Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wszystkie psy idą do nieba [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:02, 28 Gru 2009    Temat postu: Wszystkie psy idą do nieba [M]

ANGST! Ale zakończenie poniekąd fluffowe
Miłego czytania, a dedyk dla mojego przyszłego żona
Ciesz się, masz niepodzielną dedykację

Kategoria: love



- House, on ugryzł! Nie raz, ale kilka! Bez żadnego powodu! Nie można mu już zaufać! – Głos Jamesa drżał i łamał się. Diagnosta spojrzał na niego ze smutkiem.

Hektor mieszkał z nimi od dwóch lat. Poprzednia jego właścicielka, a zarazem była żona Jamesa, zginęła wtedy w wypadku. Brak było Wilsonowi siły, by oddać psiaka do schroniska. Wkroczenie drugiego zwierzaka w życie mężczyzn, pociągnęło za sobą pewne konsekwencje. Klucze do mieszkania musiała otrzymać jedna z uczynnych sąsiadek, która, w przypadkach ich nagłej nieobecności, miała zajrzeć do Hektora i uzupełnić jego miski, bądź przespacerować się z nim kilka minut, a smycz i kaganiec zawisły dumnie na wieszaku w przedpokoju.

Również przyzwyczajenia i plan dnia obu mężczyzn trwale się zmieniły. Poranne pobudki, wycieczki do sklepu po brakującą karmę, wieczorne spacery, wszystko to zostało nieodwołalnie wpisane w ich grafik.

Hektor zmusił ich do wielu wyrzeczeń, ale też sprawił, że ostatnie półtora roku było szczęśliwsze, niżby było bez niego. Nawet House straszliwie przywiązał się do tej uroczej, wiecznie ubłoconej, ale też wesołej, czarno-białej kulki. Wilson za każdym razem, gdy widział Hektora, kładącego swój ciepły łepek na bolącym udzie House’a i łypiącego na twarz właściciela swoimi mądrymi oczkami, rozczulał się i przez chwilę mrugał energicznie, by powstrzymać łzy.

Teraz też ledwo je tamował, gdyż cisnęły mu się do oczu. Diagnosta najpierw otoczył go ramieniem, a następnie przytulił. James wtulił twarz w ramię House’a, który poczuł, że wytrzymałość Wilsona pękła i słone krople kapią na jego koszulę. Zacisnął powieki. Jeśli i on się podda, onkolog straci oparcie i nie da rady wykonać jedynej odpowiedniej w tym momencie rzeczy.

Wilson powoli się uspokajał, godził z myślą, że merdająca ogonkiem, puszysta kulka wyprowadza się na stałe z jego życia. Zgadzał się na pożegnanie psiaka, który nawiązał pomiędzy nim, a House’m jeszcze jedną, niezniszczalną więź, poza tą, która już ich łączyła.

Podniósł głowę i pocałował diagnostę niepewnie. Kiedy zawirowało mu w głowie uznał, że chyba nigdy nie przyzwyczai się do tego uczucia, które sprawia, że zachowuje się jak zakochana nastolatka. Już od półtora roku.

- Okay. Wystarczy tego mazgajenia się, Wilson. Wiesz, co trzeba zrobić, dzwoń...

- Jasne... – Pociągnął nosem i wysupłał z kieszeni komórkę. Spojrzał na House’a. – A nie możemy...

- Nie, James. On jest niebezpieczny. Co zrobisz, jeśli pewnego dnia pogryzie Rachel? – Diagnosta potrząsnął głową. – Nie można aż tak ryzykować.

- Tak, tak... House... będę tęsknił.

- To tylko pies! – Wilson popatrzył na niego sceptycznie i szturchnął go łokciem. – Okay, też będę tęsknił. Przecież wiesz – rzucił, a James pocałował go raz jeszcze.

***

Ostatni wieczór przed ostatnią wizytą u weterynarza spędzili, ostatni raz siedząc we trójkę na kanapie, a Hektor ostatni raz miał okazję wepchnąć się w środek i ostatni raz rozpychał się, czekając na ostatni pieszczoty. Po raz ostatni częstowali go popcornem, ostatni raz posmakował piwa.

Już więcej nie będzie miał okazji polizać w nocy House’a po twarzy, wyszczekać swojej ulubionej piosenki, wtórując śpiewowi wokalisty, czy posmakować Vicodinu. Już nigdy Rachel nie będzie rzucała mu patyków, Lucas nie nakarmi go watą cukrową, Cuddy nie ukarze, za załatwienie się na jej dywan. Nigdy więcej nie porwie na kawałki piłeczki diagnosty, nie podrze kolejnego obrzydliwego krawatu Jamesa, nie sprawi, że któryś z jego właścicieli się uśmiechnie.

To wszystko już minęło. Hektora nie spotka już nic podobnego do tego, co zdarzało się w ciągu ostatnich dwóch lat. Były one dla niego swoistym pożegnaniem. Zwieńczeniem jego życia, wcześniej pełnego zakazów i dyscypliny, teraz szczęśliwego, beztroskiego, obok House’a i Wilsona.

***

House stał w drzwiach wyjściowych i tylko czekał, aż James w końcu się ubierze. Ale on wszystko przedłużał, starał się jak mógł, wydłużyć czas, który pozostał Hektorowi. W końcu założył płaszcz i omiótł wzrokiem puste mieszkanie.

Pies cały czas podskakiwał wokół niego i piszczał, co znacząco nasiliło się, gdy Wilson wziął do ręki smycz. Onkolog spojrzał na Hektora zamglonym wzrokiem i lekko podniósł go na ręce. Zwierzak zaczął lizać ręce Jamesa i wszystko inne, co tylko znalazło się w zasięgu jego mokrego języka. Wilson pogłaskał go machinalnie, wychodząc z mieszkania i mijając House w drzwiach.

Do auta podszedł, nie mając pojęcia, co właściwie robi. Potrząsnął głową nieuważnie i już po chwili świat wirował mu przed oczami. Otworzył drzwiczki i wrzucił Hektora do środka. Piesek opadł na siedzenie pasażera z charakterystycznym dla siebie szczekiem, a merdający ogon o mało mu nie odpadł. Oparł się przednimi łapami o deskę rozdzielczą, a przez uchylone okno wystawił nos i zwisający mu radośnie język

James spojrzał smutno na House’a po raz ostatni i wsiadł do samochodu z głębokim westchnieniem. Postukał palcami w kierownicę i ruszył. Zbierało mu się na łzy.

***

Diagnosta stał w drzwiach, oparty o framugę i patrzył, jak Wilson niesie psiaka do auta. Hektor merdał energicznie ogonem, oczy błyszczały mu ze szczęścia. House zdał sobie sprawę z okrucieństwa, na jakie się zdobyli. Pies był szczęśliwy, oczekiwał najlepszego, wycieczki z właścicielem. A na miejscu czeka go jedynie śmierć. Zacisnął powieki, by ukryć łzy, te jednak nie przejmowały się barierą, którą natychmiast przebiły i pociekły po policzkach.

On nie płakał. Lecz dziś mógł sobie na to pozwolić. Dziś i tylko dziś.

Spojrzał raz jeszcze na białą futrzaną kulkę. Naszła go ochota, by podejść, wziąć zwierzątko na ręce i uciec gdzieś daleko, gdzieś, gdzie nikogo nie będzie mógł ugryźć, ale zostanie przy życiu.

Choć pragnął myśleć o wszystkim, byle nie o tym, na wierzch jego umysłu stale wypływało to pierwsze stwierdzenie.

Są okrutni. Hektor cieszy się, nie wie, co go czeka, a James wiezie go na śmierć. Później ze spokojem położy się na weterynarskiej kozetce i, nie przeczuwając niczego złego, umrze w ramionach Wilsona. Boże, co oni robią?

***

Poczekalnia była pusta, więc James wprowadził psa od razu do gabinetu. Weterynarz popatrzył na niego ponuro, a następnie spojrzał na psa.

- Hektor, tak? – Gdy Wilson pokiwał głową, mężczyzna wskazał mu nieduży blat. Onkolog podniósł zwierzątko i posadził je na miejscu. Pies popatrzył na niego, a później na weterynarza i igłę, którą ten trzymał w ręce. Zapiszczał cicho i wtulił łepek w zagięcie ręki i płaszcz właściciela. James płakał. Oparł czoło na karku Hektora i coś cicho szeptał.

Igła zanurzyła się w ciele pieska, który odetchnął głęboko. Płacz Wilsona przerodził się w cichy szloch. Weterynarz położył dłoń na jego ramieniu i powrócił do pracy przy komputerze.

***

- Wystarczy.

- Nie wystarczy. Nie marudź, tylko kop.

- Wystarczy!

- Nie. Kop.

Słuchać było stukanie łopaty i szmer przewracanej ziemi.

- Już.

- Okay, niech ci będzie.

James wyskoczył z głębokiego dołu, który wykopał własnoręcznie. Jego, zwykle śnieżnobiała, koszula była ubłocona, na policzkach miał czarne smugi. Włosy były w nieładzie, a rumieńce na policzkach wywołał wysiłek i ,smagający je, zimny wiatr. Z namaszczeniem podniósł zawiniątko, leżące tuż obok i złożył je do małej, dębowej trumienki. Zatrzasnął wieko i, z pomocą House’a, delikatnie ułożył ją w wykopanym grobie. Stanęli nad dołem i wpatrywali się w trumnę z istnym smutkiem. Nastała chwila ciszy, zakłócana jedynie nierównymi oddechami kochanków i równymi, lecz równie płytkimi, robotników.

- Przykro mi – powiedział diagnosta i rzucił na wieko garść ziemi. Odsunął się kilka kroków.

- Żegnaj, Hektor. Mój ty biały, ukochany grzejniku. – Głos mu się łamał. Ukucnął i podniósł nieco piasku. Gdy pomyślał, że wypłakał już wszystkie łzy, po policzkach pociekły mu kolejne krople. House wpatrywał się w niego z zamyśleniem, kiedy i on rzucał garść ziemi na trumnę. Robotnicy zabrali się do zakopywania. Diagnosta objął Jamesa w pasie i usłyszał cichy szept. Spojrzał na usta Wilsona i zobaczył, że to one poruszają się nieznacznie.

- Co robisz?

- Modlę się.

- Sądzisz, że istnieje dla niego coś dalej?

- Wszystkie psy idą do nieba, House. Myślałem, że to wiesz – powiedział i nawet się uśmiechnął. Diagnosta pocałował go w czoło.

Tak. Wiedział o tym. Ale chciał sprawdzić, czy i James to wie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Sob 21:54, 27 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z sypialni Wilsona ;D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:53, 28 Gru 2009    Temat postu:

Wow.
Tylko tyle przyszło mi na myśl po przeczytaniu.
Niesamowite. Wstrząsnęło mną.
Atris, masz talent.

Cytat:
Wilson powoli się uspokajał, godził z myślą, że merdająca ogonkiem, puszysta kulka wyprowadza się na stałe z jego życia.


Znam to "godzenie się z tą myślą". Kiedy nam się wydaję, że już się z tym pogodziliśmy, okazuje się że cierpimy najbardziej. Do tego nie da się przygotować

Wspaniałe.
Wena na następne dzieła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:14, 28 Gru 2009    Temat postu:

Oh, Shadow, dzięki.
To mi przyszło do głowy przy oglądaniu jednego z programów w telewizji, popłakałam się jak małe dziecko. Cieszę się, że innych może też zmusiłam do jakiś refleksji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:46, 28 Gru 2009    Temat postu:

Dedykacja dla mnie! Dziękuuję *_*
A Wszystkie psy idą do nieba uwielbiałam kiedyś! ^^

Klimatycznie i zgrabnie napisane, ja nie umiałabym opisać takiej sytuacji bez popadania w skrajności ^^', a Ty tak ładnie wszystko wyważyłaś, nie ma dramatyzowania ani przesady

Opis ostatniego wieczoru z Hektorem mnie rozczulił, ale jakoś nie mogę się przekonać do tej całej amerykańskiej ceremonii grzebania zwierząt w trumnach, rzucania na nie kawałków ziemi i w ogóle... Ja zawsze znajdowałam odpowiednie miejsce w ogródku, kopałam płytki dołek i wszystkie gryzonie kończyły owinięte w zeszłotygodniowy program telewizyjny... Z psami było chyba tak samo, tzn. baz gazet i trochę głębiej, ale nic szczególnego.
Nie wiem czy mi się podobają cmentarze dla psów. Są chyba trochę groteskowe, tak jak farbowane pudle i ubranka dla chihuahua :?

Cytat:
- Przykro mi – powiedział diagnosta

- Przykro mi - powiedziała 333.

(Ja wcale nie jestem bez serca! Widziałam na usg, mam serce!!
Tylko, no... nie wzrusza mnie śmierć zwierząt. Wzrusza mnie śmierć ludzi.
Wzrusza mnie, kiedy zwierzęta cierpią przez ludzi i wtedy to jest żal i smutek pomieszany z wściekłością. Ale Hektor nie cierpiał.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:54, 28 Gru 2009    Temat postu:

Może sama śmierć nie sprawiła, że ja płakałam. Sądzę, że raczej był to fakt, iż Hektor o niczym nie wiedział. Ufał panu, na miłość boską, on się cieszył, że idzie na śmierć! Przecież to jest tragiczne...
A co do grzebania, miał być ogródek, ale miałam wrażenie, że sąsiedzi by się nie zgodzili, a James sam by nie zakopał tego grobu. Więc jest cmentarz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 19:27, 28 Gru 2009    Temat postu:

To takie smutne
Ale i takie piękne!
Wszystko co wychodzi spod Twojej ręki staje się piękne Nawet jeżeli to jest smutne...
Czy ze mną jest coś nie tak? [może to pytanie zostawmy bez odpowiedzi ]

Pięknie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:43, 28 Gru 2009    Temat postu:

Wszystko z tobą okay, poza gustem oczywiście
Coś smutnego może być piękne, coś mojego nie może


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 19:47, 28 Gru 2009    Temat postu:

Aha czyli jednak nic ze mną nie jest dobrze xD

Czyli tak jak myślałam... xD Ty nigdy nie masz racji!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:48, 28 Gru 2009    Temat postu:

Atris ma zawsze rację.
A jak nie ma racji, patrz zdanie pierwsze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 19:50, 28 Gru 2009    Temat postu:

No to Cię rozczaruje, bo to ja zawsze mam racje xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:52, 28 Gru 2009    Temat postu:

Czyli mamy rację obie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 20:06, 28 Gru 2009    Temat postu:

Oczywiście xD
Tyle, że te racje są sprzeczne
Ale nieważne! Ważne, że mamy racje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:21, 31 Gru 2009    Temat postu:

First of all, jako obrończyni psów, powiem jedno: żaden pies nie gryzie bez powodu! Pawód znajdzie się zawsze, najczęściej po stronie ludzi, tyle tylko, że już nie zawsze chce się tego powodu poszukać. (Inną kwestią są przypadki choroby psychocznej u psów, ale to się ujawnia już od szczeniaka... )

Po drugie, nie spotkałam się z sytuacją, kiedy pies nie wie, co go czeka. Okej, może nie wiedzieć dokładnie ocb, ale szczerze wątpię, żeby nie wyczuł smutku właściciela i się z tego powodu nie denerwował. Mój własny prywatny pies, chociaż ledwo się trzymał na nogach, a mnie się wydawało, że trzymam moje uczucia pod kontrolą, kiedy tylko dotarłam z nim do weterynarza był gotów wyrywać stamtąd biegiem gdzie pieprz rośnie. Ba, nawet chomiki wiedziały, że idę je uspać

Po trzecie - znów kogoś zabiłaś, Atris. Nieładnie

Za to o chłopakach napisałaś słiiiitaśnie Love'owe hutr/comfort zawsze będzie lepsze od friendshipowego. Zawsze!
Teraz Wilson powinien skorzystać z chwili słabości House'a i sprawić im nowego zwierzaka. Najlepiej suczkę. Która będzie miała szczeniaki Ech, fiki łączące chłopaków i zwierzaki są taaakie boskie

***

Shadow napisał:
Znam to "godzenie się z tą myślą". Kiedy nam się wydaję, że już się z tym pogodziliśmy, okazuje się że cierpimy najbardziej. Do tego nie da się przygotować

A jednak się da - może nie działa to na każdego, ale na mnie podziałało. Kiedy mój stary pies zaczął się "kończyć", kupiłam sobie nowego. Nie dosyć, że nowy pies zmobilizował starszego do życia jeszcze przez trzy lata, to ja na koniec nie miałam kiedy się załamywać, bo musiałam wracać do mojego Rexa i być dla niego najlepszą pańcią na świecie (przynajmniej w przerwach kiedy nie siedziałam nad fikami )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 20:22, 31 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:48, 31 Gru 2009    Temat postu:

Richie, są takie przypadki, wtedy faktycznie ujawnia się jakaś psychiczna choroba, ale to nie koniecznie musi być widoczne od szczeniaka. Uwierz

Ja nie miałam sytuacji, w której usypiała zwierzaka, nie wiem, na ile to jest prawdą, ale w tym telewizyjnym programie, który oglądałam, psiak faktycznie nie wiedział co się stanie. Byłam tym przerażona.

Tak właściwie, w moim mózgu, James jest i zawsze będzie nieco słaby i sądzę, że już więcej nie da się tak przywiązać do zwierzaka, żeby nie dać się aż tak zranić. Więc wątpię, czy będą mieli jeszcze jakieś towarzystwo poza Stevem

Poza tym Richie, jak zwykle zaszczycona jestem twoją obecnością
Jesteś naszym Hilsonowym guru


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 2:37, 01 Sty 2010    Temat postu:

Atris napisał:
ale to nie koniecznie musi być widoczne od szczeniaka. Uwierz

a nadal mówimy o psach, czy już o Shore'ze i spółce?

Atris napisał:
ale w tym telewizyjnym programie, który oglądałam, psiak faktycznie nie wiedział co się stanie. Byłam tym przerażona.

też bym się przeraziła. Ale telewizja kłamie...

Atris napisał:
Tak właściwie, w moim mózgu, James jest i zawsze będzie nieco słaby i sądzę, że już więcej nie da się tak przywiązać do zwierzaka, żeby nie dać się aż tak zranić.

heh... ale ta perspektywa bycia pocieszanym przez House'a...

*guru czuje się staro - jeszcze chwila i stukną mi dwa lata na Horum*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:52, 01 Sty 2010    Temat postu:

Ja mówię o psach, nie wiem jak ty
Wiem, że kłamie, ale to mnie naprawdę przeraziło, nawet jeśli to było kłamstwo.
Mnie niedługo pół roku
Czuję się jak gówniarz przy tobie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 6:19, 02 Sty 2010    Temat postu:

Atris napisał:
Czuję się jak gówniarz przy tobie

no i powinnaś się cieszyć - przynajmniej ciągle (jak zakładam) masz świeże spojrzenie na fiki, a ja mam wrażenie, że żaden pomysł nie jest mnie już w stanie zaskoczyć, bo wszystko już czytałam

Btw - znajoma powiedziała mi wczoraj, że jej fretka wpadła żywcem(!!!) do rury kanalizacyjnej i tyle ją widziano (fretkę, nie moją znajomą)... To ja już chyba wolę nieświadomość usypianych psów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:19, 02 Sty 2010    Temat postu:

Moje świeże spojrzenie na ficki ogranicza się do chodzenia spać i wstawania z nowy pomysłem. Już mam dwa na długaśne ficki, ale ich nie mogę zacząć, bo starych nie pokończyłam. Tak to ja się nie wyrobię

Ja też miałam fretkę. Kiedyś ją wypuściłam i sobie łaziła po domu. I pewnego dnia były otwarte drzwi do łazienki, a ona znikła. Strasznie się bałam, że polazła w jakieś rury, ale się okazało, że leżała w pudle pod łóżkiem. Dotąd nie wiem jak tam weszła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:13, 02 Sty 2010    Temat postu:

Ten tekst jest straszny. Nie pod względem stylu czy błędów ale samej fabuły. To okropne tak usypiać psa z takiego powodu.
Wiem, że w tym momencie moje argumenty nie mają znaczenia bo to tylko opowiadanie ale jednak jestem przewrażliwiona na punkcie takich rzeczy więc wybacz.
Przynajmniej z tego powodu twój tekst wyróżnia się od innych jakie czytałam do tej pory bo sprawił, że poczułam smutek.
Pewnie nawet się nie spodziewałaś, że twoje pisanie może komuś tak namieszać w głowie i duszy prawda?

Widać House przeżywał to tak samo jak Wilson a może nawet i bardziej jednak jak zwykle nie chciał tego pokazać.

Bardzo ładnie napisane Atris, życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:20, 02 Sty 2010    Temat postu:

Mną często bardziej wstrząsają takie tragedie zwierząt, niż ludzi. I dlatego postanowiłam napisać, o tym usypianiu.
Miło, że "odczułaś" ten tekst, o to dokładnie chodziło.
Chciałam tego mieszania, przepraszam, że negatywne mieszanie, ale ważne jest, żeby poruszyć was.
Dzięki wielkie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 5:35, 03 Sty 2010    Temat postu:

Atris, wyrobisz się z tymi fikami, wyrobisz, 3mam kciuki
( i mam nadzieję, że te pomysły nie są zbyt... śmiercionośne dla chłopaków *prosi*)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:43, 03 Sty 2010    Temat postu:

Niee, deathficka nie mam w planach, ale pomysłem się mogę podzielić. Że tak powiem, "odsprzedam" jeden
Kompletnie nie mam na nie czasu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin