Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pomyłka [Z]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:59, 08 Sie 2008    Temat postu: Pomyłka [Z]


Zweryfikowano przez steorra


Nie wiem jak to się przyjmie. Może odrobinę za długie, może za monotonne, może... itd. :smt001 Mam wiele wątpliwości, ale co to komu szkodzi, że umieszczę te wypociny? :smt003



1.

Podmuchy wiatru delikatnie rozwiewały jej włosy przynosząc upragnione odprężenie. Teraz wiedziała już dobrze, dlaczego House lubił tu przychodzić. Czuła się niesamowicie wolna. Niczym ptak, który rozpościera skrzydła do lotu.
Było jej to potrzebne. Takie oderwanie się od rzeczywistości dobrze robi po długim dniu pracy. No i myśli płyną tu dużo wolniej, ale i składniej niż na dole, wśród pacjentów. W końcu mogła pomyśleć co się wydarzyło przez ostatnie dwa tygodnie. Wydawało jej się to strasznie dawno.
Pamiętała jednak ten wieczór kiedy umarł ich pacjent. Wtedy wszystko wydawało się takie szare i nędzne. Nawet ludzkie życie, wszystkie uczucia, osiągnięcia i włożony w jego ratowanie trud. Nie umiała pogodzić się z tą stratą. Mimo iż nie znała długo Chrisa, miała wrażenie, że jego śmierć zabrała jej cząstkę serca. Zapadł w jej pamięci jako wspaniały człowiek, mężczyzna silny i odważny, ale jednocześnie wspaniały, czuły mąż i ojciec. Czemu to właśnie on musiał umrzeć?


- Chase, pójdziesz powiedzieć rodzinie o śmierci pacjenta – powiedział House.
- Czemu ja? Zawsze takie wiadomości przekazywała Cameron.
- Więc teraz kolej na ciebie – odparł House i ostentacyjnie wyszedł z gabinetu.



Była mu wdzięczna, że jej nie wysłał. Po raz pierwszy okazał jej tak wiele zrozumienia. Jak miałaby iść i powiedzieć żonie Chrisa o jego śmierci? Nie mogłaby tego zrobić. A on ją zrozumiał. Nie po raz pierwszy, ale zawsze starał się nie okazywać tego po sobie. Wtedy było inaczej. Sama nie wiedziała co o tym myśleć. Może nie chciała myśleć o niczym? Wróciła do swojego mieszkania, wzięła kąpiel i zasnęła. Nie śniło jej się nic. Dziwne uczucie. Taka pustka w sercu i głowie.
Następny dzień nie zapowiadał się wcale lepiej. Wróciła do pracy z niechęcią jakiej do tej pory nigdy nie odczuwała, nawet po chamskich docinkach House’a. Zresztą nie tylko ona nie była w najlepszym humorze. Chase i Foreman zaszyli się gdzieś i nie pokazywali zbyt często na oczy, nie chcąc zapewne narazić się na gniew i ostre docinki szefa. House bowiem tego dnia był niezwykle wybuchowy lub przeciwnie, zaszywał się w swoim gabinecie ze słuchawkami na uszach, odcinając się od całego świata. Można by rzec, że nie istniała jako człowiek i lekarz. Cuddy dobijała się do niego przez cały dzień wysyłając wiadomości na pager i komórkę. Przyszła w końcu osobiście robiąc awanturę. To jeszcze pogorszyło sprawę.
A co ona, Allison, wtedy robiła? Próbowała zapomnieć co się stało. Próbowała udowodnić sobie, że to nie jej wina, że stało się to nie tylko ze względu na źle odczytaną diagnozę. Lecz żadne wyjaśnienia nie miały większego sensu. Dobrze wiedziała co robi, gdy podawała mu lek. Gdyby wtedy był tam House... pewnie nie było by pomyłki. Tak strasznej w skutkach. Ale nie, jego samolot musiał się akurat wtedy spóźnić. Chciała oskarżać o wszystko właśnie jego. O śmierć Chrisa, o to przeklęte spóźnienie, o pomyłkę, o nieodebrane telefony, w końcu o to głupie i naiwne uczucie, które do niego żywiła. Teraz zaczynało docierać do niej powoli, że nie było wtedy ważne kogo obwiniała. Nie tylko ona tak robiła. Każda śmierć wywołuje w człowieku falę złości. Może większość zespołu to właśnie ją o to oskarżała? A jeżeli obwinia ją także House? Czy zniosłaby jego wymowne spojrzenie? Te jego oczy... takie zimne i nieczułe. A w dodatku obwiniające ją o śmierć pacjenta.
Tak łatwo było popełnić błąd. Zresztą nie pierwszy w jej życiu i nie ostatni. Jakież tortury musi przechodzić za każdym razem. Czy tylko to jest jej pisane? Żadnego szczęścia? Tylko ta straszliwa pustka w sercu? Kiedyś próbowała ją zapełnić. Znaleźć kogoś kto mógłby dać jej to szczęście, opiekę i bezpieczeństwo. Wtedy zakochała się w House’ie. Zimnym i aroganckim z zewnątrz, jakim był w środku? Tego do tej pory nie rozszyfrowała do końca. Odrzucił ją. Czuła się wtedy taka bezsilna. Pomocy szukała gdzie indziej i zjawił się Chase. Ale znów to nie było to. Po raz kolejny się pomyliła... i tak już zostało.


Szła korytarzem, gdy otworzył drzwi do swojego gabinetu. Wychodził już do domu.
- Ty nie w domu?
- Właśnie wychodzę, House.
Spojrzał na Cameron jedynie przelotnie. Nie powiedział nic więcej. Poszła za nim aż do drzwi wyjściowych.
- Bawi cię śledzenie mnie?
- A ciebie pomiatanie ludźmi?
Jak mogła tak zacząć? Chyba brak jej rozwagi i opamiętania .Chociaż czemu nie? Czy zawsze musi być miłą i litującą się dziewczyną? Nie chciała tak dłużej. To było zbyt męczące...
- To także twoja wina.
Spojrzał na nią pytająco.
- Nie tylko ja zawiodłam. I nie tylko ja powinnam się obwiniać, a tak właśnie jest.
Odwrócił się by odejść na parking. Nie dawała mu wciąż spokoju. Ruszyła za nim po raz kolejny. Tym razem nie zamierzała odpuścić mu tak łatwo. Zbyt wiele razy to właśnie jej obrywało się za winy House’a. On też nie wytrzymał. Odwrócił się na pięcie i spojrzał na nią swymi przenikliwymi oczami. Czy widzę w nich oskarżenie, pomyślała. Lecz nie zobaczyła tego czego się spodziewała. Było w nich coś innego. Co? Nie mogła tego odgadnąć w żaden sposób.
- Oskarżasz mnie, chociaż mnie tam nie było? - zapytał cicho.
- Powinieneś tam być...
Potrząsnął lekko głową spuszczoną ku ziemi. Nie spoglądał już na nią.
- Wszyscy oskarżamy się nawzajem – powiedział nie zwracając się do nikogo bezpośrednio.
Cameron nie mogła uwierzyć, że mówi jej o tym tak szczerze i z takim smutkiem.
- Myślałam, że wszyscy oskarżają mnie... W końcu to ja podałam złe leki...
- Ty tylko zrobiłaś co uważałaś za słuszne.
- I to wystarcza ci, żebyś zapomniał o śmierci pacjenta? – spytała po chwili uciążliwej ciszy.
Spojrzał na nią nieco smutnie.
- Kiedyś wszyscy się do tego przyzwyczajamy. Z czasem nawet nie odczuwa się takiego bólu jak dawniej...
Znów odwrócił się by odejść. Cameron zawołała jeszcze za nim.
- A ty, House? Jak radzisz sobie z tym bólem?
Myślała, że nie odpowie. Stał chwilę przy otwartych drzwiach samochodu. Szukał czegoś po kieszeniach, po czym pomachał jej z lekkim uśmiechem fiolką Vicodinu.
Podeszła nim zapiął pasy. Spojrzał na nią z ciekawością. Znów ten wzrok, pomyślała. Nie umiała go rozszyfrować.
- Czy tylko to pomaga? – zapytała cicho.
- Ból zawsze pozostanie bólem, choćbyś połknęła całą fiolkę Vicodinu na raz... Wszyscy odczuwamy jakiś ból.
Powiedział to tak smutnym głosem, pomyślała nim odjechał. Jaki ból skrywa pod tą maską aroganta? Przecież nie mówił o bólu fizycznym. Wszyscy wiedzą, że dokucza mu noga. Znów dostała do rozwiązania kolejną część tej trudnej układanki. Czy zdoła ją kiedyś dokończyć?


Jej życie zmieniło się. Coś runęło między nią a Housem wczoraj wieczorem. Czy był to kolejny mur zbudowany by odgrodzić się od tego co powodowało jej ból? Jeżeli tak to znów go wzniesie. Byle nie cierpieć po raz kolejny. Nie umie zaryzykować, rzucić się w nieznane, a on jest taki tajemniczy i zimny. Nigdy nie mówi co tak naprawdę myśli. Zawsze tylko te półsłówka, albo co gorsza walenie prosto z mostu, czasem na oślep. Nie wiedziała ile jeszcze wytrzyma. Chciała tylko odrobiny spokoju i szćzęścia...
Miała już dość. Po godzinie stania na dachu cała zmarzła. W dodatku odezwał się pager. Kolejny przypadek House’a. No i znów ten sam zagadkowy House...

_________________________

Czekam na komentarze :smt003 :smt003 :smt003


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez steorra dnia Sob 14:37, 23 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:19, 08 Sie 2008    Temat postu:

a) mam nadzieję, że dalszą koncepcję już masz i na kolejne części nie trzeba będzie dłużej czekać.

b) komentarz rozwinę bardziej, tylko wnikliwym okiem poszukam błędów ]:->

edit: nie mogę się do niczego przyczepić. nic. null. zero. zgadzają się przecinki i ortografia, wszystko jest przejrzyste i logiczne.

a fabuła.. z osądzaniem jej poczekam aż jeszcze bardziej się rozwinie.

tak czy siak - 11 w skali od 1 do 10 za Hamerona

życzę dużo natchnienia
freelance (alias Olka )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Pią 19:25, 08 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:39, 08 Sie 2008    Temat postu:

Wcale nie długie i nie nudne. Po prostu początek, rozkręca się. Ja tam lubię długie i konkretne notki. Tutaj mamy dopiero wprowadzenie, więc wiele nie można powiedzieć.
Ale skoro przeczytałam jedną notkę, będę czytać regularnie. Dlatego, że House jest Housem bez uczuć, o!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:46, 08 Sie 2008    Temat postu:

Uf... myślałam, że was zanudziłam na śmierć tym przydługim wstępem, ale widzę, że niektórzy nawet przeczytali :smt003
Jutro może następna część, w której może coś się wydarzy ciekawszego :smt002


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:42, 09 Sie 2008    Temat postu:

to dopiero wstęp, ale nawet niezły, choć nie mogę ocenić na razie tekstu, bo nie znam dalszej fabuły

poczytam dalej i napiszę więcej po kolejnej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:21, 09 Sie 2008    Temat postu:

Kolejna część. Uwaga, ostrzegam przypadek medyczny jest całkiem prosty, ale mi się nie chciało nic więcej wymyślać. Mam nadzieję, że to was zadowoli, choć po części :smt003



2.

House wchodząc do swojego gabinetu po kolejnym objedzeniu z lunchu Wilsona zastał w nim Cuddy. Zorientował się szybko, że ten dzień przyniósł kolejnego pacjenta.
- Co znowu?
- Masz dzisiaj dobry humor jak widzę?
- Strzał w dziesiątkę. Coś jeszcze?
Wyraz rezygnacji na twarzy Cuddy mówił sam za siebie. Nie wiedziała sama czemu go tu jeszcze trzyma. Przecież miała tyle okazji by pozbyć się go na dobre.
- Pacjent skarży się na ciągłe zmęczenie, bóle serca...
- Ktoś złamał mu serce?
- ... i zaburzenia w trawieniu.
- Chcesz mojej diagnozy? Depresja – powiedział z nieukrywaną irytacją ale i zadowoleniem. Załatwił ten trudny przypadek w ciągu minuty. Nowy rekord i wolny dzień.
Cuddy jednak nie wychodziła z jego gabinetu. Wyraźnie na coś czekała.
- Nie powiesz nic więcej?
- Daj mi kogoś naprawdę ciekawego – odpowiedział z sarkazmem.
- Mógłbyś chociaż go zobaczyć...
- Podaj jakikolwiek powód.
Po chwili ciszy Cuddy z rezygnacją powiedziała:
- Zlecę badanie krwi...
- Rób co chcesz, to nie mój pacjent.


Zeszła z dachu w momencie, gdy House pojawił się w swoim gabinecie.
- Mamy nowy przypadek?
- Nic mnie on nie interesuje.
- Nie było u ciebie Cuddy?
- Była, ale facet ma zwykłą depresję – odpowiedział House wstając od biurka z zamiarem wyjścia z gabinetu.
- Więc po co mnie wzywałeś? – zapytała lekko poirytowanym głosem Cameron. – Chyba nie po to żeby się ze mną zobaczyć?
House spojrzał na nią wymownie.
- Mów tak dalej. Może w końcu w to uwierzę.
Zostawił ją rozłoszczoną na środku gabinetu. Wiedziała, że to on wysłał jej wiadomość na pager. Dlaczego się więc wypiera?


- Gdzie jest House?!
Cameron wyrwał z zamyślenia głos Cuddy. Szła rozwścieczona korytarzem w stronę jego gabinetu. W ręku trzymała teczkę z dokumentami pacjenta.
- Cameron! Gdzie jest House? – spytała, gdy zrównała się z nią.
- Wyszedł przed chwilą ze swojego gabinetu. Nie wiem...
- Znajdź go i każ mu do mnie przyjść.
Cameron udała zdziwienie.
- Ja mam mu kazać cokolwiek zrobić?
Cuddy odeszła jeszcze bardziej wkurzona niż zwykle.


House szedł właśnie korytarzem w stronę swojego gabinetu. Nie spodziewał się, że wpadnie właśnie na Cameron.
- Wyniki Dana Forresta. Badanie krwi.
- Kim jest pan Forrest? – zapytał z ironią House.
Weszli do gabinetu. House usiadł za biurkiem kładąc jednocześnie nogi na jego krawędzi. Patrzył się uporczywie w Cameron, która odwracała ciągle wzrok. Nie chciała widzieć znów tych jego oczu.
- Ma podwyższone żelazo.
- I?
- Nieznacznie, więc...
House wstał powoli i podszedł bliżej Cameron.
- Coś jeszcze, doktor Cameron?
Po chwili ciszy Allison odezwała się cicho.
- Nigdy się nie zmienisz, House?
- Takiego mnie lubią – odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
- Nikt cię nie lubi.
- Oprócz ciebie – powiedział nieco poważniej niż przedtem.
Cameron zmieszała się nieco, wbijając wzrok w podłogę.
- Wykonuję tylko swoją pracę. Bycie uprzejmym i miłym dla współpracowników pomaga mi w tym – odpowiedziała mu cicho.
- A dla szefa?
Podniosła na niego oczy i popatrzyła z oburzeniem. Nadal nie wiedziała co kryje się w tym jego zagadkowym wyrazie oczu. Teraz też nie mogła go odgadnąć.
- Jesteś obrzydliwy.
- Z tego słynę.
Wyszła nie czekając na dalszy ciąg tej chorej rozmowy. House w tym czasie, gdy szła korytarzem, patrzył za nią ze smutkiem. Gdy znikła za załamem korytarza zatopił się w swoim ulubionym fotelu ze słuchawkami na uszach. Nie chciał by mu przeszkadzano.


Do gabinetu House’a wchodzi Cameron, Foreman i Chase. House ze słuchawkami na uszach siedzi odwrócony do nich plecami.
Cameron podchodzi bliżej.
- House. House!
Podrygująca do tej pory głowa diagnostyka nieruchomieje na moment, po czym znów zaczyna podrygiwać w takt muzyki. Zniecierpliwiony Foreman podchodzi do House’a i staje tuż przed nim.
- Wow! Tak myślałem, że coś czarnego weszło do pokoju – powiedział z sarkazmem. – Co znowu?
- Ściemniała mu skóra – odpowiedział mu Chase, równie zirytowany jak reszta.
House popatrzył na Foremana ze zdziwieniem.
- Foremanowi?
W gabinecie zapadła cisza.
- Myślałem, że rozmawiamy o nim. Nie? – dodał z udawanym zaskoczeniem.
- My w ogóle nie rozmawiamy, House.
- Teraz już tak, Cameron.
Zniecierpliwiony do reszty Chase podszedł do House’a.
- Temu pacjentowi, Forrestowi, ściemniała twarz.
- Boże, Foreman! Dotykałeś go?
- Podejrzewamy chemochromatozę.
House wstał z fotela i poszedł przełączyć płytę.
- Świetnie – mówił w międzyczasie. – Skoro już rozpracowaliście, ... i podotykaliście pacjenta, to zróbcie co należy.
- To twój pacjent, House. Potrzebna nam twoja zgoda – powiedziała cicho Cameron.
House popatrzył na nią z ironicznym uśmieszkiem.
- Jak Bóg.
- Musimy spuścić trochę krwi – odpowiedziała jeszcze ciszej. Wiedziała, że znowu się na nią patrzy z tym samym wyrazem oczu co wczorajszego wieczoru.
- To zróbcie to. Macie moją zgodę – powiedział w końcu z zamiarem założenia słuchawek.
Gdy Foreman i Chase wyszli, Cameron podeszła jeszcze bliżej jego fotela.
- Jesteś aż tak bezduszny? Nie obchodzi cię co z nim zrobimy? – spytała, nie oczekując żadnej zadowalającej odpowiedzi.
- Nie – odpowiedział House, nie siląc się nawet na delikatność.
- Nawet go nie widziałeś – nie dawała za wygraną. Chciała by choć po części zainteresował się pacjentem.
-Wy go widzieliście. Postawiliście diagnozę. Po co wam jeszcze ja? Nie wystarcza wam to? – spytał poważnie.
Cameron popatrzyła na niego smutnym wzrokiem.
- Mi nie... – dodała z rezygnacją i wyszła z gabinetu, pozostawiając House’a samego.


_______________


Kolejna część niedługo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xsanti
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:25, 09 Sie 2008    Temat postu:

Miło się czytało, dużo psychologii w tym ;P czekam co będzie dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:47, 09 Sie 2008    Temat postu:

Tak, tak, tak! 100 procent House'a w Housie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kallien
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:58, 09 Sie 2008    Temat postu:

W pierwszym rozdziale mignął mi jeden interpunkt, ale to pikuś.
Mogę szczerze powiedzieć, że podoba mi się ten Hameron, gratuluję pomysłu.

[Btw: polecam czytanie tego fica z piosenką Zazie - J'envoie Valser. Jak dla mnie - super się komponuje ^^ Ale to tylko ja ]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iw.
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lip 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:06, 09 Sie 2008    Temat postu:

jedyne co mi nie pasuje to to, że przez chwilę pisałaś w czasie teraźniejszym "Do gabinetu House’a wchodzi(...)"

czekam na kolejną część ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:51, 09 Sie 2008    Temat postu:

Wiem o co ci chodzi z tym czasem teraźniejszym Po prostu przepisywałam to z kartki, a że po drodze zmieniłam koncepcję to widocznie gdzieś się to musiało odbić. Cieszę się, że wam się podoba. Następna część niebawem. Trochę się akcja rozwinie :smt003

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:53, 09 Sie 2008    Temat postu:

niach niach niach. to ja zacieram rączki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:37, 09 Sie 2008    Temat postu:

Wrzucam taki malutki fragmencik przed snem :smt002


3.

Nie wiedział co ma z sobą zrobić. Po raz pierwszy od dłuższego czasu czuł, że zaczyna nie panować nad własnym życiem. Czy aż tak trudno przestać zachowywać się jak zwykły cham? Ale z drugiej strony czy warto wszystko rzucić na szalę nie dbając o wynik? Chyba nie umiał zaryzykować. Dawno się tak nie czuł jak dzisiaj. Jego myśli krążyły gdzieś w oddali, a ta cała sytuacja z Cameron wczoraj wieczorem wytrąciła go z równowagi. Nie chciał jej wtedy mówić o bólu. Ani o tym fizycznym, ani o żadnym innym. Co więc się z nim stało, że nagle przestał być gnojkiem i na chwilę pokazał swą prawdziwą twarz? Czy było warto? Czy choć trochę przestało boleć?
Nie wiedział jak zdobyć się na odrobinę ludzkiej postawy wobec niej. Zawsze traktował ją z góry. Teraz chciałby inaczej. Nie jest już tą naiwną dziewczyną. Zaczyna walczyć z nim, ze sobą i całym światem. A on tylko przeszkadza...


Poszedł pod salę Forresta. Nie było mu łatwo się przełamać. Nie chciał by zorientowała się, że na nią patrzy. Stanął za filarem by móc w spokoju obserwować. Cameron zachowywała się jakby znała tego pacjenta od długiego czasu. On tak nie umiał, nigdy. Uśmiechała się, żartowała, była pełna wewnętrznej energii. Odczuwał to najlepiej gdy była blisko. Zawsze gdy spoglądał w jej oczy była w nich siła, ... od pewnego czasu także strach. Nie był pewny jego źródła. Teraz mógł się jej tylko przyglądać.
Znów ten śmiech. Z jego żartów nikt się nie śmieje. Tylko dla niego są zabawne. Ona tymczasem rozbawi każdego. I po co się w to zagłębiać, pomyślał. Czas wcale nie goi ran, po co więc zadawać sobie nowe?
Nie zauważył, gdy Cameron wyszła z sali. Dopiero odgłos jej kroków wyrwał go z zamyślenia.
- Cameron.
Odwróciła się zaskoczona. Miał taki dziwny wyraz twarzy.
- Co z nim? – zapytał nie odrywając wzroku od podłogi.
Wiedziała jak wiele go to kosztowało. Przełamał się. Czy dla niej?
- Właśnie spuściliśmy mu krew. Powinien z tego wyjść.
Spojrzał jej w oczy. Czy tak wygląda wdzięczność, pomyślał. Nie wiedział co ma powiedzieć. Wolałby uciec gdzieś daleko od jej wzroku. Lepiej będzie jeżeli teraz odejdzie.
- Dziękuję.
Powiedziała to tak cicho i... miękko, pomyślał. Mimo tego nie zatrzymał się. Szedł dalej, czując na sobie jej wzrok.


I idę spać :smt015


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:22, 10 Sie 2008    Temat postu:

Ten poranek z każdą kolejną częścią różnych opowiadań robi się coraz lepszy!

House powoli zaczyna sobie uświadamiać pełne rzeczy... Cameron jako dusza towarzystwa.
A mimo to nadal bawią się w kotka i myszkę :X

Będę nudna: kiedy c.d.?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Nie 8:24, 10 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xsanti
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 8:31, 10 Sie 2008    Temat postu:

Cudowny fik. House jak zwykle sobą. Ja zawsze wierzyłam że to jego zachowanie jest taką jego tarczą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:09, 10 Sie 2008    Temat postu:

Przemiana wewnętrzna, czy cuś? Żeby tylko była ona wewnętrzna...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:43, 10 Sie 2008    Temat postu:

House nie byłby sobą, gdyby tak nagle stał się miły dla Cameron :smt003
Za to Cameron nie jest znowu dusza towarzystwa, tylko właśnie jest przeciwieństwem House'a. Taką osobą, która bez większego wysiłku umie przekonać do siebie ludzi :smt002
A jak wiadomo przeciwieństwa się przyciągają :smt003 :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:11, 10 Sie 2008    Temat postu:

fick jest świetny, a ta gra House'a i Cameron w kotka i myszkę bardzo intrygująca

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:23, 10 Sie 2008    Temat postu:

Zgadzam się z jen w całej rozciągłąsci..
A tekst o Foremanie xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:10, 10 Sie 2008    Temat postu:

Uf. Skończyłam następny rozdział. Życzę miłego czytania. Szczególnie freelance, która lubi nowości pożerać na śniadanie :smt016



4.

Tym razem swoją rozmowę przenieśli do gabinetu House’a. Było już po lunchu, więc House najedzony siedział w swoim fotelu. Wilson jednak nie dawał mu spokoju. Wiedział, że musiało się coś stać skoro był taki markotny. Wydawało mu się, że przyjaciel ciągle odpływa gdzieś myślami. Nie wiedział czemu przypisywać tą zmianę. Na szczęście dla House’a dał się słyszeć odgłos pagera. W samą porę, pomyślał.
- To twój?
- Nie... A nie twój? – odpowiedział Wilson sprawdzając swój pager.
- Nie. Nie mam teraz żadnego pacjenta – powiedział nie sprawdzając nawet swojego.
Po chwili Wilson nie wytrzymał.
- Greg, to twój.
House z rezygnacją sięgnął po swój pager.
- Bóg jest wzywany. Musi zatamować krew niewinnej owieczki – powiedział z irytacją i wyszedł zostawiając Wilsona samego w gabinecie.


House wkroczył do sali Forresta w towarzystwie Foremana i Wilsona, który dogonił go po drodze. Wchodząc do środka zobaczył Cameron i Chase’a sprawdzających stan pacjenta. Jakiś przykry ból w okolicach serca wyrwał go z zamyślenia.
- Zaczął podwójnie widzieć. Żadnych oznak poprawy już od trzech godzin - zakomunikował Foreman.
- Nie uderzył się wcześniej w głowę, nie brał dragów, nie spadł z kucyka? – spytał House.
- Nie.
House spojrzał po twarzach wszystkich zebranych w sali, na nieco dłuższą chwilę zatrzymując wzrok na Allison.
- A więc sprawa załatwiona.
- Jak to? – oburzyła się Cameron.
- Nie mamy przyczyny – odpowiedział nie siląc się na jakąkolwiek uprzejmość.
Zapadła cisza. Nikt nie wiedział co dalej.
- Ale mamy efekt – podsumował sytuację Foreman.
Diagnostyk zastanowił się chwilę po czym powiedział z niechęcią.
- Chase. Zrób tomografię głowy. Wyniki na moje biurko.
Cameron nie mogąc uwierzyć własnym uszom spojrzała z niedowierzaniem na House’a. Pochwycił to zdziwione spojrzenie. Przecież ona ma rację, pomyślał. Ma prawo być zdziwiona, jeszcze przed chwilą nic mnie nie ten facet nie interesował.
- Trzeba pomóc swoim owieczkom w potrzebie – odpowiedział z wysilonym sarkazmem i wyszedł z sali kuśtykając bardziej niż zwykle. Za swym przyjacielem podążył Wilson, gotów wyciągnąć z niego resztki informacji.


Przy stole, w gabinecie House’a, zgromadziła się już cała ekipa. Jak zwykle House pojawił się na końcu.
- Zrobiłem tomografię. Nic nie ma – oznajmił Chase, gdy tylko zobaczył House’a.
- Żadnych guzów, wylewów, pękniętych naczyń, stłuczeń, kompletnie nic?
- Kompletnie nic – odpowiedział Chase na pytanie wypowiedziane z drwiną.
- A więc nie spadł z kucyka – powiedział House spoglądając na Chase’a.
Do dyskusji postanowiła włączyć się Cameron. Nie lubiła, gdy tak postępował z ludźmi.
- Niczego też nie brał. Badanie krwi by to wykazało.
- A więc nie guz i nie narkotyki. Więc co? Jakieś pomysły? – Zapytał House spoglądając na Cameron.
- Mamy jeszcze jeden objaw – powiedziała cicho – Zwiotczenie mięśni twarzy.
Twarz House’a powoli przybrała wyraz zaciekawienia zmieszanego z zachwytem.
- Robi się ciekawie. To lubię – powiedział uśmiechając się.
W gabinecie zapadła cisza. Nikt nie odważył się wysunąć propozycji jako pierwszy. Po pewnym czasie House zaczął się naprawdę nudzić. Liczył na szybkie załatwienie całej sprawy.
- Naprawdę nie widzicie rozwiązania? – spytał zirytowany.
Popatrzyli po sobie. Czemu zawsze ja, pomyślał Chase.
- Zwiotczenie mięśni jest pewnie na tle neurologicznym.
- Brawo. Cameron?
Spojrzeli na siebie. Jej myśli wcale nie krążyły wokół pacjenta. Wywołanie jej do odpowiedzi było nie lada zaskoczeniem. Miała tylko nadzieję, że on tego nie dostrzegł. Zawsze chciała być profesjonalistką w swojej dziedzinie i nie dać poznać po sobie rozkojarzenia w jakie wpadała gdy był w pobliżu.
- Brązowawa skóra mogłaby świadczyć o zmianach skórnych, ale nie ma nic poza kolorem, więc pewnie będzie to coś związanego z...
- ... czymś całkowicie innym – dokończył za nią House. Wydała mu się nieco rozkojarzona. Zauważył to już nie pierwszy raz. – Skóra ściemniała mu z innych powodów.
- Jakich?
- Hemochromatoza.
- Przecież nic nie pomogło spuszczanie krwi – oburzył się Foreman.
House wstał od stołu. Musiał rozprostować nogę, ostatnio bolała jeszcze bardziej niż zawsze. Podszedł do tablicy, na której wypisał kilka objawów. Musi panować nad sobą. Nie może pozwolić by ból i te nowe dla niego uczucia zapanowały nad nim...
- Pomogło – odpowiedział w końcu. – Wyleczyliście go z jednej choroby, a spowodowaliście następną. Osłabiliście jego organizm. Zróbcie jeszcze raz badanie krwi, tym razem na obecność przeciwciał przeciwko acetylocholinie. – powiedział to kierując się w stronę wyjścia z gabinetu.
Gdy był już przy drzwiach usłyszał głos Cameron.
- Miastenia? Podejrzewasz miastenię?
Odwrócił się w jej stronę.
- Brawo! Czy tylko ona tu myśli? – powiedział spoglądając w jej rozpromienioną twarz. Nie chciał by tak zareagowała, lecz efekt mu się niezmiernie spodobał.
- Podsunąłeś jej odpowiedź – oburzył się Chase.
House odwrócił się w jego stronę z ironią wypisaną na twarzy. Jak on bardzo go nie cierpiał od pewnego czasu. Chase zamierzał jeszcze protestować, ale House uprzedził go.
- Ty też tu byłeś – powiedział złośliwie. Chciał zawrzeć w tym całą swoją złość. – Foreman, krew. Cameron, po tym jak odkryjesz, że miałem rację podaj dożylnie endrofonium.
Cameron próbowała jeszcze protestować. Wiedziała, że dodatkowe zajęcia dostali przez Chase’a. House spojrzał na niego z pogardą.
- Tomografia śródpiersia – powiedział jakby wydając na niego wyrok śmierci.
- Dlaczego ja? – oburzył się po raz kolejny Chase.
- Bo cię nie lubię – skwitował House i nucąc, wyraźnie zadowolony z siebie wyszedł z gabinetu.
Tuż za nim wyszedł Foreman i wściekły Chase. Cameron z lekkim uśmiechem na twarzy wpatrywała się w tablicę.

_______________________

Wiem, że dużo dialogów, ale tak jakoś wyszło

P.S. Hemochromatoza pisze się przez samo h. Taki mały błędzik :smt003


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez steorra dnia Nie 22:14, 10 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:21, 11 Sie 2008    Temat postu:

Pozytywny rozdział ^^
Przypomniał mi się pierwszy sezon, kiedy to House odgrywał się na Robercie xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:29, 11 Sie 2008    Temat postu:

Chase mnie tu denerwuje... ach już widzę Cameron wpatrującą się w tą tablicę... mrau...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:34, 11 Sie 2008    Temat postu:

I piąteczka skończona :smt003

Chase właśnie miał być denerwujący, bo szczerze mówiąc mnie też denerwuje :smt013

Życzę miłego czytania.

5.

Jego myśli krążyły ciągle gdzieś daleko. Nie umiał tego kontrolować. Nie wiedział o co podejrzewa go Wilson, wiedział natomiast, że jego przyjaciel jest bliżej prawdy niż on sam.
Ten dzień nie zapowiadał się lepiej niż poprzednie. Znów ten sam gabinet, ten sam pacjent i ci sami współpracownicy. A jednak coś go tu ciągnęło. Tego nie umiał sobie wytłumaczyć.
Niewytłumaczalne było też dla niego to w jaki sposób znalazł się tuż przed lunchem pod salą Forresta. Wcale nie zamierzał tam iść. A jednak stał tam przyglądając się co robi wewnątrz Cameron. W końcu postanowił wejść.
- Co z nim? – zapytał, gdy tylko przekroczył próg sali.
Spojrzała na niego zdziwiona. Nie spodziewała się go tu. Od kiedy interesuje się swoimi pacjentami?
- Zareagował na leki, a w krwi są przeciwciała.
- Czyli tomografia musi być udana – powiedział bardziej do siebie niż do niej. Czy zawsze ich rozmowa tak będzie wyglądała? Zawsze tylko o pracy?
Przyglądała mu się uważnie. Znów się nad czymś zastanawiał. Był dzisiaj bardzo niespokojny, pomyślała.
- Możemy porozmawiać na zewnątrz? – zapytała nieśmiało.
House bez słowa pokuśtykał z powrotem w stronę drzwi. Gdy tylko Cameron zamknęła je za sobą, powiedziała:
- Guz grasicy.
- Tak...
Patrzyli na siebie bez słowa. Nie mógł uwierzyć, jak wiele mogą pomieścić te oczy. Tyle współczucia i delikatności. Czy znalazło by się też miejsce i dla niego? Coś niespokojnego zaczęło dziać się w jego sercu...

She stares through my shadow
She sees something more
Believes there’s a light in me
She is sure
And her truth makes me stronger
Does she realize
I awake every morning
With her strength by my side
In her eyes I am…


- Co teraz zrobisz? – spytała szeptem.
Sama nie miała pojęcia co ma zrobić. Jego oczy były takie inne... Takie jak wtedy na parkingu. Nawet piękniejsze... Czy nie myślała, że już go nie kocha? Teraz wiedziała, że się bardzo myliła. Ale co on czuł, jeżeli w ogóle był zdolny do dzielenia z kimś drugim swych uczuć? Czy można się zatracić bez pamięci w takiej miłości?

In her eyes I am…

Czy zyskuję coś teraz? Czy ona coś może zmienić? Nie był tego pewny. Wolałby schować się z powrotem w swej skorupie. Ale przecież zrobił już jeden krok, tam na parkingu. A więc umiał. Czy zdoła zrobić kolejny, czy stchórzy?

In her eyes I see the sky and all I’ll ever need
In her eyes time passes by and she is with me…


- Nie wiem…

I am not a hero
I am not an angel
I am just a man
Man who’s trying to love her
Unlike any other
In her eyes I am
In her eyes I am…



_________________

Kolejna część w pracy. Dla niektórych pewnie będzie to denerwujące, ale trochę ich jeszcze planuję :smt003


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez steorra dnia Pon 17:56, 11 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MartaOSB
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia/Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:07, 11 Sie 2008    Temat postu:

To dobrze .że planujesz ich jeszcze troche....
Mnie Chase od początku pierwszego sezonu denerwuje, nigdy go nie polubie.

Te jego oczy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
steorra
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: masz Vicodin? ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:17, 11 Sie 2008    Temat postu:

O tak... te oczy wprost zniewalają :smt007

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin