Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

6 lat później [+18, Z]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sinaj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:00, 27 Wrz 2011    Temat postu: 6 lat później [+18, Z]


Zweryfikowane przez autorkę



6 lat później

nie aurę roztaczasz to ból przeszywa cię całą unosi się z twoją
głową znad poduszki matowieje w twoich oczach jest głuchym
podkładem twojego głośnego śmiechu zostawia twoje odciski
palców krąży po trakcjach tramwajów i pociągów przemierza te
same drogi te same inne centra obcych miast świat byłby pusty
gdyby nie ty to takie zwyczajne tak jak ty


***
Brooklyn. Chłodno i zimowo. Światła ulic nie pozwalają zapaść mrokowi. W Nowym Yorku żadna ze stron nigdy nie zasypia. Dworcowy huk, gwar, szum przejeżdżających pociągów stają się monotonne.
Czekali na jednej z ławek przed wyjściem na perony już trochę czasu. Ich głowy zapełniały jeszcze wyostrzone obrazy najdroższych apartamentów, manhatańskich restauracji i sklepów. Czuli jeszcze zapach pościeli z egipskiej bawełny i smak rumowych cygar.
- Pójdę po kawę – powiedział House zostawiając senną Cameron na ławce.
Skinęła tylko głową.
Choć budka z kawą stała jakieś dziesięć metrów dalej, w takim tłoku od razu stracił ją z oczu. Rozglądał się po tych wszystkich twarzach."Ach, no tam jest. Ta w średnio-szarej kurtce, między tym gościem w ciemnoszarej kurtce a tym w jasnoszarej katanie".
Zawiesił na niej wzrok. Daleko jej był do anioła, który pojawił się w jego życiu kilka lat temu. Wtedy każda jej część ciała była perfekcyjna. Każdy jej ruch był tańcem, każde słowo melodią. Przez większość czasu była nietykalna. Idealna. Zbyt wspaniała. Czy wtedy już ją kochał, czy płonął. W każdym razie teraz tak. Patrzył na nią przez pryzmat wszystkich chwil, pełnych goryczy i euforii. Jej cera bywała poszarzała, jej włosy nie zawsze lśniły. Latem pociły się jej dłonie, a po przepracowanych nocach pojawiały się cienie pod oczami. Nie była już nieziemską istotą. Była ludzka. Bardzo ludzka. Tak niedoskonale idealna.
Z trudem – bo z dwoma kubkami kawy i laską w rękach – zaczął zmierzać w jej kierunku.
- I tak właśnie wydaliśmy ostatnie piętnaście dolarów na kawę – powiedział podając jej kubek.
- Po pierwsze to ty wydałeś, po drugie to było ostatnie piętnaście przez ciebie. I dziękuje – odparła chwytając kawę.
- Hah, przeze mnie. Bo to ja chciałem próbować wszystkich win i wykupić pół obuwniczego.
- Ty chciałeś przejechać się limuzyną i zostawiałeś pięćdziesięcio-procentowe napiwki.
- Ale... - urwał z braku argumentów i uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniła uśmiech. Oparła głowę o jego ramię.
- To był najbardziej spontaniczny, cudowny weekend od bardzo dawna.
Złożył na jej ustach czuły, namiętny pocałunek.
- Wiesz, zastanawia mnie tylko jak wrócimy do domu, gdy już dojedziemy do New Jersey – wyrwała nagle Cam.
House wywrócił oczami.
- Coś wymyślimy.
- W sensie że zadzwonimy do Wilsona?
- Ty to powiedziałaś.
- Za dziesięć minut mamy pociąg. Chodźmy już na peron.
House spojrzał niepewnie na zmęczoną twarz Cameron.
- Poczekaj – wycedził.... - Chcę cię jeszcze o coś zapytać.
- Tak? - Spojrzała na niego zaciekawiona nagłą zmianą tonu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sinaj dnia Pon 16:36, 02 Sty 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:45, 27 Wrz 2011    Temat postu:

o tak! czekałam na powiew świeżości w dziale Hameronka aż w końcu się doczekałam i to jakiego! jest pięknie, czekam na dalsze części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sinaj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:56, 04 Paź 2011    Temat postu:

freestyle napisał:
o tak! czekałam na powiew świeżości w dziale Hameronka aż w końcu się doczekałam i to jakiego! jest pięknie, czekam na dalsze części

Dziękuję

Przepraszam, za zamianę ograniczenia wiekowego. Póki co wynika ona z zastosowania wulgaryzmów w dialogach, ale niewykluczone, że w kolejnych częściach pojawią się sceny podchodzące pod tag "plus osiemnaście".

Część druga

But something is driving me back,
And something’s trying to hold on to me,
To my way of life, why. ***J.J. Work me, Lord



2 lata i 11 miesięcy wcześniej.

Późny wieczór. Odwołany lot do Chicago. Znajoma dzielnica New Jersey. Pod klatkę 221B dojechali motorem. Wiedziała, że coś się wydarzy. Znała to spojrzenie, które rzucił otwierając jej mieszkanie.
Wiedział, że będzie drążyć temat. Znał ten wyraz twarzy, który zrobiła zdejmując płaszcz.
- Dziękuję, że pozwoliłeś mi przenocować dziś u siebie.
- Oh, tak. Powinnaś raczej przeprosić, że tyle musiałem cię przekonywać, że stary znajomy jest lepszy niż hotel. - Odpowiedział udając się do kuchni.
Znała ten sarkastyczny ton. Miał rozluźnić atmosferę.
- Napijesz się czegoś alkoholowego czy raczej procentowego?
- Może masz na stanie coś nie-alkoholowego...?
Znał tę odpowiedź i towarzyszący jej nerwowy uśmiech. Znał ten uśmiech, znała to słowo, znał tę minę, znała ten ton. Znał to tamto. Tak cholera, wszystko w sobie znali. To powinno raczej znosić napięcie niż je budować. Było odwrotnie.

Podszedł do niej ze szklanką coli w ręku. Niepewna czy to jakiś drink przyjrzała się przez chwile.
- Weźże to do kurwy nędzy! To tylko pierdolona cola! - Krzyknął nagle gniewnie, jego twarz zrobiła się czerwona ze zdenerwowania.
Potulnie wzięła szklankę i przechyliła do dna. Siedziała cicho. Wolała nie wyrażać na głos zdziwienia wybuchem House'a.
Oboje wbili wzrok w podłogę.
- Więc, co ciebie? - Niebłyskotliwie przerwała milczenie.
Już miał jej rzucić jakąś cyniczną odzywkę, kiedy zastanowił się nad prawdziwą odpowiedzią. Bo... nic u niego nie było. Co miał jej powiedzieć. Że praca to jedyne co robi. Nie, nie jedyne co ma. Jedyne co robi. Żadnych marzeń ani ambicji. Jeśli czegoś chciał, to się nie udało. Nic już nie chciał. To była pustka.
- To samo co u ciebie.
- Czuję się dobrze.
- Jasne. Misja ratowania świata przybiera mój poziom, a termin ważności facetów spada niżej niż twój eksmąż.
- Lubię to. Lubię facetów. Lubię ich tępe spojrzenia w trakcie i pytające po. Lubię jak po kilku chwilach tracą dla mnie zmysły, ich słowa bezładnie plątają się im w ustach.
- Tak mówisz.
- Bo tak jest.
- Bo z drogi jaką sobie obrałaś nie ma innego wyjścia. Myślałaś, że przejdziesz przez to bez bólu? Nie masz szans.
Tu jest jeden kierunkowskaz, zakaz zatrzymywania się, żadnego pobocza.
Milczała. Gorąco pulsująco uderzało jej do twarzy.
- Bo jestem ważniejszy dla ciebie niż możesz to sobie tłumaczyć - Dodał.
Każda jej myśl zaprzeczała. Chciała wyjść.
- To mnie holuj - wydusiła cichym, piskliwym głosem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sinaj dnia Wto 19:04, 04 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:33, 06 Paź 2011    Temat postu:

Świetnie, naprawdę świetnie. Ten wybuch House'a strasznie mnie zaskoczył, ale jak mniemam o to właśnie chodziło. Bardzo pozytywnie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sinaj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:24, 07 Paź 2011    Temat postu:

Bardzo dziękuję za komentowanie, freestyle

Część trzecia
You can stand under my umbrella*
i waited for you, at usual place, with my own umbrela


Wiedziała, że zaraz się zbliży.
Tęsknota. Wściekłość, że nie może się przyznać do tęsknoty. Pożądanie. Frustracja, bo nie powinno go być. Rozpacz i ten cholerny wstyd, że nie może huknąć rozpaczą, bo to jak przyznanie do tęsknoty.
To wszystko wisiało między nimi w powietrzu.
Chciała, by już się zbliżył. Od początku czekała jedynie na ten gest. Otwierający przed nią ramiona. Jakby to było wczoraj, pod opuszkami palców czuła jego ciało jak przy pierwszym pocałunku.
Usiadł obok.
Boże - jej mózg wychwycał nawet wymianę ciepła zderzających się elektronów.
Nie chciała do tego wracać, ale gdy usiadł obok i jego zapach uderzył do jej nozdrzy, nie miała wyjścia. Przetrawiała właśnie to przed czym uciekała cały czas. Zapach jego wody kolońskiej, połączony wonią proszku do prania i przetrąconego burbonu.
Wspomnienia są przereklamowane.
- Chciałbym, aby ta chwila została zarezerwowana tylko dla nas - Powiedział oschle, choć płoną w duszy nie mniej niż ona.
- Twój zapach na pewno taki pozostanie. - Odważyła się spojrzeć mu w oczy.
Pocałował ją. Dominująco i pewnie. Jej ciało wbijało się w oparcie kanapy, jego chude ramiona otuliły jej drobną sylwetkę; biust unoszący się w głębokim oddechu dotykał jego klatki.
- To bardzo głupie, że do tej pory się ze sobą nie przespaliśmy - Wyrwała się z pocałunku.
- Nie powiedziałbym.
- Nie chcę, żeby ta chwila została zarezerwowana tylko dla nas.
- Bo wspomnienia są przereklamowane?
- Tak.
- Ich brak jest lepszy?
- Tak.
- Pewnie tak.
- Są w życiu rozdziały - kontynuował - Są rozdziały, których nie chcemy zamknąć. Są te, do których nie chcemy wracać. Są takie, których nie spodziewaliśmy się zamknąć. Są rozdziały które okazują się książką. Pewnie są też książki, które zdają się być rozdziałem.
- Jest jakaś stała? - Przerwała mu, nie odrywając wzroku od jego ust.
- Nie wiem, ale ja.. - cedził słowa z trudem - chciałbym...
- Abym była stałą?
- Nie chce cię zamykać.
Z gorzkim uśmiechem na twarzy wywróciła oczami. Wiedziała, że za chwilę obudzi się w niej szczeniak. Naiwne dziecko, które potrafi tylko dawać. To ostanie czego chciała.
- Ja ciebie zamknęłam za sobą już dawno.
- Nieprawda! - wykrzyknął wstając i pochylając się nad nią jak ojciec karcący córkę - Skoro tak, czemu grasz na moich zasadach? Czemu w pracy zabrali ci tytuł szefa immunologii? Bawisz się! Bawisz się życiem. Tak jak ja, stajesz się znudzona i pozbawiasz znaczenia to kim byłaś; palisz za sobą mosty. Kiedy rozpadło się twoje małżeństwo, drwisz sobie. Sama z siebie.
- Pierdolisz, House. - Odparła błyskotliwie po dłuższej chwili analizy tego co powiedział.
Trudno orzec, w co wierzyła. Wyszła.
Miął miesiąc. Zadzwonił. Minęła jeszcze chwila. Stanęła w progu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sinaj dnia Wto 18:22, 08 Lis 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:51, 07 Paź 2011    Temat postu:

przedostatnia?! niee!! nie możesz tak szybko zakończyć czegoś takiego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:05, 03 Lis 2011    Temat postu:

Nadrobiłam wszystkie części szybciutko i jestem pod wrażeniem mam tylko jedno zastrzeżenie, dlaczego tak krótko? Piszesz bardzo ładnie i ciekawie, postaraj się tylko bardziej obszernie chętnie bym przeczytała jeszcze parę części, więc nie zakańczaj jeszcze fika *prosi* i dopisz parę romantycznych i gorących scen pozdrawiam i życzę dużo czasu na pisanie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sinaj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:49, 08 Lis 2011    Temat postu:

freestyle napisał:
przedostatnia?! niee!! nie możesz tak szybko zakończyć czegoś takiego

Jednak nie Trudno mi już oszacować przewidywaną długość
Cytat:
Nadrobiłam wszystkie części szybciutko i jestem pod wrażeniem

Dziękuje Missy Faktycznie, krótkie części mi powychodziły, zauważyłam to, ale nie chciałam ich na siłę przedłużać. Nawet tak nie potrafie.
Cytat:
dopisz parę romantycznych i gorących scen pozdrawiam i życzę dużo czasu na pisanie!

Tak, pamiętałam, znacznik wiekowy zobowiązuje




Część czwarta
Moje słońce, gwiazda całej reszty świata


Chicago, Northwestern Memorial Hospital
Oddział immunologii

- Dr Allison Cameron! - wykrzyczał groźnie ordynator, wparowując do gabinetu lekarki.
Nie odciągnęła wzroku o swojego laptopa.
- Dlaczego zrobiła pani zdjęcie telefonem komórkowym pacjentowi z wysypką na pośladkach!?!
- Nie miałam aparatu fotograficznego – Odparła wciąż wpatrzona w ekran.
- Nie o to pytałem! Dlaczego w ogóle to pani zrobiła! Pacjent przyszedł do mnie na skargę, zawstydzony i...
- Musiałam to wrzucić na facebooka – Na jej twarzy pojawił się głupawy uśmiech.
- Jakże pani jest bezczelna!
- Mój znajomy pisze, że na jego tyłku widać wielką niedźwiedzicę!
- Święty boże, co się z panią do cholery dzieje?! Zjawiając się u nas, była pani wyjątkowo dobrą, sumienną lekarką a teraz?
Cameron przeniosła wzrok na swojego szefa; jej twarz wyraźnie spoważniała. Widząc to ordynator kontynuował, spuszczając z tonu -
- Proszę mi powiedzieć, czy coś się stało? Może ma pani jakieś problemy? Może to w naszej placówce zaistniało coś, czym jest pani niepocieszona?
- Właściwie, to... tak. Jest coś, co się stało. Trudno mi o tym mówić – Westchnęła ciężko.
- Proszę spróbować – Wyraźnie zainteresowany usiadł za biurkiem i pogłaskał jej dłoń na dodanie otuchy.
- Proszę pana, ja... jestem molestowana w miejscu pracy – spojrzała w świdrująco zielone oczy mężczyzny – bardzo bałam się to zgłosić, ale ten lęk nie daje mi już żyć.
Ostentacyjnie wyciągnęła z szuflady małą butelką Jima Beama i pociągnęła łyk. Jej szef będąc w szoku, zamilkł na chwilę. Nie wiedział, czy jest bardziej zaskoczony tą wiadomością, czy tym, że jego podwładna trzyma w miejscu pracy alkohol.
- Dr Cameron... kto panią krzywdzi? - Wydukał.
- Woźna. - Szepnęła konspiracyjnie.
- Słucham?
- Woźna. Przy pomocy szczotek do sprzątania!
- Dość tych kpin! Nie będę dłużej tolerował takiego zachowania! Pani stosunek do personelu i pacjentów jest permanentnie naganny! Zwalniam panią!

Minął miesiąc od jej ostatniego spotkania z Housem. Zadzwonił do niej w tym czasie raz. Mówił, że może przyjechać, jeśli by chciała. Chciała.
Kiedy jej starania o zwolnienie przyniosły efekt, ochoczo spakowała walizki i wsiadła w samolot do New Jersey.
Przez całą drogę próbowała nie myśleć, co mu powie, gdy już stanie w progu. Teraz wychodziła z założenia, że myślenie nie jest do niczego potrzebne.

Było już późno, kiedy zapukała do jego drzwi. Ku jej zdumieniu, nie spodziewał się tej wizyty. Ujrzawszy ją stojącą w progu był bardziej zaskoczony niż oczarowany. Popatrzył na jej gęste, oszronione loki i walizkę, którą przytaszczyła ze sobą. Odsunął się w końcu z przejścia, wpuszczając ją do środka.
-Myślałem, że nasza ostatnia rozmowa, to tylko syndrom chwilowego przejawu słabości i irracjonalnej tęsknoty za uczuciami, których i tak nie możemy mieć.
-W skrócie SCPSIiTZUKITNMM – Dodał żartobliwym tonem, zamykając za nią drzwi i kierując się do salonu, gdzie Cam poszła już się rozpłaszczyć.
-No, cześć, cześć, mnie ciebie również miło widzieć. Gdyby tak było, nie zadzwonił byś do mnie przedwczoraj.
-Syndrom chwilowego trwającego do przedwczoraj przejawu słabości i irracjonalnej tęsknoty za uczuciami, których i tak nie możemy mieć.
-W skrócie SCTDPSIiITZKINMM?
-Skąd wiedziałaś!?
Zawstydziła ją ta szorstkość. Czego się spodziewała? Że przyjmie ją z otwartymi ramionami i będą żyli długo i szczęśliwie? Teraz uświadomiła sobie, jak głupio się zachowała przyjeżdżając, miała ochotę cofnąć każdy ruch. Próbowała nie dać tego po sobie poznać, ale w jego obecności maskowanie się było wybitnie trudne.
On czekał na nią zwijając się z tęsknoty, ale gdy już ją zobaczył, speszył się. Nie wiedział czemu nie wpadła mu na wejściu w ramiona. Przecież wtedy zapewniłby ja, że będą żyli długo i szczęśliwie.
Przepadła gdzieś ich pewność, znajomość każdego swojego słowa.
- Zwolnili mnie z pracy.
- Czemu mnie to nie dziwi?
- Może dlatego, że wiesz, że sama tego chciałam?
- Chciałaś zwolnienia?
- Yap. Dzięki kilku znajomościom nie dostałam dyscyplinarki i mam odprawę, no i miałam przy tym niezłą zabawę!
- Świetnie. Dodaj sobie do tego jeszcze opinie pracodawcy.
- Na szczęście znam jednego szefa oddziału diagnostycznego, który nie zwraca uwagi na opinię.
- Aaa, Greg House. Kojarzę gościa. Podobno trzeba się z nim przespać, żeby dostać posadę.
- To słabo. Słyszałam, że jest beznadziejny w łóżku.
- Plotki. Rozpowiadał je taki jeden czarnuch, jego pracownik. Wszystkiego mu zazdrościł.
Allison zaśmiała się lekko pod nosem. Odwzajemnił uśmiech, a to ją onieśmieliło. Zawsze tak było, gdy na jego chamowatej twarzy pojawiał się niesarkastyczny, miły uśmiech.
Szorstka atmosfera zaczęła opadać.
Patrzył na jej delikatną buzię i widział jak z nonszalanckiej kobiety, która przed chwilą bez zapowiedzi wtargnęła do jego mieszkania, zamienia się w zdezorientowaną, anielską dziewczynę.
Tak, ta kobieta łączyła w sobie wszystko. Buzowały w niej namiętności, agresja i seksapil, emanowało od niej ciepło; była silna, surowa i twarda, a przy tym słodka i naiwna. Połączenie wszystkich żywiołów. Wystarczyło na nią spojrzeć, by chcieć ją znać. Wzbudza w innych zaufanie, pożądanie, ciekawość, a w nim... w nim wyzwalała te najlepsze cechy jego ponurej natury.
- Może chcesz coś zjeść, napić się, obejrzeć mecz?
- Nie, dziękuję.
- W takim razie pójdę przygotować dla ciebie łóżko w pokoju.
Stała chwilę sama w salonie, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Słowa „łóżko w pokoju” echem odbiły się w jej głowie. Poszła za nim.
- Pomogę ci z tym. - Chwyciła kawałek kołdry.
- Poradzę sobie. - Odparł orientując się, że jego wzrok spoczął na jej obojczyku. Mimowolnie zauważył, że koszula, którą miała na sobie, uwydatnia jej smukłą talię i kształtny biust.
- House, po co nam to wszystko? - Powiedziała łapiąc kontakt wzrokowy.
- Ta kołdra? - Przez rozkojarzeniu umknął mu ciężki ton jej wypowiedzi.
- Nie. Mam na myśli.. te gry. Te nasze ciągłe utrudnienia, wymówki, filozofie, które oddalają nas od siebie.
- Bez nich nie bylibyśmy sobą.
- Bylibyśmy, wiesz o tym. Stanęli byśmy po tej samej stronie barykady. Jeśli się mylę, dlaczego ci zależy?
- Bo jesteś wyjątkowa. Jesteś jak prawdziwe, płonące słońce, a nie jakaś tam marna żarówka.
- To bardzo piękne, co mówisz – Odpowiedziała ze swoim wstydliwym uśmiechem.
- Nie bierz tego do siebie. Chcę cię tylko zaciągnąć do łóżka.
Cameron zbliżyła się do niego, z wyjątkowo pewnym wyrazem twarzy. Zrozumiał, że ten żart, w tej sytuacji, nie był na miejscu. A właściwie to był – chciał, żeby się zbliżyła. Nie, jednak nie chciał – bał się. Patrząc na jej seksowne usta bezapelacyjnie tego chciał. Stał jak skamieniały, czekając na jej ruch.
Złożyła na jego wargach delikatny, czuły pocałunek. Nie zareagował. Zaczęła muskać ustami jego szyję. Gorąco uderzało w nim coraz mocniej, krew zebrała się na dole. Docisnęła swoje biodra do jego miednicy i wyczuła to. Jej napalenie tylko się podsyciło. Przylegała do niego swoim idealnym ciałem – nie mógł pozostać bierny. Złapał jej twarz i zaczął gorliwie całować. Jego dłonie zsunęły się po jej drobnych plecach , zatrzymując się na pośladkach. W jednej chwili pchnęła go na łóżko. Stanęła przed nim i zaczęła się rozbierać. Widząc zniecierpliwienie w jego oczach, powoli rozpinała koszulę. Zdjęła biustonosz, ukazując swoje jasne, krągłe piersi. Chciał napawać się tym widokiem dłużej, ale pożądanie było od niego silniejsze. Chwycił ją mocno i przyciągnął do siebie. Zachłannie pieścił jej ciało, dotykał ud, wodził ustami po jej mostku.
Całował, kochał, smakował kobietę swojego życia. Żadne z jego przeżyć nie było przyjemniejsze niż to doznanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sinaj dnia Czw 17:01, 10 Lis 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:58, 11 Lis 2011    Temat postu:

pięknie!! ach, scena w sypialni była może trochę zbyt szczera jak na nich, ale tak bardzo chciałabym żeby zdobyli się na tą szczerość w serialu. Może to by wszystko załatwiło. Nie masz innego wyjścia, MUSISZ coś jeszcze napisać. Uwiodło mnie Twoje spontaniczny poczucie humoru, tak umiejętnie wplatasz je w tekst. Jeśli nie doczekam się kolejnego dzieła zamęczę Cię wiadomościami i będziesz musiała zmienić konto : D Oczywiście żartuję, ale tak całkiem poważnie-czekam na więcej !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:39, 11 Lis 2011    Temat postu:

Ja też, ja też czekam na więcej! Ta część była bardzo ładna, chociaż zachowanie Cameron trochę nie w jej stylu, pasowałoby prędzej do Hałsa ale przypuszczam, że takie było założenie dużo weny i wróć szybko!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sinaj
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:35, 02 Sty 2012    Temat postu:

freestyle, Missy, bardzo dziękuje za miłe słowa.
Cytat:
Uwiodło mnie Twoje spontaniczny poczucie humoru, tak umiejętnie wplatasz je w tekst.

Bardzo mnie to ucieszyło

Przepraszam za dłuższą przerwę w pisaniu. Chroniczny brak czasu. Teraz wstawiam ostatnią część. Myślałam, jakby tego fika przedłużyć, jednak nic nie wymyśliłam. Nie umiem tak.
Zakończenie otwarte, zamierzone.



Część piąta
Pamiętam tylko przestrzeń, bezkarny aut określeń, początek snu a potem nic... ***L.J.

2 lata i 11 miesięcy później.
Cytat:

House spojrzał niepewnie na zmęczoną twarz Cameron.
- Poczekaj – wycedził.... - Chcę cię jeszcze o coś zapytać.
- Tak? - Spojrzała na niego zaciekawiona nagłą zmianą tonu.


Milczał przez chwilę unikając jej pytającego spojrzenia.
- Widzisz, Allison... chciałem cię o to zapytać już dawno...- w jego głosie pojawił się stres – czekałem na lepszy moment i trochę ładniejszą – rozejrzał się wokół po brudnym dworcu, gdzie ze śmietników wysypywały się resztki fast foodów i zabrudzone serwetki – scenerię. Ale czuję, że chcę cie o to zapytać właśnie teraz.
- Pytaj więc... - Była jeszcze bardziej zaciekawiona, nawet lekko wystraszona.
Zsunął się z ławki, przyklękając przodem do niej. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki, wyciągnął małe czarne pudełko. Mocno ściskając je w dłoni, otworzył je przed nią.
- Czy ty, zechciałabyś wyjść za mnie za mąż? - Wyjąkał.
Zamurowało ją. Ku jej oczom ukazał się pierścionek - bezpretensjonalny, prosty, piękny, z mocno lśniącym kamieniem. Wpatrywała się w niego i w zniecierpliwioną twarz Housa.
Zawsze ta próżna część jej kobiecości marzyła o takiej chwili; o tym, że ukochany mężczyzna klęknie przed nią prosząc o rękę. Ale teraz, gdy to się działo, zupełnie nie wiedziała co myśleć.
- Później się zastanowisz, musimy iść na peron, bo zaraz ucieknie nam pociąg. - Powiedział wstając i zamykając pudełko. Jego głos podszył ból i rozczarowanie.
Po tym wszystkim co przeszedł, po tym jak przez lata był samotny i pewny, że to się nigdy nie zmieni, po tym ile trudu zabrało mu pełne otworzenie się przed nią, oświadczyny to był dla niego poważny krok. I spodziewał się nawet odmowy, ale nie ciszy. Poczuł się zignorowany, a niepewność co ona sobie myśli wręcz kuła go w środku.
Wsiedli do pociągu. Znaleźli prawie pusty przedział. Usiedli naprzeciw siebie. Spojrzała na niego; głupio się czuła. Wiedziała, że go boli, że powinna coś powiedzieć, ale bardzo nie chciała teraz mówić.
Przeniosła wzrok za okno. Widziała swoje senne odbicie, które przenikał deszcz ze śniegiem. Zamknęła oczy. Uświadomiła sobie, że ten czas spędzony z nim był jak sen. Był snem oderwanym od rzeczywistości. Żyła w bańce szczęścia odbijającej kolory tęczy, zupełnie nie widząc świata wokół.
Pytanie o małżeństwo jakoś to przerwało. Ślub? Hah, a może jeszcze dzieci? A co z Chicago, a co z ratowaniem świata i immunologiom? Może i da się to jakoś pogodzić, ale jego diagnostyka, ale... boże! Przecież on jest starszy. Jest od niej dużo starszy. A jeśli wszystko przybierze bardziej poważny wymiar, a on nie podoła?
Myśli krążyły po jej głowie z zawrotną prędkością.
A gdyby jego nie było? Gdyby jego zabrakło... Pewnie umarłaby z rozpaczy. Przebudzenie z takiego snu, to ból, który nie pozwala na najmniejszy ruch.
Nigdy nie zapomniałaby o nim, ale z czasem zapomniałaby o szczęściu jakie jej dał. O tym, dlaczego właśnie on był tym wyjątkowym. Pewnego dnia poczułaby się dobrze, nie wiedząc już, że może być lepiej. Że kiedyś było. (Nigdy nie będzie lepiej, może być tylko gorzej)
Jakiego koloru on właściwie ma oczy? Z pewnością niebieskie, ale czy ich odcień jest bardziej lazurowy czy szafirowy? Myśląc o nim, pamięta wszystko. Jego tak bardzo długie rzęsy, jego głos, dotyk jego miłej skóry, wyraźny kontur ust, w dłoniach czuje jeszcze jego dłoń... Ale jaki to dokładnie był odcień oczu? Wszystkie jej wyostrzone wspomnienia zaczną tak znikać? Z czasem pamiętać będzie tylko rysy jego twarzy?
Otworzyła oczy i spojrzała na niego. Wpatrywał się w nią ze smutkiem. W przedziale było ciemno, jego oczy tylko szkliły się i nie ujrzała ich koloru. Usiadła obok niego, wtuliła się, delektowała jego zapachem, jakby to miał być ostatni raz. Oboje spoglądali za szybę, widząc jedynie odbicia, ciemność, w oddali światła mijanych miejscowości. Bliskość jaka między nimi była wprawiała ich w trans. W nocy wszystko miało tak okrutnie wyraźny smak.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sinaj dnia Pią 15:48, 06 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freestyle
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:31, 07 Sty 2012    Temat postu:

Czytając tą część powtarzałam sobie w myślach 'niech to jeszcze nie będzie koniec, prooooszę', więc proszę, obdaruj nas jeszcze kilkoma częściami. Jak największą ich ilością.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin