Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Romantyczne mini-fiki [9/9]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon 19:03, 05 Maj 2008    Temat postu:

Zawsze do usług

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:47, 05 Maj 2008    Temat postu:

wszystkie są baaaaardzo dobre, a ja miałam to szczęście że przeczytałam je wszystkie na raz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 21:10, 05 Maj 2008    Temat postu:

A ja czytałam każdy oddzielnie, jak tylko się pojawił, no poza właśnie tym ostatnim duetem Fragment o małżeństwach Wilsona - bezbłędny
Powrót do góry
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:49, 11 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
Kompletnie straciłam formę - głównie z powodu ciągłego bólu głowy Stąd te dłuuugie przerwy No i gdyby nie to wczorajsze "zamieszanie" to tłumaczonko byłoby wczoraj...
Ehhh... Dobrze, że wszystko wróciło do normy



6. Gdy diabeł przybywa do miasta


Trwało właśnie kolejne zebranie pracowników. Każdy był podekscytowany i próbował zaprezentować swój najlepszy wizerunek przed nowym członkiem zarządu, który przyjechał tego popołudnia. Cóż, prawie każdy - poprawił się w duchu Wilson, spoglądając na House'a, który w tym momencie opierał się o jego ramię i chrapał cicho.

Właściwie, to Wilson nie był do końca przekonany, czy House w ogóle wie o tym nowym facecie. Normalnie, Cuddy umieszczała szczególnie ważne notatki, które on powinien przeczytać, w folderze oznaczonym: "Prywatne" na swoim komputerze, żeby on się włamał i rzucił na to okiem, ale Wilson wątpił, czy zatroszczyła się o to w tym przypadku.

- I wreszcie ostatni punkt dnia. Mam przyjemność przedstawić naszego nowego lekarza, doktora Timothy'ego White'a.

Wszyscy wstali, by go powitać. To poruszenie zdołało obudzić House'a.

- Co się dzieje? - wymamrotał cicho do Wilsona.

- Nasz nowy lekarz - wskazał na przód, a House zbladł.

- Muszę lecieć, ważny przypadek czeka na uratowanie życia. Widzimy się na lunchu?

Ruszył śpiesznie do wyjścia, a Wilson patrzył na jego szybko oddalające się plecy. To nie była reakcja, jakiej oczekiwał i chciał się dowiedzieć, jaka była tego przyczyna.

- Cześć - Wilson ruszył naprzód i wyciągnął rękę. - Jestem James Wilson. I chciałem także powiedzieć "cześć" w imieniu Gregory'ego House'a, który opuszcza wszystkie zebrania tak szybko, jak to możliwe. Jestem pewny, że zobaczysz go w ciągu następnych kilku dni.

Mężczyzna uśmiechnął się. - Jestem pewien, że tak. Właściwie, jeżeli mógłbyś skierować mnie do jego biura, byłbym bardzo zobowiązany. Mam mnóstwo zaległości do nadrobienia.

Wilson walczył przez chwilę ze swoją moralnością. Jego dobra strona mówiła mu, że jego najlepszy przyjaciel celowo unika tego człowieka, więc nie byłby zachwycony faktem, że Wilson pokazał mu jego biuro. Ale jego zła strona (która była odpowiedzialna za sarkastyczne komentarze wypowiadane przez niego w nieodpowiednich momentach) zwracała uwagę na to, jakiej rozrywki dostarczyłaby ta rozmowa, gdyby się odbyła.

- Oczywiście - powiedział, podejmując decyzję. - Mogę nawet cię tam zaprowadzić. Widzisz, moje biuro jest tuż obok.

- Dziękuję.

Szli w milczeniu do windy, a Wilson próbował wymyślić, jak nawiązać rozmowę. "Dlaczego House nie chce się z tobą widzieć?" zostało odrzucone, a "Skąd znasz House'a" brzmiało źle.

- Jaka jest twoja specjalność? - spytał w końcu Wilson.

- Jestem chirurgiem. A ty?

- Onkolog.

- Trudna praca, szczególnie kiedy wiesz, że większość twoich pacjentów prawdopodobnie umrze.

- Cóż - odparł Wilson. Ten człowiek zaczynał go drażnić. - Możemy mieć tylko nadzieję.

- Nadzieja. Lekarstwo na wiele chorób.

Wilson zerknął na niego. Nie mógł dokładnie stwierdzić, czy White powiedział to z sarkazmem czy nie, więc po prostu nie odpowiedział.

- No i jesteśmy. Gabinet House'a.

White skinął głową w podziękowaniu, zanim wszedł do szklanego pokoju. Wilson podążył za nim i oparł się o framugę drzwi.

- Niski poziom białych krwinek, uszkodzenie nerek i ślepota wskazują na...?

White chrząknął i House się odwrócił.

- Cześć, Greg.

- Tim. Cudownie znów cię widzieć, ale pracuję. Obawiam się, że nie mogę teraz rozmawiać.

White się uśmiechnął. - Ale ja tęskniłem za tobą. Co powiesz na lunch? Ja stawiam.

- Już się umówiłem z Wilsonem.

- Kolacja?

- Również jestem zajęty.

- Greg... - powiedział cicho White. - Czemu nie chcesz się spotkać? Tylko żeby pogadać.

- Chciałbym, ale naprawdę jestem zajęty. Muszę odrobić mnóstwo godzin w klinice.

Wilson i kaczątka parsknęły z niedowierzania. House rzucił im wściekłe spojrzenie.

- Cóż, więc przyłączę się do ciebie i Wilsona w czasie lunchu. Masz coś przeciwko, Wilson?

- Nie.

- Więc do zobaczenia o dwunastej - uśmiechnął się do wszystkich w pokoju i wyszedł.

House odwrócił się do Wilsona. - Zdrajca!

- Co? - spytał.

- Teraz muszę zjeść lunch z moim byłym, który od lat próbuje znów być ze mną. To wszystko twoja wina.

- Chwila - powiedział niepewnie Chase. - Były? Masz na myśli byłego chłopaka? Twojego?

- Tak - odparł House, sprawiając wrażenie, jakby wolał pominąć tą kwestię.

- Ale zawsze mówisz o Cuddy, i spotykałeś się ze Stacy.

- Oh, nigdy nie słyszałeś o tych wszystkich ptaszkach i pszczółkach - powiedział protekcjonalnie House. - Czasami, kiedy chłopak lubi dziewczynę, mają dziecko, a niektórzy chłopcy lubią innych chłopców, więc nie mają dzieci. W końcu, są chłopcy jak ja, którzy lubią chłopców I dziewczyny, ale nie chcą mieć dzieci, bo zabawnie pachną i nie smakują dobrze, chyba że ma się mnóstwo sosu do barbeque. Załapałeś, czy muszę wyjaśnić dokładniej?

- Nie - powiedziała nieśmiało Cameron. - Myślę, że wszyscy załapaliśmy.

- Świetnie. Teraz wychodzę z Wilsonem na lunch.

- Ale jest dopiero jedenasta trzydzieści... Nie miałeś się z nim spotkać o dwunastej? - spytał Chase.

- Jesteś dziś naprawdę pełen głupich pytań. Unikam go, ale zamierzam zjeść lunch. Więc zjem go teraz i zostanę wezwany przez... ciebie, Foreman, dziesięć po.

- Nie wiem - powiedział Foreman. - Czasami zapominam o takich rzeczach...

- W porządku - warknął House. - Pozwolę ci przez tydzień wybierać, czym się będziesz zajmował.

- Miesiąc?
- Dwa tygodnie.

- I nagle moja pamięć powróciła. Wezwę cię dziesięć po. Na razie.

- Teraz, jeśli nie ma więcej przeszkód, Wilson, lunch - na wpół powlekł za sobą protestującego onkologa korytarzem do windy, a Chase i Cameron zwrócili się w stronę Foremana.

- Jak mogłeś mu tak ulec? To mogło być takie zabawne! - zapytał Chase.

Foreman wyglądał na zakłopotanego. - Nie wiem, o czym mówisz. Idę na dół zjeść lunch. Jeśli po drodze zdarzy się, że wspomnę coś doktorowi White'owi, cóż... nie moja wina, że House spędzi z nim czterdzieści minut...

Złośliwe uśmiechy pojawiły się na trzech twarzach. House ostatnio drażnił ich w ten czy inny sposób, więc rewanż będzie uczciwy...

Udało im się zająć pierwszorzędne miejsca, kilka stolików za House'em. Mogli usiąść bliżej, ale wtedy House by ich zobaczył, a Foreman naprawdę nie chciał się narażać na piekło, w które House zamieniłby ich życia, gdyby się dowiedział, że oni to zaaranżowali.

- Hej, Greg! - White zbliżał się do ich stolika z uprzejmym uśmiechem na twarzy, podczas gdy każdy pracownik szpitala patrzył na niego, z miną kogoś, kto jest świadkiem potwornego wypadku, ale nie może w żaden sposób mu zapobiec.

Ostatnia pielęgniarka, która próbowała siedzieć przy lunchu z House'em i Wilsonem, po pięciu minutach pobiegła, płacząc, do łazienki, a House był tamtego dnia w dobrym nastroju. Dodając jego naturalną drażliwość do faktu, że nowy lekarz użył jego przezwiska, wszyscy oczekiwali, że zobaczą, jak House zmiesza go z błotem.

Zamiast tego, House poprawił się na krześle, przeklinając cicho, gdy White podszedł do stolika.

- Tim, co za niespodzianka... Skąd wiedziałeś, żeby przyjść teraz? Właśnie mieliśmy cię wezwać.
- Mały ptaszek mi powiedział - powiedział, stukając się w nos.

- Czy ten mały ptaszek nie jest przypadkiem czarnym mężczyzną z umysłem szczególnie złośliwego prawnika, który siedzi za mną właśnie w tej chwili i pewnie wie, że nasza mała umowa jest nieważna?

Tim wyglądał na nieco zakłopotanego, ale rozejrzał się w poszukiwaniu Foremena, po czym skinął głową.

- A więc, Greg, pamiętasz, jak uwielbialiśmy chodzić na koncerty? Cóż, przypadkiem mam wolny bilet na piątek, jeśli jesteś zainteresowany - kusząco pomachał biletem przed nosem House'a.

- Nie, dzięki - House odsunął go obojętnie.

- Dlaczego tak bardzo nie chcesz spędzić ze mną czasu, Greg? Nie, żebym oczekiwał, że od razu wrócimy do uprawiania seksu w składziku, ale powinieneś być bardziej otwarty.

W kafeterii zapadła cisza, jakby każdy, kto dyskretnie podsłuchiwał (każdy) wypluł wszystko, cokolwiek miał w ustach.

- Ponieważ jestem głęboko zakochany w Wilsonie - powiedział sarkastycznie House, trzepocząc rzęsami. - On jest moją drugą połówką.

Normalnie, każdy by to zignorował, tak jak robili to, słuchając insynuacji rzucanych pod adresem Cuddy. Ale widocznie wzięli pod uwagę najnowsze odkrycie jak wiele czasu spędzali oni razem, bo podejrzliwe spojrzenia skupiły się na onkologu.

Tim się roześmiał. - Nie ma mowy, żebyś z nim sypiał. On jest zbyt... miły.

Wilson pomyślał, że mogła to być zniewaga, ale był zbyt zainteresowany słownym tenisem, by się przejąć.

- Taa, cóż. Może lubię miłych. Spałem z Cameron - ona jest milsza, niż szczeniaki pokryte cukrem!

Oczy wszystkich zwróciły się ku Cameron, która oblała się rumieńcem.

- Jeden raz!
Nikt już nie troszczył się o dyskrecję. Uczestnicy byli zbyt zajęci, by zauważyć, że wszyscy inni słuchają.

- Nie mogłeś znieść miłych ludzi. Rozkwitasz w bólu, uwielbiasz go - przystojna twarz White'a wykrzywiła się szyderczo, i Wilson wiedział, że musi się wtrącić.

- Taa, sypiamy ze sobą.

- Kłamiesz, żeby go bronić, jak słodko - powiedział złośliwie White. - Jakie to miłe. Udowodnij to.

Wilson zebrał się na odwagę i pociągnął House'a do swojego poziomu.

- Nie jestem ci już nic winien za to, że wrobiłem cię w ten lunch - wyszeptał, zanim pocałował starszego mężczyznę.

To było dziwne uczucie, być tym niższym, a zarost sprawiał ból, ale w tym samym czasie Wilson czuł się dobrze, a House z pewnością nie był w tym najgorszy. Kafeteria eksplodowała od gwizdów i wilczego wycia, a Wilson cieszył się, że może ukryć za House'em swój rumieniec. Nie spodziewał się, że jego pierwszy pocałunek z mężczyzną będzie miał miejsce przed jakąś setką ludzi.

- Wystarczający dowód? - spytał złośliwie House.

- W zupełności - rzucił White. - Właściwie, nie sądzę, że wezmę tą pracę. Żadna suma nie jest warta tego, żebym cię znosił.

- Oczywiście. Pozwól, żeby drzwi ci przywaliły, jak będziesz wychodził.

Kiedy White wypadł z kafeterii, House spojrzał z rozbawieniem na Wilsona.

- Skłamałeś dla mnie. Powiedziałeś, że nigdy więcej nie skłamiesz, żeby mnie ocalić.

- To nie było kłamstwo - usprawiedliwił się Wilson. - To... przyszła prawda.

House zaśmiał się tylko i znów go pocałował, bezwstydnie pokazując wszystkim obserwatorom wyprostowany środkowy palec [ ] za plecami Wilsona.

the end


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 18:51, 11 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:57, 11 Maj 2008    Temat postu:

jakie wczorajsze "zamieszanie"? coś z forum?
ja nie w temacie, jak zwykle --'

cuuuudownie, wróciłam, a tu kolejny mini-fik *_*

właśnie tego było mi trzeba, bo usiadłam przy komputerze, żeby wreszcie napisać kolejny rozdział ;]

- Ponieważ jestem głęboko zakochany w Wilsonie - powiedział sarkastycznie House, trzepocząc rzęsami. - On jest moją drugą połówką.

ach *_* House i były ;D hihihi, piękne!


achhhhhhhh te scena ze środkowym palcem!!!!!!!!!!!!
GENIALNE!!!!


znów mam szeroki uśmiech na twarzy *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 19:04, 11 Maj 2008    Temat postu:

aaa nie mogę niech mnie ktoś podniesie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:13, 11 Maj 2008    Temat postu:

zgiń, przepadnij White
hahah świetne, takie ... hilsonowate (bystre porównanie )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Nie 19:26, 11 Maj 2008    Temat postu:

jeju jakie cudowne i tak końcówka ty to humor potrafisz naprawić

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 19:29, 11 Maj 2008    Temat postu:

To jest boskie . Śmiałam się przez cały czas - Wilson wymiata . A ten środkowy palec Grega jest bardzo możliwy .

Richie, nikt lepiej od ciebie nie wybiera fików do tłumaczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:34, 11 Maj 2008    Temat postu:

ohhhh... jakże się cieszę, że Wam się podoba

Mnie też się poprawił humorek przy tłumaczeniu tego

Em. - akurat te mini-fiki są z jednej paczki Ale zakładam, że pochwała za wybów fików dotyczy całokształtu mojej działalności... THX


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 19:36, 11 Maj 2008    Temat postu:

Aż ma się ochotę pisać maleńkie Hilsony .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Nie 21:25, 11 Maj 2008    Temat postu:

Jak dla mnie absolutnie najlepsza ze wszystkich dotychczasowych straszromantycznych miniaturek. House i jego wywód o pszczółkach był the best nikt tak nie mówi o seksie jak on
Richie, nasza ty zasłużona Hilsonistko, dużo zdrowia do tłumaczeń na przyszłość!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:02, 12 Maj 2008    Temat postu:

Cudne. [wystarczy?]

Jakie zamieszanie było na forum??
Coś mi umknęło???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:00, 12 Maj 2008    Temat postu:

tak, było zamieszanie - jakiś haker chciał nam skasować najpierw Hilsona, a potem całe forum *strach się bać*

jakie-takie szczegóły są na 368 str "łypie z kosza" w podziemiu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:29, 13 Maj 2008    Temat postu:

-" Oh, nigdy nie słyszałeś o tych wszystkich ptaszkach i pszczółkach - powiedział protekcjonalnie House. - Czasami, kiedy chłopak lubi dziewczynę, mają dziecko, a niektórzy chłopcy lubią innych chłopców, więc nie mają dzieci. W końcu, są chłopcy jak ja, którzy lubią chłopców I dziewczyny, ale nie chcą mieć dzieci, bo zabawnie pachną i nie smakują dobrze, chyba że ma się mnóstwo sosu do barbeque. Załapałeś, czy muszę wyjaśnić dokładniej? " <-- umarłam boskie jak zwykle

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Wto 21:46, 13 Maj 2008    Temat postu:

Słodkie! Jedno z najlepszych!!! A ja dopiero dzisiaj tutaj zawędrowałam...
Powrót do góry
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:42, 19 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
Nie wiem... Jakoś pełno było w tym fiku niejasnych sformułowań, ale żeby to odkręcić chyba musiałabym tego fika od nowa napisać
Ważne że zakończenie jest... pięęękne



7. Pianista


House bywał pijany lub na haju, z przyzwyczajenia albo dla zabawy. Jeśli normalni ludzie robili to, by złagodzić stres lub zapomnieć o bólu, House robił to od niechcenia. Oglądał telewizję z Wilsonem, brał trochę vicodinu, wypijał podwójną szkocką albo trzy, szedł do łóżka. Koniec dnia.

Gdy House chciał złagodzić stres, zapomnieć o życiu lub wpaść na nowy pomysł, zaczynał grać. Zaczynał od czegoś poważnego - Bacha, Mozarta, Beethovena. A potem przechodził do melodii jazzowych czy rockowych, aż w końcu zaczynał improwizować.

Wilson zawsze mógł określić, jaki House miał dzień, po jego improwizacji. To był jedyny czas, gdy House działał zupełnie bez zastanowienia i uwalniał wszystkie emocje. Wilson zawsze się zdumiewał, że House pozwala komukolwiek słuchać tej pięknej muzyki.

Ale on pozwalał słuchać jej Wilsonowi w całości, każdego dnia. Czasami, gdy byli sami pod koniec dnia, pytał go, co chciałby usłyszeć, i choć wyśmiewał potem wybór Wilsona, zawsze spełniał jego prośbę i grał, czasem również śpiewając swoim poważnym barytonem.

Wilson myślał, że House mógłby zostać pianistą, gdyby jego ojciec nie zmusił go do podjęcia szanowanej, przyzwoitej pracy.

Pewnie, był genialnym diagnostykiem, prawdopodobnie najlepszym w Ameryce albo nawet na świecie, ale kochał muzykę. Czasami Wilson czuł niewytłumaczalną zazdrość o fortepian, i śmiał się sam z siebie, że czuje w ten sposób. Ale mimo to, wciąż to czuł.

To był koniec długiego dnia. House był wyczerpany, ale na swój sposób szczęśliwy, ponieważ rozwiązał tajemnicę i ocalił pacjenta. Wilson również był szczęśliwy, kilku pacjentów było w remisji i nie musiał nikomu mówić, że umiera, co zawsze rozjaśniało jego dzień.

Więc gdy House znalazł Wilsona siedzącego przy fortepianie, usiadł przy klawiaturze i rzucił kilka drwin na temat jego wyczekiwania, po czym rozpoczął Księżycową Sonatę, którą grał zawsze jako pierwszą w szczęśliwe dni.

Gdy skończył grać, House rozciągnął z trzaskiem swoje palce i wstał, pokazując gestem sennemu Wilsonowi, że może odejść.

- Wiesz - Wilson szepnął cicho. - Chciałbym móc pokazać całemu światu takiego ciebie. Wszyscy już mnie pytali, czemu trwam przy tobie. Oni nawet nie wiedzą, że cię kocham, tylko myślą, że jesteśmy przyjaciółmi. To by im pokazało, czemu tak bardzo cię kocham.

Przytulił się trochę bardziej do House'a, zapadając w sen w momencie, gdy usiadł na samochodowym fotelu. Obudził się, by wrócić do mieszkania House'a, ale zasnął ponownie, gdy tylko dotarli do sypialni.

Następnego ranka zapomniał o swoich cichych słowach, w czym pomógł mu entuzjastyczny występ House'a w łóżku i reprymenda Cuddy, gdy pojawili się spóźnieni.

Kilka tygodni później, na własnym przyjęciu urodzinowym, Wilson rozglądał się, mając nadzieję znaleźć swojego partnera wśród tłumu poświęcających się flirtom pielęgniarek i onkologów liczących na podwyżkę. Chociaż wypytywał Cuddy i kaczątka, najwyraźniej nikt go nie widział. Wilson przypuszczał, że oczekiwał zbyt wiele. House nigdy nie miał w zwyczaju pokazywać się na imprezach dla pracowników bez wcześniejszego przekupstwa, więc dlaczego miałby zrobić to teraz?

Może dlatego, że przypuszczalnie cię kocha? - zasugerował podstępny głos, a Wilson potrząsnął głową. Było coś takiego w House'ie, co nie pozwalało mu wypowiedzieć tych słów i dopóki całkowicie się nie zmieni, czego Wilson w żaden sposób nie chciał, House nigdy nie będzie do tego zdolny. Co oczywiście było w porządku. Była tylko maleńka część, w głębi jego duszy, która chciała mieć pewność, że nie jest tylko zachcianką czy spełnieniem potrzeb, ale że House go ceni.

Dźwięk fortepianu sprawił, że wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę, a Wilson uśmiechnął się szeroko, nie troszcząc się o to, jak idiotycznie wygląda w tym momencie. Poszedł szybko do pomieszczenia, w którym stał fortepian, a pozostali imprezowicze podążyli za nim, jak dzieci za Flecistą z Hameln*.

House siedział na krawędzi fortepianu, grając melodię przypominającą Happy Birthday w jazzowej aranżacji. Kiedy Wilson wszedł, House przesłał mu całusa, zanim pozostali wpadli do środka, i spokojnie zaczął grać melodię szczęśliwych dni, Księżycową Sonatę. Potem przeszedł do ulubionej melodii Wilsona, a później do najlepszego momentu. Improwizacji.

Wilson uśmiechał się, słuchając, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. House nie musiał wypowiadać żadnych słów, Wilson i tak je słyszał.

House wstał, a zaskoczona widownia zaczęła klaskać. Wilson zdał sobie sprawę, że nikt oprócz niego nigdy nie słyszał jak gra ten odpychający człowiek, podbiegł do House'a i pocałował go namiętnie.

- Dlaczego to zrobiłeś? Nienawidzisz tłumów! - spytał Wilson, gdy skończyli, całkowicie zaskakując pracowników Szpitala i rozczarowując wszystkie pielęgniarki (i kilka lekarek).
House uśmiechnął się ciepłym uśmiechem, którego używał tylko przy Wilsonie.

- Dla ciebie.



Cytat:
* postać z baśni ludowej (ja ją znam jako baśń o Szczurołapie) [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:48, 19 Maj 2008    Temat postu:

ach, cudownie wyobrazić sobie House'a przy pianinie *_* przepiękny widok. szkocka przy nim.
prawie słyszę melodię, jaką właśnie gra
jakie to słoooooooooodkie niesamowicie *_*
miłosno mi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marau Apricot
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:50, 19 Maj 2008    Temat postu:

ojeeeeeej, końcówka rzeczywiście jest śliczna
Richie, przytakoszacun! *strzela*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 20:16, 19 Maj 2008    Temat postu:

o jaaa
Cytat:
podbiegł do House'a i pocałował go namiętnie.

- Dlaczego to zrobiłeś? Nienawidzisz tłumów! - spytał Wilson, gdy skończyli, całkowicie zaskakując pracowników Szpitala i rozczarowując wszystkie pielęgniarki (i kilka lekarek).
House uśmiechnął się ciepłym uśmiechem, którego używał tylko przy Wilsonie.

- Dla ciebie.

super


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 20:32, 19 Maj 2008    Temat postu:

Zastanawiam się, czy pielęgniarki są zawiedzione, bo House jest innej orientacji, czy dlatego, że Wilson jest?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:33, 19 Maj 2008    Temat postu:

mysle, ze raczej chodzi o Wilsona ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:43, 19 Maj 2008    Temat postu:

o obydwu może? nie, też sądzę, że o Wilsona
rozpłynęłam się i House przy fortepianie ahhh


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:45, 19 Maj 2008    Temat postu:

jeszcze w smokingu
strasznie kręcą mnie faceci w garniturach ;D
tzn nie moj ojciec ;D
House *_*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:47, 19 Maj 2008    Temat postu:

a tym bardziej House w garniturze... jak w 2x17

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin