Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozmowa [+13, Z, 16/16+epilog]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:43, 20 Paź 2009    Temat postu:

Jak możesz?! Takie pytanie i koniec części! I ty jeszcze chcesz zrobic przerwę na parę dni?!
Nie no ja się obrażę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Wto 21:23, 20 Paź 2009    Temat postu:

Dzięki za czytanie! Obiecuję, że będzie szybciej niż później :-). Davidem Shorem w końcu nie jestem!

Martwi mnie, że nudzą Was części bez fizycznej obecności House'a. A Cam to nudna jest? Ja się tak staram *płacze*
Powrót do góry
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:32, 20 Paź 2009    Temat postu:

Co jest Cam?
Proszę cię!! Jaka nudna? Gdzie ty to wyczytałaś?
A że House'a nie ma? Jest. Jest dobrze.
WSZYSTKO! i WSZYSCY!
Newermajnd na razie.

Włoszki piszą "Il finale e nostro" a ja czekam na finał

Liczą się bohaterowie "poszczególni, ich relacje, przeżycia, decyzje. Denver i górskie powietrze dobrze czyści atmosferę.

*siada w kącie w oczekiwaniu na kolejną część*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:35, 20 Paź 2009    Temat postu:

Nie nudzą! Po prostu tęsknię za nim niemiłosiernie. A szczególnie w konfrontacji z Cameron.
Poza tym jest cudnie. Szczególnie przypadły mi Twoje opisy nowego życia Cam. Są bardzo realistyczne i łatwo można się tam 'przenieść'.

ps. Dzięki niebiosom,że nie jestes Shore'em. To widać z resztą po tym co nam serwujesz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Wto 22:59, 20 Paź 2009    Temat postu:

Ok. Uległam i jeszcze dodaję :-) DS by się załamał, jak House słysząc o stosunku panujacych w szpitalu w Denver :-)

Rozdział 12.
- Nie – jego odpowiedz przychodzi natychmiast. Cameron jest zmieszana i nie wie, o co pytać dalej. A właściwie … to nie jest zmieszana. To, co usłyszała nie wymaga więcej pytań. Przynajmniej nie na razie.
- Mam strasznego kaca.
- Załóż sobie kroplówkę. Poczujesz się lepiej.
Cameron się uśmiecha. Przypomina jej się mieszkanie House, w którym pochowane są dziesiątki leków i tony sprzętu medycznego. Właściwie to House mógłby w domu przeprowadzać mniej poważne operacje.
- Musiałabym pojechać do szpitala. Chyba zdam się na naturalne metody.
- Idź w takim razie spać.
- Ok. – Cameron czuje powracającą senność.
Chwilę milczą i House rozłącza rozmowę.

Od czasu tej rozmowy życie Cameron wskakuje w jakieś nowe tory. Cameron ma wrażenie, że połowę swojego życia spędziła rozważając przeszłość, a drugą połowę - martwiąc się o przyszłość. Teraz, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, teraźniejszość rozciągnęła się i w całości objęła dni i noce Cameron. House dzwoni często i o różnych porach. Ich rozmowy są mało zrozumiałe dla kogoś z zewnątrz.

*******

- House, robię zakupy – Cameron przyciska do ucha komórkę i przekłada torbę na rączkę sklepowego wózka.
- Co masz w koszyku?
- Pomidory, sałatę, pomarańcze – wylicza zaglądając do wózka – jajka, sok grapefruitowy, żółty ser…
- Weź pieczarki. Mąkę chyba masz? Powiem ci później, co masz z tym zrobić.
- No nie wiem. Nie jestem tak głodna.
- A chcesz mieć czasem okres? Jeśli tak, to jedz.

*******

- Czy twój nowy szef na ciebie leci?
Cameron mruży oczy.
- Mój szef przypomina pod wieloma względami Wilsona
- Dlatego przecież pytam – fuka House – A więc leci.
- Byliśmy nawet na kolacji. Ale to była grupowa kolacja, więc się nie liczy.
- Przerażasz mnie. Przy tobie czuję się taki staroświecki. A’propos nieudanych związków: Wilson ma kochankę.
- Poznał ją na grupie wsparcia? – wybucha śmiechem Cameron
- Mówił ci już?

******

- Sprawdzałam i objawy trzustki nie pasują. Podeślę, ci artykuł, który właśnie znalazłam, gdzie chyba opisują podobny przypadek.
- Ten artykuł, który już czytałem? Nie, dzięki – w głosie House’a słychać zmęczenie. Cameron siedzi w późnym wieczorem w pokoju asystentów, ramieniem podtrzymuje telefon, próbując równocześnie dodać załącznik ze znalezionym w bazie szpitala Colorado tekstem do e-maila do PPTH.
- Nie, ten którego jeszcze nie czytałeś – kontynuuje spokojnie.
Chwila milczenia.
- Cameron, czy twój szef, ten cały Morgan, jest świadomy, że wieczorami robisz u konkurencji?
- A Cuddy wie, że Trzynastka prowadzi dwóch moich pacjentów?

******

- House – głos Cameron jest pełen niepokoju i rozterki – nie mogę w tej chwili rozmawiać. Nasz pacjent, Eryk, umiera.
- O Jezu – Cameron może się założyć, że House w tej chwili przewraca oczami.

******

- Zagramy w dwadzieścia pytań. Ja zaczynam. Jaki serial lubisz najbardziej.
- House, ja tu nie mam nawet telewizora.
- To niehumanitarne!
- Teraz moja kolej?
- Wal śmiało.
Cameron ma ochotę zapytać w co jest ubrany, ale jakoś brak jej śmiałości.
- Eee, o co by cię tu zapytać…
- No dobra, nie udawaj, że się wstydzisz.
- Ok, już mam: jaki masz na sobie t-shirt?
- T-shirt? - Cameron słyszy, że głos House’a jest przytłumiony. House najwyraźniej usiłuje się obejrzeć.
- Czerwony – pada w końcu – Teraz moja kolej.
- Zaraz, zaraz. Co to znaczy - czerwony. Chcę wiedzieć więcej!

******

- Z moich obserwacji wynika, że ty wiecznie albo kogoś badasz albo uzupełniasz karty pacjentów. Zapytam śmiało: do czego wy tam w dzikich górach używacie stażystów.
Tym razem to House może się założyć, że Cameron unosi oczy ku górze.
- My ich tu po prostu nie nad-używamy.
- W dalszym ciągu nie łapię, ale szanuję waszą odmienność kulturową, ludu Wielka Stopa.

******
- Co robisz, House?
- Nie to, o czym myślisz.
- A skąd wiesz, o czym myślę?
- Bo cię znam, słoneczko.
- Więc co robisz?
Cisza.
- No dobra. Właśnie to robię. Nakryłaś mnie, zadowolona?
- To dziwne…
- Ale ewolucyjnie bardzo uzasadnione. Serio.

Cameron nie dzwoniła jeszcze sama do House’a. To znaczy raz dzwoniła, ale dotyczyło to sprawy ściśle zawodowej. Poza tym ilekroć o nim pomyślała – a myślała w zasadzie ciągle – House dzwonił i dylemat czy-dzwonić sam się rozwiązywał.


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Wto 22:59, 20 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:16, 20 Paź 2009    Temat postu:

ninka!
mrrr... to jest to co lubię najbardziej. House jest w tych rozmowach taki przekorny i uroczy.

i ta odpowiedź 'nie' od razu... rozpływam się. Mam wielkiego banana dzięki Tobie na twarzy. Coś czuję, że czeka mnie jakiś Hameronkowy sen dzisiejszej nocy

Jeszczzzzeeeeeeeee.... Mamoooo *robi oczy shrekowego kota*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:29, 21 Paź 2009    Temat postu:

Ha! Przeczytałam wreszcie od początku do tego fragmentu. Ah.. ten piekielny brak czasu..
Bardzo podobało mi sie
Ślicznie i cudownie... rozpływam się...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:20, 21 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:

- Ok, już mam: jaki masz na sobie t-shirt?
- T-shirt? - Cameron słyszy, że głos House’a jest przytłumiony. House najwyraźniej usiłuje się obejrzeć.
- Czerwony – pada w końcu – Teraz moja kolej.
- Zaraz, zaraz. Co to znaczy - czerwony. Chcę wiedzieć więcej!


hehehehe
byłam przez moment pewna, że on ten T-shirt na siebie zakłada

Ninka... moja potrzeba fluff została w pełni zaspokojona w tym odcinku.
Mam od kogo uczyć się pisać fajne dialogi.
Dzięki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Śro 12:20, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 12:48, 21 Paź 2009    Temat postu:

Niestety - teraz Was znowu wkurzę...

Rozdział 13.
Cameron traci rachubę dni. House dzwoni codziennie i Cameron w głębi duszy ma nadzieję, że tak już zostanie na zawsze. Nie jest to może najlepszy możliwy scenariusz, ale dość dobry. House żyje w New Jersey, a Cameron w Denver. Nie padają żadne wyznania, a ich rozmowy, co do których Cameron ma pewność, że są szczere i bliskie, zawsze dają obrócić się w żart.

Chodzi po szpitalu, uśmiechając się do pacjentów. Wymienia uwagi z Morganem. Udaje jej się jakoś rozkruszyć lody z Robinem. Robin po tamtym wieczorze starał się jej unikać, ale jak wiadomo czas leczy rany – te małe i te duże. Robin powraca więc do roli młodszego „brata” i Cameron i wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Rzadziej dzwoni natomiast Wilson. Wrócił do pracy, spotyka się z młodą wdową, którą poznał na oddziale nerwic i najwyraźniej brak mu czasu na rozmowy z Cameron. Gdy dzwoni tego wieczoru, Cameron zastanawia się, że nie rozmawiała z Wilsonem już chyba od tygodnia. Po tradycyjnej wymianie żartów, ciepłych uwag, kiedy Cameron dowiaduje się od Wilsona o „nowych” przypadkach diagnostyki (o których już przecież wie od samego House’a) oraz obszernym omówieniu dylematów Wilsona związanych z jego nowym związkiem (Cameron, wie, że jest tylko kwestią czasu, kiedy Lynda Gary stanie się Lyndą Wilson), Wilson konspiracyjnym tonem wypala:
- House jest teraz naprawdę szczęśliwy!
„Ja też!” – myśli Cameron
- Miałem rację, związek z Cuddy jest tym, czego mu było potrzeba. Szkoda, że zwlekał z tym tak długo. Naprawdę – nie widziałem House tak szczęśliwego. Nawet wtedy, gdy spotykał się ze Stacy…
Cameron czuje, jak ziemia ucieka jej spod stóp. Zimny dreszcze przeszywa jej ciało.
- Halo, jesteś tam? – niepokoi się Wilson, który przerywa swój wywód o perypetiach związku House z administratorką szpitala.
- Tak – Cameron stara się brzmieć spokojnie – Mój pacjent umarł.
- Dobrze wiem, co czujesz – w głosie Wilsona brzmi współczucie.
- Halo, odezwij się!
- Jimmy, muszę już kończyć. Cześć.
Cameron odkłada telefon. Przez chwilę patrzy na leżący na biurku obok laptopa aparat. Bierze płaszcz i wychodzi z domu.

Wiosna w Denver jest już w pełnym rozkwicie. W powietrzu unosi się zapach rozkwitającej roślinności. Dziś wieczorem pada jednak deszcz, prawdziwy wiosenny drobny deszczyk. Cameron chodzi ulicami Denver i czuje jak po twarzy spływają jej krople deszczu. Kiedy wraca widzi na wyświetlaczu swojej komórki trzy nieodebrane połączenia. House.

Bierze gorący prysznic i kładzie się do łóżka. Nie może jednak zasnąć. Przed oczami przesuwają się obrazy. Wilson, Remy, Robin, Cuddy. House. Nie potrafi zasnąć i w końcu nie patrząc nawet na zegarek, sięga po swoją komórkę i wybiera numer House’a.
Jeden sygnał, drugi, trzeci. W końcu słyszy, jak odbiera połączenie.
- Dlaczego z nią jesteś?
Cisza. Nie wie, czy śpi i czy w ogóle ją usłyszał.
- Decyzja – odpowiada ściszonym głosem House. Cameron nie wie, co ma myśleć. Milczy.
- Podjąłem taką decyzję. – głos House powraca echem w głowie Cameron.
Długo milczą i Cameron nie wie, które z nich przerywa połączenie.

Od czasu tego wieczora, Cameron czuje, że oto została wygnana z raju i stoi samotnie na środku lodowej pustyni. Jak automat porusza się po szpitalu. Wypełnia karty pacjentów, umawia się na wieczór z Clair, kiedy dokonują obliczeń statystycznych wyników ich wspólnych badań. Clair jest zadowolona z wyników i z pracy z Cameron. Wie jednak, że z Cameron dzieje się coś złego.
- Zawiedzione uczucia? – pyta nieśmiało spoglądając w uciekające oczy Cameron.
- Tak – mówi cicho i wpada w ramiona Clair.
Clair ją przytula i szepcze jakieś uspakajające słowa. „Decyzja” – myśli Cameron
- Czas leczy rany – szepcze Clair do ucha Cameron

„Podjąłem taką decyzję”. Cameron już wie, że świat decyzji i świat uczuć to dwa różne światy. Można kochać i nie móc z kimś być. Można z kimś być i nie kochać. Oczyma wyobraźni widzi kuchnię w domu Cuddy i wyobraża sobie, jak House bierze dłonie Cuddy i oplata nimi swoją szyję. Cameron nie wie, czy wolałaby być na miejscu Cuddy.

- Wyglądasz na chorą – stwierdza z troską w głosie Robin. Cameron przypuszcza, że Robin i Clair rozmawiali na jej temat. Tutaj wszyscy mówią sobie o uczuciach. Świat Denver to świat uczuć. Świat PPTH – to świat decyzji.

Cameron za namową Morgana, wraca wcześniej do domu. Kładzie się do łóżka i czuje w sobie pustkę. Wybiera numer House’a.
- Dlaczego? – pyta i wie, że staje się w tym momencie wyjątkowo żałosna.
House milczy jednak i nie rozłącza połączenia.
- Chase – mówi powoli House – zadawał ci to pytanie wielokrotnie
„Chase”.
- Tak – Cameron słyszy swój głos i rozłącza połączenie.


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Śro 12:50, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:08, 21 Paź 2009    Temat postu:

Zdziwisz się: nie, nie wkurzyłaś mnie. Samo życie.
Czasami trzeba wiele przejść, żeby się poukładało.

Mnie interesuje natomiast jak rozwiążesz racjonalną decyzję House'a i odpowiesz na pytanie "dlaczego" ustami Cam.

wpisuję tego fika na listę ulubionych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:22, 21 Paź 2009    Temat postu:

Zgadzam się z kropką. Ten rozdział nie mógł nas zdenerwować. Jest taki gorzki, a przez to bardzo prawdziwy.

Co więcej, przypominają mi się rozmowy House'a i Cameron z 5 sezonu, gdy ona już się zmieniła, a on był taki zmęczony i przybity. Mogli rozmawiać bez skępowania. Z jednej strony półsłówka, a z drugiej zrozumienie, o co chodzi tej drugiej osobie.

Niecierpliwie czekam na więcej... Może jakaś dobranocka? *prosi*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:00, 21 Paź 2009    Temat postu:

Fik niosący nadzieję, a potem toporem po głowie.
Gorzki, smutny, ale jakże prawdziwy. Czasem życie układa się tak, że ma się zawsze pod górkę. I czasem jest gorzkie jak łzy smoka (tak, tak). Jednak po deszczu nadchodzi tęcza a po burzy spokój.
Obydwoje są zranieni i to bardzo i obydwoje potrzebują spokoju i odpoczynku.
A jedno jest pewne: spokoju ani odpoczynku House nie osiągnie z Cuddy.
Czekam niecierpliwie na cd.
Weny życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:58, 21 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Fik niosący nadzieję, a potem toporem po głowie.

Tak, zgadzam się w zupełności. Toporem po głowie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 15:02, 21 Paź 2009    Temat postu:

No to zaraz będzie finał. A ja się wyprowadzę z Denver i wrócę do reality :-)

Rozdział 14.
Od czasu przyjazdu do Denver Cameron nie myślała o Chasie. To znaczy oczywiście – myślała – Chase nie dawał o sobie zapomnieć. Wydzwaniał do niej, przyjechał. Potem udało im się w końcu ustalić warunki rozwodu. Od tego czasu rozmawiali ze sobą nawet dwa lub trzy razy. Chase sprzedawał dom i ustalał z Cameron sprawy z tym związane. Cameron nigdy nie pytała Chase o to, jak się czuje, bo pytanie to wydawało jej się niestosowne. Wiedziała z różnych źródeł, że Chase bardzo przeżywa rozstanie. Nie pytał ją również o jej uczucia. Sytuacja, w której to Chase był winny, a przynajmniej współwinny ich rozstania była ze wszech miar wygodna.

Cameron nie czuła wyrzutów sumienia wobec Chase’a. Czuła ulgę. W głębi duszy wiedziała, że to ona nawaliła w całej tej sprawie i dlatego tak bardzo denerwowały ją wszelkie uwagi o Chasie. To prawda, że to Chase namawiał ją na podjęciem decyzji w sprawie ich związku, ale to ona w końcu te decyzje podejmowała. Logika decyzji – w przeciwieństwie do logiki uczuć – jest chłodna i konsekwentna. Zaprosiła go do siebie i uprawia z nim seks, wciągnęła do szpitalnego schowka i też uprawia z nim seks, pozwoliła mu u siebie zamieszkać, przyjęła jego oświadczyny. Wzięła ślub. Przysięgała mu nawet miłość i wierność. Tak, Cameron nie ma wątpliwości, że mówiła Chase’owi, że go kocha. Robert nie miał żadnych powodów, żeby w to nie wierzyć.

Wykorzystała Roberta. Był od początku jej tarczą wobec House’a. Najpierw chciała w nim wzbudzić zazdrość, a później … jakoś samo to poszło. Logika decyzji. Teraz też zresztą go wykorzystuje. Jej zbolałą minę wszyscy zapewne biorą za przejaw żalu za straconym małżeństwem.

- Ally, mogę cię do siebie poprosić? – zapytał niepewnie Morgan.
Cameron skinęła głową i weszła z Morganem do jego gabinetu.
- Posłuchaj – Morgan niepewnie podrapał się po uchu – Brown złożył dziś swoją rezygnację.
Cameron patrzyła spokojnie na Morgana.
- I… chciałbym zaproponować ci jego posadę.
- Wahasz się?
- Waham się, bo nie wygląda na to, żebyś tu była z nami szczęśliwa.
- Tom – Cameron wstała – bardzo chętnie przyjmę posadę Browna. Postaram się nie zawieść twojego zaufania.
Morgan odetchnął z ulgą.
- W takim razie witam cię ponownie w naszym zespole.
Wyciągnął do niej rękę a ona oddała jego uścisk.
- Mam nadzieję, że ty nie będziesz żałowała tej decyzji. Wiesz…
- Tom, to dobra decyzja. Mam nadzieję, że dla nas obojga. – uśmiechnęła się do Morgana
- W takim razie powiem Brownowi, że się zgodziłaś i możesz zacząć przejmować jego sprawy. Od jutra?
- Może być nawet od dzisiaj – z uśmiechem dodała Cameron i widziała, jak Morgana wypełnia ulga.

Zastanawiała się, czy House powiedział Cuddy, o tym co powiedział jej. O tym, że nie kocha Cuddy. House był wrednym sukinsynem i starym cynikiem; nie był jednak hipokrytą. Cameron miała pewność, że House nie czynił wyznań wobec Cuddy, a ona to najwyraźniej akceptowała. Możliwe, że Wilson ma całkowitą rację. Umawiają się ze sobą, są w podobnym wieku. To lepsze niż pojedyncza samotność.

- Ally, słyszałem już dobre wieści! – wpadła na Robina na korytarzu, wychodząc z pokoju pacjenta – Wiesz, że się cieszę - dodał filuternie.
Cameron uśmiechnęła się.
- Ally, czy ty się dobrze czujesz?
- Mówiąc szczerze trochę boli mnie gardło. Chyba się przeziębiłam.
- Otwórz usta – Robin fachowym gestem chwycił jej głowę i skierował w stronę okna – powiedz: aaa.
- Aaaa – mówiła Cameron wyciągając język
- No tak, gardło masz całe czerwone i spuchnięte. Co prawda nie jestem twoim szefem, ale sądzę, że powinnaś iść już i położyć się do łóżka. Zadzwonię do ciebie. Masz co jeść?
Cameron skinęła głową i poczuła się rzeczywiście chora i zmęczona.

Wsiadła do swojego samochodu i przekręciła kluczyk. Usłyszała miarowy dźwięk motoru. Wyjeżdżała ostrożnie ze szpitalnego parkingu. Niedługo będzie mogła przenieść się na lepsze miejsce parkingowe.

Nie wiedziała dlaczego wybrała drogę przez centrum Denver. Na jezdni był tłok i Cameron szybko ugrzęzła w korku. Patrzyła na tył samochodu przed sobą i wyobrażała sobie, co robi teraz Chase. Lekkość, która towarzyszyła jej od początku pobytu w Denver opuszczała ją na dobre. Czuła w sobie ból Chase’a. Widziała jak pije, drżącą ręką wybiera jej numer i pyta „dlaczego?”. Dlaczego? Cameron wzięła głęboki oddech, a koszmar wyrzutów sumienia zalewał ją co raz bardziej.

Wróciła do domu i położyła się do łóżka. Była w półśnie i czuła jak ogarnia ją gorączka. Przed oczami wirowały jej kwiaty. Kwiaty, które stały na ladzie, wtedy, gdy mówiła House’owi o oświadczynach Chase’a. Kwiaty z jej ślubu. Kwiaty, które dostała od House na ich jedynej i nieudanej randce. Zapach kwiatów przyprawiał ją o mdłości.

- House – wyszeptała w słuchawkę, tłumiąc szczękanie zębami. Po jej ciele przebiegały dreszcze gorączki – dziękuję ci.
House milczał, ale czuła w słuchawce jego oddech.
- Dziękuję, że nie zabiłeś mnie, jak ja Roberta.
- Nie zabiłaś Roberta – głos House był pełny zmęczenia – Jest co prawda jeszcze gorszym sukinsynem niż był wcześniej, ale on żyje i da sobie radę.
- Dziękuję ci – powtarzała, czując, jak gorączka mąci jej umysł. Nie wiedziała, czy naprawdę rozmawia z Housem, czy też ma właśnie halucynacje.
- Za co mi dziękujesz?
- Mogłeś zrobić ze mną wszystko – wyobrażała sobie, jak odwozi House do domu Cuddy – dziękuję ci.
- Allison, o czym ty mówisz?


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Śro 15:02, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 16:39, 21 Paź 2009    Temat postu:

Niestety to chyba trochę tandetne zakończenie - dramaty są zawsze głębsze - ale nie po to przecież czytamy fiki; niech DS zajmuje sie niekończącym się angstem :-)

No i będzie jeszcze jedna część...

Rozdział 15.
- Jestem może cholernym dupkiem i egocentrykiem, ale myślałem tu raczej o sobie – głos House’a wiruje w umyśle Cameron - Ty zawsze w końcu odchodzisz. Gdybyś – głos House’a się waha – gdybyś odeszła ode mnie, nawet cały zespół pielęgniarek i masażystek nie zdołałby mnie pocieszyć - słyszy w jego głosie sarkazm.
- Cam, jestem kulawy i stary. Nie mogę za tobą biegać w nieskończoność.
Cisza. House czeka na reakcję Cameron. A w głowie Cameron świat obraca się do góry nogami.
- Czy ty? – szepcze niewyraźnie
- Tak – ja! I … chyba musiałaś oślepnąć, jeśli masz jakieś wątpliwości w tym względzie. Ok. – House nabiera powietrza – nie jestem najlepszy w te klocki. Chyba powinienem poprosić jednak o pośrednictwo Wilsona.
House coś jeszcze mówi, ale Cameron już tego nie słyszy. Gorączka bierze górę i Cameron najzwyczajniej w świecie traci przytomność.

Budzi ją dźwięk telefonu. Rozgląda się niepewnym wzrokiem. Czuje się słaba, ale czoło ma chłodniejsze. Patrzy na zegarek. Jest 14.12. Sięga powoli po telefon.
- Ally, wreszcie! – Robin.
- Co słychać Robin?
- Ally, zasłabłaś? Nie mogę się do ciebie dodzwonić od rana!
- Wzięłam proszki, które mi doradziłeś i mocno spałam. Czuję się … lepiej.
- Przyjeżdżam do ciebie
- Nie, nie. Nie przyjeżdżaj. Najwyżej po pracy. Ja naprawdę lepiej się czuję. I mam co jeść.
- Ok. Ale przynajmniej odbieraj telefony.
Wzrok Cameron pada na leżącą na nocnym stoliku starą komórkę. Nie rozłączone połączenie z Housem. Cameron ogląda aparat i nic z tego nie rozumie. Przykłada aparat do ucha. Cisza. Wyłącza przycisk. „Masz nową wiadomość” – informuje ekran. Naciska: „DEL 3510”. Patrzy przez długą chwilę i nie wie, czy dobrze rozumie wiadomość od House’a.

Z wysiłkiem przenosi się do stołu i włącza laptop. Szuka strony lotniska w Denver. DEL 3510. Samolot z New York do Denver. Godzina planowanego przylotu 14.55.

Cameron patrzy przez chwilę bezmyślnie na ekran komputera. Czuje, jak zaczyna bić jej szybciej serce i wracają wspomnienia nocnej rozmowy z Housem. Szybko wstaje, sięga po płaszcz i torbę, wsuwa na bose nogi pantofle. Wie, że jest słaba i w tym stanie nie powinna kierować samochodem. Wpycha do torby pieniądze, które leżą na stoliku w przedpokoju. Wychodzi z domu, nie zamykając drzwi na klucz.

Na szczęście nie stoi długo na ulicy. Podjeżdża taksówka.
- Na lotnisko
Taksówkarz nie zadaje zbędnych pytań, tylko rusza.

Stoi w hali przylotów lotniska w Denver i patrzy na tablicę z informacjami o przylotach. Samolot Delta Airlines z Nowego Jorku przyleciał 15 minut temu. Cameron nie wie, czy House był w tym samolocie, ale ma taką nadzieję. Patrzy uważnie na pasażerów wychodzących zza drzwi wnętrza lotniska i stara się nie zemdleć. Kiedy widzi go przechodzącego przez drzwi, zaczyna słyszeć głośne bicie swojego serca. Dostrzega ją. Idzie w jej stronę. Widzi w jego oczach zdumienie. Automatycznie spogląda na siebie i uświadamia sobie, że ma na sobie spodnie od piżamy. Nie przypomina sobie też, żeby zdążyła przed wyjściem spojrzeć w lustro. Dotyka włosów ręką i czuje, że są w kompletnym nieładzie. Nie ma co: bardzo romantyczne przywitanie!

Podchodzi do niej. Jedną ręką podtrzymuje plecak, a drugą trzyma opartą na lasce. Cameron nie może oderwać od niego oczu; wstrzymuje powietrze, wypuszcza, wybucha krótkim śmiechem.
- Boję się zapytać skąd uciekłaś.
- ... z łóżka.
Wyciąga w jej stronę rękę, w której trzyma laskę i obejmuje ją niezgrabnym ruchem. Wtula się w niego i kurczowo chwyta jego marynarkę.
- Bezbłędnie wyczuwam chorych i potrzebujących - mówi, zatapiając twarz w jej włosach.
Śmieje się, przytulając się mocniej. „House!”, „Naprawdę House!”, „Ten którego kocha i którego wybrała!”, „Jest teraz tutaj.”. Łzy płyną jej po policzkach.
- Dokładnie tak to sobie wyobrażałem – unosi jej twarz i spogląda na nią – Będziesz wariować i płakać. A ja nie będę umiał ci się oprzeć.
Śmieje się i czuje kolejne napływające łzy.
- House…
Zamyka jej usta pocałunkiem.


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Czw 13:20, 22 Paź 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Mistrustful
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza miedzy ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:39, 21 Paź 2009    Temat postu:

Przeczytałam całość z zapartym tchem. Cudności! Ach, nie umiem się doczekać dalszych części.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:54, 21 Paź 2009    Temat postu:

Ojj... to jest śliczne
Niniejszym zdobyłaś me serce (no może nie całe, po części jest już zajęte przez parę innych osób ).
Słodka ta 15 częśc i przez to genialna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 17:28, 21 Paź 2009    Temat postu:

No to kończymy :-)

Rozdział 16.
Widzę ich bardzo wyraźnie. Stoją w hali przylotów lotniska w Denver wtuleni w siebie i delikatnie kołyszą się w jakimś sennym i uspokajającym rytmie. Po jakimś czasie ruszają niezgrabnie w stronę wyjścia i idą w kierunku postoju taksówek.

Chciałabym, żebyście i Wy - Drodzy Czytelnicy - tak zawsze ich już widzieli.

Nie mam pojęcia, co powinno zdarzyć się dalej (sceny seksu – nie mamy przecież wątpliwości, że po powrocie do mieszkania Cam nie zajmą się oglądaniem TV!; no tak, szczególnie, że Allyson nie ma przecież telewizora - możemy chyba pominąć). Nie wyobrażam sobie, aby w tej sytuacji mogli wrócić do PPTH i kontynuować pracę na diagnostyce. Ale może się mylę? Ani uczucia, ani decyzje nie są nigdy proste. A może jednak są proste? Tej nocy Cameron nie czuje już dłużej wyrzutów sumienia. Znajduje się w punkcie, gdzie ciężar i lekkość spotykają się na nowo. Nie ma też dylematów pomiędzy uczuciami i decyzjami. Oba światy spotykają ponownie w hali przylotów w Denver. Wiem też na pewno, że zanim Cameron zaśnie długo patrzy na śpiącego House i ma już nie tylko nadzieję, ale i pewność, że to wszystko, może się jakoś dobrze ułożyć. House ją kocha. Powiedział jej to dziś wprost. Ale Cameron wie, że jutro też będzie chciała to usłyszeć na nowo. Cicho szepcze mu do ucha, że też go kocha. To trochę lame, ale przecież ona lubi lame?

Może powinni zostać w Denver? Cameron jeszcze nie wie, że Morgan jest dobrym znajomym House’a – jednym z nielicznych, z którym House nawet po wypadków utrzymał dobre stosunki. Może więc Morgan zaproponuje House’owi pracę i będą razem pracować w Szpitalu Uniwersytetu Colorado? A może po prostu wyjadą gdzieś indziej. Kto wie, może nawet do Europy?

FIN


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Śro 17:32, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
ninka_m
Gość





PostWysłany: Śro 17:41, 21 Paź 2009    Temat postu:

Drodzy Czytacze. Dziekuję Wam z serca za wszystkie komentarze. Mam nadzieję, że fik jako całość Wam się podoba.

Dla mnie jest rodzajem autoterapii. Teraz już sobie będę mogła spokojnie wyobrażać, że House po cichu wysyła sms-y, a Cameron przechodzi swoje dojrzewanie w Górach Skalistych, niczym bohater Manna w sanatorium w Denver. I mogę czekać na finał!

Czytam Was wszystkie i jestem pełna podziwu dla Waszych opowiadań. Piszcie dalej o Cameron i Housie!
Powrót do góry
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:50, 21 Paź 2009    Temat postu:

Jestem po prostu oczarowana!
Bardzo się cieszę, że przeczytałam ten fik, kiedy już są wszystkie części Ninka piszesz niesamowicie, aż się chce zacząć czytać od początku, gdy się już dojdzie do ostatniego rozdziału. Teraz też sobie będę wyobrażać, że House po cichu wysyła smsy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:52, 21 Paź 2009    Temat postu:

Właśnie skończyłam czytać. To jest wspaniałe. Nic nie jest proste ani łatwe, a jednak można pokonać trudności.
I owszem, ja nie widzę ich w PPTH. Uważam, że z dala od tej gęstej i niedobrej atmosfery i House i Cameron poczują się lepiej.
Pogratulować pomysłu i wykonania.

Ninko, żeby mój wen był taki pracowity jak Twój to by Inne i Hameronek zalane były moimi fikami :Lol: Na szczęście nie jest


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzatuunZiioom_
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów (W sercu Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:31, 21 Paź 2009    Temat postu:

Przeczytałem i muszę stwierdzić .
CUDOOOWNY FIK !

Możemy liczyć na jakiś epilog?
*Robi wielkie oczy kota ze shreka* Proszęęę...


Edit: Kawałek notki mi wcieło xd


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez SzatuunZiioom_ dnia Śro 19:16, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:39, 21 Paź 2009    Temat postu:

Pięknie...
Jakie zakończenie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:47, 21 Paź 2009    Temat postu:

Wyobraźnia to wielka rzecz. Uruchamia się w najmniej spodziewanym momencie.

Jak mi teraz.

Dzięki. Twoja autoterapia zadziałała i na mnie.
Mam nadzieję, że nie tylko.
Choć... dla mnie to było inspirujące.
Aż chce się wziąć do roboty i coś napisać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:48, 21 Paź 2009    Temat postu:

Jak już mówiłam wcześniej śliczne, a więc powtarzam śliczne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin