Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Świat niewidziany [NZ]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:23, 22 Sie 2009    Temat postu:

W końcu!
Ale popłakałam się! Naprawdę. *wyciera łzy*
Ślicznie
Bardzo szkoda mi Cuddy, że została sama. Nawet House nie był wstanie z nią zostać.
Ślepota to najgorsze co może się człowiekowi trafić w życiu!

Mam nadzieję, że na następną część nie trzeba będzie tak długo czekać.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erato
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:32, 22 Sie 2009    Temat postu:

No, skoro się tak nazywa, to ja się już nie czepiam!

Znasz moją opinię o "Świecie...". Wiesz, że uważam to za coś genialnego i że - nie ukrywam - bardzo wiele od Ciebie wymagam. W chwili obecnej nieco boję się, że popadniesz w stagnację i liczę na odrobinę więcej "akcji", a przede wszystkim - emocji, jak w poprzednich dwóch odcinkach
Nie jest tak, że ten podoba mi się najmniej, ale nie zrobił na mnie tak piorunującego wrażenia. Wydaje się, że największym tego powodem jest - choć o znów moje bardzo subiektywne uczucie - za mało. Po prostu. Tego wszystkiego jest za mało. Rozumiem, że chciałaś to sobie jakoś rozplanować, ale po wstrząsając odcinku pierwszym oraz pełnym emocji drugim, ten był nieco wyblakły.
Ale, na plus jest to, o czym wspominała Pietruszka - opowiadanie dzieje się w dwóch światach (dzisiaj zapunktowała Hazel, którą polubiłam i liczę na to, że jeszcze się pojawi) oraz House-Cuddy. Wiem, że krytykowałam kanon, ale poprawiłaś i jest dobrze. Żal mi ich obydwojga i jestem cholernie ciekawa, jak rozwiniesz dojrzewanie ich relacji w takiej sytuacji. Mam tylko nadzieję, że nie poleci to zbyt szybko. Ale z drugiej strony wiem, że dasz radę!

Czy w przyszłości jest szansa na mojego ulubieńca "Świata..." - Chase'a?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:32, 22 Sie 2009    Temat postu:

Biedna Cuddy ! Nie dość,że straciła wzrok i nie będzie mogła pracować oraz funkcjonować tak jak przed wypadkiem to jeszcze House zostawił ją samą a ona potrzebowała by ktoś przy niej był i ją wspierał
Piękne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pannaX
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:35, 23 Sie 2009    Temat postu:

Wydawało mi się, że House będzie bardziej odważny, a tu niespodzianka. Czekam na ciąg dalszy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:36, 23 Sie 2009    Temat postu:



Jak można Cuddy zostawić samą po takim nieszczęściu

Czekam na Ciąg Dalszy

Weeenaaa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scribo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:16, 26 Sie 2009    Temat postu:

Cieszę sie, że podoba wam się obecnosć wątku z życia Freda, ponieważ tak szybko się z nim nie pożegnamy
Betowała Earto *
Dedykowane psychologom z całego świata

Odc. 4

Plany na przyszłość, perspektywy – każdy je ma. Cele, których można się uczepić jak ostatniej deski ratunku w trudnych chwilach.

*
Hazel zerknęła na zegarek. To chyba jakaś kpina! Wskazówki tkwiły w tym samym miejscu, co chwilę temu. I jeszcze chwilę wcześniej.
Zawsze była zestresowana przed poznaniem nowego pacjenta. Cóż, nie tyle zwykłego pacjenta, co dziecka z niesamowicie zawiłą psychiką.
Jej wzrok ponowie powędrował w kierunku cyferblatu. Wskazówki ani drgnęły. Zirytowana sięgnęła do kieszeni i wyjęła komórkę. Porównała godziny. Oczywiście. Przecież poprzedniego dnia zapomniała wymienić baterię.
Odetchnęła głębiej i wbiła wzrok w drzwi. Po chwili rozległo się pukanie.
– Proszę! – zawołała.
Do środka powoli i niepewnie wszedł wychudzony chłopak. Rozejrzał się po gabinecie, dłużej zatrzymując wzrok na siedzącej Hazel.
Moon, przyzwyczajona do takiego zachowania, uśmiechnęła się ciepło i wskazała chłopcu krzesło.
– Proszę, usiądź.
Cały spięty usiadł na samym brzegu. Wydawał się być gotowy do ucieczki w każdej chwili.
– Nazywam się Hazel Moon i jestem psychologiem. – Skrzywił się, gdy wymawiała nazwę swojej profesji. – Chciałabym zadać ci kilka prostych pytań.
Wzruszył ramionami. Jakby miał jakiś wybór.
– Zacznijmy od czegoś łatwego. Powiedz, jak się nazywasz i ile masz lat?
– Fred Jansen, trzynaście – wymamrotał niewyraźnie.
Zawsze zaczynała od tego. Jeśli dziecko odpowiedziało – można było z nim współpracować. Jeśli uparcie odmawiało odezwania się – zwiastowało to spore kłopoty.
– Powiedz mi, Fred, jak ci idzie w szkole?
Oczywiście poprosiła wcześniej dyrektora szkoły o wystawienie opinii o Fredzie, ale ten nie musiał o tym wiedzieć.
– Całkiem nieźle – odparł, uciekając wzrokiem w bok.
Przemilczała kwestię, że skłamał. Dowiedziała się bowiem, że był jednym z najgorszych uczniów – często opuszczał zajęcia i miał trudności w nauce.
– Jakie przedmioty lubisz?
– Plastykę – odparł bez wahania. O tym też słyszała. O ile z innych przedmiotów stale był zagrożony, o tyle nauczycielka plastyki nie szczędziła mu pochwał
– Lubisz rysować?
– Bardzo – przyznał.
Rozmowa na przyjazny dziecku temat służyła zdobyciu zaufania.
– Może namalujesz coś dla mnie?
Spojrzał na nią zaskoczony.
– Czemu nie? – spytała, wyciągając z szuflady kredki i papier. – Spójrz na tamtą ścianę. Robię wystawę obrazków różnych dzieci.
Obejrzał się, po czym skinął głową.
– Chciałabym, abyś narysował drzewo.
Pokiwał głową, całkowicie zapatrzony w przybory.
Pół godziny później oddał kartki. Sam rysunek był wspaniały, ale Hazel nie spodobało się to, co zobaczyła. Kochowi* też by się nie spodobało.

*
Roberts siedział wygodnie w swoim nowym fotelu i napawał się tryumfem. Swoją drogą, trzeba mieć niezwykłego farta, żeby wszystko ułożyło się tak pomyślnie. Jeszcze kilka dni wcześniej zastanawiał się jak w ogóle mógłby konkurować z uwielbianą przez cały zarząd Lisą Cuddy, a teraz… Teraz to ona nie miała z nim najmniejszych szans.
Rozmyślania przerwało mu wtargnięcie do gabinetu nieproszonego gościa.
– Doktor House – zauważył chłodno.
– Chcę zatrudnić nowego pracownika – oświadczył bez ogródek diagnosta.
– Nie. Szpital i tak ponosi już wystarczające koszty – natychmiast odparł Roberts.
House przeszył go wzrokiem.
– Myślę, że to wyjątkowa sytuacja – powiedział przez zęby.
– Ach tak? – mruknął lekceważącym tonem administrator.
– Tak naprawdę, wcale nie chcę zatrudniać nowego pracownika – powiedział House takim tonem, jakby zdradzał mu sekret. – Po prostu planowałem cię wyprzedzić w zaproponowaniu tego. Podejrzewałem, że sam będziesz tego chciał.
W ciszy, jaka zapadła, dało się wyczuć naglące pytanie.
– Bardzo dobrze, House – odezwał się powoli Roberts. – Więc jak myślisz, kogo mam zamiar zatrudnić?
– Z pewnością chciałbyś zrobić dobre wrażenie na reszcie zarządu.
– Mów dalej – odezwał się, wyraźnie zainteresowany.
– Zatrudnienie niewidomej podniosłoby prestiż szpitala…
W głowie Robertsa zapaliła się żarówka.
– Doskonale. Kiedy tylko będzie gotowa, Lisa Cuddy zacznie pracować w twoim zespole.
House uśmiechnął się pod nosem. Zmanipulować go było łatwiej, niż przypuszczał.

*
Chase, Cameron i Foreman siedzieli wokół stolika w kawiarni.
– Kto będzie mówił? – zainteresowała się Cameron.
– Ty. Ciebie może posłuchać.
Uniosła brwi w geście powątpiewania.
– Też straciłaś bliską osobę – wyjaśnił Foreman.
– On musi wrócić. Tylko on był jej przyjacielem. Z nikim innym nie utrzymywała stosunków wybiegających poza zawodowe. No, nie licząc House’a. Ktoś musi jej pomóc – wyjaśniał Chase.
– A co jeśli nie zgodzi się wrócić? W końcu od śmierci Amber minęły dopiero dwa miesiące…
– I zostawi Cuddy na pastwę losu? – powątpiewał Foreman.
Cameron westchnęła, pokonana.
– Dobra, niech będzie. Ale nie miejcie do mnie pretensji, jeśli coś nie wyjdzie.
Wyjęła z kieszeni komórkę i wybrała numer.
– Halo? – odezwał się głos w słuchawce.
– Wilson? Muszę ci powiedzieć coś ważnego…


*Słyszeliście kiedyś o Teście Drzewa (inaczej Teście Kocha)? Charles Koch uważa, że postać, jaką przybiera na rysunku drzewo, nie jest przypadkowa. Jest ona odbiciem spostrzeżeń człowieka, jego wspomnień, osobowości.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pannaX
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:46, 26 Sie 2009    Temat postu:

Cieszę się, że jest już kolejna część.

Pół godziny później oddał kartki. Sam rysunek był wspaniały, ale Hazel nie spodobało się to, co zobaczyła. Kochowi* też by się nie spodobało.

- ciekawe co narysował.
Chciałam jeszcze dodać, że Roberts jest cholernie wredny i mam nadzieję, że House coś wymyśli. w ogóle robi się ciekawie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:35, 26 Sie 2009    Temat postu:

Dopiero teraz dorwałam się do tego fika i on jest cudowny.
Tylko tak bardzo żal mi Cuddy
Czekam na dalszy ciąg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:41, 26 Sie 2009    Temat postu:

Cuddy w zespole House'a?
Jakie ciekawe rozwiązanie! W życiu bym na takie nie wpadła!
Żałuję, że nie pokazałaś nam więcej Cuddy, która na pewno teraz przechodzi trudne chwile.
I ciągle podoba mi się wątek Freda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erato
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:37, 28 Sie 2009    Temat postu:

No, i teraz już wiem, kim jest ów Koch

Już Ci pisałam, że dokładnie czegoś takiego oczekiwałam, kiedy mówiłam o nawiązaniu akcji. Miałam potrzebę poczucia, że znajomi Cuddy, ludzie, których znamy, przeżywają tę sytuacją, że nią żyją. Z tego też względu bardziej spodobał mi się chyba fragment drugi, aczkolwiek nie dlatego, że pierwszy był zły, ale dlatego, że mieliśmy w nim Cam, Chase'a, Foremana oraz obecnego duchem Wilsona. A to pozwala mi przypuszczać, że będą się oni gdzieś tam przewijać, że będziemy widzieć, jak cały ten dramat wpływa nie tylko na House'a (choć tego zapewne najbardziej oczekujemy), ale i na nich.

Tradycyjnie, bardzo dobry fragment z Fredem. Cieszę się, że nie malujesz obrazu jednostronnego, że nie wsadziłaś go do szufladki "Zły" i tak już zostaje. Jak tak trochę smutno, jak o nim czytam.
I jestem niezmiernie ciekawa, co narysował.

Roberts to Roberts. Już Ci mówiłam, że faceta nie znoszę. Nawet fakt, że siedział w fotelu i się obijał, podczas kiedy Cuddy na jego miejscu (a właściwie na jej miejscu) zawsze miała ręce pełne pracy... Na plus jest tylko to, że Lisa pojawi się w zespole House'a (nie mogę się doczekać pierwszych reakcji rzeczonego zespołu na jej stan) oraz nadzieja, że House skopie mu w swoim czasie cztery litery.

Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GoSs
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 24 Lip 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:48, 29 Sie 2009    Temat postu:

Scribo napisał:

Plany na przyszłość, perspektywy – każdy je ma. Cele, których można się uczepić jak ostatniej deski ratunku w trudnych chwilach.


jak już ci mówiłam zakochałam się w tych dwóch zdaniach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:37, 31 Sie 2009    Temat postu:

Niezwykłe... Ośmiele się napisać, że to jeden z najlepszych fików, jakie czytałam...

Mam nadzieję, że opiszesz, jak wyglądał rysunek drzewa i co oznaczał

Pozdrawiam i życzę weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jane
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:54, 31 Sie 2009    Temat postu:

Serio nie ma tu jeszcze moich słów uwielbienia?
No to już są
Scribo, padam ci do nóg, bo dramat pierwszej klasy, łzy z oczu ciekły mi ciurkiem, kiedy House mówił Cuddy, że jest niewidoma. Zaciekawił mnie ten fragment, kiedy Fred rysował drzewo, mam nadzieję, że powiesz nam wszystkim, o co tam chodziło.
I proszę o update'a. Weny ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scribo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:17, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Dziękuję wam wszystkim kochani Za komentarze, za wsparcie i w ogóle za wszystko.
Ta część zdecydowanie mi się podoba i uważam ją za udaną. Szczególnie fragmenty pierwszy i ostatni... Ale sami oceńcie.
Betowała oczywiście niezastąpiona Erato ;*

Odc. 5

Pomoc – innym, sobie… Przejęcie się cudzym losem i próba wpłynięcia na niego. Świadoma i nie. Ogłaszana wszem i wobec, i ta cicha.

*
Stuk – puk, stuk – puk…
Hazel rytmicznie uderzała palcami o biurko. Czy dziś już nie ma ludzi punktualnych? Cóż, przynajmniej na to wskazywała godzina pokazywana przez wskazówki zegarka – tym razem baterie działały.
W końcu – z trzyminutowym opóźnieniem – do gabinetu wkroczył Dave Shire.
– Przepraszam za spóźnienie – zaczął.
– Nic nie szkodzi – skłamała. Przecież nie prosiłaby o spotkanie, gdyby to nie było ważne.
– To przez lekarza – usprawiedliwił się. Był bardzo przejęty. – Dostaliśmy wyniki podstawowych badań Freda. Rezonans wykazał, że w dzieciństwie przeszedł uraz głowy. I wszystko wskazuje na to, że przez to został zahamowany jego rozwój. Trudności w nauce są już wyjaśnione… To o nich chciałaś rozmawiać?
Wiadomość wywarła na Hazel duże wrażenie. Fred wyglądał na mądrego chłopca, co w połączeniu z jego talentem malarskim powinno niwelować wszystkie problemy z nauką. Uraz tłumaczył wszystko.
– Nie, nie o tym.
Niestety, dodała w myślach.
Dave chrząknął, najwyraźniej zaskoczony.
– Cóż, zamieniam się w słuch.
Hazel wzięła głęboki oddech.
– Spójrz tu. – Położyła na środku stołu rysunek wykonany przez Freda. – Poddałam go testowi Kocha.
– Pięknie rysuje – zauważył.
– Tak, ale nie o to chodzi. Patrząc na ten obrazek, zauważasz przede wszystkim szczegóły, takie jak pięknie narysowane liście z zachowanymi detalami, na rzeczywisty wygląd wiewiórki… Ale spójrz tu: pomimo, że zaznaczył ziemię, narysował korzenie. Co więcej, przesadnie je podkreślił. To znaczy, że jego reakcje emocjonalne są bardzo płytkie, a zdolność do rozumowania znikoma. Idźmy dalej… Tu – kilka zaciemnionych miejsc, czarnych płaszczyzn, a więc defensywna wrogość i zachowania agresywne. A tutaj złamana gałąź. I jeszcze tu. Jest mocno wyszczególniona, więc… Oznacza przebyty uraz, chorobę lub gwałt, a takie uwydatnienie i różne wysokości oznaczają, że zdarzyło się to nie jeden raz na przestrzeni lat. No i... - Palcem wskazała odpowiednie miejsce na kartce. - Doszliśmy do najbardziej niepokojącego elementu – dziupla. Ma ona symbolikę seksualną. Jeszcze sama nie byłaby takim problemem, ale zawiera więcej niż jeden element, który coś nam mówi. Najpierw kontur – wyraźnie zaznaczony, czyli uraz miał na niego większy wpływ. Jest mała i okrągła, więc przeżył napastowanie seksualne, prawdopodobnie we wczesnym dzieciństwie. Mocne zaczernienie oznacza wstyd. No i ta wiewiórka w środku, w którą z takim zachwytem się wpatrywałeś. Może i jest śliczna, ale oznacza ambiwalencję dotyczącą ojcostwa lub macierzyństwa.
Shire przez chwilę milczał, trawiąc informacje.
– Więc wszystko wskazuje na to, że oprócz bicia… Ojciec molestował go seksualnie?
Hazel skinęła głową.
– Cholera – warknął, uderzając pięścią w biurko. – Jest gorzej niż myśleliśmy. Musimy szybko coś zrobić.
Wyjątkowo się z nim zgadzała.

*
Wilson czekał na taksówkę, zdeterminowany, by jak najszybciej dojechać do szpitala. Jego własna tragedia nagle wydała się odległa. Owszem, była, wydarzyła się, utrwalona w pamięci rozgrywała się wciąż na nowo… Ale teraz był ktoś, kogo tragedia dopiero się zaczynała. I ten ktoś go potrzebował.
James sądził, że były nawet dwie takie osoby.

*
Załatwił jej pracę… I co dalej? Oczywiście, zajęcie pomoże jej odzyskać równowagę, doda poczucia własnej wartości.
Ale to, że nie może poruszać się samodzielnie raczej jej nie podbuduje… – zastanawiał się, obracając laskę w dłoniach…
Bingo!
Biała laska – każdy niewidomy powinien mieć taką.
Nie podejrzewał, żeby jej zdobycie nastręczyło zbyt dużych trudności.

*
– Myślicie, że możemy coś zrobić? – zapytał Kutner.
Trzynastka spojrzała na niego.
– Tragedie mają miejsce każdego dnia, wszędzie. I nie możemy nic na to poradzić.
– Ale to nie zmienia faktu, że już po tragedii możemy pomóc – zauważył hindus.
Taub wzruszył ramionami.
– Och, dajcie spokój… Chcecie to tak zostawić?
– A co możemy niby zrobić?
– No… Nie wiem, ale coś na pewno – upierał się.
Nagle Taub podniósł głowę.
– Chyba wiem.
Pozostała dwójka skupiła na nim wzrok.
– Pies przewodnik. Możemy jej takiego załatwić.
Na twarzy Kutnera pojawił się szeroki uśmiech. Czuł, że w końcu może coś zrobić.
Nawet Trzynastka skinęła głową.
– W sumie… Czemu nie?
To nie było dużo – załatwić takiego psa.
Ale mogło znaczyć bardzo wiele.

*
Wiecie, co czuje człowiek pozbawiony nagle jednego ze zmysłów, którymi dotychczas odczuwał świat?
W dodatku tego najbardziej potrzebnego… W końcu osiemdziesiąt pięć % informacji niewerbalnych przyswajamy właśnie wzrokiem.
Taki człowiek nagle staje się dzieckiem. Dzieckiem zranionym, samotnym, potrzebującym pomocy.
Ona też taka była. Nie widziała nic, nie wiedziała nic. Powoli poddawała się panice. Nic nigdy już nie będzie takie samo. Nic, nigdy…
Dziecko we mgle szukające schronienia, ratunku. Szukające światła. Nie znajdujące. Nikt nie przychodził. Nikt jej nie odwiedził. Zapomnieli? A może… Może po prostu nie było nikogo?
Jak zwykle – był tylko House. Ale on znowu uciekł – w końcu to potrafił najlepiej.
Sama.
Ociemniała.
Błądziła.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:09, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Masz rację początek i koniec - piękne i głębokie.
Ile można dowiedzieć się o człowieku po jednym rysunku. Albo jesteś psychologiem albo świetnym pisarzem. Tak czy siak gratuluje talentu. Cały fik jest dramatyczny, przemyślany, mocny, wzruszający i wogóle
Licze, że w następnych częściach zobaczymy Cuddy i jej odnalazienie się badź nie w nowej sytuacji i ten nasz uciekający House No cóż House to House Już nie mogę się doczekać co jeszcze z tej tragedii wyniknie.
wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:47, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Świetny masz pomysł i fajnie go realizujesz.Pokazuje nam tragedie ludzi,które zdarzają się w życiu codziennym.Masz ogromny talent d pisania.Gratuluje

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:54, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Może to niespecjalnie, ale mam wrażenie, że unikasz tematu Cuddy... Byłoby to nautralne, bo niby skąd możesz wiedzieć, co czuje, zagłębiać się w jej ból? Chociaż to w sumie nie jest konieczne, można po prostu przejść do "zycia" i patrzeć na wszystko z dystansu... Tak czy siak, mam wrażenie, że, bądź, co bądź, głównej bohaterki jest póki co żałośnie mało.
Ślicznie rozbudowujesz wątek freda, coraz bardziej mnie wciąga, więc, jak widzisz, tylko C. mi brakuje do pełni szczęścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:02, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Oh. Od czego tu zacząć?
Może od komplementów?
Tak, tak zdecydowanie mi się podobało. Świetne masz pomysły!
Więc gratuluję talentu, bo cudownie go wykorzystujesz.

Nagan nie będzie . Znalazłam jeden brak myślnika po wtrąceniu narratora, ale może po prostu nasza kochana Erato to przeoczyła? Nie mam jej tego za złe.

Podobał mi się zamiar kupienia psa dla Lisy.
No i oczywiście myśl House'a o daniu dla niej białej laski.
Dobrze, że wszyscy w jakiś sposób chcą pomóc Cuddy, tylko zamiast zastanawiać się i siedzieć jak ułatwić jej życie powinni być przy niej i ją wspierać.

Ojciec molestował Freda seksualnie? Ciekawe, ile można się dowiedzieć z narysowanego drzewa przez dziecko.

Z niecierpliwością czekam na część szóstą.
I chcę więcej Cuddy!!

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Śro 18:05, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:41, 02 Wrz 2009    Temat postu:

wow. O.o
pięknie!
Twój fik wciąga jak książka. Naprawdę dobra książka.

Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scribo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:07, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Za zbetowanie dziękuję Erato ;* A wiesz, od samego początku planowałam coś takiego, tyle, że na to potrzeba jeszcze czasu. Nie martw się, na 100% tego nie zabraknie

Odc. 6

Wiara, że wszystko będzie dobrze jest trudna. Bardzo trudna, jeśli chodzi o ścisłość. Bo kiedy jest źle, nikt nie widzi tych jaśniejszych stron życia.

*
Drzewa przesuwały się za oknem. Pojawiały się z boku drogi, migały i znikały. Tak po prostu.
Dave zastanawiał się, czy tak jest ze wszystkim, nie tylko z drzewami. Ze szczęściem, z miłością, z samym życiem. Podejrzewał, że ta prawda dotykała każdego, że każdy prędzej czy później musiał ją zrozumieć.
A na pewno rozumiał ją chłopak siedzący obok niego.
Właśnie wiózł Freda do nowej opiekunki zastępczej, Caroline. Miała około pięćdziesięciu lat – tak przynajmniej podejrzewał, bo od zawsze uporczywie odmawiała podania wieku, twierdząc, że kobiet się o to nie pyta – oraz duże doświadczenie z takimi przypadkami. Fred nie mógł trafić lepiej.
Shire zerknął w bok, na chłopca, który świdrował wzrokiem przednią szybę, jakby chciał ją rozbić samym spojrzeniem. Wyglądał na sfrustrowanego i zirytowanego.
David musiał przyznać, że nie dziwił mu się. Nowy dom, nowe miejsce, nowi ludzie, nowe rzeczy, nowa szkoła…
Po prostu nowe życie.
Na pewno lepsze, ale nie był pewien, czy tak całkowicie rozpoczynane od początku. Stare rany nie znikają.
Zawsze pozostają blizny.

*
Zastał go pochylonego nad podłużnym, białym przedmiotem, leżącym na biurku. Po dłuższej kontemplacji doszedł do wniosku, że to laska dla niewidomych.
Widać było, że naprawdę się przejął. Cóż, nie dziwił się. Właściwie to tego się spodziewał, ale… mimo wszystko zobaczyć jak House’owi na czymś – czy też na kimś – zależy i – co więcej – jak to okazuje… To po prostu coś niesamowitego. Większość ludzi nie ma szansy oglądać go w takim stanie.
Nie wahając się dłużej, nacisnął klamkę i wszedł do środka.
Diagnosta natychmiast poderwał głowę. Na jego twarzy odmalowało się zdumienie. Nic nie powiedział – James wiedział, że po prostu zabrakło mu słów.
– Witaj, House – odezwał się szybko, zanim zdążył zmienić zdanie, uciec i zaszyć się w jakiejś norze, gdzie spędziłby resztę swoich dni.
– Wilson.
Przez chwilę patrzyli na siebie w ciszy. W końcu House stwierdził oczywistość:
– Wróciłeś wcześniej.
Skinął głową.
– Jesteś… pewien? – Obaj wiedzieli, o co pytał.
– Teraz to nieważne.
Obaj wiedzieli, o czym mówił.

*
Usłyszała ich zanim jeszcze weszli do sali. Kroki House’a były takie charakterystyczne… Nie wspominając już o zapachu, który poczuła, gdy tylko otworzyły się drzwi.
A z nim szedł jakiś mężczyzna – kobiety chodziły lżej, a ich kroki miały większą częstotliwość.
Poza tym, chyba się kłócili. Słyszała przytłumione głosy.
Chcąc nie chcąc powoli przystosowywała się do swojej sytuacji.
– Cuddy – rozległ się głos od drzwi.
Na jej ustach natychmiast pojawił się delikatny uśmiech. Czyżby był ktoś jeszcze? Czyżby jednaj przyszedł…?
– Wilson – powiedziała. Nie udało jej się ukryć ulgi w głosie.
– Jak się czujesz?
To pytanie może i nie było zbyt inteligentne, ale zaczynało rozmowę.
Poczuła chęć wybuchnięcia histerycznym śmiechem. Jak się czuła? Kompletnie rozbita. Podłamana. Opuszczona.
– Nieźle, dziękuję. A ty? Poukładałeś swoje sprawy?
Siłą zmusiła swoje oczy, by przestały krążyć w poszukiwaniu światła, widoku. Podsłuchała, jak pielęgniarki mówiły, że to upiorne. Że wygląda jak opętana. Nie chciała tego. Pragnęła tylko normalności…
Już wiedziała, jak zawsze czuł się House.
– Tak… Tak sądzę. Chyba wrócę do pracy tutaj.
Uśmiech na jej ustach zamarł. Cóż, ona nie.
– To świetnie.
House najwyraźniej dostrzegł coś w wyrazie jej twarzy, bo odezwał się:
– Będzie mnie pilnował, żebym za bardzo cię nie przemęczał podczas diagnoz różnicowych. Chociaż nie, od tego będzie Foreman.
Dopiero po chwili dotarł do niej sens jego słów.
– Będę… w twoim zespole?
– Wolałbym, żebyś zapytała, czy teraz to ja będę twoim szefem, ale… Tak, można tak to ująć – przyznał House.
Nie mogła w to uwierzyć. On… On nie uciekł? Pomagał jej…?
Usłyszała coś jakby… Przepychankę? Nie, bardziej pojedyncze szturchnięcie, o czym świadczył zduszony jęk House’a. Chyba dostał z łokcia w żebra.
Odchrząknął.
– Teraz jesteś taka jak ja – wydusił z siebie w końcu, a ona poczuła, że na jej kolanach coś wylądowało.
Wyciągnęła rękę. Pod palcami wyczuła walcowatą powierzchnię przedmiotu. Chwyciła go pewniej.
– To… To laska.
– Biała – uzupełnił House. – Chciałem ją ozdobić, ale Wilson mi przeszkodził.
– Nie szkodzi. I tak… I tak bym o tym nie wiedziała.
– Składana – zachwalał Wilson. – Możesz sobie wyregulować długość.
Poczuła, że na jej twarzy pojawia się uśmiech. Starali się jej pomóc. To… To było… Nie, nie umiała tego określić.
– Dziękuję – wyszeptała.
Nie mogła wiedzieć, że House przygląda jej się badawczo. I że pewien stan otępienia, w który popadła, był dla niego doskonale widoczny. I że wcale mu się on nie spodobał.
– No i… Ktoś będzie musiał z tobą mieszkać i trochę ci pomagać – odezwał się James.
Po prychnięciu House’a zorientowała się, że to o to musieli się kłócić na początku.
– Ja nie mogę, mamy inne godziny pracy… A ty musisz być w niej wtedy, kiedy House, więc chyba…
– Nie – protestował znowu diagnosta.
– Nie, w porządku… Przecież mogę zadzwonić do siostry… – Nic nie mogła poradzić na poczucie odrzucenia, osamotnienia, które po raz kolejny ogarnęło ją z winy diagnosty.
On nigdy nie mówił nic wprost. A szkoda, bo gdyby to zrobił, Cuddy poznałaby motywy jego decyzji. I zrozumiałaby.
Nie mógł się nią zajmować. Nie on. Nie ze swoim własnym kalectwem, przez które nie mógłby pomoc jej na tyle, na ile chciał.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:36, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Ale fajnie, że Jimmi się pojawił
Bo bez niego Huddy fick to nie Huddy fick
I fajnie, że House pomaga Cuddy
Tylko popraw to "Nie" House'a
na "Oczywiście", a będę w Hudzinkowym niebie
Wena


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zraniona dnia Czw 18:38, 24 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:37, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Tak, tak, tak!! Dziękuję, dziękuję ci za więcej Cuddy!
*obcałowuje*

W końcu się doczekałam.
I warto było czekać, bo to było cudowne.
Tylko zrobiło mi się trochę smutno.
Dlaczego? Dlaczego House'a nie zgadza się i nie chce żeby Lisa z nim zamieszkała?
Może się po prostu boi?

Nic nie cytuję, bo wszystko po równi wywarło na mnie wielkie wrażenie.

Czytając ten fik wydaje mi się jakbym "empatycznie" odczuwała to co Cuddy.
I za to wielki plus.

Uwielbiam twoje opowiadanie i mam nadzieję, że następna część pojawi się o wiele szybciej niż ta poprzednia.

Ściskam i całuję.

Ley.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
000paulina000
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:31, 24 Wrz 2009    Temat postu:

smutno mi... dlaczego Lisie sie musialo cos takiego stac mam nadzieje ze sie w koncu okaze ze jest jakis sposob by odzyskala wzrok... jakikolwiek eh

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:20, 24 Wrz 2009    Temat postu:

W końcu nowa część !

Biedna Lisa.. I House, chciałby pomóc, a nie może, cokolwiek by nie zrobił, zawsze kogoś zrani. Postać tragiczna. A może to się zmieni...? *po cichu ma nadzieję, że może jednak dobrze się skończy*

Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:55, 25 Wrz 2009    Temat postu:

Ładne

Made in Harlequin, ale ładne


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin