazmie.


Rozweselona i szczęśliwa Cuddy, po niezwykle udanym zebraniu które teraz przeszło na mniej oficjalna fazę, udała się do swojego gabinetu. Po drodze podśpiewywał pod nosem. Pchnęła drzwi i tanecznym krokiem weszła do środka. Okrążyła biurko i usiadła na fotelu. Włączyła komputer, wpisała hasło. Czekając aż wszystko się włączy, sięgnęła pod słuchawkę i wybrała numer wewnętrzny 69.
- Doktor Cuddy. Poproś Cameron….Tak poczekam…Hej Cameron, dużo dzisiaj pacjentów? Nie?...tak wszystko ok., chciałam się tylko spytać czy aby się nie przepracowujesz…wiesz w końcu piątek, myślałam, że może ty i Chase chcecie gdzieś wyjść, czy coś. Więc może weź wolne.
Odłożyła słuchawkę i zaczęła buszować po necie.


Na ostrym dyżurze Cameron stała ze słuchawka w ręku. Przez chwilę patrzyła się na nią z niedowierzaniem po czym wzruszyła ramionami i odłożyła na miejsce. „W sumie ma rację, powinnam zrobić sobie wolne”. Skręciła w stronę szatni, ale zatrzymała się. Spojrzała na zegarek. „Hmm…12.30. Chase powinien skończyć za pół godziny. No to najpierw lunch. Mam ochotę na coś niezdrowego”.


House wyszedł z windy na parterze i kierował się w stronę pokoju lekarskiego, żeby "pożyczyć" czyjś obiad. Zrobił kilka kroków od windy, po czym się zatrzymał.
- Coś tu nie tak – powiedział do siebie i cofnął się. Spojrzał w stronę sali konferencyjnej. Panowała tam wesoła atmosfera. Ktoś śmiał się z czyjegoś dowcipu, a główna księgowa flirtowała z chirurgiem. House zmarszczył czoło. „Przecież ona go nie cierpi”- pomyślał i próbował wejść do Sali, ale zatrzymał go ochroniarz.
- Sorry stary, ale nie możesz wejść. Zakaz doktor Cuddy.
House spojrzał mu w oczy.
- Sorry stary? W tamtym tygodniu nazwałem Cię dupkiem!
Ochroniarz roześmiał się przyjaźnie i poklepał Housa po plecach. – Niezłe poczucie humoru – dodał.
House poczuł się zbity z tropu, o ile to u niego możliwe. Rozejrzał się dookoła czy aby nie jest w ukrytej kamerze, albo to nie jakiś Cuddy –podstęp. Nikt w głównym holu nie wyglądał podejrzanie, więc stwierdził, że ochroniarz to po prostu idiota i udał się do pokoju lekarskiego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hambarr dnia Śro 10:55, 01 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:40, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Zapowiada się fajnie.
Później napiszę coś konkretnego.
Zajrzyj tutaj:
http://www.housemd.fora.pl/inne,23/font-color-green-uwagi-organizacyjne,7937.html
Brakuje ci ramki wiekowej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasiek
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 7864
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Ikerowej rękawicy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:05, 01 Wrz 2010    Temat postu:

Fajnie napisane, z humorem. Idealnie poprawia samopoczucie w takie pochmurne dni jak dziś

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hambarr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:30, 02 Wrz 2010    Temat postu:

InvisibleCone, dzieki już dodałam

CZĘŚĆ 3

Cuddy siedziała przy biurku pisząc na komputerze.
Drogi Pamiętniczku!
Poczułam, że to dzisiaj. Tyle czasu czekałam na ten dzień, żeby poczuć się na siłach na tyle aby naprawić mój błąd. Dzisiaj mu powiem. Powiem mu to co miałam powiedzieć wtedy gdy pozowaliśmy z dyplomami lekarskimi do zdjęcia. To co miałam mu powiedzieć gdy wysadził pół budynku akademii na laboratoriach i wszystko było niebieskie przez tydzień. To co miałam mu powiedzieć gdy urządził kisiel- party w akademiku. Nie wiem co się stało, ale czuje, że to musi wydarzyć się dzisiaj…

Wstała i z uśmiechem od ucha do ucha, powędrowała do gabinetu Housa.


Greg wszedł do pokoju lekarskiego w poszukiwaniu rozrywki. Skoro i tak nie miał co robić, to mógł nie robić nic w miękkim fotelu, wszamając czyjąś kanapkę. Niestety gdy tylko przeszedł próg, jego plany legły w gruzach. Wszystkie fotele były zajęte, a w TV leciała liga mistrzów.
- Jezu! Wszyscy naraz zmądrzeli i zaczeli nie słuchać Cuddy?? – tą kwestię powiedział cicho do siebie - Co wy tu wszyscy robicie? – a ta wykrzyczał w stronę tłumu.
Tylko jeden z pielęgniarzy odwrócił się i powiedział rozkojarzony:
- Co?
House zignorował go i spojrzał po sali. Na drugim końcu zobaczył 13 i Kutnera objadających się z reszta personelu szpitalnego.
- I co WY tutaj robicie! – krzyknął w ich stronę.
Na jego widok kaczuszki zerwały się w pośpiechu i podbiegły do Housa, stając w szeregu niczym żołnierze meldujący się kapitanowi. Greg spojrzał na nich mobilizująco.
- Czy nie mówiłem, że macie być w laboratorium?
- Już skończyliśmy badania. Pacjent ma twardzinę – odpowiedział Kutner - szukaliśmy Cię, żeby Ci powiedzieć, ale…
W tym czasie 13 wyciągnęła z kieszeni czerwonego lizaka, odpakowała i podała Kutnerowi, który nie przestawał mówić.
-…no i wtedy minęliśmy Cameron, ale ona powiedziała, że nie widziała cię od wczoraj i żebyśmy spytali…
13 wyciągnęła z kieszeni następnego lizaka i odpakowała go z zamiarem natychmiastowego zjedzenia. House wpatrywał się w niego.
- Skąd to masz?? – krzyknął, przerywając Kutnerowi jego wywód.
Remy spojrzała na niego oczkami przestraszonego szczeniaczka.
- No co? Cuddy rozdawała w holu – wzruszyła ramionami – Chcesz?
Celowała teraz w Grega następnym czerwonym jak krew tętnicza lizakiem który wyciągnęła z kieszeni. Już miał powiedzieć jej co myśli o tej lizakowej profanacji i zakończyć te wygłupy, gdy nagle z jego ust wydobyło się…
- Tak, dziękuje.
Już miał dodać jakiś sarkazm, żeby uratować się w ich oczach, ale13 go uprzedziła.
- Nie ma za co. Pomoże Ci na nogę.
W jego głowie cisnęły się myśli. „Na nogę, tak jasne. Jak Cuddy może rozdawać MOJE lizaki po szpitalu. Tym idiotom. Ja im…” Jednak te myśli nie miały takiej siły przebicia jak zwykle. Zamiast tego House uśmiechnął się. „Czemu ja się tak kretyńsko dobrze czuję?” Po czym popatrzył na rozweselony tłum i stwierdził, że musi znaleźć Lisę. Nie obchodziły go już lizaki. Po prostu miała dziś bardzo ładną bluzkę…


Cuddy nie zastała Housa w jego gabinecie, ale gdy wracała spotkała Chase’a.
- Hej! –powiedziała na przywitanie.
Chase spojrzał na nią podejrzliwym wzrokiem.
- Hej?
- Jak minął dzień?
- Nieszczególnie ciekawie. Cały dzień na operacji.
- Aha – odpowiedziała z uśmiechem.
Chase popatrzył na nią zdezorientowany i skręcił drugim korytarzem.
Lisa wcisnęła guzik windy. W tym momencie drzwi otworzyły się i zobaczyła przed sobą Housa. Spojrzeli na siebie, ale zamiast rutynowych docinek House powiedział:
- Witaj Lisa!
- Witaj Greg! Chcesz poczęstować się Vicodinem? – mówiąc to wyciągnęła z kieszeni pomarańczową fiolkę.
- Nie dziękuję. Jakoś dzisiaj noga w ogóle mnie nie boli.
Uśmiechnął się do niej.
- Może pójdziemy coś zjeść razem?
- Świetny pomysł! – ucieszyła się.
Tej rozmowie przyglądał się Wilson, który właśnie wyszedł ze swojego gabinetu. Wyglądał jakby zobaczył ducha…
- O! Wilson! – House zauważył przyjaciela – Może zjesz z nami lunch?
Teraz zarówno on jak i Cuddy patrzyli na Wilsona z minami 6 latków, którzy właśnie rozpakowali swoje gwiazdkowe prezenty.
Wilson zemdlał.
- Zabierzmy go do pokoju lekarskiego. Zaraz mu się polepszy. – dodał House z uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Hambarr dnia Czw 12:31, 02 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:07, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Skomentuje o przeczytam koło 20:00.
Już nie mogę się doczekać.
---------------------------------------
Dobry pomysł na fika.
Na pewno bardzo oryginalny i zabawny.
Dobrze i lekko się czyta.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez InvisibleCone dnia Nie 12:13, 12 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hambarr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:53, 05 Wrz 2010    Temat postu:

CZĘŚĆ 4

House i Cuddy wpakowali Wilsona do windy i zjeżdżali na dół. Cuddy widziała już świat jak przez mgłę i różowe słonie, a House praktycznie cały czas widział tylko jedno – jej tyłek. Spojrzała w jego stronę.
- House
- Cuddy – odpowiedział, przenosząc wzrok na jej dekolt.
- House
- Cuddy….
Drzwi windy otworzyły się.
- House! Natychmiast do mojego gabinetu!
- Co? – odpowiedział lekko zbity z tropu.
Złapała go za rękę i pociągnęła w stronę pokoju….


W tym czasie Kutner i 13 szykowali niespodziankę dla szefa.
- Jesteś pewien, że to mu przypadnie do gustu?
- Jak nigdy w życiu – odpowiedział Kutner, mocując kulę dyskotekową nad stołem.
- Zastanawiam się, gdzie wstawimy stół do bilarda…
- Będzie musiał zostać w jego gabinecie, żeby rura do tańca się zmieściła. Chyba musimy usunąć ten regał z książkami.
- Masz rację. Gdzie jest Forman? Przydałby się.
- Raczej. Sam nie wniosę na górę tych automatów do gry…


Cuddy wciągnęła Housa do gabinetu po czym zamknęła drzwi na klucz i zaczęła szukać czegoś gorączkowo w biurku, wywalając szuflady na zewnątrz. Greg patrzył na nią z zachwytem.
- Znalazłam! – powiedziała z szatańskim uśmieszkiem. Zasłoniła żaluzje i podeszła do niego pokazując dwa skręty.
- Trzymałaś je tutaj cały czas? – w jego głosie było wręcz słychać satysfakcję. Wyobrażał sobie ją na haju.
Nie odpowiedziała tylko wręczyła mu jednego, wyciągnęła zapalniczkę i podpaliła oba skręty. Zaciągnęła się. Spojrzał w jej oczy.
- Przyznaj się. Trzymałaś je, bo miałaś nadzieję, że kiedyś mnie naćpasz.
Odpowiedziała tym samym spojrzeniem.
- Nie muszę.
Złapał ją w tali i zdecydowanym ruchem pociągnął w swoją stronę. Ich wargi złączyły się. Ale nie tak jakby całowali się po raz pierwszy. Ich pocałunek nie był lekki, delikatny ani subtelny. Był namiętny. Przez duże „N”. Stali tam tak długo, że skręty wypaliły się i popiół opadł na miękki dywan.
Cuddy przerwała pocałunek.
- Muszę Ci coś powiedzieć…
- Ja Tobie też.
- Ty pierwszy.
- Nie. TY.
- Ty.
- Panie przodem.
- Dobrze. Powiedzmy to jednocześnie.
- Raz…..Dwa….
- Masz boski tyłek – powiedzieli jednocześnie i niemal natychmiast rzucili się sobie powrotem w objęcia…


Wilson obudził się pod stołem do piłkarzyków w pokoju lekarskim. Strasznie bolała go głowa. Nie miał bladego pojęcia gdzie jest i jak się tu znalazł. Pamiętał tylko ten straszny sen w którym House i Cuddy…Nagle usłyszał jakieś odgłosy. Wyczołgał się spod stołu i zobaczył że to dwóch lekarzy gra na Xboxie.
- Przepraszam - zwrócił się w ich stronę – czy tu była jakaś impreza?
- Nie przeszkadzaj. Właśnie go ogrywam.
- Ty mnie? Jeszcze zobaczymy – opowiedział drugi.
Wilson chciał spytać o coś więcej, ale zrezygnował i wyszedł z pokoju z zamiarem powrotu do swojego gabinetu. Nagle poczuł się zadziwiająco lepiej niż tego okropnego ranka. Na tyle lepiej, żeby wpaść do stołówki i sprawdzić czemu puszczają tak głośno tę muzykę…


Chase właśnie skończył kolejną, i ostatnią dziś operację i skierował się do stołówki. To był długi i ciężki dzień i miał nadzieję odpocząć. Gdy przekroczył próg stołówki ujrzał coś niesamowitego: było tam jakieś ¾ personelu szpitalnego. I może nawet nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że wszyscy tańczyli między stołami, albo na nich, częstowali się bufetowym jedzeniem i w dodatku puścili na cały głos jakąś starą płytę Abby, urządzając sobie karaoke. Chase stanął jak wryty, a jego dolna szczęka zaczęła się powoli osuwać ku ziemi.
W tym momencie znikąd pojawiła się Cameron.
- Witam doktorze Chase – powiedziała zalotnie, kładąc mu rękę na piersi.
Chase nawet na nią nie spojrzał, tylko dalej wpatrywał się bawiącemu się tłumowi.
- Allison! Co się tutaj dzieje??
Cameron dalej wpatrywała się w niego.
- A takie tam… - machnęła ręką na tłum – Może zjemy razem lunch?
Chase nie spuszczał oczu z tłumu, który wydawał się coraz bardziej rozentuzjazmowany.
- Lunch?...Tak…
Dalej nie mógł uwierzyć własnym oczom, tym bardziej, że Wilson właśnie wdrapał się na stół i śpiewał do bagietki „ Queen”. Po chwili dodał:
- ….Ale chyba i tak nic dla nas nie zostało…Czy ktoś ma urodziny czy coś?
- Nie szkodzi – odparła Cam – możemy sobie coś odgrzać…np. pizze. Złapała Chase’a za fartuch i pociągnęła za sobą na korytarz.
- Co? Pizza.. – powiedział do siebie i pierwszy raz od 5 minut spojrzał jej w oczy. Świeciły jakoś znajomo, a uśmiech nie znikał z jej twarzy.
- Alli, no co ty… - uśmiechnął się do niej, widząc jak zjada go wzrokiem – Chcesz tutaj…serio…
Nie zdarzył dokończyć, bo przerwała mu, okrywając usta pocałunkiem i pchnęła go w stronę schowka na miotły. Odwzajemnił pocałunek i zatrzasnął za sobą drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hambarr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:26, 07 Wrz 2010    Temat postu:

CZĘŚĆ 5

„Ok. Istnieje jakieś dziwne przekonanie, że Chase i Cameron uprawiają sex zawsze w miejscach typu schowek ze środkami myjącymi, zaś House i Cuddy, jeśli kiedykolwiek to zrobią, na pewno będzie to winda, biurko lub gabinet któregoś z nich. I chociaż to przekonanie to tylko mit, krążący wśród fanów, to akurat w tym wypadku wyjątkowo się sprawdza. Nie dlatego, że Cameron ma zamiłowanie do pojękiwania między koszem a płynem do mycia szyb, ale trzeba przyznać, że ciemne, ciasne pomieszczenia jakoś zawsze wpadają pod rękę gdy ma się ochotę na lunch. Jeśli zaś chodzi o Housa i Cuddy…cóż. Z doświadczenia doskonale wiedzą, ze miękki dywan jest lepszym do tego rozwiązaniem niż stojak na miotły, niewygodnie wciskający się w tyłek…”
- „Podręcznik Napalonego Housomaniaka”


… Od drzwi gabinetu Cuddy sprawy wyglądały następująco – marynarka, żakiet, koszula, bluzka, spodnie…biurko Cuddy. Spod niego było widać tylko ich nogi. Dalej ich ciała na miękkim dywanie. Rozwichrzone włosy Lisy rozrzucone pomiędzy wywalonymi z biurka szufladami. Porozrzucane papiery, rozbitą lampkę i resztki czegoś co kiedyś było bardzo drogą, chińską ozdobą z porcelany, która została zrzucona z mebla tyłkiem dyrektorki szpitala. Teraz leżeli oboje niczym para hipisów, popalając trawę.
- Jak za dawnych czasów, nie? – powiedział House, zaciągając się.
- Ha.Ha – skomentowała karykaturalnie – wtedy nie paliłam. Byłam grzeczna.
- Nie paliłaś, bo nie miałaś za co – odpowiedział w typowy dla nego sposób.
- Nie wymądrzaj się, tylko oddaj skręta – wyrwała mu go z ust – To mój ostatni. Fundusze szpitala się skończyły.
- To teraz już wiem, ale czego w zeszłym miesiącu odcięli nam kablówkę – odparł House – Nie możesz zaoszczędzić trochę na wacikach? Moi pacjenci w ogóle ich nie zużywają. Tak naprawdę Chase to robi.
- To może lepiej zacznę oszczędzać na Vicodinie? – uśmiechnęła się do niego zadziornie.
Spojrzał jej w oczy.
- Tylko jeśli będę miał taką opiekę medyczną przez 24 godziny na dobę.
W tym momencie to gabinetu wpadł Wilson. Miał na sobie czepek pielęgniarki a w ręce butelkę w której przygotowuje się leki. Chociaż jego stan wskazywał na inną jej zawartość. Wszedł do gabinetu, zauważył zawartość dywanu, przetarł oczy, wyszedł, wszedł ponownie i wreszcie zdał sobie sprawę z tego co widzi.
- Jak mokłes Grek?! – wykrzyczał
House, który kompletnie zdezorientowany chwycił jakiś pobliski kawałek materiału zasłaniając się nim, odpowiedział:
- Że co?
- Jak Mo..głeś? – Wilson wyseplenił po sylabie. – Tak cię kochałem. Nafet zrobiłem ci Vicodin w płynie – w tym momencie uniósł butelkę i zaprezentował. – A ty zamiast być z najlepszym kumplem, palisz skręty z wrogiem! I nawet się nie podzielisz! Koniec z nami!
Obrócił się i zatrzasnął za sobą drzwi. House i Cuddy spojrzeli na siebie zdezorientowani, gdy drzwi ponownie otworzyły się, pojawiła się w nich głowa Jamesa, który powiedział:
- I tak Chase ma ładniejsze włosy od ciebie!
Wystawił im język i wyszedł.



…i naciskam „zapłać”. Gotowe! – Trzynastka siedziała przy komputerze Housa. – O…oł. - zbliżyła się do monitora - Mamy problem!
Z drugiego pomieszczenia wyłonił się Kutner, a wraz z nim milion mydlanych baniek.
- Co za problem?
- Widzę, że maszyna do robienia piany działa. Super…. Ale wracając do sprawy- hajs na koncie Housa się skończył.
Kutner nie wyglądał na zbytnio zmartwionego.
- Zawsze możemy coś sprzedać – spojrzał na Remy z szatańskim uśmieszkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr dom
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:44, 09 Wrz 2010    Temat postu:

Super fik . Ja chce kolejne części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hambarr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:58, 09 Wrz 2010    Temat postu:

dr dom napisał:
Super fik . Ja chce kolejne części

no nareszcie ktoś się odezwał, bo nie wiedziałam czy sie podoba czy nie

CZĘŚĆ 6

Natężenie gazu rozśmieszającego w schowku sprzątaczki było przeciw proporcjonalne do natężenia światła i wprost proporcjonalne do natężenia głosu Cameron.
Nagle odezwał się pager.
- Bii! Bii!
- Cholerny pager! - wkurzył się Chase.
- Nieważne - uspokajała jego współtowarzyszka, zanurzając palce w jego włosach.
- Bii!Bii!
- Dobra znajdź go. Jak będzie tak piszczał cały czas to ktoś zauważy, że tu jesteśmy.
- Myślę, że to przez piski kogoś innego cały szpital i tak wie gdzie jesteśmy - dodał Chase, szukając po omacku urzadzenia. - Dobra mam.
- Jesli to House, zabije go. Zawsze ma "idealne" wyczucie czasu.
Pager wyswietlił wiadomość: "Gabinet H. Szybko. Cuddy"
- To Cuddy! Szuka nas! Ubieramy się!



Cameron i Chase wpadli do gabinetu Housa.
- Yyy...Cuddy nas tu wezwała?
House bujał się wygodnie na metalowym, barowym krześle, obok sziszy i butelki burbonu. Wyciągnął czerwonego lizaka z buzi i popatrzył na kaczuszki.
- Co wy robiliscie?
- Nic takiego - odpowiedziała szybko Cam z miną niewiniątka, chociaż jej rozwichrzone włosy odpowiadały na to pytanie zupełnie inaczej. Spojrzała ukradkiem na Chase'a, próbujac ukryć uśmiech.
- To dlaczego zamieniliście się ciuchami?? - Diagnosta spojrzał na nich pytająco.
Cameron i Chase spojrzeli na swoje stroje.
- A ja się dziwiłem co mnie tak uwiera w...
- Taka nowa moda - Cameron nie umiała wymyslić w tym momencie niczego sensownego. Chirurg popatrzył na nią ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Fajna rura - dodał po chwili, odwracając zainteresowanie na nowy wystrój gabinetu.
- No to gdzie jest Cuddy? - lekarka zwróciła się do szefa, próbując zmienić temat.
- Poszła się pakować. Kazała wam przekazać, że macie zająć się imprezą.
- Impreza! - ucieszył się Chase, podnosząc w akcie radości ręce do góry i tym samym wydzierając w za małym na niego fartuchu Cam, wielką dziurę pod pachą.
Ona równiez nie kryła entuzjazmu. - Super! A jaka to okazja?
- Ja i Lisa wyjeżdzamy na wyspy Hula-Hula - odpowiedział spokojnie House i udał się do wyjścia. - Aa...i kupcie Wilsonowi jakiś fajny prezent ode mnie. Wiesz..i do tego z jakąś..taką...miłą kartką. - rzucił jej kartę kredytową i wyszedł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hambarr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:14, 12 Wrz 2010    Temat postu:

CZĘŚĆ 7

Chase i Cameron siedzieli przy laptopie w gabinecie szefa i "próbowali" kupić coś na imprezę. "Próbowali" bo jakoś nie szczególnie mogli się tego dnia skupić.
- Ale się rozmazują te litery - narzekała lekarka, siedząca na podłodze (jedynym elemencie gabinetu, który pozostał nie naruszony w porównianiu z pierwowzorem).
- Wiedziałeś, że na e-bayu można kupić rezonans magnetyczny?
- Super! No to mamy prezent dla Wilsona - podsumował chirurg bawiąc się wieżą z wejściem na 12 płyt.
- Co ty robisz? Mógłbys mi pomóc! Co mam wybrać: "Yummy barmani" czy "Śpiewający kelnerzy"?
Chase podszedł do laptopa i spojrzał z krzywa miną na zdjęcia umięśnionych barmanów.
- Uh. Może lepiej jakieś tancerki hula?
- Oni jadą na wyspy Hula! Niepotrzebne im je tutaj.
Lekarz wzruszył ramionami i oglądał dalej wystrój pomieszczenia.
- Wow. Wiedziałaś że House ma maszynę do robienia dymu? - zaczął przyciskać na niej wszystkie dżwigienki.
Cameron zignorowała go, dalej szperając w sieci.
- Nie no. Limit na karcie Housa się skończył. Musimy radzic sobie inaczej.
Spojrzała na kłeby dymu wydobywające się z drugiego pomieszczenia.
- Chase?
Cisza.
- Chase! Szlag by to! - wpadła w epicentrum zdarzenia i potkneła się o chirurga leżącego na ziemi. Przeciągneła go za nogi na korytarz i zaczeła reanimowac metodą usta-usta, gdy nagle o mały włos nie została rozjechana przez......rezonans magnetyczny.
- Ej! - krzykneła na niego.
Zza urzadzenia wyłoniła się 13, Kutner z masłem orzechowym na twarzy i 3 inne osoby.
Remy podeszła do leżącego Chase'a.
- No wiesz co?! Moglibyście się obmacywać gdzieś indziej niż na środku przejścia.
Cameron dalej reanimowała, i po chwili ofiara dymu dyskotekowego zaczeła się wybudzać.
- Nie musicie mnie za to atakowac rezonansem - odpowiedziała koleżance.
- My go przenosimy.
- Gdzie?
- Na pocztę - odpowiedziała z dumą. - Opchnelismy go w necie, żeby mieć kasę na....Kutner, na co?
- Na masło orzechowe? - niepewnie odpowiedział hindus.


Dochodziła 16-sta, gdy Taub wszedł do szpitala. Obmyślał właśnie jak wytłumaczy szefowi, że dopiero jest w pracy, gdy zderzył się z Cuddy niosącą stos papierów.
- Auuu..
Papiery posypały się po całym holu.
- Przepraszam Dr.Cuddy. Naprawdę nie chciałem.
Zaczął nerwowo zbierać dokumenty.
- Ależ nic się nie stało, nie przejmuj się - rzuciła Lisa, pomagając mu zbierać. Lekarz podniósł wzrok i zobaczył swoją szefową w mikro-mini i niewyobrażalnie wydekoltowanej bluzce. Mimo, że się starał nie mógł oderwać wzroku od brunetki. Na szczeście tego nie zauważyła. Za to zauważył to House, który właśnie wyszedł z windy. Podszedł do Cuddy i pomógł jej wstać.
- Taub! Co ty tu robisz tak pózno?
- yyy...tak wiem...bo ja..musiałem.... - bluzka Lisy mu w tym wcale nie pomagała.
- No własnie - podsumował tych kilka głosek Greg - następnym razem zostań w domu z żoną i sobie dobrze... - w tym momencie Cuddy przywaliła mu łokciem w brzuch.
- Chyba nie musisz byc taki dosadny.
House objał ja ramieniem i przyciagnał do siebie. Wygladali jak para z "Grease".
Taub przyglądał się wszystkiemu zakłopotany , nerwowo spogladając na prawo i lewo. Greg przechylił Cuddles do tyłu i złożył na jej ustach długi, namietny pocałunek. Odwzajemniła go i złapała za kołnierzyk, uniemożliwiajac mu wycofanie się. Gdy oparła sie o blat recepcji i zarzucła mu ręce na szyję Taub utracił wszelkie nadzieje na kontynuowanie tej konwersacji i wycofał się do pokoju lekarskiego mowiąc do siebie:
- Muszę się napić...


Biorąc poprawkę na poziom głupawki jaki obecne panował w szpitalu, po bardzo długich i wymagajacych naprawdę ciężkiego wysiłku umysłowego negocjacjach, udało się ustalić Cameron i 13, że rezonans który chcą sprzedać to ten sam ktory chcą kupić i można go od razu odstawic pod gabinet Wilsona.
Gdy Allison wieszała na nim czerwona kokardę, 13 popatrzyła na jej smukłą talię widoczną spod za dużego, męskiego fartucha Chase'a i powiedziała:
- Podobają mi się twoje włosy, Cam. Może masz ochotę na drinka?
Oczywiście znana ze swojego zdrowego rozsądku, logicznego myślenia i przywiązania do swojego chłopaka (nie mowiąc już o sprawach czysto technicznych) Cameron nie mogla odpowiedziec nic innego jak:
- Chętnie.
I obie znikneły w korytarzu.
Moze Chase by sie całą sytuacją przejał, gdyby nie przyszła mu do głowy genialna myśl, że ma jedyną, niepowtarzalną okazję aby bezkarnie pomacac markery Housa XD


"House i Cuddy.
Mam waszego pracowika. Poddajcie się i oddajcie zioło i ciastka a nic mu nie będzie.
Wilson"

Greg i Lisa patrzyli na kartkę przyklejona do drzwi jej gabinetu.
- Co teraz? - spytała całkiem na serio.
- Hmm...- zamyślił się. - Jeśli ma Cameron, to nie ma sie czym martwić, bo prędzej zwariuje, niż z nią wytrzyma, 13 sobie poradzi, a Kutner...no trudno. Przynajmniej umrze w imie naszej miłości.
- Jak w filmach Bollywood.. - westchneła Lisa. - A Chase?
House spojrzał na nia pytająco.
- A jeśli to Chase?
- James nie jest tak głupi, żeby myśleć że damy za niego okup.
- A jesli on wie?
- O czym?
- No wiesz...
- Daj spokój. Wynajelismy bardzo dobrego aktora, żeby udawał jego ojca.
- Mam nadzieję że dobrego - odparła Cuddy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:00, 12 Wrz 2010    Temat postu:

Jak już wcześniej pisałam tekst bardzo pomysłowy i trochę szalony, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Ogólnie jest kilka literówek i czasem brakuje przecinka, ale mnie to w ogóle nie przeszkadza zwłaszcza, że sama nie jestem dobra w interpunkcji, a literówki każdemu się zdarzają.
Jeśli chcesz możesz zajrzeć tu: http://www.housemd.fora.pl/sprawy-organizacyjne,35/font-color-red-bank-bet,3634.html

I na koniec próbowałam jeszcze wybrać jakiś najlepszy fragment i wybrałam to:
Cytat:
Mam waszego pracownika. Poddajcie się i oddajcie zioło i ciastka, a nic mu nie będzie.
Wilson"

Wilson żąda zioła i ciastek.

Czekam na następne części.
Dużo weny życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hambarr
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2010
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:14, 15 Wrz 2010    Temat postu:

CZĘŚĆ 8

- Wilson otwórz! - House dobijał się do męskiej toalety.
- Macie to czego chciałem?
- Tak, ale chcielibyśmy porozmawiać!
- A własciwie Greg chciał! - dodała Lisa pokojowo.
Wilson uchylił drzwi i ich oczom ukazała się jego głowa umalowana bojowo pastą do zębów.
James, nie bądź dzieckiem - dyrektorka próbowała interweniować. - przecież to twój przyjaciel.
- Były przyjaciel, zdrajczynio! - wrzasnął i zatrzasnął drzwi.
Naćpane oczy Cuddy spojrzały błagalnie na diagnostę. Przewrócił równie naćpanymi oczami i wydał z siebie ciężkie westchnienie.
- Robię to tylko dlatego, że masz na sobie tę bluzkę.
Uśmiechneła się jak dziecko.
- To ja pójdę poszukać Chase'a.
House odwrócił się w strone drzwi.
- Wilson - zaczął -ja nie chciałem...wiesz..Lisa i ja..przecież wiedziałeś, że cos między nami jest. Zawsze możesz się przyłączyć jesli chcesz.
Wilson powoli wyszedł z łazienki.
- Kupiłem ci prezent - dodał Greg.
Wilson uśmiechnał się i poszedł za nim, zostawiając w toalecie unieruchomionego Tauba.

Cuddy biegła korytarzem szpitala zaglądając do każdego schowka na miotły, gdy mineła Kutnera.
- Widziałeś gdzieś Chase'a?
- Nie - Odpowiedział niosąc serpentyny - ale widziałem imprezę topless i własnie tam idę.
Lisa wparowała do gabinetu Housa i zobaczyła 4 strażaków i chirurga grającego w karty.
- Całe szczęście! - ucieszyła się przytulając go do dekoltu. - Tak się bałam!
Chase wyrwał się z jej objęć.
- Powiedziałem, że z Tobą nie rozmawiam, prawda? Dopoki nie pogodzisz się z Housem jesteśmy tylko znajomymi z pracy.
W tym momencie do pokoju wszedł Greg, Allison i Remy.
Chirurg widząc szefa chwycił markery leżące obok i przytulił je kurczowo do piersi. House zignorował to i powiedział cicho, spuszczając wzrok w ziemię:
- Pogodzilismy się z Cuddy. Na dobre.
Chase ścisnął wargi ze wzruszenia i usciskał niezbyt zadowolonego z tego faktu Housa.
- Dobra już dosyć.. Jestesmy w pracy.
Lisa spojrzała na niego karcąco.
Przewrocił oczami i dodał: - No i możesz się czasem pobawić markerami. Tylko zdejmij te babskie ciuchy. robisz mi wstyd.
Chase puścił Grega i odwrócił się w stronę swojej dziewczyny.
- Allison, poznaj moich rodziców.
Cameron zemdlała. 13 podniosła brwi i przez głowę przeszła jej podniecajaca myśl, że przespała się z przyszłą synową szefa. Cuddy usmiechneła się do swojego adoptowanego australijskiego syna, Greg spojrzał z obrzydzeniem na markery, a do sali wpadł Wilson z pytaniem:
- Idziecie? Impreza na dole a was nie ma.

***

Zapowiadał się piękny, ciepły wieczór, słońce chyliło się ku zachodowi, gdzy Forman wracał swoim fiatem 126p do szpitala. Spędził cały dzień szukając dowodów i pobierając próbki w domu pacjenta. Zdziwił się, że telefon milczał przez cały dzień, nikt ze szpitala nie dzwonił z wiesciami o pacjencie. Zajechał na szpitalny parking, a zamykając samochód zastanawiał się czemu nadal stoi tu tyle samochodów.
Drzwi holu rozsuneły się. Forman został brutalnie zaatakowany - najpierw przez piosenkę Britney, chwilę później przez intensywny niezindetyfikowany zapach, aż w koncu przez to co zobaczył.
Nad recepcją rozciągała się wielka, kiczowata wstęga z napisem "wszystkiego naj na nowej drodze życia" a pod spodem "sex is better than prosac", wszedzie roiło się od ludzi przystrojonych w swiecące gadżety, grupki stażystów próbowały pobić rekord świata owijajac Kutnera bandażem, woźny robił za DJ-a, Chase malował markerem kangura na ścianie, Cameron tłumaczyła mu coś z zapartym tchem, zaopatrzona w butelkę szampana, po Housie i Cuddy nie było sladu, a 13 dyskutowała z kimś kto najwyraźniej robił wszystkim drinki.
Forman spojrzał po sali.
Uniósł jedną brew. Zmarszczył czoło. Pokrecił głową i powiedział do siebie:
- Zostawić ich na jeden dzień....

I tak minał kolejny zwykły dzień w PP Hospital. Oczywiście nie licząc dnia po;) Szkoda tylko, że nie dowiemy się jaka była reakcja Wilsona gdy obudził się rano z tatuażem "Kocham Grega".
Na pośladku.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:17, 15 Wrz 2010    Temat postu:

Klepię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_sympatyczna_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Maj 2010
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:31, 16 Wrz 2010    Temat postu:

Ja również klepię,skomentuje jutro.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 23:33, 20 Paź 2013    Temat postu:

Największa schiza ever dlaczego ja nie trafiłam na to lata temu? Cuddy paląca zioło jest urocza LOVE

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez *Madziula* dnia Nie 23:35, 20 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin