Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rok złudzeń [Z, 3/3+epilog+epilog epilogu]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:32, 22 Sie 2009    Temat postu:

Nie wiedziałam, ze ten tekst wzbudzi takie emocje. Dziękuję wam za wszystkie komentarze.
Napisałam ten tekst, bo chciałam pokazać sytuację w której znalazła się Cameron i zrozumieć motywy jej postępowania.
Dziękuję, że myślicie podobnie. To dla mnie ważne.

Bajeczka, White - po prostu piszcie swoje teksty. Liczy się pomysł i sposób wykonania. Jeśli chodzi o Hameronka - to każdy poprowadzony od początku do końca, tak jak się umie najlepiej - na wagę złota.

kasiek - to dla ciebie, żeby hameronek stał sie jeszcze bliższy


Część 3.
Przechodziła pomiędzy pacjentami, którzy co chwila lądowali na ER–ce. Dyrektor szpitala zwołał wszystkich – w tym i ją - do pomocy po karambolu, który rozegrał się mglistego wieczoru. Jesień przyszła późno i zaskoczyła od razu wszystkich paskudną pogodą. Padało od kilku dni, a jej nastrój doskonale wpisywał się w tło pogody.
Nad miastem, co chwila unosiły się gęste mgły. Tego wieczoru nadciągnął niespodziewany chłód i pierwszy przymrozek sprowadził gołoledź. Efekt był piorunujący. Dwa szpitale miały ręce pełne roboty nie tylko z powodu karambolu. Stłuczenia, złamania i zwichnięcia zdecydowanie dominowały noc spędzaną na ER-ce. Szpitalna poczekalnia pełna była wszelkiej maści pacjentów, a lekarze mieli pełne ręce roboty.
Prawie zapomniała jak się pracuje na ER-ce. Jako rezydent na immunologii zaglądała tam na kilka godzin w tygodniu.

Po ciągnącym się kilka miesięcy rozwodzie dzień wcześniej podpisała w końcu te papiery. Miała je na biurku zaglądające w sumienie jak w głęboką studnię. Myślała, że będzie gorzej. Cały wieczór siedziała z długopisem w ręku. Trzeba było kilku lampek wina, żeby pozbyć się skrupułów, które tkwiły w niej jak zardzewiałe gwoździe.
O dziwo.
Złożony podpis sprawił, że odetchnęła pełną piersią. Po tym wszystkim zdołali nawet wypić spokojnie kawę w pobliskiej kafejce i przeprowadzili długą rozmowę. Wiedziała, że Chase ma do niej żal, ale jednocześni zdawała sobie sprawę z tego, że on szybciej poradzi sobie z tym wszystkim niż ona.

Wcześniej próbowali jeszcze dwa razy reanimować związek. Za pierwszym razem zawiodła ona, kolejny raz zakończył się manipulacją ze strony Chase’a. Wtedy zrozumiała, że nie ma sił układać się ze swoją pustką.

Oboje zgodzili się ze sobą, że dłuższe oszukiwanie siebie nawzajem nie ma sensu.

Wiek minął zanim przełknęli gorzką pigułkę niepowodzenia – każde swój sposób. Jej natura ciągle odczuwała skutki popełnionych błędów. Mijały kolejne miesiące, a ona nie umiała sobie wybaczyć tego, że wciągnęła Chase’a w swoją niepewność. Kolejny wiek upłynął zanim zrozumiała, że Chase też nie był w stosunku do niej bez winy.
Dwa wieki wystarczyły, żeby oboje dojrzeli do podjęcia konkretnej decyzji. Ona już zdążyła zebrać nowe doświadczenia w drugim szpitalu, on – w końcu otrzymał propozycję stażu u jednego z najlepszych chirurgów w Stanach. Zgodził się natychmiast.

Rozstali się po kawie w lepszych nastrojach niż myśleli.

Naprawdę chciała, żeby się udało. Może nie powinna odchodzić do drugiego szpitala? Może powinna bardziej się starać? Dawać z siebie więcej? Walczyć o szczęście?
A może… Może nie powinna wychodzić wtedy za mąż? Może powinna dać sobie więcej czasu? Może nie powinna poddawać się presji zranionego spojrzenia Chase’a i swoich wyrzutów sumienia? Może nie powinna zwierzać się House’owi ze swoich wątpliwości?

Może powinna…
Stop!
Siłą woli zatrzymała myśli, które prowadziły w niebezpieczne miejsca. Musi z kimś porozmawiać, coś ze sobą zrobić. Cokolwiek. Potrzebuje spokoju jak powietrza.

Dwa lata później

40–tka dopadła ją naprawdę w krytycznym momencie. Balansowała pomiędzy zawodowym spełnieniem, a prywatną klęską. Zbierała się długo z podłogi. W sumie mogła winić samą siebie za swoje własne decyzje podjęte pod wpływem strachu. Reanimacja związku nie powiodła się. Wdowa, rozwódka… balast dwóch zakończonych niepowodzeniem związków dał jej nauczkę. Ale ciągle nie umiała pozbyć się wyrzutów sumienia, które wskazywały ją palcem, jako winną wszystkiemu.
Kilka sesji spędzonych u terapeuty przynosiły rezultaty. Joshua był z rodzaju tych, którzy nie roztkliwiali się nad losem pacjentów. Załatwiał sprawy szybko i konkretnie. Niejednokrotnie chciała mu uciec z gabinetu, gdy wchodził w obszary tak trudne, że nie potrafiła wypowiedzieć z bólu żadnego słowa. Prowadził ją pewnie ucząc radzenia sobie z przeszłością, schowanymi na dnie uczuciami, wyuczonymi reakcjami na uczucia, wyrzutami sumienia ciągnącymi się latami, określania pragnień, nazywania rzeczy po imieniu i odważnego spoglądania w twarz przyszłości.

Raz powiedziała mu, że gdyby wcześniej trafiła do niego, to może dałaby radę uratować swoje małżeństwo. Odpowiedział jej, że związek zbudowany na lęku, manipulacji i wyrzutach sumienia nie ma racji bytu.

Powiedział to tak mocno, że jego słowa zapamiętała do końca życia.

Potem, gdy rozmawiali o zawiłym świecie uczuć, stanęła w prawdzie i przyznała, że ma słabość do mężczyzny, który jej nie chce.
O ile słabością można nazwać pragnienie dzielenia z nim życia.
I dzielenia się sobą nawzajem.
I bycia do końca świata tylko jego.
Nagle zdała sobie sprawę, że zawsze chciała go takiego, jakim go widziała, że właśnie ta strona jego osobowości pociągała ją w nim najbardziej: niekonwencjonalność działania, inteligencja, dowcip, niewybredny żart, podejście do zawodu, sposób uczenia ich bycia lekarzami… Przy nim inni mężczyźni stawali się pospolici.
Jednej rzeczy pożałowała teraz najbardziej na świecie: że zbyt szybko dała za wygraną bawiąc się w romans z Chase’m, który miał wywołać zazdrość w jej szefie. Wpadła we własne sidła zapominając, że
wielokrotnie dawał jej sygnały swojego zainteresowania ujawniając z siebie tę część duszy, która skrywała szczątki dobrze kamuflowanej wrażliwości.
Doświadczyła jej kilka razy w życiu. Układanka jej uczuć złożyła się w całość.

Śmiało mogła nazwać siebie idiotką. I żałować, że swoim zachowaniem straciła coś najcenniejszego w życiu.

Zapiszczał pager. Wzywano ją na ER-kę. Nie zdziwiła się. Często tam zaglądała gdy któryś z lekarzy potrzebował konsultacji.

– Wilson! Co ty tutaj robisz? – Otworzyła oczy ze zdumienia widząc nad sobą starego znajomego. Nie widzieli się bardzo dawno.
– Możesz się nim zająć? – Wskazał mężczyznę siedzącego w poczekalni.
– House? – Ze zdziwienia otworzyła usta, ale oprzytomniała natychmiast. – Powiesz mi, co się stało?
– Odwoziłem go do domu, bo popsuł mu się samochód. Wysiadaliśmy z samochodu i po prostu upadł. Jest bardzo ślisko. Drugi samochód jadący z naprzeciwka zaczął hamować i wpadł w poślizg. Beznadziejna sprawa. Chyba ma złamaną prawą rękę. Nie może utrzymać laski. Uderzył się w głowę, ale nie pozwoli ł mi nic z tym zrobić. Ledwo go tu przytachałem.
– Dlaczego nie zadzwoniłeś po karetkę? Do PPTH było bliżej – zauważyła. – Tu jest drugi koniec miasta.
Wilson westchnął.
– Zabronił mi wzywać karetkę i kazał mi się tu przywieźć. Nie chce nikogo oprócz ciebie i nie każ mi zgadywać, dlaczego.
– Weźmiesz wózek? – Poprosiła. – Ja zawiadomię radiologa. Trzeba zrobić rentgen.
Skinął głową.
Wpisała kod i wrzuciła informację na pager.
Podeszła do niego. Siedział z głową odrzuconą w tył i miał zamknięte oczy.
– Stawiasz mnie w kiepskiej sytuacji. Jutro Martin da mi w kość za przejmowanie jego pacjentów – powiedziała podchodząc do niego.
Tak. To było zdecydowanie powitanie w jej stylu.
Otworzył oczy i podniósł głowę. Zobaczyła, że ma bardzo zmęczony wzrok.
– Myślę, że umiesz sobie radzić z rozkapryszonymi lekarzami.
Uśmiechnęła się.
– Z nimi tak. – Odpowiedziała – Gorzej z takimi pacjentami jak ty.

Nie widzieli się od chwili jej ostatniej wizyty w PPTH i od momentu, kiedy wymienili ostatnie zdania, które zmusiły ją do działania. Ich drogi po prostu rozeszły się. Myślała, że już na zawsze, że ewentualnie spotkają się przy okazji bicia wielkiego dzwonu w ich zawodowych sprawach.
Nie próbowała się oszukiwać, że może kiedyś, że może… Przeciwnie. Była na drodze do pogodzenia się z faktem, że miłość odpłynęła wraz ze źle rozegranym życiem.

– Chciałem sprawdzić czy w dalszym ciągu jesteś dobrym lekarzem.
– Nie pracuję na ER-ce – odpowiedziała.
– Wiem. Napisałaś całkiem niezły artykuł na temat zastosowania terapii interferonowej w niektórych przypadkach po przeszczepowych.
– Śledzisz moje życie zawodowe? – zapytała.
– Nie muszę. Sama mi wchodzisz w ręce.
– Tak. – Obudził się w niej sarkazm – Odpowiednia gazeta w odpowiednim czasie.
Wzruszył ramionami.
– Jak się ma pacjenta z niewydolnością wątroby po przeszczepie, to…
Syknął z bólu i w sekundzie zrobił się mokry.
– Twoja piękna kurtka House… - zawahała się sięgając po nożyczki.
– Rób co musisz. – Odpowiedział.

Nagle przyszły jej na myśl wszystkie dobre chwile w diagnostyce i pożałowała, że tak łatwo się poddała odchodząc z PPTH.
Kiedy cięła jego kurtkę przypomniała sobie jak pierwszy raz go w niej zobaczyła. Miał oczy nastolatka chowającego w zanadrzu niespodziankę i czerwony t-shirt, który zabójczo podkreślił kolor jego oczu.

Patrzyła jak zaciska szczęki, gdy musiała mocniej zaingerować w bolące miejsca. Zdążyła zrobić kilka opatrunków zanim zabrano go na rentgena. Za chwilę miał zająć się nim ortopeda.

– Jak sobie radzisz?
Spojrzała Wilsonowi w oczy.
– Teraz już dobrze. – Odpowiedziała dziwiąc się sobie, że potrafi właśnie TAK mu powiedzieć. – Musiało minąć trochę czasu. A ty?
– Radzę sobie – odpowiedział. – W dużej mierze dzięki niemu.
Popatrzyła na niego pytająco.
– To wszystko… ten szpital… – próbował użyć jakichś pasujących słów – uświadomiło mi jak bardzo on jest ważną częścią mojego życia. Te wszystkie wspólne gierki, próby uczłowieczania czy wpuszczenia go w bardziej ludzki kanał… Cam… Ja… – plątał się. – Odkryłem go na nowo.

Musiała mieć minę tysiąclecia, bo Wilson roześmiał się.
– Nie patrz tak na mnie. Myślałem, że potrzeba go tylko lekko zmanipulować, popchnąć, poudawać nieprzystępnego, a stanie się człowiekiem i będzie chodził jak w zegarku. Zapomniałem, że to House i że tak naprawdę potrzebuję go takim jakim jest, a nie takim jakim go sobie wyobrażałem.

Zapiszczał pager. Tym razem Wilsona.
– Wzywają mnie. – Spojrzał bezradnym wzrokiem.
– Biegnij – odpowiedziała bez wahania. – Zaopiekuję się nim.
Wilsonowy gest pocierania szyi z zakłopotania znała na pamięć.
– Muszę ci jeszcze coś powiedzieć…
Spojrzała na niego pytająco.
– Wczoraj odzyskał licencję lekarza, a dziś nie przyjął propozycji pracy w PPTH.
– Słucham?
To była wiadomość stulecia. Tyle miesięcy bycia nie-Housem, żeby na koniec zachować się jak House.
– Może uda ci się z nim o tym porozmawiać. Mi powiedział tylko, że nie wszystkie zmiany są złe.
Cameron zabiło mocniej serce. Doskonale pamiętała tamtą scenę, kiedy wytoczył Cuddy wojnę o wykładzinę po postrzeleniu. Właśnie te słowa wypowiedziała do niego, gdy jeden z pracowników zdejmował pieczołowicie wybieraną wykładzinę z gabinetu House’a.

Kiedy przywieziono go znów zajęła się resztą jego ran. Sklejała go do kupy w milczeniu. Jej serce drżało zbyt mocno, żeby zacząć jakąkolwiek rozmowę bez zwyczajnego odsłonienia się. Rozpoznałby to od razu. Tak jak to, że przed dwoma laty stała się nudna.
– Wilson ci powiedział.
To nie było pytanie. Przytaknęła.
– Nie zapytasz dlaczego?
Pokręciła głową.
– Nie. To kawałek twojego życia. Skoro tak zdecydowałeś, musisz mieć powód, a jeśli masz powód, to znaczy, że przemyślałeś wszystko.
– Nie interesuje cię powód?
– Jeśli zechcesz żebym go poznała po prostu mi to powiedz.
– Znów stałaś się interesująca – odpowiedział przymrużając oczy.
– Nie wiedziałam, że rozwody tak wpływają na kobiety.
Starała się nie patrzeć na niego.
– Gotowe.
Nagle zrobiło się jej żal. Patrzyła jak wstaje i nieporadnie próbuje zrobić kilka pierwszych kroków. Zachwiał się. Przytrzymała go.
– Pozwolisz mi odwieźć cię do domu?
Nie odpowiedział. Zrobił kilka kolejnych kroków.

– Nie odchodź tak. – Powiedziała podchodząc do niego. Wciąż obserwowała jego plecy. Stała tuż za nim bojąc się wykonać jakiegokolwiek ruchu. Tyle razy była z nim blisko czegoś, czego bała się nazywać po imieniu…, ale nigdy jednocześnie nie była tak daleko. Znów czuła, że wypada jej z rąk i roztłukuje się jak cenny kryształ.
Mogła tylko tak stać za nim i pragnąć, żeby nie pozwolił jej wypaść sobie z rąk. Żeby, choć raz w życiu…
– Cam… – zabrzmiało miękko – jestem stary i zmęczony.
Zatrzymała w ręku wymykający się drogocenny kryształ. Odsłaniał się, a ona miała pustkę w głowie. Pustkę?
– Greg… – roześmiała się nagle – O to chodziło? O twoją starość?
– Wiesz… – odwrócił się – gdybym się postarał…
Przerwała mu.
– Nie przesadzaj. Nie mógłbyś być moim ojcem.
Patrzył na nią pytająco.
– Chcę po prostu odwieźć cię do domu. Sprawdzić stan twojej lodówki i spróbować wykrzesać z niej coś, co odrobinę przypomni wyglądem… - zawahała się spoglądając na zegar wiszący w sali – prawie śniadanie. Tylko tyle.
Przez chwilę zrobiło się tak cicho, że miała wrażenie, że słyszy sekundy wybijane przez elektroniczny zegar.
– Umiesz robić naleśniki? – zapytał po chwili wahania. – Takie jak umie je robić Wilson.
– Umiem też zrobić do nich świetne dodatki. – odpowiedziała.
– Wystarczą same naleśniki – odpowiedział. – Kiedy się wyprowadzałem od Wilsona ukradłem mu syrop klonowy.

Ps. Epilog się pisze. Nie mogę was bez niego zostawić
-------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Sob 21:59, 22 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:13, 22 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
Ps. Epilog się pisze. Nie mogę was bez niego zostawić

Oczywiście, że nie możesz.

Zakończenie jest świetne.
Cytat:

– Umiesz robić naleśniki? – zapytał po chwili wahania. – Takie jak umie je robić Wilson.
– Umiem też zrobić do nich świetne dodatki. – odpowiedziała.
– Wystarczą same naleśniki – odpowiedział. – Kiedy się wyprowadzałem od Wilsona ukradłem mu syrop klonowy.



Czekam na epilog!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:13, 22 Sie 2009    Temat postu:

Kropko! Zacznę od konca czyli czekam na epilog. Dziękuję za słowa o hameronkach to podniosło mnie trochę na duchu:) Trudno mi wyobrazić sobie Allison jak 40 letnia panią, no ale.. nie mogę nie powiedziec ze częśc jest piękna bo bym skłamała. Mam nadzieję że wróca oboje do PPTH.
Razem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bajeczka dnia Sob 22:14, 22 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:53, 22 Sie 2009    Temat postu:

Pisz epilog, kropko, bo ja sobie obiecałam podgonić najpierw zakończone fiki (nie lubię czekania ), ale oczywiście nie powstrzymałam się i przeczytałam Twój niemal od razu, jak tylko znalazłam czas.

PS Nudna Cam? Tylko u boku Chase'a!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annaamelia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:32, 23 Sie 2009    Temat postu:

– Wystarczą same naleśniki – odpowiedział. – Kiedy się wyprowadzałem od Wilsona ukradłem mu syrop klonowy.

dobre :-)
generalnie bardzo mi sie podobało, masz talent.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:18, 23 Sie 2009    Temat postu:

Epilog usmażył się wraz z zapachem syropu klonowego ukradzionego Wilsonowi. Smacznego

Dzięki wam tę historię skończyłam szybciej niż myślałam. I to wam - czytającym i komentującym - to pisadło dedykuję.


EPILOG

– Sam jestem zdziwiony jej zawartością – powiedział, kiedy otworzyła lodówkę. – Jeszcze kilka dni temu nie miałem tu nawet światła.
– Wilson dalej ma klucze do twego mieszkania? – Zapytała wyciągając jajka i mleko.
– Naprawdę chcesz zrobić te naleśniki?
– Po to tu przyjechałam. – Odpowiedziała.
– Jest czwarta rano – odpowiedział.
– Próbujesz mnie zniechęcić? Potem będziesz opowiadał całemu światu, że posłużyłam się naleśnikami chcąc odebrać ci twoją cnotę. Stanowczo wolę usmażyć ci te naleśniki. Zresztą… Nagle sama zrobiłam się głodna.
Patrzył jak szpera w jego szafkach trafiając od razu w miejsca, gdzie była mąka, cukier i zapomniana miska oraz patelnia. Usiadł gdzieś w pobliżu.
– Dlaczego mam wrażenie, że znasz moją kuchnię lepiej ode mnie?
Spojrzała na niego spod rzęs. Uchwyciła jego łagodny wzrok. Wpatrywał się w nią tajemniczo jasnym wzrokiem.
– Nie zapytasz mnie o szpital?
– A chcesz żebym zapytała?
Znowu go zaskoczyła.
– Nie. Ale zawsze byłaś ciekawa. I chciałaś wiedzieć. – Dodał.
– Teraz mnie interesuje czy boli cię ręka i czy nie potrzebujesz dawki środków przeciwbólowych.
– Nie potrzebuję. – Odpowiedział.
Spojrzała na niego badawczo. Nie chciała zaczynać żadnej rozmowy, która zburzyłaby naturalnie wypracowany nastrój. Złapała jego spojrzenie, którym ją tak często obdarzał za starych dobrych czasów. Znała je doskonale.
– Przestań. – Wlała ciasto i rozprowadzała je po całej patelni.
– Co mam przestać? – Zapytał niewinnie wylewając na talerz olbrzymią porcję syropu klonowego.
– Wciąż przeprowadzasz na mnie swoje testy.
Wciągnął nosem unoszący się zapach pierwszego naleśnika.
– Nie testuję cię. – Odpowiedział – Wilson mówi, że pierwszy zwykle się nie udaje.
Uśmiechnęła się.
– Uczyłeś się gotowania od Wilsona?
– Patrzyłem jak gotuje. Robi to nieźle. Wiesz… Musiałem nadrobić szpitalne jedzenie.
Roześmiała się.
– Wilson wie, że posłużył za dietetyka?
Pierwszy naleśnik wylądował przed nosem House’a.
– Musiałem załatwić pewną sprawę z Wilsonem. – House sięgnął po widelec. – Czy myślisz, że jak zacznę jeść lewą ręką, to uruchomi mi się ta część mózgu, która mi się nie uruchomiła z powodu używania prawej ręki?
– Wilson używa lewej ręki. – Odpowiedziała. – Myślę, że przyjaźń prawej ręki z lewą czyni cuda w obu przypadkach.
Kiedy ostatnia porcja naleśników wylądowała na talerzu usiadła gdzieś obok niego. Patrzył jak przysuwa talerz i nalewa jeszcze większą porcję syropu.
– Za chwilę pochłoniesz olbrzymią ilość kalorii. Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
– Kradzione nie tuczy. Wystarczy spojrzeć na ciebie. – Odpowiedziała zatapiając zęby w naleśniku.

Roześmiał się.

Patrzyła na niego. Jeszcze kilka dni temu wszystko wydawało się wyrzucone w kosmos z siłą miliona atmosfer, a dziś siedziała w jego kuchni i opychali się naleśnikami. Miała ochotę na tyle szalonych rzeczy z jego udziałem, że aż dziwiła się sobie, że wystarczy jej jego kuchnia, naleśniki i rozmowa o wszystkim i niczym.

Kiedy doprowadzała kuchnię do porządku wyszedł. Zawahała się. Chciała przedłużyć te chwile, ale zmywanie poszło zbyt szybko.

– Idziesz już? – Usłyszała, gdy wyciągnęła rękę po kurtkę.
– Powinieneś się położyć i odpocząć. Za chwilę przestaną działać środki przeciwbólowe. – Powiedziała podchodząc do siedzącego na kanapie House’a.
– Nie wziąłem ich. – Odpowiedział.
Spojrzała na niego pytająco. Wzruszył ramionami.
– Potrafię znieść naprawdę duży ból. Nie boli bardziej niż zwykle.
– Ale może boleć mniej. – Odpowiedziała siadając obok niego. – Złamałeś rękę. Bierzesz coś w ogóle? Co z twoją nogą?
Milczał. Myślała, że będzie zły, ale jego milczenie było inne niż zwykle. Widziała, że próbuje odnaleźć słowa, które nazwałyby po imieniu jego myśli.
Przysunął się z lekka w jej stronę i nadal milczał.
Dawała mu czas na pozbieranie myśli i oparła głowę na łokciu. Nie bała się jego wzroku. Pozwalała gapić się w swoją twarz i odpłacała mu pięknym za nadobne.
– Wiem, że chcesz o to zapytać. – Powiedział po chwili.
– Chcę tyko zapytać, dlaczego dziś do mnie przyjechałeś.
– Już to wiesz – Odpowiedział. – Sama na to wpadłaś.
– Tak, tak. – Wzruszyła ramionami. – Mówisz tak, jakbyś nie wiedział, że jestem dobrym lekarzem. Twoja szkoła.
– Nie. – Odpowiedział. – Chciałem zobaczyć jak sobie poradzisz ze mną.
Roześmiała się.
– Jesteś niemożliwy. Czy kiedyś przestaniesz testować mnie na sobie tylko właściwe sposoby?
– Już przestałem. – Przesunął się kilka milimetrów w jej stronę.
Miała naprzeciwko siebie jego niebieskie, intensywne spojrzenie, dwie więcej zmarszczki na czole i cienie pod oczami. Mogłaby gapić się na tę twarz godzinami, gdyby tylko jej pozwolił. Ne wytrzymała. Sięgnęła dłonią do jego policzka.
Później mu powiedziała, że ją do tego sprowokował.
By taki jak go pamiętała z ostatniego pocałunku. Przesunęła kciukiem po policzku. Szorstki.
– Masz zdecydowanie krótsze włosy niż ostatnio. – Powiedziała, gdy jej ręka wylądowała w okolicach jego ucha. Przesunęła kciukiem po skroni. Jego rzęsy zatrzepotały, a powieki za chwilę się zamknęły.
– Jestem taki zmęczony… - Usłyszała ciche mamrotanie z jego ust.
Zasypiał. Przyciągnęła go do siebie. Ułożył się miękko w jej ramionach odwracając się do niej plecami. Jego głowa wylądowała w okolicach jej obojczyka.
– Ty idioto. – Powiedziała na głos. – Kazałeś mi czekać na siebie tyle lat.
– Słyszałem. –Odpowiedział otwierając jedno oko i pocierając czoło. – Przy śniadaniu powiem ci, dlaczego.
Poddała się. Serce wykonało nagły młynek i natychmiast się uspokoiło.
– I powiem ci, dlaczego odszedłem z PPTH. – Dodał odpływając w przestworza snu.

Patrzyła jak równomiernie unosi się jego klatka piersiowa. Poruszyła się nieznacznie chcąc zrobić więcej miejsca dla niego, żeby wygodniej się ułożył. Otoczyła ramieniem jego klatkę piersiową i przesunęła policzek opierając go na jego głowie. Mogła swobodnie obserwować jego twarz i patrzeć jak w miarę zasypiania wygładzają się jego rysy. Wiedziała, że nie powinna pozwolić mu zasypiać w takiej pozie. Jego noga, ręka w gipsie i poobijane ciało nie zniosą takiej pozycji. Ale miała to gdzieś. Miała go teraz całego dla siebie.
I tym razem nie zamierzała tego zepsuć.
---------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Nie 16:54, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bajeczka
The Wild Rose
The Wild Rose


Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 2472
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:53, 23 Sie 2009    Temat postu:

Szybko się epilog usmażył. Szkoda, ze to koniec. No trudno. Gdyby tylko tak wyglądał sezon szósty *rozmarzona*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:56, 23 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
– Kradzione nie tuczy. Wystarczy spojrzeć na ciebie. – Odpowiedziała zatapiając zęby w naleśniku.



Epilog jest piękny. I szybko się wysmażył.
Extra


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HannahLove
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mieszkanko wśród własnych gwiazd :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:05, 23 Sie 2009    Temat postu:

No tak, epilog piękny, tylko dlaczego tak brutalnie krótki?
Cała reszta też boska!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:43, 23 Sie 2009    Temat postu:

Krótki, ale cudowny epilog... Ależ musieli na siebie czekać! Cameron i 40 - stka, bez House'a? Dobrze, że to zmieniłaś

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:34, 23 Sie 2009    Temat postu:

kropka napisał:
– Sam jestem zdziwiony jej zawartością – powiedział, kiedy otworzyła lodówkę. – Jeszcze kilka dni temu nie miałem tu nawet światła.



Cytat:
– Kradzione nie tuczy. Wystarczy spojrzeć na ciebie. – Odpowiedziała zatapiając zęby w naleśniku.



ten fik i Ciebie, kropeczko. I tyle


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:10, 25 Sie 2009    Temat postu:

Cudowny, piękny, niesamowity fik. Będzie chyba moim ulubionym ze wszystkich (ale niech pozostałe fiki się nie obrażają, bo kocham je wszystkie )

Cytat:
Potem, gdy rozmawiali o zawiłym świecie uczuć, stanęła w prawdzie i przyznała, że ma słabość do mężczyzny, który jej nie chce.
O ile słabością można nazwać pragnienie dzielenia z nim życia.
I dzielenia się sobą nawzajem.
I bycia do końca świata tylko jego.

Piękny fragment....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarnadalia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:58, 27 Sie 2009    Temat postu:

Cudowne,szkoda tylko,że nie będziemy im towarzyszyć przy śniadaniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinky
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Częstochowy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:13, 28 Sie 2009    Temat postu:

Jejku, dzięki temu fikowi coś w mojej głowie opatrzone nalepką 'Hameron' zaczyna odżywać! Może to dzięki temu syropowi klonowemu?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:27, 28 Sie 2009    Temat postu:

Jako, że pomarudziliście mi tu trochę, że za krótko i że szkoda, że nie było śniadania - napisałam epilog epilogu.
Mam nadzieję, że spełnię wasze oczekiwania długością i zawartością

Dla wszystkich czytaczy pozostawiających ślady w Hameronku.


Epilog Epilogu


Nie mogła uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Postanowiła, że pozwoli mu poleżeć w swoich ramionach tylko chwilę, bo zdrowy rozsądek zaczął przemawiać na niekorzyść uczuciom. Ogarniała wzrokiem jego twarz zastanawiając się czy uwolnić jedną rękę i rysować jej kontur czy dalej trzymać go w ramionach i nie pozwolić, by cokolwiek go z nich wyrwało.

Nie. Zatrzyma go w ramionach. Jej dłoń wyczuwa spokojny rytm jego serca. Był czas, że myślała, że ono nie istnieje. Jak mogła myśleć, że Chase rozpali w niej to, co kiedyś rozpalił ON? Teraz znów czuje to samo, co wtedy, tylko… inaczej. Zdecydowanie inaczej. Tak, jakby on stał się jej integralną częścią. Zapisaną i przeznaczoną dla niej. Tak, jakby bez niego nagle w świecie zgasły wszystkie światła. Tak, jakby poza nim nic nie miało znaczenia i sensu. Tak, jakby tylko razem z nim było jej spełnienie i tętniące siłą życie.

Nagle zrozumiała, że właśnie została zwrócona samej siebie. Że on tego dokonał. Tak mało wystarczy żeby oddychać pełną piersią. Nie musi się błąkać po obrzeżach życia, udawać, przekonywać siebie, godzić się z niepogodzonym. Może cieszyć się najprostszymi na świecie chwilami.

Takimi jak wyczuwalne bicie jego serca. Głowa przy policzku. Równy oddech. Spokojny sen.

Poddała się rzece uczuć, która nie zwracając uwagi na świeżość relacji między nimi, zaczęła płynąć swoim nurtem. I poczuła spokój. Po raz pierwszy od wielu lat. Ba! Po raz pierwszy od stuleci.

Nadal trzymała go w ramionach prześlizgując wzrokiem rysy jego twarzy. Sen sprawił, że zniknął cierpki i sarkastyczny dupek, jakiego pamiętała i znała. Sen przedstawił jej innego House’a. Wygładzone i bezbronne rysy prosiły o ty, bo wziąć jego twarz w dłonie i mówić: już mi się nie ukryjesz za swoją świetnie wyuczoną maską super-ironii.
Przyglądała się wykrojowi jego ust i zobaczyła, że są miękkie, wręcz subtelne. Proszące o pocałunek.
Tak. Właśnie zapomniała wszystkie ironiczne uwagi skierowane pod swoim adresem.
– Już mi się nie ukryjesz… – szepnęła mu w ucho.
Krótko ścięte włosy nie pozwalały wpleść się palcom.
Poruszył się wtulając się w zagłębienie jej szyi. Uśmiechnęła się, bo w tym ruchu zobaczyła pragnienie czułości, bliskości i ciepła, od których tak uciekał przez te wszystkie lata.
– Odkrywasz przede mną całą swoją bezbronność i kruchość. – Mówiła bardziej do siebie niż do niego. – Witaj. Doktorze House, poznajmy się. Jestem dr Allison Cameron.

Nie wytrzymała i przeciągnęła kciukiem po szorstkim policzku. Jego twarz wyzwalała z niej całą masę kłębiących się uczuć i teraz nie chciała ich chować czy odrzucać za siebie.
– Hej, hej. Dosyć tego dobrego. – Przywołała się do porządku, choć nie bez żalu.
– Greg… Greg… – szepnęła mu w ucho i przesunęła delikatnie dłoń po policzku. – Obudź się…
Poruszył się. Nagle spojrzały na nią zaspane oczy.
– Musisz pozwolić mi przenieść się na łóżko.
Skinął niewyraźnie głową i wymamrotał.
– Nie… Pozwól mi tu zostać. Nic mi nie będzie.
– Nic z tego. Podnosimy się i… przenosimy. To znaczy ty się przenosisz, bo ja muszę iść do pracy.
Dźwignęła go. Przetarł zaspane oczy i z głębokim westchnieniem pozwolił jej podnieść się. Niezdarnie skierował się w stronę sypialni i tak jak stał, położy się na łóżku. Zdjęła mu buty i spodnie. Kiedy próbowała zdjąć koszulę przyciągnął ją do siebie.
– Allie… – usłyszała nagle swoje imię wymruczane wprost w jej szyję – nie uciekniesz mi?
Wzięła jego twarz w dłonie i pocałowała.
– Wrócę. – Odpowiedziała żałując, że czas nieubłagalnie odmierzał jej następne kroki. Praca. – Na jutrzejsze śniadanie. Obiecałeś mi coś wyjaśnić.
Wymamrotał kilka słów, których nie zrozumiała i zasnął.


Nie umiała się skupić. Nie umiała pracować. Nie umiała nie myśleć o wywróconym do góry nogami życiu i niespodziance, jakie jej zgotowało. Nie umiała nie myśleć o śpiącym w jej ramionach Gregu i plątała się rozmawiając przez telefon z Wilsonem próbując wytłumaczyć mu stan House’a.
Dziwne. Nagle wszystkie słowa zlepiały się ze sobą i brzmiały jak szczebiot zakochanej nastolatki.
Nie miała zamiaru się za to besztać.


– Jeśli natychmiast nie wsadzisz swojego tyłka w samochód i nie przyjedziesz tutaj, pojadę tam i zrobię ci największy obciach! – Usłyszała w słuchawce jego głos.
– Umawialiśmy się na śniadanie, a nie na kolację. – Droczyła się z nim.
– Moje rany domagają się zmiany opatrunku. – Apelował do jej poczucia lekarskiej odpowiedzialności.
– Trzeba było tak od razu. Zaraz wyślę pielęgniarkę. – Usiłowała zachować powagę, ale słabo jej to wychodziło.
– Allie… – Jego głos postawił ją do pionu. Jeszcze nigdy nie słyszała takiego brzmienia. Tak cudownie miękkiego i łagodnego. Wzruszyła się.
– Ok. – Westchnęła w słuchawkę. – Pozbieram się ze sobą i wpadnę za jakiś czas.


Serce waliło jej jak szalone, gdy stanęła pod jego drzwiami. Nie zdążyła zapukać, gdy je otworzył.
– Wyczuwasz mnie nosem? Czy może masz słuch na ultradźwięki? – Zapytała zdziwiona.
– Twój samochód ma rozklekotany silnik. – Odpowiedział. – Słychać go na kilometr.
– Wiem, że jest stary, ale żal mi się z nim rozstawać. – Odpowiedziała. – Przeżyliśmy razem różne chwile. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.

Postawiła plecak w kącie i zaczęła rozsupływać szalik.
Robiło się coraz chłodniej. Zima nadchodziła szybciej niż powinna. Podeszła do kominka, z którego rozchodziło się cudowne ciepło. Wyciągnęła dłonie chcąc je ogrzać.

Zrobiło się cicho. Chciała się obejrzeć i zobaczyć, co robi Greg, ale nagle zabrakło jej najprostszej na świecie odwagi.
Usłyszała charakterystyczne puknięcie korka.
– Zrobiłaś to. – Usłyszała jego głos obok siebie.
Musiała mieć nieźle zdziwioną minę, bo wzruszył ramionami.
– Przestałaś za sobą w końcu ciągnąć pustą walizkę.
Podał jej kieliszek z winem. Było czerwone i unosiło ze sobą woń dojrzałej winorośli. Spróbowała. Smakowało powiewem ciepłego wiatru z lekką domieszką jego błękitnych oczu rozciągających się nad nią. Odwzajemniła spojrzenie.
– Chase?
– Nie tylko. Czekałem, aż mnie dogonisz.
– Nie chciałeś mnie.
– Nie chciałem zauroczonej w swoim mentorze uczennicy.
– Nie byłam zauroczoną uczennicą. Zresztą… Między nami zawsze „coś” iskrzyło.
Uśmiechnął się do niej.
– Tak. Masz w sobie coś, co mnie przyciągało do ciebie i nie pozwalało być obojętnym.
– Dlaczego wtedy nie dałeś żadnego znaku?
– Dawałem ci wiele znaków.
– I trzymałeś mnie na dystans.
– Patrzyłem jak dorastasz.
– I obdarzałeś mnie siniakami.
– Ja nie jestem jakimś tam facetem, ty nie jesteś pierwszą z brzegu kobietą do romansu. Oboje potrzebowaliśmy czasu.
– Kiedy według ciebie dorosłam?
– Jak powiedziałaś mi, że Chase planuje zaręczyny.
– Dlaczego mnie nie zatrzymałeś?
– Chciałem żebyś sama podjęła decyzję. Nie chciałem mieć na nią wpływu.
– Odebrałam to jako ucieczkę i tchórzostwo. Przestraszyłam się. Wtedy doszło do mnie, że mnie nie chcesz.
– Zawsze cię chciałem, ale nie twoich warunkach.
Nagle z kominka strzeliły iskry. Spojrzała w języki ognia, które objęły większość wrzuconego tam drzewa. W salonie zrobiło się jaśniej i cieplej. Zrobiła dwa kroki w jego stronę. Nagle stała się niepewna wszystkiego. Wyczuł to. Wyciągnął rękę sięgając zagłębienia jej szyi, delikatnie przyciągnął ją do siebie. Poddała się sile naciskowi jego dłoni i pozwoliła się przytulić.
– Chciałem czegoś więcej. – Powiedział przesuwając rękę w dół jej pleców. – Chciałem, żebyś mnie rozumiała.
– Zawsze cię rozumiałam. – Odpowiedziała wtulając twarz w jego koszulę pachnącą niezidentyfikowaną mieszanką męskich perfum.
– Gdybyś mnie rozumiała, nie zaczynałabyś zabawy z Chasem.
– To wszystko było nie tak. – Podniosła głowę napotykając jego wzrok i magnetycznie przyciągające usta.
– Potem potoczyło się samo. Szanowałem twój wybór, choć wiedziałem swoje.
– Cierpiałam. – Odpowiedziała. – Chciałam o tobie zapomnieć.
– A ja musiałem załatwić swoje zaplątane sprawy. Trochę czasu mi to zajęło. Ja… – zawahał się. – Też nie jestem bez winy. – Przyznał nagle. – Tak naprawdę byłem rozczarowany i zły. Chciałem zrobić ci na złość udając, że nic mnie to nie obchodzi
– Co teraz? – Zapytała biorąc jego twarz w swoje dłonie.
– Dogoniłaś mnie. Nie chciałbym teraz ganiać za tobą. Mam chorą nogę i… rękę – dodał.

Jego usta przyciągały. Jego wzrok świdrował ją. Jego ręka coraz mocniej przyciskała ją do siebie. Znów poczuła się na swoim miejscu.

– Po prostu zrób to. – Usłyszała.
– Zawsze chciałam zrobić to drugi raz. – Odpowiedziała zbliżając twarz do jego twarzy.

O ile pierwszy pocałunek był zaskoczeniem dla dwojga, o tyle drugi smakował pierwszym oddechem powietrza przesyconego aromatem dojrzałej winnicy.
Był chciany i akceptowany przez obojga. Nie stanowił zaskoczenia, ale był w nim twórczy zamysł, na który oboje się zgodzili.
On nagle zrozumiał, że tęsknił za jej bliskością.
Ona pozbyła się niepewności.
–Jeszcze mi nie powiedziałeś, dlaczego nie przyjąłeś kontraktu w PPTH. – Zapytała, gdy jego ręka niebezpiecznie przesunęła się w kierunku jej pośladków.
Jeszcze jedna rzecz pozostała do wyjaśnienia.
– Jestem House. – Odpowiedział – Robię mnóstwo nieprzewidywalnych rzeczy. No i szukam pracy bez kliniki. Ona jest moją zmorą. Myślisz, że w twojej pracy znalazłoby się miejsce dla mnie?
– Nie wiem czy to dobry pomysł, żebyśmy pracowali w jednym miejscu. – Odpowiedziała.
Roześmiał się.
– Nie przejmuj się. Twój szpital już mnie przyjął.
– Co? – Zdziwiła się. – I nie powiedziałeś nic Wilsonowi? On się martwi o ciebie!
– Chciałem, żebyś dowiedziała się pierwsza. - Wziął ją za rękę i pociągnął na kanapę. – Wilson wszystko by ci wypaplał i nie miałabyś niespodzianki – dodał.
Wtuliła się w jego ramię.
– Mam ochotę na małe co nieco. – Powiedział nagle przesuwając kciukiem po jej policzku.
– Do śniadania jeszcze daleko – Odpowiedziała poddając się pieszczocie jego ręki.
Przymrużył oczy.
– Miałem na myśli INNE małe co nieco. – Zaakcentował.
– Taaaak… – powiedziała. – Doskonale wiem co masz na myśli. Noga… ręka w gipsie… kto by pomyślał że chodzi ci o coś INNEGO?
– Mam nadzieję, że masz pomysł jak temu podołać. – Odpowiedział przyciągając ją do siebie.
Roześmiała się.
– Coś mi się wydaje, że bez jeszcze jednej lampki wina nie dam rady TEGO rozebrać. – Odpowiedziała celując palcem w jego klatkę piersiową.
– Ok. Też się napiję. – Odpowiedział - A potem ci pokażę co umiem robić jedną ręką.
Jego usta zwiększyły pole magnetyczne. Nie sposób było się od nich oderwać.
– Na przykład zrobię ci jutro śniadanie. Przećwiczyłem to dzisiaj. – Powiedział, kiedy przestała go całować.

I teraz już naprawdę THE END

----------------------------



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Pią 23:31, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 7:56, 29 Sie 2009    Temat postu:

Przeczytałam wszystko jednym ciągiem
Bardzo się cieszę, że powstał również epilog epilogu, bo miałabym niedosyt, a tak mam poczucie fluffowej całości. Chociaż wyobraźnia nie pozwala mi przestać myśleć, jak może wyglądać seks z facetem, który ma uszkodzoną prawą nogę i złamaną prawą rękę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TheLadyLuck
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:43, 29 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
– Wyczuwasz mnie nosem? Czy może masz słuch na ultradźwięki? – Zapytała zdziwiona.
– Twój samochód ma rozklekotany silnik.



ukłony do Autorki! To piewszy fik jaki przeczytałam na tym forum i zakochałam się już po pierwszych zdaniach
skołowałaś mnie kompletnie, w pozytywnym znaczeniu. Jeszcze trochę i będę zdecydowanie za Hameronem
ogólnie jestem neutralna, bo i tak nie mogę się zdecydować xD

A może jeszcze epilog epilogu epilogu? Myślę, że nikt by się nie obraził


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:30, 29 Sie 2009    Temat postu:

Jakaż to wspaniała niespodzianka ten epilog epilogu.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję (i jeszcze raz dziękuję) Ci Kropko za ten tekst


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:46, 29 Sie 2009    Temat postu:

Ooooch, to jak na razie zadowoliło moje poczucie i potrzebę fluffu
Bo poprzedni epilog zostawił mi niedosyt no i nie zaspokoił ciekawości
Ja chcę jeszcze

Narenika, Cam ma wyobraźnię no i jak się bardzo chce to wszystko jest możliwe


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2009
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my wild island
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:24, 29 Sie 2009    Temat postu:

Teraz to jestem skłonna zaakceptować THE END bo mam pewność, że House już jej nie puści:)
Świetny epilog. Jesteś jak House, nieprzewidywalna!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:50, 29 Sie 2009    Temat postu:

kropko a co powiesz na epilog epiloga epilogu?

Dobrze że napisałaś ta część, teraz całość jest nie tylko śliczna ale i doskonale piękna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:37, 29 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
kropko a co powiesz na epilog epiloga epilogu?


Dobry pomysł xD

Piękny epilog epilogu. Właśnie takiego czegoś oczekiwałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:40, 29 Sie 2009    Temat postu:

Dziękuję za zaglądanie, czytanie i komentowanie. Jak się ma takich czytaczy, to nie sposób nie pisać.
Zresztą wiecie, że robię to DLA WAS

Narenika napisał:
Chociaż wyobraźnia nie pozwala mi przestać myśleć, jak może wyglądać seks z facetem, który ma uszkodzoną prawą nogę i złamaną prawą rękę


No wiesz co?
Mam ci wyliczyć rodzaje seksu?
*przy okazji się zarumieniła*

nefrytowakotka napisał:

Narenika, Cam ma wyobraźnię no i jak się bardzo chce to wszystko jest możliwe


Potwierdzam: Cam ma niesamowitą wyobraźnię. OGROMNĄ


TheLadyLuck napisał:
:
Jeszcze trochę i będę zdecydowanie za Hameronem


Ależ zapraszamy! Hameronek - jak widać - jest rewelacyjny!

BuTtErfly...?.! napisał:
kropko a co powiesz na epilog epiloga epilogu?


WOW!! Chcecie jeszcze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BuTtErfly...?.!
Gastroenterolog
Gastroenterolog


Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 1718
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:42, 29 Sie 2009    Temat postu:

kropko absolutnie tak!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:45, 29 Sie 2009    Temat postu:

BuTtErfly...?.! napisał:
kropko absolutnie tak!!


Tak, tak.
*klaszcze*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin