Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Tchórz [by dzio]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:20, 29 Sie 2008    Temat postu: Fic: Tchórz [by dzio]

Kategoria: friendship


Zweryfikowane przez Richie117

Cytat:
Oto ja, która nie cierpi angstu, prezentuję angstowego fika dzio
(żeby nie było niejasności – mam już z grubsza opracowany plan sequela i tylko on utrzymał mnie przy życiu podczas tłumaczenia :smt003 Jak już przeleję plan na klawiaturę, to się podzielę ze spragnionymi slasha :smt005 )



Tytuł: Tchórz ([link widoczny dla zalogowanych])
Autor: dzio
Tłumaczenie: moje :smt001
Poprawki: dzio (thx :smt058 )



“I hear them call
I cannot stay
the voice inviting me away

do you know how far this has gone?
just how damaged have I become?
when I think I can overcome
it runs even deeper
everything that matters is gone
all the hands of hope have withdrawn
could you try to help me hang on?”

(“Even Deeper” by NIN)


oooooooooo


- Jesteś tchórzem, House. Dostrzegasz wady w każdym, ponieważ boisz się przyjrzeć samemu sobie - powiedział Wilson.

Tchórz.

House chciał wrzasnąć na niego. Chciał podejść do niego, popchnąć go na ścianę i wykrzyczeć każdą pojedynczą rzecz, której Wilson nie chciał zobaczyć. Ponieważ House nie mógł uwierzyć, że Wilson naprawdę nie rozumiał. To musiało być zaprzeczenie. On musiał wiedzieć, nawet jeśli nie wiedział świadomie - jeśli nie wiedział, znaczyłoby to, że House był naprawdę zupełnie sam, ponieważ prawdziwy najlepszy przyjaciel nie mógłby przegapić czegoś tak dużego. Sam.

House chciał wyjaśnić Wilsonowi, że to nie tylko z powodu swojego lenistwa spóźniał się do pracy dzień po dniu. Że każdego ranka budził się, czując oślepiającą agonię, ból tak intensywny, iż sprawiał, że jęczał przez zaciśnięte zęby i miał ochotę wyrzygać swoje wnętrzności. Potem sięgał po Vicodin, brał pigułkę albo dwie i czekał, bojąc się zaczerpnąć głębszy oddech, ponieważ każda nadchodząca minuta wysyłała nowe błyskawice bólu przez jego ciało. Chciał, żeby Wilson zrozumiał, ile kosztowało go podjęcie pierwszej, niepewnej próby, by usiąść, kiedy Vicodin wreszcie zaczął działać. Chciał, żeby Wilson wiedział, że w złe dni musiał leżeć bez ruchu, czasem przez całą godzinę lub dłużej, szepcząc do siebie uspokajające brednie fałszywej pociechy, wolno namawiając samego siebie do wstania z łóżka. Rzeczy, które rozpaczliwie pragnął usłyszeć i wierzyć w nie, ale nie było nikogo, kto by je powiedział, nikogo poza nim. Że wiedza o tym, jak bardzo będzie boleć była tak przerażająca, iż niemal przykuwała go na stałe do łóżka. I że każdego ranka nadchodziła mrożąca krew w żyłach świadomość, że to było to. Nie będzie żadnych cudów, nikogo, kto mógłby go ocalić, żadnej pomocy i żadnej zmiany. Nigdy. Każda wstęga snu, w której był znowu zdrowy, rozwiewała się na wietrze. Wykpiona. Zdławiona przez bezlitosne światło poranka. Wszystko, czego chciał, to móc skulić się (ostrożnie zawsze tak ostrożnie ponieważ to bolało bolało bolało tak bardzo) w ciasny kłębek na łóżku, móc zamknąć oczy i płakać, aż wreszcie zniknąłby i koszmar by się skończył.

House chciał, żeby Wilson zobaczył go, jak wstaje mimo wszystko.

Pragnął, żeby Wilson zrozumiał, jakie to uczucie chodzić z kawałkiem rozżarzonego do białości żelaza wbitym w udo. Że każdy krok był walką, odrębną rozszalałą wojną, a paraliżujący strach przed kolejną setką kroków powstrzymywała tylko wysychająca powoli odwaga. Chciał, żeby Wilson wiedział, jak trudno było odepchnąć ból na tyle daleko, żeby być w stanie myśleć, funkcjonować, pamiętać. Chciał, żeby wiedział, jak rozpaczliwie House pragnął wziąć jeszcze jedną tabletkę, a potem kolejną, by sprawić, że wszystko będzie odrobinę łatwiejsze. Przynajmniej przez krótką chwilę, ponieważ to nigdy naprawdę nie odejdzie, zostanie na zawsze, ukryte za najbliższym rogiem. Jak chciał brać je nadal, jedną po drugiej albo całą garść naraz - aż nic nie będzie mieć już znaczenia, ponieważ nie będzie już niczego, co mógłby czuć.

House chciał, żeby Wilson zrozumiał, co to znaczy, kiedy otwierał pomarańczową buteleczkę, zmuszał swoje ręce, by przestały drżeć i wytrząsał pojedynczą, białą tabletkę.

Wilson powinien zdać sobie sprawę, że istniały inne leki, inne sposoby, by zabrać ułamek jego codziennej agonii - coś, co działałoby lepiej niż Vicodin. Szukał wszędzie, próbował wszystkiego, kiedy wciąż wierzył, że odpowiedź może być gdzieś tam, czekając, aż zostanie odkryta. Kiedy wciąż potrafił zmusić się, by mieć nadzieję. Zostawiły jego myśli rozproszone i chaotyczne, sprawiły, że praca stawała się niemożliwa. Utrata jego błyskotliwości, inteligencji, pamięci - sam pomysł przerażał House'a, ale wiedział, że to przestanie się liczyć, jak tylko weźmie nowe tabletki. One wprawią w odrętwienie potwora wgryzającego się w jego nogę i wprawią w odrętwienie jego - będzie cieniem, kiepską imitacją samego siebie, ale nie będzie go to obchodzić. Jego życie będzie puste, straci swój cel, ale w końcu pojawi się odrobina ulgi. Będzie mógł zatracić się we mgle i odpocząć, wreszcie odpocząć, nie bać się już dłużej.

House chciał, żeby Wilson wiedział, że wymieniłby swoją reputację, podekscytowanie i łamigłówki na odrętwienie w mgnieniu oka, ale nie godził się na zrezygnowanie z opiekowania się ludźmi, patrzenia, jak ludzie, z których zrezygnowali wszyscy inni, wychodzą ze szpitala. House uważał, że to warte jest takiej ceny.

Wilson powinien być tym, który zauważy, że z House tak naprawdę nie czuł się dobrze, tak naprawdę nie miał ochoty się uśmiechać, opowiadać żartów i płatać figli. Że naciskał, obrażał i odstręczał ludzi nie tylko dla własnej pokręconej rozrywki. Wilson powinien przejrzeć tę grę i wiedzieć, że House nie pozwalał nikomu zajrzeć do swojego wnętrza skrytego za maską żałosnego dupka i kompletnego sukinsyna, którą zakładał każdego dnia, ponieważ wtedy ktoś mógłby dostrzec codzienny koszmar, jakim było jego życie i wszystko by się rozpadło. Nikt nie mógł wiedzieć, ponieważ w tym oślepiającym huraganie bólu mały akt dobroci mógłby go zniszczyć, a on wiedział, że tym razem nie odważyłby się pozbierać.

House chciał, żeby Wilson był jedyną osobą, która widzi przez jego ściany, ponieważ gdyby wiedział, że Wilson rozumie i jest tam, by go złapać, mógłby pozwolić sobie upaść.

- Jesteś tchórzem - powiedział Wilson, i wszystko, co House mógł zrobić, to zmusić się, by wciąż oddychać, bo w tym momencie myślenie o przyszłości odleglejszej niż kolejny wdech i wydech było nie do zniesienia.

Wilson nie potrafił albo nie chciał zobaczyć, a House - pomimo całej swojej odwagi, dzięki której dzień po dniu brnął przez piekło - nie potrafił zmusić się, by po prostu mu to pokazać. Jeżeli była jedna myśl, która przerażała go bardziej, niż ten długi na mile rząd lat, miesięcy, dni i sekund, które jeszcze musiał przetrwać, była to myśl, że Wilson wreszcie widzi - i pozwala mu upaść.

- Być może jestem - odpowiedział, a mury pozostały na miejscu, rozpadając się powoli i wymykając się spomiędzy jego palców, po jednym ziarnku piasku naraz - tak, jak tego odwaga.


oooooooooo


Kilka miesięcy później House przyszedł do jego gabinetu, jak zwykle bez pukania, i stanął przed jego biurkiem. Wilson czekał, aż jego przyjaciel powie coś, opadnie na kanapę, obrazi go, zażąda żeby Wilson kupił mu lunch - zrobi którąkolwiek z rzeczy, jakie robił wcześniej tysiąc razy.

Nie zrobił nic, a Wilson poczuł, jak coś zimnego wzrasta w jego wnętrzu. Coś było nie tak, okropnie nie tak.

- Muszę ci coś pokazać - powiedział House.
Jego głos był tak słaby i cichy, że uderzyło to Wilsona jak cios w twarz. Potem podniósł wzrok, jasny błękit spotkał delikatny brąz, i Wilson zapomniał, jak się oddycha.

House zniknął. To nie mógł być House. To musiał być ktoś obcy, kto w tajemniczy sposób przybrał twarz House'a (zbyt bladą kiedy to się stało tak bladą i chudą), ciało House'a (drży on drży), pomarszczone i wymięte ubrania House'a. House potrafił zachować kamienną twarz jak nikt inny, kłamać przez zęby, ukrywać wszystko, co go krępowało, za wysokimi na milę betonowymi ścianami. Ten obcy w skórze jego najlepszego przyjaciela nie miał żadnych fortyfikacji i pozwolił Wilsonowi zobaczyć wszystko.

To, co zobaczył, sprawiło, że chciał płakać, wrzeszczeć, uciec, przekląć każdego boga, który kiedykolwiek istniał. Cokolwiek, byle nie dostrzegać nieznośnego bólu, który wpatrywał się w jego twarz. On nie mógł istnieć, nie miał prawa istnieć, ponieważ to był przeciwny biegun Życia. Nie Śmierć, Śmierć jest tylko końcem Życia, jego logiczną i nieuniknioną konsekwencją, ostatnim kawałkiem układanki. To było Nic - Życie zdławione, udręczone, okrutnie wykpione i porzucone w rozpaczy. Jałowe i zimne miejsce, gdzie Nadzieja nie ośmiela się stąpać.

To było uwięzione wewnątrz błękitnych oczu House'a, błagając go o zrozumienie bez krztyny nadziei czy jego cenionej godności i zaciekłej dumy, ponieważ one również zostały roztrzaskane i wydarte mu.

Wilson rozpaczliwie szukał słów, ale nie potrafił wydać pojedynczego dźwięku, wykonać pojedynczego ruchu. Jedna łza spłynęła po twarzy House'a, a Wilson zobaczył, jak ściany powoli się wznoszą z rozdzierającym wysiłkiem, i uświadomił sobie, że to wypalone pustkowie było tam od lat.

- Od jak dawna... - wydusił w końcu. Głos Wilsona był szorstki, jak gdyby krzyczał, póki jego gardło nie stało się krwawiącą raną.

- Osiem lat. Cztery miesiące. Jedenaście godzin. Trzydzieści dwie minuty - głos House'a był tylko złamanym szeptem, ale każda sylaba szarpała Wilsonem, niczym huk eksplozji jądrowej.

House zamknął oczy na sekundę. - Po prostu potrzebowałem kogoś, kto by zrozumiał - powiedział i wyszedł niepewnie.

Kiedy serce Wilsona w końcu zaczęło znów bić (minutę później jeden moment godziny całą wieczność później), a on zerwał się ze swojego fotela i otworzył drzwi na oścież, House'a już od dawna nie było. Pobiegł do swojego samochodu, nie słysząc okrzyków swoich wstrząśniętych współpracowników - każdy dźwięk zagłuszała przenikliwa kakofonia rozpadającego się świata. Później nie mógł sobie przypomnieć tego biegu, jazdy, desperackiego dobijania się do zielonych drzwi - wszystko, co pamiętał, to rozbite obrazy, stop-klatki rzeczywistości.

Jego trzęsąca się dłoń, próbująca odpalić silnik, adrenalina stawiająca całą jego istotę w płomieniach.

Czyjś głos, błagający, proszący, targujący się. Jego głos? Nie potrafił go rozpoznać.

Światła uliczne, rozpływające się w mglistą linię pomarańczu, bieli i bladego błękitu.

Białe kłykcie na kierownicy.

Złota litera "B", połyskująca na częściowo otwartych drzwiach.

I House - siedzący na swojej kanapie, jak robił to tysiąc razy, kiedy Wilson przynosił piwo i film, i śmiali się razem z kiepskiego aktorstwa i tandetnych efektów specjalnych, i wszystko wciąż było w porządku (nie było nigdy nie było wszystko tak bardzo nie w porządku tak beznadziejnie nie w porządku zawsze).

House podniósł wzrok i uśmiechnął się.

Przez pół sekundy Wilson czuł dławiącą falę ulgi, czystą, oślepiającą radość, milion słów niekończącej się wdzięczności, cisnących mu się na usta (dziękuję ci dziękuję ci tak bardzo mi przykro przepraszam proszę).

- Dziękuję - powiedział House i pociągnął za spust. I świat się rozpadł.


oooooooooo

fin.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 3:28, 02 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżuczek
Wieczny Rezydent


Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd

PostWysłany: Sob 9:12, 30 Sie 2008    Temat postu:

Cytowanie całego tekstu byłoby z mojej strony przesadą, ale nijak nie da się wybrać najlepszych fragmentów, bo całość to jeden, wielki, genialny fragment.
Co mogę powiedzieć?

Ten obcy w skórze House'a...Znam go...
:smt010

Takiego tekstu się nie zapomina. Przejmujący, wstrząsający. Każe się zastanowić. Przekazuje emocje, od których nie można się uwolnić. Lista tych emocji jest przytłaczająca, prawdopodobnie dłuższa od tego fika.

Gratuluję umiejętności doboru właściwych słów, umiejętności znalezienia właściwego sposobu ich przekazania, umiejętności wzruszania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:18, 30 Sie 2008    Temat postu:

... tylko Twój wstęp na początku powstrzymuje mnie przed załamaniem i poryczenmiem się do monitorka... LICZE NA CIEBIE <B>Richie</b>!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:27, 30 Sie 2008    Temat postu:

Mocne.
Bardzo mocne.
Mnóstwo emocji jednocześnie.
Nic więcej nie umiem napisać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:28, 30 Sie 2008    Temat postu:

Czytałam wczoraj na ff.net. Teraz czytam tu. Muszę powiedzieć, że zarówno Autorka, jak i Tłumaczka odwaliły kawał świetnej roboty. Opisy są niezwykle plastyczne, wręcz ociekają emocjami. "Tchórz" jest fikiem z gatunku "nic dodać, nic ująć". Jest idealny w tych 1562 słowach, które się na niego składają.

Uwielbiam motyw niezrozumienia, uwielbiam motyw walki i przegranej walki. Uwielbiam tego obcego w skórze House'a (skąd jak kiedy czemu wcześniej go nie dostrzegłem) i uwielbiam Wilsona. I uwielbiam świat, który w jednym momencie się rozpada, by za chwilę (tam nie tu tam nie wiem) znów się spoić i tętnić życiem, życiem, którego już nie ma, które było i odeszło, którego Wilson nie zdołał złapać.

Perfekcyjny angst. Kolejna perełka od dzio, przetłumaczona przez Richie, która znalazła słowa, by oddać geniusz.

Gratuluję, drogie Panie.
Kat.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Sob 16:21, 30 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brandy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:09, 30 Sie 2008    Temat postu:

Nawet nie wiem jak to skomentować. Piękne? Wstrząsające? Żadne słowa nie oddają tego co czułam z każdym przeczytanym zdaniem.

Dziękuję dzio i Richie :smt001


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:17, 30 Sie 2008    Temat postu:

Dżuczek - czułam, że Ci się spodoba :smt016
(i pewnie na sequela już się nie skusisz :smt002 )

**

yourico - miałam dokładnie to samo Gdyby nie błogosławieństwo dzio na napisanie dalszego ciągu, to raczej bym się nie zabrała za to tłumaczenie :smt010
Jak tylko skonsultuję się z koleżanką w kwestiach medycznych i poskładam wszystko do kupy, to biorę się do pisania :smt003

**

Katty - dziękuję póki co we własnym imieniu, bo dzio się pewnie jeszcze wypowie :smt003
[haha, ja jednak postaram się coś dodać w sequelu... nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła :smt016 Ale skoro "uwielbiasz motyw walki i przegranej walki" to pewnie nie przypadnie Ci do gustu przerobienie tego na win-win situation... ]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:31, 30 Sie 2008    Temat postu:

Richie, ja po prostu jestem miłośniczką nie do końca szczęśliwych zakończeń. Odcieni szarości i dramatu. I angstu w ogóle. Co nie zmienia faktu, że nie mam nic przeciwko fluffom i happy endom. Na sequel się skuszę, acz dla mnie nie będzie kontynuacją, będzie odrębną historią. Bo w "Tchórzu" mamy Koncepcję Zamkniętą i taką powinna Koncepcja pozostać. Bo wtedy jest idealnie.
...
Ale pisz, Richie, pisz, bo ja chcę przeczytać szczęśliwe zakończenie, chcę, by Wilson zdążył, by złapał House'a, gdy ten będzie upadać. Zarówno dosłownie, jak i w przenośni.


EDIT. Edytuję, bo za dużo bieli w tym poście. XD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Sob 17:34, 30 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżuczek
Wieczny Rezydent


Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd

PostWysłany: Sob 18:15, 30 Sie 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
Dżuczek - czułam, że Ci się spodoba :smt016
(i pewnie na sequela już się nie skusisz :smt002 )



Fakt, sequel mnie raczej nie interesuje z wiadomych powodów, podobnie jak jasne są jak widzę powody, dla których podobał mi się Tchórz
Pozostaje mi tylko podziękować za piękny tekst :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:04, 30 Sie 2008    Temat postu:

Każdy ma swoje upodobania i dzięki temu świat jest taki cudowny :smt040

Kat, ja uwielbiam angsty, ale z happy endem (czy ja nie mieszam pojęć? W każdym razie mam na myśli np. Kontrakt - duuuużo bólu, strachu itp, a na koniec... :smt007 = LOVE IT :smt003 )
(mam nadzieję, że dzio mnie za to nie skrzywdzi...) W jej zamyśle rzeczywiście nie ma miejsca na kontynuację - House strzela sobie w łeb i koniec pieśni... No ale skoro tego nie napisała... xD
A co jeśli się okaże, że to House złapał Wilsona??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:56, 30 Sie 2008    Temat postu:

Richie, jeśli Wilson złapie House'a to stanie się jedna z dwóch rzeczy.
a) uratuje go i będą żyć happily ever ever after
ALBO
b) pobrudzi sobie krawat krwią.

Ponieważ mój Wewnętrzny Sadysta supportuje wersję B, wolę zakończenie dzio. Tam przynajmniej nie będzie potrzebny wybielacz. *mroczna czkawka*
Angsty z happy endem jak najbardziej, moje "Nigdy.." to angst z happy endem. Oj, chyba zedytuję ten fik i walnę jeszcze dedykację. XD


A o gustach się nie dyskutuje, więc każdy z nas dalej będzie tworzył swoje chore i chorsze fantazje. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:59, 30 Sie 2008    Temat postu:

PRZESTAŃCIE MNIE TU STRESOWAĆ!

Mam już dość po 15 i 16b odcinku IV sezonu... ficzki nie mają prawa się źle kończyć! hmpf... Może to troszkę szablonowe etc ale czytam tylko Happy Endy.
Nie mam ochoty beczeć do monitorka jak kolejni autorzy w coraz to okrutniejszy sposób uśmiercają mi parringi... Dość Sad Endów jest w życiu by jeszcze tworzyć dodatkowe...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:18, 30 Sie 2008    Temat postu:

Kat, dopisuję odp c) B przed A :smt003
nie wiem, czy wybielacz działa na jedwabiu... może będzie potrzebny Vanish... (uua... przypomniała mi się koszula House'a, którą Wilson znalazł w Fabryce na koniec "Kontraktu" )
Od 6 pm staram się napisać koment, jak bardzo kocham Twoje "Nigdy..." i stale coś mi przerywa...


Chore i chorsze fantazje są super :smt003 Chociaż mam cichą nadzieję, że jak ruszy sezon nr 5, to skończą się wreszcie fiki post 4x16... (bo jakie by one nie były, to trochę mnie irytują... Już nie wiem, w co mam wierzyć :smt016 )

***

yourico - czytasz mi w myślach :smt058
dość Sad Endów - życie jest wystarczająco okrutne :smt010


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:48, 31 Sie 2008    Temat postu:

Jak ruszy piąty sezon, to chorych i chorszych fantazji będzie więcej, bo podejrzewam, że co najmniej pierwsze dwa odcinki bądą kopalnią pomysłów na suicidal!angst czy ogólny deathfik. XDDDD

Richie, odpowiedź C interesująca, choć mój Wewnętrzny Sadysta trzyma łapki i serce przy B. XD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Nie 9:53, 31 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:18, 31 Sie 2008    Temat postu:

Kattyyyy... Ty się świetnie bawisz, dręcząc mnie, a ja mam ochotę zafundować Wam suicidal!angsta na własnej osobie x(((
Ale nie zrobię tego, bo wierzę w slashowiczów i liczę na wysyp erowych fików post 5x01 :smt077

[;pp postaram się rozwinąć maksymalnie część "b" (tylko żebym nie przesadziła, hihihi )]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:18, 31 Sie 2008    Temat postu:

Wstrzymałam oddech czytając i dopiero po dłuższej chwili przypomniałam sobie, że chyba powinnam jednak zacząć znów oddychać... Powalające... Przejmujące... Wstrząsające! Genialne.

Mimo, że nie lubię takich zakończeń, to jednak wielki ukłon ode mnie dla dzio i Richie. Jesteście wielkie.

I cóż, wolałabym, żeby jednak Wilson złapał House'a. Pożyjemy, zobaczymy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:31, 31 Sie 2008    Temat postu:

Richie, bardzo przepraszam. I wcale się TAK dobrze nie bawię. XD Tylko trochę się bawię. XD A przez Ciebie mam aż trzy pomysły na Hilsonowe fiki, no. XD Fochnę się. Zaczyna się rok szkolny, kiedy niby ja mam to wszystko napisać?!

[ Taak, najpierw B, później A i na koniec razem pójdą do Schleckera i kupią Vanish OxiAction Max. XD I nie, to nie była kryptoreklama. XDDD ]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:24, 31 Sie 2008    Temat postu:

smutne , chusteczki się przydadzą jak się bedzie czytało któryś raz z rzędu. To co powiedział House ma sens należy tego doświadczyć .< tekst to mówi>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pattyczak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:12, 01 Wrz 2008    Temat postu:

WOWO, bardzo dobry fik!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:47, 01 Wrz 2008    Temat postu:

dzio jak zwykle dała wielkiego kopa, aż szczęka opadła, a Richie odwaliła kawał naprawdę dobrej roboty z tłumaczeniem.

Wielkie dzięki dla Was obu, dziewczyny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:42, 06 Wrz 2008    Temat postu:

*ryczy* *ryczy* *ryczy*
piękne, niesamowite po prostu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 18:53, 14 Wrz 2008    Temat postu:

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze, i wielki, wielki buziak dla Richie, za kolejne fenomenalne tłumaczenie.

Katty - Twoje scenariusze na temat przyszłych losów Wilsonowego krawata mnie ubawiły setnie. ;] I zgadzam się, że ze spoilerów wynika, że na podstawie początku S5 można będzie napisać setkę wybitnie angstowych fików. Mnie to osobiście bardzo cieszy. Powiem więcej, planuję kilka skrobnąć sama. ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:39, 14 Wrz 2008    Temat postu:

dzio - przerażasz mnie. jak zawsze.
mam nadzieję, że będziesz pisać po polsku, bo wiesz, że ja się do angstu nie nadaję... A skoro znasz moje skłonności, to pewnie nie zostawisz mi furtki do pisania sequela z happy endem... :smt002

Ale poza tym tłumaczenie Twoich fików to sama przyjemność :smt058


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:45, 15 Wrz 2008    Temat postu:

Dziękuję bardzo, przyszłosć Wilsonowych krawatów leży mi na sercu i jest niezwykle ważna dla dalszych losów zarówno tego serialu, jak i świata. Trzeba więc wiedzieć, co się stanie!

Cytat:
mam nadzieję, że będziesz pisać po polsku, bo wiesz, że ja się do angstu nie nadaję...

Ooo, jak Richie do tłumaczenia angstu nie teges, to ja chętnie się za to wezmę! *kocha tłumaczyć i kocha angsty po angielsku* A S5 na początku to bedzie jeden wielki ANGSSST na kółkach. Skoro same spojlery tyle wyciskaczów łez napędziły, to co dopiero autentyczne odcinki... ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:47, 16 Lut 2009    Temat postu:

Dobre. Bardzo dobre.
Dokładnie tak czasem widzę House'a. Czasem.
No może oprócz tego końcowego samobójstwa.

PS. Nienawidzę takich zakończeń. Co z tą planowana drugą częścią? Z happy endem? ;P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin