Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Too late to apologize [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:13, 02 Sty 2010    Temat postu: Too late to apologize [M]

Kategoria: friendship

Zweryfikowane przez autorkę


Od autorki: Przepraszam, jeśli fik z takim tytułem lub innym nawiązującym do tej piosenki się pojawił. Nie miałam zamiaru niczego plagiatować ani nic z tych rzeczy. Wczoraj wieczorem mnie naszło i odejść nie chciało, ale naprawdę nie posiłkowałam się żadnym z czyichś fików!

Taa, kolejny smutkowy fik. Ostatnio tylko takie mi najłatwiej przychodzą

Mój pierwszy f-Hilson. Zawsze była love, tylko i wyłącznie, a tu taki psikus...

Wiem, trochę nagięłam serialową rzeczywistość i proszę o wybaczenie mi tego

Oczywiście fik pisany jest z punktu widzenia Wilsona i chodzi o Amber

Ach, klasyfikacja wiekowa. Dałam taką ze względu na występowanie wulgaryzmu, aczkolwiek jeśli się mylę, można zmienić zawsze

Pierwsze zdania, te po angielsku, są moje. To była w ogóle pierwsze, co powstało w tym fiku Gdyby coś było niegramatycznie, błagam, napiszcie - nigdy nie twierdziłam że jestem dobra w angielskim

No, to by było na tyle.

Enjoy

***
IT’S TOO LATE TO APOLOGIZE.

When you’re doing something wrong, you know, one mistake… Sometimes you can fix it and it will be forgotten. But sometimes… Sometimes you just can’t and then you’re losing all your life in one moment.

I'm holding on your rope,
Got me ten feet off the ground
I'm hearin what you say but I just can't make a sound
You tell me that you need me
Then you go and cut me down, but wait
You tell me that you're sorry
Didn't think I'd turn around, and say...


Siedzisz w swoim gabinecie. Nie potrafisz zebrać myśli, to Cię kompletnie przerasta. Jeszcze nigdy nie czułeś się tak zawieszony w… Nicości. Wiesz, że koniec jest bliski. Zdajesz sobie z tego sprawę.

Co jest najgorsze? Że to ON właśnie trzyma Cię w tej nicości. To przez NIEGO tam się znalazłeś. Wiesz, że to nie do końca jego wina, ale po części jednak tak. Jesteś zależny od niego, to jakiś absurd. Ktoś na górze ma poczucie humoru. Cholerne poczucie humoru.

Nie umiesz się do niego odezwać. Gdy coś mówi do Ciebie, po prostu milczysz. Nie potrafisz wydobyć z siebie głosu, chociaż tak byłoby grzeczniej, wiesz o tym.

Pieprzyć grzeczność.

Tak więc wolisz siedzieć w gabinecie. Masz tylko nadzieję, że nie popełni on więcej błędów.

Przepraszał Cię. Dwa razy dokładnie, ale brzmiało to bardzo szczerze. Tak przynajmniej Ci się wydaje. Natomiast pięć razy mówił, że Cię potrzebuje. Wierzysz mu, nie wiedzieć czemu. Nie potrafisz go znienawidzić nawet teraz, ale… Czujesz, że coś się zmieniło. Po prostu.

Znasz go aż za dobrze, mimo wszystko to teraz boli jeszcze bardziej, gdy po takim przepraszam zaczyna Cię zwyczajnie obrażać. To jego sposób na obronę przed światem, wiesz to doskonale. Jednak gdzieś tam, w środku Ciebie, nie możesz zrozumieć, jak w takiej chwili może nadal się przed nim bronić i nadal na Tobie się wyżywać… Przecież zdaje sobie sprawę z tego, że to po części jego wina. A mimo to…

I'd take another chance, take a fall
Take a shot for you
And I need you like a heart needs a beat
But it's nothin new
I loved you with a fire red-
Now it's turning blue, and you say...
"Sorry" like the angel heaven let me think was you
But I'm afraid...


Mógłbyś spróbował mu wybaczyć, owszem. Ta przyjaźń miałaby szanse, nawet bardzo wielkie, szczególnie teraz… W końcu potrzebujesz przyjaciela, potrzebujesz kogoś, komu mógłbyś się zwierzyć, wypłakać… Niemal śmiejesz się w głos. To byłoby z nim niemożliwe. Wypłakać się JEMU na ramieniu? Szczyt marzeń, chociaż, szczerze mówiąc, nawet nie ma sensu marzyć o tym…

Tak, potrzebujesz go. Bardzo. Kochasz go. Na pewno jak przyjaciela, a czy jakoś więcej… Z pewnością wyszłoby „w praniu” .

Kochasz go? Wciąż? Po tym, co zrobił? Przecież Cię skrzywdził. I ją… Przyczynił się do tego wypadku. Gdyby nie on, jej nie byłoby w tym cholernym autobusie! Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to wykrzyczałeś. Dopiero teraz widzisz, że wstałeś z miejsca i stoisz przy wyjściu na balkon. A on… On stoi po drugiej stronie. Na pewno słyszał. Na pewno wie, o co Ci chodzi. Na pewno czuje się jeszcze bardziej winny, chociaż może tego nie okazuje… Widzisz to w jego spojrzeniu. Może on sam jeszcze tego nie wie, ale z chęcią znalazłby się na jej miejscu. Wszystko, byleby nie czuć się winnym. Nie do tego stopnia.

Patrzysz na niego ze złością w oczach, nawet na ułamek sekundy nie łagodniejesz. Kochałeś go. Kiedyś. Teraz czujesz nieogarniony smutek i tymczasowo złość.

Pieprz się.

Nie jesteś pewien, czy to powiedziałeś na głos. Nawet jeśli nie, widzisz że on doskonale wie, o czym właśnie pomyślałeś. Jeszcze przez chwilę mierzycie się spojrzeniami, potem znów zajmuje go przypadek. Jej przypadek.

Owszem, mówi przepraszam po raz kolejny. Wygląda przy tym… Wręcz rozczulająco. Kompletnie bezbronny, zdany na Twoją łaskę. Mógłbyś to teraz wykorzystać, a on nie zdążyłby zareagować. Zdajesz sobie jednak sprawę, że nie jesteś jak on.

That it’s too late to apologize…

Mówisz mu dwa krótkie słowa. Wiesz, że są bolesne. Sam sobie zadajesz nimi cios i go intensywnie odczuwasz, bardzo intensywnie, jego z pewnością boli jeszcze bardziej. Nie chcesz go ranić, nigdy nie chciałeś i nie będziesz chciał.

Za późno.

~the end.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:37, 02 Sty 2010    Temat postu:

Oh, wreszcie są dwa słowa
Wcześniej było całe zdanie. Oczywiście, miniaturka jak zawsze świetna.
No i powróciłaś do pisarskiego życia
Tak na dobre A dostanę te idiotyzmy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:16, 02 Sty 2010    Temat postu:

Cytat:
Przepraszał Cię. Dwa razy dokładnie, ale brzmiało to bardzo szczerze. Tak przynajmniej Ci się wydaje. Natomiast pięć razy mówił, że Cię potrzebuje.


To jest takie... takie true i Wilson. Wkurzony i ma-cię-gdzieś, ale tak naprawdę wciąż mu zależy (ja nie wierzę w to za późno! Facet, który dokładnie wie, ile razy jego przyjaciel go przepraszał/mówił, że go potrzebuje MUSI się przejmować. I MUSI mu zależeć, noo (dzisiaj mam niedobry dzień dla smutnych zakończeń, więc pozwól, że moja wyobraźnia sobie radośnie dopisze happy end )

Cytat:
Kochasz go? Wciąż? Po tym, co zrobił? Przecież Cię skrzywdził. I ją… Przyczynił się do tego wypadku. Gdyby nie on, jej nie byłoby w tym cholernym autobusie! Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to wykrzyczałeś. Dopiero teraz widzisz, że wstałeś z miejsca i stoisz przy wyjściu na balkon.


Świetnie złapałaś ten moment, kiedy przez własne emocje traci się na chwilę świadomość tego, co się robi - w jednej chwili wkurzasz się na coś a w następnej już stoisz kilka kroków dalej, a myśli okazują się krzyczanymi słowami. Brawo ^^

I tylko
Cytat:
Tak, potrzebujesz go. Bardzo. Kochasz go. Na pewno jak przyjaciela, a czy jakoś więcej…

wydaje mi się trochę na siłę, bo (mimo, że to f-ship), to skoro już wspominasz o miłości, to mogłabyś trochę wię-ęę-ęcej miejsca temu poświęcić! *marudzenie fangirla, proszę zignorować*

A ten tekst na początku bardzo mi do całości pasuje!
A kiedy go czytałam (nie mam pojęcia czemu), brzmiał mi w wyobraźni jakimś amerykańskim lektorem, tak jak wstępy przed różnymi filmami (mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi )

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dziaga
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:32, 02 Sty 2010    Temat postu: Re: Too late to apologize [M]

Nie przepadam za monologami a tym bardziej gdy bohater się żal czytelnikowi. W tym ficku jednak jest jakoś inaczej... W końcu strasznie przeżywałam śmierć Amber w serialu a ten ff znów mi to przypomina i wszystko wraca.

Świetnie opisałaś cierpienie Wilsona. Gdy się to czyta odczuwa się to samo co on choć tak na prawdę zawse uważałam, że nie powinien gniewać się na House'a bo to nie jego wina. Chyba zmieniłaś moje nastawienie do tego incydentu

Muniashek napisał:
Tak, potrzebujesz go. Bardzo. Kochasz go. Na pewno jak przyjaciela, a czy jakoś więcej… Z pewnością wyszłoby „w praniu” .


Czyli tak naprawdę coś do niego czuje. Może jeszcze tego nie wie ale w rzeczywistości tak jest.

Bardzo ładny ff, brawka Muniashek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:44, 03 Sty 2010    Temat postu:

Atris, wracam do tego pisarskiego życia pełną parą Wen mnie dręczy, dosłownie

Wątpię, żeby była świetna, ale to się wytnie

Dzięx

333 napisał:
To jest takie... takie true i Wilson. Wkurzony i ma-cię-gdzieś, ale tak naprawdę wciąż mu zależy (ja nie wierzę w to za późno! Facet, który dokładnie wie, ile razy jego przyjaciel go przepraszał/mówił, że go potrzebuje MUSI się przejmować. I MUSI mu zależeć, noo (dzisiaj mam niedobry dzień dla smutnych zakończeń, więc pozwól, że moja wyobraźnia sobie radośnie dopisze happy end )


Ja przepraszam, w ogóle, że znowu taki doliniec, ale mnie nachodzi na takowe...

Może Wilsonowi faktycznie zależy, tylko akurat w tym momencie jest zaślepiony złością? I w momencie, gdy zda sobie sprawę z tego, że mu zależy, to będzie znowu za późno?

Heh, zaraz napiszę część dalszą do tej miniaturki I do tego happy end

Cytat:
Świetnie złapałaś ten moment, kiedy przez własne emocje traci się na chwilę świadomość tego, co się robi - w jednej chwili wkurzasz się na coś a w następnej już stoisz kilka kroków dalej, a myśli okazują się krzyczanymi słowami. Brawo ^^


A dziękować W tym momencie takie zachowanie mi najbardziej pasowało

Cytat:
I tylko

Cytat:
Tak, potrzebujesz go. Bardzo. Kochasz go. Na pewno jak przyjaciela, a czy jakoś więcej…

wydaje mi się trochę na siłę, bo (mimo, że to f-ship), to skoro już wspominasz o miłości, to mogłabyś trochę wię-ęę-ęcej miejsca temu poświęcić! *marudzenie fangirla, proszę zignorować*


Ojj wiem, wiem... Chodziło właśnie o tylko wspomnienie tego. Może faktycznie na siłę wepchnięte (aczkolwiek tego nie odczułam), ale w momencie opisywania stanu Wilsona on sam nie wie, czy House wciąż jest jego przyjacielem, a co dopiero kimś więcej? Wiesz, to się przewija przez jego myśli automatycznie, ale nie można mówić o miłości bez przyjaźni, a w tym fiku to przyjaźń jest na pierwszym miejscu, dlatego miłość znajduje sobie miejsce tylko w jednym zdaniu

Cytat:
A ten tekst na początku bardzo mi do całości pasuje!
A kiedy go czytałam (nie mam pojęcia czemu), brzmiał mi w wyobraźni jakimś amerykańskim lektorem, tak jak wstępy przed różnymi filmami (mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi )


To było zabawne, bo generalnie nie myślałam o napisaniu żadnego fika, gdy ni stąd, ni z owąd te zdania pojawiły mi się w głowie. Od razu po angielsku i właśnie brzmiały tak, jakby je wymawiał jakiś gościu na początku filmu. Czasami takie zdania-motta mi się pojawiają w głowie, zawsze po angielsku, ale nigdy ich nie zapisywałam, bo nie jestem w angielskim za dobra Tym razem po prostu nie mogłam odpuścić.

W ogóle, historia powstania tego fika jest zabawna. Te słowa właśnie zapisałam w nowym dokumencie Worda, zminimalizowałam i mi się tłukły gdzieś po głowie bez jakiegokolwiek sensu. I sobie siedziałam w necie przez jakąś godzinę do dwóch, gdy nagle mi wpadło "It's too late to apologize", w ogóle cała piosenka. Też zapisałam ten refren i heja, znowu internet. W końcu doszłam do wniosku, że może sprawdzę, jak lecą słowa tej piosenki. Patrzyłam na jedno tłumaczenie, drugie... Ale nie mogłam znaleźć historii. W końcu zaczęłam pisać, pomysł z Amber przyszedł w trakcie początku

No, i dzięki, 333

Dziaga napisał:
Nie przepadam za monologami a tym bardziej gdy bohater się żal czytelnikowi. W tym ficku jednak jest jakoś inaczej... W końcu strasznie przeżywałam śmierć Amber w serialu a ten ff znów mi to przypomina i wszystko wraca.


Wiesz, ja generalnie za Amber nie przepadałam. Nawet w chwili śmierci... To było dziwne. Aczkolwiek cierpienie Wilsona jest pasjonującym tematem do rozwinięcia

Co do monologów... Użalania się nad sobą też nie znoszę, ale czasami właśnie te monologi są ciekawe. W ogóle, użycie tylko dialogu lub tylko monologu jest naprawdę fascynujące. Nie wiem, jak mi te monologi wychodzą, ja czuję pasję w trakcie ich pisania. Aczkolwiek moje uczucia w trakcie pisania są... dziwne Czuję tę pasję w trakcie pisania monologów, a z drugiej strony nie wczuwam się w bohaterów, takie to pokręcone...

Cytat:
Świetnie opisałaś cierpienie Wilsona. Gdy się to czyta odczuwa się to samo co on choć tak na prawdę zawse uważałam, że nie powinien gniewać się na House'a bo to nie jego wina. Chyba zmieniłaś moje nastawienie do tego incydentu


Z jednej strony można faktycznie House'a obwinić Nie jakoś baaaardzo, bardzo, ale... No, ale po co ja piszę, wszystko, mam nadzieję że w miarę sensownie, opisane jest w fiku

Cytat:
Czyli tak naprawdę coś do niego czuje. Może jeszcze tego nie wie ale w rzeczywistości tak jest.


Tak, z pewnością... Już pisałam o tym trochę do 333. Nad miłością nie ma co się zastanawiać, gdy nie jest się pewnym co do przyjaźni, ale... Ale mimo wszystko jest to coś, in my opinion, intrygującego, tajemniczego... Przyjaźń jest prosta. Ok, nie zawsze, ale ogólnie... Prosta. Miłość natomiast jest dziwna i tak naprawdę nigdy się jej nie poznało do końca. Jest trudna, bo trudno zachowywać dystans do osoby, którą się kocha (w przyjaźni jest łatwiej). Po co ten dystans? W końcu każdy z nas potrzebuje czasami odpoczynku od drugiej osoby. W przyjaźni... Przyjaźń się tak nie narzuca. Dlatego tego odpoczynku aż tak nie potrzeba. A nawet, jeśli, to przyjaciel to może z łatwością zrozumieć. Natomiast partner życiowy może to nawet odebrać jako miłości brak.

Ok, więcej nie męczę moimi pewnie beznadziejnymi przemyśleniami Z tym, że takie są moje odczucia. Doznałam przyjaźni, która zamieniła się w miłość i doskonale wyczuwam różnicę pomiędzy nimi. Przyjaźń jest naprawdę łatwiejsza, imo. Ale to tylko ja

W każdym bądź razie, dziękuję za te komentarze, które mnie podniosły na duchu

Pozdrawiam, Munio


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin