Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Co zdobi człowieka [2/2]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:53, 24 Sty 2013    Temat postu: Fic: Co zdobi człowieka [2/2]

Kategoria: love

Zweryfikowane przez Richie117


Cytat:
okej, a więc jest taka sprawa -

właśnie stuknęło mi 5 latek na Horum, a to jest mój 5ciotysięczny post

Z tej drobnej okazji wyciągnęłam wenę spod kanapy i zmusiłam ją do popracowania nad tym zbiorkiem drabblo-ficzków Jak widać wena nie paliła się do współpracy, przez co takie maleństwo musiałam podzielić na dwie części Baciki dla weny mile widziane!

(Swoją drogą, mam nadzieję, że dzięki temu ta moja rozleniwiona wena się rozrusza i wreszcie zechce zabrać się do zaległych tłumaczeń ;p )

Enjoy!




Notka od tłumaczki dla niezaznajomionych z twórczością hwshipper:
Autor(ka) większość swoich fików opiera na stworzonej przez siebie przed laty timeline, która obejmuje 20lat znajomości chłopaków, począwszy od ich pierwszego spotkania w czasach studenckich. W universum hwshipper House i Wilson pozostają friends with benefits (a czasem nawet więcej) i nie przeszkadzają im w tej relacji żony Wilsona, Stacy ani Amber, ani kilka fikowych przelotnych romansów, które stworzył(a) hwshipper
Z czystym hilsonowym sumieniem polecam resztę fików tego autorstwa, do znalezienia na profilu FFN.



Tytuł: Co zdobi człowieka: Pięć razy, kiedy Wilson zakładał ciuchy House'a (i jeden raz, kiedy tego nie robił) ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: hwshipper


1. Pedantyzm

House niechętnie otworzył oczy, budząc się z [link widoczny dla zalogowanych] drzemki, kiedy poczuł pod sobą drgnięcie materaca, wywołane przez Wilsona, który akurat opuszczał nogi z łóżka na podłogę.
- Tak szybko uciekasz? - zapytał.

- Właśnie przespaliśmy dwie godziny, House, a jest środek dnia. - Wilson wyciągnął rękę, żeby podnieść z łóżka swój t-shirt i skrzywił się z obrzydzeniem. - Fuj. Urgh! - Rozprostował palce, jednak t-shirt wcale nie spadł na podłogę, tylko zawisł bezwładnie, skutecznie przylepiony do jego dłoni. - Nie mogę się w to ubrać!

- Jesteś studentem. Nie możesz sobie pozwolić na bycie pedantem. - House leniwie zmienił pozycję, przypominając sobie, jak dwie godziny wcześniej spuścił się prosto na zmięty w kulkę t-shirt Wilsona, zadowolony z tego, że uniknął trafienia w prześcieradło. Wilson, jęcząc i wchodząc w House'a raz za razem, był zbyt zaprzątnięty własnym orgazmem, żeby to zauważyć.

- Pragnienie przestrzegania zasad higieny to nie pedantyzm - sprzeciwił się Wilson.

- Masz założyć ten t-shirt tylko po to, żeby zejść trzy piętra z mojego pokoju do twojego - zauważył House. - Niczym się od tego po drodze nie zarazisz.

- Nie założę go w takim stanie! - Wilson czystą ręką złapał za czysty kawałek t-shirta, żeby oderwać go od swojej dłoni, dokładnie wytarł lepką dłoń czystym kawałkiem materiału i upuścił go na podłogę. Następnie podniósł inną część garderoby, która leżała tuż obok niego na łóżku - pogniecioną czarną koszulkę z psychodelicznym czerwonym deseniem.

- Hej! - krzyknął z oburzeniem House, gdy Wilson wciągnął koszulkę przez głowę.

- Oddam ci ją. - Wilson wstał, a House gwałtownie zaczerpnął powietrza. Wilson ciągle był goły od pasa w dół, a t-shirt zakrywał tylko połowę jego tyłka. Gdy pochylił się, by podnieść z podłogi swoje jeansy, przedstawiał tak rewelacyjny widok, że penis House'a uznał nagle, iż dwie godziny to całkiem wystarczający czas, by odzyskać siły i był gotów na trochę więcej akcji.

- Nie tak szybko, Jimmy - odezwał się House, po czym nachylił się, by złapać Wilsona za koszulkę.


2. Przegrany zakład

- Wiem, że oszukiwałeś, House. Nie potrafię się tylko połapać, jak to zrobiłeś. - Wilson ze wstrętem cisnął karty na stolik. Podniósł swoją szklankę i dopił resztkę burbona.

- Hej, wypraszam sobie! To była uczciwa wygrana! - House uśmiechnął się radośnie i skinął na hotelowego barmana, bezgłośnie prosząc o następną kolejkę. - A zatem, przegrałeś zakład... - Postukał palcem w podbródek, udając zamyślenie. - Podczas jutrzejszej konferencji masz być ubrany w moje ciuchy. Na wszystkich posiedzeniach.

- Och, proszę. - Wilson zakrył dłonią oczy. - Nie mogę założyć twojej marynarki ani twoich spodni. Nie będą na mnie pasować. A poza tym, sam będziesz ich potrzebował. Ty też masz do wygłoszenia referat.

House musiał przyznać, że to wszystko prawda.
- Okej, możesz włożyć własny garnitur, ale całą resztę weźmiesz ode mnie. Założysz tę niebieską koszulę - demonstracyjnie pociągnął się za kołnierzyk - i ten krawat, który przywiozłem ze sobą. Ja i tak nie chciałem ich zakładać.

- Wydaje mi się, że to tak czy siak jest mój krawat. To znaczy był, dawno, dawno temu... W porządku, umowa stoi.

Następnego dnia House czerpał wielką, sekretną przyjemność z oglądania Wilsona, który wygłaszał swój poważny konferencyjny referat, mając na sobie niebieską koszulę. W sali było gorąco, więc gdy Wilson zaczął odpowiadać na pytania, zdjął marynarkę, odsłaniając koszulę House'a w jej całej wspaniałości. Z powodu dużego rozmiaru koszula była na niego trochę za luźna, i raz czy dwa Wilson dotykał nerwowo kołnierzyka i mankietów, najwyraźniej nie czując się w niej do końca swobodnie.

House czerpał jeszcze większe zadowolenie ze świadomości, że Wilson ma na sobie również jego bieliznę.


3. Zguba

- Nie rozumiem, jak linie lotnicze zdołały dowieźć tutaj twoją torbę, a mojej nie - stwierdził zdegustowanym tonem Wilson, idąc razem z House'em przez terminal lotniska w stronę wyjścia. Było późno, a oni obaj byli zmęczeni. - Obydwie torby zostały odprawione razem, więc jakim cudem moja mogła się zgubić, a twoja nie?

- Moją torbę chroni tajne zaklęcie - odparł House. - Tak czy siak, przestań narzekać. Jutro możesz kupić sobie nowe ubrania i zażądać zwrotu pieniędzy od firmy ubezpieczeniowej.

- Yeah, kupowanie ubrań to mój wymarzony sposób na rozpoczęcie tych wakacji.

- Przecież kochasz kupować ubrania - odparował House. - Tylko udajesz, że tak nie jest.

Wilson zignorował tę uwagę. - A w międzyczasie muszę chodzić w tych obrzydliwie przepoconych rzeczach, które miałem na sobie przez cały siedmiogodzinny lot.

- Jeśli masz zamiar dalej tak marudzić, to chyba mógłbym ci pozwolić przebrać się w coś mojego. - House westchnął głośno, po czym ściszył głos i mruknął: - Jeżeli w hotelu zrobisz mi loda.

Wilson prychnął i zatrzymał się. House też przystanął i spojrzał pytająco na Wilsona, który również ściszył głos i szepnął: - Akurat. To ty możesz mi zrobić loda.

House pokręcił głową z udawanym oburzeniem. - Ja już wyświadczam ci przysługę!

- Nie, to ja tobie wyświadczam przysługę. Przecież kochasz oglądać mnie w swoich ciuchach. - Wilson uśmiechnął się delikatnie i ruszył dalej do wyjścia. - Tylko udajesz, że tak nie jest.

House utkwił spojrzenie w plecach Wilsona, a potem mocno zacisnął usta, by stłumić uśmiech podziwu, który mimowolnie się na nich pojawił, i podążył za przyjacielem.



~~ c.d.n ~~


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 8:47, 23 Cze 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:30, 26 Sty 2013    Temat postu: Re: Fic: Co zdobi człowieka [1/2] <img src=

Oooooo, tyle lat, gratuluje! kolejna okazja do świętowania fikiem Wow, pisałaś po tysiąc postów rocznie
Yeeeeah, odkryłam niedawno jej/jego kilka fików na lj, z Chrisem i kimś tam jeszcze, ale na FFN jest więcej! Dzięki, tego mi trzeba


Taaa, niech już tak Wilson nie wymyśla, że się brzydzi mleczka House'a!

Cytat:
Właśnie przespaliśmy dwie godziny, House, a jest środek dnia
eee, no to po co w ogóle wstawać?? Wilson to ma pomysły

Cytat:
- Masz założyć ten t-shirt tylko po to, żeby zejść trzy piętra z mojego pokoju do twojego - zauważył House.
ej, to co, nie mieszkają razem? why? przecież muszą!

Cytat:
penis House'a uznał nagle, iż dwie godziny to całkiem wystarczający czas, by odzyskać siły
czasami 50letni penis House'a potrzebuje tylko dwóch minut, a studencki aż dwóch godzin??

Cytat:
House czerpał jeszcze większe zadowolenie ze świadomości, że Wilson ma na sobie również jego bieliznę.
co tam koszula, wymienianie się bokserkami jest lepsze

Cytat:
Obydwie torby zostały odprawione razem, więc jakim cudem moja mogła się zgubić, a twoja nie?
może komuś się spodobał Jimmy i miał nadzieje, że on wróci za walizką?

Cytat:
- Yeah, kupowanie ubrań to mój wymarzony sposób na rozpoczęcie tych wakacji.
lepsza byłby tylko wizyta u kosmetyczki

Cytat:
- Jeżeli w hotelu zrobisz mi loda.
Akurat. To ty możesz mi zrobić loda.
przecież jest na to rozwiązanie

Cytat:
Przecież kochasz oglądać mnie w swoich ciuchach.
a nie lepiej bez nich?

Nigdy nie zdecyduję, czy wolę House’a w ubraniach Wilsona, czy Wilsona w ubraniach House’a

Baciki dla weny:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:07, 03 Lut 2013    Temat postu:

*pije za 5 lat i 5000 postów Richie*

Cytat:
House niechętnie otworzył oczy, budząc się z postkoitalnej drzemki
yay, właśnie poznałam nowe słowo

Cytat:
zmięty w kulkę t-shirt Wilsona
dowód na to, że Wilson wcale nie jest pedantem: nie poskładał ciuchów przed seksem

Cytat:
- Masz założyć ten t-shirt tylko po to, żeby zejść trzy piętra z mojego pokoju do twojego - zauważył House. - Niczym się od tego po drodze nie zarazisz.
pewnie, że się nie zarazi, za to za 50 lat będzie się zastanawiał dlaczego jego klata nie starzeje się razem z resztą ciała

Cytat:
pogniecioną czarną koszulkę z psychodelicznym czerwonym deseniem
aww, chciałabym go w tym zobaczyć

Cytat:
House czerpał jeszcze większe zadowolenie ze świadomości, że Wilson ma na sobie również jego bieliznę.
buuu, myślałam, że największe zadowolenie czerpie ze świadomości, że Wilson nie ma na sobie żadnej bielizny

Cytat:
House też przystanął i spojrzał pytająco na Wilsona, który również ściszył głos i szepnął: - Akurat. To ty możesz mi zrobić loda.
na miejscu House'a za pyskowanie kazałabym Wilsonowi chodzić nago

advantage napisał:
czasami 50letni penis House'a potrzebuje tylko dwóch minut, a studencki aż dwóch godzin??
dokładnie to samo sobie pomyślałam! I w końcu wymyśliłam, że to dlatego, że Wilson robi się coraz seksowniejszy z wiekiem


Skoro już znalazłaś swoją wenę to teraz tylko kwestia siły argumentów (ewentualnie argumentu siły), żeby ją przekonać do działania, soł ode mnie: (btw, przekaż jej, że jak się nie weźmie do roboty, to przestaniemy się z nią bawić w baciki )

Chcę drugą część asap, bo czuję niedosyt!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:46, 07 Lut 2013    Temat postu:

advantage napisał:
Oooooo, tyle lat, gratuluje! kolejna okazja do świętowania fikiem Wow, pisałaś po tysiąc postów rocznie
Yeeeeah, odkryłam niedawno jej/jego kilka fików na lj, z Chrisem i kimś tam jeszcze, ale na FFN jest więcej! Dzięki, tego mi trzeba
dziękuję jakoś wcześniej nie świętowałam takich rocznic, ale że teraz trafiły się dwie piątki, to i ficzek z piątką się nadał Tjaaa, a statystycznie ja i Rex mamy po 3 nogi Przez ostatni rok pewnie nawet 500 postów nie napisałam
weird, na LJcie hwshipper powinna mieć wszystkie fiki... maybe nie są tak ładnie zebrane w jednym miejscu I do usług

advantage napisał:
Taaa, niech już tak Wilson nie wymyśla, że się brzydzi mleczka House'a!
on się nie brzydzi, tylko nie chce, żeby go koledzy-studenci nie znielubili z zazdrości

advantage napisał:
eee, no to po co w ogóle wstawać?? Wilson to ma pomysły
w tamtych czasach studenci byli jeszcze obowiązkowymi, wzorowymi ludźmi

advantage napisał:
ej, to co, nie mieszkają razem? why? przecież muszą!
ale mając 2 osobne pokoje, mają 2 razy więcej miejsca do zabawy

advantage napisał:
czasami 50letni penis House'a potrzebuje tylko dwóch minut, a studencki aż dwóch godzin??
po lata doświadczenia krew House'a szybciej znajduje drogę na południe
edit: naszedł mnie jeszcze jeden pomysł - że Mały Greg teraz szybciej staje na baczność z szacunku dla siwych włosów

advantage napisał:
co tam koszula, wymienianie się bokserkami jest lepsze
ale używanymi czy wypranymi?

advantage napisał:
może komuś się spodobał Jimmy i miał nadzieje, że on wróci za walizką?
albo jakaś kobieta od bagaży chciała mieć za darmo roczny zapas kosmetyków do włosów
edit: wg Twojego pomysłu, to byłoby lepiej, gdyby ten ktoś zapodział walizkę House'a, bo House na pewno wysłałby Jimmy'ego na poszukiwania

advantage napisał:
lepsza byłby tylko wizyta u kosmetyczki
yeah, może namówiłby House'a na wspólną błotną kąpiel w SPA

advantage napisał:
przecież jest na to rozwiązanie
zamówić lody do pokoju?


advantage napisał:
a nie lepiej bez nich?
okazuje się, że niekoniecznie

advantage napisał:
Nigdy nie zdecyduję, czy wolę House’a w ubraniach Wilsona, czy Wilsona w ubraniach House’a
ja bez namysłu powiem, że Wilsona w ubraniach House'a bo to hot widok i hot świadomość, że possessive!House pożyczył mu swoje ciuchy

dziękować za 'i Chyba trochę pomogły

***

Anai napisał:
yay, właśnie poznałam nowe słowo
fiki bawią i uczą każdego dnia

Anai napisał:
dowód na to, że Wilson wcale nie jest pedantem: nie poskładał ciuchów przed seksem
a może on od tego zdarzenia zaczął je składać?

Anai napisał:
pewnie, że się nie zarazi, za to za 50 lat będzie się zastanawiał dlaczego jego klata nie starzeje się razem z resztą ciała
oj tam, oj tam, reszta ciała Wilsona też miała okazję doświadczyć anty-starzeniowych właściwości mleczka House'a

Anai napisał:
aww, chciałabym go w tym zobaczyć
w tym i w NICZYM więcej!!! IDK why na kwejku był obrazek, że facet w samej koszulce wygląda bleh

Anai napisał:
buuu, myślałam, że największe zadowolenie czerpie ze świadomości, że Wilson nie ma na sobie żadnej bielizny
ofkors, ale jak się nie ma, co się lubi najbardziej, to czeba się cieszyć tym, co jest

Anai napisał:
na miejscu House'a za pyskowanie kazałabym Wilsonowi chodzić nago
szkoda, że Cię tam nie było, żeby mu to podszepnąć

Anai napisał:
I w końcu wymyśliłam, że to dlatego, że Wilson robi się coraz seksowniejszy z wiekiem
oh yeah, genialny pomysł A poza tym Wilson staje się sprytniejszy i dosypuje House'owi viagry do kawy

Anai napisał:
(btw, przekaż jej, że jak się nie weźmie do roboty, to przestaniemy się z nią bawić w baciki )
uh-huh, chyba wena wzięła to sobie do serca, bo się trochę zmobilizowała

dzięęęęki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 7:08, 09 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:51, 07 Lut 2013    Temat postu:

Cytat:
część druga asap

Enjoy!




4. Uwodzenie

House zamknął za sobą drzwi do mieszkania, wszedł do salonu i zatrzymał się gwałtownie na widok, jaki zastał przed sobą: Wilson siedział na kanapie, opierając stopy na stoliku i czytając książkę, ubrany w jeansy i dresową bluzę.

- To moja bluza - stwierdził oczywistość House, jednocześnie zdejmując kurtkę i zrzucając buty.

- Było mi zimno. A ta bluza była pod ręką.

- Więc pomyślałeś, że wskoczysz w moje stare, przepocone ciuchy - odparł z rozbawieniem House. Była to jedna z jego bluz do joggingu, chociaż poprzedniego dnia miał ją na sobie siedząc w mieszkaniu i nie wyszedł w niej biegać. Bluza nie była świeża jak zaraz po praniu, lecz także nie była szczególnie brudna. - Co ty tutaj w ogóle robisz?

- Uznałem, że być może ucieszysz się z towarzystwa.

House prychnął. - Myślę, że uznałeś, że skoro Stacy wyjechała, to będziesz miał szansę się ze mną przespać. I że ubranie się w moją bluzę może ci w tym pomóc.

Wilson przeciągnął się, unosząc ramiona nad głowę, i skierował niewinne brązowe oczy na House'a. - A pomaga?

- Nie - skłamał House. Szczerze mówiąc, Wilson wyglądał niewiarygodnie pociągająco. Oczywiście zawsze dobrze wyglądał w dresowych bluzach - House ledwo mógł mu się oprzeć, kiedy miał na sobie tę szarą McGill.

Parę godzin później, przesunąwszy językiem od nasady aż po czubek penisa Wilsona jednym długim liźnięciem, House w dalszym ciągu posuwał się w górę, wkładając głowę pod dresową bluzę. Kontynuując wędrówkę językiem po brzuchu Wilsona, zatrzymał się na krótko, by otrzeć się nosem o jego pępek i zaczerpnął głęboki oddech, rozkoszując się zapachem ubrania - zapachem własnego potu, zmieszanym z aromatem wody kolońskiej Wilsona - który wypełniał tę przytulną, zamkniętą przestrzeń.


5. Kawa

- Cholera! Au! - wykrzyknął Wilson. Jakiś mężczyzna minął ich w biegu, a House, podpierając się laską, obrócił się zaskoczony i ujrzał Wilsona, stojącego z nagle pustym kubkiem kawy w ręku, a jego dopiero co biała koszula była z góry na dół poplamiona na brązowo. Ponad plamami uniósł się obłoczek pary i Wilson szarpnął gorączkowo za koszulę, wyciągając ją ze spodni i odklejając materiał od swojego ciała, urywając przy okazji kilka guzików.

- Co się stało? - spytał House, podchodząc do Wilsona. W tle dało się słyszeć trzask zamykających się drzwi kawiarni.

- Tamten facet wpadł prosto na mnie! - Wilson był oburzony, jednak w tym momencie bardziej skupiał się na swojej koszuli i na szarpaniu się z ostatnimi zapiętymi guzikami. - Niech to szlag! To była gorąca kawa.

House odsunął na bok krawat Wilsona i krytycznym spojrzeniem przyjrzał się klatce piersiowej przyjaciela. Dostrzegł, że skóra jest nieznacznie zaczerwieniona, ale nie dopatrzył się żadnych poważnych śladów oparzeń.
- Nie poparzyłeś się. Miałeś szczęście.

- Yeah. Prawdziwego farta. - Wilson zebrał w dłoni mokrą połę szybko stygnącej koszuli i ścisnął, aż strużki kawy pociekły mu między palcami. - Nie mogę wrócić w tym do szpitala. Daj mi swoją koszulę.

House oprócz koszuli miał na sobie również t-shirt.
- Nie.

- Czemu nie? Mamy przyjemny, ciepły dzień.

- Więc możesz wrócić do szpitala topless. To tylko pięć minut stąd.

- Pierdol się. Nie przejdę przez recepcję w takim stanie. Daj mi swoją koszulę. - Wilson zabrał się za rozpinanie mankietów i rozwiązywanie krawata.

House westchnął głośno i niedbałym ruchem zrzucił z ramion koszulę. - Tylko nie oblej jej kawą.

Wilson ściągnął własną koszulę i przez moment stał nagi od pasa w górę pośrodku kawiarni. House chwilowo dał się olśnić widokowi bladego, niemal pozbawionego włosów torsu Wilsona, po czym Wilson założył jego piaskowo-brązową koszulę w kratę i House po raz drugi poczuł się jak w hipnotycznym transie.

Wilson, zauważywszy minę House'a, pokręcił głową. - Opanuj się.

- Zatrzymaj tę koszulę. I przyjedź do mnie wieczorem - powiedział House, nadając swojemu głosowi tyle obojętności, na ile tylko było go stać. Wrzucił do ust Vicodin, odwrócił się i wyszedł z kawiarni, a Wilson ruszył w ślad za nim.


6. I jeden raz, kiedy tego nie robił
[missing scene do epa 5x11 "Joy To The World"; jak to się stało, że House założył krawat Wilsona]

House wszedł bez pukania do mieszkania Wilsona i zastał przyjaciela wyciągniętego na kanapie przed olbrzymim telewizorem, na którym leciał jakiś stary czarno-biały film. Dłoń Wilsona obejmowała szklaneczkę szkockiej z lodem.

- Hej - odezwał się radośnie, nalewając sobie również szklaneczkę bursztynowego płynu, po czym klapnął na kanapę obok Wilsona.

- Hej - wymamrotał pod nosem Wilson.

House wiedział, że znalazł się na czarnej liście Wilsona z powodu tamtej książki i - co było do przewidzenia - kilka minut później Wilson odezwał się szorstkim tonem:
- Ciągle nie mogę uwierzyć, że nawet jej nie rozpakowałeś. Nie zrobiłeś tego przez cały rok? To znaczy, nigdy nie wierzyłeś w powiedzenie, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

- Nie miałem głowy do otwierania prezentów w ubiegłe święta. - House pociągnął łyk szkockiej. - Spędziłem je z dziwką w kostiumie bożonarodzeniowego osiołka, pamiętasz?

- Yeah, wystawiła ci rachunek według specjalnej Gwiazdkowej taryfy. - Wilson przewrócił oczami. - Niech ci będzie. Ale potem po prostu wsadziłeś mój prezent do szafy i zapomniałeś o nim na cały rok?

- W sumie tak. Ty też o nim zapomniałeś - House przystąpił do ataku, ponieważ to najlepsza forma obrony. - Nigdy mnie o niego nie zapytałeś, nigdy nie powiedziałeś: "Podobała ci się książka?", dzięki czemu mógłbym się nim zainteresować na tyle, żeby go wygrzebać z szafy. Ale w końcu miałeś wtedy inne sprawy na głowie, skoro byłeś na tym początkowym, rozkosznym etapie nowego związku.

Twarz Wilsona skrzywiła się w grymasie.

- Nigdy nie zauważyłeś, że książki nie było na moim regale? - ciągnął dalej House. - Oczywiście, nie spędzaliśmy razem zbyt wiele czasu w ciągu ostatniego roku, nie pojawiałeś się zbyt często w moim mieszkaniu. Byłeś za bardzo zajęty posuwaniem Amber... a potem opłakiwaniem jej...

- Pierdol się - odezwał się Wilson, ostro i z irytacją. Jednak wyglądał na zamyślonego.
House nie powiedział nic więcej, nie chcąc zbyt głęboko drążyć tego tematu. Kiedy tylko został sam w pokoju konferencyjnym, uratował książkę z kosza na śmieci i schował ją do swojego biurka. Zamierzał zabrać ją wieczorem do domu i postawić ją w jakimś szczególnie niewidocznym miejscu, gdzie Wilson z zadowoleniem natknąłby się na nią w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

Siedzieli w milczeniu, oglądając film i sącząc szkocką, aż na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Wilson przeciągnął się odrobinę i napomknął:
- Widziałem, że po południu miałeś na sobie kitel. Sprytne przebranie... Chcesz udowodnić, że potrafisz być uprzejmy, jeśli się postarasz?

- Zgadza się. Mam zamiar dostać prezent od któregoś pacjenta z kliniki. Spodziewam się rezultatów w ciągu paru dni.

- Huh, do tego trzeba czegoś więcej niż białego fartucha. Jeśli próbujesz zaimponować pacjentom w klinice swoim profesjonalizmem, powinieneś założyć koszulę i krawat.

- Wobec tego chyba tym razem ja będę musiał pożyczyć twoje ciuchy - odparł House.

Przez usta Wilsona przemknął szeroki uśmiech. Nadal miał na sobie ubrania, w których był w pracy - białą koszulę w wąskie czarne paski oraz czerwono-biały krawat z diamentowym wzorkiem.

House doszedł do wniosku, że sprawa z książką została mu wybaczona, więc sięgnął ręką, by lekko pociągnąć Wilsona za krawat.

- Weźmiesz go sobie od razu, prosto z mojej szyi? - zapytał z uśmiechem Wilson.

House, zachęcony, wsunął palce pod kołnierzyk koszuli Wilsona, przyciągając go blisko do siebie.
- Naprawdę sprawdzałeś, ile kosztuje występ strażaków-striptizerów? - mruknął.

- Mogę podać ci cenę, jeżeli chcesz, Greg - wyszeptał Wilson, a House wzdrygnął się na dźwięk swojego imienia, czasami zapisywanego, lecz prawie nigdy nie wypowiadanego przez Wilsona. Przypomniał sobie liścik dołączony do książki, na kilka sekund utkwił wzrok w brązowych oczach Wilsona, zdecydował, że teraz już definitywnie uzyskał przebaczenie i nachylił się do pocałunku.

Wargi Wilsona były miękkie i smakowały rozkosznie znajomo. House zdawał sobie sprawę, że jego własne usta są suche i popękane od zimowego powietrza, lecz Wilson zamruczał cicho i przesunął językiem po wargach House'a, ssąc je subtelnie. Na kilka minut oddali się namiętnym pocałunkom na kanapie, a House w tym czasie ostrożnie rozwiązał krawat Wilsona i upuścił go na podłogę. Następna w kolejce była koszula onkologa, a Wilson ściągnął House'owi przez głowe jego t-shirt i zdecydowanym ruchem pomógł mu wstać z kanapy.

Półnadzy, ruszyli chwiejnym krokiem do sypialni i pozbyli się reszty swoich ubrań. House padł na wznak na łóżko, a Wilson z nieziemską gracją wślizgnął się na niego i zaczął pieszczotliwie przygryzać jego usta, szyję i ramiona. Jego palce delikatnie zataczały okręgi wokół sutków House'a, a członek napierał mocno na krocze diagnosty. House przymknął oczy i jęknął, sięgając po Wilsona, przesuwając dłońmi po jego głowie i przeczesując palcami jedwabiste włosy. W tym momencie poczuł zimny gęsty żel na dłoni Wilsona, którą onkolog chwycił razem ich erekcje, przesuwając nią w górę i w dół, i sam sięgnął jedną ręką na dół, żeby mu pomóc.

House szukał w myślach słowa, które chciał wypowiedzieć, zanim zaleją go fale orgazmu... Jimmy... i gdy wydyszał to imię, i doszedł, poczuł, jak ciało Wilsona wzdryga się w odpowiedzi. Wilson zadrżał i osiągnął spełnienie, eksplodując w dłoni House'a, po czym opadł na niego, bezwładny i spocony.

House ostrożnie zmienił pozycję, zdejmując ciężar ciała ze swojej prawej nogi, otoczył Wilsona ramieniem i odpłynął w nieświadomość.

<center>~~~~~~</center>

Następnego ranka House przełamał swój życiowy nawyk i wstał wcześnie, podczas gdy Wilson ciągle spał. Poruszając się cicho po mieszkaniu Wilsona, zaglądał do szuflad i szafek, aż wreszcie znalazł to, co miał nadzieję znaleźć: swoją czarną koszulę, którą kiedyś zostawił u Wilsona po tym, jak u niego nocował. Na dodatek koszula była perfekcyjnie uprana. Wilson, chwała mu za to, nie tylko ją wyprał, ale również ją wyprasował.

House ubrał się w czarną koszulę, delektując się jej schludnością, a następnie w salonie odszukał krawat Wilsona, tam gdzie porzucił go na podłodze poprzedniego wieczoru. Starannie poskładał krawat i włożył go do kieszeni marynarki. Zamierzał go założyć po przybyciu do szpitala, przed swoim dyżurem w klinice. Zastanawiało go, czy ktoś z jego zespołu zauważy, że ten sam krawat Wilson miał na sobie poprzedniego dnia; sądził, że nie. Jego podwładni wciąż musieli się sporo nauczyć.

Stojąc w kolejce w kafeterii po spóźniony lunch, House dostrzegł Wilsona i z przyjemnością patrzył, jak krzaczaste brwi onkologa przesuwają się ku górze na widok House'a w jego krawacie. House uniósł jedną brew i uśmiechnął się znacząco. Niebieskie oczy na moment zatrzymały się na brązowych, a potem Wilson uśmiechnął się i ruszył tam, dokąd zmierzał.

Tego wieczora Wilson pojawił się w mieszkaniu House'a, mając na głowie strażacki kask.



~~~ the end ~~~


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 13:40, 07 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:03, 17 Lut 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
a może on od tego zdarzenia zaczął je składać?
całkiem możliwe Może nawet House chciał w ten podstępny sposób nauczyć Wilsona pilnowania porządku, bo wiedział, że ktoś musi to robić i on się do tego nie nadaje

Richie117 napisał:
oj tam, oj tam, reszta ciała Wilsona też miała okazję doświadczyć anty-starzeniowych właściwości mleczka House'a
to mam nadzieję, że mleczko tylko zatrzymuje starzenie, a nie odmładza... jeszcze by się Wilson zamienił w niemowlę

Richie117 napisał:
w tym i w NICZYM więcej!!! IDK why na kwejku był obrazek, że facet w samej koszulce wygląda bleh
Ja też nie wiem, już gorzej wygląda imo facet w samych skarpetkach

Richie117 napisał:
ofkors, ale jak się nie ma, co się lubi najbardziej, to czeba się cieszyć tym, co jest
jak się nie ma co się lubi, to trzeba ściągnąć z Wilsona majtki, za jego zgodą lub bez niej

Richie117 napisał:
szkoda, że Cię tam nie było, żeby mu to podszepnąć
jakbym tam była, to by to cały czas słyszał, aż pewnie w końcu zacząłby mnie ignorować

Richie117 napisał:
uh-huh, chyba wena wzięła to sobie do serca, bo się trochę zmobilizowała
od początku trzeba ją było bić, a nie prosić

***

Cytat:
- Myślę, że uznałeś, że skoro Stacy wyjechała, to będziesz miał szansę się ze mną przespać. I że ubranie się w moją bluzę może ci w tym pomóc.
manipulative bitch w szczytowej formie

Cytat:
Dostrzegł, że skóra jest nieznacznie zaczerwieniona, ale nie dopatrzył się żadnych poważnych śladów oparzeń.
czyli mleczko House'a działa nie tylko przeciwstarzeniowo, ale też ochronnie! Wilson powinien rozważyć wykorzystanie swoich nowych zdolności w jakimś dobrym celu, np. przez zostanie strażakiem

Cytat:
- Więc możesz wrócić do szpitala topless.
oj tam, od razu topless, przecież jest jeszcze stanik

Cytat:
Wilson założył jego piaskowo-brązową koszulę w kratę i House po raz drugi poczuł się jak w hipnotycznym transie.
po hipnotycznym transie spodziewałabym się co najmniej koszuli w penisy

Moja spostrzegawczość nie istnieje, skoro nie zauważyłam, że Wilson i House nosili ten sam krawat, do tego w jednym odcinku Niby nic, ale jednak daje do myślenia

As always, chwała Ci za takie sweet fiki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:14, 18 Lut 2013    Temat postu:

Anai napisał:
Może nawet House chciał w ten podstępny sposób nauczyć Wilsona pilnowania porządku, bo wiedział, że ktoś musi to robić i on się do tego nie nadaje
awwww, House zawsze taki przewidywalny

Anai napisał:
to mam nadzieję, że mleczko tylko zatrzymuje starzenie, a nie odmładza... jeszcze by się Wilson zamienił w niemowlę
straszny pomysł! Jak z mleczka House'a mają być dzieci, to tylko w zupełnie inny sposób

Anai napisał:
Ja też nie wiem, już gorzej wygląda imo facet w samych skarpetkach
a gucio! w odpowiednich skarpetkach wyglądałby sexy

Anai napisał:
jak się nie ma co się lubi, to trzeba ściągnąć z Wilsona majtki, za jego zgodą lub bez niej
ale tak na tej konferencji? przy ludziach?

Anai napisał:
jakbym tam była, to by to cały czas słyszał, aż pewnie w końcu zacząłby mnie ignorować
spoko, genialnych rad się nie ignoruje

Anai napisał:
od początku trzeba ją było bić, a nie prosić
next time będę o tym pamiętać

Anai napisał:
manipulative bitch w szczytowej formie
House też w nienajgorszej, skoro tak od razu przejrzał ten manipulative plan

Anai napisał:
czyli mleczko House'a działa nie tylko przeciwstarzeniowo, ale też ochronnie! Wilson powinien rozważyć wykorzystanie swoich nowych zdolności w jakimś dobrym celu, np. przez zostanie strażakiem
aaaaah, to dlatego w serialu nigdy nie widzieliśmy zadrapań na twarzy Wilsona! and nope, Wilson nie mógłby zostać strażakiem - on jest zbyt HOT do tej roboty

Anai napisał:
oj tam, od razu topless, przecież jest jeszcze stanik
stanik też sobie upaćkał kawą

Anai napisał:
po hipnotycznym transie spodziewałabym się co najmniej koszuli w penisy
um... to by był trans postkoitalny

Anai napisał:
Moja spostrzegawczość nie istnieje, skoro nie zauważyłam, że Wilson i House nosili ten sam krawat, do tego w jednym odcinku Niby nic, ale jednak daje do myślenia
moja spostrzegawczość nie istnieje razem z Twoją Aż to sprawdziłam i rzeczywiście House miał ten sam krawat, co Wilson wcześniej... Ale na nasze usprawiedliwienie mamy fakt, że Wilson w tym epie nosił jeszcze co najmniej dwa inne krawaty

as always, cała przyjemność po mojej stronie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:38, 18 Lut 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
dziękuję jakoś wcześniej nie świętowałam takich rocznic, ale że teraz trafiły się dwie piątki, to i ficzek z piątką się nadał Tjaaa, a statystycznie ja i Rex mamy po 3 nogi Przez ostatni rok pewnie nawet 500 postów nie napisałam
weird, na LJcie hwshipper powinna mieć wszystkie fiki... maybe nie są tak ładnie zebrane w jednym miejscu I do usług
o, i ficzek też na 5, a zwłaszcza jego piąty rozdział of kors, że ma, ale jak się jest gópkiem i nie umie szukać... luckily, miała linki na ff.net, które pomogły

Richie117 napisał:
on się nie brzydzi, tylko nie chce, żeby go koledzy-studenci nie znielubili z zazdrości
ale powinien szpanować, że dostępuje takich zaszczytów, a nie chować się

Richie117 napisał:
w tamtych czasach studenci byli jeszcze obowiązkowymi, wzorowymi ludźmi
nooo, Wilson na pewno

Richie117 napisał:
ale mając 2 osobne pokoje, mają 2 razy więcej miejsca do zabawy
plus cały campus

Richie117 napisał:
po lata doświadczenia krew House'a szybciej znajduje drogę na południe
edit: naszedł mnie jeszcze jeden pomysł - że Mały Greg teraz szybciej staje na baczność z szacunku dla siwych włosów
pierwsze wytłumaczenie jest lepsze, bardziej pasuje do House’a mistrza seksu

Richie117 napisał:
ale używanymi czy wypranymi? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
używanymi, bo to takie soooł intimate

Richie117 napisał:
albo jakaś kobieta od bagaży chciała mieć za darmo roczny zapas kosmetyków do włosów
edit: wg Twojego pomysłu, to byłoby lepiej, gdyby ten ktoś zapodział walizkę House'a, bo House na pewno wysłałby Jimmy'ego na poszukiwania


Richie117 napisał:
yeah, może namówiłby House'a na wspólną błotną kąpiel w SPA
coś mi mówi, że House dałby się namówić, a to Wilson by nie chciał

Richie117 napisał:
zamówić lody do pokoju?
no taaak, desery z galaretką się nie nadają

Richie117 napisał:
ja bez namysłu powiem, że Wilsona w ubraniach House'a bo to hot widok i hot świadomość, że possessive!House pożyczył mu swoje ciuchy
ja chyba odwrotnie... gdyby coś się nagle stało House’owi i ukradłby Wilsonowi jego szafę, to chodziłby w koszuli i krawacie cały czas

*

Cytat:
Myślę, że uznałeś, że skoro Stacy wyjechała, to będziesz miał szansę się ze mną przespać.
aaaa tam, nie wiedział, ze musi czekać aż Stacy wyjedzie??

Cytat:
House oprócz koszuli miał na sobie również t-shirt.
zły dzień na oblanie kawą, Wilson! następnym razem House nie może mieć t-shirta!

Cytat:
Nie przejdę przez recepcję w takim stanie. Daj mi swoją koszulę
boi się, że pielęgniarki się na niego rzucą, czy co?

Cytat:
Wilson ściągnął własną koszulę i przez moment stał nagi od pasa w górę pośrodku kawiarni.
a myślałam, że striptizerzy to w klubach, nie kawiarniach

Cytat:
Ale potem po prostu wsadziłeś mój prezent do szafy i zapomniałeś o nim na cały rok?
jakby Wilson dał mu siebie w prezencie, to wtedy by nie zapomniał

Cytat:
- Pierdol się - odezwał się Wilson
niemiły Wilson! chyba, że zapomniał dodać "ze mną"

Cytat:
- Wobec tego chyba tym razem ja będę musiał pożyczyć twoje ciuchy - odparł House.
TAAAAAK!

Cytat:
chwała mu za to, nie tylko ją wyprał, ale również ją wyprasował.
pewnie uznał, że jest już jego

to w takim razie: weny na Pstryka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:16, 20 Lut 2013    Temat postu:

advantage napisał:
o, i ficzek też na 5, a zwłaszcza jego piąty rozdział
srsly, piąty? to mogłam sobie darować 6. zamiast się z nim najdłużej męczyć

advantage napisał:
ale powinien szpanować, że dostępuje takich zaszczytów, a nie chować się
a czytasz "20 years of stealing my food"? stamtąd wiadomo, że Wilson już wystarczająco szpanuje, że jako jedyny ma zaszczyt siedzieć i jadać przy stoliku House'a

advantage napisał:
plus cały campus
najpierw cały campus, a później cały świat

advantage napisał:
pierwsze wytłumaczenie jest lepsze, bardziej pasuje do House’a mistrza seksu
u mean, ćwiczenia czynią mistrza?

advantage napisał:
używanymi, bo to takie soooł intimate
bwahahahaha... i jeszcze pożyczając Wilsonowi używane bokserki, House może mieć pewność, że Wilson odda mu wyprane

advantage napisał:
coś mi mówi, że House dałby się namówić, a to Wilson by nie chciał
Wilson nie chciałby pójść do spa? przecież każda kobieta o tym marzy!

advantage napisał:
no taaak, desery z galaretką się nie nadają
zwłaszcza że jak House nie lubi żelkowych misiów, to za galaretką chyba też nie przepada

advantage napisał:
ja chyba odwrotnie... gdyby coś się nagle stało House’owi i ukradłby Wilsonowi jego szafę, to chodziłby w koszuli i krawacie cały czas
podoba Ci się House w koszuli i krawacie? bluźnierca!!

advantage napisał:
aaaa tam, nie wiedział, ze musi czekać aż Stacy wyjedzie??
zgubiłaś "nie" przed "musi"? anyway, chyba wiedział, ale Wilson lubi się kochać w łóżu Grega, a ze Stacy robi się tam za ciasno

advantage napisał:
zły dzień na oblanie kawą, Wilson! następnym razem House nie może mieć t-shirta!
ale.... ale wtedy Wilson nie miałby sumienia odbierać House'owi ostatniej koszuli

advantage napisał:
boi się, że pielęgniarki się na niego rzucą, czy co?
że Cuddy dostanie erekcji na widok jego nagiej klaty

advantage napisał:
a myślałam, że striptizerzy to w klubach, nie kawiarniach
w pobliżu szpitala nie ma takich klubów, bo Cuddy nie chce, żeby robiły konkurecję jej burdelowi

advantage napisał:
jakby Wilson dał mu siebie w prezencie, to wtedy by nie zapomniał
a gdyby jednak? House mógłby schować tajemnicze pudło z Wilsonem w środku do szafy i o nim zapomnieć

advantage napisał:
niemiły Wilson! chyba, że zapomniał dodać "ze mną"
a może chciał popaczeć na autoerotyczną zabawę House'a?

advantage napisał:
pewnie uznał, że jest już jego
albo wykorzystał koszulę pachnącą House'em do zuego celu, a praniem i prasowaniem chciał zatrzeć ślady

uh-huh, jestem zdeterminowana skończyć Pstryka przed wielkanocą... zobaczymy, co mi z tego wyjdzie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canadien
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:23, 21 Lut 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
uh-huh, jestem zdeterminowana skończyć Pstryka przed wielkanocą... zobaczymy, co mi z tego wyjdzie


Trzeba to powiedzieć - jestem bardzo złym człowiekiem, który czyta FFy fikopisarek/fikotłumaczek, nie komentując (a więc nie karmiąc wena) w zamian. Czyli - biorę, ale nic nie daję.

Skoro już to powiedziałem, to chyba mogę zapytać - czy nie chodzi czasem o "Pstryk, kotku, pstryk"?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:04, 21 Lut 2013    Temat postu:

Canadien, już miałam pisać, że miło mi Cię poznać, ale przeglądnęłam Twoje posty i się okazało, że już się parę razy "spotkaliśmy" W każdym razie, miło mi szalenie, że znowu dałeś znać, że żyjesz i że ciągle czytasz fiki Moja wena też się ucieszyła z tego powodu

Co do Twojego pytania -- oczywiście, że chodzi o "Pstryk, kotku, pstryk" (a ja się bałam, że przez moje lenistwo prawie wszyscy zapomnieli o tym fiku )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canadien
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:49, 21 Lut 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
Moja wena też się ucieszyła z tego powodu


Tylko tyle jej wystarczyło? Ok, to mogę posłodzić:

Jestem twoim fanem od lat - zacząłem czytać fiki hilsonowe zanim zabrałem się na poważnie za serial*. Czyli można powiedzieć, że wkręciłaś mnie w fandom (ok, ty + więzienny fik evay + seksapil Hugh ).

Tak w ogóle to uważam za smutne, że [H]orum jest praktycznie opuszczone. I jestem głęboko przekonany, że gdyby nie poziom sezonów 5-8 (a w sumie to najbardziej 6-8 ), to proces obumierania fandomu przebiegałby znacznie wolniej. Do cholery, ten serial był fenomenem. A teraz co?

Richie117 napisał:
Co do Twojego pytania -- oczywiście, że chodzi o "Pstryk, kotku, pstryk" (a ja się bałam, że przez moje lenistwo prawie wszyscy zapomnieli o tym fiku )


To oczywiste, że chodziło o ten Pstryk, ale tak subtelnie przypomniałem, że ktoś jeszcze na ten fik czeka.

*Pamiętam, że jak szalony oglądałem sezony 1-4/5, żeby zdążyć przed premierą piątego/szóstego - więc czytelnikiem działu Hilson zostałem jeszcze przed wakacjami 2008 (lub 2009) r.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:19, 22 Lut 2013    Temat postu:

Canadien napisał:
Tylko tyle jej wystarczyło?
bo moja wena potrafi się cieszyć z drobiazgów, tym bardziej jeśli są niespodziewane

Canadien napisał:
Jestem twoim fanem od lat
awwwww, chyba pierwszy raz ktoś napisał czarno na białym, że jest moim fanem *ómarła z zachwytu*
Seksapil Hju to początek wszystkiego Dzięki temu trafiłam na Horum, a tutaj znalazłam niecne Hilsonowe fanarty i dalej było już z górki...

Canadien napisał:
Tak w ogóle to uważam za smutne, że [H]orum jest praktycznie opuszczone. I jestem głęboko przekonany, że gdyby nie poziom sezonów 5-8 (a w sumie to najbardziej 6-8 ), to proces obumierania fandomu przebiegałby znacznie wolniej. Do cholery, ten serial był fenomenem. A teraz co?
podzielam twój smutek (bez przesady powiem, że to w 75% powód mojej depresji). IMO spadający poziom serialu to pośrednia przyczyna wymarcia Horum, jednak - patrząc po tym, że fandom miewa się nieźle w innych miejscach internetu - bezpośrednią przyczyną takiego przykrego stanu rzeczy było zepsucie Horumowej atmosfery
Mimo wszystko mam nadzieję, że w sercach prawdziwych wielbicieli "House" na zawsze będzie fenomenem - niech tylko gorzkie wspomnienia zbledną, a te słodkie z powrotem dojdą do głosu

Canadien napisał:
To oczywiste, że chodziło o ten Pstryk, ale tak subtelnie przypomniałem, że ktoś jeszcze na ten fik czeka.
okeeej, jesteś mistrzem subtelności Shame on you, że nie przypomniałeś tego wcześniej, bo miałabym prędzej motywację, żeby pogonić wenę do pracy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:16, 24 Lut 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
awwww, House zawsze taki przewidywalny
a jaki sprytny! Nie powiedział tego Wilsonowi wprost, bo wtedy nie byłoby ani seksu, ani sprzątania, tylko foch

Richie117 napisał:
straszny pomysł! Jak z mleczka House'a mają być dzieci, to tylko w zupełnie inny sposób
yeah, tylko w taki jak w Gimme

Richie117 napisał:
a gucio! w odpowiednich skarpetkach wyglądałby sexy
'odpowiednich', czyli jakich?

Richie117 napisał:
ale tak na tej konferencji? przy ludziach?
przecież była mowa tylko o bieliźnie, więc House mógłby zasłonić Wilsona swoim ciałem, ściągnąć mu majtki i dać z powrotem włożyć spodnie

Richie117 napisał:
spoko, genialnych rad się nie ignoruje
nie jestem co do tego przekonana, ale może racja, że akurat tej rady nie da się zignorować

Richie117 napisał:
House też w nienajgorszej, skoro tak od razu przejrzał ten manipulative plan
albo po prostu, całkiem słusznie, założył, że wszystko, co Wilson robi ma na celu zaciągnięcie go do łóżka

Richie117 napisał:
aaaaah, to dlatego w serialu nigdy nie widzieliśmy zadrapań na twarzy Wilsona! and nope, Wilson nie mógłby zostać strażakiem - on jest zbyt HOT do tej roboty
omg, rzeczywiście W takim razie może House nie ma z tym wszystkim nic wspólnego i odporność Wilsona na ciepło sprawia, że może być tak hot i nie ulec samospaleniu?

Richie117 napisał:
stanik też sobie upaćkał kawą
to mógłby go zostawić i wystartować w konkursie na miss mokrego stanika

Richie117 napisał:
um... to by był trans postkoitalny
damn, poznałam takie fajne słowo i nawet nie umiem wykorzystać go w praktyce

Richie117 napisał:
moja spostrzegawczość nie istnieje razem z Twoją Aż to sprawdziłam i rzeczywiście House miał ten sam krawat, co Wilson wcześniej... Ale na nasze usprawiedliwienie mamy fakt, że Wilson w tym epie nosił jeszcze co najmniej dwa inne krawaty
ja też sprawdziłam, bo miałam odrobinę więcej szacunku do swojej spostrzegawczości... I nie zgadzam się, to niewybaczalne! Skoro nie zauważyłyśmy tych krawatów, to kto wie, co jeszcze mogłyśmy przeoczyć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canadien
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:33, 24 Lut 2013    Temat postu:

Cytat:
*ómarła z zachwytu*


Proszę bardzo.

Cytat:
podzielam twój smutek (bez przesady powiem, że to w 75% powód mojej depresji). IMO spadający poziom serialu to pośrednia przyczyna wymarcia Horum, jednak - patrząc po tym, że fandom miewa się nieźle w innych miejscach internetu - bezpośrednią przyczyną takiego przykrego stanu rzeczy było zepsucie Horumowej atmosfery


Im mniej podobał mi się "House", ty rzadziej gościłem na forum, ale wydaje mi się, że zepsucie horumowej atmosfery było spowodowane właśnie spadającym poziomem serialu. Całkiem dobrze pamiętam początkowe napięcia na linii fani Huddy/nie-Huddy (początkowe, bo potem zrobiło się tak żałośnie, że niemal nikomu się już nie podobało).
Zniszczenie hilsonowego f-shipa i wywalenie Cameron, żeby Cuddy nie miała konkurencji, na pewno nie pomogło.

Cytat:
Mimo wszystko mam nadzieję, że w sercach prawdziwych wielbicieli "House" na zawsze będzie fenomenem - niech tylko gorzkie wspomnienia zbledną, a te słodkie z powrotem dojdą do głosu


Och, w moim przypadku to nie problem - całkowicie wyparłem wszystko, co się działo w końcówce sezonu 3 i potem. Więcej, dalej lubię Cuddy i Chase'a (po prostu nie przyjmuję do wiadomości co się z tymi postaciami działo od, odpowiednio, S5 i 6.) oraz shipy Wilson/Cuddy, House/Chase (przykro mi, nie jestem hilsonowym monogamistą ).

Ale większość osób niestety chyba tak nie potrafi. Taki "Battlestar Galactica", nawet pomimo kontrowersyjnego zakończenia (które IMO jest po prostu kiepskie), ma ciągle żywy fandom i jest powszechnie uważany za najlepszy serial SF ostatnich lat (albo i w ogóle). Kto dzisiaj, w 2013 r., powie że "House" jest najlepszym serialem dramatycznym ostatnich lat? Niewielu. BSG miał kilka słabszych odcinków drugiej połowy czwartego (ostatniego) sezonu. "House" miał słabych kilka ostatnich sezonów.

Ok, udaję, że to wcale nie jest offtop:

Przykro mi, ale nie pasuje mi to uniwersum. Po pierwsze dlatego, że bardzo bardzo nie lubię Hilsona w wersji down-low, a po drugie

Cytat:
nie przeszkadzają im w tej relacji (...) Amber


Kocham Head Amber, ale tej rzeczywistej już nie. Wamber popsuł Hilsona, i taka jest niestety prawda. Może gdyby pogodzenie się chłopaków w S5 było lepiej rozpisane, to potrafiłbym spojrzeć na Amber inaczej, ale dla mnie pojawienie się A. = początek końca serialu.

Tya, nie trudno wywnioskować że najbardziej lubię house'owe FFy toczące się a rzeczywistości, w której nigdy nie nastąpiła absolutnie niepotrzebna wymiana zespołu. (i nie uważam jej za zupełnie niepotrzebną tylko dlatego, że uwielbiam Cameron)

Cytat:
Shame on you, że nie przypomniałeś tego wcześniej, bo miałabym prędzej motywację, żeby pogonić wenę do pracy


Ok, będę pamiętał na przyszłość. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:55, 25 Lut 2013    Temat postu:

Anai napisał:
a jaki sprytny! Nie powiedział tego Wilsonowi wprost, bo wtedy nie byłoby ani seksu, ani sprzątania, tylko foch
i tu się ujawnia ta różnica wieku między House'em a Wilsonem -- przecież nastoletni Wilson nie miałby tyle silnej woli, żeby odmawiać House'owi seksu

Anai napisał:
yeah, tylko w taki jak w Gimme
w bardziej bezpośredni sposób, bez udziału osób trzecich, też by było okej

Anai napisał:
'odpowiednich', czyli jakich?
noooo, w takich... estetycznych takie naciągnięte prawie pod kolana albo, co gorsza, opadające w obwarzanki wokół kostek zdecydowanie odpadają

Anai napisał:
przecież była mowa tylko o bieliźnie, więc House mógłby zasłonić Wilsona swoim ciałem, ściągnąć mu majtki i dać z powrotem włożyć spodnie
a potem House wróciłby na swoje miejsce, wymachujący tymi majtkami niczym zdobytym w walce sztandarem wroga

Anai napisał:
albo po prostu, całkiem słusznie, założył, że wszystko, co Wilson robi ma na celu zaciągnięcie go do łóżka
crap, czemu House nie mógł być taki bystry w serialu?

Anai napisał:
W takim razie może House nie ma z tym wszystkim nic wspólnego i odporność Wilsona na ciepło sprawia, że może być tak hot i nie ulec samospaleniu?
let's say, że właściwości House'a uodparniają na uszkodzenia mechaniczne, a właściwości Wilsona na uszkodzenia termiczne good thing, że się wymieniają tymi właściwościami, bo House też w końcu jest hot

Anai napisał:
to mógłby go zostawić i wystartować w konkursie na miss mokrego stanika
pewnie nie chciał inicjować takiego konkursu, bo Cuddy mogłaby się dowiedzieć i też się zgłosić

Anai napisał:
damn, poznałam takie fajne słowo i nawet nie umiem wykorzystać go w praktyce
okej, to masz teraz zadanie domowe: Ułóż 5 zdań ze słowem 'postkoitalny'

Anai napisał:
Skoro nie zauważyłyśmy tych krawatów, to kto wie, co jeszcze mogłyśmy przeoczyć
musimy za karę wziąć się w garść i obejrzeć serial od początku, zwracając uwagę na wszystko

***

Canadien napisał:
Im mniej podobał mi się "House", ty rzadziej gościłem na forum, ale wydaje mi się, że zepsucie horumowej atmosfery było spowodowane właśnie spadającym poziomem serialu. Całkiem dobrze pamiętam początkowe napięcia na linii fani Huddy/nie-Huddy (początkowe, bo potem zrobiło się tak żałośnie, że niemal nikomu się już nie podobało).
Zniszczenie hilsonowego f-shipa i wywalenie Cameron, żeby Cuddy nie miała konkurencji, na pewno nie pomogło.
heh, to pytanie z gatunku "co było pierwsze - jajko czy kura?" Nie wiemy do końca, czy serial się zepsuł, bo TFUrcy dali się otumanić wrzeszczącym, żądnym seksu - i psującym atmoferę - Huddystkom, czy takież Huddystki wypełzły spod swoich kamieni, bo TFUrcy psuli serial... Za początkowe spięcia na Horum odpowiadała garstka Huddystek, które ostatecznie sobie stąd poszły, a z tymi, które zostały, można było na spokojnie podyskutować i nawet się poprzerzucać czarnym humorem - i było spoko, dopóki serial nie zaczął się kręcić wokół Huddy (od finału 4. sezonu) i nawet tym zrównoważonym Huddystkom zaczęło odbijać, a zrujnowanie Hilsona i eliminacja Hamerona tylko dolały oliwy do ognia

Canadien napisał:
Och, w moim przypadku to nie problem - całkowicie wyparłem wszystko, co się działo w końcówce sezonu 3 i potem. Więcej, dalej lubię Cuddy i Chase'a (po prostu nie przyjmuję do wiadomości co się z tymi postaciami działo od, odpowiednio, S5 i 6.) oraz shipy Wilson/Cuddy, House/Chase (przykro mi, nie jestem hilsonowym monogamistą ).
szczęściarz z ciebie Ja staram się wymazać z pamięci wszystko, co działo się od końcówki 5x05 i dalej, ale mimo to wydarzenia z ostatnich sezonów utwierdziły mnie w złej opinii o Cuddy i w kiepskiej o Chase'ie, i nawet intencje Wilsona (np. w "Detoxie") przestały być dla mnie takie czyste i szlachetne w świetle tego, jaki Wilson był później Jakoś to zniosę, że nie jesteś hilsonowym monogamistą Wuddy i Chouse to nie takie złe shipy, gdyby nie to, że House i Wilson powinni być wyłącznie ze sobą

Nie znam BSG, ale i tak powiem, że najlepszym serialem SF wszechczasów jest Star Trek Ale co racja, to racja - takiej apokalipsy, jakiej doświadczył fandom House'a, to świat chyba jeszcze nie widział

yeah, udawajmy wszyscy, że w Hilsonie nie ma żadnych off-topów

Canadien napisał:
Przykro mi, ale nie pasuje mi to uniwersum. Po pierwsze dlatego, że bardzo bardzo nie lubię Hilsona w wersji down-low
w universum hwshipper jest miejsce na różne oBcje z jej/jego klawiatury wyszedł także mniej kanoniczny fik, w którym chłopaki biorą śluuuub

Canadien napisał:
Kocham Head Amber, ale tej rzeczywistej już nie. Wamber popsuł Hilsona, i taka jest niestety prawda. Może gdyby pogodzenie się chłopaków w S5 było lepiej rozpisane, to potrafiłbym spojrzeć na Amber inaczej, ale dla mnie pojawienie się A. = początek końca serialu.
head!Amber polubiłam w scenie w "niebiańskim" autobusie, ale później, kiedy głównie znęcała się nad House'em... ugh, nie Postać żywej Amber miała spory potencjał i może nie popsułaby tak bardzo Hilsona, gdyby strajk scenarzystów nie skrócił 4. sezonu -- przecież House miał wtedy jeszcze swoje jaja na miejscu i nie zachowywałby się w stosunku do niej jak zastraszony kundel (jak to było przy Sam). Nie wiem też, czy śmierć Amber była pewna od początku -- czytałam tylko, że Anne Dudek chciała śmierci Amber, żeby się wymiksować z ekipy po 4. sezonie... To mogło być zupełnie inaczej (= lepiej), a wszystko pogorszył jeszcze pęd TPTB do babrania się w Huddy już od 5x05

Canadien napisał:
Tya, nie trudno wywnioskować że najbardziej lubię house'owe FFy toczące się a rzeczywistości, w której nigdy nie nastąpiła absolutnie niepotrzebna wymiana zespołu. (i nie uważam jej za zupełnie niepotrzebną tylko dlatego, że uwielbiam Cameron)
dziwnym zbiegiem okoliczności przeważnie fiki z pierwszymi Kaczątkami są najlepsze Ale jak fik jest dobry, to mi jest obojętne, które są w nim Kaczątka (najlepiej jak chłopaki są skupieni na sobie i o Kaczątkach się nie wspomina )

Canadien napisał:
Ok, będę pamiętał na przyszłość. ^^

"na przyszłość" - jak to cudownie brzmi w tych niepewnych dla Horum i Hilsona czasach


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pon 9:58, 25 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canadien
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:05, 16 Mar 2013    Temat postu:

Cytat:
Nie znam BSG, ale i tak powiem, że najlepszym serialem SF wszechczasów jest Star Trek


Nie oglądałem żadnego z seriali. Jest ich za dużo, mają za dużo sezonów, a ja nie chcę się babrać w kolejny tysiącodcinkowiec. Za to reboot z 2009, mimo dość idiotycznej fabuły (przypadkowo cofam się w czasie o kilka wieków przed zniszczeniem mojej rodzinnej planety i co robię? Próbuję ich ostrze? Nie! Mszczę się na ludziach, którzy jeszcze nic nie zrobili) całkiem mi się podobał.

Cytat:
head!Amber polubiłam w scenie w "niebiańskim" autobusie, ale później, kiedy głównie znęcała się nad House'em... ugh, nie


Ale JAK się znęcała! Head Amber była cudownie creepy. Anne Dudek udowodniła, że jest świetną aktorką dopiero po śmierci swojej postaci.

Cytat:
Postać żywej Amber miała spory potencjał i może nie popsułaby tak bardzo Hilsona, gdyby strajk scenarzystów nie skrócił 4. sezonu -- przecież House miał wtedy jeszcze swoje jaja na miejscu i nie zachowywałby się w stosunku do niej jak zastraszony kundel (jak to było przy Sam). Nie wiem też, czy śmierć Amber była pewna od początku -- czytałam tylko, że Anne Dudek chciała śmierci Amber, żeby się wymiksować z ekipy po 4. sezonie... To mogło być zupełnie inaczej (= lepiej), a wszystko pogorszył jeszcze pęd TPTB do babrania się w Huddy już od 5x05


To... interesujące. To znaczy, scenariusz w którym Amber nie ginie w 4x16, ostatecznie wyklucza Hilsona, ale bądźmy szczerzy, i tak był opcją w najlepszym razie nieprawdopodobną. Moglibyśmy mieć za to stabilizację Amber-Wilson-House i nienaruszony hilsonowy friendship + nigdy nie poznalibyśmy Sam.

(szczerze mówią, dopiero twój post przypomniał mi o istnieniu Sam i żenującym Samsonie w s6, który pobił chyba nawet siódmosezonowe Huddy. Tutaj wyparcie było widocznie pełne i całkowite )

Cytat:
dziwnym zbiegiem okoliczności przeważnie fiki z pierwszymi Kaczątkami są najlepsze Ale jak fik jest dobry, to mi jest obojętne, które są w nim Kaczątka (najlepiej jak chłopaki są skupieni na sobie i o Kaczątkach się nie wspomina )


Dla mnie Kaczątka są ważne. Uważam, że House lubił - z wzajemnością - swój pierwszy zespół (np. ostatnia scena odcinka, w którym House symuluje raka mózgu - widzi Cameron, Chase'a i Foremana w kawiarni, waha się, ale ostatecznie idzie do nich), choć z całej czwórki pewnie tylko Cameron byłaby to w stanie przyznać.

Dlatego też wkurzają mnie późniejsze sezony. To znaczy, wkurzają mnie z całej masy różnych powodów, ale jednym z nich jest fakt, że nowe ekipy House'a go zwyczajnie nie lubią. Dlaczego więc chcą z nim pracować?

Poza tym lubię tę nić porozumienia na linii Wilson/Cameron. To pokrewne duszę są, no!

Cytat:
na przyszłość" - jak to cudownie brzmi w tych niepewnych dla Horum i Hilsona czasach


Ba, ja ciągle mam zamiar napisać i opublikować crossovera House/BSG* z Hilsonem (i to wcale nie dlatego, że będę mógł sobie zaszaleć, bo ludzka (cylońska zresztą też) kultura w BSG w pełni akceptuje homoseksualizm i, jak pokazała Caprica, co najmniej toleruje poliamorię. )

*jeśli starczy mi siły, czasu, zdolności i chęci, nie mówiąc już o tym, że będę musiał zrobić rewatching dwóch seriali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:40, 18 Mar 2013    Temat postu:

Canadien napisał:
Nie oglądałem żadnego z seriali. Jest ich za dużo, mają za dużo sezonów, a ja nie chcę się babrać w kolejny tysiącodcinkowiec. Za to reboot z 2009, mimo dość idiotycznej fabuły (przypadkowo cofam się w czasie o kilka wieków przed zniszczeniem mojej rodzinnej planety i co robię? Próbuję ich ostrze? Nie! Mszczę się na ludziach, którzy jeszcze nic nie zrobili) całkiem mi się podobał.
wystarczy obejrzeć 3 pierwsze serie z lat '60 (około 80 odcinków) + 6 pierwszych filmów. Później nie ma już tego klimatu LOL, nie myślałam o ST 2009 pod tym kątem, bardziej się skupiałam na rozbieżnościach z oryginałem. Zresztą Romulanie zawsze byli narwani i nie myśleli logicznie

Canadien napisał:
Ale JAK się znęcała! Head Amber była cudownie creepy. Anne Dudek udowodniła, że jest świetną aktorką dopiero po śmierci swojej postaci.
każde znęcanie się nad House'em jest straszne... a to, że głowa House'a stała za tym znęcaniem, robi to jeszcze straszniejszym [No i czemu zignorował słowa head!Amber "Tell him you love him"???] Ale co do gry Anne Dudek to się zgadzam.

Canadien napisał:
To... interesujące. To znaczy, scenariusz w którym Amber nie ginie w 4x16, ostatecznie wyklucza Hilsona
wcale nie wyklucza - może House w końcu zrobiłby coś więcej, niż sugerowanie Wilsonowi "you're sleeping with me"... A może Wilson sam by w końcu doszedł do oczywistych wniosków. Aaalbo Amber zeswatałaby chłopaków i pobłogosławiła ich na pożegnanie. W fikach pełno jest takich wersji wydarzeń

Canadien napisał:
(szczerze mówią, dopiero twój post przypomniał mi o istnieniu Sam i żenującym Samsonie w s6, który pobił chyba nawet siódmosezonowe Huddy. Tutaj wyparcie było widocznie pełne i całkowite )
imho najbardziej żenujący był mix Samsona z Huddy w 7. sezonie... ta podwójna randka... heh, no to wybacz, że ci przypomniałam o Sam - też bym chciała móc o niej zapomnieć

Canadien napisał:
Dla mnie Kaczątka są ważne. Uważam, że House lubił - z wzajemnością - swój pierwszy zespół (np. ostatnia scena odcinka, w którym House symuluje raka mózgu - widzi Cameron, Chase'a i Foremana w kawiarni, waha się, ale ostatecznie idzie do nich), choć z całej czwórki pewnie tylko Cameron byłaby to w stanie przyznać.
a ja nie jestem pewna, czy House wtedy się zdecydował pójść do Kaczątek - w decydującym momencie ep się urywa. No i Chase tak jakby przyznał, że lubi House'a (ten Chouse'owy hug )... przynajmniej tak było wtedy, bo później to szkoda gadać.

Canadien napisał:
nowe ekipy House'a go zwyczajnie nie lubią. Dlaczego więc chcą z nim pracować?
bo to prestiżowa posada? Zresztą Kutner wg mnie lubił House'a, 13 raczej też. A Taub był już za stary na "lubienie szefa"

Canadien napisał:
Poza tym lubię tę nić porozumienia na linii Wilson/Cameron. To pokrewne duszę są, no!
zgadzam się (przynajmniej dopóki Cameron swata chłopaków, a House wybiera Wilsona)

Canadien napisał:
Ba, ja ciągle mam zamiar napisać i opublikować crossovera House/BSG* z Hilsonem
zamiar godny pochwały To ja życzę twórczej weny i wszystkiego, co tam jeszcze potrzebne do pisania

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:21, 30 Mar 2013    Temat postu:

Richie117 napisał:
i tu się ujawnia ta różnica wieku między House'em a Wilsonem -- przecież nastoletni Wilson nie miałby tyle silnej woli, żeby odmawiać House'owi seksu
a ja wierzę w siłę kobiecego focha

Richie117 napisał:
w bardziej bezpośredni sposób, bez udziału osób trzecich, też by było okej
pewnie, że by było, ale skoro się nie da...

Richie117 napisał:
noooo, w takich... estetycznych takie naciągnięte prawie pod kolana albo, co gorsza, opadające w obwarzanki wokół kostek zdecydowanie odpadają
nienienie, skarpetki to skarpetki i nawet jak są estetyczne, to nie znaczy, że są seksowne

Richie117 napisał:
a potem House wróciłby na swoje miejsce, wymachujący tymi majtkami niczym zdobytym w walce sztandarem wroga
aż sobie pomyślałam, o ile lepiej by było, gdyby to wyzwanie dla ekipy z 4. sezonu polegało na zdobyciu stringów Wilsona, a nie Cuddy

Richie117 napisał:
crap, czemu House nie mógł być taki bystry w serialu?
bo nikt mnie nie poprosił o napisanie scenariusza?

Richie117 napisał:
pewnie nie chciał inicjować takiego konkursu, bo Cuddy mogłaby się dowiedzieć i też się zgłosić
nieee, za dużo ryzyko, że wypadną jej wypychacze

Richie117 napisał:
okej, to masz teraz zadanie domowe: Ułóż 5 zdań ze słowem 'postkoitalny'
Od kiedy Wilson poznał House'a, cały czas znajdował się w stanie postkoitalnym.
A kiedy akurat nie znajdował się w stanie postkoitalnym, to tylko dlatego, że właśnie uprawiali seks.
Przez postkoitalne drzemki House zawsze spóźniał się do pracy.
Postkoitalne krzyki Wilsona denerwowały sąsiadów.
...
Damn, nie mam pomysłu na ostatnie zdanie

Richie117 napisał:
musimy za karę wziąć się w garść i obejrzeć serial od początku, zwracając uwagę na wszystko
i koniecznie robiąc notatki, żeby potem niczego nie zapomnieć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:08, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Anai napisał:
a ja wierzę w siłę kobiecego focha
omatko, to straszne, jeśli Wilson od zawsze był taki kobiecy

Anai napisał:
nienienie, skarpetki to skarpetki i nawet jak są estetyczne, to nie znaczy, że są seksowne
a skarpetki [link widoczny dla zalogowanych]? anyway, niech Ci będzie, że skarpetki nie są seksowne, ale jak dla mnie bose stopy są ANTY seksowne, o!

Anai napisał:
aż sobie pomyślałam, o ile lepiej by było, gdyby to wyzwanie dla ekipy z 4. sezonu polegało na zdobyciu stringów Wilsona, a nie Cuddy
House ich o to nie poprosił, bo nie chciał, żeby mu kandydaci-na-kaczątka przeszukiwali biurko i kieszenie

Anai napisał:
bo nikt mnie nie poprosił o napisanie scenariusza?
damn, cóż za strata

Anai napisał:
nieee, za dużo ryzyko, że wypadną jej wypychacze
albo ryzykowałaby, że wypychacze nasiąkną wodą i cycki będą jej zwisać do samej ziemi

Anai napisał:
Od kiedy Wilson poznał House'a, cały czas znajdował się w stanie postkoitalnym.
A kiedy akurat nie znajdował się w stanie postkoitalnym, to tylko dlatego, że właśnie uprawiali seks.
Przez postkoitalne drzemki House zawsze spóźniał się do pracy.
Postkoitalne krzyki Wilsona denerwowały sąsiadów.
...
Damn, nie mam pomysłu na ostatnie zdanie
trzecie zdanie najbardziej pasujace do rzeczywistości Co do czwartego... IMO złe użycie słowa "postkoitalny", bo wtedy się nie krzyczy, tylko leży bez życia (chyba że tu znów działa kobieca część Wilsona, która się wścieka, że House zapaskudził pościel... albo sufit )
Myśl dalej

Anai napisał:
i koniecznie robiąc notatki, żeby potem niczego nie zapomnieć
kiedyś robiłam notatki do jednego serialu... A teraz wszystko jest w internetach, co sprzyja lenistwu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canadien
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:31, 18 Kwi 2013    Temat postu:

Jezu, Richie, wybacz, zapomniałem że mam odpowiedzieć na twój post.

Cytat:
Zresztą Romulanie zawsze byli narwani i nie myśleli logicznie


No dobrze, ale są jakieś granice bycia narwanym.

80 odcinków to dużo, a ja mam jeszcze sporo seriali do nadrobienia (np. Doctora Who). ST poczeka.

Cytat:
każde znęcanie się nad House'em jest straszne... a to, że głowa House'a stała za tym znęcaniem, robi to jeszcze straszniejszym


Być może jestem mało empatyczny, ale cieszę się, że pojawił się wątek szalonego House'a - pamiętam, że wyróżniał się na tle tandety 5. sezonu.

Cytat:
No i czemu zignorował słowa head!Amber "Tell him you love him"???


Nawet nie pamiętam, że Amber coś takiego mówiła - może s4 też warto sobie przypomnieć?

A czemu zignorował? Bo Huddy.

Cytat:
wcale nie wyklucza - może House w końcu zrobiłby coś więcej, niż sugerowanie Wilsonowi "you're sleeping with me"... A może Wilson sam by w końcu doszedł do oczywistych wniosków. Aaalbo Amber zeswatałaby chłopaków i pobłogosławiła ich na pożegnanie. W fikach pełno jest takich wersji wydarzeń


Naprawdę wyobrażasz sobie Amber jako dobrą samarytankę, która poświęca czas i emocje na związek z Wilsonem, by ostatecznie oddać go House'owi? Albo jeszcze gorzej, Wilsona który traktuje Amber jako pierwszy krok ku Hilsonowi? Bo jeśli Hilson miałby być oparty na megaprzedmiotowym traktowaniu kobiet i/lub być w wersji down-low, to ja dziękuję za niego w ogóle.

Oczywiście, żadne z tych zastrzeżeń nie dotyczy poliamorycznego związku House/Wilson/Amber. Tyle, że jest to wersja jeszcze mniej prawdopodobna - FOX był za konserwatywny na nieheteroseksualnego głównego bohatera, tym bardziej nie był gotowy na niemonogamię.

Cytat:
imho najbardziej żenujący był mix Samsona z Huddy w 7. sezonie... ta podwójna randka...


Nie oglądałem całego siódmego sezonu i na szczęście udało mi się nie trafić na ten sławetny odcinek.

Cytat:
a ja nie jestem pewna, czy House wtedy się zdecydował pójść do Kaczątek - w decydującym momencie ep się urywa.


Głęboko wierzę, że jednak się zdecydował.

Cytat:
No i Chase tak jakby przyznał, że lubi House'a (ten Chouse'owy hug )


Zrobił to, kiedy myślał, że House umiera - podbramkowa sytuacja, nie liczy się. Foreman też wtedy powiedział, że go lubi.

Cytat:
Zresztą Kutner wg mnie lubił House'a, 13 raczej też.


Kutner - na pewno tak. 13 - trudno powiedzieć, niezbyt ją lubię i IMO jest strasznie bezpłciową postacią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 3:14, 19 Kwi 2013    Temat postu:

Nic strasznego się nie stało. Najważniesze, że sobie przypomniałeś

Canadien napisał:
No dobrze, ale są jakieś granice bycia narwanym.
Jak patrzę na to, co się dzieje w naszym kraju i na świecie, to wątpię w te granice, a przecież jesteśmy tylko ludźmi, nie gorącokrwistymi Romulanami

Canadien napisał:
80 odcinków to dużo, a ja mam jeszcze sporo seriali do nadrobienia (np. Doctora Who). ST poczeka.
Jak już się zacznie oglądać, to nagle się okazuje, że te 80 odcinków przeleciało nie wiadomo kiedy No ale nie będę nalegać - ST ma ciągle tak duży fandom, że epy nie powinny zniknąć z neta jeszcze przez dłuuugi czas.

Canadien napisał:
Być może jestem mało empatyczny, ale cieszę się, że pojawił się wątek szalonego House'a - pamiętam, że wyróżniał się na tle tandety 5. sezonu.
Ja za to jestem za bardzo empatyczna, przynajmniej w stosunku do House'a. Sam wątek był okej, takie dobre, mocne uderzenie na finał - problem w tym, imo, że w tym przypadku też zrobili tandetę z czegoś, co miało potencjał; gdyby szaleństwo House'a uzasadnili załamaniem nerwowym albo spóźnionymi objawami dłubania w mózgu w 4. sezonie, albo czymkolwiek, na co House nie miał wpływu, przynajmniej obyłoby się bez tego 'House łykał prochy, więc sam jest sobie winien i musi wypić piwo, którego sobie nawarzył'

Canadien napisał:
Nawet nie pamiętam, że Amber coś takiego mówiła - może s4 też warto sobie przypomnieć?
A czemu zignorował? Bo Huddy.
ona to powiedziała w 5. sezonie A właściwie to nie było dokładnie słychać, że Amber to powiedziała, bo w tym czasie House sprzeczał się z Wilsonem, ale nie spotkałam się z inną prawdopodobną wersją słów Amber.
Uh, mam wrażenie, że House wtedy jeszcze o Huddy nie myślał - raczej nie mieściło mu się w głowie, że mógłby naprawdę kochać Wilsona

Canadien napisał:
Naprawdę wyobrażasz sobie Amber jako dobrą samarytankę, która poświęca czas i emocje na związek z Wilsonem, by ostatecznie oddać go House'owi? Albo jeszcze gorzej, Wilsona który traktuje Amber jako pierwszy krok ku Hilsonowi? Bo jeśli Hilson miałby być oparty na megaprzedmiotowym traktowaniu kobiet i/lub być w wersji down-low, to ja dziękuję za niego w ogóle.
Um... nie Ale wyobrażam sobie Amber jako ambitną, egoistyczną CTB, która poderwała Wilsona, żeby odegrać się na House'ie, potem może przez chwilę zależało jej na Wilsonie, ale gdyby np. dostała dobrą ofertę pracy po drugiej stronie USA, to nie zawahałaby się ani chwili, żeby olać Wilsona Z tym traktowaniem Amber przedmiotowo to nie tak - Wilson wcale nie musiałby jej świadomie wykorzystać, ot po prostu tak by się to potoczyło... biorąc po uwagę małżeńską przeszłość Wilsona i zaborcze zachowanie House'a, to by nie było takie niewiarygodne... Tak czy siak, nie wątpię w realność wersji, gdzie Amber żyje, a chłopaki są razem - możliwych dróg do takiego rozwiązania jest cała masa

Canadien napisał:
Głęboko wierzę, że jednak się zdecydował.
być może masz rację. I być może wyszłoby z tego coś ciekawego, gdyby relacje House'a z Kaczątkami chociaż trochę wkroczyły na grunt prywatny

Canadien napisał:
Zrobił to, kiedy myślał, że House umiera - podbramkowa sytuacja, nie liczy się. Foreman też wtedy powiedział, że go lubi.
IMO tym bardziej się to liczyło - po co się podlizywać umierającemu House'owi? Żeby House mianował go swoim następcą? I jak mawiał House: 'słowa kłamią, czyny nie' Ale co ja tutaj będę broniła ludzkiego oblicza Chase'a, przecież nawet go nie lubię

Canadien napisał:
13 - trudno powiedzieć, niezbyt ją lubię i IMO jest strasznie bezpłciową postacią.
w sumie to zdążyłam już zapomnieć, jaka była 13 w serialu; bardziej pamiętam ją z fików i tam były powody, żeby ją lubić, bo swatała chłopaków Ale na jej miejscu miałabym do House'a pozytywne uczucia - w końcu zmuszał ją do pokonywania obaw i do robienia tego, co dla niej dobre.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 19:09, 22 Kwi 2013    Temat postu:

Mrau! To takie miłe, fluffiaste opowiadanka, że aż się pięknie rozpłynęłam! Nie wiem czemu, ale jakoś najbardziej w sumie to mi się House w krawacie Wilsona podobał! W końcu krawaty jak dla mnie bardzo pasowały do House'a! Zwłaszcza te wymyślne Wilsona^^ Och i uroczo rozpłynęłam się również przy bluzie! Jak widać niewiele mi ostatnio potrzeba! A zwłaszcza w takim stanie xD Więcej nie piję hahaha xD

Richie, Ty zawsze wiesz co tłumaczyć i robisz to tak dobrze! No podziwiam!
*kieliszek w górę: Twoje zdrowie!* (znudziły mi się toasty za moje zdrowie hahaha )



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Canadien
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:39, 22 Kwi 2013    Temat postu:

Cytat:
Jak patrzę na to, co się dzieje w naszym kraju i na świecie, to wątpię w te granice, a przecież jesteśmy tylko ludźmi, nie gorącokrwistymi Romulanami


Nero miał ponad dwadzieścia lat, by trochę ochłonąć. Czy Romulanie z serialu byli aż tak gorącokrwiści?

Cytat:
Jak już się zacznie oglądać, to nagle się okazuje, że te 80 odcinków przeleciało nie wiadomo kiedy


Kto wie, może to w końcu obejrzę. Ostatnio się przekonałem, że głupie "Defiance" od Syfy sprawia mi więcej radości niż 7 sezon "Doctora Who". Lista serialowych zaległości właśnie mi się skurczyła.

Cytat:
ST ma ciągle tak duży fandom, że epy nie powinny zniknąć z neta jeszcze przez dłuuugi czas


O to się najmniej martwię. Aż takim ignorantem nie jestem żeby nie wiedzieć, że ST jest dla Amerykanów tym, czym DW dla Brytyjczyków.

Cytat:
Sam wątek był okej, takie dobre, mocne uderzenie na finał - problem w tym, imo, że w tym przypadku też zrobili tandetę z czegoś, co miało potencjał


Zgadzam się z tobą całkowicie, ale mimo to jestem wdzięczny za ten wątek. Pomimo wszystkich durnot, ciągle podwyższał poziom końcówki 5. sezonu.

"Szalonemu House'owi" można postawić jeden naprawdę fundamentalny zarzut - że przygotował grunt pod sezon 6. i zmielenie osobowości Grega. Ale IMO (nowi?) scenarzyści po prostu lubili upokarzać House'a, więc jeśli nie chorobą psychiczną, to czymś innym uzasadniliby House Jest Żałosnym Nieszczęśliwym Dysfunkcjonalnym Dziecinnym Pozbawionym Empatii Egoistycznym Niebezpiecznym Dla Samego Siebie Wrzodem Na Tyłkach Cuddy i Wilsona.

Cytat:
ona to powiedziała w 5. sezonie A właściwie to nie było dokładnie słychać, że Amber to powiedziała, bo w tym czasie House sprzeczał się z Wilsonem, ale nie spotkałam się z inną prawdopodobną wersją słów Amber.


Uhm, nie, nie będę oglądał ponownie s5 - aż tak ciekawy nie jestem.

Cytat:
Uh, mam wrażenie, że House wtedy jeszcze o Huddy nie myślał


House może nie, ale scenarzyści już tak.

Cytat:
Ale wyobrażam sobie Amber jako ambitną, egoistyczną CTB, która poderwała Wilsona, żeby odegrać się na House'ie, potem może przez chwilę zależało jej na Wilsonie, ale gdyby np. dostała dobrą ofertę pracy po drugiej stronie USA, to nie zawahałaby się ani chwili, żeby olać Wilsona


Widzisz, a ja nie. Uważam, że Amber w końcu zaczęło zależeć na Wilsonie.

Cytat:
Z tym traktowaniem Amber przedmiotowo to nie tak - Wilson wcale nie musiałby jej świadomie wykorzystać, ot po prostu tak by się to potoczyło... biorąc po uwagę małżeńską przeszłość Wilsona i zaborcze zachowanie House'a, to by nie było takie niewiarygodne...


Amber, nieważnie czy świadomie czy nie, zostałaby wykorzystana jako narzędzie przez Wilsona. Może nie od początku, ale w końcu zaczęła angażować się w ten związek. I ostatecznie miałoby się okazać, że Wilson był nią zainteresowany tylko dlatego, że (podświadomie) przypominała mu osobę, którą naprawdę kocha? Aż tak jej nie nie lubię.

Najnaturalniejszym rozwiązaniem byłoby chyba po prostu założenie, że skoro Amber i House i tak dzielą się Wilsonem, to mogliby się dzielić bardziej. Nie mam wątpliwości, że House by to na poszedł, Amber pewnie też, Wilson - mimo że IMO jest osobą, która ma bardzo silnie zakorzeniane pragnienie prowadzenia statecznego, nieekstrawaganckiego życia - silnych oporów ostatecznie też by nie miał.

Cytat:
I być może wyszłoby z tego coś ciekawego, gdyby relacje House'a z Kaczątkami chociaż trochę wkroczyły na grunt prywatny


Mimo, że nie podobała mi się zmiana zespołu, to nie można nie przyznać, że miała w sobie olbrzymi potencjał - stara ekipa w tym samym szpitalu, ale na innych stanowiskach, nie będąca podwładnymi House'a. Jeśli nie wtedy, to nie wiem kiedy można by zacząć zacieśniać relacje między House'em a (ex-)Kaczątkami. Dobrze pamiętam, że Bryan Singer odszedł w połowie trzeciego sezonu? Niestety, to widać.

Cytat:
IMO tym bardziej się to liczyło - po co się podlizywać umierającemu House'owi? Żeby House mianował go swoim następcą?


Uhm, miałem na myśli to, że nie liczy się jako podważanie reguły, iż Chase i Foreman nie przyznają się do tego, że tak naprawdę lubią swojego szefa. Ale oczywiście się zgadzam, to był prawdziwy dowód uczuć Chase'a. (btw. nigdy nie polubię Chouse'a tak jak uwielbiam Hilsona właśnie dlatego, że House i Chase idealnie dopełniają się w relacji ojciec-syn/mentor-uczeń i tak naprawdę nie potrzeba tu nic więcej.)

Cytat:
w sumie to zdążyłam już zapomnieć, jaka była 13 w serialu


Cieszę się, że zgadzasz się z moją opinią o tej postaci.

Cytat:
Ale na jej miejscu miałabym do House'a pozytywne uczucia - w końcu zmuszał ją do pokonywania obaw i do robienia tego, co dla niej dobre.


Wybacz, ale nie wiem o czym mówisz. (poza tym, iż House obiecał, że ją zabiję) Nie oglądałem dużej części sezonu 7. i niemal całości 8., pozapominałem 5. i 6.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Canadien dnia Pon 23:44, 22 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:14, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Agusss!!! Sto lat Cię tu nie było, już myślałam, że przepadłaś, jak inne modki ffHilson

Agusss napisał:
Nie wiem czemu, ale jakoś najbardziej w sumie to mi się House w krawacie Wilsona podobał! W końcu krawaty jak dla mnie bardzo pasowały do House'a! Zwłaszcza te wymyślne Wilsona^^
A zwłaszcza jeśli House nie ma na sobie nic oprócz krawata

Agusss napisał:
Jak widać niewiele mi ostatnio potrzeba! A zwłaszcza w takim stanie xD Więcej nie piję hahaha xD
omatko rzeczywiście, nie pij już więcej. Lepiej czytaj fiki, bo Ci się wymagania obniżają

Dziękuję, dziękuję
*podnosi w toaście za zdrowie - i trzeźwość - Agusss kubek ciepłego mleka*

****

Canadien napisał:
Nero miał ponad dwadzieścia lat, by trochę ochłonąć. Czy Romulanie z serialu byli aż tak gorącokrwiści?
może u takiej długożyjącej rasy 20 lat liczy się jak 2? W każdym razie ludzie też potrafią się fochać przez dwie dekady albo i dłużej, wiem to z doświadczenia

Canadien napisał:
Kto wie, może to w końcu obejrzę. Ostatnio się przekonałem, że głupie "Defiance" od Syfy sprawia mi więcej radości niż 7 sezon "Doctora Who". Lista serialowych zaległości właśnie mi się skurczyła.
hm, nie słyszałam o "Defiance", może kiedyś rzucę okiem, jak się więcej epów pojawi (i jak nadrobię własne zaległości)

Canadien napisał:
Aż takim ignorantem nie jestem żeby nie wiedzieć, że ST jest dla Amerykanów tym, czym DW dla Brytyjczyków.
za to ja jestem ignorantką, bo nie pojmuję tego fenomenu DW A wnętrze TARDIS mi się nieodparcie kojarzy z domkiem Teletubisiów

Canadien napisał:
"Szalonemu House'owi" można postawić jeden naprawdę fundamentalny zarzut - że przygotował grunt pod sezon 6. i zmielenie osobowości Grega. Ale IMO (nowi?) scenarzyści po prostu lubili upokarzać House'a, więc jeśli nie chorobą psychiczną, to czymś innym uzasadniliby House Jest Żałosnym Nieszczęśliwym Dysfunkcjonalnym Dziecinnym Pozbawionym Empatii Egoistycznym Niebezpiecznym Dla Samego Siebie Wrzodem Na Tyłkach Cuddy i Wilsona.
IMO jak już coś komuś zarzucać, to scenarzystom - widać po fikach, że "szalony House" mógł być podstawą do czegoś wspaniałego - takiej rzetelnej psychoanalizy House'a, którą DS zresztą obiecywał, ale chyba nie wiedział, o czym mówi. Sama nie wiem, czy scenarzyści byli nowi - raczej to efekt tego, że stery produkcji przejęła psiapsiółka LE, Katie Jacobs. Całe to znęcanie się nad House'em to wina tych dwóch suk

Canadien napisał:
Uhm, nie, nie będę oglądał ponownie s5 - aż tak ciekawy nie jestem
ta scenka nawet w sneak peekach była, jestem prawie pewna, że do epa 5x23. Ale albo źle szukam, albo sneak peeki do tego epa wyparowały z YT

Canadien napisał:
Widzisz, a ja nie. Uważam, że Amber w końcu zaczęło zależeć na Wilsonie.
co nie wyklucza, że bardziej zależało jej na sobie A poza tym, gdyby jej faktycznie zależało na szczęściu Wilsona, to tym bardziej powinna zostać Hilsonową sfatką

Canadien napisał:
Amber, nieważnie czy świadomie czy nie, zostałaby wykorzystana jako narzędzie przez Wilsona. Może nie od początku, ale w końcu zaczęła angażować się w ten związek. I ostatecznie miałoby się okazać, że Wilson był nią zainteresowany tylko dlatego, że (podświadomie) przypominała mu osobę, którą naprawdę kocha? Aż tak jej nie nie lubię.
Ale to kanon jest, że Wilsona w Amber pociągała jej house'owość! poza tym wiemy, że Wilson nie zauważał podobieństwa Amber do House'a, dopóki House mu tego nie uświadomił, czyli Wilson by jej nie wykorzystał, tylko skorzystałby z doświadczeń, jakie wynikały z Wambera, kiedy ich związek jakoś by się rozpadł I tu widać jeszcze jeden brak, którego mogłoby nie być, gdyby sezon 4. miał więcej odcinków - nie było powiedziane dokładnie, jak się Wamber zaczął, były tylko (o ile pamiętam) sugestie, że Wilson zakochał się w Amber, bo ona była taka "potrzebująca", kiedy House jej nie zatrudnił.
Zresztą z mojego punktu widzenia to byłby dla Amber zaszczyt, gdyby Wilson ją wykorzystał

Canadien napisał:
Najnaturalniejszym rozwiązaniem byłoby chyba po prostu założenie, że skoro Amber i House i tak dzielą się Wilsonem, to mogliby się dzielić bardziej. Nie mam wątpliwości, że House by to na poszedł, Amber pewnie też, Wilson - mimo że IMO jest osobą, która ma bardzo silnie zakorzeniane pragnienie prowadzenia statecznego, nieekstrawaganckiego życia - silnych oporów ostatecznie też by nie miał.
po kilku fikach o trójkąciku H-W-A nie mam dobrego zdania o takiej opcji - tam Wilson i Amber byli zwyczajnie podli, a House pozwalał im się wykorzystywać, żeby całkiem nie stracić Wilsona. No ale to fiki, a gdyby ktoś rozpisał ten trójkąt na bardziej partnerskich zasadach, to mogłoby mi się to spodobać

Canadien napisał:
Mimo, że nie podobała mi się zmiana zespołu, to nie można nie przyznać, że miała w sobie olbrzymi potencjał - stara ekipa w tym samym szpitalu, ale na innych stanowiskach, nie będąca podwładnymi House'a. Jeśli nie wtedy, to nie wiem kiedy można by zacząć zacieśniać relacje między House'em a (ex-)Kaczątkami. Dobrze pamiętam, że Bryan Singer odszedł w połowie trzeciego sezonu? Niestety, to widać.
Dobrze pamiętasz i masz rację, po odejściu Singera widać, że TPTB zabrakło jakiejś spójnej koncepcji, co dalej począć z tym serialem.
No niestety, padło na to, że zamiast zacieśniania relacji między House'em a (ex-)Kaczątkami, było zacieśnianie Chaserona i kopanie przepaści między House'em a Chase'em i Cam. Szkoda, że tak się stało, ale już się tego nie da naprawić

Canadien napisał:
Uhm, miałem na myśli to, że nie liczy się jako podważanie reguły, iż Chase i Foreman nie przyznają się do tego, że tak naprawdę lubią swojego szefa. Ale oczywiście się zgadzam, to był prawdziwy dowód uczuć Chase'a. (btw. nigdy nie polubię Chouse'a tak jak uwielbiam Hilsona właśnie dlatego, że House i Chase idealnie dopełniają się w relacji ojciec-syn/mentor-uczeń i tak naprawdę nie potrzeba tu nic więcej.)
aha, okej, to już rozumiem (o, z tym się zgadzam. IMO w pierwszych sezonach Chase był zbyt niedojrzały, dziecinny, żeby myśleć o nim jako o partnerze dla House'a, prędzej mógłby być jego sex-zabawką )

Canadien napisał:
Wybacz, ale nie wiem o czym mówisz. (poza tym, iż House obiecał, że ją zabiję) Nie oglądałem dużej części sezonu 7. i niemal całości 8., pozapominałem 5. i 6.
chodziło mi o to, że House ją zmusił do zrobienia tych badań na parkinsona (nie wiem, który to był sezon), później w pewnym sensie dopingował jej romans z Foremanem, a w 8. sezonie jej nie zatrudnił, tylko kazał jej iść korzystać z życia O tej jego obietnicy nie pomyślałam, ale to też się liczy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin