Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Co dalej?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Świetlica
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PatKam
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Gru 2008
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lbn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:03, 05 Gru 2008    Temat postu: Co dalej?

Nie wiem, wydaje mi się, że nie ma takiego tematu tutaj. Chodzi o to, że jedna osoba piszę jeden niedługi (2-3 zdania) fragment a następna go kontynuuje. Tematyka... myślę, że to logiczne

No to zaczynamy:

Był paskudny poranek, wiał wiatr i nagle zaczął lać deszcz. W taką pogodę zdecydowanie słabo jechało się motorem, ale Greg House miał szczęście do pecha, szczególnie gdy był 13. piątek. Cały mokry zsiadł z maszyny i wszedł do szpitala, zostawiając za sobą mokre ślady. Już od drzwi napatoczyła się na niego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:54, 17 Cze 2009
PRZENIESIONY
Pon 22:05, 02 Sie 2010    Temat postu:

Był paskudny poranek, wiał wiatr i nagle zaczął lać deszcz. W taką pogodę zdecydowanie słabo jechało się motorem, ale Greg House miał szczęście do pecha, szczególnie gdy był 13. piątek. Cały mokry zsiadł z maszyny i wszedł do szpitala, zostawiając za sobą mokre ślady. Już od drzwi napatoczyła się na niego kobieta, którą kiedyś spotkał, nie potrafił sobie tylko przypomnieć gdzie ją widział. Zaintrygowany wsiadł do windy i przywołał ją ruchem ręki. Jakież było jego zdziwienie gdy okazało się, że kobieta owa ma ogon niczym małpa! Nie przejmując się jej dziwaczną aparycją zaproponował obiad w stołówce na koszt Wilsona. Kobieta bez wahania przyjęła zaproszenie...
- Dwa razy frytki - powiedział House do kucharki
- eee... ja wolałabym banana. - Nieśmiało wtrąciła kobieta.
Usiedli przy stoliku.
- Słyszałem już o Batmanie, Spidermanie... ale Monkeywoman? Jakiś nowy komiks? - Zapytał przyglądając się ogonowi
- Tak właściwie to obudziłam się dzisiaj rano i odkryłam , że mam ogon.
- O kurwa !
- Pomyślałam , że pójdę do lekarza i trafiłam do ciebie.
- Rzeczywiście możesz byc najciekawszym przypadkiem medycznym, ale... zajmuję się teraz facetem słoniem, a na liście jest jeszcze stuknięty dzieciak wyścigówka. Zapisz się do kolejki.
House wstał i wyszedł ze stołówki. Skierował się prosto do gabinetu Cuddy, żeby powiedzieć jej, że podsyłanie jej pacjentów nic nie pomoże. Kiedy jednak przekroczył próg pokoju, ujrzał ją, siedzącą na podłodze. Nie zauważyła , że wszedł , więc nadal zajmowała się szukaniem czegoś, a on odruchowo zrobił krok do tylu. Pomyslał jednak, że nie przepuściłby okazji, żeby rzucić jakąś uwagę,więc zrobił kilka kroków do przodu i odezwał się:
-Witaj Cuddy? Zgubiłaś coś?
Cuddy podskoczyła jak oparzona , gdyż nie spodziewała się , że ktoś akurat w TYM momencie wtargnie do jej gabinetu.
-Natychmiast do kliniki ! - wrzasnęła, ale on pozostał w tej samej pozycji.
- Czemu krzyczysz? Chciałem się tylko przywitać... - odpowiedział, udając obrażonego.
- House, nie widzisz, że nie mam ochoty na Twoje gierki... - powiedziała.
W tym czasie z łazienki szefowej wyszedł prawie całkowicie nagi Kutner i
powiedział, że musiał przepchać toaletę, która zapchała się po wrzuceniu do niej wszystkich kosmetyków Cuddy. House oczywiście nie uwierzył i wparował do łazienki , w której zobaczył Foremana eksponującego swoje walory. Foreman natychmiast podciągnął gacie. Jednak House zdołał zobaczyć co Eric chciał w nich ukryć. Diagnosta wyszedł z łazienki i odwrócił się w kierunku Kutnera i Cuddy , którzy próbowali ukryć coś za plecami. Dostrzegł kobietę. Również całkiem nagą.
- Co się tutaj do cholery dzieje? - zapytał Greg z wyraźną irytacją w głosie - urządzacie sobie orgię i nikt nie zadzwonił do mnie? Ok, zobaczymy czym teraz będziecie się bawić, bo ja wam więcej mojej laski nie dam.
- Greg ! - zawołała Cuddy - ale my nie braliśmy twojej laski!
- To kto ją ma? Może mi łaskawie powiecie? - ledwie skończył mówić, w drzwiach pojawił się James Wilson z ognistą laską swojego przyjaciela. Widząc House'a, zawrócił i skierował się, gdzieś, gdzie diagnosta nigdy za nim by nie poszedł - do przychodni.
- Poczekaj, nie uciekniesz mi, Jimmy. Już ja Cię złapię !
Wilson zaczął biec. Coraz szybciej i szybciej. House wyjął podręczną , rozkładaną dzidę i rozpoczął pościg za puszczalskim onkologiem. James był przerażony. Przecież miał tylko laskę , więc postanowił ukryć się w jej cieniu. Już prawie udało mu się przechytrzyć House'a, jednak w ostatnim momencie z kieszeni jego fartucha wypadł . Greg natychmiast podbiegł do James'a jednocześnie rozkładając dzidę. Z całą siłą , agresją i złością wbił ją w Bogu ducha winnego banana i wtedy stało się coś niespodziewanego... podskoczył i uciekł z krzykiem. House spojrzał na Jimmiego, a ten nie mógł ukryć oblewającego jago twarz rumieńca.
- Kto to był?- spytał House
-Mój wyimaginowany mały przyjaciel - odparł Wilson
- ???
Wtedy właśnie nadbiegł zdyszany Foreman z Kutnerem na plecach. Obaj byli przerażeni. Chwilę trwało to zanim powiedzieli co się stało. Otóż szefowej PPTH urósł niesamowicie niekształtny garb na plecach.
- House, (wdech) ponieważ ciąża pozamaciczna jest już za bardzo (wdech) oklepana, podejrzewamy (wydech) kiłę paznokci u stóp (wydech) - powiedział zdyszany Foreman.
- Potrzebujemy Ciebie i Twoich mazaków - dokończył wcale niezdyszany Kutner.
- Ok. Chodźcie do mojego gabinetu .. A Tobie i tak, Banana nie daruję - rzucił na odchodne do Wilsona. Kiedy wchodzili do windy minął ich pędzący z zawrotną szybkością i kobieta z małpim ogonem, krzycząc do niego :
- Gdzie żeś Ty bywał czarny baranie , czarny baranie ?
Chłopcy zgłupieli.
Doszli do gabinetu. House rozpisał symptomy na tablicy : , ogon , garb. Kutner delikatnie zasugerował , aby umieścić na tablicy dzidę. Teraz pozostało im jedynie wezwać Wilsona. Podniecenie Kutnera wywołane obecnością dzidy na tablicy sięgnęło zenitu, bez krawatów Jimmiego się nie obędzie. Foreman sprawdził haki na fotelu do którego Kutnera zazwyczaj przywiązują i wtedy wszedł Wilson z zapasem krawatów. Gdy udało się uspokoić Kutnera, który zaślinił podłogę, wreszcie mogli przejść do rzeczy. House uznał, że to może być PMS. Kutner twierdził, że obecności dzidy wskazuje na rzeżączkę. Zupełniego odmiennego zdania był Taub, który właśnie zdjął buty, następnie skarpetki (notabene, nosił dwie różne) i zaczął obgryzać paznokcie u nóg. Poczuwszy wzrok wszystkich na sobie popatrzył na House'a i stwierdził:
- No co? House rzuca piłką jak się zastanawia i nikt się go nie czepia.
- Ok. Można i tak - powiedziała wchodząca Debbie, jednak towarzyszył jej ledwo dotrzymujący kroku, drwiący wyraz twarzy.
- Taub, jest moim podwładnym i tylko ja mogę go upokarzać - House nieco podniósł głos - więc, nic nieznacząca kobieto z księgowości, przeproś go.
Debbie podeszła do Tauba trzymającego w jamie ustnej swoją stopę.
Dotknęła jego pięty swoimi delikatnymi palcami i spojrzała na niego wymownie. House wpadł w szał. Nikt nie wiedział, że Taub oddał mu swoje dziewictwo w składziku na miotły.
-Wynocha! To moi pracownicy i tylko ja mogę urządzać tu orgię!
-Założymy się- powiedziała zalotnie Debbie i... zjadła banana.
Na ten widok House oniemiał. Nie wiedział, co począć z podjudzającą wyobraźnię kobietą. Chciał do niej podejść, ale podłoga była zbyt śliska od śliny. Postanowił więc zdjąć dzidę z tablicy i rzucić nią w Debbie. Kutner, widząc, że ktoś dotyka jego obiektu pożądania zaczął drzeć się wniebogłosy. Rzucona dzida już po raz drugi tego dnia miała bliski kontakt z bananem. Rozwścieczona Debbie chciała podejść do House'a i udusić go swoją pończochą, ale ta nie chciała zejść z jej nogi. Mogłaby oczywiście zarzucić pończochę wraz z śladową zawartością swojej kończyny na szyję Grega, jednak Greg jest wysokim człowiekiem i jego szyja również znajduje się wysoko. Za wysoko jak na zasięg nóg nic nie znaczącej kobiety z księgowości.
Nagle przez środek pokoju przemknął z prędkością nad świetlną paznokieć Tauba, kończąc swą podróż na klejnotach Foremana. Eric jeknal z radosci. Wtedy Jimmiego ogranela wscieklosc i wybiegł z gabinetu niczym torpeda. Skierował się na oddział ginekologiczny , gdyż tam właśnie została umieczona Cuddy przez wzgląd na sławetną dzidę. Wpadł do pokoju szefowej i oniemiał , bo Cuddy właśnie z wielką zawziętością wymalowaną na twarzy ( pewnie użyła markera House'a ) drapała swoją poduszkę. Wilson uznał , że to kolejny objaw , więc wrócił do gabinetu , aby poinformować o tym chłopców. Reakcja Kutnera była nieprawdopodobna. Tym razem obyło się bez krawatów, ale morze śliny na podłodze sięgało kostek. Gdy sytuacja się nieco ustabilizowała, Jimmy zakołysał dzidą zawieszoną przed Kutnerem na lince, by go uspokoić. Lawrence natychmiast zamarł z wyjątkowo głupią miną, wpatrując się w obiekt swego pożądania.
Więc - zaczął Wilson, oddychając ciężko - Martwię się o Cuddy, ona . . House, co Ty znowu... - jęknął oniemiały i spojrzał na przyjaciela. Słynny diagnosta wyciągnął właśnie banana ze swojej torby, po zjedzeniu którego rzucił skórkę na głowę Jimmy'ego i szczerząc zęby wyszedł z gabinetu. Udał się do psychiatry. On natomiast stwierdził, iż House nie jest w stanie wypełniac swoich obowiązków i polecił mu przejśc na wcześniejszą emeryturę. Gdy Greg to usłyszał okropnie się wściekł i wyszedł trzaskając drzwiami. Kiedy wyszedł na świeże powietrze, poczuł woń truskawek, więc podązył za nim. Wsiadł na motor i odjechał. Nagle zobaczył polanę pełną truskawek. Była tak czerwona, że zakręciło mu się w głowie. Zaparkował, zsiadł z pojazdu i poszedł w kierunku zachodu. Nagle na środku polany ujrzał nieduży krzew, z którego gałęzi zwisały ciężkie kiście dorodnych tabletek Vicodinu. House łapczywie wyciągnął rękę w ich stronę i już, już miał je zerwać, gdy nagle tuż za sobą usłyszał ostry pisk opon gwałtownie hamującego samochodu. Wściekły, że ktoś śmie mu przeszkadzać w tak doniosłym akcie, chwycił za dzidę, którą przezornie zabrał ze sobą... Jednak jego oczom ukazała się szpitalna karetka, z której wyskoczył rozgorączkowany i wciąż ociekający kutnerową śliną Wilson ze skórką od banana na głowie i wepchniętymi w kieszenie fartucha strzępami tego, co jeszcze niedawno było poduszką Cuddy. Obok niego stał, również nieprzyjemnie mokry, półnagi Foreman, trzymający w ręku laleczkę wudu trzynastki. Hause krzyknął - Co do cholery , wy tu robicie !? Wilson odpowiedział - Martwiliśmy się o Ciebie . House na to - Ta? i co jeszcze pewnie wysłała was Cuddy , powiedzcie jej że jak chce się ze mną przespać to musi rok wcześniej termin zarezerwować. Wilson odrzekł mu na to:
- A czy ja również mógłbym...?
- Ale co "mógłbyś..."? - House nie zrozumiał delikatnej sugestii przyjaciela.
- No... ten termin... zarezerwować... - rzekł nieśmiało Wilson, oblewając się rumieńcem. House w odpowiedzi rzucił mu powłóczyste spojrzenie, które gwałtownie przybrało na intensywności, gdy spoczęło na głowie onkologa.
- Hmmm... Z tą skórka od banana we włosach wyglądasz niezwykle seksownie - powiedział niskim, ochrypłym głosem. W oczach onkologa zabłysły iskierki nadziei. - Ale nie podniecaj się za bardzo - natychmiast zgasił jego entuzjazm House. - Jak powiedziałem, najbliższy wolny termin mam za rok.
Wilson wbił oczy w ziemię. Na jego twarzy malował się wyraz zawodu.
- Myślałem, że dla mnie zrobisz wyjątek... - rzekł cicho.
- Sorry, ale twoje krawaty mnie nie podniecają. Spróbuj z Foremanem, może na niego zadziałają.
House zamilkł na chwilę.
- Zakładam, że przynajmniej przez ten rok nie będę miał problemów z wyłudzaniem od ciebie recept, więc... - zawahał się, ale... zawrócił, podszedł do vicodinowego krzaczka, zerwał wszystkie tabletki i z uśmiechem dziecka, które ukradło ze sklepu cukierki, wepchnął je sobie do kieszeni.
- Na wszelki wypadek... - mruknął.
- Panowie, nie chcę wam przerywać, ale obawiam się, że musimy wracać do szpitala - przywrócił ich nagle do rzeczywistości głos Foremana. House i Wilson spojrzeli na kolegę. Foreman leżał posród owocowych krzaczków i z namaszczeniem wkładal właśnie do ust kolejną dojrzałą, błyszczącą truskawkę, a czerwień otaczających go owoców odbijała się w jego skórze, nadając jej niezwykły odcień .
- Mmm... Czysta rozkosz... - zamruczał Foreman, rozgryzając soczysty owoc.
- Ja to dopiero mogę dać ci rozkosz - powiedział z błyskiem w oku House. - Może też chcesz zarezerwować termin...?
- Nie, dziękuję. Dzida Kutnera póki co mi wystarcza.
- Twoja strata - wzruszył ramionami House. Nagle zaśmiał się cicho, gdyż dostrzegł nowe zabarwienie skóry leżącego na truskawkowym polu kolegi.
- Słuchajcie, zostańmy tu jeszcze trochę - powiedział z miną żebrzącego o kość psiaka. - Dzięki tym owocom mogę nazywać Foremana nie tylko czarnuchem, ale też indiańcem! - wykrzyknął z szelmowskim uśmiechem.
Wilson spojrzał na niego z niesmakiem:
- Rozumiem House, że Twoja niepohamowana złośliwość jest tylko objawem odwróconego kompleksu Edypa, wynikającego ze zhabituowanej frustracji seksualnej na punkcie naszej pani administrator, ale Foreman ma rację, musimy wracać. Stan Cuddy się pogarsza. Zaczęła jeść wyłacznie banany i mówi, że bez dzidy Kutnera nie zaśnie. Zrobiliśmy już rezonans lewej brwi, ale wykluczyliśmy Zespół Zsiadłego Mleka, a po dożylnym podaniu roztworu galaretki agrestowej zaczęła świecić na różowo, więc to również nie jest wrzodziejący krwiomocz sutka środkowego... Aha, w jej płynie mózgowo-rdzeniowym stwierdziliśmy obecność niewielkich skupisk krasnoludków, ale po podaniu sterydów zaczęły tylko głośno krzyczeć i tańczyć kankana. Nawet laleczka voodoo Trzynastki nie pomogła... House, w tobie jedyna nadzieja!


PS. Przepraszam za długość mojego fragmentu, ale tak mnie natchnęło...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Pon 16:45, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Świetlica Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin