Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Przekupić czas [P]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:56, 13 Cze 2010    Temat postu: Przekupić czas [P]


Zweryfikowane przez Czerwono-Zieloną

Witam serdecznie
Lojalnie ostrzegam, że to coś poniżej jest zdecydowanie OOC Może to tylko wina specyfiki rodzaju literackiego... Ale wierzcie, taką właśnie miałam wizję House'a i... No właśnie. Możecie podstawiać tam kogo chcecie - im więcej i dziwniej, tym lepiej!
(Nitka, tylko nie podpowiadaj! Gehenn, znów liczę na Twoją wizję! ).
Cokolwiek ktokolwiek napisze, będzie super!

Muszę jeszcze napisać jak powstał ów tforek... Otóż tworzę długaśnego fika, którego prawdopodobnie nigdy nie skończę... I któregoś dnia wkurzyłam się, że tak go piszę, i piszę, i skończyć nie mogę, i powiedziałam sobie: "Zamiast tego przydługiego opowiadania powinnam napisać wiersz. Wyraziłabym to samo, tylko szybciej, krócej i z mniejszą ilością nerwów...". Jak powiedziałam, tak też uczyniłam Proszę, oto on...





PRZEKUPIĆ CZAS

Usłyszał pukanie
otworzył więc zielone drzwi
nie wiedział - do jawy czy do snu
Wisiał w nich portret kobiety
oprawiony w dzikie melancholie
Jej znużony uśmiech
spadł
i leżał na progu
Podniósł go delikatnie
otrzepując z kurzu
zakrzepłych pragnień
Wtedy zapłonęły wspomnienia
jak wiatr
w jesiennych liściach pełnych krwi

- Wyjmij ze swych oczu spojrzenie
i zawieś w ramie mych ramion
nie będziemy już sadzić westchnień
w pustych załamaniach murów
Wyrzeźb
dłońmi moje oczy
ja wyrzeźbię oczami
twoje dłonie
Zeschłe płatki tęsknot
spadną pokruszone
na posadzkę wczorajszego dnia
Podejdź ciepłym dotykiem
pod mój pusty dom
wywołaj ptaki dzikie
o piórach rozmarzonych
niech uniosą w niebo
wszystkie czyny wyklęte
niech przyniosą deszcze
pijane
pustymi klepsydrami
Ja nieporadnie otworzę
drzwi skamieniałych lękiem nocy
kluczami nut i kropel
słonych
jak nasze wiersze
Połóż
źdźbła swych dłoni na oczach
aż popłyną strumieniem w jasny niebyt
w chwilę
niewykutą w czasie
w śpiew
czysty jak brzęk białego kryształu
Uchylimy
czarną zasłonę rozproszeń
Zapomnimy
żeśmy tylko dzieci nagie
błądzące w snach gorzkich
zatrutych dymem myśli niedorosłych
Obejmiesz moje twarze
swoim rozlanym mlecznie blaskiem
Zamkniesz w dłoni motyla
przędącego złotą nić
Perłowym pocałunkiem
rozkwitną twe usta
Kremowa muzyka
rozleje nasze serca
po łące nierozpisanych partytur
Rozpleciesz warkocze
opadłych śniegiem palców
rozrysujesz nimi żal
wędrówek samotnych gołębi
Rozmarzłe srebro skóry
rozpuści
stężałe ostrza czekania
Nie wypuszczę cię
z wnętrza dotyku -
pogańskiej świątyni
malowanej
modlitwą warg
Anielskie pieśni okolą nasze głowy
światłem nieprzemijania
Rozłożę cię na atomy wieczności
i zawieszę w przestrzeni wszechczasu
Będziemy oddychać
kosmosem
nierozszczepioną głębią ciał
wrzeniem dusz
rozżarzonymi skupiskami westchnień
rozprysłymi mgławicami szeptów
ugasisz moje usta
ogniem niewykrzyczanych słów
żarem powiek
gorączką nieistnienia świata
Zamkniesz mój ból swoim ciałem
prześnisz mój ból
snem
zamkniętych w klatkach smutnookich pawi
Rozedrzesz na pół moje ciało
kolcami zamyślenia porosłe
wyciągniesz zeń cienie utopionych księżyców
ich złote głowy zawiesisz na szyi
jak talizmany przyszłych przeczuć
Opowiesz mi bajki
wiekami uśpione
nakarmisz je
zapatrzeniem rzęs
ja ci zagram
muśnięciem palców
na harfie twoich włosów
na błyskach kropli deszczu
z marzeń dziecięcych spadającym
na bębnach nocy
rozpiętych nad naszymi głowami
niczym stropy olimpu
I będę czekał na ciebie
gdy wiatr cię zabierze
i poniesie
w taniec dni wyblakłych
cieniami
naszych niespełnionych twarzy
Stężeję we wzroku
chwil
strącanych z urwiska
jak w ustach starożytnych ofiar
by przekupić czas
płynący rzeką w dole
by poskładać twe ciało
w porcelanowy dzban
i wypełnić go krwią
myśli moich umarłych
Będę spał
zaklęty u stóp piramid
z piaskiem twych łez pod powiekami
z piaskiem twych niemych snów
Aż przez rozciętą taflę
niedojrzałego wiekami nieba
spadną w me dłonie
oczy twoje
blizną godzin przerosłe
smutkiem godzin pęknięte
nierozłupane
Klątwy niepogrzebanych faraonów
zamienią cię
w przezroczyste łuki ptasich lotów
i przygwożdżą cię
do niebrzemiennych deszczem
cieni bladych chmur
a mnie zamienią
w męczone nieustannym łopotem wiatru
ziarna
startej na pył pustyni
sypanej w twarze
nieodrodzonym z popiołu feniksom
Nie znajdę
srebrnego krucyfiksu
zasypanego
w ruchomych wydmach zdarzeń
gdzie śpią szkielety
niewytrwałych jak ja wędrowców
Rankiem
napuchłego tęsknotą
pożrą mnie na śniadanie
pustynne hieny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Wto 11:56, 29 Cze 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eais
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:42, 13 Cze 2010    Temat postu:

Cytat:
o piórach rozmarzonych.

Jeśli jest to wiersz wolny, to kropka na końcu zdania jest zbędna

Cytat:
niewytrwałych jak ja wędrwców

wędrowców


Podziwiam cię, że to napisałaś. Ja za poezją nie przepadam, nie czytam jej zbyt często, więc jestem w tych tematach zielona. Jednakże domyślam się, ile trzeba czasu i samozaparcia, by coś napisać. Tak więc padam do stóp i (tak, wiem, powtarzam się) podziwiam

Metafory, metafory, metafory. Uwielbiam je, jednak troszkę ich tu za dużo w moim odczuciu. Przez to wiersz staje się trochę jakby męczący.

Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia kto jest tą drugą osobą. Może mam na to zbyt małą wyobraźnię Aczkolwiek, czytając twojego "tforka" w ogóle nie myślałam o Housie. Może to i dobrze?

Tak czy siak, podziwiam. Szczerze podziwiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eais dnia Nie 22:43, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:44, 14 Cze 2010    Temat postu:

Eais - dziękuję za komentarz!
Jest dla mnie cenny, ponieważ - jak piszesz - nie przepadasz za poezją, a pomimo tego zajrzałaś tu, przeczytałaś ten długaśny tfur i jeszcze postanowiłaś się o nim wypowiedzieć... Dziękuję.

Muszę przyznać, że dla mnie akurat napisanie wiersza nie jest zadaniem specjalnie trudnym... Oczywiście trzeba mieć pomysł, natchnienie, czas, chęć i trochę spokoju... Czasem trzeba trochę pogłówkować. Ale idzie mi zdecydowanie łatwiej niż proza. Ona jest dla mnie dopiero trudna. Poprawiam każde zdanie pięćset razy... I dużo bardziej mnie to stresuje. A wiersz się po prostu ze mnie "wylewa"... Któregoś popołudnia wzięłem ołówek do ręki i napisałam to coś wyżej... I już Także nie przeceniaj moich zasług

Ilość metafor... Tak, ja chyba zdaję sobie z tego sprawę - ten tekst jest długi i męczący, trudny w odbiorze - w każdej linijce jest jakieś dziwaczne sformułowanie, które trzeba rozszyfrowywać... Problem - przy pisaniu - polega jednak na tym, że dla mnie to nie są metafory - ja to tak widzę... I nie wiem, jak mogłabym wyrazić to inaczej... To znaczy, pewnie umiałabym sformułować to w inny sposób, ale wtedy byłoby to jeszcze bardziej zakręcone Poza tym miałam "takiego wena" - takie natchnienie, chęć, by to było właśnie takie kwieciste, bo tylko w takiej właśnie postaci tekst ów wyrażał dobrze to, co czułam... To jest dziwne, ale wiersza nie umiem poprawić tak, jak się poprawia prozę.... Rzadko coś zmieniam. Choć pewnie powinnam.

Tak, ja też już teraz nie powiedziałabym, że to House Ale naprawdę to on stanowił moje natchnienie. Dlatego pomimo tej "niehausowatości" postanowiłam ten wiersz jednak tu pokazać. Jako po prostu coś innego, przykład tego, że nawet tak dziwaczny twór może powstać za sprawą House'a House jest po prostu wszechstronny

Kim jest druga osoba? Nie sposób się tego domyślić z treści... Poza tą dziewiątą linijką od końca, chociaż to też jest drobiazg, jeśli ktoś nie śledził uwaznie tego wątku, może się nie zorientować... Ale to mi się podoba - że to może być o każdym.

Eais, bardzo gorąco dziękuję Ci za wszystkie ciepłe słowa... Bardzo.

A literówki, zaraz poprawię. Czytałam ze dwadzieścia razy, ale oczywiście i tak przegapiłam Dzięki!

Pozdrawiam

Czerwono-Zielona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Pon 13:02, 14 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:45, 14 Cze 2010    Temat postu:

Dzisiaj mam dzień: WYSZUKAJ COŚ, CO NAPISAŁA CZERWONO-ZIELONA.
I oto znalazłam (już drugą) Twoją pracę.

Przyznam, że bardzo mi się podoba to, jak piszesz.
Szczególnie, jak pozwalasz dać spust emocjom i pragnieniom czytelnika, jak pozwalasz, aby sam dokończył coś, co sama napisałaś. Jak pozostawiasz utwór jakby urwany w połowie i mogę sobie sama wyobrazić, kto był tą osobą, która przyszła (ja oczywiście widzę tam Cuddy ).

Bardzo mi się podoba, jak piszesz. Będę czekać na coś jeszcze, co napisałaś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:51, 14 Cze 2010    Temat postu:

Margerytko kochana! Naprawdę jesteś kochana...
Nie wiem, co powiedzieć... Masz dzień na mnie...? Jej Nie wiem, jak to jest możliwe, ale miło mi strasznie...

I znów pochwała Ja kiepsko znoszę komplementy... Dziękuję! Bardzo się cieszę, że Ci się podobało! I podziwiam Cię, że przbrnęłaś przez te metafory, bo - jak napisała Eais - trochę ich dużo
Cieszę się, że napisałaś o tym wierszu jak o jakiejś historii, bo to jest rodzaj historii... Nawet chciałam to zatytułować "Historia jednej znajomości", ale pomyślałam, że z piosenką Czerwonych Gitar to niewiele ma to wspólnego
No i znów mamy Huddy Jak to fajnie pisać bez nazwisk

Daję upust emocjom czytelnika...? Naprawdę...? Bardzo mnie to cieszy... Bardzo. Bo to, że daję upust swoim emocjom, to na pewno...ale jeśli także wyrażam w ten sposób uczucia czytającego, to jest to naprawdę komplement dla mnie przepiękny... Dziękuję.

Dziękuję, że czytasz i komentujesz

Ściskam
Czerwona-Zielona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Pon 20:53, 14 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:54, 14 Cze 2010    Temat postu:

Klepię sobie

***************

Czasem poezja mi się podoba, a czasem nie. Nie umiem stwierdzić jednoznacznie czy ją lubię, czy może nie przepadam za nią.
Ogólnie to nie znam się za bardzo na poezji i nigdy też nie byłam jakaś świetna w interpretowaniu jej . Często też takie utwory do mnie nie trafiają. Raczej wolę jakieś historie, opowiadania itp.
No, ale to rzeczy.
Ja nigdy bym takiego czegoś nie napisała . Naprawdę (jak to się mówi) szacun
Piękne metafory i przenośnie, no i epitety też jakieś widzę.
Chociaż nie jest to mój ulubiony fik z twojej twórczości to i tak był przepiękny !

Dużo weny w dalszej twórczości i czekam na kolejne ficzki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez InvisibleCone dnia Śro 20:30, 16 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:17, 14 Cze 2010    Temat postu:

Klep, klep Miło mi

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:00, 15 Cze 2010    Temat postu:

A ja powiem, że mi się podobało Orginalna jestem, nie ma co. Na poezji się kompletnie nie znam, nie umiem stwierdzić, czy coś jest dobre czy złe, wiem tylko, co mi się podoba. A ten twój twór (chyba za dużo słów na "t" ) całkowicie zawładnął moim sercem. Albo mi się wydaje, albo tam gdzieś mignęła mi jakaś literówka, ale co tam. Nie przeszkadza w czytaniu.

Będziemy oddychać
kosmosem
nierozszczepioną głębią ciał
wrzeniem dusz
rozżażonymi skupiskami westchnień
rozprysłymi mgławicami szeptów
ugasisz moje usta
ogniem niewykrzyczanych słów
żarem powiek
gorączką nieistnienia świata
Zamkniesz mój ból swoim ciałem
prześnisz mój ból
snem
zamkniętych w klatkach smutnookich pawi



Zakochałam się w tych słowach

C_Z, podziwam cię, że to napisałaś. Szacun Muszę też dodać, że wszystkie twoje prace mają w sobie coś takiego, że nie można się od nich oderwać. I mi się to bardzo podoba. Ach, zapomniałabym dodać, że kompletnie nie wiem, kto jest kim. Ale może to i lepiej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:42, 15 Cze 2010    Temat postu:

Agnes - no tak, dla odmiany mogłabyś napisać, że to beznadziejne było, bo już sama nie wiem, jak mam odpowiadać na te pochwały...

Żartuję sobie, ale tak naprwadę jest mi bardzo miło... Dziękuję za tak piękne słowa... Widzisz, ja sądzę, że nie ma czegoś takiego jak "opinia obiektywna". Wszystko jest subiektywne. Coś po prostu może podobać się mniejszej lub większej ilości osób... Więc dla mnie najważniejsza jest Twoja osobista opinia, a nie to, czy robiłaś badania naukowe na temat liryki. A musisz przecież posiadać dar odczytywania poezji, skoro jesteś w stanie powiedzieć, czy dany utwór podoba Ci się czy też nie.. A jeśli ów tfur powyżej przypadł Ci do gustu, to moje serducho z radości bije teraz trzysta razy szybciej... Strasznie, strasznie się cieszę Dziękuję za te słowa. To naprawdę dość długi tekst najeżony dziwnymi metaforami, więc jeśli przeczytałaś cały i jeszcze mówisz, że Ci się spodobał, to jest to dla mnie wielki komplement... Dziękuję też, że przytoczyłaś ulubiony fragment, to fajnie wiedzieć, które słowa spodobały się komuś najbardziej.
I tak pięknie napisałaś o innych moich tekstach... Nawet nie wiesz, jak bardzo dla autora takie słowa są cenne...

Nie wiesz kto jest kim...? Tak, to dobrze Chodziło mi o to, by każdemu Czytającemu jego własna wyobraźnia podpowiedziała kim są bohaterowie... Jednak rozumiem, że ktoś może chcieć wiedzieć, kogo miałam na myśli i dlatego zawsze mam dylemat - pisać o mjej wizji czy nie pisać...? Oto jest pytanie

Agnes, jeszcze raz dziękuję i ściskam
Czerwono-Zielona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Czw 4:09, 17 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 5:09, 17 Cze 2010    Temat postu:

InvisibleCone - bardzo dziękuję, że postanowiłaś się wypowiedzieć, pomimo Twojego - że się tak wyrażę - do poezji stosunku ambiwalentnego

Dzięki Tobie zdałam sobie sprawę, że pisząc takie rzeczy, jak ta powyżej, wybieram sobie formę trudną w odbiorze, mało popularną, niełatwą do komentowania. Tylko - paradoksalnie - mnie takie właśnie wierszowe tforki pisze się dużo łatwiej, tworzenie ich sprawia mi większą przyjemność i daje jakieś poczucie wolności... Czuję, że wyrażam w nich siebie. Te miniaturki prozą to był rodzaj eksperymentu, nigdy nic podobnego nie pisałam... Przeczytałam tu tyle pięknych utworów, chciałam zobaczyć, czy ja też potrafiłam sklecić coś, co dałoby się przeczytać... Ku memu zaskoczeniu i radości wiele Osób wypowiedziało się o nich tak pozytywnie... I jestem teraz w rozterce - wiem, że prozę przeczyta i skomentuje więcej osób, że za jej pomocą będzie mi łatwiej dalej z Wami rozmawiać... Ale ja jestem stworzenie poezjowe i za prozę naprawdę trudniej mi się zabrać... Wciąż nachodzą mnie wątpliowści, czy pomysł dobry, czy będę umiała, a z której strony to "ugryźć"... A jak już piszę, to każde zdanie poprawiam po osiemset razy, i wciąż wydaje mi się, że nie jest tak, jak być powinno... Patrząc jednak z innej perspektywy - w związku z tymi wszystkimi trudnościami - pisanie prozy stanowi dla mnie wyzwanie, a wyzwnie to coś, co powinno się sie podjąć... Bo napisanie wiersza to w moim przypadku "pójście na łatwiznę" Ale to właśnie "to". Gdy piszę wiersz, czuję, że żyję... Jedynym rozsądnym wyjściem jest pisanie raz tego, raz tego No ale na przykład wczoraj - chciałam napisać miniaturkę. Naprawdę. Przyszedł mi do głowy pomysł. Ale nc nie mogłam poradzić na to, że i tak wyszedl mi z tego wiersz Po prostu nie umiałam napisać tego inaczej... Tak, wiem, dziwna jestem. Za dużo Baczyńskiego się w młodości naczytałam i mam nieodwracalne skrzywienie Które - muszę to przyznać - czasami jednak bardzo sobie cenię...

Z szacunku dla moich drogich Komentatorów, których pozostała część zapewne tak jak i Ty preferuję utwory niewierszowane, będę próbować nie dzielić tekstu na linijki... To też jest frajda, nie zaprzeczę, broń Boże! Ale jak wiadomo wena tresuje się trudno Przygoda z prozą też dostarcza mi mnóstwo emocji i radości... Daje ogromną satysfakcję. Jest niezwykłym doświdczeniem. Oczywiście wszystko tylko dzięki WAM. Autor bez Czytelnika w zasadzie nie istnieje, albo istnieje w stopniu niebywale uboższym...

Ale mi podsumowanie tfurcości wyszło, normalnie jakbym miała na koncie pięćdziesiąt wydawnictw, nagrodę Nike i dwa literackie Noble

Dziękuję Tobie, InvisibleCone, oraz Wszystkim Pozostałym Czytelnikom, za to, że tak pięknie tu do mnie piszecie... Bo dzięki Wam dowiedziałam się nowych rzeczy o Was i o sobie, spojrzałam na świat i na siebie z zupełnie innej perspektywy... Niesamowite przeżycie. DZIĘKUJĘ.

InvisibleCone - dziękuję za komplement pod adresem mojego tforka, chociaż rozumiem, że musiał wydać Ci się stworzeniem przedziwnym... Cóż takie właśnie dziwne stworzenia siedzą w mojej głowie i pewnie jeszcze niejedno mi z niej ucieknie, więc lojalnie uprzedzam - kryć się, póki można

Dziękuję za wszystko, pozdrawiam, do miłego napisania

Czerwono-Zielona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:43, 17 Cze 2010    Temat postu:

Hm. To znowu ja. Uprzedzam, że jeśli w nagłówku widnieje symbol [P], to zwykle unikam takich fików, bo w sumie ja się na poezji nie znam. W ogóle. Naprawdę. Nie potrafię dobrze interpretować wierszy, pisać to już w ogóle. Więc komentarz może być trochę... hm. Nieprzydatny xd''

Łał. Jest mi miło, że wspomniałaś akurat o mnie (jak zwykle z szybkością godną pogratulowania spełniam oczekiwania innych). Na wstępie powiem, że napisałaś to naprawdę przepięknie. I wyczerpująco. Jak zwykle, widziałam tam kilku ludzi. Na początku była Stacy, która stała w progu, przed zielonymi drzwiami, taka trochę rozmazana, uśmiechnięta, jak we śnie. Potem było trochę Hilsona, Hamerona, Chaserona. Do tego zaraz przejdę. Jeśli chodzi o tę wskazówkę ze wstępu, to przeczytałam ją dopiero po zapoznaniu się z tekstem i myślę, że dobrze zrobiłam. (Takie rzeczy możesz umieszczać na dole ^^). W sumie rzadko zdarzało mi się widzieć House'a, który wypowiadał te słowa. A jeśli chodzi o krucyfiks, od razu do głowy przyszedł mi Chase, ale w życiu bym na niego nie zwróciła w ten sposób uwagi (na ten wers, znaczy się). Czy to znaczy, że ten długaśny fik, który teraz piszesz, jest Chousem?...


Cytat:
Usłyszał pukanie
otworzył więc zielone drzwi
nie wiedział - do jawy czy do snu

Tutaj widzę House'a, który słyszy pukanie do jego drzwi. Ma szarą koszulkę i dżinsowe spodnie. Podchodzi powoli, żeby otworzyć. W sumie wygląda, jakby wstawał z kanapy. Zielone drzwi. Podoba mi się to, że zwracasz uwagę na ich kolor. Cała scena ma taki zielonkawy kolor przez to.

Cytat:
Wisiał w nich portret kobiety
oprawiony w dzikie melancholie

Tutaj pojawia się Stacy. W progu. Na tle kremowej ściany. Chociaż może nie kremowej. Prędzej takiej o kolorze jasnej, brudnej żółci. Uśmiecha się i obraz się rozmazuje. Jest jak sen. Ma białą koszulę i czarną marynarkę.

Cytat:
Jej znużony uśmiech
spadł
i leżał na progu
Podniósł go delikatnie
otrzepując z kurzu
zakrzepłych pragnień

To mój umysł wziął na poważnie i naprawdę wyobraziłam sobie spadające na ziemię usta. Jeśli chodzi o otrzepywanie z kurzu, myślę że chodzi o pocałunek. Zakrzepłe pragnienia są jak niewypowiedziane słowa, bo zrobili to w milczeniu.

Cytat:
Wtedy zapłonęły wspomnienia
jak wiatr
w jesiennych liściach pełnych krwi

To też zobaczyłam. To byłaby piękna filmowa scena. Wyobrażam sobie brązowe liście, niebieskie niebo, piękną jesień. Z perspektywy kogoś leżącego widzę krew plamiący liście, dużo krwi i wiatr, który porywa ciecz do tańca, rozchlapując ją wszędzie wokół i tym samym tworząc iluzję płomieni. To wszystko w zwolnionym tempie. I monotonny głos, który wypowiada słowa wiersza z ociąganiem w tle.

Cytat:
- Wyjmij ze swych oczu spojrzenie
i zawieś w ramie mych ramion

To jest ładne. Widzę Stacy, która każe House'owi patrzeć na swoje ramiona. Nie wiem, czemu. Może to taki test. Zaufaj mi, wtedy będziemy mogli być ze sobą na zawsze.

Cytat:
nie będziemy już sadzić westchnień
w pustych załamaniach murów

Tu wkrada się namiętność. Ukrywana. Nadal Stacy, chociaż pasuje mi tu też Cameron (po przeczytaniu Myśli - pasuje jak ulał). Tak jakby... "wzdychają" na swój widok, ale nie okazują tego, boją się, a kiedy w końcu stoją twarzą w twarz, gotowi ujawnić całą prawdę sobie nawzajem, obiecują, że już nigdy nie będą tego kryć. To, czy obietnicy dotrzymają, to już zupełnie inna sprawa.

Cytat:
Wyrzeźb
dłońmi moje oczy
ja wyrzeźbię oczami
twoje dłonie

To jeden z moich faworytów. Cudowny fragment po prostu. Pierwsze dwa wersy aż krzyczą, że rozmówca (w moim przypadku Stacy) mówi do House'a "pokaż mi jak patrzeć, jak widzieć, jak zobaczyć". Dwa ostatnie wersy nasuwają mi coś takiego, jakby Stacy potrafiła odtworzyć każdy skrawek House'a, bo kocha go tak mocno, że pamięta każdy, nawet najmniejszy szczegół jego dotyczący.

Cytat:
Zeschłe płatki tęsknot
spadną pokruszone
na posadzkę wczorajszego dnia

To jest, przynajmniej dla mnie, jasne. Te płatki tęsknot to uczucia, których już dzisiaj nie ma, bo są razem.

Cytat:
Podejdź ciepłym dotykiem
pod mój pusty dom
wywołaj ptaki dzikie
o piórach rozmarzonych
niech uniosą w niebo
wszystkie czyny wyklęte
niech przyniosą deszcze
pijane
pustymi klepsydrami

Jak na złość, teraz widzę tu Chase'a. Wcześniej go nie było. Chase'a, który podchodzi pod zielone drzwi domu. Niebo jest czerwono-różowo-fioletowe, kolorowe, ogniste ptaki wzbijają się w górę, a potem widzę puste klepsydry z zielonymi, drewnianymi obramowaniami. Jeśli chodzi o interpretację - House ma sprawić, że dotąd pusty, niekompletny dom Stacy stanie się czymś, o czym zawsze marzyła, wszystkie błędy zostaną zapomniane w szale nocy, a czas zatrzyma się przez tę chwilę, w której będą razem, szczęśliwi i zapomnieni.

Cytat:
Ja nieporadnie otworzę
drzwi skamieniałych lękiem nocy
kluczami nut i kropel
słonych
jak nasze wiersze

Nuty chyba mają wskazywać House'a. Na początku myślałam, że to do drzwi odnosi się fragment "skamieniałych lękiem nocy" i wyobraziłam sobie czarny kamień w mroku, ze złotą klamką po boku. Podoba mi się "nieporadnie". Nadal widzę Stacy. Krople słone to łzy, a nasze słone wiersze mają przypominać, że przecież wiązanie się z Housem wymaga nie lada odwagi i przygotowania na cierpienie.

Cytat:
Uchylimy
czarną zasłonę rozproszeń
Zapomnimy
żeśmy tylko dzieci nagie
błądzące w snach gorzkich
zatrutych dymem myśli niedorosłych

Tutaj już widzę bardziej Chase'a i Cameron. Ich związek zawsze był taki... hm. Taki jak to ujęłaś właśnie w trzech ostatnich wersach. Tylko dzieci, myśli niedorosłe. Przez ten dym widzę ich nagich, bawiących się pośród czarnych chmur pyłu.

Cytat:
Obejmiesz moje twarze
swoim rozlanym mlecznie blaskiem
Zamkniesz w dłoni motyla
przędącego złotą nić
(...)
na bębnach nocy
rozpiętych nad naszymi głowami
niczym stropy olimpu

Cały fragment wyżej (razem z tym, co pominęłam, po prostu nie chciałam, żeby cytat był bardzo długi) to naprawdę przepiękne opisane szczęście, jak dla mnie Chase'a i Cameron, kiedy nie musieli przejmować się niczym, kiedy ich czas się zatrzymał. Naprawdę piękny fragment. Wyobrażam sobie, co robili, jak szczęśliwi byli, tak bardzo, że aż nie dotykało ich przemijanie. O tym, jak zapominali smutne chwile, dając miejsce tym radosnym.

Cytat:
I będę czekał na ciebie
gdy wiatr cię zabierze
i poniesie
w taniec dni wyblakłych
cieniami
naszych niespełnionych twarzy

To już może być House, szybujący w powietrzu, i Chase, który stoi na ziemi spokojnie i czeka. Bo House nigdy nie będzie kimś, kto pozostanie na zawsze. A Chase... hm. On mi tak tutaj w tym wierszu pasuje - po prostu.

Cytat:
Stężęję we wzroku
chwil
strącanych z urwiska
jak w ustach starożytnych ofiar
by przekupić czas
płynący rzeką w dole
by poskładać twe ciało
w porcelanowy dzban
i wypełnić go krwią
myśli moich umarłych

Wszystko, co ma początek, ma również koniec. Dla mnie ten wiersz miał swój początek, przetrwał swój byt, a teraz się kończy. To znaczy, nie wiersz jako wiersz, ale historia. Nie ma ciągu dalszego i szczęśliwych domysłów czytelników na temat niedopowiedzianych rzeczy. To wyżej jest próbą powstrzymania tego, co nieuniknione.


Cytat:
Będę spał
zaklęty u stóp piramid
z piaskiem twych łez pod powiekami
z piaskiem twych niemych snów
Aż przez rozciętą taflę
niedojrzałego wiekami nieba
spadną w me dłonie
oczy twoje
blizną godzin przerosłe
smutkiem godzin pęknięte
nierozłupane

Ślepiec! Właśnie to do mnie dotarło. Najpierw mieli sobie otwierać oczy, teraz już nie mogą, są ślepi i wszystko się zaraz skończy. To dobrze, bo wszystko musi mieć koniec.

Cytat:
Klątwy niepogrzebanych faraonów
zamienią cię
w przezroczyste łuki ptasich lotów
i przygwożdżą cię
do niebrzemiennych deszczem
cieni bladych chmur
a mnie zamienią
w męczone nieustannym łopotem wiatru
ziarna
startej na pył pustyni
sypanej w twarze
nieodrodzonym z popiołu feniksom
Nie znajdę
srebrnego krucyfiksu
zasypanego
w ruchomych wydmach zdarzeń
gdzie śpią szkielety
niewytrwałych jak ja wędrowców
Rankiem
napuchłego tęsknotą
pożrą mnie na śniadanie
pustynne hieny

To jest koniec każdego, o którym pisałam wyżej. Ziarenka House'a rozsypują się po pustyni, on zamienia się w pył. Chase zasypia spokojnie i już się nie budzi, znikając w paszczach dzikich zwierząt. Stacy błądzi wzrokiem po bezkresie piasku i gorącego nieba do końca świata. Cameron po prostu stoi tam spokojnie i czeka, aż nadejdzie koniec. I wszyscy są samotni. Wszyscy jedyni na świecie.

Dwa błędy/literówki:
Cytat:
rozżażonymi
Stężęję


Naprawdę, przecudownie napisane. Nasuwają się dzięki temu wierszowi piękne wizje. Metafory biją na głowę wszystko, co kiedykolwiek przeczytałam. Wszystko tak przemyślanie połączone, opowiada swoją własną historię, inną w zależności od tego, kto ją czyta, od tego, jakiej muzyki podczas czytania słucha, od tego, o czym myśli, kogo lubi. Naprawdę, genialne.

Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:11, 23 Cze 2010    Temat postu:

Gehenn... Wiesz, że jesteś niesamowita...? Nie? To już wiesz!

Boże, mam łzy w oczach za każdym razem, gdy patrzę na Twój komentarz... Słowo "dziękuję" to za mało, by odpowiedzieć na tak piękną analizę... Zdecydowanie za mało. Niemniej - dziękuję.
Jestem wzruszona.

A Twój komentarz - ten, i każdy inny, jaki kiedykolwiek napiszesz, będzie absolutnie, całkowicie przydatny, potrzebny, niezwykle cenny, ważny i wartościowy.

Ty nie umiesz interpretować wierszy?! A to wyżej to co to niby jest? Przepis na szarlotkę?
Jesteś niesamowita...
Tak, wiem, powtarzam się. I z pewnością zrobię to jeszcze nie raz.

Uwielbiam, uwielbiam, jak piszesz. Znów mam to poczucie, że Twój komentarz jest oddzielnym dziełem... Że sama napisałaś wiersz... To, jak widzisz kolory jest po prostu niesamowite (ostrzegałam, że będę się powtarzać). Nie spotkałam chyba jeszcze nikogo podobnie jak ja "zboczonego" na punkcie kolorów... A nie pierwszy raz już widzę, że tak ciekawie o nich piszesz... Zielonkawa scena - rozpieszczasz mnie... I to, że widzisz te zielone drzwi... Ten fik-pierwowzór ma tytuł "Za zielonymi drzwiami" i ten motyw drzwi się tam przez cały czas przewija, więc super, że zwrócilaś na to uwagę... I te Twoje wizje - tak dokładanie wszystko widzisz... House w jeansach i szarym podkoszulku, wstaje z kanapy... Rozmazana Stacy... znikająca jak we śnie... No się normalnie rozpłakałam, czytajac Twój opis... Jakbyś zaglądała w mój mózg... Jak to brzmi Tak, neurologia zdecydowanie mnie fascynuje
I znów ta cudowna mnogość postaci... (Gdy znów coś wspomnę, nie czuj się broń Boże zmuszona do pisania elaboratów, chciałam tylko wyrazić swój zachwyt Twoim komentarzem do "Nie-rozsądnej"... Niemniej oczywiście szalenie mi miło, że zechciałaś wyrazić swoje zdanie i pod tym tforkiem ). Tak, to zaskakujące, ale ten fragment o nagich dzieciach pasuje do Chase'a i Cameron...
No właśnie - Chase... Kurczę, muszę chyba wyrzucić ze wstępu zdanie o tej wskazówce, bo to przecież tylko ja taka nawiedzona jestem... Chodziło mi o Stacy I ten jej srebrny krzyżyk na łańcuszku... Użyłam słowa "krucyfiks", bo tak to chyba się nazywa po angielsku i poza tym fajniej brzmi No to ładnie wyprowadziłam Cię w pole Ale przynajmniej powstała dzięki temu ciekawa wizja z Chasem... On do głowy by mi zapewne nie przyszedł, ale muszę powiedzieć, że całkiem dobrze tam pasuje... Mam przed oczami obraz Chase'a stojącego na rozgrzanej pustyni i patrzącego w błękitne niebo... Naprawdę ładne

Cytat:
Tutaj pojawia się Stacy.

Intuicja działa

Cytat:
To mój umysł wziął na poważnie i naprawdę wyobraziłam sobie spadające na ziemię usta.

Też tak miewam.. W zasadzie mam tak nawet właśnie w tym przypadku Widzę te usta na podłodze...
(Przykładem, który w tej kwestii szczególnie mnie śmieszy jest moja 'wizja' z "Teatamentu mojego" Słowackiego przy fragmencie "I przed narodem niosą oświaty kaganiec". Gdy pierwszy raz usłyszałam te słowa, nie zdawałam chyba sobie sprawy z tego, że "kaganiec" to podstawowa forma słowa "kaganek", czyli rodzaj świecy, i wyobraziłam sobie faceta niosącego przed tłumem ludzi kaganiec - taki dla psa ... I "widzę" to za każdym razem, gdy słyszę te słowa )

Cytat:
Jeśli chodzi o otrzepywanie z kurzu, myślę że chodzi o pocałunek.

Urzekłaś mnie tą interpretacją. Nie pomyślałam o tym. Dla mnie bylo to "przywrócenie" jej uśmiechu - był "znużony" - czyli nie miała już siły się uśmiechać... On sprawił, że znów to zrobiła. Ale Twoja wersja z pocałunkiem jest piękna

Cytat:
Zakrzepłe pragnienia są jak niewypowiedziane słowa

Idealnie oddałaś sens tych słów... Samo to zdanie brzmi jakby było wyjęte z wiersza...

Twoja wizja płonących jesiennych liści pełnych krwi jest po prostu niewiarygodna... Może jednak spróbuj napisać wiersz...? Masz tak poetycki sposób widzenia świata... Piękna scena... No właśnie - scena. To takie filmowe... Gdy czytam Twój opis, widzę to wszystko tak wyraźne i mam poczucie, że to fragment jakiegoś pięknego filmu... kręconego kamerą z ręki w jakimś parku... Przez Larsa von Triera... Może idź na reżyserię...?

Pięknie, pieknie interpretujesz moje słowa...

I znów te kolory... Niebo o zachodzie słońca, ogniste ptaki, zielone obramownia klepsydr... Jesteś niesamowita.

Cytat:
a czas zatrzyma się przez tę chwilę, w której będą razem

I znów czytasz mi w myślach...! W tym fiku-oryginale napisałam spory akapit o tym, jak to oni zatrzymują czas... Jesteś geniana, że potrafisz to wszystko wyczytać w tych moich dziwacznych metaforach...

Cytat:
czarny kamień w mroku, ze złotą klamką po boku

Świetny obraz.. Taka metafora house'owego serca, czy umysłu... Tak trudno się do niego dostać... Ale ona/on/oni potrafią...

Cytat:
Bo House nigdy nie będzie kimś, kto pozostanie na zawsze.

A ja, dla odmiany, widzę tu jednak House'a... No właśnie - dla mnie z perspektywy House'a są pisane te słowa... Choć oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że on by tak tego wszystkiego nie ujął Więc mu trochę
pomogłam

Cytat:
Wszystko, co ma początek, ma również koniec. Dla mnie ten wiersz miał swój początek, przetrwał swój byt, a teraz się kończy. To znaczy, nie wiersz jako wiersz, ale historia. Nie ma ciągu dalszego i szczęśliwych domysłów czytelników na temat niedopowiedzianych rzeczy. To wyżej jest próbą powstrzymania tego, co nieuniknione.

Cieszę się, że zobaczyłaś w tym wierszu historię - chciałam, żeby tak to właśnie wyglądało... Opowieść o dwóch osobach, którym nie dane było zostać ze sobą... To taka moja wersja opowiadania... "Normalnego" bym chyba nie umiała napisać... Bo ten długi fik - sama nie wiem...Trochę mi szkoda tych dwudziestu siedmiu stron, są tam fajne momenty, ale mam wrażenie, że ja jednak nie umiem pisać takich rzeczy... Dość dobrze udało mi się wyrazić wszystko w tym czymś powyżej... Pięćdziesiąt stron (bo te dwadzieścia siedem to dopiero połowa ) w jednym wierszu... Wiem, dziwna jestem...
Pisałaś, że lubisz otwarte zakończenia, wiec cieszy mnie, że brak takowego w tym utworze jednak Cię nie odstrasza... Nie planowałam tego od początku, ale tak mi w końcu wyszło, pomyślałam, że pasuje... Taki angst w pełnej krasie, z pożerającymi bohatera hienami
To wyżej jest próbą powstrzymania tego, co nieuniknione - pięknie to ujęłaś...
Wiesz, ostatnio leciało w telewizji "Unfaithful". I na końcu, gdy House sam w domu grał "Cuddy's Serenade", usłyszałam nagle w głowie ten właśnie fragment "Stężeję we wzroku chwil strącanych z urwiska...". Jakoś tak mi to tam idealnie pasowało... Nie umiem wytłumaczyć dlaczego...

Cytat:
Ślepiec! Właśnie to do mnie dotarło. Najpierw mieli sobie otwierać oczy, teraz już nie mogą, są ślepi i wszystko się zaraz skończy

Świetnie to zinterpretowałaś... Nie wpadłabym na to... Ja napisałam to chyba jako wyraz zaprzepaszczonych szans, niespełnionego życia, poczucia przegranej, nieodwracalności biegu zdarzeń, nieodwracalności pewnych decyzji, niezrealizowanych marzeń...

Cytat:
Ziarenka House'a rozsypują się po pustyni, on zamienia się w pył. Chase zasypia spokojnie i już się nie budzi, znikając w paszczach dzikich zwierząt. Stacy błądzi wzrokiem po bezkresie piasku i gorącego nieba do końca świata. Cameron po prostu stoi tam spokojnie i czeka, aż nadejdzie koniec. I wszyscy są samotni. Wszyscy jedyni na świecie.

Znów napisałaś wiersz... A ja znów się popłakałam... Smutne. Piękne. Niesamowite.

Dziękuję za błędy, zaraz poprawię. "Rozżażony" to perfidny ort., naprawdę sądziłam, że tak się to pisze (I po co ja się przyznaję? )

Gehenn, absolutnie cudownie napisałaś o tym wierszu... Napisałaś milion razy więcej i piękniej, niż mogłabym to sobie wymarzyć... Mam poczucie, że "złapałaś klimat", że odczytałaś i odczułaś to, co było w nim zawarte, a nawet więcej... To dla mnie niezwykłe uczucie, bo sądziłam, że ja piszę w sposób absolutnie niezrozumiały, po chińsku... A Ty nie dość, że zrozumiałaś, to jeszcze piszesz, że Ci się spodobało... I te Twoje wizje, kolory, mnogość wątków... Dla takich momentów się żyje.

Dziękuję...

Dziękuję, że się tym wszystkim ze mną podzieliłaś.


Czerwono-Zielona

PS. Przyznam się... Mam też jakby "drugą część" tego wiersza - pisaną z perspektywy tej drugiej osoby... Nie podoba mi się juz tak jak ta pierwsza, nie jest to też chyba taka historia, ale... Myślisz, że mogłbym wstawić...? Boję się, że to będzie "masło maślane"... Może lepiej nie psuć tego, co jest... Nie wiem, od lutego się zastanawiam... Help!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Śro 14:49, 23 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:19, 23 Cze 2010    Temat postu:

Cześć!

I znowu - nie spodziewaj się tak długiego komentarza, jak u Gehenn, ale nie potrafię. Niestety. Często nie umiem przelać swoich myśli na komputer.

Wiersz jest piękny. Jak długi sznurek, który coraz bardziej zaplątuje się w metaforach. Bardzo przyjemnie się czytało.

Pozdrawiam,
Jika

PS. Lecę szukać innych Twoich fików.

PS2. Moim zdaniem, lepiej żebyś nie wstawiała następnej części. Zepsujesz to.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez JiKa30 dnia Śro 17:19, 23 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:45, 23 Cze 2010    Temat postu:

JiKa, Słońce... Od Ciebiie spodziewam się komentarza jak od... JiKi I będzie to komentarz piękny i bardzo dla mnie ważny. Gdyby wszyscy pisali to, co Gehenn, byłoby trochę nudno, bo każdy komentarz wyglądałby dokładnie tak samo (z całą moją miłością do Ciebie, Gehenn, oczywiście! Mam nadzieję, że rozumiesz, co próbuję uświadomić Jice... Żeby się tak nie tłumaczyła! [Przypomina mi się w tym momencie Wilson mówiący With all my love do House'a i Amber w tym odcinku, gdy H i A prowadzą pertraktacje co do ilości czasu spędzanego z Gregiem ]). A wracając do tematu - dziękuję za komentarz i komplement... Porównanie do sznurka jest rewelacyjne I w zasadzie zaskakująco trafne... "Natchnęło" mnie metaforycznie i wyszedł taki oto... sznurek właśnie Ale cieszy mnie, że dobrze się czytało...
Może masz rację - nie będę już nic dodawać... Ale musiałam się zapytać "na głos" , żeby się jakoś do tego zdystansować...

Dzięki wielkie

Ściskam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JiKa30
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 31 Gru 2009
Posty: 5276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:38, 23 Cze 2010    Temat postu:

Cytat:
JiKa, Słońce... Od Ciebiie spodziewam się komentarza jak od... JiKi I będzie to komentarz piękny i bardzo dla mnie ważny.

Kochana jesteś.
Cytat:
Gdyby wszyscy pisali to, co Gehenn, byłoby trochę nudno, bo każdy komentarz wyglądałby dokładnie tak samo

Hmm, nie chodziło mi dosłownie o komentarze w stylu Gehenn. Po prostu nie potrafię pisać długich, sensownych komentarzy. Ale niestety, każdy ma talent do czego innego.
Cytat:
[Przypomina mi się w tym momencie Wilson mówiący With all my love do House'a i Amber w tym odcinku, gdy H i A prowadzą pertraktacje co do ilości czasu spędzanego z Gregiem ])

Pamiętam ten odcinek.
Cytat:
Porównanie do sznurka jest rewelacyjne I w zasadzie zaskakująco trafne...

Boże, na prawdę? Nigdy nie sądziłam, że te moje chaotyczne porównania się komuś spodobają... Jest mi bardzo miło.

*odściskuje*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:49, 09 Lip 2010    Temat postu:

Mam się iść pakować, bo jutro wyjeżdżam, ale co mi tam?

Na wstępie muszę powiedzieć, że pomimo tego, iż skomentowałam twój poprzedni wiersz, to wciąż utrzymuję, że nie jestem w tym dobra. Bo nie jestem. Często zwyczajnie poezji nie kupuję, ci niby "wielcy" autorzy są zwyczajnie płytcy, co mnie irytuje, ponieważ my mamy znaleźć w ich tekstach jakąś nieobecną głębię. Ale dla ciebie, dla ciebie przeczytam. Ciebie przeczytam.

Może będę to robić po kolei. Pierwsza "zwrotka" (moje nieobycie z wierszami razi, prawda?) pełna jest cudownych epitetów, które są najpiękniejszą i najważniejszą częścią wszelkich literackich tworów, a w szczególności poezji, która jak najskromniej (najbardziej ubogo w słowach) powinna opisywać najbogatszą część uczuć.
Bardzo mi się podobają także twoje przerzutnie. Bardzo, bardzo mi się podobają. Są takie swobodne i, co się ceni, są dokładnie w tych miejscach, w których powinny być.

Cytat:
Wyrzeźb
dłońmi moje oczy
ja wyrzeźbię oczami
twoje dłonie

Kocham cię! Kocham cię za to właśnie. Nie wiem, jak to się nazywa (a jak widać po wcześniejszej części mojego komentarza, staram się wyjść na mądrą ), ale to ten zabieg, który tak bardzo kocham. Te powtórzenia, niby w tym samym kontekście, ale zmienionym. Niby to samo, ale jednak takie tchnięcie świeżością.

Cytat:
Podejdź ciepłym dotykiem

Znów cię kocham. A może: wciąż cię kocham?
Bo każdy rozsądny, trzeźwy Polak stwierdziłby, że nie rozumie. Bo tego zdania nie da się racjonalnie, dosłownie zrozumieć. Ale w głębi, tam gdzie nie ma mózgu, wiesz, co ono oznacza. Gawd, jak to w ogóle jest?

Cytat:
Zapomnimy
żeśmy tylko dzieci nagie
błądzące w snach gorzkich
zatrutych dymem myśli niedorosłych

Podoba mi się. Nie wiem co, ale ostatni wers mnie przyciąga, hipnotyzuje niemal. I zaczynam się poważnie zastanawiać nad jego znaczeniem.
Cytat:

Perłowym pocałunkiem
rozkwitną twe usta

Przez chwilę miałam uczucie, że przypadkiem trafiłam na ficka +18. Po prostu tak mi się to odbiło w myślach. Niby nic, ale jednak... bardziej plastyczne niż te wszystkie dogłębne opisy ssania, mlaskania, przygryzania i walki języków.

Cytat:
Będę spał
zaklęty u stóp piramid
z piaskiem twych łez pod powiekami

Coś kazało mi to też wyróżnić. Rytmiczne. Energiczne, a jednocześnie senne i smutne. Nastrojowe.

Afff, skończyłam. Powinnaś wydać tomik poezji. Naprawdę.
To jest sto razy lepsze, niż niektóre rzeczy, które zmuszona byłam przeczytać

Co do tego, kto to jest. No cóż. Widziałam Huddy w chwilach ognia, energii, bo to ich "związek" jest takim własnie najbardziej płomienny.

Widziałam Hameron w chwilach troski, roztkliwienia, emocji. To ona jest kobietą w białej sukni z liliami w dłoniach i pokojem na ustach.

Widziałam Chase'a i Cameron w chwilach, w których związek wydawał się niedorosły, niestabilny, kiedy coś się rozsypywało, niszczyło. I w chwilach największej męskiej wytrwałości.

Widziałam praktycznie wszystko, tylko najprawdopodobniej nie to, o co ci chodziło Czerwono-Zielona.

W każdym razie, było pięknie, plastycznie, wyraziście, ale i delikatnie, pastelowo, z dozą wrażliwości i wyrażeniem poglądów. Słowem, wiersz idealny.

Miłego weekendu.
Atris.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin