Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Czasem. Zawsze. [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:20, 23 Gru 2009    Temat postu: Czasem. Zawsze. [M]

Cześć Mam lekką tremę - mój pierwszy post i od razu opowiadanie. Ale postanowiłam je tu wrzucić, bo nie chciałabym, żeby tylko leżało mi na dysku. Nie odzywałam się dotąd na forum, ale sporo i regularnie czytałam.
W ficku jest ewidentny slash, ale sceny erotyczne są w zasadzie tylko wspomniane, stąd taka a nie inna klasyfikacja wiekowa. Jeśli ktoś uzna, że jest za niska, zmienię, oczywiście.
Mam nadzieję, że daje się czytać

Kategoria: love

Zweryfikowane przez Pirania

House przychodził i odchodził kiedy chciał.
Czasem stawał w drzwiach, jakby niepewny, czy nie zostanie zaraz wyrzucony. Przed przestąpieniem progu w zabawny sposób najpierw zaglądał, rozglądał się, wreszcie robił pierwszy krok - stukot laski - dostawiał nogę - zatrzymywał się - Wilson robił zachęcający ruch ręką - kolejny krok - kolejny stuk - dostawienie - stuk - dostawienie. Obrót. Zamknięcie drzwi. Obrót. Twarzą w twarz. House nie patrzył Wilsonowi w oczy. Rozglądał się po ścianach, jakby przyszedł po raz pierwszy oglądać nowe mieszkanie. Zerkał niepewnie na przyjaciela - i znów uciekał wzrokiem. Potem siadali i oglądali jakiś serial. Albo jedli to, co Wilson akurat przygotował. Albo grali w karty. Niemal bez słowa. Czasem rozmawiali. A potem powoli - Wilson zawsze pierwszy - dotykali się - a potem były tylko dłonie - usta - nagie ciało przy nagim ciele - ręka House'a na wpół świadomie zasłaniająca chore udo - jęk - krzyk - jęk - usta - i wszystko, wszystko, wszystko.
Tak było czasem. Rzadko.
Częściej House wchodził bez zaproszenia i zanim Wilson zdążył powiedzieć cokolwiek - "Witaj" lub "Wynoś się" - podchodził - napierał całym ciałem - nie dawał możliwości reakcji - niemal zdzierał ubranie - ciągnął na kanapę - laska już dawno odrzucona w kąt - krok od brutalności - Pieprz mnie - dotyk według własnego uznania - gwałtowne, chaotyczne ruchy - krzyk - krzyk - krzyk. A potem House siadał, i, nie patrząc na przyjaciela, zaczynał się ubierać. Wstawał, kulejąc szedł po laskę - i wychodził z pokoju. Czasem by zabrać piwo z lodówki i usiąść na kanapie. Wtedy Wilson zazwyczaj dołączał do niego po chwili - i wspominali ani słowem o tym, co przed chwilą się wydarzyło. A czasem po prostu wychodził z domu. I Wilson wiedział, że nie należy mu przeszkadzać. Wiedział, że House odezwie się wtedy, gdy będzie na to czas. Być może następnego dnia w szpitalu, zabierając mu lunch. A być może po dwóch dniach. A może po tygodniu.
Wilson czasem zastanawiał się, którego House'a woli. Nie wiedział. Nie mógł się zdecydować. Ale był pewien jednego - znał prawdziwego House'a, takiego, jakiego nie znał nikt inny. W szpitalu House był złośliwy i cyniczny - i to też był prawdziwy House. Ale potem, w mieszkaniu Wilsona, pojawiał się House kompletnie nad sobą nie panujący - lub House niepewny, niemal nieśmiały. Niemal delikatny, myślał Wilson czasem z lekkim uśmiechem, wiedząc, jak kolosalnie głupi to oksymoron. Ale w żadnym razie nie był to House udawany. Zawsze najprawdziwszy z prawdziwych. Wilson to doceniał. Wiedział, że poznał takiego Gregory'ego House'a, jakiego przed nim znała chyba tylko Stacy. Ale pomiędzy Housem a Stacy padły te magiczne, śmiertelnie niebezpieczne, nieszczące dwa słowa. Dwa słowa, które nigdy nie padły i miały nigdy nie paść między Wilsonem i Housem. Nie mogły paść.
W zasadzie Wilson nie wiedział, dlaczego. Wyczuwał tylko instynktownie, w przebłyskach intuicji, że nie można do tego dopuścić. W błysku w oczach House'a, w dotyku jego rąk, w mokrości jego ust wyczuwał groźbę. Wyczuwał gniew, ból. Wyczuwał strach. Przed całym światem, z Wilsonem włącznie.
Nie przeszkadzało mu to. Bo House umiał swój strach przed nim opanować na tyle, by być przy nim prawdziwy.
Czasem Wilson mimo wszystko żałował. Że nie spotkali się w jakiś innych okolicznościach. Że nie byli młodsi. Że nie byli parą naiwnych młodych chłopiąt, zakochanych w sobie do szaleństwa, pieszczących się w ciemnej uliczce, bojących się, by rodzice nie odkryli ich dziwnej, nienormalnej, więzi. Że byli tylko parą facetów w średnim wieku, po przejściach, nie mających w życiu wiele więcej prócz siebie nawzajem - a jednocześnie mających tak wiele poza sobą.
Czasem obserwował, jak House po prostu zapatruje się w przestrzeń. Wilson był w stanie wtedy patrzeć na niego tylko przez moment, potem musiał odwrócić wzrok. On, który pół życia spędził na mówieniu ludziom, że za najwyżej kilka miesięcy czeka ich śmierć, nie mógł patrzeć na swojego przyjaciela. Bo czasem, czasem, w twarzy Grega odbijało się czyste cierpienie. A Wilson milczał. Musiał milczeć. Gdyby House wiedział, że Wilson wie, wyszedłby i nigdy nie wrócił.
Wilson grał w tę grę według reguł House'a.
Czasem House przychodził. Zawsze przychodził i odchodził kiedy chciał.
A Wilson się na to godził. Zawsze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pirania dnia Śro 18:06, 23 Gru 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:38, 23 Gru 2009    Temat postu:

Oh, twoje pierwsze opowiadanie? W pierwszym poście? Świetnie
Ej, to grono Hilsonek powiększa się w zastraszającym tempie, a tu oto mamy kolejną genialną pisarkę dołączającą do naszego grona
Kilka błędów, naprawdę, jakiś drobnych, nie mam czasu wypisywać. Może kiedy indziej
W każdym razie, super pomysł, pełny kanon
No może nie tak pełny, ale zgodność jest, nie to co u mnie
Weny! Bo jestem ciekawa jak twój talent będzie się rozwijać

EDIT: Czy ty też uważasz, że nadużywam tej minki?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Śro 17:39, 23 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:11, 23 Gru 2009    Temat postu:

Ha, Hilsonką jestem od zawsze, bo to dla mnie najciekawsza relacja w tym serialu^^ Kobiety jakoś tak się przewijają, a Wilson jest niezawodny!
Co do kanonu, to bardzo mi na tym zależało- bo jakoś nie kupuję "żyli długo i szczęśliwie" w wykonaniu tych dwojga (to nie jest zarzut! bardzo lubię ficki z takim zakończeniem, zwłaszcza jak są dobrze napisane), po prostu kiepsko mi idzie wyobrażenie ich sobie w takiej sytuacji. House jest dla mnie na tyle pokręcony, że nie stworzyłby normalnego, zdrowego związku i bardzo chciałam napisać coś, co by to pokazywało. Ale nie wykluczam, że kiedyś napiszę tekst z cyklu "żyli długo i szczęśliwie" ^^
A minka jest super, to czemu jej nie nadużywać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:13, 23 Gru 2009    Temat postu:

Po pierwsze witamy wśród Hilsonek^^
Jak zauważyła Atris coraz wiecej nas tu

Naprawdę ładnie napisana minaturka.
Wilson jest sobą, House sobą... so... I'm happy (ostatnio zaczęto to mówię )

Wena do tworzenia kolejnych hilsonkowych ffow


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:14, 23 Gru 2009    Temat postu:

Długo i szczęśliwie to ja baardzo lubię czytać. To tak poprawia humor, jak nic innego
Ale osobiście, lepiej mi się pisze death!ficki i angsty


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:30, 23 Gru 2009    Temat postu:

Cześć! ^^

Świetny debiut, jak już dziewczyny napisały pełen kanon, i strasznie intrygujące (i bardzo dobrze tu pasujące) opisy ich spotkań. I technicznie (myślniki, które dynamizują tekst) i treściowo (zestawienie dwóch zupełnie różnych zachowań).
Moja wyobraźnia Cię lubi

No, to czekamy na następne teksty


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 22:35, 23 Gru 2009    Temat postu:

Witamy wśród swoich!

Wspaniały debiut! Naprawdę czytałam z zapartym tchem. Bardzo przyjemnie i miło
Ma w sobie to coś
Byle tak dalej!

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 4:48, 24 Gru 2009    Temat postu:

hmmm... hmm... hm...

to ja już bym wolała tego fika "I żyli długo i szczęśliwie", jeśli nie masz nic przeciwko... Bo moim zdaniem House jest zbyt pokręcony na normalny, zdrowy związek z kobietą, ale z Wilsonem dałby radę Tzn do normalnego, zdrowego zwązku dużo by temu tworowi brakowało - byłaby to po prostu ich głupia, popieprzona przyjaźń, tyle że z dodatkiem seksu, który nie kończyłby się na zaspokojeniu cielesnych potrzeb, ale nadawałby ich relacji nowy wymiar, którego nie musieliby się obawiać i negować jego istnienia Gadam jak potłuczona, co?

to - reasumując - fik nie w moim guście (i muszę poszukać sobie czegoś sweet przed snem), ale styl masz świetny, a era w Twoim wykonaniu daje wyobraźni pole do popisu Weny życzę (oraz wiary w możliwość udanego związku chłopaków ) No i witam w gronie Hilsonek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 4:49, 24 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:43, 24 Gru 2009    Temat postu:

Nadal uważam, ze House nie jest zdolny... wróć, na pewno nie byłby zdolnby przed 6 sezonem, czyli terapią... stworzyć udanego związku, takiego "na poważnie". A ja pisałam ten tekst niemal rok temu, nie dość, że przed 6 sezonem, to jeszcze 5 się nie skończył i nawet Huddy dopiero raczkowało I myślę, że tamten House, sprzed 6 sezonu, po prostu nie zniósłby na dłuższą metę związku, który nie sprowadzałby soę do zaspokajania cielesnych potrzeb, uciekałby po prostu (Stacy dała mu mocno po łbie na mój gust). No, ale tu już lecę mocno w offtop, ale będę bronić mojej wizji Niemniej lubię czytać teksty z happy endem, chociaż dla mnie często trącą powtarzalnością.

Ach, nawiasem mówiąc, uwielbiam "all I want for Christmas is Hilson sex". Jak to mówią, you made my day


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:31, 31 Gru 2009    Temat postu:

A teraz Huddy tak się rozbrykało, że nawet Huddzinki uciekają w popłochu...
Nie no, w dysputę na temat "terapii" wolę się nie wdawać, bo żadnej terapii moje pół-fachowe oko nie widziało. A to, co było między House'em a Lydią to nie była miłość, tylko niewłaściwa interpretacja uczuć wywołanych znalezieniem się w ekstremalnej sytuacji (tak głosi jedna z teorii psychologii społecznej i tego się będę trzymać) - jako że sytuacja Lydii była mniej ekstremalna, to się kobieta otrząsnęła po przygodzie na krzesełku, a House potrzebował na to trochę więcej czasu

Zgadzam się z Tobą w tym, że House by uciekał - ale Wilson by go dogonił i sprowadził z powrotem

Co do powtarzalności - wszystko się powtarza I happy endy, i sad endy, i fiki w których House dąży jedynie do cielesnego zaspokojenia, a Wilson mu na to pozwala, bo taki już ma charakter Chociaż moim zdaniem z happy endami wiąże się najwięcej możliwości

Cytat:
Ach, nawiasem mówiąc, uwielbiam "all I want for Christmas is Hilson sex". Jak to mówią, you made my day

dzięki Wahałam się między tym, a "all I want is Wilson's butt", ale przecież gdyby był sex, to i tamto by się znalazło

PS. Tutaj, tzn w FF Hilson, za offtopy nikt nikogo nie prześladje, więc śmiało


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin