Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Spotkanie [Z, BO]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:28, 25 Gru 2010    Temat postu: Spotkanie [Z, BO]

Gwiazdowy prezent dla Eithne. Z serdecznościami i życzeniami, by Gwiazdka przyniosła Jej spełnienie marzeń.

Spotkanie.
I.
Czuł się jak idiota. Po raz pierwszy w życiu. Ba! Był idiotą! A winien temu Nolan i jego pouczenia wynikające z popapranej wiwisekcji psychologicznej. Dążenie do szczęścia jako podstawa działania, a szczęście ma zapewnić zbliżenie się do ludzi oraz otwarcie na drugiego człowieka. W jego przypadku, na Cuddy. No i otworzył się. Ba, wmówił sobie, że to ktoś wyjątkowo mu bliski. Taaak, w łóżku. Czas pokazał, że poza nim prezentują różne światy i sprzeczne o sobie wyobrażenia. Przepoczwarzył są w imię przetrwania tej jakoby szczęściodajnej relacji do tego stopnia, że bywały chwile, iż czuł się nawet nie jak pracownik na zlecenie i partner na godziny, ale jak podnóżek przy tronie kobiety z administracyjnymi (i nie tylko) ambicjami. Wystarczyło kilka miesięcy takiej egzystencji, by stał się obiektem kpin wszystkich - nawet podwładnego lizusa, który dawno utracił urok niewinnego chłopca, nieszczęśliwego w imię małżeńskiej racji stanu człowieka o dużym nosie i Foremana, będącego teraz już tylko smętnym pomocnikiem szefa. Jakby tego było mało, Wilson bawił się lepiej niż on. I to jego kosztem. Szkoła przetrwania, jaką był rozpad odgrzewanego na krótko i na siłę związku z eks-żoną, ujawniła w Wilsonie głębokie pokłady sarkazmu. Z piewcy związku House’a z Cuddy stał się autorem niekończących się kpin z przyjaciela.

To prawda, miał swoje potrzeby. Niemałe, ale przecież nie był ogierem! Nie w tym wieku. Nie w jego zdrowotnej kondycji! Nie miał ochoty spędzać kolejnego uroczystego wieczoru w gronie rodzinnym Cuddy, u której nagle ujawniły się wzmożone potrzeby nasiadówek z mamusią, siostrami, szwagrami, i kogo tam jeszcze była w stanie przywlec, byle zaprezentować im swojego stałego a znanego w medycznym światku absztyfikanta. Owa męka nie była warta zaliczenia kolejnego numerka albo dwóch. Właściwie to tęsknił za nocnym zaliczeniem DisneyChannel ze szklaneczką burbona, w towarzystwie podpitego Wilsona. Ale przyjacielowi wyrosły skrzydła. Dosłownie, wyfrunął w porze świątecznej z jakąś młodą lasencją na Hawaje, by złapać zdrowej opalenizny 40-letniego dobrze sytuowanego singla.

Ostatecznie udało mu się wmówić Cuddy, że w święta musi odwiedzić swą od lat nie widzianą wiekową matkę. A ponieważ zdesperowana kobieta w wieku około menopauzalnym była w stanie skontrolować jego prawdomówność, nie pozostało mu nic innego niż rzeczywiście wybrać się w podróż. No i z tego wszystkiego utknął na lotnisku w mroźny grudniowy wieczór, bowiem większość lotów z powodu kolejnej w XXI wieku zimy stulecia została wstrzymana. Właściwie, gdyby nie powód z jakiego się tutaj znalazł, byłby całkiem zadowolony. W hallu działał telewizor i całkiem przyzwoicie zaopatrzony bufet, na lot zaopatrzył się w kieszonkowe wydania harlequinów, zawsze też mógł poobserwować współtowarzyszy niedoli.

I wtedy właśnie Ją dostrzegł. Siedziała w sąsiedniej poczekalni. Czytała jakieś kolorowe czasopismo, skupiona przy tym niczym pilna uczennica. Wyglądała pięknie! Jak zwykle zresztą. Wystarczyło spojrzenie na nią, by ogarnął go spokój. Jakby czas się zatrzymał, a wszystko pojaśniało. Ujrzenie jej wydało mu się naturalne i oczywiste. Choć od ostatniej ich rozmowy upłynął ponad rok, poczuł się jakby zawsze była obok niego. Równocześnie zapragnął, by stało się to prawdą. Nareszcie skończyłoby się karmienie go kłamstewkami i prowadzenie z nim idiotycznych gierek. W końcu nie musiałby samemu kłamać i manipulować, by usłyszeć szczere wyznania. Nareszcie mógłby ufać. Oczywiście w granicach normy! Ale takiej prawości potrzebował, takiej prostolinijności mu brakowało, przy takiej uczciwości mógłby w końcu odpocząć.

Tymczasem zamiast podejść i się przysiąść, niczym idiota zastanawiał się, czy to ma w ogóle sens. W przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy stracił chyba nie tylko rozum, ale nawet charakter. W końcu podjął decyzję. Wstał i energicznym krokiem skierował się w stronę sąsiedniej poczekalni. Tylko gdzie się nagle podziała Ona?

II.
Utknęła. Miała przesiąść się na lot do Miami, a zatrzymała ją śnieżyca nad Nowym Jorkiem. Dłużące się wyczekiwanie zabijała lekturą kolejnego kolorowego pisemka, nad którym niemal zasypiała. W pewnej chwili poczuła jakby była obserwowana. Zastygła bez ruchu. Wołała nie natknąć się na żadnego świadka swojego poprzedniego etapu życia. Etapu, który, jak sądziła, definitywnie zamknęła uzyskaniem podpisu Roberta na papierach rozwodowych. Dlatego bardzo ostrożnie spoza czasopisma zerkała na strony. I zobaczyła. Jego. W tamtej chwili chyba zadrżała. Przeraziła ją reakcja na jego widok. Nie po takim czasie. Nie po tym co zrobił, czy raczej czego nie uczynił. Nie po decyzjach, które sama wprowadziła w czyn. A jednak. Nadal miał na nią wyjątkowy wpływ, choć przez lata podejmowała decyzje, także te osobiste, które stanowiły ucieczkę od uczucia do niego jakie w sobie nosiła. Zrobiła to co zazwyczaj. Przy pierwszej okazji, gdy przyuważyła, iż nie spogląda już w jej kierunku, niespostrzeżenie opuściła poczekalnię.

III.
- Rozwód uzależnił cię od nikotyny czy też nabywasz cygara dla nowego partnera?
Drgnęła. Nie spodziewała się, że znajdzie ją w sklepie tytoniowym.
- Obiecałam bratanicy, że w Nowy Rok wspólnie zakurzymy fajkę – odpowiedziała, odwracając się w Jego stronę.
Słysząc to zareagował charakterystycznym półuśmiechem i intensywnym spojrzeniem swoich wyblakłych jakoś błękitnych oczu. Po czym chwycił ją za rękaw i pociągnął w stronę gabloty z fajkami. Chwilę się zastanawiał nim sięgnął po jeden z eksponatów, obejrzał z każdej możliwej strony, w końcu polecił sprzedawczyni, by go zapakowała. Zgrabny pakunek wręczył nieco zdezorientowanej dziewczynie.
- Co dostanę w zamian? Jakiś prezent teraz też mi się należy.
- Chwileczkę, co tu można znaleźć dla kogoś takiego – odparła szybko, rozglądając się wokół. – Szpikulec do lodu?
- Tylko jeśli wręczenie poprzedzi scena z „Nagiego instynktu”.
- Proszę, jak to plotka kłamie. Nawet do Chicago doszła wieść, że seks ci się przejadł od nadmiernego praktykowania.
Wręcz poczuła, że ta riposta go dotknęła. Jakby się skurczył w sobie. Nagle dostrzegła jak bardzo się postarzał od ich ostatniego spotkania. Nie wyglądał na szczęśliwego kochanka ukochanej kobiety. Przeciwnie, pomyślała, że osiągnięty „raj” mu się nie przysłużył.
Niezręczną ciszę przerwało jego zaskakujące pytanie: - Więc co teraz zrobimy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:19, 26 Gru 2010    Temat postu:

Czułam w kościach, że to fik od Ciebie, Eigle! Baaardzo mi się podobał i baaardzo dziękuję za taki prezent.

I naprawdę, fik aż się prosi o kontynuację i pociągnięcie o kilka kroków dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:45, 26 Gru 2010    Temat postu:

Kontynuacja być musi, i kropka. Nie pisze się fajnego początku, żeby go zostawić odłogiem. O.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:55, 26 Gru 2010    Temat postu:

Problem w tym Eith, że nic, dosłownie nic, nie motywuje do kontynuacji. Nie chodzi o wykreślenie Cam ze scenariusza, to można obejść, ale obecny House - mężczyzna nie stanowi inspiracji, jego obecne decyzje, zachowania, krąg towarzyski są nijakie, żeby nie powiedzieć emocjonalnie płytkie. W takiej sytuacji trzeba byłoby wrócić do świata House'a sprzed ponad dwóch lat, aplikując sobie mocną dawkę wspomnień. Problem ze mną jest taki, że choć oglądanie dawnych sezonów nadal bawi i sprawia przyjemność, to po seansie a czasem nawet w trakcie nasuwa porównanie z obecnym stanem serialu i wszystkiego się odechciewa.

A kiedy w Fanvidach pojawi się Gwiazdkowy prezent dla mnie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:05, 26 Gru 2010    Temat postu:

Cytat:
Problem ze mną jest taki, że choć oglądanie dawnych sezonów nadal bawi i sprawia przyjemność, to po seansie a czasem nawet w trakcie nasuwa porównanie z obecnym stanem serialu i wszystkiego się odechciewa.

Tak, tak... Rozumiem to bardzo dobrze. Brakuje motywacji i natchnienia do podjęcia hameronkowego tematu...

Vid pojawi się niedługo, obiecuję. Oczywiście przy pomyślnych internetowych wiatrach...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin