Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Czas cudów

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:17, 09 Gru 2008    Temat postu: Czas cudów

Kategoria: friendship

Zweryfikowane przez Este


Cytat:
Z okazji nagłego przypływu weny i wszechobecnej świątecznej atmosfery coś natchnęło mnie na Wigilijnego fika Za ewentualne literówki i błędy z góry przepraszam.

Z dedykacją dla Wszystkich Hilsonek i życzeniami Hot Hilson Santa

W tym opowiadaniu występują postacie i sytuacje wykreowane przez David'a Shore'a, które są własnością Heel and Toe Films, Shore Z Productions oraz Bad Hat Harry Productions, stacji FOX oraz wytwórni Universal. Nie czerpię korzyści finansowych, ani innych z opublikowanego tekstu.

Enjoy


Czas cudów

– …Jak możesz w to wątpić? Boże Narodzenie to czas cudów. Jeśli już zechciałeś ze mną pogadać, to może uszanujesz mój autorytet i przyznasz mi rację? Zresztą ta rozmowa też chyba o czymś świadczy?

– Na autorytet trzeba sobie zapracować. A to, że z Tobą gawędzę to zupełnie inna sprawa. W końcu genialni lekarze też miewają objawienia, no nie?

– Skoro tak twierdzisz.

– Wracając do tematu. Czas cudów powiadasz. Może jakieś przykłady? I nie wyjeżdżaj mi tutaj ze stajenką. Chcę namacalny dowód. Tu i teraz.

– Proszę bardzo. Uzdrowienie…

– Hej! Nie wcinaj się w nie Swoją dziedzinę! To moje poletko, Ty masz resztę Świata pod kontrolą.

– Niech pomyślę, hmmm…

– Pomogę Ci. Foreman powiedział coś naprawdę śmiesznego? Nie, czekaj… to nie to. Cuddy włożyła golf i workowate spodnie? Nie, to też nie to. Kutner… z resztą, nie trudź się. Tu nawet ja nie potrafiłbym wymyśleć wiarygodnego przykładu.

– Daj mi chwilę…

– Dryńńń, czas minął. Widzisz? Wszystkie znaki na Niebie i Ziemi wskazują na to, że ta Twoja teoria cudów jest do kitu. Nawet sam nie potrafisz przedstawić rozsądnego argumentu „za”. Oh, yeah! Wynik meczu House vs Bóg 1:0. Przegrałeś! Już mówiłem: ja zawszę mam rację – uśmiechnął się pod nosem.

– Jeszcze zobaczymy – burknął do siebie Bóg zacierając ręce.


––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––

Wyjął płytę z odtwarzacza i razem ze słuchawkami schował je do szuflady. Wrzucił do plecaka kilka czasopism i ostatnie wyniki badań pacjenta. Narzucił na siebie płaszcz, zgasił światło i zamknął za sobą drzwi. Na korytarzu kręciło się mniej ludzi niż zwykle. Większość personelu znajdowała się na głównym holu, gdzie kolędy i darmowe przekąski miały wynagrodzić pracę na nocnym dyżurze w Wigilię. House ruszył w stronę wind. Zanim wcisnął guzik z przyzwyczajenia rzucił okiem w stronę gabinetu Wilsona. Co ten kretyn robi w szpitalu o tej porze?

W tym samym czasie Wilson kończył uzupełniać kolejną kartę pacjenta. Powinien skończyć dwie godziny temu, ale dziś wyjątkowo jeszcze bardziej nie spieszył się z powrotem do domu. Każdą rubryczkę wypełniał bardzo starannie. Może powinien zapisać się na kurs kaligrafii? W pewnym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się gwałtownie, Wilson aż podskoczył na krześle i tym samym w rubryce imię rodowe matki powstał piękny, nieczytelny bohomaz.

– House, przestraszyłeś mnie!

– Co tu jeszcze robisz?

– W przeciwieństwie do innych – pracuję!

Wilson był wściekły. To była ostatnia rubryka na tej stronie. Tym razem wypróbowywał styl czcionki pochyły, z naciskiem na wyraziste zawijasy. Styl pochyły bez zawijasów przetestował dwie karty wcześniej. Nie spodobał mu się.

Zawijasy były dużo bardziej gustowne.

– Pracujesz o tej porze? Wilson, nie miałeś dziś nagłych, poważnych przypadków. Dlaczego zostałeś po godzinach?

– Wszystkie moje przypadki są poważne. To onkologia a nie kurort SPA!

– Co się tak ciskasz? Ugryzło cię coś?

Wilson tylko westchnął w odpowiedzi. Potarł skronie, a po chwili schował w dłoniach twarz. Po chwili znów spojrzał w stronę upierdliwego kolegi. To nie było normalne. House przyjrzał się uważniej przyjacielowi. Nie wyglądał dobrze. Był zmęczony, miał podkrążone oczy i smutny wyraz twarzy. Po chwili onkolog sięgnął do kieszeni, wyjął z niej buteleczkę leków i połknął dwie tabletki.

– Co to?

Coś było wyraźnie nie tak. Wilson rzucił House’owi opakowanie.

– Znowu antydepresanty? Wilson, co się dzieje?

Diagnosta usiadł naprzeciwko Jamesa. Przy odrobinie silnej woli można by było zauważyć w jego spojrzeniu troskę. Ale nie dał tego długo po sobie poznać. Wilson uśmiechnął się gorzko.

– Czy to ważne? Przecież cię to nie obchodzi, nie chcesz słuchać jęczenia kolegi.

– Nieprawda. Spójrz na mnie! – House poczekał aż onkolog podniesie wzrok ze swoich butów na niego. – Mylisz się, to jest dla mnie ważne. Widzę, że coś się dzieje. Opowiedz mi o tym.

– Interesuje cię to tylko dlatego, że nie znasz odpowiedzi. Kiedy opowiem ci co mnie trapi, ty wyśmiejesz mnie i sobie pójdziesz, albo wyśmiejesz mnie, obrazisz, a potem sobie pójdziesz. Nie potrzebuję takiej „pociechy”.

– A czego potrzebujesz?

– Kogoś bliskiego – Wilson wypalił bez namysłu.

House siedział milczący i wpatrywał się w przyjaciela. Nie roześmiał się, nie wyszedł z gabinetu. Wilson zaczął się kręcić na krześle i nerwowo pocierać kark. House nie zrobił nic, tylko kiwnął lekko głową na znak, że słucha. I że chce usłyszeć tę historię do końca. James potaknął, odchrząknął i zaczął od nowa.

– Jestem sam House, kompletnie sam. Rodzina jest kilkaset mil stąd, znajomi pozakładali szczęśliwe rodziny. Wszyscy się dziś cieszą, śpiewają i czekają na Świętego Mikołaja. A ja mam na karku trzy nieudane małżeństwa, kilkanaście romansów, jestem niby najbardziej lubianym lekarzem w tym szpitalu, a nie mam z kim spędzić Świąt – wyrzucił z prędkością karabinu maszynowego.

– A ja? – odezwał się cicho diagnosta.

– Ty nie obchodzisz Świąt, nie lubisz tej całej atmosfery.

– Od kiedy to ty obchodzisz Boże Narodzenie?

– A co to za różnica? Gwiazdka, Chanuka, święto druidów, wyznawców różowych słoników czy innego badziewia. Jakimś cudem większość ludzi na ziemi świętuje. Robi to z najbliższymi. Ja nie mam z kim. I to mnie dołuje.

House wzdrygnął się na słowo „cud”, ale nie skomentował tego. Wolał nie mieszać Wilsona w swoje osobiste rozmowy z Bogiem. Nawet tak wyrozumiały przyjaciel jak on mógłby zareagować przesadnie i wtedy Święta spędziłby w kaftanie bezpieczeństwa dwa piętra niżej. Nie potrafił zdobyć się na jakąś wyjątkowo ciętą ripostę. Alternatywą była szczerość.

– Pizza i piwo przed telewizorem jest chyba lepsze, niż siedzenie w pustym gabinecie?

– Nie dzisiaj – Wilson spojrzał na niego i potrzasnął głową. – Nie chcę się upić i gadać o tym, jak żałosne jest nasze życie. Nie dziś.

Siedzieli tam milcząc przez kilka minut. W końcu House wstał, poprawił kołnierzyk i położył dłoń na klamce. Odwrócił się do Wilsona.

– Nauczę cię grać na fortepianie kolędę – jaką sobie tylko wybierzesz.

– Żydzi nie grają kolęd.

– No to jakiś utwór Rage Against the Machine, jak wolisz.

– A to da się zagrać na klawiszach?

– Czemu nie? Przy odrobinie silnej woli…

Wilson zaśmiał się cicho. House widział niezdecydowanie w jego oczach, więc mówił dalej: – Obiecuję, że nie będę smęcił o tym, że życie jest do dupy. I tobie też nie pozwolę. Dopilnuję tego, zobaczysz.

James jeszcze raz spojrzał w jego stronę. Nie zobaczył drwiny, podstępu ani litości. Zobaczył po prostu House’a – swojego najlepszego przyjaciela.

– Ale kupimy jakieś prawdziwe jedzenie? Nie mam ochoty na odgrzewaną chińszczyznę – podniósł się z fotela.

– Jeśli tylko nie ugotujesz jakiegoś paskudztwa, to czemu nie.

– Nie schlejesz się pół godziny po przyjściu do domu i nie będę musiał taszczyć się pijanego do łóżka? – zdejmował swój płaszcz z wieszaka.

– Chyba, że lubisz niegrzeczne zabawy – zaśmiał się House. Wilson tylko pokręcił głową z politowaniem i podszedł bliżej przyjaciela.

– Naprawdę pozwolisz mi zagrać na swoim fortepianie?

– „Zagrać”, to chyba za dużo powiedziane – jak na twoje zdolności – ale tak, pozwolę ci. Ba, nawet cię nauczę – odpowiedział z teatralnym westchnieniem i miną nr 17 pt: ach, jaki ja jestem wspaniałomyślny.

Wilson zawahał się. Chciał najpierw coś powiedzieć, ale wiedział, że TYM razem House na pewno by go wyśmiał. Uśmiechnął się więc tylko, przysunął jeszcze bliżej i mocno objął przyjaciela ramionami.

Diagnosta z początku stał jak sparaliżowany, nie mogąc wydusić słowa ani zrobić żadnego ruchu. Przyjaźnili się od kilkunastu lat, ale jeszcze nigdy wcześniej się nie obejmowali. Wilson czuł spięte ciało przyjaciela pod swoimi palcami, ale nie odsunął się. Prawdę mówiąc przysunął się jeszcze bliżej obejmując go mocniej, odnajdując niesamowitą ulgę i spokój w tym uścisku. House milczał. Bronił się jeszcze przez chwilę, ale w końcu dał za wygraną.

Powoli jego dłonie powędrowały na plecy onkologa, obejmując go delikatnie w pasie. Kiedy usłyszał przy swoim uchu cichy pomruk zadowolenia i poczuł, że palce Wilsona zaciskają się bardziej na jego plecach, przestał się już opierać i dał się ponieść tej chwili. Przycisnął przyjaciela mocno do siebie i wtulił się w niego. Jego miękkie włosy łaskotały go w policzek. Jego oddech, który czuł na swojej szyi przynosił mu ukojenie. Oddychał głęboko wdychając jego zapach. Trwali tak tylko kilka chwil, ale im wydawało się to całą wiecznością. W końcu Wilson usłyszał słowa, których nie słyszał od bardzo dawna, a których tak bardzo potrzebował:

– Dobrze, że jesteś.

House odsunął się od przyjaciela. Wbrew temu co sądził nie poczuł się nieswojo. Nie był ani zawstydzony, ani zakłopotany. Nie ucierpiał też na tym jego autorytet, ani wizerunek silnego, stanowczego i surowego lekarza. Poczuł się dobrze. Poczuł się szczęśliwy. Oddał tabletki Wilsonowi, a ten wrzucił je do kosza na śmieci. House pokiwał głową.

– Chodźmy już, bo zamkną nam wszystkie sklepy – zaśmiał się z nutką marudzenia. Wilson tylko wywrócił oczami, nacisnął na klamkę i wyjął klucze z kieszeni. Wyszli z gabinetu, Wilson zamknął drzwi, a House przywołał windę.

––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––

– Przegrałem, tak? Czy House okazujący swoje ludzkie uczucia może być dobrym przykładem cudu? To przebija chyba Cuddy, Foremana i całą resztę razem wziętych, nie sądzisz?

– To była twoja sprawka? Wilson, gabinet, moja reakcja?

– Masz wolną wolę. Zaaranżowałem co nieco, ale to Twoja zasługa – zrobiłeś to co chciałeś zrobić.

– Czy Ty dasz kiedyś za wygraną?

– A jak sadzisz?

– Jesteś bardziej uparty ode mnie!

– Myślałeś, że uczeń prześcignie mistrza?

– Czy ja wiem? Może masz rację…

– Zawsze mam rację.

– Niech ci będzie.

– To jak, przyznasz mi punkt?

– Za co? Przecież to nie Twoja sprawka…

– Nigdy nie mówiłem, że to ma być moja sprawka. Cud to cud, nie ma swego twórcy. Dlatego nazywamy go cudem.

House zaśmiał się cicho. Przesunął ręką w powietrzu, tak jakby chciał coś zmazać. Po chwili nakreślił palcem – H vs G: 1:1. Usłyszał jakby gdzieś z oddali serdeczny śmiech, poryw wiatru za oknem i wszystko umilkło. Po chwili dało się słyszeć już tylko ciche chrapanie dobiegające z jego salonu. Wilson przewrócił się na kanapie, coś zamruczał i znów zapadł w spokojny sen.

House przeciągnął się w łóżku, zakopał pod ciepłą kołdrą i zamknął oczy. Przegrał, ale tym razem jakoś zbytnio się tym nie przejmował. Poczciwy z Niego staruszek, a niech mu będzie! Wyszeptał cicho:

– Boże Narodzenie to czas cudów…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Este dnia Pią 13:55, 02 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:44, 09 Gru 2008    Temat postu:

1:1? To niemożliwe! House nigdy by się na to nie zgodził... Co też Wilson musiał mu zrobić? xD

Stwierdzenie: 'I nie wyjeżdżaj mi tutaj ze stajenką.' - przebija wszystko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:57, 09 Gru 2008    Temat postu:

pewnie tak . te dialogi jako przerewniki są świetne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:02, 10 Gru 2008    Temat postu:

majstersztyk ;d

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eletariel
Elf łotrzyk


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:40, 10 Gru 2008    Temat postu:

"– A co to za różnica? Gwiazdka, Chanuka, święto druidów, wyznawców różowych słoników czy innego badziewia." Moje ulubione zdanie^^
a cały fik- po prostu boski...taki nastrajający pozytywnie do życia:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:12, 10 Gru 2008    Temat postu:

Awww... ^^
Zrobiło mi się tak warm & fuzzy po przeczytaniu tego. Aż bym chciała teraz wpakować się pod ciepłą kołderkę z kubkiem kakao i poczuć tą świąteczną atmosferę. Tylko śniegu mi brakuje.
A tekst o SPA mnie zrzucił z krzesła XD Boskość ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:10, 10 Gru 2008    Temat postu:

Dzięki ludziska za komenty Miło mi, że się spodobało.

Pino, jak to niemożliwe? W końcu to czas cudów, no nie? A Wilson akurat wyjątkowo "nic" mu nie zrobił. To grzeczny fik, tym razem obyło się bez żadnych perwersji

motylku, ceone dziękuję

eletariel dzięki raz jeszcze. Wyznawcy Różowych Słoników to jest to

Foxglove zrobiłaś mi smaka na kołderkę i ten kubek ciepłego kakao, mniamciu *oblizuje się*. Żeby jeszcze Święty Mikołaj postarał się, żeby pod tą kołderką znalazł się też House, mrrrauuu... Ale ciii, ja nic nie mówiłam O śniegu rzeczywiście zapomniałam, ale to przez tą pochmurną pogodę Jakoś tak wyleciało mi z głowy, że zimą, zwłaszcza w Święta powinien padać śnieg Ale nadrobię to później, w którejś z kolejnych części "Długiej drogi...".

Jeszcze raz wielkie buziaczki za komentarze

Pozdrawiam
Este


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Este dnia Śro 21:13, 10 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malena
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lip 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lodowca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:21, 10 Gru 2008    Temat postu:

Mcysia! *grozi palcem*
Ładnie to tak nie czekać na moją odpowiedź, coooo? Bad girl!

A propos fika - strasznie słotaśno-świąteczny. Może i dobrze, bo w grudniu hilsonce też się coś od życia należy. Zauważyłam, że pozmieniałaś co nieco w stosunku do wersji zerowej, ale to i lepiej, bo ta wersja podoba mi się bardziej.
"I nie wyjeżdżaj mi tutaj ze stajenką" jest chwilowo moim ulubionym tekstem. Na błędy wyjątkowo nie patrzyłam, chociaż swoim zwyczajem zgubiłaś gdzieś przecinek o ile się nie mylę

buziaki
Malenka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:52, 10 Gru 2008    Temat postu:

Siema Malenka
Wiem - I'm just a very bad girl, sometimes Ostatnio strasznie się zrobiłam niecierpliwa. Ale poprawię się, obiecuję *łypie szczeniaczkowymi oczkami i częsuję Nutelką w ramach przekupstwa*

Taka mała odmiana słitaśno-świąteczna czasem się przydaje. Przy moim ostatnio częstym depresyjno-zamulaszczym nastroju to i tak największy cud, że coś takiego wykiełkowało w mojej głowie

Nie wiedziałam, że motyw stajenki będzie cieszył się taką popularnością Ale skoro się podoba, to tym bardziej jest mi miło. Kwestię przecinków i literówek może przemilczmy

Pozdrowienia i całuski
Este, zwana Mcytką


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:27, 13 Gru 2008    Temat postu:

Bardzo, bardzo ładne. Osobiście podzielam pogląd House'a dotyczący Świąt, z tym dodatkiem, że już pierwszego grudnia dopada mnie czarna depresja, która tylko pogłębia się do Wigilii, by tam osiągnąć rozmiary Rowu Mariańskiego. No, ale to nie o tym. Fik!

Bardzo ładny i ciepły. W sam raz na zimo... tfu, jesienny, grudniowy wieczór. Podobają mi się rozmowy House'a z Bogiem. Ale o wiele bardziej podoba mi się rozmowa, właściwie cała scena House/Wilson w gabinecie Jima. Optymistycznie nastawia, można powiedzieć, że daje... mhm, nadzieję na to, że - mimo wszystko - ktoś tam dla nas jest, że nie jesteśmy sami. Że komuś zależy i że będzie lepiej. Jeśli nie od razu to w końcu. Ale będzie i ta osoba tego dopilnuje.

Opowiadanie z takim przesłaniem bardzo mi się przydało. Dziękuję za nie. Bardzo.
Kat.

P.S. Kilka przecinków brakuje i dwa błędy wyłapałam:
Cytat:
– Nie prawda.

"Nieprawda", łącznie.

Cytat:
House widział niezdecydowanie w jego oczach, więc mówił dalej –: Obiecuję

Najpierw powinien być dwukropek, później pauza dialogowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:35, 14 Gru 2008    Temat postu:

Dzięki Kat, błędy poprawione.

Cieszę się, że opowiadanie poprawiło Ci nastrój

Co do scenki w gabinecie:
Katty B. napisał:
Optymistycznie nastawia, można powiedzieć, że daje... mhm, nadzieję na to, że - mimo wszystko - ktoś tam dla nas jest, że nie jesteśmy sami. Że komuś zależy i że będzie lepiej. Jeśli nie od razu to w końcu. Ale będzie i ta osoba tego dopilnuje.

Napisałam tego fika będąc w dość depresyjnym nastroju. Sama chyba potrzebowałam takiej nadziei. Myślałam, że przelanie moich smutków i niepewności na papier mi pomoże. Niestety, coraz częściej dochodzę do wniosku, że takie rzeczy to tylko w fikach Że taka relacja, jak między Housem a Wilsonem jest zbyt wyjątkowa, żeby przytrafić się w rzeczywistości.
Ale - tak jak napisałaś - mimo wszystko trzeba mieć nadzieję. A może wtedy ten wyjątkowy Ktoś sam nas odnajdzie. I postara się o to, żeby było lepiej.

Tego Wam wszystkim Hilsonkom życzę na Święta

Pozdrawiam
Este


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:20, 14 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
Że taka relacja, jak między Housem a Wilsonem jest zbyt wyjątkowa, żeby przytrafić się w rzeczywistości.

Nie jest. Znaczy jest, ale nie jest. Może się przytrafić, trzeba tylko na nią poczekać. *hugs Kallie*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kallien
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:04, 14 Gru 2008    Temat postu:

offtop! ^^
Katty B. napisał:
Może się przytrafić, trzeba tylko na nią poczekać. *hugs Kallie*

Popieram

Co do fika - czytałam go trochę czasu temu [dokładnie kiedy, nie jestem w stanie powiedzieć, ostatni tydzień spędziłam pod znakiem choroby, więc moje odczuwanie czasu może być nieco zaburzone.], ale podobał mi się.
Jest ładny, ma pomysł, ale... tamta akcja między chłopcami to był taki prawie romansowy kawałek. Zwłaszcza tekst o zaprzestaniu opieraniu się i poniesieniu się chwili. Porn! xD I to w moim oczach właściwie jedyny minus (: [Wszelkie nawiązanie do love!Hilsona to dla mnie coś dziwnego - no offence (: ]

Este napisał:
– Dryńńń, czas minął. Widzisz? Wszystkie znaki na Niebie i Ziemi wskazują na to, że ta Twoja teoria cudów jest do kitu. Nawet sam nie potrafisz przedstawić rozsądnego argumentu „za”. Oh, yeah! Wynik meczu House vs Bóg 1:0. Przegrałeś! Już mówiłem: ja zawszę mam rację – uśmiechnął się pod nosem.

Ten moment jest boski. Totalny iLove.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kallien dnia Nie 18:27, 14 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:38, 14 Gru 2008    Temat postu:

Kallien napisał:
to był taki prawie romansowy kawałek. Zwłaszcza tekst o zaprzestaniu opieraniu się i poniesieniu się chwili. Porn! xD

No coś Ty! To takie niewinne przecież Tamtej "akcji" do prawdziwej "akcji" jeszcze bardzo daleko Fakt, wyrwane z kontekstu to nie brzmi "tylko" przyjacielsko, ale zapewniam z całego serca, że romans tym razem nie wisi w powietrzu.

Cytat:
Ten moment jest boski. Totalny iLove.

Bo House ma zawsze rację

Dzięki za komentarz i ciepłe słowa. Buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:16, 19 Lut 2009    Temat postu:

Najpierw się trochę poprzyczepiam:

Cytat:
Wilson aż podskoczył na krześle i tym samym w rubryce imię rodowe matki powstał piękny, nieczytelny bohomaz


powinno być nazwisko

Cytat:
Nie schlejesz się pół godziny po przyjściu do domu i nie będę musiał taszczyć się pijanego do łóżka?


cię

A co do opowiadania... śliczne
Najpierw padłam przy rozmowie House'a z Bogiem. HOUSE który rozmawia z Bogiem xDDDD
Stajenka była zabójcza.
Cuddy w golfie... nie... P
Przyjacielski uścisk... słodkie... ale jak dla mnie to już zdecydowanie pod romantyczny uścisk podchodziło P

Generalnie na plus )

Pozdrawiam
g


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin