Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

It's too late...? [Z]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Betta
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nienacka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:31, 16 Sie 2008    Temat postu: It's too late...? [Z]



Zweryfikowane przez Nisię

Wieczór

Gregory House ciężko westchnął i odwrócił głowę w drugą stronę. Przez chwilę czuł miłe mrowienie w karku, lecz teraz znowu zabolały go oczy. Znów zmienił pozycję szyi. Oczy bezpiecznie prosto wpatrywały się w film sensacyjny lecący w telewizji, a znów przyjemności brakło plecom. Próbował poruszyć głową tak, że poduszka korekcyjna będzie idealnie wpijała się w jego kark, ale tylko akrobata potrafi obrócić jej atomy o trzysta sześćdziesiąt stopni. Po kilku dramatycznych próbach, House zmuszony był użyć do pomocy rąk. Pilot spadł na ziemię, a jego zabolała noga. House zaklął pod nosem i wstał.
-Pieprzona poduszka -powiedział głośno -Nie ma kogoś, kto mógłby ją poprawić? -zapytał i dopiero po krótkiej chwili refleksji uświadomił sobie, że nazywa się Gregory House i mieszka sam, bez nikogo, kto mógłby poprawić poduszkę, czy ewentualnie przenieść telewizor. Jest całkiem sam i do wszystkich prac domowych musi używać własnych rąk. "No, prawie wszystkich..." pomyślał, gdy dziwnym trafem rzucił mu się w oczy podejrzanie chyboczący się w zlewie stos talerzy, pokryty niezindentyfikowaną substancją, która przez czas rozkładu hodowała w sobie inne formy życia. Spojrzał spod byka na telewizor. Przez chwilę House wyobrażał sobie Alison Cameron, która taszczy za sobą odbiornik, a on mówi leniwie "odrobinę w prawo". Na początku ta myśl wywołała u niego niepochamowany chichot, ale zaraz znów zagłębił się w myślach, zastanawiając się dlaczego, do jasnej cholery, pomyślał akurat o niej? Próbował znaleźć rozwiązanie i nagle, niczym złośliwy chochlik, do jego głowy wpadły jej słowa "Żegnaj, House". Zdenerwowany nagłym napływem myśli, który często zdarzał się u osoby uzależnionej od Vicodinu, usiadł na kanapie, wpatrując się bez celu w ścianę. A co, gdyby pójść do Cameron? Uśmiechnął się pod nosem.
-Słynę z takich nieoczekiwanych, ekscentrycznych wizyt, a to spotkanie po dwudziestej, gdy jest już ciemno pogłębiłoby opinię o mnie jako zdziwaczałym lekarzu, który nikogo nie lubi i dba tylko o własne potrzeby -powiedział -Super!

***

Taksówkarz podrapał się po głowie. "Kiedy w końcu" pomyślał "ten dziwaczny facet wysiądzie? Mógłby nawet nie dać złamanego grosza, byleby wyszedł jak najszybciej". House tymczasem stał koło jego okna i dziesiąty raz sprawdzał, czy ten wydał mu odpowiednią ilość reszty.
-Nie ufam taksówkarzom. -oznajmił z dobrodusznym uśmiechem, odrywając wzrok od garści monet -Ups! Przepraszam! -powiedział, gdy jedna moneta wypadła mu z ręki -Podniosę...
-Proszę zaczekać! -usłyszał głos Cameron i uśmiechnął się pod nosem. Pojadą gdzieś razem? Może nieplanowana imprezka, na którą się wprosi i powkurza gości?
-Niech pan nie odjeżdża! -usłyszał męski, młody głos i zerwał się tak gwałtownie, że uderzył głową o drzwi taksówki.
-Tak, odjeżdżam! Zaraz! Nie śpieszą się państwo przypadkiem? -zapytał taksówkarz z nadzieją. House spojrzał na zszokowaną Alison Cameron, która stała ubrana bardzo seksownie i miał ochotę ją schrupać. Był jednak mały problem, a tym problemem okazał się młody mulat stojący obok kobiety, najwyraźniej jej towarzyszący.
-House? -zapytała, jakby myśląc, iż zaraz okaże się to halucynacją.
-Cameron! -zawołał House -Co słychać?
-Po co do mnie przyjechałeś? -powiedziała z lekkim zniecierpliwieniem.
-Ja? Przyjechałem? -udał zdziwienie, a jej wzrok spoczął na pieniądzach w jego dłoni. Zauważył to i szybko zainterweniował -A masz ty dziadzie! -rzucił monetami w taksówkarza -Nie biorę łapówek! -uśmiechnął się do dziewczyny jakby nigdy nic, a ona przez chwilę wpatrywała się w niego z uprzejmym zdziwieniem lecz nagle się opamiętała i ze spokojnym uśmiechem oznajmiła.
-Oj, zapomniałabym. Oto mój znajomy, dr. Gregory House -powiedziała.
-A to twój brat, John Cameron! -dodał House.
Zapanowała cisza, którą przerywało odchrząkiwanie taksówkarza.
-Kuzyn? -spróbował House ponownie.
-Nie. Mój... przyjaciel. Billy Peterson. -uśmiechnęła się -Właśnie jedziemy. Muszę przeprosić. -zgrabnie ominęła House'a, dotykając przy tym delikatnie dłonią jego ramienia. Jej przyjaciel siadł z drugiej strony. House stał jak zaczarowany wpatrując się w siedzącą nieruchomo Cameron, ociągającą się z zamykaniem drzwi. Zaczął siekać deszcz.
-Dowidzenia, Gregory. -powiedziała i trzasnęły drzwiczki. Taksówka odjechała w ciemność.
-No pięknie -powiedział House po chwili -Muszę wracać na piechotę.


***

Jak wam się podoba? :smt003[/i]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Betta dnia Nie 13:03, 17 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 22:11, 16 Sie 2008    Temat postu:

Jest trochę niedociągnięć, ale uwielbiam humor abstrakcyjny, więc chętnie przeczytam następne części
Wizja Cam przesuwającej telewizor i House'a licząceco po raz kolejny resztę od takaiarza, po czym ciskającego tą resztą z okrzykiem "Nie biorę łapówek!" będą mnie prześladowały.. aż do następnego odcinka, który mam nadzieję przyniesie kolejne wyzwania dla mojej wyobraźni


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:20, 17 Sie 2008    Temat postu:

hehe niezłe
podoba mi się też mulat, wyobrażam sobie go jako realnego aktualnego chłopaka Jen


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 7:46, 17 Sie 2008    Temat postu:

Tak ciekawie na swój sposób i jak dla mnie (no, ba...) za krótko.
"Twój" House zachował nawet resztki swojej hausowatości...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Betta
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nienacka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:01, 17 Sie 2008    Temat postu: Odcinek drugi

ten rozdział oddzielnie sklasyfikowany na

zweryfikowane przez Nisię

Stos papierów zamienił się w stos śmieci, kiedy niepostrzeżenie uderzyła w niego ozdobna, brązowa laska. Alison Cameron rzuciła się na łeb na szyję, aby uchronić dokumenty przed niechybną zgubą. Gdy zbierała się z ziemi, House patrzył na nią z politowaniem. Westchnęła ciężko i usiadła spowrotem, ignorując natarczywe spojrzenie niszczyciela papierów.
-Przyjaciel? -wycedził w końcu niepodobnym do niego tonem.
-Nie. Zwyczajnie partner seksualny. -powiedziała Cameron spokojnym tonem, ale roześmiała się widząc minę House'a -Żartowałam. Bardzo dobry znajomy.
-Tak dobry, żeby ubierać się dla niego jak ruska tancereczka? -zapytał z ironią, patrząc na wydekoltowaną bluzkę Cam, a dokładniej w to co było poza materiałem.
-Wcale nie... -zaczęła, ale przerwała, zadzierając do góry głową -Od kiedy tak bardzo obchodzi cię moje życie towarzyskie? I dlaczego właściwie tu przylazłeś?
-Żeby cię ostrzec... -powiedział tajemniczym tonem, a Cameron oparła twarz o blat stołu -Twój nowy przyjaciel Billy, na prawdę nazywa się Osama Than i jest arabskim terrorystą... Chce wykorzystać cię do diabolicznego planu, w którym unicestwi świat. -Cameron sprawiała wrażenie niezainteresowanej -Nie działa?
-House! -wstała -Czemu chcesz zapobiec spotkaniom Billy'ego i mnie? -zapytała patrząc mu prosto w oczy.
-Bo nie skupiasz się w pracy. -powiedział jakby zupełnie szczerze. Cameron spoważniała i usiadła.
-Odkąd nie pracuję u ciebie, nie powinno cię to obchodzić. -zasłoniła się stosem papierów. House odszedł utykając.

***

Billy Peterson cofnął się w kąt. Przed oczami miał tylko zbliżającą się pięść i wściekłe, błękitne oczy. Poczuł uderzenie i padł na ziemię. House zniknął w mroku. Szedł ulicą, trzymając w garści torebkę babci, którą tej gnój zabrał, biegnąc do Alison.
-Nie będzie pocieszona. -zaśmiał się House, znajdując się nagle w jej domu, trzymając w garści torebkę. Alison wyszła w ręczniku z mokrymi włosami. Z łazienki parowało.
-Ty złodzieju! -krzyknęła wskazując nas House'a -Oczerniasz Osamę!

House otworzył oczy. Znajdował się w swoim gabinecie. Stał przed nim delikatnie zdziwiony Chase.
-Dziwny sen. -powiedział, wstał i zabrał się do pracy.

***
-Dziewczyna twierdzi, że nigdy nie brała narkotyków, ani nie piła. Mówi też, że zachowa czystość do ślubu. Badania wykażą ile w tym było prawdy. Fakt faktem- wygląda na narkomankę. Wychudzona, wory pod oczami
-Skąd jest? –zapytał House.
-Stąd. –powiedział Foreman po chwili zastanowienia.
-Czy jest blada? –spytał nagle.
-Tak. –przyznał Chase.
-Zgłoś to na policję. Wygląda na to, że nasza koleżanka jest gdzieś przetrzymywana i uciekła.
-Co?! –zapytali lekarze jednocześnie.
-Od kilku dni na niebie ani chmurki, otwarte wszystkie bary z hot dogami, a nasza pani wychudzona i blada.
-To bardzo wymyślna teoria House. –powiedział Foreman.
-Zwykle moje teorie się sprawdzają. Już was nie widzę. –odwrócił się do okna i zaczął wpatrywać w przestrzeń. „A teraz poszukamy informacji o panu Petersonie.” Pomyślał.

***

Alison Cameron poczuła, jak nagłe szarpnięcie dłoni stawia ją w sytuacji godnej pozazdroszczenia. Delikatnie wisiała na męskich ramionach Billy’ego wpatrując się w jego ciemne oczy. Dłonie mulata powoli przesuwały się po jej talli, podwijając w górę błękitny sweterek i odsłaniając skórę. W miejscu, gdzie jego dłoń dotknęła jej cery na twarzy, poczuła przemiły dreszcz. Gdy zamknęła oczy, a ich usta, rozgrzane do czerwoności, zetknęły się, wyobraziła sobie House’a. Uśmiechniętego, który trzyma ją w ramionach i mocno przytula. Otworzyła oczy. Billy zanurzył dłonie w jej włosach. Oplotła go nogami. Delikatny pocałunek zamienił się w dziką namiętność. Alison jęknęła z przyjemności, gdy dłonie mulata powędrowały pod sweterek, szukając zapięcia od stanika. Cameron poczuła zawroty głowy. Czy to nastąpi zaraz?
Billy złożył rozpaloną Alison na kanapie, a sam począł rozpinać koszulę. Cameron jednak nie mogła się pozbyć wizji House’a sprzed oczu. House’a, który z lekko rozczarowaną miną wpatruje się w jej strój ruskiej tancereczki. House’a, który żartuje z jej sposobu bycia. House’a, który… Nagle Billy dotknął dłonią jej ud. House ustąpił miejsca młodej twarzy Petersona. Alison jednak nie chciała aby zaszło coś więcej. Gdy dłoń Billy’ego powędrowała do okolic bikini, powiedziała „Dobranoc”.

***
-Kuźwa! –powiedział House do siebie –Czysty! Całkiem czysty! Zwykły, miły, dobroduszny przystojniak…
Wyobraził sobie Billy’ego za kratkami i uśmiechnął się na samą tę myśl. Po chwili znudziło mu się wyobrażanie spartańskich tortur i tragicznych wypadków, które mogłyby spotkać tego chłoptasia, więc wszedł na laptopa. Włączył swój komunikator i nagle dostał wiadomość od Cameron. Otworzył ją nie kryjąc zdziwienia.
Cam: Cześć
Chwilę zwlekał z napisaniem odpowiedzi, zastanawiając się, czemu tak nie lubi Billy’ego, jakby o to zapytała, ale po kilku minutach odpisał.
Ja: Witam
Cameron odpisała błyskawicznie.
Cam: Ty jeszcze w pracy, czy już w domu?
House zdziwił się na to pytanie. Jednak od razu odpisał zgodnie z prawdą, czekając do czego może doprowadzić ta rozmowa.
Ja: W pracy
Cam: Aha
Nastąpiła cisza. Znaczy to w tym wypadku, nikt nic nie pisał. Nagle Cameron zdobyła się na wiadomość.
Cam: Czy mógłbyś mi coś powiedzieć?
Ja: Zależy
House, zazwyczaj, gdy czekał na odpowiedź, która długo nie nadchodziła, zajmował się czynnościami prostymi, na przykład rysował na kartce jakieś bazgroły. Tym razem z rosnącym zniecierpliwieniem wpatrywał się w ekran.
Cam: Po co wtedy do mnie przyjechałeś?
House westchnął ciężko. Poczuł się jakoś dziwnie, jakby ta młoda dziewczyna nagle zaczęła coś dla niego znaczyć. I wystraszył się tego.
Ja: W odwiedziny. Nudziło mi się.
Cameron długo nie odpisywała. Po kilkunastu minutach House zobaczył, że jest niedostępna. Wyłączył laptop i zastanowił się. Jak sprawić, żeby Cameron odkochała się w tym gościu, a przy okazji, nie zbłaźnić się, ukazując jej uczucie?


Wiem, że bardzo krótkie, ale takie były, są i będą moje odcinki . Pozdrawiam i dziękuję za opinie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Betta dnia Nie 13:41, 17 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:44, 17 Sie 2008    Temat postu:

bardzo ładny i ciekawy fick

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:08, 17 Sie 2008    Temat postu:

początek troche nudny ale kolejna częśc już zaciekawiła mnie i podoba mi się twoje pisanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Betta
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nienacka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:37, 19 Sie 2008    Temat postu: Odcinek trzeci

Cameron poczuła woń czegoś przyjemnego. Otworzyła oczy. Przed jej nosem stał talerz z pełnym zakresem żywnościowym, plus przystojny mulat w bokserkach. Uśmiechnęła się pod nosem. Poklepała miejsce obok siebie i Billy usiadł na pościeli, wpatrując się w nią jak w obrazek. Zaczęła jeść bułkę i popiła kawą.
-Spałem na kanapie -rzekł jakby z żalem, obserwując zgrabne ciało Cameron, owite w białą koszulkę nocną. Dziewczyna delikatnie się zaśmiała i z uroczym wyrazem twarzy spojrzała w ciemne oczy Billy'ego. Miała wszystko co chce. Śniadanie do łóżka, przystojnego, młodego, kochającego chłopaka i praktycznie jeszcze całe życie przed sobą! Czego jej więc tak bardzo brakowało?

***

House wpatrywał się w pustą ścianę. Czuł się jakiś samotny i pusty. Podobnego uczucia doznał kiedyś, dawno temu, kiedy odszedł od Stacy. Opuścił wzrok. On sam, na własne życzenie, utworzył wokół siebie drut kolczasty. Można było z nim porozmawiać bo nie zatrzymywał dźwięku. Zobaczyć przez małe okienko. Dotknąć przez nie jego ramienia. Ale nikt nie mógł stanąć przed nim, spojrzeć mu głęboko w oczy i szczerze porozmawiać. Bo House nie zawsze jest aroganckim dupkiem.
-Dowcipny, opiekuńczy... Zawsze był House'm, ale nie w stosunku do mnie. Kochał mnie i szanował. -mówiła o nim Stacy, gdy się rozstali. Zawsze go chwaliła. Spojrzał na jej zdjęcie. Zawsze trzymał je na biurku. Jej wizerunek znajdował się w dwóch miejscach. W ramce i w jego sercu.
-Cameron gołymi rękoma pokonywała drut. -powiedział po chwili, nie myśląc, że ktoś może go usłyszeć, a tym kimś był Wilson. House szybko strzepnął fotografię Stacy do szuflady.
-House, wszystko gra? Jedna tableteczka Vicodinu za dużo? -zapytał ze złośliwym uśmiechem, patrząc na zakłopotanie przyjaciela.
-Goń się. -burknął ten, łapiąc za laskę.
-Miło. -uśmiechnął się Wilson cierpko. Pomógł Housowi wstać. Ten wymruczał szybkie dziękuję i uciekł z gabinetu. Czuł się zażenowany. Tak zażenowany! Przecież to była przyjacielska pomoc, ale on zdawał się uważać to za coś wstydliwego. Wstydził się swojego kalectwa, blokowało go to. Dlatego wolał być samotny, aby nikogo nie blokować, przytrzymywać przy sobie. Cameron jest młoda, niech żyje ze zdrowym, zwykłym chłopakiem. -pomyślał i znów poczuł pustkę.

***

-House! -to była Cuddy. Szła w jego stronę z nieprzyjazną miną.
-Cuddy! -ozwzajemnił okrzyk i gdy ta stanęła naprzeciwko niego, gotowa do prawienia katusz, on usunął się jej z drogi.
-Co... Wracaj tu! -zdenerwowała się.
-Najpierw musisz mnie złapać! -odkrzyknął z drugiego końca korytarza.
-Nie będzie to takie trudne... -uśmiechnęła się złośliwie i powolnym krokiem ruszyła w jego stronę.
-Nie, gdy pojadę windą... -rzekł tajemniczo, ale nic się nie zmieniło -Cholercia! W filmie sensacyjnym drzwiczki by się właśnie otworzyły... A to głupie życie... Zdaje się, że coś chciałaś ode mnie?
-Trzy godziny spóźnienia... -wycedziła.
-Nieładnie! -pogroził jej palcem -Dyrektorka szpitala nie powinna się tyle spóźniać. Co ja ci poradzę! Bywaj! -tym razem drzwiczki windy otworzyły się -No masz! Film! -i zniknął.
-Mówiłam o tobie! -krzyknęła jeszcze Cuddy -A z resztą...

***

Cameron wzywała windę od kilku minut. Była spóźniona dwadzieścia minut i nie chciała więcej. Stanęła za nią Lisa Cuddy.
-Nie licz, że winda podjedzie szybciej... -westchnęła, a Cameron spojrzała na nią ze zdziwieniem. Fryzura Cuddy była lekko rozwichrzona, a na twarzy malował się rumieniec -House jeździ po wszystkich piętrach, a ja gonię go po schodach.
Nagle drzwi windy się otworzyły. Stał w nich zdziwiony House.
-Ding! Piętro szóste... Ups. -dodał na widok kobiet wpatrzonych w niego z zażenowaniem -Witam. Które? -uśmiechnął się nonszalancko. Cuddy złapała go za wsiaż.
-Nigdzie... Nie ... Odjeżdżaj... -wysapała ze wściekłością.
-Rozumiem. -wyszczerzył się -A pani, panno Cameron? -zapytał, zwracając wzrok w stronę kobiety.
-Pójdę schodami. -wycedziła, tamując wybuch śmiechu. House puścił jej oczko i zniknął w windzie z Cuddy. Cameron serdecznie się śmiała w drodze na ER, a gdy wkroczyła do oddziału, zrozumiała, że chyba wciąż nie zdołała przeciąć nitki, która trzymała ją przy Housie. Tymczasem House, słysząc w tle paplaninę Cuddy, zastanawiał się, dlaczego widząc uśmiech Alison, nie czuje tej pustki, którą odczuwa, gdy jej nie ma?

____

Mam nadzieję, że się podoba


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Betta dnia Wto 13:42, 19 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MartaOSB
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia/Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:13, 19 Sie 2008    Temat postu:

Super, oby tak dalej...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monika00
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Lip 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: SZCZECIN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:22, 19 Sie 2008    Temat postu:

świetne ale wiecej pikanterii !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:24, 19 Sie 2008    Temat postu:

Straszliwie mi się podoba. Motyw z Cuddy przecudny Dokładnie, oby tak dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:42, 19 Sie 2008    Temat postu:

Nadrobiłame małe zaległości. Ostatnia część była świetna. Bardzo podobały mi się scenki z Cuddy i ta cała gonitwa po piętrach.... Fajnie napisane

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:05, 19 Sie 2008    Temat postu:

świetne , znów humorek house' sowy , aż miło się czyta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:20, 19 Sie 2008    Temat postu:

No, dialogi są świetne! :smt003 I House nie stracił na hausowatości :smt003 :smt003 :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:36, 20 Sie 2008    Temat postu:

uuups, Wilson go przyłapał...
a ten uśmiech Cameron, którego tak House'owi brakuje...
najlepsza gonitwa z Cuddy ^^
i House typowo House'owy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klio
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:15, 20 Sie 2008    Temat postu:

Cuddy latająca za House'em po schodach...
nie powiem ciekawy widok.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:39, 22 Sie 2008    Temat postu:

świetna końcówka z windą
czekam na dalszy ciąg


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Betta
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nienacka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:17, 25 Sie 2008    Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

-Gdy naciskam tutaj, to czuje nieprzyjemne kłucie. -powiedziała młoda pacjentka wskazując na lewą pierś, przykładając niebieskie tipsy w okolicach jej góry.
-Przykro mi, ale nic nie zrobię w takiej... sytuacji. -jąkał się Wilson, nie odrywając wzroku od dużych wypukłości dziewczyny.
-Czyli...? -zapytała patrząc na niego krzywo.
-Trzeba jakoś odsłonić...
-Zdjąć?
-Nie od razu zdjąć może delikatnie...
-Mam zdjąć?
-Tak... To znaczy nie...
-Więc?
-Zdjąć. -wykrztusił, siląc się na obojętny uśmiech. Pacjentka z cichym westchnieniem odpięła stanik i odsłoniła swoje piersi. Wilson założył rękawiczkę i zaczął badanie, gdy do gabinetu wpadł House.
-Ojej! -krzyknęła pacjentka.
-Ojej! -krzyknął Wilson.
-Wypas! -krzyknął House.

***

-Ładnie! -wściekł się Wilson.
-Jasne, że ładnie. -uśmiechnął się House, gdy już zostali sami.
-Wypas! Po prostu bomba! -kontynuował złoszcząc się i miotając rękami na wszystkie strony.
-A nawet dwie bomby! -wyszczerzył się House.
-House, czego chciałeś? Byłem w trakcie...
-Macania młodej laski.
-...badania. To też. -przyznał -Ale w celach zdrowotnych.
-Twoich?
-Tej młodej la... kobiety. Do rzeczy! -przerwał dialog -Co jest?
-To co wtedy usłyszałeś w moim gabinecie... Chodziło o to, że...
-O Cameron? -Wilson zaśmiał się.
-Tak... Bo wiesz... -wrócił napływ Housowatości -Przed moim domem rósł wielki krzak. Próbowałem go pokonać laską. Rzucałem nawet Vicodinowe pociski. Jedyne co zyskałem to lżejsze pudełeczko tabletek i rysy na mojej lasce. Próbował Chase. Gryzł i kopał. Próbował Foreman. Czarował i złorzeczył. W końcu Cameron wyrwała go własnymi dłońmi! -Wilson patrzył na niego z ironią -Ta-da!
-Po co mi to mówisz? -zapytał w końcu.
-Żebyś nie mówił Cameron! -wyszeptał, obawiając się, że zaraz cały oddział wyskoczy spod biurka Wilsona.
-Za późno. -zaśmiał się Wilson.
-CO? -wrzasnął House i już go nie było.

***

-Dr Cameron obecna?!
-Niech pan mnie puści! -krzyczała pielęgniarka wisząc w powietrzu.
-Przepraszam! -wydukał stawiając ją na ziemi -Nie moja wina, że ma pani metr dwadzieścia, a moje ręce są za krótkie. -uśmiechnął się.
-Hm! -mruknęła starsza pani i poprawiła fartuch lekarski -Dr Cameron jest tam! -wskazała na stos papierów -Ona też nie jest taka wysoka, nie widać jej! -dodała z satysfakcją w głosie.
-Ona siedzi. -uśmiechnął się House dobrodusznie i poklepał pielęgniarkę po ramieniu. Podszedł do stosu papierów i zanim zdołał cokolwiek powiedzieć, usłyszał jej głos.
-Cześć, House.
-Hej. Wilson nagadał ci głupot. Zażyłem po prostu o dwa Vicodiny za dużo i gadałem od rzeczy. Mówiłem o Chasie o Foremanie o Cuddy, o tobie też... Trochę mnie pokopało.
-Co? -Cameron oderwała wzrok od kartek.
-Nie bierz tego do siebie. Nic nie chciałem tym sposobem... To znaczy... Nie miałem na celu obrażenia cię... -jąkał się wyraźnie speszony.
-Po pierwsze... Czy ty nie żartujesz? -zapytała, patrząc w jego niebieskie oczy.
-Nie...
-Odkąd jesteś przejmującym się innymi, nie chcącym ich smutku dobrodziejem? -wróciła do przeglądania papierów.
-Chodziło mi o twoje zdanie. -powiedział zanim ugryzł się w język.
-Tyle lat szargania opinii i jeden dzień poprawy. -uśmiechnęła się -To wszystko rekompensuje.
-Drugie musi być, jak pierwsze zaistniało. -wtrącił nagle.
-Co? -zapytała.
-Powiedziałaś "po pierwsze". A po drugie?
-A po drugie nic mi Wilson nie mówił.
House poczuł się jak ostatni idiota.
-Więc przepraszam, że zawracam głowę. Dasz się zaprosić na drinka w ramach przeprosin? -zacisnął palce na lasce.
-Ja... Chętnie.
-Jutro u mnie? -patrzył na jej twarz, dając wszystko za to, żeby i ona na niego spojrzała. Uniosła wzrok. House poczuł, jak brakuje mu powietrza.
-OK. Więc do jutra.
-Hm... Pa. -i uciekł ile sił w lasce.

***

-Witam, co pani dolega? Bolą panią piersi? -zapytał Wilson nie patrząc na drzwi.
-Nie... -usłyszał znajomy głos i poderwał się, czując, że ze wstydu, pali go cała twarz. Cuddy, prezentując swój niebolący biust, który przyciągał oko Wilsona, bezpiecznie spoczywający za kołnierzem marynarki, patrzyła na niego z szelmowskim uśmieszkiem.
-Przepraszam... -wyjąkał.
-Nie szkodzi. Przyszłam, bo House miał u ciebie zostawić dokumenty dla mnie.
-Hm? -zapytał, próbując oderwać wzrok od dekoltu Cuddy.
-WILSON! -krzyknęła przysłaniając się apaszką.
-Przepraszam! -pisnął nieludzkim głosem, cofając się o dwa kroki.
-Zostawił te dokumenty? -podeszła bliżej Wilsona i będąc na odległość kilkudziesięciu centymetrów, spojrzała mu w oczy. Wilson powoli wypuścił powietrze, patrząc na jej twarz.
-Nie. -wydukał, a Cuddy wzdychając ze złością oparła czoło o jego ramię. Wilsona przeszedł dreszcz.
-Czemu! Czemu on jest taki roztrzepany!
-Coś go musiało rozproszyć... Ciekawe co?
Nagle do gabinetu wpadł skołowany House. Dał jakąś teczkę Wilsonowi.
-Daj to tej starej żmiji Cuddy. -powiedział uśmiechając się tępo -Hej Cuddy. -i wyszedł.
-Coś musiało go bardzo rozkojarzyć. -powiedział Wilson po chwili ciszy.

_______________


Jeej! Dzięki za tyle wspaniałych opinii! Cieszą mnie tym bardziej, że jestem dopiero trzynastolatką i twierdziłam, że nie mam takiego talentu, aby się podobać . Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:10, 25 Sie 2008    Temat postu:

Hejj - z odcinka na odcinek jest coraz lepiej
"-Daj to tej starej żmii Cuddy. -powiedział uśmiechając się tępo -Hej Cuddy. -i wyszedł. " - hehehe


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mroczny kiciuś dnia Pon 18:10, 25 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 19:26, 25 Sie 2008    Temat postu:

Betta, jesteś jak powiew świeżego powietrza
Co to odcinek, to ubaw po pachy Abstrakcja goni abstrakcję, z zadziwiającym wdziękiem i podobieństwem do oryginału. "Hej Cuddy" zabiło mnie *buhahaha* i ten skołowany biedny Wilson... moja wyobraźnia turla się ze śmiechu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:31, 25 Sie 2008    Temat postu:

Jest świetnie, ale roztrepany Wilson gapiący się kobietom w dekolt (nawet jeśli to jest Cuddy) to nie Wilson...
I House trochę odważniejszy... No, no... ciekawie się toczy
Czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:15, 26 Sie 2008    Temat postu:

śmieszne, troche inny House , Wilson

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Betta
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Sie 2008
Posty: 1014
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nienacka...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:59, 26 Sie 2008    Temat postu: Odcinek piąty

House siedział jak na szpilkach. Nadchodziła godzina zero. Za chwilę Cameron zapuka do drzwi i wspólnie wypiją drinka. Może dwa. Może trzy.
Uśmiechnął się do samego siebie, po chwili jednak zżarły go wątpliwości. Ma zamiar być z Cameron? Nie. No właśnie. Więc czemu nie chce aby ona była z kimś innym? Zazdrość? Możliwe. Ale jaka to zazdrość, jak nie ma się planów na przyszłość z osobą, o którą się walczy?
A może nic do niej nie żywi, tylko lubi rujnować ludziom życie?
Przygryzł wargi. Rozległo się pukanie. House szybko wstał, omal nie wywracając stołu. Otworzył drzwi.
-Hej. -powiedział Wilson.

***

-Nie zgadzam się! -zagrzmiał Billy, łapiąc Cameron za nadgarstek -Kocham cię i nie chcę, żebyś chodziła do innych mężczyzn na drinki!
-Mam takie prawo -odpowiedziała spokojnie, uwalniając dłoń z uścisku Petersona.
-Jak chcesz. Ja odchodzę! -szepnął ze smutkiem i odwrócił się. Cameron coś boleśnie zakłuło w sercu.
-Nie... -powiedziała, gdy Billy otwierał już drzwi.
-Więc zostajesz? -spytał z nadzieją.
-Ja... -zaczęła ale nie skończyła.
-Możesz iść -zmienił nagle zdanie.
-Na prawdę? A kim jesteś, żeby wydawać mi zgodę? -zdenerwowała się.
-Nie, Ali, nie zrozum mnie źle. Ja jestem tak szaleńczo w tobie zakochany, że nie wyobrażam sobie chwili spędzonej bez ciebie... Ale nie chcę cię trzymać na siłę. Nie mam nic przeciwko temu. -wykrztusił z wymuszonym uśmiechem. Cam zamknęła mu usta krótkim pocałunkiem.
-Miło to słyszeć. -uśmiechnęła się i wyszła.

***

-Wilson... -zaczął House po raz trzeci, a kolega siedział w najlepsze i opowiadał o nowym sensie swojego życia.
-Wędkarstwo -ciągnął -Ma swoje plusy. Gdy zarzucasz wędkę...
-Możesz złapać na nią i przyciągnąć laskę pływającą na materacu w różowym staniczku...
-...Albo sam staniczek. -wyszczerzył się Wilson.
-Posłuchaj. Spodziewam się gości. -zaczął House po raz kolejny.
-Cameron przychodzi? -wciął mu się w zdanie.
-Aaa... -i jego usta spowiła mgła.
-Nic więcej się nie dowiem... -zaśmiał się -No, to pa. Ej! -zaczął przy drzwiach -Nie uważasz, że Cuddy jest całkiem, całkiem?
-Całkiem i to całkiem... ale świrnięta. -wypychał przyjaciela za drzwi.
-Nie, no poczekaj. Jeszcze moment! -śmiał się Wilson.
-Brałeś coś?! -wściekał się House.
Nagle weszła Cameron.
-Oj, nie będę przeszkadzać. Może kiedy indziej... -zaczęła ze zdziwieniem, ale House wypchnął Wilsona za drzwi.
-On już wychodził. -uśmiechnął się i zatrzasnął drzwi.

-Woaaaaaaah! BUM! -usłyszeli zza drzwi.
-Uwaga na schody. -powiedział House, gdy odgłosy ucichły.

***

Cameron nieśmiało spuszczała wzrok za każdym razem, gdy House patrzył jej w oczy.
-Więc... -zaczął -Jak tam u Osamy?
-Hm? -spojrzała na niego, otwierając szeroko oczy.
-U Billy'ego. -wycedził.
-W porządku.
-Pozwolił ci tu przyjść? -przyjrzał jej się badawczo.
-Nie muszę prosić o jego pozwolenie. -obruszyła się.
Punkt dla niej -pomyślał House.
-Nie miał nic przeciwko temu? -spytał znów.
-Z tego co mówił, to nie. -zawahała się.
Ha! Jeden do jednego!
-Pijemy? -spytał w końcu.
-Jasne. -uśmiechnęła się. House odwrócił się aby polać. Cameron tym czasem rozglądała się po mieszkaniu. Jej oczom nie uszło uwagi kiwające się monstrum, znajdujące się w zlewie.
-Za naszą pracę! -powiedział House donośnie i mocno postawił szklanki na stole, o mało nie grożąc wylaniu się ich zawartości. Cameron aż podskoczyła na krześle.
-I za życie towarzyskie, bo praca nie jest najważniejsza. -dodała, zanim ugryzła się w język.
-Dzięki tobie mam życie towarzyskie. -powiedział, patrząc na nią z ledwo dostrzegalną czułością. Cameron się lekko zarumieniła -I-i dzięki Wilsonowi... -dodał szybko.
Oboje nagle spojrzeli sobie w oczy. Spojrzenie trwało tak długo, aż House pierwszy nie oderwał wzroku.
Dwa : jeden...-syknął w myślach.

***

-A... A on twierdzi... -śmiał się po którymś z kolei drinku -Że Cuddy jest ładna... No nie powiem... Ha... Ha... Ale by go zeżarła.
-Cameron chichotała za każdym razem, gdy House kończył zdanie. Czuła, że nie powinna tyle wypić, ale teraz wszystko było jej obojętne. Było tak śmiesznie!
-Życie jest super! -powiedziała wstając.
-Gdzie idziesz? -zapytał House, ledwo wstając.
-Nie wiem. -przyznała po chwili. House podszedł do niej i odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy. Spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem, ale odezwała się w niej resztka jej Cameronowości.
-Jesteś pijany...
-I vice versa. -szepnął zanim ją pocałował.
Dziesięć do dwóch! Wygrywam! - myślał, gdy zatopił się w jej ustach.


***

Obudziła się w łóżku House'a. Spostrzegła, że jest w swoich ciuchach. Wszystko na miejscu. I jaki kac! Otworzyła oczy szerzej. Gdzie-jest-House?
Szybko wstała i spostrzegła go, śpiącego na kanapie. Pamiętała tylko czwartego drinka, a potem tylko urywki. Czemu czuje, że stało się coś szczególnego? A jeśli... Złapała się za usta, tamując zduszony okrzyk. Spojrzała na swoją bluzkę i odetchnęła z ulgą. Ma specjalny sposób wiązania sznurków, a sznurki były w stanie nienaruszonym. Więc do niczego nie doszło. Podeszła do House'a.
-Pobudka. -szepnęła. House otworzył oczy.
-Witam! -uśmiechnął się i sturlał z kanapy. Doskonale pamiętał ich pocałunek. Potem położył Cameron w łóżku i sam udał się na kanapę.
Patrzył na nią wyczekująco.
Niczego nie pamięta...- domyślił się z żalem.
Cameron usiadła na kanapie i pomogła mu się pozbierać. Oparła głowę o jego ramię. House poczuł przyjemny dreszcz. Od dawna żadna kobieta nie spała w jego łóżku. Od dawna żadna kobieta go nie pocałowała.
-Cameron... -zaczął, ale się poprawił -Alison. Wczoraj... Ty... No wiesz... Pocałowałem cię. -wykrztusił.
-Nie szkodzi. -uśmiechnęła się -Byliśmy lekko pijani. Nic nie pamiętam.
Złapał ją za rękę.
-Nic to dla ciebie nie znaczy? -spytał wyczekująco.
-Nie wiem... -szepnęła -Kocham Billy'ego.
-Albo ci się tak wydaje. -naburmuszył się. Wszystko przez tego debila!
-Greg, nie bierz tego do siebie. Jesteś wspaniały, ale...
-Ale co? Billy nie jest kaleką? -wybuchnął.
-Nie o to chodzi! Budzisz się dopiero, gdy ja zdążyłam zapomnieć o tym, że cię kochałam...? Dopiero, gdy znalazłam pocieszenie? Dopiero, gdy zdążyłam zapomnieć?! -wstała i wyszła, trzaskając drzwiami.

No i wygrała.

_____________

To nie koniec ofc. Ale mam nadzieję, że się spodobał .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:02, 26 Sie 2008    Temat postu:

cała część super, a ten fragmęt :smt005
Cytat:
-Daj to tej starej żmiji Cuddy. -powiedział uśmiechając się tępo -Hej Cuddy. -i wyszedł.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 12:09, 26 Sie 2008    Temat postu:

Przy "-Hej - powiedział Wilson." zachłysnęłam się ze śmiechu House, cału rozdziarany uczuciami, jako ta sosna czeka na Cam, a tu taki zonk

Cam chce zjeść ciasto i mieć ciastko. I dobrze

Cytat:
-Wilson... -zaczął House po raz trzeci, a kolega siedział w najlepsze i opowiadał o nowym sensie swojego życia.
Monty Python normalnie

Co znaczy "jego usta spowiła mgła"? Oczy, to wiem, ale usta? Zaczął dymić?

Czym House podtruwa WIlsona?

"monstrum w zlewie"

Cytat:
Czuła, że nie powinna tyle wypić, ale teraz wszystko było jej obojętne. Było tak śmiesznie!
-Życie jest super! -powiedziała wstając.
-Gdzie idziesz? -zapytał House, ledwo wstając.
-Nie wiem. -przyznała po chwili.
Od samego czytania czuję się wstawiona

Test "sznurkowy" buhahaha dobre, dobre

"-Pocałowałem cię.
- Nie szkodzi."
Wykończysz mnie tymi dialogami hihi

Ha! Dała mu popalić. A niech się trochę postara

Byle tak dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin