Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Conference Call [3/3]
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:02, 07 Kwi 2012    Temat postu: Fic: Conference Call [3/3]

Kategoria: love

Zweryfikowane przez Richie117


Cytat:
Planowałam na święta innego fika, ale Agusss tak ładnie prosiła o jakiś phone!sex, że nie mogłam odmówić Przynajmniej jajcarski klimat pasuje do Wielkanocy
Enjoy!



Tytuł: [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: kassrachel



Telefon Wilsona zaczyna wibrować przy jego biodrze w połowie pierwszego posiedzenia. Szczęśliwym trafem, onkolog zajmuje miejsce w jednym z ostatnich rzędów na sali. Nie jest szczególnie zaskoczony, widząc nazwisko House'a na wyświetlaczu komórki.

- Jestem właśnie na posiedzeniu - mówi szeptem Wilson.

- Stoisz na podium?

- Nie, ale Blandford zaraz wygłosi przemówienie wprowadzające.

- Dzwonię tylko po to, by się upewnić, że nasz plan na niedzielę jest ciągle aktualny.

Słowa House'a brzmią jak wymyślona na poczekaniu wymówka.
- Masz numer mojego lotu, prawda?
Może House chciał po prostu usłyszeć jego głos? Ten pomysł działa na Wilsona rozgrzewająco, chociaż jest mało prawdopodobny.

- Odbiorę cię z lotniska o piętnastej.

- W porządku. Okej. Słuchaj, muszę...

- A potem przywiozę cię z powrotem do domu. - Ton House'a wydaje się zbyt nonszalancki. To powinno zaniepokoić Wilsona, ale on próbuje jednym uchem słuchać faceta, który w tym momencie przedstawia Blandforda, więc nie wyłapuje w porę ostrzegawczego sygnału.

- Dobra, w porządku - odpowiada.

- Prawdopodobnie dam radę trzymać ręce z dala od ciebie w samochodzie. To znaczy, będę prowadził, a bardzo cenię sobie tę małą, czerwoną corvettę.

Nagle uwaga Wilsona skupia się na chrapliwym głosie House'a dobiegającym z telefonu. Panika i podniecenie eksplodują, wymieszane ze sobą.
- O nie, natychmiast przestań - upomina House'a tak cicho, jak tylko może.

House go ignoruje: - Ale gdy tylko wejdziemy do środka... Wiesz, nie mogę się zdecydować, czy najpierw będę chciał cię pocałować, czy od razu wsunąć ci dłonie w spodnie. Rzecz w tym, że naprawdę lubię słuchać twoich błagalnych jęków.

Wilson czuje, że niebezpiecznie mało brakuje, by zaczął jęczeć w tej chwili. Z trudem przełyka ślinę. Rozgląda się po pomieszczeniu, jednak siedzi w samym środku rzędu i nie ma mowy, żeby udało mu się wydostać bez przeciskania się po drodze obok tuzina ludzi.

- Zdejmiesz z siebie wszystkie ubrania i położysz się na moim łóżku, a ja posmaruję ręce czymś przyjemnie śliskim, a później doprowadzę cię do szaleństwa.

Wilson ukradkiem poprawia konferencyjny folder, który leży na jego kolanach, powstrzymując się od syknięcia, kiedy rozporek spodni naciska zbyt mocno na jego niespodziewanie bardzo twardy członek.

- House - szepcze ochryple, a jego głos brzmi błagalnie, chociaż sam nie jest pewien, czy prosi o to, co rozsądne (żeby House przestał), czy o to, co jest czystym szaleństwem.

- Zawsze jest z tobą tyle zabawy, zanim na dobre się rozkręcisz - zauważa House, jakby od niechcenia. - Może użyję obu dłoni, jednej na twoim penisie, a drugiej na jajkach. Podoba ci się, kiedy tak robię.

Wilson wypuszcza powietrze z płuc, walcząc o zachowanie kontroli. Jego twarz jest rozpalona, czuje, że jest cały spocony i nie może uwierzyć, że jeszcze nikt się nie odwrócił, żeby posłać mu oburzone spojrzenie. Dzięki Bogu, w pomieszczeniu jest ciemno. Blandford pokazuje jakieś slajdy, jego głos przypomina monotonne brzęczenie, a Wilson jest o włos od katastrofy.

- Oczywiście, w ostateczności mogę cię przelecieć. - Głos starszego mężczyzny zaczyna tracić pozory opanowania... House również robi się podniecony i właśnie to spycha Wilsona poza krawędź: - Mogę doprowadzić cię do orgazmu. - Słowa brzmią prawie jak gardłowy jęk.

Oddech więźnie Wilsonowi w gardle, kiedy onkolog traci nad sobą panowanie. Całe jego ciało wzdryga się gwałtownie i zaczyna drżeć.

Siedząca obok niego kobieta odwraca się w jego stronę z zatroskaną miną: - Dobrze się pan czuje?

Wilson nigdy w życiu nie doświadczył takiego upokorzenia. O Boże, ona na pewno wie!
- Nic mi nie jest - wykrztusza łamiącym się głosem. - To tylko... chory pacjent. Konsultacja. Rozumie pani.

Kobieta kiwa głową, nieco bez przekonania, po czym skupia się znowu na tym, co mówi Blandford.

W telefonie słychać chichotanie House'a. Musiał usłyszeć całą rozmowę.
- Dobrze się bawisz na tej swojej konferencji jak na razie?

- Zamorduję cię - odpowiada szeptem Wilson.

- Widzimy się w niedzielę - obiecuje House i rozłącza się.

Wilson zmienia pozycję na fotelu, uświadamiając sobie obecność mokrej plamy na wewnętrznej stronie swojej bielizny. Nie ma mowy, żeby mógł się teraz skoncentrować na wystąpieniu Blandforda. W tych okolicznościach będzie musiał po prostu spędzić resztę wykładu na planowaniu wyszukanych sposobów, by zemścić się na House'ie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 5:47, 05 Cze 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:12, 07 Kwi 2012    Temat postu:

Łał, Richie, jesteś jak święty Mikołaj na wszystkie okazje w ciągu roku

Yeah, phone!sex jest jak najbardziej świąteczny Nawet jeśli to do końca nie był phone!sex, bo Wilson jest gópi i woli siedzieć na jakiejś konferencji

Cytat:
- O nie, natychmiast przestań - upomina House'a tak cicho, jak tylko może.
ależ z Wilsona manipulative bitch; przecież, gdyby chciał, mógłby się po prostu rozłączyć

Cytat:
- Może użyję obu dłoni, jednej na twoim penisie, a drugiej na jajkach.
...malując pisanki

Cytat:
Wilson nigdy w życiu nie doświadczył takiego upokorzenia.
zadając się tak długo z House'em? Nie wierzę

House chciał dobrze, a Wilson jak zwykle przesadza Ale skoro będzie zemsta, to już się nie czepiam i czekam

Smacznych jajek i mokrego dyngusa! (Nawet jeśli to teraz dwuznacznie brzmi )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:41, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Anai napisał:
Łał, Richie, jesteś jak święty Mikołaj na wszystkie okazje w ciągu roku
A mój worek jest full of surprises, jakby to określił House

Anai napisał:
Yeah, phone!sex jest jak najbardziej świąteczny Nawet jeśli to do końca nie był phone!sex, bo Wilson jest gópi i woli siedzieć na jakiejś konferencji
uff, co za ulga to usłyszeć well, to gdzie miałby siedzieć Wilson, żeby phone!sex był taki "do końca"? Za ścianą gabinetu House'a?

Anai napisał:
ależ z Wilsona manipulative bitch; przecież, gdyby chciał, mógłby się po prostu rozłączyć
o lol, dobre bo, U know, mi nie przyszło do głowy, że mógłby się rozłączyć

Anai napisał:
...malując pisanki
byle nie wpadł na pomysł ozdabiania ich gorącym woskiem

Anai napisał:
zadając się tak długo z House'em? Nie wierzę
Wilson pewnie o każdym kolejnym house'o-pochodnym upokorzeniu myśli jak o największym w życiu

Anai napisał:
House chciał dobrze, a Wilson jak zwykle przesadza
House, który "chce dobrze" to bardzo niebezpieczne zjawisko Jeah, zemsta będzie...

Dziękować I nawzajem, i napalonego zająca (uh-huh, to pierwsza wielkanoc, która byłaby do tego stopnia dwuznaczna )

PS. OMG, whyyyy zrobiłaś sobie avek z tego zdjęcia?! Masz pojęcie, jak mnie to będzie teraz rozpraszać???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:58, 08 Kwi 2012    Temat postu:

Cytat:
No dopsz, czas na Wilsonową zemstę. Or something...
Odradzam spożywanie świątecznych przysmaków podczas czytania, żeby się ktoś nie udławił, kiedy zacznie się śmiać
Aha, na koniec pojawia się Cuddy, więc się nie przestraszcie. Tym razem jest prawie niegroźna

Enjoy!



Tytuł: [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: Snarry_Splitpea


Pokój był mały, a krzesła niewygodne. Znajdowało się tam akurat wystarczająco dużo osób, żeby uznać to za tłum, lecz nie na tyle dużo, by ukryć późne przybycie House'a.

Większość ludzi szybko zajęłaby jakieś miejsce w ostatnim rzędzie, mając nadzieję, że w ten sposób nie będą przeszkadzać mówcy ani jego słuchaczom. House jednak z góry zdecydował, że skoro Cuddy zamierza zmusić go do wyjazdu na jakąś zapyziałą konferencję, odbywającą się w jakimś zapyziałym college'u w samym środku jakiegoś zapyziałego miasta... to on nie ma zamiaru siedzieć z tyłu, obok ludzi, którzy chrapią. Bądź co bądź, zakłócaliby jego sen.

Patrząc na to od jasnej strony, rzędy składanych krzeseł stały na tyle daleko od siebie, że House miał gdzie rozprostować swoją uszkodzoną nogę i to prawie stanowiło rekompensatę faktu, że krzesła nie posiadały podłokietników, na których można byłoby się oprzeć podczas drzemki.

Zaledwie parę minut po jego spóźnionym wejściu, komórka House'a zaświergotała radośnie. House przez chwilę rozglądał się dookoła, by się na wszelki wypadek upewnić, że to z jego telefonu rozlega się owo świergotanie. Kiedy już zyskał pewność, że to był jego telefon, podniósł się odrobinę na swoim miejscu i wydobył hałaśliwe urządzenie z tylnej kieszeni spodni.

- Wilson! Jestem właśnie na posiedzeniu! - wykrzyknął, ani trochę nie próbując ściszać głosu. Starsza kobieta, siedząca po jego lewej stronie, odwróciła się, by na niego spojrzeć, ale House nie potrafił rozpoznać, czy patrzyła na niego z naganą, czy tylko brak elastyczności jej cery sprawiał, że jej rysy opadały w tak nieatrakcyjny sposób.

- Stoisz na podium?

- Nie, mój odczyt zaplanowano na jutro rano.

Nastąpiła długa przerwa w ich rozmowie. Głos mówcy na podium wypełniał uszy House'a. Diagnosta zmarszczył brwi. Jeśli jakikolwiek otwór jego ciała miałby być wypełniony, House chciał, żeby to Wilson go wypełniał.

- Uh... - Jimmy zdawał się nie mieć pewności, czy powinien rozpocząć swoją zemstę.

Pragnąc się przekonać, jak daleko jego kochanek się posunie, House udał, że stawia opór: - Słuchaj, muszę dopilnować, żeby tamten facet nie poprowadził tych wszystkich idiotów prosto w nieznane. Oddzwonię do ciebie, kiedy wrócę do swojego po...

- Nie! - Wilson przerwał mu pospiesznie.

- ...Nie? - Na ustach House'a pojawił się zuchwały uśmieszek.

- Uh... kiedy wrócisz do swojego pokoju, będziesz wykrzykiwał moje imię.

- ...i zaczniemy się porozumiewać telepatycznie?

- Będziesz dotykał swojej wilgotnej erekcji, myśląc o mnie. Będziesz marzył, że jestem tam z tobą i będziesz jęczał moje imię, poruszając palcami w tę i z powrotem wewnątrz swojego pulsującego ciała.

- Masz to gdzieś napisane?

- House... - Wilson już miał go upomnieć, lecz uznał, że lepiej będzie po prostu kontynuować. Nigdy by sobie tego nie darował, gdyby nie odegrał się jakoś na House'ie. - Kiedy dotrzesz do domu, rozbiorę cię zaraz przy drzwiach i obciągnę ci w salonie. Będziemy się pieprzyć na podłodze w sypialni, a później położymy się do łóżka, zgrzani, klejący i wykończeni uprawianiem miłości. Co powiesz na to?

- Powiem, że będziemy się pieprzyć w samochodzie, zanim opuścimy lotnisko, misiu-pysiu.

Starsza kobieta, która siedziała obok House'a, gwałtownie zaczerpnęła powietrza. Diagnosta z zadowoleniem zignorował jej zszokowaną reakcję.

Wilson zachichotał, chociaż ciągle był dosyć wkurzony, że House nie okazywał ani śladu zażenowania. Przez chwilę zastanawiał się bezowocnie, czy w ogóle potrafił wprawić starszego mężczyznę w zażenowanie.
- Skoro tak, to będę pocierał twój wyczerpany członek, wioząc nas do domu, a ty rozpłyniesz się bezsilnie na siedzeniu pasażera, szepcząc zachrypniętym głosem moje nazwisko i błagając mnie, żeby zjechał na pobocze.

- Albo sam chwycę kierownicę i twojego penisa.

Kobieta obok ponownie sapnęła. Tym razem zrobiła to przesadnie głośno - było to sapnięcie, które mówiło: "Zamknij. Się. Do. Diabła." House nie lubił, kiedy ktoś kazał mu się zamknąć. A już zdecydowanie nie lubił, kiedy ktoś kazał mu się zamknąć w taki zawoalowany sposób.

- Wybacz mi na sekundkę, Wilson - odezwał się słodkim głosem House z nietypową dla siebie uprzejmością, po czym zasłonił dłonią mikrofon komórki i zwrócił się do siedzącej przy nim kobiety: - Hej, paniusiu, ja tu próbuję zrobić sobie dobrze. Mogłabyś... no wiesz, siedzieć cicho?

Kobieta wzdrygnęła się z oburzeniem i stanowczym ruchem zwróciła się twarzą w stronę mówcy na podium. Miała tylko nadzieję, że obleśny kaleka nie powie już ani słowa więcej.

- Co się stało? Wyszedłeś z sali, House?

- Uh... tak, jasne. Mów dalej.

- Ugh, dajmy temu spokój. Nie ma w tym nic zabawnego, jeśli sam o to prosisz.

- Nawet nie próbuj mi wmawiać, że nie trzymasz w tej chwili ręki w spodniach. - To zostało powiedziane nieco zbyt głośno i większa część obecnych odwróciła się, by spojrzeć na House'a z odrazą. Diagnosta wskazał palcem na starszą panią obok siebie. - Grzybica.

Kobieta, umierając ze wstydu (delikatnie rzecz ujmując), poderwała się ze swojego miejsca i wyszła, zabierając z sobą tę odrobinę godności, z której House jej nie odarł.

- House! Ty nadal tam jesteś, prawda?

- Oczywiście, że tak. Nie miałbyś nade mną żadnej przewagi, gdybym siedział sam w hotelowym pokoju i walił konia, słuchając jak doskonalisz swoje uwodzicielskie teksty.

- Nie chcę, żebyś przeze mnie wpakował się w kłopoty!

- ...Czekaj, zadzwoniłeś, żeby mnie potorturować, a teraz tchórzysz? Weź się w garść, jeśli mnie stąd wywalą, to nie będę musiał tu wracać.

- Cuddy się na ciebie wścieknie.

- Ona uważa, że to czarujące.

- Nie tylko ona - mruknął z rezygnacją Wilson, przewracając oczami i przesuwając wolną dłonią po twarzy. - Więc na czym to stanęliśmy? Przez ciebie obaj zginęliśmy w wypadku i kiedy nas znajdują, moja ręka będzie ciągle w twoich spodniach, a twoja w moich...

- Zginęliśmy? Nieeeeeee. Nie ma mowy. Wiem, że palce bawiące się twoim rozporkiem mogą lekko rozproszyć uwagę, ale zostałoby ci dosyć refleksu, żeby nacisnąć na hamulec.

- Okej, zatem nasz samochód wpada na drzewo, a my zaczynamy uprawiać seks...

- Jeżeli wpadniemy na drzewo, musimy wysiąść z samochodu. Nie chcę, żebyśmy wylecieli w powietrze.

- Okej, no to nie wpadamy na drzewo. - Wilson się nadąsał. Chciał, by House odwołał ten kawałek o obmacywaniu go, podczas gdy starał się prowadzić samochód. A tak w ogóle, to kiedy House przejął kontrolę nad tą rozmową?!?

- Moglibyśmy uprawiać seks na poboczu drogi... twoje kolana zagłębiałyby się w piaszczystym podłożu, kiedy ja wpychałbym w ciebie swój członek. - House mówił teraz zniżonym głosem. Nie robił tego, żeby celowo zachować dyskrecję; robił to, bo wiedział, że Wilson uwielbia jego wibrujący szept. - Sięgnąłbyś dłońmi do swojej erekcji, ale ja bym je odepchnął, a potem, unosząc się nad twoim ciałem, kompletnie unieruchomił twoje ręce. Chcę, żebyś doszedł dzięki mojej męskości przesuwającej się w twoim wnętrzu. Nie miałbyś mojej zgody, żeby samemu się zadowolić. Ja. Jestem. Twoim. Zadowoleniem.

House zaśmiał się cicho, słysząc jak oddech Wilsona urywa się w jednej chwili, a w następnej onkolog wydaje z siebie westchnienie spełnienia. Wcześniej słyszał w słuchawce słaby cmokający odgłos, co oznaczało, że Wilson najwyraźniej był w miejscu, które gwarantowało mu wystarczająco dużo prywatności, by skorzystał z nawilżającego żelu, co oznaczało, że nie miał na sobie spodni albo że znajdowały się one wokół jego kostek. House wiedział jednak, że pora była zbyt wczesna, żeby Wilson przebywał w domu, a zatem...

W tym samym momencie, gdy diagnosta dodał dwa do dwóch, usłyszał odgłos otwieranych drzwi. Następnie usłyszał Cuddy. I Wilsona, który wyjąkał gorączkowo:
- Uhhh, Cuddy... telefon! Ja właśnie... uh... ja...

House wyobraził sobie oblaną rumieńcem twarz Wilsona i jego dłonie błądzące spazmatycznie po biurku, jakby mógł znaleźć tam jakiś przedmiot, który wybawiłby go z tej niestosownej sytuacji.

- Uspokój się, Jimmy. Ona stoi po drugiej stronie biurka. Po prostu się uspokój, to Cuddy sobie pójdzie - zamruczał House, ani trochę nie pomagając Wilsonowi swoim wciąż uwodzicielskim (a tym samym - rozpraszającym) tonem głosu.

- Dobrze się czujesz? - House usłyszał szczere zaniepokojenie w pytaniu Cuddy. Administratorka podeszła bliżej do biurka.

- Ja... ja... ja... Nic mi nie jest, Cuddy! Proszę, rozmawiam przez telefon!!! - wyrzucił z siebie Wilson. House wiedział, że do tej pory jego skóra musiała przybrać kolor czerownego wina. Wiedział też, że to tylko pogłębi niepokój Cuddy.

- Z kim rozmawiasz? - zapytała. - Czy wszystko w porządku? Czy komuś coś się stało? Chodzi o House'a?

Wilson kręcił przecząco głową. House usłyszał ten ruch i na jego twarzy pojawił się grymas współczucia dla Wilsona. Kiedy człowiekowi odbierało mowę, Cuddy miała w zwyczaju rzucać się na swoją ofiarę.

Jej głos rozległ się ponownie. Tym razem przybliżał się z każdą kolejną sylabą.
- Wilson, chcesz, żebym sprawdziła twój... O MÓJ BOŻE!

House z trzaskiem zamknął swoją komórkę i mocno zacisnął dłoń na wybrzuszeniu we własnych spodniach, licząc, że wytrzyma do końca wykładu. Uśmiechnął się tryumfalnie po raz bilionowy tego dnia i oparł się leniwie na uchwycie laski.
- House na prowadzeniu, dwa do zera - mruknął pod nosem. Jimmy nigdy się na nim nie odegra.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
girls1394
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Cze 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:41, 10 Kwi 2012    Temat postu:

I wróciłaś z nowym opowiadaniem.
Ja mam tylko takie pytanie czy to jest twoje opowiadanie czy tylko przetłumaczone?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:29, 10 Kwi 2012    Temat postu:

JEEEEJ, dobry prezent, era przez telefon

Cytat:
Wiesz, nie mogę się zdecydować, czy najpierw będę chciał cię pocałować, czy od razu wsunąć ci dłonie w spodnie.
obydwa jednocześnie!

Cytat:
kiedy rozporek spodni naciska zbyt mocno na jego niespodziewanie bardzo twardy członek.
"gorzej" się zrobi, jak ten bardzo twardy członek wyjdzie ze spodni

Cytat:
- Może użyję obu dłoni, jednej na twoim penisie, a drugiej na jajkach.
yeah, taki wielkanocny klimacik z tymi jajkami

Cytat:
a Wilson jest o włos od katastrofy.
może jakieś białe tsunami?

Cytat:
- Zamorduję cię - odpowiada szeptem Wilson.
chyba śmiercią z rozkoszy


OMG, miałaś rację, żeby nic nie pić ani nie jeść, druga część jest MEGA!

Cytat:
Jimmy zdawał się nie mieć pewności, czy powinien rozpocząć swoją zemstę.
ojej, wrażliwy i spełniający dobre uczynki Jimmy, how sweet

Cytat:
- Powiem, że będziemy się pieprzyć w samochodzie, zanim opuścimy lotnisko, misiu-pysiu.
misiu-pysiu słodko ostry mix *ómarła*

Cytat:
House nie okazywał ani śladu zażenowania
dlatego to taka sexy gadka

Cytat:
- Hej, paniusiu, ja tu próbuję zrobić sobie dobrze. Mogłabyś... no wiesz, siedzieć cicho?
i nie patrzeć, nie podsłuchiwać! A mogłaby spróbować się pozachwycać, jak każda mądra dziewczyna by zrobiła

Cytat:
Przez ciebie obaj zginęliśmy w wypadku i kiedy nas znajdują, moja ręka będzie ciągle w twoich spodniach, a twoja w moich...
to tak jakby... śmierć idealna

Cytat:
- Moglibyśmy uprawiać seks na poboczu drogi... twoje kolana zagłębiałyby się w piaszczystym podłożu, kiedy ja wpychałbym w ciebie swój członek.
łoooo, era na plaży! to by dopiero było

lovciam fiki jakie wybierasz i jak tłumaczysz


ps: Anai, to ZUA fotka na avka! rzeczywiście House-rozpraszacz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:15, 10 Kwi 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
A mój worek jest full of surprises, jakby to określił House
yup, coś w tym stylu

Richie117 napisał:
uff, co za ulga to usłyszeć well, to gdzie miałby siedzieć Wilson, żeby phone!sex był taki "do końca"? Za ścianą gabinetu House'a? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
wystarczyłoby po prostu miejsce bardziej kameralne niż sala konferencyjna

Richie117 napisał:
o lol, dobre bo, U know, mi nie przyszło do głowy, że mógłby się rozłączyć
Wilsonowi też nie przyszło, bo w głębi duszy czy innego miejsca mu się to podobało i protestował tylko dla zachowania pozorów

Richie117 napisał:
byle nie wpadł na pomysł ozdabiania ich gorącym woskiem
House nigdy nie skrzywdziłby tak pisanek Wilsona

***

Boże, to było...

*zbiera się z podłogi*

Cytat:
Głos mówcy na podium wypełniał uszy House'a. Diagnosta zmarszczył brwi. Jeśli jakikolwiek otwór jego ciała miałby być wypełniony, House chciał, żeby to Wilson go wypełniał.
niech ktoś mu powie, że uszu najlepiej niczym nie wypełniać... Gaad, aż mi się przypomniała ta creepy scenka z tamtego fika z wkładaniem długopisu do uszu

Cytat:
- Uh... kiedy wrócisz do swojego pokoju, będziesz wykrzykiwał moje imię.
Dajesz, Wilson! Pokaż mu!

Cytat:
Kobieta obok ponownie sapnęła.
What is wrong with you, woman? Powinna oddać miejsce komuś, kto bardziej je doceni!

Cytat:
- Jeżeli wpadniemy na drzewo, musimy wysiąść z samochodu. Nie chcę, żebyśmy wylecieli w powietrze.
nie będzie odlotowego seksu?

Cytat:
A tak w ogóle, to kiedy House przejął kontrolę nad tą rozmową?!?
eee... od kiedy się odezwał?

Cytat:
- Wilson, chcesz, żebym sprawdziła twój... O MÓJ BOŻE!
cały Mały Jimmy, Bóg Seksu

*wraca na podłogę*

Więcej!

PS. Rozproszone moim avkiem przepraszam i radzę poćwiczyć silną wolę, żeby mogły oderwać od niego wzrok


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:03, 12 Kwi 2012    Temat postu:

girls1394 napisał:
I wróciłaś z nowym opowiadaniem.
Ja mam tylko takie pytanie czy to jest twoje opowiadanie czy tylko przetłumaczone?
ano, staram się wrzucać jak najwięcej nowości, póki ktoś tu jeszcze czyta
To tylko tłumaczenie, niestety. Na początku każdej części jest link do strony z oryginałem i nicki autorek

***

advantage napisał:
JEEEEJ, dobry prezent, era przez telefon
miło mi, że się podoba

advantage napisał:
obydwa jednocześnie!
House nie jest specjalistą od multitasking

advantage napisał:
"gorzej" się zrobi, jak ten bardzo twardy członek wyjdzie ze spodni
i uderzy w potylicę człowieka, który siedzi przed Wilsonem

advantage napisał:
yeah, taki wielkanocny klimacik z tymi jajkami
weeeeeź Domagam się wprowadzenia "balls" do języka polskiego!

advantage napisał:
może jakieś białe tsunami?
sounds niecnie

advantage napisał:
chyba śmiercią z rozkoszy
U mean, like this - [link widoczny dla zalogowanych]?

advantage napisał:
OMG, miałaś rację, żeby nic nie pić ani nie jeść, druga część jest MEGA!


advantage napisał:
misiu-pysiu słodko ostry mix *ómarła*
"sweetcheeks" z oryginału było nie dość że słodkie, to jeszcze takie dwuznaczne

advantage napisał:
A mogłaby spróbować się pozachwycać, jak każda mądra dziewczyna by zrobiła
wyciągnąć komórkę i wszystko zagrać na pamiątkę?

advantage napisał:
to tak jakby... śmierć idealna
pod warunkiem że przed śmiercią zdążyliby dojść

advantage napisał:
łoooo, era na plaży! to by dopiero było
gdzieś kiedyś o tym czytałam

dzięęęki

advantage napisał:
ps: Anai, to ZUA fotka na avka! rzeczywiście House-rozpraszacz
a widziałaś (pod Pstrykiem chyba) rozpraszającą historię z tą fotką? I mean, jak dorobiłam House'owi biały dodatek na nosie?

***

Anai napisał:
wystarczyłoby po prostu miejsce bardziej kameralne niż sala konferencyjna
ale taki kameralny phone!sex jest mniej kinky

Anai napisał:
protestował tylko dla zachowania pozorów
protesty to taka jego przewrotna gra wstępna

Anai napisał:
House nigdy nie skrzywdziłby tak pisanek Wilsona
lepiej się o to nie zakładaj, bo są różne zue fiki

Anai napisał:
Boże, to było...
*zbiera się z podłogi*
bosh, jak to miło wywołać oczekiwaną reakcję

Anai napisał:
niech ktoś mu powie, że uszu najlepiej niczym nie wypełniać... Gaad, aż mi się przypomniała ta creepy scenka z tamtego fika z wkładaniem długopisu do uszu
agree! nie wiem, co ludzie widzą podniecającego we wkładaniu do uszu języka, bleh A kysz, creepy skojarzenia

Anai napisał:
Dajesz, Wilson! Pokaż mu!
...tylko nie upuść z wrażenia kartki, na której to wszystko napisałeś

Anai napisał:
What is wrong with you, woman?
pewnie to była jakaś niewyruchana stara panna i zazdrościła chłopakom

Anai napisał:
nie będzie odlotowego seksu?
nie byłoby żadnego seksu, gdyby ich narządy odleciały w przeciwnych kierunkach

Anai napisał:
eee... od kiedy się odezwał?
założę się, że jeszcze wcześniej

Anai napisał:
*wraca na podłogę*
*zazdrości wygodnej podłogi*

będzie więcej a.s.a.p

Anai napisał:
Rozproszone moim avkiem przepraszam i radzę poćwiczyć silną wolę, żeby mogły oderwać od niego wzrok
co mi po odrywaniu wzroku, jak ciągle mam na myśli tego pieska z białym noskiem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:12, 12 Kwi 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
miło mi, że się podoba
ofkors!

Richie117 napisał:
House nie jest specjalistą od multitasking
ale trening czyni mistrza, a w dodatku może być całkiem przyjemny

Richie117 napisał:
i uderzy w potylicę człowieka, który siedzi przed Wilsonem
albo tego co właśnie przemawia

Richie117 napisał:
weeeeeź Domagam się wprowadzenia "balls" do języka polskiego!
jestem za! I jeszcze kilka innych fajnych słówek by sie przydało

Richie117 napisał:
sounds niecnie
a ile by trzeba tego naprodukować, żeby było tsunami

Richie117 napisał:
U mean, like this - [link widoczny dla zalogowanych]? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
uuuu, biedny facet, rozerwie sie w końcu na pół

Richie117 napisał:
"sweetcheeks" z oryginału było nie dość że słodkie, to jeszcze takie dwuznaczne
mysiu-pysiu nie jest dwuznaczne, ale mega słodsze

Richie117 napisał:
wyciągnąć komórkę i wszystko zagrać na pamiątkę?
na youtube, nie na pamiątkę

Richie117 napisał:
pod warunkiem że przed śmiercią zdążyliby dojść
ale i tak romantycznie: umrzeć z dłonią w gatkach kochanka

Richie117 napisał:
gdzieś kiedyś o tym czytałam
wczoraj skończyłam takiego słodkiego fika, gdzie House był opiekuńczym tatusiem i wychowywali z Wilsonem syna

Richie117 napisał:
a widziałaś (pod Pstrykiem chyba) rozpraszającą historię z tą fotką? I mean, jak dorobiłam House'owi biały dodatek na nosie?
widziałam, widziałam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 5:56, 15 Kwi 2012    Temat postu:

advantage napisał:
ale trening czyni mistrza, a w dodatku może być całkiem przyjemny
to House zdąży potrenować w komfortowych łóżkowych warunkach, a nie tak w drzwiach

advantage napisał:
albo tego co właśnie przemawia
omatko, do tego Wilson musiałby nosić w spodniach węża strażackiego chyba

advantage napisał:
a ile by trzeba tego naprodukować, żeby było tsunami
jak wynika z trzeciej części, House nie miałby z tym kłopotu

advantage napisał:
uuuu, biedny facet, rozerwie sie w końcu na pół
mhm, to jak z nabijaniem na pal - tylko na początku jest przyjemnie

advantage napisał:
na youtube, nie na pamiątkę
na YT nie można wrzucać porno zresztą, taki ekskluzywny materiał mógłby śmiało trafić na redtube premium

advantage napisał:
ale i tak romantycznie: umrzeć z dłonią w gatkach kochanka
yeah... a gdyby tak śmierć nastąpiła w wyniku wtargnięcia zazdrosnej żony z bronią palną?

advantage napisał:
wczoraj skończyłam takiego słodkiego fika, gdzie House był opiekuńczym tatusiem i wychowywali z Wilsonem syna
awwwww masz gdzieś linka?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 6:10, 15 Kwi 2012    Temat postu:

Cytat:
Po pierwsze, żeby nikt się nie pogubił - ta część jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej, więc nie ma żadnej przerwy w czasie akcji.
Po drugie... um... podejrzewam, że to nie będzie część, którą Hilsonowe tygryski polubią najbardziej. I'm so so sorry! Ale nie uciekajcie z krzykiem, bo aż tak źle nie będzie
Innymi słowy: WARNING!!! zóa!CUDDY!!!

Oprócz Cuddy pojawia się tu jeszcze doktor Weber (ten od cudownego leku na migrenę, który House przetestował na sobie - pamiętacie?).
Czy w obliczu zmasowanego ataku zóa i tym razem House'owi jego gierki ujdą na sucho?

Enjoy!



Tytuł: [link widoczny dla zalogowanych]
Autor: snarry_splitpea



Cuddy obróciła się na pięcie, żeby wyjść z gabinetu onkologa. Miała uniesione ręce w wyrazie zrezygnowania i nie powiedziała już więcej ani słowa.

Wilson, nie podciągając spodni, uderzył głową o biurko i westchnął. Gdyby nie kochał House'a tak mocno albo gdyby nakrył go ktokolwiek inny niż Cuddy... z pewnością natychmiast znienawidziłby swojego chłopaka. Jego głowa poderwała się do góry, a serce prawie wyskoczyło mu z piersi, gdy usłyszał odgłos powtórnie otwieranych drzwi.

- Wilson! To z House'em rozmawiałeś przez komórkę? - zawołała szeptem Cuddy, zamykając za sobą drzwi i przekręcając klucz w zamku.

- AH! Cuddy! Nie możesz pozwolić mi się ubrać, zanim przedyskutujemy moją karę?

- Miałeś na to czas, kiedy wyszłam za pierwszym razem. Teraz będziesz po prostu siedział tam, w swojej lepkiej kałuży, i użalał się nad sobą. - Pospiesznie przebyła jego gabinet i pochyliła się nad biurkiem. - Daj mi ten telefon.

- On nie odbierze.

- Daj. Mi. Ten. Telefon!

- Czemu to w ogóle jest dla ciebie ważne? To mnie przyłapałaś na robieniu...

- Taa, i nie obchodzi mnie, co robiłeś. Byłeś we własnym gabinecie, bez świadków, i nie zamierzam publicznie cię upokorzyć, zmuszając cię, żebyś się zwolnił z pracy. House natomiast reprezentuje szpital na konferencji i najwyraźniej marnuje czas, dzwoniąc do ciebie i próbując wpakować cię...

- To... to ja zadzwoniłem do niego.

- Tak czy owak, powinien był wykazać się rozsądkiem i się rozłączyć. Daj. Mi. Ten. TELEFON!

Wilson podał jej swoją komórkę i przysunął się z fotelem tak blisko do biurka, że krawędź blatu wpijała mu się w brzuch. Patrzył, jak Cuddy stoi z jedną ręką opartą na biodrze, a drugą trzyma telefon przy uchu. Jej twarz wykrzywiał grymas rozdrażnionego skupienia i stukała gniewnie stopą w podłogę, czekając, aż House odbierze.

- Siemanko! - rozległ się figlarny szczebiot House'a, a Cuddy gwałtownie cofnęła rękę od głowy na maksymalną odległość. Nie wiedziała, że Wilson przestawił komórkę na tryb głośnomówiący, dopóki rozdzierający dźwięk nie trafił w jej prawy bębenek słuchowy. Odłożyła telefon na biurko i pochyliła się nad nim:
- House! Czemu siedzisz w swoim pokoju, uprawiając seks przez telefon, kiedy powinieneś słuchać wykładu?!??!

- Nie siedziałem w swoim pokoju, uprawiając seks przez telefon. Przełączyłem telefon na głośnomówiący, żeby Wilson mógł sobie potrzepać, słuchając o najnowszych badaniach z dziedziny leczenia szpiku kostnego.

- UPRAWIAŁEŚ SEKS PRZEZ TELEFON PODCZAS WYKŁADU?!?!?!

- O, nie. Nie wspomniałem ani słowem o seksie, przebywając w miejscu publicznym. No, może z wyjątkiem wzmianki o tym, jak wchodzę do gabinetu Wilsona, kiedy został przyłapany na gorącym... czy raczej lepiącym uczynku, i rzucam moją szefową na jego biurko.

To rozłożyło Cuddy na łopatki na pełne trzydzieści sekund. House zachichotał.
- Wtedy Wilson wstałby z fotela. Prawdopodobnie chciałby powiedzieć coś, żeby powstrzymać swojego chłopaka przed odsunięciem na bok tego czerwonego, koronkowego paseczka materiału i wsunięciem się w wilgotną szparkę jego szefowej. Zamiast tego, skończyłby na wepchnięciu ci w gardło swojej nowiutkiej erekcji. W takich warunkach nie mogłabyś na nas psioczyć, co nie?

- House, to jest... całkowicie... - Cuddy zamilkła. To było na pewno jakieś, lecz jedyne określenie, jakie przychodziło jej na myśl, brzmiało: "podniecające".

- Niestosowne!!! - wykrzyknął Wilson do telefonu piskliwym głosem. Zaczynało go to kręcić. Modlił się tylko, żeby okazał się za stary na kolejny wzwód w tak krótkim czasie.

- Niestosowne? Pewnie, powiedziałem coś nieprzyzwoitego, ale to tobie zaraz znowu stanie, bo Cuddy pochyla się nad twoim biurkiem, a jej biust podskakuje przed twoją twarzą.

Cuddy wyprostowała się tak błyskawicznie, że trzasnęło jej w kręgosłupie, i nerwowo przygładziła spódnicę, jakby to ona miała do ukrycia sztywniejącą część ciała. Wilson czym prędzej odwrócił wzrok, bo rzeczywiście gapił się na jej bujne cycki, odkąd weszła do jego biura.
- House... - rozległo się ich chóralne błaganie, chociaż oboje byli przekonani, że powinni urządzić House'owi awanturę.

- Zamknęła drzwi na klucz, kiedy weszła? Nie chciała, żeby ktoś jeszcze wszedł do środka i nakrył cię ze spuszczonymi spodniami... albo żeby przyłapał ją na twoich kolanach.

Cuddy sięgnęła po telefon, ale nie całkiem była w stanie go dotknąć. Rumieniący się doktor Wilson popatrzył na nią bojaźliwie. Czy jego oczy mówiły: "Nie rozłączaj się"? Cokolwiek mówiły, Cuddy zdołała tylko gniewnie stuknąć w urządzenie.
- House, zamknij się - jęknęła pogardliwie.

- Co by było, Cuddy, gdybyś przyłapała go w takiej sytuacji, a ja byłbym w szpitalu? - spytał od niechcenia House. - Pognałabyś do mojego biura i wtargnęła do środka. Do diabła z zamkami, w końcu masz klucze.

Cuddy otworzyła usta i zmarszczyła brwi. Była gotowa odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą i zakończyć połączenie... jednak nie zrobiła tego.

- Ja bym się nie chował jak Wilson. Wstałbym i ci zasalutował, doktor Cuddy. Podszedłbym do ciebie... i... wycofałabyś się? Czy może stałabyś, czekając, aż mój penis zetknie się z twoją garsonką? On już się zorientował, że obejmuję cię tylko wtedy, kiedy to absolutnie, całkowicie i kompletnie niewłaściwe z mojej strony, by w ogóle przebywać z tobą w jednym pomieszczeniu... a ty byś nie wyszła, nawet wtedy. Błagałabyś mnie, żebym przestał, wypowiadając jedynie moje imię. Ale błagałabyś mnie o to wyłącznie dlatego, bo wiedziałabyś, że nie przestanę. Przeleciałbym cię na podłodze, gdy w tym czasie Kaczątka dobijałyby się do drzwi, a mój pager piszczałby jak szalony na moim biurku. Powstrzymywałabyś się od okrzyków, a łzy rozkoszy spływałyby z twoich oczu równie nieprzerwanym strumieniem, jak wilgoć z twojej cipki.

W tym momencie każdy mógłby usłyszeć odgłos mikroskopijnej, chirurgicznej szpilki upadającej w gabinecie Wilsona... gdyby nie nierówny oddech Cuddy i bezustanne wiercenie się Wilsona w fotelu.

- Śmiało, Cuddy. Możesz sobie wziąć Wilsona, w ramach pożyczki. Tylko doprowadź go do porządku i odłóż tam, gdzie go znalazłaś, kiedy skończysz. - House z kliknięciem zamknął swoją komórkę i wstał. Nie był już w stanie dłużej się powstrzymywać. Pokuśtykał obok ludzi w swoim rzędzie, nie dotykając nikogo po drodze. Prelegent nie wyglądał na zdekoncentrowanego jego niezgrabnym wyjściem z sali. Żadna z osób siedzących obok niego lub za nim nie zareagowała na to inaczej jak prawdziwą ulgą, i House'owi udało się bez przeszkód przebyć połowę drogi do hotelowego pokoju.

W holu padł na niego cień i usłyszał, jak bardzo unieszczęśliwiony jego widokiem doktor Weber wykrzykuje ostro jego nazwisko. House westchnął z irytacją. Tak niewiele dzieliło go od wyskoczenia z Levi'sów, a teraz musiał się zatrzymać. Pocieranie tkaniny spodni o jego erekcję spotęgowane kuśtykaniem sprawiło, że był gotów eksplodować! House przeklął Boga za kiepskie wyczucie czasu.

- Von Lieberman - odpowiedział, podnosząc wzrok spod długich rzęs, by spojrzeć w twarz drugiego mężczyzny. Mina tamtego wyrażała złość i triumf. Było oczywiste, że Weber go szukał. House starał się wymyślić powody, czemu Weber w ogóle musiał pojawić się na konferencji dotyczącej nowych metod diagnozowania niedoborów odporności. Jednak mózg House'a spłynął już do jego penisa i diagnosta nie potrafił myśleć jasno o niczym innym oprócz tego, by jak najszybciej dotrzeć do swojego pokoju.

- Co takiego? - Weber przez chwilę patrzył na niego, zdezorientowany, po czym zignorował jego słowa. - Słyszałem, że na Uniwersytecie Princeton są prowadzone nowe badania mojego leku. Co to ma znaczyć?

- Nie mam z tym nic wspólnego - odparł House na wpół uczciwie. Faktycznie, zasugerował grupie dzieciaków, żeby o tym poczytały, a one postanowiły przeprowadzić testy tego zbyt-dobrego-by-mógł-być-prawdziwy, cudownego lekarstwa. Wówczas House był uszczęśliwiony faktem, że jego manipulacja zakończyła się powodzeniem. W tym momencie miał nadzieję wyłącznie na to, że [link widoczny dla zalogowanych], którym poplamione były jego bokserki, nie przesiąknął przez przód jego jeansów.

Weber podszedł do House'a i dyskretnie pchnął niepełnosprawnego lekarza na najbliższą ścianę. Próbował przyjąć postawę, która sprawiałaby wrażenie przyjaznej dla ludzi znajdujących się za jego plecami, ale jednocześnie górować nad House'em z bezwzględnie wściekłym wyrazem twarzy. Jeszcze raz popchnął ciało House'a i towarzyszące temu szarpnięcie sprawiło, że diagnosta stracił zachowywaną z takim trudem kontrolę nad sobą. Oczy uciekły mu w tył głowy, a usta rozchyliły się szeroko.

Przeklął się za to, że puściły mu hamulce w obecności Webera. Nie przeszkadzałoby mu, gdyby doszło do tego przy kimkolwiek, byle nie przy Weberze!!! Niestety, stało się, a on stał tam, rozdygotany i pozbawiony tchu, wydając stłumione, lecz mimo to wyraźne jęki, na oczach swojego arcywroga.
Ale była jeszcze jedna rzecz, która Wilsona wprawiała w zachwyt, a teraz wpędziła House'a w gwałtowne przerażenie - jego wytryski zawsze były obfite i następowały z imponującą prędkością. Na dowód tego na lewej nogawce diagnosty pojawiła się ciemna plama, kończąca się tuż ponad kolanem. Kilka okazałych, białych kropli zebrało się na powierzchni dżinsu, i House na całym świecie nie znalazłby wystarczającej ilości konferencyjnych folderów, żeby ukryć swój wstyd.

Weber odskoczył do tyłu. Daaaaaaleko, daleko do tyłu.
- A więc... na... na studiach... ty... - Lekarz wyglądał na zniesmaczonego. - We mnie? - Zakrztusił się, odwracając się plecami do House'a i ruszając w sobie tylko znanym kierunku. Najwyraźniej nie był już pewien, jaki cel miało jego życie od tego momentu.

House wcisnął się głębiej w kąt, w który Weber go wepchnął, i próbował obmyślić sposób, jak przejść przez centrum konferencyjne, wejść do windy, przebyć zatłoczony hol i dotrzeć do swojego pokoju, żeby to, co się mu przytrafiło, nie rzucało się zanadto w oczy.

Wilson niechcący osiągnął dokładnie to, czego pragnął: dozgonny wstyd House'a. Jaka szkoda, że nigdy się o tym nie dowie.




Cytat:
* III-some, czyli threesome - trójkącik miłosny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 6:12, 15 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 18:41, 17 Kwi 2012    Temat postu:

Richie!!

Dziękuję bardzo, że to przetłumaczyłaś!!
To mnie właśnie uświadomiło, że jednak phone!sex jest takie wspaniały i tak na mnie działa!!

Ach od początku, House tak sobie grający na Wilsonie jest wspaniały! A przez telefon wydaje się to jeszcze lepsze! I to na konferencji!! Mrrrr! Chyba chciałabym na takiej konferencji być z Wilsonem

Oj Wilson jest taki niewinny, że nawet odgryźć się nie potrafi! Ale to takie słodkie się zaczyna robić *.* Sam wpada we własne sidła. A House... jak to on. Wspaniale nim manipuluje! Manipulująca dzi*ka!

No ale już z Cuddy to po całości poleciał! Aż współczuję Wilsonowi w tej sytuacji! Jak on się musiał czuć. Chociaż mały Jimmy jakoś się nie wstydził
W sumie jeszcze gorzej współczuję House'owi xD Ten miał dopiero "mały" wypadek^^

Ale Wilson dopiął swego. Biedaczek tylko się nigdy o tym nie dowie


Weny Richie!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:40, 21 Kwi 2012    Temat postu:

Agusss!
Cała przyjemność po mojej stronie
ech, no to żałuję, że nie mam więcej takich telefonicznych fików. Ale będę się uważnie za nimi rozglądać

Haha, wiem, co kombinujesz - chciałabyś pojechać z Wilsonem w charakterze jego osobistej sekretarki?

Tjaaa, z Wilsonem to był sweet phone!sex, a Cuddy House zwyczajnie zgwałcił przez telefon I na miejscu Wilsona bym się obraziła, gdyby mnie tak wypożyczył
Heh, po takim wypadku House'owi pewnie przeszła ochota na niecne telefony


Dzięęęki!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:29, 22 Kwi 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
to House zdąży potrenować w komfortowych łóżkowych warunkach, a nie tak w drzwiach
ale, ale, niech się kształci już od drzwi, a potem dojdzie do/w sypialni

Richie117 napisał:
omatko, do tego Wilson musiałby nosić w spodniach węża strażackiego chyba <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/chowa.gif">
o jaaa, jednak co za dużo, to niezdrowo

Richie117 napisał:
na YT nie można wrzucać porno zresztą, taki ekskluzywny materiał mógłby śmiało trafić na redtube premium
mogłaby też przysłać pocztą do wszystkich hilsonek na świecie

Richie117 napisał:
yeah... a gdyby tak śmierć nastąpiła w wyniku wtargnięcia zazdrosnej żony z bronią palną?
nieeee, która kobieta strzeli do dwóch obłapiających się facetów? tylko wariatka bez gustu

Richie117 napisał:
awwwww masz gdzieś linka? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">
[link widoczny dla zalogowanych] a najlepsze na końcu

*
OMG upokorzony House, i to jeszcze w taki sposób... było mi go trochę szkoda, przynajmniej dopóki nie ómarłam ze śmiechu
Enyłej, jaką House ma rozbudowaną wyobraźnię i wszystko tak obrazowo opowiada... Kinda hot

Cytat:
Teraz będziesz po prostu siedział tam, w swojej lepkiej kałuży, i użalał się nad sobą.
niech sie przyzna, że chciałaby sobie popatrzeć

Cytat:
Przełączyłem telefon na głośnomówiący, żeby Wilson mógł sobie potrzepać, słuchając o najnowszych badaniach z dziedziny leczenia szpiku kostnego.
a House mógł sobie wtedy pomarzyć, słuchając jęków Jimmy'ego

Cytat:
- Zamknęła drzwi na klucz, kiedy weszła? Nie chciała, żeby ktoś jeszcze wszedł do środka i nakrył cię ze spuszczonymi spodniami... albo żeby przyłapał ją na twoich kolanach.
no ej, to Wilson powinien był zamknąć drzwi, żeby nawet Cuddy go nie oglądała... chyba, że lubi występy przed publicznością

Cytat:
Pocieranie tkaniny spodni o jego erekcję spotęgowane kuśtykaniem sprawiło, że był gotów eksplodować!
haha, to każdy facet pewnie by chciał kuśtykać, jeśli tak to działa

Cytat:
Jednak mózg House'a spłynął już do jego penisa i diagnosta nie potrafił myśleć jasno o niczym innym oprócz tego, by jak najszybciej dotrzeć do swojego pokoju.
i jeszcze o nagim i mokrym Wilsonie, heloł!

Cytat:
House na całym świecie nie znalazłby wystarczającej ilości konferencyjnych folderów, żeby ukryć swój wstyd.
jakiś Mount Everest załatwiłby sprawę...

Cytat:
próbował obmyślić sposób, jak przejść przez centrum konferencyjne, wejść do windy, przebyć zatłoczony hol i dotrzeć do swojego pokoju, żeby to, co się mu przytrafiło, nie rzucało się zanadto w oczy.
no cóż... może zdjąć spodnie?

Cytat:
Wilson niechcący osiągnął dokładnie to, czego pragnął: dozgonny wstyd House'a. Jaka szkoda, że nigdy się o tym nie dowie.
szkoda... to by pewnie był jeden z najlepszych dni w życiu Wilsona

I want MOOORE takich cudnych fików!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:33, 23 Kwi 2012    Temat postu:

advantage napisał:
ale, ale, niech się kształci już od drzwi, a potem dojdzie do/w sypialni
trochę się obawiam, czy po długiej konferencyjnej rozłące Wilson byłby w stanie w takich okolicznościach dojść do/w sypialni

advantage napisał:
mogłaby też przysłać pocztą do wszystkich hilsonek na świecie
serwery największych poczt przeżyłyby kryzys przeciążeniowy

advantage napisał:
nieeee, która kobieta strzeli do dwóch obłapiających się facetów? tylko wariatka bez gustu
sounds like Cuddy

advantage napisał:
http://www.fanfiction.net/s/6903502/1/Baby_Mikey a najlepsze na końcu
sugerujesz, żebym zaczęła od końca czy mam od początku ostrzyć swój apetyt? anyway, dziękuję bardzobardzo (zabiorę się za to jak tylko skończę mprega GeeLady) nie wpadłam na to, a nawet gdybym wpadła, to po notce autorki uciekłabym w popłochu

advantage napisał:
OMG upokorzony House, i to jeszcze w taki sposób... było mi go trochę szkoda, przynajmniej dopóki nie ómarłam ze śmiechu
jesteś zuaaa, że go tylko TROCHĘ żałowałaś Poor House mógł doznać PTSD po czymś takim

advantage napisał:
Enyłej, jaką House ma rozbudowaną wyobraźnię i wszystko tak obrazowo opowiada... Kinda hot
oglądanie porno w necie tak na niego wpłynęło

advantage napisał:
niech sie przyzna, że chciałaby sobie popatrzeć
już pewnie swoje zobaczyła, jak podeszła do biurka Wilsona na początku

advantage napisał:
a House mógł sobie wtedy pomarzyć, słuchając jęków Jimmy'ego
a z House'em reszta audytorium

advantage napisał:
no ej, to Wilson powinien był zamknąć drzwi, żeby nawet Cuddy go nie oglądała... chyba, że lubi występy przed publicznością
tak się zestresował tym sex-telefonem do House'a, że zapomniał A może świadomość otwartych drzwi go dodatkowo podniecała? Czytałam o tym w jakimś fiku

advantage napisał:
haha, to każdy facet pewnie by chciał kuśtykać, jeśli tak to działa
I guess większość kuśtyka, jak im się spodnie zrobią za ciasne

advantage napisał:
i jeszcze o nagim i mokrym Wilsonie, heloł!
well, o tym pewnie starał się nie myśleć, żeby na czas dotrzeć do pokoju

advantage napisał:
jakiś Mount Everest załatwiłby sprawę...
szczególnie jako nowy adres zamieszkania

advantage napisał:
no cóż... może zdjąć spodnie?
mógłby się rozchorować, spacerując wyłącznie w mokrych bokserkach

advantage napisał:
szkoda... to by pewnie był jeden z najlepszych dni w życiu Wilsona
i bardzo możliwe, że jeden z ostatnich

if you want mooore, to teraz poczekaj cierpliwie, aż wrócę z następną częścią Pstryka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 22:42, 24 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:36, 24 Kwi 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
trochę się obawiam, czy po długiej konferencyjnej rozłące Wilson byłby w stanie w takich okolicznościach dojść do/w sypialni
musiałby! jeśli nie mógłby dojść do sypialni, musiałby dojść w przedpokoju

Richie117 napisał:
serwery największych poczt przeżyłyby kryzys przeciążeniowy
ale warto by było

Richie117 napisał:
sounds like Cuddy
z rozpaczy mogłaby też strzelić do siebie

Richie117 napisał:
sugerujesz, żebym zaczęła od końca czy mam od początku ostrzyć swój apetyt? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif"> anyway, dziękuję bardzobardzo (zabiorę się za to jak tylko skończę mprega GeeLady) nie wpadłam na to, a nawet gdybym wpadła, to po notce autorki uciekłabym w popłochu
nmzc najlepiej od początku, bo chociaż ficzek ma kilka słabszych czy głupszych momentów to jest całkiem słodki. Notka przeraża, ale Lydia pojawia się tylko na małą chwilę

Richie117 napisał:
jesteś zuaaa, że go tylko TROCHĘ żałowałaś Poor House mógł doznać PTSD po czymś takim
może dostał... a już na pewno na jakiś czas przestanie dzwonić do Wilsona z taką hot gadką

Richie117 napisał:
oglądanie porno w necie tak na niego wpłynęło
albo taki się urodził

Richie117 napisał:
już pewnie swoje zobaczyła, jak podeszła do biurka Wilsona na początku
może chciała jeszcze, bo wcale nie uciekła z krzykiem

Richie117 napisał:
a z House'em reszta audytorium
szczęściarze

Richie117 napisał:
tak się zestresował tym sex-telefonem do House'a, że zapomniał A może świadomość otwartych drzwi go dodatkowo podniecała? Czytałam o tym w jakimś fiku
hahahaha, tak? to takie niepodobne do Wilsona, bo co innego House

Richie117 napisał:
I guess większość kuśtyka, jak im się spodnie zrobią za ciasne
kurde, nigdy tego nie poczuje

Richie117 napisał:
well, o tym pewnie starał się nie myśleć, żeby na czas dotrzeć do pokoju
i żeby nie opaść w drodze

Richie117 napisał:
szczególnie jako nowy adres zamieszkania
po takiej wpadce miejsce idealne

Richie117 napisał:
mógłby się rozchorować, spacerując wyłącznie w mokrych bokserkach
fakt, zdrowie jest ważne. W takim razie niech je i też zdejmie

Richie117 napisał:
i bardzo możliwe, że jeden z ostatnich
House musi myśleć racjonalnie, jakby sobie radził bez naleśników Wilsona?

i czekam cierpliwie na Pstryka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:51, 03 Maj 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
ale taki kameralny phone!sex jest mniej kinky
kinky, kinky, a biedny Wilson prawie umiera ze wstydu

Richie117 napisał:
protesty to taka jego przewrotna gra wstępna
kobiety tak się napracowały, żeby faceci zrozumieli, że 'nie' znaczy 'nie', a przychodzi taki Wilson i wszystko psuje

Richie117 napisał:
lepiej się o to nie zakładaj, bo są różne zue fiki
ktoś krzywdzi pisanki? Chyba je zaadoptuję, żeby były bezpieczne

Richie117 napisał:
bosh, jak to miło wywołać oczekiwaną reakcję
innej być nie mogło!

Richie117 napisał:
agree! nie wiem, co ludzie widzą podniecającego we wkładaniu do uszu języka, bleh A kysz, creepy skojarzenia
Bleeh, nie mów przy mnie takich rzeczy Creepy skojarzenia lubią bacik, tym ich nie przestraszysz ;p

Richie117 napisał:
pewnie to była jakaś niewyruchana stara panna i zazdrościła chłopakom
gdyby wiedziała, jaki zaszczyt ją spotkał

Richie117 napisał:
nie byłoby żadnego seksu, gdyby ich narządy odleciały w przeciwnych kierunkach
to trzeba by je było jakoś połączyć, żeby się trzymały razem

Richie117 napisał:
założę się, że jeszcze wcześniej
tak naprawdę przejął kontrolę, kiedy tylko się poznali i Wilson nie ma szans, żeby z tym walczyć, ale nie chciałam być niemiła

Richie117 napisał:
*zazdrości wygodnej podłogi*
pff, wygodnej... *z trudem prostuje obolałe plecy*

Richie117 napisał:
co mi po odrywaniu wzroku, jak ciągle mam na myśli tego pieska z białym noskiem?
no wiesz, spróbuj przynajmniej udawać, że wierzysz, że to był śnieg (albo kokaina)

***
Richie117 napisał:
Czy w obliczu zmasowanego ataku zóa i tym razem House'owi jego gierki ujdą na sucho?
ależ napięcie wprowadzasz, masz do tego talent

Wilson się odegrał, ale sam też się trochę wstydu najadł (może nawet ma gorzej, bo widzi Cuddy codziennie) A zwycięstwo, o którym wygrywający nie wie się nie liczy, więc the winner is House anyway

Cytat:
House natomiast reprezentuje szpital na konferencji i najwyraźniej marnuje czas, dzwoniąc do ciebie i próbując wpakować cię...
przyznałaby się, że jest zazdrosna, a nie wymawia się dobrem szpitala

Cytat:
Przełączyłem telefon na głośnomówiący, żeby Wilson mógł sobie potrzepać, słuchając o najnowszych badaniach z dziedziny leczenia szpiku kostnego.
ja rozumiem, że Wilsona podniecają różne dziwne rzeczy, ale to już przesada...

Cytat:
rzucam moją szefową na jego biurko
albo drzwi

Cytat:
Czy może stałabyś, czekając, aż mój penis zetknie się z twoją garsonką?
ohgodwhy. ewww. Po tych wszystkich obrazowych opisach House'a mój musk nigdy nie będzie taki sam

Cytat:
- A więc... na... na studiach... ty... - Lekarz wyglądał na zniesmaczonego. - We mnie?
taak, koleś jest taki pociągający, że na sam widok można orgazmu dostać

Rzeczywiście, za dużo Cuddy w roli, w której nigdy, przenigdy nie powinna występować w hilsonowych fikach Ale ficzek i tak świetny (a drugą część chyba sobie wydrukuję i powieszę na ścianie )

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:26, 12 Maj 2012    Temat postu:

advantage napisał:
musiałby! jeśli nie mógłby dojść do sypialni, musiałby dojść w przedpokoju
ciekawe, czy House ma przedpokój pomalowany zmywalną farbą

advantage napisał:
z rozpaczy mogłaby też strzelić do siebie
z rozpaczy mogłoby jej się wszystko pomieszać i do siebie strzeliłaby najpierw

advantage napisał:
najlepiej od początku, bo chociaż ficzek ma kilka słabszych czy głupszych momentów to jest całkiem słodki. Notka przeraża, ale Lydia pojawia się tylko na małą chwilę
przeczytałam przesłodki ficzek aż dałam się przekonać, że synek może być równie ciekawą oBcją jak córeczka dla chłopaków (zwłaszcza po tym fragmencie, jak Wilson się spieszył z przewijaniem, żeby Mikey go nie oblał)

advantage napisał:
a już na pewno na jakiś czas przestanie dzwonić do Wilsona z taką hot gadką
jakiś czas... czyli jakieś 30 minut

advantage napisał:
albo taki się urodził
możliwe... wrodzony talent dzięki puszczalskiej mamusi

advantage napisał:
może chciała jeszcze, bo wcale nie uciekła z krzykiem
cała Cuddy - zawsze jej mało Zresztą kto by uciekał z krzykiem przed Wilsonem?

advantage napisał:
hahahaha, tak? to takie niepodobne do Wilsona, bo co innego House
nooo... w tamtym fiku House nie zamknął drzwi na klucz, a Wilson na tym skorzystał

advantage napisał:
fakt, zdrowie jest ważne. W takim razie niech je i też zdejmie
to jest jakiś pomysł choć z drugiej strony chodzenie z gołą mokrą głową (albo główką) też może się źle skończyć... House mógłby złapać jakąś ptasią grypę czy coś

advantage napisał:
House musi myśleć racjonalnie, jakby sobie radził bez naleśników Wilsona?
naleśniki jak naleśniki - gorzej by mu było bez Wilsonowego bananka i orzeszków

No, to na jednego Pstryka się doczekałaś. Teraz możesz czekać na resztę

***

Anai napisał:
kinky, kinky, a biedny Wilson prawie umiera ze wstydu
oj tam, oj tam, Wilson zawsze prawie umiera, jak ma mówić House'owi zue rzeczy

Anai napisał:
kobiety tak się napracowały, żeby faceci zrozumieli, że 'nie' znaczy 'nie', a przychodzi taki Wilson i wszystko psuje
ale później Wilson dochodzi and makes everything better

Anai napisał:
ktoś krzywdzi pisanki? Chyba je zaadoptuję, żeby były bezpieczne
U know, czasami love hurts Tjaaa, akurat przy Tobie (czy przy którejkolwiek z nas) byłoby im bezpiecznie

Anai napisał:
Creepy skojarzenia lubią bacik, tym ich nie przestraszysz ;p
to czym je można przestraszyć?

Anai napisał:
to trzeba by je było jakoś połączyć, żeby się trzymały razem
okeeej, nawet mam pomysł jak (wpisz sobie w wyszukiwarkę grafiki góógle: cock-docking )

Anai napisał:
tak naprawdę przejął kontrolę, kiedy tylko się poznali i Wilson nie ma szans, żeby z tym walczyć, ale nie chciałam być niemiła
eee tam, no jak "niemiła"? przecież to urocze

Anai napisał:
pff, wygodnej... *z trudem prostuje obolałe plecy*
a ja słyszałam, że leżenie na podłodze jest właśnie wskazane na bóle pleców

Anai napisał:
no wiesz, spróbuj przynajmniej udawać, że wierzysz, że to był śnieg (albo kokaina)
no dobra, spróbuję popróbować

Anai napisał:
ależ napięcie wprowadzasz, masz do tego talent
naoglądałam się za dużo House'owych promo i nastrój mi się udzielił

Anai napisał:
Wilson się odegrał, ale sam też się trochę wstydu najadł (może nawet ma gorzej, bo widzi Cuddy codziennie)
a już całkiem miał źle, jeśli Cuddy skorzystała z oferty House'a, U know, tej o wypożyczeniu Wilsona

Anai napisał:
przyznałaby się, że jest zazdrosna, a nie wymawia się dobrem szpitala
dobro szpitala to typowa wymówka Cuddy na wszystkie okazje

Anai napisał:
ja rozumiem, że Wilsona podniecają różne dziwne rzeczy, ale to już przesada...
still better that, niż podskakujące mu przed oczami cycki Cuddy

Anai napisał:
albo drzwi
um... U mean, za drzwi? ewentualnie przez balkon

Anai napisał:
ohgodwhy. ewww. Po tych wszystkich obrazowych opisach House'a mój musk nigdy nie będzie taki sam
mój musk po paru latach już się prawie otrząsnął po tłumaczeniu HuSu

Anai napisał:
taak, koleś jest taki pociągający, że na sam widok można orgazmu dostać
to jeszcze pamiętasz, jak on wyglądał? bo ja absolutnie nie

Anai napisał:
(a drugą część chyba sobie wydrukuję i powieszę na ścianie )
*me is zaszczycona*

dziękować


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 5:30, 12 Maj 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:02, 13 Maj 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
ciekawe, czy House ma przedpokój pomalowany zmywalną farbą
jak ma na biało, to nic nie będzie widać

Richie117 napisał:
z rozpaczy mogłoby jej się wszystko pomieszać i do siebie strzeliłaby najpierw
eee, to by nie była tragedia

Richie117 napisał:
przeczytałam przesłodki ficzek aż dałam się przekonać, że synek może być równie ciekawą oBcją jak córeczka dla chłopaków (zwłaszcza po tym fragmencie, jak Wilson się spieszył z przewijaniem, żeby Mikey go nie oblał)
pewnie, że może, u know, że wolę małych chłopców

Richie117 napisał:
możliwe... wrodzony talent dzięki puszczalskiej mamusi
pewnie dlatego tak dobrze mu idzie z facetami, tzn z Wilsonem

Richie117 napisał:
cała Cuddy - zawsze jej mało Zresztą kto by uciekał z krzykiem przed Wilsonem?
na pewno nie napalony House

Richie117 napisał:
nooo... w tamtym fiku House nie zamknął drzwi na klucz, a Wilson na tym skorzystał
czyli House był otwarty na Wilsona, faaajnie

Richie117 napisał:
to jest jakiś pomysł choć z drugiej strony chodzenie z gołą mokrą głową (albo główką) też może się źle skończyć... House mógłby złapać jakąś ptasią grypę czy coś
ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi, główka musi pozwiedzać inne zakątki niż te wilsonowe

Richie117 napisał:
naleśniki jak naleśniki - gorzej by mu było bez Wilsonowego bananka i orzeszków
no, trudno bannana zastąpić naleśnikiem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angelica
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Maj 2012
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szafa Wilsona
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:42, 28 Maj 2012    Temat postu: Re: Fic: Conference Call [3/3] <img src=

Richie117 napisał:

- O nie, natychmiast przestań - upomina House'a tak cicho, jak tylko może.

O nieee, House, jakiś ty podły! Dzwonisz do biednego Jimmy'ego, któremu rączka przykleiła się do komóreczki i nie może się odkleić i poor Jimmy nie może odłożyć telefonu...
Richie117 napisał:

Rzecz w tym, że naprawdę lubię słuchać twoich błagalnych jęków.
Szczególnie takich:
Richie117 napisał:
- O nie, natychmiast przestań


Richie117 napisał:

- Mogę doprowadzić cię do orgazmu. - Słowa brzmią prawie jak gardłowy jęk. Rzecz w tym, że naprawdę lubię słuchać twoich błagalnych jęków.
Myślę, że statek dobił już do brzegu


Richie117 napisał:

Siedząca obok niego kobieta odwraca się w jego stronę z zatroskaną miną: - Dobrze się pan czuje?

Żeby pani wiedziała, jak bardzo

Richie117 napisał:

- Zamorduję cię - odpowiada szeptem Wilson.

Jeżeli ten "mord" ma wyglądać tak jak w drugim rozdziale, to mnie też może zamordować


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Angelica dnia Pon 17:43, 28 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:24, 02 Cze 2012    Temat postu:

advantage napisał:
jak ma na biało, to nic nie będzie widać
ale będzie się kleić

advantage napisał:
eee, to by nie była tragedia
tragiczne byłoby sprzątanie rozchlapanego na podłodze mózgu

advantage napisał:
pewnie, że może, u know, że wolę małych chłopców
nie powtarzaj tego za często, bo pedobear nie lubi konkurencji

advantage napisał:
pewnie dlatego tak dobrze mu idzie z facetami, tzn z Wilsonem
yup, tak mu dobrze idzie, że obaj zawsze dochodzą

advantage napisał:
na pewno nie napalony House
jemu w uciekaniu przeszkadzałyby spodnie wokół kostek

advantage napisał:
czyli House był otwarty na Wilsona, faaajnie
um... wtedy raczej na wpadającego bez zapowiedzi Czejsa

advantage napisał:
ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi, główka musi pozwiedzać inne zakątki niż te wilsonowe
oh noes, potem wilsonowe zakątki są smutne

advantage napisał:
no, trudno bannana zastąpić naleśnikiem
you perv!!! znowu mnie rozkojarzyłaś

***

Angelica napisał:
O nieee, House, jakiś ty podły! Dzwonisz do biednego Jimmy'ego, któremu rączka przykleiła się do komóreczki i nie może się odkleić i poor Jimmy nie może odłożyć telefonu...
chyba rozgryzłam ten problem - Wilson nie mógł się rozłączyć, bo wtedy House ciągle by do niego wydzwaniał i wibrująca komórka w kieszeni jego spodni would make things - especially ONE crucial THING - even harder for Wilson

Angelica napisał:
Myślę, że statek dobił już do brzegu
metaforyczna gondola wpłynęła do tunelu miłości

Angelica napisał:
Jeżeli ten "mord" ma wyglądać tak jak w drugim rozdziale, to mnie też może zamordować
yeah, mnie też by mógł... ale kto mu zapłaci rachunek za telefon?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angelica
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Maj 2012
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szafa Wilsona
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:42, 02 Cze 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:

chyba rozgryzłam ten problem - Wilson nie mógł się rozłączyć, bo wtedy House ciągle by do niego wydzwaniał i wibrująca komórka w kieszeni jego spodni would make things - especially ONE crucial THING - even harder for Wilson
Ja wiem, że być może sporo czasu poświęciłaś na rozgyzienie tego problemu, ale muszę to napisać - oprócz tego, że mógł się rozłączyć, mógł również wyłączyć telefon ;D
Chyba, że to ryzykowało pojawieniem się House'a we własnej osobie

Richie117 napisał:

metaforyczna gondola wpłynęła do tunelu miłości
Najs

Richie117 napisał:

yeah, mnie też by mógł... ale kto mu zapłaci rachunek za telefon?
aaa.... to już chyba nie nasz problem? Lajf is brutal

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Angelica dnia Sob 18:44, 02 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 5:53, 03 Cze 2012    Temat postu:

Angelica napisał:
Ja wiem, że być może sporo czasu poświęciłaś na rozgryzienie tego problemu, ale muszę to napisać - oprócz tego, że mógł się rozłączyć, mógł również wyłączyć telefon ;D
Chyba, że to ryzykowało pojawieniem się House'a we własnej osobie
nieee, nie aż tak sporo czasu mi to zajęło - to było bardziej takie House'owe olśnienie uderzające znienacka
House chyba by się tam nie pojawił, za to mógłby być zazdrosny i zuyyy na Wilsona po powrocie Anyway, znając Wilsona, to on wolał mieć telefon włączony, na wypadek gdyby faktycznie zadzwoniono do niego ze szpitala w sprawie pacjenta

Angelica napisał:
Najs
dzięki podkradłam ten pomysł z jakiegoś fika

Angelica napisał:
aaa.... to już chyba nie nasz problem? Lajf is brutal
miałybyśmy problem, gdyby zjawił się brutal!House z pretensjami, że przez wysokie rachunki telefoniczne Wilson przestał kupować mu lunch

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:26, 03 Cze 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:
oj tam, oj tam, Wilson zawsze prawie umiera, jak ma mówić House'owi zue rzeczy
good for us, że jest przy tym taki słodki

Richie117 napisał:
ale później Wilson dochodzi and makes everything better
zależy dla kogo, feministki jego dochodzenie pewnie średnio interesuje

Richie117 napisał:
U know, czasami love hurts Tjaaa, akurat przy Tobie (czy przy którejkolwiek z nas) byłoby im bezpiecznie
to zależy, co kto rozumie pod pojęciem 'bezpieczeństwo', ale na pewno nie skrzywdziłabym ich w ten zóy sposób

Richie117 napisał:
to czym je można przestraszyć?
um... nagim Taubem?

Richie117 napisał:
okeeej, nawet mam pomysł jak (wpisz sobie w wyszukiwarkę grafiki góógle: cock-docking )
omamo, a myślałam, że widziałam już wszystko

Richie117 napisał:
a ja słyszałam, że leżenie na podłodze jest właśnie wskazane na bóle pleców
i know, też tak słyszałam, ale mnie właśnie po leżeniu na podłodze (albo za twardym łóżku) wszystko boli

Richie117 napisał:
a już całkiem miał źle, jeśli Cuddy skorzystała z oferty House'a, U know, tej o wypożyczeniu Wilsona
on nie odpukał, to ona sobie popuka

Richie117 napisał:
still better that, niż podskakujące mu przed oczami cycki Cuddy
ja rozumiem różne fetysze, ale to to by dopiero była przesada

Richie117 napisał:
um... U mean, za drzwi? ewentualnie przez balkon
ale najpierw koniecznie na drzwi, żeby bolało

Richie117 napisał:
mój musk po paru latach już się prawie otrząsnął po tłumaczeniu HuSu <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/czuwa.gif">
po takich traumatycznych doświadczeniach tym bardziej powinnaś uważać na poor musk! * musk Richie*

Richie117 napisał:
to jeszcze pamiętasz, jak on wyglądał? bo ja absolutnie nie
portretu bym z pamięci nie narysowała, ale pamiętam, że zdecydowanie nie był pociągający

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angelica
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Maj 2012
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szafa Wilsona
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:27, 03 Cze 2012    Temat postu:

Richie117 napisał:

Anyway, znając Wilsona, to on wolał mieć telefon włączony, na wypadek gdyby faktycznie zadzwoniono do niego ze szpitala w sprawie pacjenta


Tyaaa, bo każda wymówka jest dobra, żeby nie wyłączać telefonu

Richie117 napisał:

miałybyśmy problem, gdyby zjawił się brutal!House z pretensjami, że przez wysokie rachunki telefoniczne Wilson przestał kupować mu lunch

Umm... Wilson by nas obronił swoją mężną piersią?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin