Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nasza Uganda. [*z przepraszającym uśmiechem*]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:12, 31 Paź 2008    Temat postu: Nasza Uganda. [*z przepraszającym uśmiechem*]


zweryfikowane przez autorkę


Kategoria: love


Jak to Wasza anyway świętowała zbliżającego się H-kissa...

A tak na poważnie - pisane pod wpływem sporej chandry, pms i 4 kubków kawy.

Wrzucane z błogosławieństwem Kat.
Nie bijcie.



Nasza Uganda

Tyle razy siedział w tej sali czuwając przy umierającym pacjencie, który nie chciał odchodzić z tego świata w samotności. Jednak nigdy nie przypuszczał, że przyjdzie mu właśnie tutaj żegnać swojego jedynego przyjaciela.
Leżał w białej szpitalnej pościeli. Blady, słaby, wycieńczony – House, jakiego nikt jeszcze nie widział. Walczący o każdy oddech, o każdą sekundę życia.
- Myślisz, że diabły faktycznie mają widły? – spytał z wyraźnym trudem. – Bo jeśli tak, to może powinienem wezwać księdza…
Łzy przysłaniały mu widok, mimo to spróbował się uśmiechnąć.
- Tobie nawet sam papież by nie pomógł. Kłóciłbyś się z nim do upadłego – opowiedział drżącym lekko głosem.
- Racja… Ale, cholera, to niedobrze. Czyli już się nie spotkamy. Bo ciebie na pewno przyjmą do aniołów.
Wilson pochylił głowę, by przyjaciel nie widział gorących strumyczków spływających mu po twarzy. Trwali przez chwilę w milczeniu, dopóki House znów się nie odezwał.
- Tylko błagam cię, nie kupuj sobie żadnego krawata bez konsultacji z Foremanem, jeśli nie chcesz wyglądać jeszcze bardziej idiotycznie niż do tej pory.
Wszystkie wypowiadane przez niego słowa tak bardzo kontrastowały z jego wyglądem. Mówił jak dawniej – z drwiną, żartując sobie z onkologa. Jeśli tylko zamknęło się oczy, można było uwierzyć, że to ten sam człowiek, co przed tygodniem, miesiącem, rokiem. Ale wystarczyło tylko ponownie na niego spojrzeć, by zorientować się, ile wycierpiał przez ostatnie kilkanaście godzin. Poszarzała skóra, sińce pod oczami, lekko żółte gałki oczne – to nie był wygląd zdrowego człowieka. Tak wyglądała osoba, która w każdej chwili mogła pożegnać się z życiem. Wilson nie potrafił się z tym pogodzić. On nie może tak po prostu odejść!
- Ciekawe, czy Cuddy tej zimy też nałoży swoje przeurocze nauszniki, jak…
- Na litość boską, House! – wybuchnął. – Możesz chociaż raz w życiu się nie zgrywać?
Przyjaciel spojrzał na niego oczami tak niegdyś błyszczącymi, a teraz wyblakłymi, przysłoniętymi mgiełką cierpienia.
- Tak jest łatwiej – powiedział cicho. – Można nie myśleć o przyszłości…
- To nic nie da – odpowiedział Wilson. – W końcu i tak będziesz musiał się z tym zmierzyć.
- Ale wtedy będę krócej się bał – wyjaśnił ledwo dosłyszalnym głosem.
Młodszy mężczyzna mocniej ścisnął dłoń przyjaciela. On nie zasługiwał na śmierć. A w szczególności na taką zwyczajną… przypomniał sobie słowa House’a wypowiedziane kilka lat temu jako odpowiedź na wykład dotyczący jazdy motocyklem po oblodzonej drodze: Ja nie mogę zginąć w tak głupi sposób. Zobaczysz, nie umrę zwykłą śmiercią, Wilson. I chociaż wtedy go wyśmiał, to podświadomie wierzył, że ten człowiek nie może skończyć jak każdy śmiertelnik. Że skoro żył całkowicie inaczej niż reszta społeczeństwa, to umrzeć musi też w wyjątkowy sposób.
A jednak tak się nie stało. House umierał nie z powodu jakiejś egzotycznej choroby, nieznanego dotąd wirusa, nie w imię wyższego dobra. Wątroba diagnosty nie wytrzymała ogromnej ilości leków przeciwbólowych łykanych każdego dnia. Pokonały go małe białe tabletki, których szczerze nienawidził, ale bez których nie mógł normalnie funkcjonować. Z każdym kolejnym połkniętym Vicodinem zwiększał się zaciągnięty przez niego kredyt. Teraz bank zażądał spłaty. Natychmiastowej. A była to tak trywialna, tak pospolita śmierć, tak bardzo niepasująca do tego mężczyzny.
- Wilson?
- Hm? – podniósł głowę i napotkał dwoje oczu wpatrujących się w niego intensywnie.
- Myślisz, że TAM faktycznie może coś być?
- Nie wiem – odpowiedział szczerze. – To możliwe. A ty uważasz, że…
- Nie – przerwał mu. – Ale może gdybyś chociaż ty wierzył, byłoby mi łatwiej.
Onkolog odnotował, że z głosu przyjaciela zniknął już na dobre kpiący ton. Czy to znaczy, że House się poddał?
- Powiedz mi, jak ja mam żyć, gdy ciebie nie będzie? – zapytał szeptem. Poczuł delikatny uścisk na ręce, którą trzymał na dłoni leżącego.
- Dasz radę.
Pokręcił przecząco głową.
- Dasz. Zawsze byłeś silny.
Twarz diagnosty wykrzywiła się w strasznym spazmie. Głośno zaczerpnął powietrza i ścisnął palce Wilsona.
- Cholera, Jimmy, to tak piekielnie boli – wyrzucił z siebie.
Wilson nie mógł na niego patrzeć. Czuł, jak serce rozpada mu się na kawałki, jak dusza płonie, pragnąc ze wszystkich sił jakoś ulżyć House’owi w cierpieniu. Bezsilność doprowadzała go do szaleństwa. Nagle poczuł, że musi być z przyjacielem szczery. Postanowił wyjawić mu coś, do czego nie umiał się do końca przyznać nawet przed samym sobą. Teraz to nie miało już większego znaczenia, ale mimo wszystko chciał, by House wiedział.
- Greg – szepnął po chwili, gdy z twarzy drugiego mężczyzny zaczął powoli znikać wyraz potwornego bólu. – Muszę ci powiedzieć, że od kilku lat…
- No wreszcie – usłyszał. – Już myślałem, że nigdy tego z siebie nie wydusisz. Wiem. I ja ciebie też.
Spojrzał na niego z niedowierzaniem. Więc on o wszystkim wiedział? I co więcej, odwzajemniał to uczucie? Przecież to niemożliwe!
- Boże, więc dlaczego…
Znów nie dane mu było dokończyć.
- Wtedy bolałoby jeszcze bardziej. Bardziej byś cierpiał. Wiedziałem, że przy tym syfie, który łykam nie mogę żyć wiecznie, nie chciałem rozpoczynać czegoś, co trwałoby tak krótko i pozostawiło po sobie jeszcze więcej twoich łez. Bo i tak czuję, że niedługo w nich utoniemy.
Więc to wszystko ze względu na niego! To dla niego House nie dał im szansy na przeniesienie tej przyjaźni na wyższy poziom! Westchnął.
- House… ja tak naprawdę nic o tobie nie wiem, podczas gdy ty czytasz we mnie jak w książce.
- A jednak poznałeś mnie na tyle, by uznać, że możemy zostać kumplami, a potem…
- Żeby się w tobie zakochać – wszedł mu w słowo, widząc, że przyjaciel nie zamierza dokończyć.
Znowu zapadło milczenie przerywane tylko przez ciężki oddech diagnosty. Wilson tymczasem wpatrywał się w ściskaną w obu rękach dłoń. Dłoń o długich, smukłych palcach pianisty i gitarzysty, posiadającą perfekcyjną dokładność ruchów doskonałego lekarza… dłoń teraz tak słabą, niezdolną do wykonania jakiegokolwiek wysiłkowego ćwiczenia.
Nie wyobrażał sobie życia bez House’a. Pustych, smutnych dni, nieprzerywanych przez jego nagłe wtargnięcie do gabinetu, przez podcięcie nóg laską, przez jakiś głupi dowcip. Przez zdarzenia, które do tej pory tak go irytowały, ale które nadawały smaku jego życiu. Kochał tego człowieka całym swoim sercem i duszą, a teraz musiał patrzeć jak on odchodzi. To było ponad jego siły.
- Chcę umrzeć z tobą – wyrwało mu się.
- Idiota – brzmiała odpowiedź. – Musisz żyć. Dla mnie.
- Ja nie chcę żyć! – wyrzucił z siebie. – Bez ciebie? Nie mam po co!
- Masz, bo ja cię o to proszę. Żyj dla mnie – powiedział miękko House. - Nawet jeśli nie będziesz mógł być szczęśliwy, to chociaż obiecaj, że nic sobie nie zrobisz.
- Ale…
- Obiecaj mi to.
- Obiecuję – pochylił się i przytulił do policzka ściskaną z całych sił rękę. – Będę żył ze względu na ciebie.
Poczuł, jak palce House’a delikatnie gładzą go po twarzy, ocierają spłakane powieki. Po kolejnej chwili ciszy diagnosta wyszeptał cichnącym już z każdą sekundą głosem.
- Jimmy…
- Tak?
- Mieliśmy pojechać do Ugandy, pamiętasz?
- Pamiętam – uśmiechnął się przez łzy na wspomnienie obietnicy złożonej pod wpływem alkoholu dawno dawno temu. – Polować na tygrysy.
- A jednego złowić żywego i umieścić w gabinecie Cuddy – House mówił już tak cicho, że Wilson musiał się nad nim nachylić, by móc cokolwiek słyszeć.
- Jeszcze tam pojedziemy, przysięgam.
- Naprawdę?
- Jasne. I najbardziej głodnego tygrysa upchniemy pod biurkiem Cuddy – krztusił się łzami, jednak starał się mówić wyraźnie.
Leżący mężczyzna z największym wysiłkiem uniósł powieki i spojrzał możliwie przytomnie.
- Jimmy, niczym sobie na ciebie nie zasłużyłem, ty jednak trwałeś przy mnie przez te wszystkie lata. Byłeś przyjacielem, o jakim mogłem tylko marzyć. – W tych dwóch zdaniach zawarł wszystko, czego nie powiedział Wilsonowi przez cały okres trwania ich przyjaźni. To było jednocześnie podziękowanie, przeprosiny … i pożegnanie.
Wilson przysunął się bliżej i oparł głowę na ramieniu House’a, który delikatnie wplótł dłoń w jego włosy. To były ich ostatnie wspólne sekundy, obaj chcieli je spędzić możliwie najbliżej siebie.
- Ludzie odchodzą, ale przyjaźń i miłość pozostaje – usłyszał jeszcze. – Do zobaczenia w naszej Ugandzie.
Poczuł, że House przestaje oddychać. Podniósł głowę, by po raz ostatni spojrzeć mu w oczy.
Po sekundzie one się zamknęły, serce przestało bić. Nieubłagany los zabrał go na zawsze. Wilson odniósł wrażenie, że wraz z uciekającym z przyjaciela życiem znikł też sens jego istnienia. Ale musiał żyć – obiecał to Gregowi i nie mógł tej obietnicy nie dotrzymać.
Nagle poczuł przypływ pewności, że to jeszcze nie koniec. Że jeszcze się spotkają, skoro House tak powiedział. I że nic nie stanie im na przeszkodzie, by wspólnie zapolowali na tygrysy.
- Do zobaczenia – szepnął, po raz pierwszy i ostatni całując przyjaciela w policzek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 10:40, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sukebe
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:44, 31 Paź 2008    Temat postu:

To było takie piękne i smutne zarazem Ja nie lubię gdy House umiera

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karola
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:29, 31 Paź 2008    Temat postu:

- Ludzie odchodzą, ale przyjaźń i miłość pozostaje – usłyszał jeszcze. – Do zobaczenia w naszej Ugandzie.
Jeden z ulubionych cytatow.
Twoje najpiekniejsze opowiadanie, moje ulubione, milosc i przyjazn trwaja wiecznie nie rozdzieli ich zadna tragedia. Gratuluje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:13, 31 Paź 2008    Temat postu:

Sukebe napisał:
Ja nie lubię gdy House umiera

Boże, ja naprawdę jestem jakaś spaczona, zaczęłam się dziko lać, jak to przeczytałam, za co z całego serca przepraszam, ale wyobraziłam sobie tysiące różnorakich śmierci House'a - człowieka, który urodził się po to, by umrzeć
*wali się młotkiem w głowę, by przywrócić tam porządek myślowy*
Sukebe, dziękuję
I Karola, Tobie też.
Karola napisał:
Twoje najpiekniejsze opowiadanie

Srsly? Wow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:15, 31 Paź 2008    Temat postu:

Ja też nie lubię, gdy House umiera. Za każdym razem, gdy House umiera, ja tego nie lubię .
Chociaż w zasadzie zaczęłam się do tego przyzwyczajać. W końcu umarł już tyle razy.

I najbardziej głodnego tygrysa upchniemy pod biurkiem Cuddy
Eee tam, nie upchną, bo wcześniej ten tygrys ich zje xD.

Chyba nie powinnaś pić kawy, gdy piszesz. Raczej herbatę, ona łagodzi Twoje mordercze zapędy xD.
Ale było ładnie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:21, 31 Paź 2008    Temat postu:

marengo napisał:
Za każdym razem, gdy House umiera, ja tego nie lubię

No i jak tu się nie śmiać? xD
marengo napisał:
Chociaż w zasadzie zaczęłam się do tego przyzwyczajać. W końcu umarł już tyle razy.

Nie wytrzymam
Poor House
marengo napisał:
Eee tam, nie upchną, bo wcześniej ten tygrys ich zje xD

Killjoy!
marengo napisał:
Raczej herbatę, ona łagodzi Twoje mordercze zapędy xD.

To zależy od wielu czynników, takich jak nastrój, pora dnia...

Najważniejsze, że ładnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:41, 31 Paź 2008    Temat postu:

any napisał:
No i jak tu się nie śmiać? xD
Szczerze? Z tego nie da się nie śmiać xD. Tysiąc śmierci House'a...

any napisał:
Killjoy!
Dobrze już, dobrze. Tygrys zje zuą Cuddy, a Wilsona tylko przyjacielsko poliże!

any napisał:
To zależy od wielu czynników, takich jak nastrój, pora dnia...
A ja miałam nadzieję, że to takie proste i że wystarczy zwinąć Ci kawę, a będzie o kolejną śmierć House'a mniej xD.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:54, 31 Paź 2008    Temat postu:

marengo napisał:
Szczerze? Z tego nie da się nie śmiać xD. Tysiąc śmierci House'a...

Każda inna.. Jedyne, co je łączy, to łzy Jimmy'ego... *uśmiech gaśnie*
marengo napisał:
Tygrys zje zuą Cuddy, a Wilsona tylko przyjacielsko poliże!

No, tak może być
marengo napisał:
A ja miałam nadzieję, że to takie proste i że wystarczy zwinąć Ci kawę, a będzie o kolejną śmierć House'a mniej xD.

Nie, nie, nie, nie ma szans...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:09, 31 Paź 2008    Temat postu:

najbardziej wzruszający fik jaki czytałam od nie-wiem-kiedy


piękne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ceone dnia Pią 17:10, 31 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:33, 31 Paź 2008    Temat postu:

*rzuca się z pudełkiem chusteczek higienicznych*
nie płacz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuki
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 02 Wrz 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:16, 31 Paź 2008    Temat postu:

Płaczę. Ja naprawdę płaczę. Właśnie wycieram się w chusteczkę i staram się dalej nie mazać.


Any... Cudo.




Edit: Lubi się uśmiercać House'a, co? xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kuki dnia Pią 22:00, 31 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:31, 31 Paź 2008    Temat postu:

Moje reakcja jest standardowa.
...
Ale czmu Uganda?! XDJa się popłakałam ze śmiechu na sam widok tytułu, później nie mogłam się skupić na poprawnym odbiorze tesktu, bo mi ta cała Uganda zwoje mózgowe wyprostowała. XD

Nie jest tak, ze mi się nie podobało - podobał, a co - ale zdecydowanie Twoją mocniejszą z mocnych stron są fluffy. Wolę Twoje fluffy, any.

Cytat:
przeniesienie tej przyjaźni na wyższy poziom!

Taak, a to dlatego, ze House nie gra na kodach.
...
Nie mogłam się powstrzymać. XD

I do TEGO zainspirował Cię mój ukochany pocałunek? OMG, srsly? XD Ale fajne, takie... przerażająco zabawne, w sam raz na Halloween. xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:43, 01 Lis 2008    Temat postu:

Kuki, nadal potrzebujesz chusteczek?

Pewnie, że się lubi

Kat, Ty wiesz, że ja Cię kocham...
Przy tych kodach wymiękłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:17, 01 Lis 2008    Temat postu:

any napisał:
Ty wiesz, że ja Cię kocham...

Wiem. ^^ Ja Ciebie tyż. XD

A z kodami... To wszystko dlatego, że House nie jest jak Twoja Stara. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:32, 01 Lis 2008    Temat postu:

Chyba nie znam jeszcze powiedzonka o Twojej Starej związanego z kodami...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:38, 01 Lis 2008    Temat postu:

Nieee?
...
Twoja Stara gra w sapera na kodach.

XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:23, 02 Lis 2008    Temat postu:


Uwielbiam te zdanka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:01, 02 Lis 2008    Temat postu:

Ja też. Pół wyjazdu do Lloret spędziłam wymyślając je do "Harry'ego Pottera", "Władcy Pierścieni" i "Kubusia Puchatka'. XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:23, 03 Lis 2008    Temat postu:

Podzielisz się czymś z Puchatka?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:41, 03 Lis 2008    Temat postu:

Twoja Stara:
- zna wszystkich krewnych i znajomych Królika
- wie, kto jest ojcem Maleństwa
- widziała Mamę Krzysia
- jest dyrektorką szkoły Krzysia
- wie, gdzie sa spodenki Kubusia
- widziała Skałozaura
- pryska marchewki Królika

Efekt dzikiej głupawki, więc nie jest to mądre. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:43, 03 Lis 2008    Temat postu:

Może i niemądre, ale genialne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:45, 04 Lis 2008    Temat postu:

Dzięki. XD Choć powiem, że przy tych z LotRa miałam więcej frajdy. XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:24, 04 Lis 2008    Temat postu:

Łaaa! Deathfick!
Swego czasu unikałam jak ognia, aż pewnego dnia mi się odmieniło.
Smutne, bardzo smutne. Ale wyjątkowo podobało mi się jak zostało wszystko opisane. Uganda wprowadzała ten jeden jedyny humorystyczny aspekt, bo reszta sprawiła, że miałam łzy w oczach.
Anywayyyy! Bosko piszesz no!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:00, 05 Lis 2008    Temat postu:

Foxgloveeee! Dziękuję no!

A tak na poważnie - *podaje chusteczkę higieniczną i głaszcze po głowie*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:43, 05 Lis 2008    Temat postu:

*z wdzięcznością przyjmuje chusteczkę i głośno czyści nos*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin