Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pomyłka [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:12, 11 Sie 2008    Temat postu:

mało słów, dużo treści.
i te oczęta ^^ moja wyobraźnia pracuje na zwiększonych obrotach


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xsanti
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:41, 11 Sie 2008    Temat postu:

ciekawe ciekawe, bardzo mnie intersuję co w końcu zrobi House...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:26, 12 Sie 2008    Temat postu:

troszke dziwne dla mnie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:02, 12 Sie 2008    Temat postu:

House się zakochał ! House się zakochał ! *tańczy po pokoju*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:52, 12 Sie 2008    Temat postu:

Czemu dziwne?


6.


Poszedł do domu. Miał ochotę połknąć całą fiolkę Vicodinu i usnąć. Nie chciał o niczym myśleć. Nie było to jednak takie łatwe.
Usiadł przy fortepianie. Nie czuł się na siłach grać. Przejeżdżał palcami po klawiaturze, tak delikatnie jakby gładził płatki kwiatów. Przynosiło mu to ukojenie. Nieznaczne, ale zawsze to coś.
Do drzwi ktoś zapukał. Raz, drugi. Usłyszał dopiero za trzecim razem. Pokuśtykał do drzwi by po chwili ujrzeć w nich Wilsona. Nie był w nastroju na rozmowę. Jednak ten wszedł bez pytania do mieszkania.
- Wyszedłeś bez słowa ze szpitala. Cuddy była wściekła.
- Nic mnie to nie obchodzi.
Wilson wszedł dalej do mieszkania jak zwykle od dawna nie sprzątanego.
- Przydałaby się tutaj kobieca ręka.
Usłyszał za swoimi plecami głośny stukot laski.
- Po co przyszedłeś? – spytał ostro House.
Wilson spojrzał na niego z politowaniem, ale także ze zrozumieniem. Od lat nie widział go w takim stanie. Prawdopodobnie nie zachowywał się tak od czasu Stacy, pomyślał.
- Czego chcesz? – powtórzył zdenerwowany House.
- Jesteś zakochany...
W odpowiedzi usłyszał jedynie prychnięcie. House kuśtykając poszedł do kuchni. Po chwili przyniósł dwie butelki piwa, z którymi rozsiadł się na kanapie. Wilson usiadł po drugiej stronie, tak by widzieć twarz przyjaciela.
- Nie zaprzeczysz? – spytał.
- Nie ma czego.
- Greg, przecież to widać. Bynajmniej ja widzę – dodał widząc minę House’a.
House popijał wolno piwo. Otworzył opakowanie Vicodinu i połknął trzy tabletki na raz, popijając je dużą ilością piwa. Nie odzywał się. Wilson po paru minutach zdecydował się wyjść.
- Skoro nie chcesz porozmawiać... – dodał na odchodne.
Był przy drzwiach, gdy usłyszał bardzo ciche:
- A jeśli powiem, że być może tak jest jak mówisz?
Cofnął się z powrotem na kanapę.
- Powiem, że masz cholerne szczęście, Greg. Tylko cały problem w tym, że go marnujesz.
House popatrzył na niego. Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Przecież to było właśnie to. Czy odważy się na ten krok?
- To nie dla mnie. Jestem przecież zwykłym chamem...
- Tchórzysz.
- Bardzo możliwe, ale... chyba mi z tym wygodnie – dokończył dopijając jednocześnie resztkę piwa.
Wilson przypatrywał mu się uważnie. Jeżeli to nie miłość, to już sam nie wie co. Odkąd znał House’a nie widział go w takim stanie. Owszem był czasem markotny, szczególnie po zerwaniu ze Stacy, ale nigdy nie widział go tak niepewnego i zagubionego.
- Więc dasz sobie spokój, Greg?
- A czy warto zaczynać coś co nie ma sensu i prawa istnienia? – odpowiedział House.
Wilson pokiwał tylko z niezadowoleniem głową.
- Na twoim miejscu chwyciłbym się tej małej nadziei, że jest ktoś kto cię kocha. Ale wybór należy tylko do ciebie – powiedział z zamiarem wyjścia, tym razem już na dobre. Odwrócił się jeszcze – House. Ona już podjęła decyzję. Kolej na ciebie.
- Skąd... ? – spytał zaskoczony House.


Była już północ. Światło księżyca oświetlało salon tylko do połowy. Schroniła się w tym drugim końcu. Tak było wygodniej. Zastanawiała się nad wieloma różnymi sprawami, które i tak prowadziły do tej samej osoby. Zawsze, odkąd pamiętała.
- Przestań o tym myśleć... – zaklinała się co jakiś czas. – To przecież takie idiotyczne.
Przez chlipanie nie usłyszała pierwszego dźwięku dzwonka. Gdy zadzwonił po raz trzeci otworzyła drzwi. Na progu stał Wilson.
- Mogę wejść? – spytał nieśmiało. Nigdy nie pomyślałby, że znajdzie się w jej mieszkaniu po północy.
- Co ty tu robisz?
Źle wygląda, pomyślał. Pewnie płakała. Mimo to wszedł dalej do salonu. Teraz tak bardzo odmiennego od salonu House’a, choć pozostawione na stole resztki kolacji i stosy chusteczek zapowiadały konieczność rychłego sprzątania.
- Pomyślałem, że może przydałby ci się ktoś komu mogłabyś się wypłakać i opowiedzieć o wszystkim – zaczął nieśmiało.
Allison ze zmęczoną miną usiadła ciężko na kanapie. Nie wiedziała jak ma zacząć tą rozmowę, było jej ciężko. Sama wyrzucała sobie, że zachowuje się jak histeryczka. Przecież tak naprawdę to nie ma powodu żeby tak rozpaczała. Nie wydarzyło się nic, prócz ciągłych, zwykłych zdarzeń, co by mogło ją tak rozstroić.
Wilson usiadł obok. Nie chciał naciskać. Była w gorszym stanie niż House. Tego się mógł spodziewać. Greg nie zmieni się tak łatwo, pomyślał. Długo będzie ją jeszcze ranił nim zasłuży na jej miłość. A ona i tak go będzie kochała, mimo wszystko. Taki obraz sytuacji nie zapowiadał pięknej wizji następnego tygodnia. Będą się unikać. Cameron będzie przychodzić z cieniami pod oczami, a House będzie udawał, że nic się nie stało i ukrywał się u niego w gabinecie.
- Czemu ja to robię? – zapytała bardzo cicho.
Wilson ledwo ją dosłyszał. Czy umiał odpowiedzieć na to pytanie? Czy powinien mówić, że był u House’a?
- Musisz sama sobie odpowiedzieć, Allison. Nikt inny tego za ciebie nie zrobi.
Popatrzyła na niego zapłakanymi oczami. Czy był u House’a? A jeśli tak, to jaka była ich rozmowa?
- Nie wiem już co czuję. Chciałabym, żeby był czuły i opiekuńczy, ale wiem, że nie mogę na to liczyć. Chciałabym więc, żeby chociaż pokazał, że mu na mnie zależy... Ale przecież nie mogę nic od niego wymagać. Nigdy mi niczego nie obiecywał.
- Allison. On nie jest wylewny. Nawet nie wiesz jak dobrze umie ukrywać uczucia. Może jeszcze nic straconego – dodał, modląc się w duchu żeby właśnie tak było.
Zapadła cisza. Oboje nie wiedzieli co mają mówić, przecież wszystko było jasne i proste. A że bolało? Taki ból można znieść przez jakiś czas. Czy długo? Sama nie wiedziała.
- Widziałem was dzisiaj na korytarzu.
Spojrzała na niego zaskoczona. Nie miała pojęcia, że ktoś na nich patrzy.
- W twojej obecności, Allison, Greg staje się całkowicie inny.
- Jest złośliwy...
- Dzisiaj nie był. Był...
- ... powściągliwy.
Wilson popatrzył na nią ze zdziwieniem. Widział całkiem co innego. House był dzisiaj prawie miły. A ta scena na korytarzu wydawała mu się pełną delikatności. Nie widział przedtem by Greg tak patrzył na żadną kobietę. Nawet gdy patrzył na Stacy jego oczy wyrażały więcej żalu niż uczucia. Czemu ona tego nie widzi, zastanawiał się.
- Powinnaś z nim porozmawiać,... albo udawaj, że nic się nie stało i czekaj.
Spojrzała na niego smutno. Wiedział, że nie osiągnął swego celu. Wyszedł nim znów zaczęła płakać.


Dzień zaczął się jak zwykle. Mimo to atmosfera na oddziale House’a był nieznośna. Sam House nie pokazywał się już od godziny, Cameron chodziła struta, a Chase i Foreman przerzucali się hipotezami co też mogło się stać.
- Pokłócili się – powiedział Chase.
- Przespała się z nim, a rano wyrzucił ją za drzwi...
- ... stwierdzając, że jest mu już niepotrzebna – dokończył Chase akurat w momencie, gdy do gabinetu weszła Cameron.
- Jesteście wredni – skomentowała tylko, wzięła z biurka jakieś papiery i wyszła.
Gdy szła korytarzem w stronę przychodni, usłyszała za sobą swoje imię.
- Czego chcesz, House? – zapytała lekko łamiącym się głosem.
On natomiast był niezwykle spokojny. Podszedł bliżej by nikt ich nie mógł usłyszeć.
- Nigdy ci niczego nie obiecywałem...
- A ja niczego się po tobie nie spodziewałam – powiedziała patrząc mu prosto w oczy.
Było tak, jakby świat zatrzymał się w miejscu. Nie wiedział co mógłby jej więcej powiedzieć. Liczył, że po pierwszym zdaniu znienawidzi go i ucieknie. A tymczasem patrzył w jej oczy pełne łez i nie wiedział co ma zrobić. Tym razem nie chciał tchórzyć.
- Nie chciałbym cię zranić...
Czy on to naprawdę powiedział, myślała.
- Ani ja ciebie, Greg.
- Dajmy sobie z tym spokój. Niech będzie po staremu – powiedział myśląc uporczywie, że to nie tchórzostwo.
Popatrzyła na niego z zaskoczeniem.
- Ja nie umiem już żyć tak jak dawniej.
Myślał, że odpowie jej, choćby z sarkazmem. I to by zniosła. Odejście bez słowa było czymś ponad jej siły...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:59, 13 Sie 2008    Temat postu:

Stary, głupi grzmocie! - to do Housa.
wredna steorra! - to do autorki.
złe b*ce - Chase i Foreman.

a ja już liczyłam na szczęśliwy happy end w tym odcinku..
czekam na (szczęśliwszy) ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xsanti
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:18, 13 Sie 2008    Temat postu:

Oni obydwoje się męczą ;/ biedni. A te dwa meskie pomioty Chase i Foreman mogliby zająć się krzyżówkami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:06, 13 Sie 2008    Temat postu:

oni tak cierpią i się rani wzajemnie... aż smutno mi się robi

czekam na szczęśliwszą notkę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:46, 13 Sie 2008    Temat postu:

- Przydałaby się tutaj kobieca ręka.
Ach te Wilsonowe aluzje

Straszliwie mi sie podoba. Te nie dopowiedzenia, zakochany Greg ^^

Tylko jeden błąd który mi się rzucił w oczy. bynajmniej nie znaczy przynajmniej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MlecznaCzekolada
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 12:10, 13 Sie 2008    Temat postu:

Fic jest świetny. Mam nadzieję, że się zejdą

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:20, 13 Sie 2008    Temat postu:

I siódemeczka :smt003 Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie, przynajmniej co niektórzy :smt003 :smt003 :smt003



7.

- Jak mogłeś tak po prostu odejść?! – krzyczał Wilson, który już po raz kolejny dzisiejszego dnia został wyprowadzony z równowagi.
- To był odruch samozachowawczy... – burknął House.
- Jasne! Ucieczka to najlepsze lekarstwo na miłość!
House zeskoczył ze szpitalnego łóżka.
- Ja jej nie kocham, Wilson. To tylko twoje fanaberie. Owszem, jest ładna i inteligentna, ale ja jej nie kocham!
Onkolog opadł na krzesło przy biurku zrezygnowany.
- Moje fanaberie nigdy nie wprawiały cię w taki stan.
- Jaki niby twoim zdaniem jest mój stan? – odparł z sarkazmem House.
- Jesteś markotny, ciągle wybuchasz, ganiasz za nią wzrokiem i łykasz dwa razy więcej Vicodinu niż zwykle – odpowiedział Wilson akurat w chwili, gdy House połknął następną porcję tabletek.
- To jeszcze nie miłość – powiedział diagnostyk. Po czym opuścił gabinet Wilsona zostawiając go samego.


- Miłość. A niby czym jest miłość do diabła? – zrzędził pod nosem House wspominając rozmowę z Wilsonem i idąc w stronę wyjścia ze szpitala.
Nie zdążył przejść nawet dziesięciu kroków, gdy jego uwagę przykuło coś znacznie ciekawszego niż jego przyjaciel i nowa pielęgniarka, których spotkał piętro wyżej. Przy recepcji oparta o ladę stała Cameron, obok niej jakiś facet. Mimo, że tylko rozmawiali House’a coś ścisnęło w okolicach pępka. Nim się obejrzał stał już przy nich.
- Do mojego gabinetu, Cameron – powiedział przez zaciśnięte zęby.
Wydawała się być lekko skonsternowana. Jej towarzysz spojrzał tylko na House’a, po czym przeprosiwszy oddalił się do windy. Allison patrzyła na diagnostyka ze wściekłością.
- Jak mogłeś? – spytała – Nie jestem rzeczą, którą możesz przerzucać z kąta w kąt. Zostaw mnie w spokoju!
Nie był przyzwyczajony do takiego zachowania z jej strony, choć czasem chciałby żeby właśnie taka była. Mniej opiekuńcza i wyrozumiała, bardziej podobna do niego samego. Ale ona zawsze rozumiała go lepiej niż on sam. To go strasznie wkurzało. No i te jej gadki o tym, że jednak jest lepszy niż wszyscy myślą. Zawsze umiała w nim znaleźć to czego on nigdy nie umiał odszukać.
A teraz jej zachowanie się zmieniło. Nie chciała go widzieć ani z nim rozmawiać. Tak już od ponad dwóch tygodni. Znowu postawiliśmy ten cholerny mór, pomyślał.
Mimo swojego kuśtykania zdołał ją dogonić na parkingu. Właśnie zamykała drzwi do swojego samochodu, gdy House wsadził w nie laskę. Popatrzyła na niego, ale tym razem jej wzrok nie wyrażał wściekłości. Znów się rozkleiła, pomyślał House widząc łzy w jej oczach. Patrzyła na niego z rezygnacją. Puściła drzwi pozwalając by odchyliły się bardziej. Sama nie wysiadła z samochodu.
- Czego znowu chcesz, House? – zapytała tak cicho, że ledwie coś dosłyszał.
- Sam nie wiem. Może tylko tego, żeby było tak jak dawniej. Ale jak kiedyś powiedziałaś, to już niemożliwe...
- Więc daj mi spokój... proszę.
- Ale ja nie umiem... choć próbuję...
Ta wymiana zdań zaczęła go zaskakiwać. Wydawało mu się, że nie jest sobą. Czy on to naprawdę mówi? Zastanawiał się ciągle. Nie wiedział dokładnie czemu to mówi, ale wiedział, że ból będzie większy jeżeli tego nie powie.
Gdy on się tak zastanawiał. Cameron wyszła z samochodu i oparła się o drzwi tak, że stanęła twarzą w twarz ze swoim szefem. Miesiąc temu to ona nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Nie musisz ciągle uciekać, Greg – powiedziała z troską w głosie.
Spojrzał na nią zaskoczony. Czasem nie nadążał za zmianą jej nastroju. W jednej chwili z wściekłej zmieniła się w płaczliwą, a następnie w wyrozumiałą i troskliwą. Strach go ogarnął gdy wyobraził sobie jaka jeszcze może być.
- Nie umiem skoczyć bez pewności, że nie będę cierpieć...
Tym razem to Cameron musiała wytężyć słuch by cokolwiek usłyszeć. Więc o takim bólu mówił, pomyślała. Poczuła do niego przypływ sympatii. Od kilkunastu dni uważała go za skończonego kretyna i chama. Teraz zobaczyła w nim to, czego tak długo szukała. Małą szparę w tym wielkim murze, którym się odgrodził od ludzi.
Milczenie wydawało mu się męczarnią. Mimo iż jej oczy były przepełnione tak wieloma myślami, to usta nic nie powiedziały. Piękne usta, pomyślał. Mimo to nie pocałował jej. Nie odgarnął włosów z czoła i nie poczuł w nozdrzach zapachu jej perfum. Wolał uniknąć obustronnego rozczarowania. Może kiedyś..., pomyślał.
A tymczasem Cameron ciągle wpatrywała się w te niebieskie oczy z nadzieją i troską. Nie wiedziała co się za nimi kryje. Mogła tylko zgadywać jaką niespodziankę szykuje jej los.
Wyciągnął laskę z drzwi jej auta. Nie miał zamiaru opierać się na karoserii. Czuł się niezręcznie w tej sytuacji. Powinien coś zrobić, ale nie miał pojęcia co. Wyjął więc fiolkę Vicodinu i połknął kolejna porcję.
- Bierzesz coraz więcej Vicodinu.
- Nawet to o mnie wiesz? – spytał chowając prawie pustą już fiolkę do kieszeni.
- Do jutra, House – powiedziała całując go z niepewnością w policzek.
Nie spodziewał się, że to zrobi. Stał zaskoczony. Musiał jednak przyznać, że miło zaskoczony.
- A więc zgoda? – zapytał gdy wsiadała do samochodu.
Uśmiechnęła się lekko.
- To chyba możesz zaryzykować.
Gdy odjechała pokuśtykał do swojego samochodu wycierając po drodze szminkę z policzka.
- No no no... – usłyszał za sobą.
- Co znowu Wilson? Chcesz działkę Vicodinu? Idź do apteki.
Wilson stanął przy swoim aucie. Uśmiechał się szeroko.
- Znów umówiliście się na kolację jak za starych dobrych czasów? – spytał zadowolony, widząc nieznaczny uśmiech na twarzy przyjaciela.
- Nic z tych rzeczy – powiedział House, a widząc nieusatysfakcjonowaną minę Wilsona, dodał:
- Pogodziliśmy się i tyle. Nic więcej ci nie powiem, Wilson, więc się odczep.
- Jak chcesz. Tylko zetrzyj ten uśmieszek z ust, bo pielęgniarki będą miały o czym plotkować – krzyknął za nim onkolog, po czym sam wsiadł do samochodu jadąc za przyjacielem w stronę wyjazdu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:35, 13 Sie 2008    Temat postu:

- 20 sekund.
- Co?
- Czas, jaki zajęło Ci zamienienie się z twardej suki w istotę ludzką.

nie wiem czemu, ale uwielbiam te niepewne pocałunki w policzek
za ten rozdział nie można Cię zabić, bo nareszcie akcja zaczyna iść w dobrym kierunku.
ale coś mi się wydaje, że na landrynę się nie zapowiada


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:44, 13 Sie 2008    Temat postu:

Na landrynę nie liczcie :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:54, 13 Sie 2008    Temat postu:

Steorra cieszę się ^^ I czekam na więcej.

Freelance... cytat najbardziej na miejscu xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:22, 13 Sie 2008    Temat postu:

Jak zwykle przed snem wrzucam fragmencik. Miłego czytania :smt001


8.


- Widzę, że poprawił ci się humor, Greg?
- Nie, Jimmy. To raczej twój mózg ma się gorzej – odpowiedział House ze zwykłym sobie sarkazmem.
Wilson zadowolony z efektu jaki przyniosła wczorajsza rozmowa House’a z Cameron, wszedł do swojego gabinetu. House natomiast poszedł na swój oddział. Zastał na nim całą swoją grupę. Chase i Foreman jak zwykle rozwiązywali krzyżówki, wyraźnie unikając wzroku Cameron, która stała przy szafce, najwidoczniej zaparzając sobie kawę.
- Mmm, kawa.
House zamruczał z zachwytu czując aromat świeżo zaparzonej kawy. Po chwili stał już obok Cameron z wyciągniętym w jej stronę czerwonym kubkiem. Chase spojrzał na nich ukradkiem dając jednocześnie Foremanowi kopniaka pod stołem. Oboje wymienili znaczące spojrzenia.
- Gorąca – powiedziała Cameron, gdy nalała już dość kawy do kubka House’a.
- Będę uważać, mamo – zażartował i upił łyk.
Oboje uśmiechali się ukradkiem. Nie było między nimi już nieporozumień, a jeśli nawet to dużo ważniejszy wydawał się spokój i wyjaśniona wczoraj sytuacja.
- Mamy jakiś nowy przypadek? – spytał delektując się kawą.
- Nie. Dzisiaj jest niezwykle spokojnie – odpowiedziała Cameron, uprzedzając Foremana i Chase’a.
House spojrzał na nią, po czym odwrócił się i z uśmiechem poszedł w stronę swojego fotela. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak dobrze mieć w niej może nawet nie przyjaciela, ale kogoś bliskiego. Osunął się na dno fotela i postanowił w duchu, że będzie leniuchował nawet jak przywiozą nowego pacjenta. Niech inni się nim zajmą, pomyślał.
Cameron tymczasem usiadła przy biurku z kubkiem kawy i zaczęła uzupełniać karty pacjentów. Co chwila jednak spoglądała w jego stronę. Wczoraj pokazał, że nie jest takim chamem za jakiego go uważała. Gdy mu się tak przyglądała odwrócił twarz w jej stronę. Przestraszyła się, że może pomyślał, że go obserwuje. Tymczasem House uśmiechnął się niepewnie po czym pogroził jej palcem. Zrobiła przesadnie zdziwioną minę. Uśmiechnął się ironicznie i założył słuchawki. Allison spuściła wzrok z powrotem na dokumenty.
- Co to miało być? – usłyszała głos Chase’a.
- Nic co mogło by cię zainteresować – odparła nawet na niego nie spoglądając.
- Jesteście razem? – tym razem był to głos Foremana.
Podniosła na nich wzrok. Kiedyś się dogadywali. Co się z nimi stało?
- Nie wasz interes.
Wróciła do uzupełniania kart pacjentów, ale wiedziała, że ciągle jej się przyglądają. To było bardzo irytujące. Jedyną miłą rzeczą jaką mogła wtedy robić było spoglądanie od czasu do czasu na House’a leniuchującego w swoim fotelu. Czasem wydawało jej się, że też na nią patrzy. Nigdy jednak nie przyłapała go na tym.


Niespełna godzinę potem przywieziono na diagnostykę pacjenta. House w duchu przeklinał wszystkich lekarzy niezdolnych mu pomóc.
- Mogliby się bardziej przykładać do nauki, a nie przysyłać go do mnie – mruknął pod nosem, gdy wchodził do sali pacjenta.
Po drodze zauważył, że usłyszała go Cameron. Jej lekki uśmiech mówił sam za siebie. Już nie była płaczliwa i markotna. Sam się dziwił jakie zmiany przyniosła jedna rozmowa.
- Czterdzieści dwa lata. Zaburzenia koordynacji ruchowej, niedowład prawej ręki – oznajmiła wychodząc na zewnątrz. House podążył za nią, choć dopiero co przyszedł. Było mu to w tej chwili obojętne.
- Zrobiłaś wywiad?
- Żadnych oznak urazu, chorób neurologicznych w rodzinie. Ma jedynie podwyższony cholesterol.
- W wieku czterdziestu lat?! – spytał z ironią – Co on jadł i skąd o tym wiesz?
- Dwa dni temu robił badania.
- Na jego miejscu unikałbym szpitali.
Cameron zatrzymała się. O co jej znów chodzi, pomyślał odwróciwszy się w jej stronę.
- Nie wiedziałam, że możesz taki być – powiedziała przyglądając mu się z uśmiechem.
- Jaki?
Zastanawiała się przez chwilę.
- Miły. Dla mnie.
- Nie mów tego głośno – powiedział nachyliwszy się w jej stronę – Podbudujesz mi reputację. Nie zniósłbym tego.
Miło było słuchać, jak jej śmiech rozchodzi się po korytarzu. Taki dźwięczny i pełen radości. Podobała mu się taka Cameron. Mogłaby już taka zostać na zawsze.
- Co powiesz na wczesny lunch? – zapytał gdy znów szli w stronę gabinetu.
- Nie zapominaj, że mamy pacjenta – skarciła go, lecz po chwili dodała – Rozumiem, że ja stawiam?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MartaOSB
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia/Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:53, 13 Sie 2008    Temat postu:

Bardzo udany rozdział...

Dialogi bezbłędne...

Twoje ficki bardzo dobrze wpływają na moją jakość snu ^^



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:35, 14 Sie 2008    Temat postu:

bardzo miły i ładny rozdzialik

ja już loffciam twego ficka i to bardzo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xsanti
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:21, 14 Sie 2008    Temat postu:

coraz ciekawsze i te dialogi bardzo udane :d czekam na kolejne części.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:21, 14 Sie 2008    Temat postu:

Dialogi piękne ^^
-Rozumiem, ze ja stawiam

MORE.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:31, 14 Sie 2008    Temat postu:

Miło mi czytac tyle pochwał Wrzucam już ostatnią część :smt003 Mam nadzieję, że was nią nie rozczaruję :smt001


9.


Wolno przesuwał palcami po klawiszach. Jego myśli krążyły gdzieś daleko. Nie zastanawiał się nawet co gra. Był mu dobrze. Nie musiał się o nic martwić. Muzyka goiła wszystkie rany.

You are all I know of love
How could I ask for more
You're everything I'm dreaming of
You're all I need from love
And every star above
Spells out your name
My swear I'll always feel the same
You're all I want


Słowa przyszły do niego same. Nie miał pojęcia skąd zna tą piosenkę. Oddawała jednak wszystkie jego myśli i uczucia. Wszystko co tak skrzętnie chciał ukryć przed wszystkimi. Przed nią nie zdołał. Była dla niego wszystkim i mimo, że zdał sobie z tego sprawę już dawno, to nigdy nie powiedział jej tego. Kilka tygodni miłych pogaduszek przy lunchu, żartów o pacjentach, Foremanie i Chase i ani jednego słowa wyrażającego przywiązanie i miłość. Czy był aż takim tchórzem? Czy Wilson miał rację?
Palce zatrzymały mu się na klawiszach przedłużając dźwięk. Nie był jej wart. Pragnął kogoś bliskiego, ale ona była zbyt troskliwa, zbyt współczująca, zbyt... dobra.
Pójdzie do niej i powie jej to wszystko co tłumi od kilku tygodni. Może kiedyś zrozumie...

Otworzyła mu drzwi po pierwszym dzwonku. Była zdziwiona, że widzi go na swoim progu. Nie spodziewała się nikogo o tak późnej godzinie. On tymczasem stał tak dalej wpatrzony w jej oczy. Wszystkie słowa wyleciały mu teraz z głowy. Jedyne co umiał z siebie wykrztusić to zwykłe ‘Cześć’.
- Cześć – odpowiedziała nadal nie wpuszczając go do środka.
Jest taka piękna, pomyślał. Nie potrafię jej skrzywdzić. Cameron odsunęła się tak by mógł wejść do środka. Skorzystał z okazji i wszedł dalej do salonu. Dlaczego nagle się tu zjawił, pytała się w duchu. Było już całkiem dobrze, niech tego nie psuje.
Podeszła do niego bliżej.
- Dlaczego przyszedłeś? Czy coś się stało? – spytała cicho.
Spojrzał na nią. W jej oczach jak zwykle zobaczył troskę. Była dla niego najważniejsza na świecie. Z tą jej nadgorliwością, zapałem do pracy i pomagania innym. No i z miłością do niego. ‘Ona już podjęła decyzję’, przypomniał sobie słowa Wilsona. Tak...
Zamiast słów otrzymała dużo ważniejszą odpowiedź. Jego usta były tak blisko jej, że poczuła jego ciepły oddech. Wyobrażała sobie ten moment na tysiące sposobów, ale nigdy nie w taki.
Nim ja pocałował poczuł zapach jej perfum, perfum które tak często czuł w gabinecie. Nie wyobrażał sobie bardziej idiotycznej rzeczy niż pocałowanie jej. Nie wyobrażał jeszcze miesiąc temu. Teraz wydawało mu się to oczywistością. Choć ten pocałunek trwał jedynie kilka sekund, jego serce zabiło milion razy.
Popatrzyła na niego z niedowierzaniem i szczęściem w oczach. Tego jeszcze nie widział. Był także szczęśliwy. Nie pamiętał od jak dawna tak się nie czuł. Stał na środku jej salonu, w środku nocy, obejmując ją jak największy skarb, delikatnie i z uczuciem. Pomyślał, by ta chwila nigdy się nie kończyła.
- Przyszedłem, żeby powiedzieć ci, że na ciebie nie zasługuję Allison – powiedział szeptem wpatrując się w jej rozpromienioną twarz.
- Kocham cię, Greg.
Poczuł jak jej ręce oplatają jego szyję w mocnym uścisku. Wiedział, że nie puści go tak łatwo.


When I am down and, oh my soul, so weary
When troubles come and my heart burdened be
Then, I am still and wait here in the silence,
Until you come and sit a while with me.

You raise me up, so I can stand on mountains
You raise me up, to walk on stormy seas
I am strong, when I am on your shoulders
You raise me up to more than I can be.



_____________________________


Wszystkie piosenki ----> Josh Groban :smt020 :smt020 :smt020


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MlecznaCzekolada
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czw 19:20, 14 Sie 2008    Temat postu:

Och cudowne, niech go trzyma jak najmocniej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:36, 14 Sie 2008    Temat postu:

jakie romantyczne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:42, 14 Sie 2008    Temat postu:

Na pewno go nie puści ;P :smt007 :smt007 :smt007

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:58, 14 Sie 2008    Temat postu:

czekoladowo-truskawkowe lody z wisienką na czubku.
świetne opowiadanie - zero przesady, zero naciągania... a mnóstwooo radości


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xsanti
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:02, 14 Sie 2008    Temat postu:

słodkie, słodziutkie, pyszne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin