Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

One day.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:55, 22 Wrz 2008    Temat postu: One day.

Kategoria: friendship




Fik z serii kompletnie nieprzemyślanych, nieplanowanych, pisanych nie wiadomo czemu.
Miłego czytania.


Chociaż kroki opuszczającego szpital onkologa już dawno umilkły, on wciąż stoi w tym samym miejscu, w które wbiły go te dwa straszne zdania.
Nie jesteśmy już przyjaciółmi, House. Nie wiem, czy kiedykolwiek nimi byliśmy.
A przecież byli tak bliscy pogodzenia się! Przecież go przeprosił. Starał się udowodnić, że ceni jego przyjaźń ponad wszystko. Gdy usłyszał, że Wilson nie wini go za śmierć Amber, przez pięć sekund czuł się wyjątkowo lekko. Ale po chwili całe życie wywróciło się do góry nogami.
Nie mam zamiaru dłużej cię ochraniać.

Czy on naprawdę właśnie tak widział tę przyjaźń?
– myśli z niedowierzaniem. Wolnym krokiem idzie korytarzem ku wyjściu. Nie ma tu już nic do roboty.
Nie mieści mu się w głowie, że Wilson mógł tak po prostu odejść. Kilkoma zdaniami przekreślić wszystko, co ich łączyło, kilkanaście lat przyjaźni.
Czy gdy wracał do mnie po każdym kolejnym rozwodzie też uważał, że nie jesteśmy przyjaciółmi? – zastanawia się z goryczą, otwierając drzwi od mieszkania. Początkowo ma zamiar sięgnąć po butelkę whisky w celu zapomnienia, ale po chwili rezygnuje z tego pomysłu. To nie jest chwila, na którą najlepsze lekarstwo to upicie się. Trzeba na trzeźwo rozważyć sytuację i wymyślić plan ściągnięcia Wilsona z powrotem.
Nie próbuje nawet opędzić się od wspomnień.
O swoim dotychczasowym życiu może powiedzieć wszystko oprócz tego, że było nudne. Zmieniały się prace, pacjenci, spotykał się z przeróżnymi egzotycznymi chorobami. I tylko jedno było w tym życiu do niedawna pewne – Wilson. Wiedział, że w każdej chwili może do niego zadzwonić i w dziewięćdziesięciu procentach ten po kwadransie zamelduje się u House’a w mieszkaniu, ewentualnie w jakimś pubie. Ta przyjaźń była fundamentem jego życia. Teraz ten fundament został gwałtownie wyciągnięty i w każdej sekundzie cała budowla może runąć.
Rzadko kiedy okazywał Wilsonowi serce.
Śmieje się drwiąco na myśl, że gdy przez te wszystkie lata ani razu nie powiedział Jamesowi, ile ten dla niego znaczy, było między nimi dobrze, a teraz, gdy wyznał, że ceni jego przyjaźń ponad wszystko, ich relacje się rozpieprzyły.
Jeszcze nigdy nie czuł się tak bezradny. I tak … samotny. Choć osobie patrzącej na House’a z boku może się wydawać, że samotność jest częścią jego osobowości, to nie jest to prawda. Nigdy nie był tak naprawdę samotny. Aż do teraz.
Ale przecież, do diabła, pasowali do siebie! Przeciwieństwa się przyciągają, tak? Więc czemu w ich przypadku to się nie sprawdziło?!
On – uparty, cyniczny, podły.
Wilson – zawsze chętny do zrobienia czegoś dobrego, tak pozytywnie nastawiony do świata, że od czasu do czasu potrafił przemienić House’a w człowieka.
Czy on naprawdę nie pamięta tych wszystkich wieczorów? – diagnosta ma na myśli chwile spędzone na wspólnym oglądaniu durnych filmów, piciu piwa. Dla niego były to najpiękniejsze momenty w życiu. Kiedy miał przyjaciela tylko dla siebie, kiedy czuł, że są sobie wyjątkowo bliscy. A tera okazuje się, że Wilson tego nie dostrzegał. Że były to dla niego normalne, nudne wieczory, Nie czuł żadnej więzi.
- Cholera – mruczy. Nie miał zamiaru się roztkliwiać. Zawsze wyżej cenił czyny niż słowa. Trzeba wziąć się w garść.
Wyjmuje z kieszeni komórkę i wybiera numer Cuddy.
- House, na litość Boską – odzywa się zaspany głos. – Ty wiesz, która jest godzina?
- Któraś na pewno. Kiedy wyjeżdża Wilson? – pyta krótko.
- Samolot ma jutro wpół do dwunastej – brzmi odpowiedź. Cuddy przeczuwa, co musi dziać się w sercu House’a, dlatego nie robi mu więcej wymówek.
Diagnosta mruczy ciche „dzięki” i rozłącza się.
Zastanawia się nad argumentami, które mogłyby skłonić Wilsona do powrotu. Pacjenci? Nie tym razem. Odwoływanie się do zdrowego rozsądku? Nie ma szans. Kariera? Też nie.
Dzwoni telefon stacjonarny, House z nadzieją podnosi słuchawkę, jednak słyszy w niej tylko głos administratorki.
- Zastanów się jeszcze nad tym, co chcesz zrobić… Bo jeżeli naprawdę ci na nim zależy, to może powinieneś pozwolić mu wyjechać? Gdy jego ból minie, wróci…
- Jest taki ból, który nigdy nie mija. Trzeba go leczyć – przerywa House. – Coś o tym wiem.
Odkłada słuchawkę nie czekając na odpowiedź.
Już po pierwszej.
Wie, że nie ma mowy o spaniu.
Rozgląda się po mieszkaniu i widzi Wilsona. Dostrzega go w kolorze dywanu (założyli się o wynik meczu – z powodu przegranej diagnosta musiał pozwolić przyjacielowi na wybór odcienia), ustawieniu mebli (Wilson je przesuwał), stojącej w kącie lampie (prezent urodzinowy).
On jest częścią mojego życia. Uświadamia sobie, że bez Jamesa to życie jest niekompletne. A niekompletne znaczy do dupy.

***

Stoi tu już od godziny. Wilson widzi go przez okno i najchętniej nie wystawiałby z domu nosa. Nie chce kolejnej bezsensownej rozmowy, wszystko, co miał do powiedzenia już powiedział. Wie jednak, że w końcu musi wyjść, inaczej spóźni się na samolot.
Gdy House słyszy trzaśnięcie drzwiami, wstaje z betonowego słupka. Przez ułamek sekundy kontempluje twarz stojącego naprzeciwko mężczyzny, kiedyś tak przyjazną, teraz pełną nieskrywanej wrogości.
Potem mówi zdecydowanym tonem.
- Zostań. Wiem, że czujesz się paskudnie, ja też, To wszystko da się odszczekać. Nie musisz przepraszać. Byłeś wściekły, rozumiem. Jesteśmy kumplami. Nie wyjeżdżaj, nie chcesz tego.

Wilson patrzy na niego z niedowierzaniem. Potem wybucha.
- Nic nie rozumiesz. Naprawdę mam cię dość! Nie chcę dłużej żyć twoim życiem, być dla wszystkich tylko „przyjacielem House’a”. Znosiłem to wszystko, liczyłem, że się zmienisz. Ale to niemożliwe. Zawsze będziesz myślał tylko o sobie. Zawsze myślałeś. Kiedy podrabiałeś mój podpis na recepcie, kiedy wyżerałeś mi jedzenie. I nie odwołuj się do naszej przyjaźni, bo taka chyba nigdy nie istniała! W przyjaźni pragnie się dobra drugiej osoby. Tobie nie jest znane takie uczucie. Mam dość przedstawiania cię wszystkim w dobrym świetle, pokazywania całemu światu, że masz serce. Nie masz. Nie jesteś stworzony do życia z ludźmi, House – z tymi słowami wsiada do samochodu i odjeżdża.
Diagnosta przez chwilę nie rusza się z miejsca,
Co on do cholery gada?! Naprawdę tak uważa? Przecież to bzdury!
Musi mu wszystko wyjaśnić. Przecież Wilson to sens jego życia. Nie może pozwolić mu odejść.
Wsiada do auta, gwałtownie rusza z miejsca.

***

Na lotnisku jest kwadrans przed odprawą. Gorączkowo rozgląda się, szukając znajomej czupryny.
Nigdy by nie pomyślał, że Wilson może mieć o nim aż tak złe zdanie. Nie chce dopuścić do siebie myśli, że spieprzył. Przyjaźń, życie, wszystko. Zdaje sobie sprawę, iż to jego ostatnia szansa. Szykuje sobie długą przemowę. Jednak, gdy wpada wreszcie na przyjaciela, może tylko wyrzucić z siebie:
- Jimmy, błagam. Nie rób tego. Nie zostawiaj mnie – czuje, że zabrzmiało to strasznie głupio, jak prośba sześciolatka.
Na twarzy Wilsona przez moment widać zawahanie. Jednak po chwili przybiera ona na powrót wyraz wrogości.
- Naucz się wreszcie żyć bez protektora – rzuca i, odwracając się, dodaje jeszcze – cześć.
I House zostaje sam w tłumie obcych osób, zupełnie nieświadomych burzy szalejącej w jego sercu.

***

Stoi na tarasie widokowym. Obserwuje startujący samolot, unoszący w powietrze osobę, dzięki której żył. Patrzy, jak biały punkt na niebie maleje i w końcu znika.
- Jimmy… pewnego dnia zrozumiesz – szepcze ze wzrokiem utkwionym w chmurach. – Wtedy przyjedź… Zaczekam. A jeśli nie wrócisz… - milknie, zaciskając dłonie na balustradzie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pią 16:34, 03 Paź 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:41, 22 Wrz 2008    Temat postu:

piękne,dużo uczucia nadałaś im podczas tych krótkich rozmów
Bo ja przez Ciebie nawet nie wiem jak żyć-
fragment piosenki którą słuchałam podczas czytania ona nadaje klimatu do ostatnich słow.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:10, 22 Wrz 2008    Temat postu:

motylku, a nie uważasz przypadkiem, że fragment : bo ja BEZ Ciebie nawet nie wiem, jak żyć pasowałby jeszcze bardziej..?
Ale masz rację, ta piosenka idealnie pasuje.
I jeszcze Stinga " If you love somebody let them free"
Dziękuję ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 13:38, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:32, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Jakie Kat, jakie Kat, ja się nawet jeszcze nie zdążyłam wypowiedzieć! XD

Ha. Taki lekki angścik. Post 5x01, dooobrze, trzeba podążać za kanonem (ju ken!).
*odchodzi czytać*

OK. Powiem tak: kilka mocnych, naprawdę ładnych zdań. Moje ulubione:
Cytat:
Ta przyjaźń była fundamentem jego życia. Teraz ten fundament został gwałtownie wyciągnięty i w każdej sekundzie cała budowla może runąć.


Cytat:
Śmieje się drwiąco na myśl, że gdy przez te wszystkie lata ani razu nie powiedział Jamesowi, ile ten dla niego znaczy, było między nimi dobrze, a teraz, gdy wyznał, że ceni jego przyjaźń ponad wszystko, ich relacje się rozpieprzyły.

(Może niezupełnie powiedział, co pokazał. Ale kij.)

Cytat:
Uświadamia sobie, że bez Jamesa to życie jest niekompletne. A niekompletne znaczy do dupy.

Świetne. Celne. Nie będę przesadzać jeśli powiem, że najlepsze w całej miniaturce.

To bylo dobre. Zakończenie trochę gorsze od pozostałej części, nie ma w sobie tej mocy. Nie ma też puenty. Przyznam szczerze, że wolałabym coś innego, ale nie mnie wnikać w zamysł Autora. A, i powiem jeszcze, że przy wsiadaniu do auta i odjeżdżaniu miałam nadzieję, że któryś z nich będzie miał wypadek. Ale to już lekkie moje zboczenie.

Cytat:
Dostrzega go w kolorze dywanu (założyli się o wynik meczu – z powodu przegranej diagnosta musiał pozwolić przyjacielowi na wybór odcienia) (...)

Ten fragment jest po prostu piękny. Coś tak prozaicznego. Coś tak prozaicznego, a mówiącego o wielkości zjawiska, jakim jest ta przyjaźń.

Ładne. Coś tam na początku pomieszanie było z czasami - zaczęłaś pisać w czasie przeszłym, po czym przeskoczyłaś do teraźniejszego - ale ładnie.
Kat. (Teraz ja.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:40, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Jejku,Kat , przepraszam *rumieni się*
Ja już tak mam, że wszędzie Ciebie widzę - vicodin addict też kiedyś pomyliłam z Tobą.
Cytat:
trzeba podążać za kanonem (ju ken!).

Trzeba, trzeba...aż się nie chce pisać fluffu w tak ciężkich dla wszystkich Hilsonów dniach.
Cytat:
Może niezupełnie powiedział, co pokazał.

Powiedział. W tej sytuacji, gdy twierdził, że nie pokaże się w pracy dopóki Wilson nie wróci. "Twoja przyjaźń jest dla mnie ważniejsza od życia pacjentki.
Cytat:
Świetne. Celne. Nie będę przesadzać jeśli powiem, że najlepsze w całej miniaturce.

Dziękuję *kłania się*
Cytat:
Zakończenie trochę gorsze od pozostałej części, nie ma w sobie tej mocy.

No właśnie, do diaska, na zakończenie nie miałam najmniejszego pomysłu. Wyszło jak wyszło, trochę kulawo.
Cytat:
miałam nadzieję, że któryś z nich będzie miał wypadek

A ja początkowo myślałam o korku, w którym będzie tkwił Wilson i przez który spóźni się na samolot...
Cytat:
Coś tak prozaicznego. Coś tak prozaicznego, a mówiącego o wielkości zjawiska, jakim jest ta przyjaźń.

Bo ich przyjaźń właśnie objawiała się w takich najmniejszych gestach... W wyżeraniu śniadań, przepisywaniu Vicodinu. Nie było tu wielkich słów, wyznań...
Co do czasów - może jestem ślepa, ale moim zdaniem wszystko się zgadza... W pierwszym zdaniu jest połączenie dwóch czasów, ale błędu nie dostrzegam. No ale mniejsza o to.
Bardzo się cieszę, że Ci się podobało, Kat
pozdrawiam, any.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 14:47, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:20, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Ja nie chcę. Nie chcę Wilsona z twarzą "pełną nieskrywanej wrogości". Bo to nie jest mój Wilson . Bo to nie jest Wilsonowate, bo Wilson może wybuchać, może się złościć - ale wrogość i nienawiść do House'a to jednak za dużo .

Cytat:
Stoi na tarasie widokowym. Obserwuje startujący samolot, unoszący w powietrze osobę, dzięki której żył. Patrzy, jak biały punkt na niebie maleje i w końcu znika.
Ale niee, to się inaczej skończyło [różowe okulary mode on] W drodze do samolotu Wilson zdaje sobie sprawę, jak wielki błąd popełnia (ta chwila zawahania!) i zawraca, a gdy House kończy obserwować samolot i odwraca się, zauważa Wilsona. (A potem następują różne perypetie i szczere rozmowy itd.) [różowe okulary mode off]
Wiem, strasznie schematyczne, ale wiesz, jak to napisałam, od razu mi się lepiej zrobiło xD.
Pozdrawiam,
mari


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marengo dnia Pon 16:21, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:14, 22 Wrz 2008    Temat postu:

anyway napisał:

Cytat:
Może niezupełnie powiedział, co pokazał.

Powiedział. W tej sytuacji, gdy twierdził, że nie pokaże się w pracy dopóki Wilson nie wróci. "Twoja przyjaźń jest dla mnie ważniejsza od życia pacjentki.

Jasne, przepraszam. Zapomniałam o tym zdaniu. *bije się w pierś dziewiczą*

anyway napisał:
Co do czasów - może jestem ślepa, ale moim zdaniem wszystko się zgadza... W pierwszym zdaniu jest połączenie dwóch czasów, ale błędu nie dostrzegam.


"Chociaż kroki opuszczającego szpital onkologa już dawno umilkły, on wciąż stał w tym samym miejscu, w które wbiły go te dwa straszne zdania." -> gdyby narracja całościowo była w czasie teraźniejszym, powinno być wciąż stoi.

A pewnie, że się podobało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Pon 17:14, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika040892
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uć :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:17, 22 Wrz 2008    Temat postu: Re: One day.

To jest... fantastyczne Te uczucia aż czuć na odległośc ;P
I jeżeli to było nieplanowane... i pisane niewiadomo po co... to ty człowieku pisz, pisz i pisz Bo tu już wszyscy czekają na coś następnego

A to... najlepsze...
anyway napisał:

Stoi na tarasie widokowym. Obserwuje startujący samolot, unoszący w powietrze osobę, dzięki której żył. Patrzy, jak biały punkt na niebie maleje i w końcu znika.
- Jimmy… pewnego dnia zrozumiesz – szepcze ze wzrokiem utkwionym w chmurach. – Wtedy przyjedź… Zaczekam. A jeśli nie wrócisz… - milknie, zaciskając dłonie na balustradzie.


I wtedy Jimmy cudownym sposobem znajduje się za Housem, obserwuje go w milczeniu aż w końcu podchodzi, kładzie mu dłoń na ramieniu... I tak jak ktoś tu już wcześniej napisał następują szczere rozmowy, przeprosiny i panowie wracają do dawnego życia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dominika040892 dnia Pon 18:18, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:49, 22 Wrz 2008    Temat postu:

snif... i tyle...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:33, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Nie chcę Wilsona z twarzą "pełną nieskrywanej wrogości".

Ja też nie chcę... Ale wystarczy na niego spojrzeć w odc.1sez.5 Wtedy tę wrogość bez problemu się dojrzy.

Cytat:
W drodze do samolotu Wilson zdaje sobie sprawę, jak wielki błąd popełnia (ta chwila zawahania!) i zawraca, a gdy House kończy obserwować samolot i odwraca się, zauważa Wilsona. Very Happy (A potem następują różne perypetie i szczere rozmowy itd.)

Chyba niestety nie tym razem... (A tak poza tym - pewnie nie skończyłoby się na rozmowach )
Cytat:

ale wiesz, jak to napisałam, od razu mi się lepiej zrobiło

najważniejsze, że Ci lepiej
Cytat:

Zapomniałam o tym zdaniu.

Córko, wybaczony Ci zostaje ten uczynek, żałowałaś swego czynu i obmyta zostałaś z winy.
Cytat:

gdyby narracja całościowo była w czasie teraźniejszym, powinno być wciąż stoi.

Teraz to ja się w pierś biję. Masz rację. Stuprocentową. Dzięki.
Cytat:

A pewnie, że się podobało

i świetnie

Cytat:
To jest... fantastyczne Te uczucia aż czuć na odległośc ;P

Dzięki ^^ Wyczuwasz je przed swoim monitorem?

Cytat:
to ty człowieku pisz, pisz i pisz Bo tu już wszyscy czekają na coś następnego

No to się wrobiłam... Aktualnie czekam na odwiedziny pewnego pana Wenem zwanego. Może po jego wizycie coś się tu pojawi

Cytat:
I tak jak ktoś tu już wcześniej napisał następują szczere rozmowy, przeprosiny i panowie wracają do dawnego życia

Wiesz, ale dam sobie głowę uciąć, że marengo nie planowała tylko rozmów ^^ Jej myśli były bardziej perwersyjne!

Cytat:
snif... i tyle...

Nie płacz!!!


pozdrawiam, any.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika040892
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Sie 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uć :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:42, 23 Wrz 2008    Temat postu:

anyway napisał:

Cytat:
To jest... fantastyczne Te uczucia aż czuć na odległośc ;P

Dzięki ^^ Wyczuwasz je przed swoim monitorem?

No to nie?
anyway napisał:

Cytat:
to ty człowieku pisz, pisz i pisz Bo tu już wszyscy czekają na coś następnego

No to się wrobiłam... Aktualnie czekam na odwiedziny pewnego pana Wenem zwanego. Może po jego wizycie coś się tu pojawi

No to miejmy nadzięję że przyjdzie jak najszybciej ;P
anyway napisał:

Cytat:
I tak jak ktoś tu już wcześniej napisał następują szczere rozmowy, przeprosiny i panowie wracają do dawnego życia

Wiesz, ale dam sobie głowę uciąć, że marengo nie planowała tylko rozmów ^^ Jej myśli były bardziej perwersyjne!

A... bardzo mozliwe... w sumie... czemu nie? ;P

No to czekam... [sialalala^^] Weno przybądź xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:01, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
No to nie?

Ale fajnie! Nie pomyślałabym ^^
Cytat:
No to miejmy nadzięję że przyjdzie jak najszybciej ;P

Już się za nim stęskniłam...Lubię gościa Może kolejny odcinek, który obejrzę koło piątku mnie zainspiruje...
Cytat:
. czemu nie? ;P

Osobiście nie mam nic przeciwko. Jestem wielbicielką hilsonowego perwera!!
Cytat:

No to czekam... [sialalala^^]

Czekaj, czekaj Czekam razem z Tobą.
Pozdrawiam any


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:07, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Ja też nie chcę... Ale wystarczy na niego spojrzeć w odc.1sez.5 Wtedy tę wrogość bez problemu się dojrzy.
Niee, dobrze nie było, ale tak źle też nie. Wrogości nie widziałam

Cytat:
Wiesz, ale dam sobie głowę uciąć, że marengo nie planowała tylko rozmów ^^ Jej myśli były bardziej perwersyjne!
Ooo, moje myśli... Wierz mi, nie chciałabyś znać moich myśli

Pozdrawiam,
mari


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:23, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Wrogości nie widziałam

No ja właśnie widziałam. Cały czas To straszne
Cytat:
Wierz mi, nie chciałabyś znać moich myśli

Wierz mi, moje były bardzo podobne do Twoich!
pozdrawiam, any.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:15, 01 Paź 2008    Temat postu:

Wpadłam na chwilkę.
Przeczytałam i prawie się popłakałam. Taki wrogi Wilson to jak nie Wilson.
Mam wrażenie jakby nagle ktoś wyrwał dusze i serce Jimmy'ego z jego ciała i podmienił na kogoś innego. Straszne.

anyway napisał:
- Jimmy, błagam. Nie rób tego. Nie zostawiaj mnie – czuje, że zabrzmiało to strasznie głupio, jak prośba sześciolatka.

Może i zabrzmiało to jak proba sześciolatka (choć dla mnie wcale nie) to jednak było to najszczersze zdanie w całym fiku, najbardziej ukazujące, ile Wilson znaczy dla House'a...

anyway moje Słońce, powrót na uczelnie i ogólnie wielkie porządko-przeprowadzki w domu sprawiły, że praktycznie nie mam czasu by siąść przed kompem Mam nadzieję, że jak to się wszystko uspokoi to będziemy mogły w końcu pomyśleć o ślubie. **


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:16, 01 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
Przeczytałam i prawie się popłakałam.

Prawie doprowadziłam Poziomkę do łez!!! *wali się encyklopedią w głowę*
Cytat:
Mam wrażenie jakby nagle ktoś wyrwał dusze i serce Jimmy'ego z jego ciała i podmienił na kogoś innego.

Może na House'a...?
Cytat:
najbardziej ukazujące, ile Wilson znaczy dla House'a...

że House nie wyobraża sobie bez niego życia, może nawet takeigo życia się boi...

Poziomeczko, ja to wszystko rozumiem
Pozałatwiaj sobie wszystko, co pozałatwiać musisz. Ja czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:40, 01 Paź 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Prawie doprowadziłam Poziomkę do łez!!! *wali się encyklopedią w głowę*

Nie bij się, nie bij!!! Bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę i stracisz Wena i przestaniesz pisać swoje cudowne fiki. Przecież ja bym tego nie przeżyła...

anyway napisał:
Może na House'a...?

Właśnie o tym myślałam. House stał się poor Wilsonem a Wilson bezwzględnym Housem.

anyway napisał:
Poziomeczko, ja to wszystko rozumiem
Pozałatwiaj sobie wszystko, co pozałatwiać musisz. Ja czekam

Any moja Kochana, jak się cieszę, że to napisałaś. ** Bo już się bałam, że nie będziesz chciała tyle na mnie czekać... *oddycha z ulgą*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 5:58, 02 Paź 2008    Temat postu:

Poziomka napisał:
anyway napisał:
Może na House'a...?

Właśnie o tym myślałam. House stał się poor Wilsonem a Wilson bezwzględnym Housem.

Ciekawe tylko, kiedy ich role znów się odwrócą, przecież nie może być tak w nieskończoność!

Poziomka napisał:
anyway napisał:
Poziomeczko, ja to wszystko rozumiem
Pozałatwiaj sobie wszystko, co pozałatwiać musisz. Ja czekam

Any moja Kochana, jak się cieszę, że to napisałaś. ** Bo już się bałam, że nie będziesz chciała tyle na mnie czekać... *oddycha z ulgą*

No przestań, jak bym mogła nie chcieć? Toż to byłby istny absurd
buźki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:31, 02 Paź 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Ciekawe tylko, kiedy ich role znów się odwrócą, przecież nie może być tak w nieskończoność!

To by było... okropne... Przecież House to House i kochamy go za bycie aroganckim i bezdusznym dupkiem (mimo, że w głębi serca niekoniecznie taki jest). A Jimmy, jeśli nie ma być taki słodki i nieporadny nieraz to ja nie wiem, jak ja to przeżyję...

anyway napisał:
No przestań, jak bym mogła nie chcieć? Toż to byłby istny absurd
buźki

Chodzę na Wydział Nauk Społecznych na UŚ, uwierz mi, że wierzę w absurdy...

**


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:06, 03 Paź 2008    Temat postu:

Poziomka napisał:
Przecież House to House i kochamy go za bycie aroganckim i bezdusznym dupkiem (mimo, że w głębi serca niekoniecznie taki jest)

Gdyby House nagle stał się miły i kulturalny, cały serial stałby się nudnym tasiemcem. Jego arogancja jest znakiem firmowym "House MD" A to, co odczuwa w głębi, co sporadycznie się ujawnia, tylko pokazuje, że House jest człowiekiem z krwi i kości...w końcu nie mozna żyć całe życie pod maską...
Poziomka napisał:
Chodzę na Wydział Nauk Społecznych na UŚ, uwierz mi, że wierzę w absurdy...

Ale w ten jeden masz natychmiast przestać wierzyć
miłego dnia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:18, 03 Paź 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Gdyby House nagle stał się miły i kulturalny, cały serial stałby się nudnym tasiemcem. Jego arogancja jest znakiem firmowym "House MD" A to, co odczuwa w głębi, co sporadycznie się ujawnia, tylko pokazuje, że House jest człowiekiem z krwi i kości...w końcu nie mozna żyć całe życie pod maską...

Równie dobrze można by nazwać serial "Asshole MD".

anyway napisał:
Ale w ten jeden masz natychmiast przestać wierzyć
miłego dnia

Przestałam.
Miłego wieczoru any


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:40, 03 Paź 2008    Temat postu:

"Asshole MD'' - to przyciągnęłoby rzesze widzów ^^

Poziomka napisał:
Przestałam.

Cieszę się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vajoj
Marker House'a
Marker House'a


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 4309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:23, 05 Paź 2008    Temat postu:

Kolejny fik w smutnym klimacie...
Cytat:
I tylko jedno było w tym życiu do niedawna pewne – Wilson.

ehh... wszystko zawarte w tym zdnaiu ahh...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:04, 05 Paź 2008    Temat postu:

o, vajoj, jak miło Cię tu widzieć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:41, 06 Paź 2008    Temat postu:

fajne fajne. W połowie ta nagła zmiana czasu narracji mnie zraziła, ale jak się przestawiłam, to nawet, nawet
Troszkę się smutno zrobiło, ale nie oznacza to że gorzej
Literówkę znalazłam, ale nie pokażę gdzie, sama poszukaj
No dobra... pokażę
Cytat:
A tera okazuje się, że Wilson tego nie dostrzegał.

No... chyba że od dziś mówimy slangiem? To ja nara mówię i dozo w innym fiku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin