Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Czas zapominania [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:12, 20 Cze 2011    Temat postu: Czas zapominania [M]



To miejsce to jest neutralny teren.
Ani to moje łóżko, ani też nie twoje.
Żadnej pamięci co do tego miejsca
nie masz, ja także nie mam. Niemożliwe będzie
zaznaczenie tu naszej obecności. Ślady
na prześcieradłach zostaną wyprane,
nasze śmieci zostaną wyniesione.

To miejsce to jest neutralny teren.
Nie udeptana ziemia, a więc żadnych wojen
nie uda nam się tu prowadzić. Koniec
na dzisiaj i na jutro. Zawieszenie broni
chwilowe. Więc co? Pozostaje tylko
kochać się, bo inaczej nie zdołamy przetrwać
tej nocy i następnej nocy.

Mamy przecież mentalność gości hotelowych
i niby łatwo jest się przyzwyczajać
do przypadkowych mebli i ciał przypadkowych.
Wybrałem jednak właśnie twoje ciało
i to wszystko co można znaleźć, gdy się przejdzie przez nie
(teraz mówię za siebie, nie mam prawa wiedzieć,
co ty w tej chwili...) Mocno, lecz nie rozpaczliwie --------

Mamy przecież mentalność gości hotelowych,
ale mamy przy sobie również osobiste
drobiazgi: zapalniczki, paczki papierosów,
klucze i kartki z numerami jakichś
odległych telefonów, bilety, pieniądze,
ty masz te swoje różne kobiece niezbędne,
ja – okruchy tytoniu w kieszeniach. I chociaż

często jesteśmy do siebie podobni,
to różnimy się bardzo, różnimy się płcią,
śmiercią i drobiazgami. Wyjeżdżamy pojutrze.
Zapominam zapomnieć.


(Marcin Świetlicki, „"M - w podróży")



To pukanie do drzwi wcale go nie zaskoczyło. Pewne rzeczy muszą się wydarzyć. Niektóre zdarzenia wiszą w powietrzu, czekając na właściwą chwilę i są obojętne na ludzką ucieczkę.
Niektórzy ludzie nigdy nie przestają pukać do drzwi.
Więc otworzył, bo co innego mu pozostało?
Stanęła na progu, a on nie pytał. Spojrzała mu w oczy i już wszystko było jasne. Nie musiał pytać. Weszła, spuszczając głowę. Nie wypowiedziała ani jednego słowa, nie krzyknęła, nie tłumaczyła, nie musiała. Żadnych pytań.
Żadnych odpowiedzi.
Gdy stanął tuż przed nią, uniosła głowę i spojrzała na niego oczami, w których odbijał się cały świat, z których tryskał ogień. Zakręciło mu się w głowie. Pragnął tylu kobiet w życiu, ale jeszcze nigdy żadnej do tego stopnia. Ona była czystym pożądaniem. Tej nocy, po raz pierwszy i ostatni, odrzucała wszystko, stawała się samą esencją życia, iskrą tańczącą w ciemności.
Przyciągnął ją do siebie mocno, niemal brutalnie. W jej niebieskich oczach palił się bunt. Wyrwała mu się. Nie miał nad nią kontroli. Ani teraz, ani nigdy. Chciał zarządzać wszystkim, życiem, śmiercią, Bogiem, którego nie było. A ona mu się wymykała, od zawsze, od lat. Uśmiechnęła się po kociemu, krzywym uśmieszkiem, w którym wyzwanie mieszało się z pogardą. Teraz pokaż na co cię stać. Teraz udowodnij, że ci na mnie zależy. Pokonaj mnie. Teraz zobaczymy, czy jesteś mężczyzną.
Obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę sypialni, nie oglądając się. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie jest pijana. Ale nie. Chyba nie. Czy to miało znaczenie? Nie, nie tej nocy. Nie po tym wszystkim, co zaszło między nimi. I już nigdy.
Poszedł za nią, czując się jak we śnie. Ale to nie był sen. We śnie rozpływała się zawsze, zanim zdążył dojść do łóżka. A teraz była, siedziała na kołdrze, założyła nogę na nogę i czekała. Miała w sobie rezygnację, wyzwanie, ból. I bunt. Wszystko naraz. Dojrzałość. Całą sobą mówiła weź mnie albo zniknij.
Nie wahał się, usiadł obok, złapał ją za włosy, zmuszając by położyła się obok niego. Przez chwilę patrzył na nią badawczo, a ona odpowiadała mu tym samym. W końcu przysunął się i pocałował ją mocno. Gwałtownie. Już niemal zapomniał, jak smakowała. Chciał zapomnieć ten ciężki, trochę słodki a trochę gorzki zapach jej skóry. Ale nie mógł. Ani teraz, ani nigdy.

Poczuł, że wbija mu paznokcie w ramię. Mocno. Niemal przebijając skórę. A całowała go z pasją. Z pożądaniem. Z desperacją. Z agresją? Nigdy nie bywała agresywna. Bywała słodka, wyzywająca, zła, smutna. Agresywna nigdy. Teraz tak.
Zmusiła go, by położył się na plecach, położyła się na nim, przesunęła palcami po włosach, twarzy, szyi. Spojrzała na niego. Nagle gwałtownie chwyciła go za nadgarstki, paznokciami przebijając skórę. Syknął. Przytrzymała mu ręce nad głową. Z łatwością mógłby ją z siebie zrzucić, zdominować, pokonać. Fizycznie był od niej o wiele silniejszy. Zawsze przypuszczał, że góruje nad nią też siłą charakteru. A jednak teraz hipnotyzowała go zmrużonymi, szarymi oczami. Przez myśl przemknęła mu irracjonalna, niepasująca do niego myśl, że rzuca na niego czar, urok, klątwę, że zaraz zamieni go w kamień. Sam nie wiedział, czy ta myśl bardziej go śmieszyła, przerażała, czy pociągała.
- Mogłeś mnie zabić – szepnęła. To były jej pierwsze słowa tej nocy. Miała ochrypły, niski głos. Musiała dużo płakać. Ale teraz jej oczy były suche.
- Wiem – stwierdził po prostu.
- Mogłeś zabić moją siostrę.
- Wiem.
- Mogłeś zabić moją córkę, skurwysynu.- Nawet nie uniosła głosu. A jednak on, człowiek, który nie bał się niczego poza swoim umysłem, zadrżał. Bynajmniej nie z zimna.
- Tak.
- Nienawidzę cię.
- Wiem. Ja ciebie też.
Jej usta były o milimetry od jego ust.
- Kocham cię.
- Wiem. Ja ciebie też.
Pocałowała go tak, że myślał, że straci oddech. Puściła jego nadgarstki, a jego dłonie natychmiast odnalazły drogę na jej talię, przyciągając ją jeszcze bliżej. Pragnął ją wchłonąć, mieć ją całą, zachować te emocje, te uczucia. Żyć jak najintensywniej.
Pochyliła się i ugryzła go w szyję. Jęknął głośno, niemal zwierzęco i zacisnął dłonie na jej pośladkach. Zsunęła się z niego, zdjęła bluzkę i rozpięła stanik, gorączkowo szarpiąc ubrania. On też się rozbierał, nie przestając na nią patrzeć. Tyle razy wcześniej widział, jak ściągała z siebie ubranie, a przecież nigdy nie była równie pociągająca jak teraz. Powietrze pachniało seksem, powietrze pachniało nią.

Opadła na niego, naga i wolna. Jego twarz omiotły brązowe, falujące włosy, a podrażnione nerwy nie przestawały wysyłać dzikich impulsów do mózgu. Rozpięła jego spodnie, usiadła na nim okrakiem, wydając z siebie cichy, zdesperowany okrzyk. Przycisnął ją do siebie, chcąc ją zagarnąć całą. Ale nie miał jej mieć całej. Ani teraz, ani nigdy.
Pierwotni. Kobieta i mężczyzna. Jak zawsze. Jak przed wiekami. Jęki, dotyk. Jej wilgoć, jego pełność. Ich zapach. Razem. Pustka szukająca wypełnienia. Czysta prawda, nie dopuszczająca fałszu. Cisza, przerywana ich okrzykami. Jej rytm, jego rytm, połączony w jeden wspólny ruch. Jej zaciskające się dłonie, jego przymknięte oczy. Odrzucona głowa. I wszystko.
Doszli jednocześnie, nie zamykając oczu. Gdy zobaczył, jak jej oczy stają się dzikie, był pewien, że za moment oszaleje. Że nie jest w stanie znieść więcej.
Opadła na niego, wyczerpana. Chwilę uspokajała oddech. Odpoczywała? Był pewien, że nie chciała tego zrobić, ale jej głowa od razu trafiła w to wgłębienie między ramieniem i szyją. Jak zwykle, jak zawsze. Ale nic nie było zwykłe. Ani teraz. Ani już nigdy.
Nie ruszył się, gdy wstała i wolno ubrała się. Patrzył, jak stanęła przed nim. Oświetlała ją latarnia uliczna. Był taki czas, kiedy była jego kobietą. A teraz? Obca.
- Wiesz, prawda? - spytała cicho. Tym razem nie patrzyła na niego. Oczy uciekły jej gdzieś w bok.
- Wiem. - Nie umiał oderwać od niej wzroku.
Odwróciła się. Wyszła, stukając obcasami. Usłyszał trzask zamykanych drzwi. Wbił spojrzenie w sufit. Nie myślał. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna nie był w stanie wykrzesać z siebie żadnej sensownej myśli. A potem wstał i zaczął się ubierać.
Zastanawiał się, czy i tym razem uda mu się oszukać samego siebie. Bo nadszedł czas ucieczki i zapominania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pirania dnia Pią 17:09, 08 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:23, 21 Cze 2011    Temat postu:

Droga Piranio! Czyżbyś próbowała swoich sił nie tylko w tłumaczeniu?!

Nie masz żadnej notki nad tekstem, więc nie wiem czy oczekujesz krytyki czy nie?

Co do technicznej części tekstu to nie mam żadnych zastrzeżeń, ale dziwne byłoby gdybyś zrobiła błędy. Jesteś zbyt stara wyjadaczką

Choć literówek nie wyłapię, jestem zbyt dużym wzrokowcem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:35, 21 Cze 2011    Temat postu:

Oczywiście, że oczekuję krytyki!!! Inaczej nie zamieszczałabym tekstu na forum

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:25, 21 Cze 2011    Temat postu:

Nie kupuję Cuddy, która widzi House'a "only in jail" i nagle przychodzi do jego domu w celu przelecenia lokatora. Takie rzeczy to raczej tylko w halucynacjach.

Opisy w stylu

Cytat:
"(...) spojrzała na niego oczami, w których odbijał się cały świat, z których tryskał ogień."
"W jej niebieskich oczach palił się bunt."
"Pokonaj mnie. Teraz zobaczymy, czy jesteś mężczyzną. "
"We śnie rozpływała się zawsze, zanim zdążył dojść do łóżka. "
"A jednak teraz hipnotyzowała go zmrużonymi, szarymi oczami."
"Oświetlała ją latarnia uliczna. "


i tego typu dialog

Cytat:

"- Nienawidzę cię.
- Wiem. Ja ciebie też.
Jej usta były o milimetry od jego ust.
- Kocham cię.
- Wiem. Ja ciebie też. "



są dla mnie niehouse'owe ani nie Huddy. Mają w sobie jakiś taki dziwny kicz, którego nie lubię.

Cytat:
"Ale nie miał jej mieć całej."


To zdanie jakoś tak zgrzyta:)

Opis sceny erotycznej trochę taki poetycki, ale generalnie zgrabnie Ci wyszedł.

Ten fragment,

Cytat:
Pierwotni. Kobieta i mężczyzna. Jak zawsze. Jak przed wiekami. Jęki, dotyk. Jej mokrość, jego pełność. Ich zapach. Razem. Pustka szukająca wypełnienia. Czysta prawda, nie dopuszczająca fałszu. Cisza, przerywana ich okrzykami. Jej rytm, jego rytm, połączony w jeden wspólny ruch. Jej zaciskające się dłonie, jego przymknięte oczy. Odrzucona głowa. Wdech, wydech. I wszystko, wszystko.


moim zdaniem niedopracowany. Wiem, jaki efekt chciałaś uzyskać, jakiego rodzaju jest to "stylizacja", ale myślę, że musisz poćwiczyć z tą formą. Ten fragment jest zbyt oczywisty, za mało subtelny. A ta mokrość to OK, ale pierwszy raz spotykam się z tym słowem, trochę dziwne jak dla mnie.

Co do reszty fabuły to moim zdaniem House nigdy nie miał w sobie takiej zmysłowości, ani jakiegoś romantyzmu jak w Twojej miniaturce. Taki House to nie House wg mnie. '

Pomysł na zbliżenie Huddy OK, ale dopóki nie doczytałam, że to chodzi o zdarzenia po 7x23. Bardziej podobałoby mi się, gydby to był opis zbliżenia wyjętego z kontekstu serialowego. Ot miniaturka +18.

Powiem Ci, że wybrałaś sobie dość trudny tekst jak na debiut (?). Pisałaś coś wcześniej?

Naprawdę forma prowadzenia tej miniaturki jest bardzo trudna, klimat trudny do oddania, wysoka półka. Widać, że masz ambicje.
Generalnie sądzę, że masz talent i mimo wszystko wyszłaś obronną ręką z tego zadania, ale radziłabym Ci zacząć od czegoś mniej ambitnego. Poćwiczyć z jakimiś łatwiejszymi stylistycznie tekstami. Może jakiś humor?

Bierz też pod uwagę, że moja ocena jest subiektywna i raczej oceniam rzeczy krytycznie, bo tak już mam Pewnie też inaczej czuję Huddy Sama pisać nie umiem, gubię się w interpunkcji i sposobie poprawnego budowania zdania, ale potrafię być bardzo cięta w ocenie tekstów różnych osób. Czasami muszę się powstrzymywać, ale to inna bajka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:37, 21 Cze 2011    Temat postu:

Ale dałaś czadu
No widzisz, a mnie bardzo brakowało jakiegoś wyładowania emocji. Bezpośredniego, twarzą w twarz, a nie rajdu przez trawnik (tfu). Przyznam, że ta miniaturka zaczęła za mną chodzić natychmiast po Bombshells i mam chyba ze trzy jej wersje na dysku. Z żadnej nie byłam zadowolona, a z tej jestem.
Debiut? Czy bardzo się pogrążę, jeśli napiszę, że w różnego rodzaju fanfictach i w ogóle pisaniu siedzę od... dziesięciu lat? Nawet tu na forum wiszą moje dwa teksty, jeden Huddy i jeden Hilson.
Ja w każdym razie nie do końca się zgadzam z tym, co napisałaś. Bo dla mnie inspiracją i kluczem był wiersz Świetlickiego, zamieszczony na początku. Żadnych wojen, neutralny teren, mentalność gości hotelowych, wyjeżdżamy pojutrze, zapominam zapomnieć. To miał być tekst trochę na pograniczu jawy i snu, odrobinę nierzeczywisty. Ona nie przychodzi go przelecieć, ona przychodzi go pokonać, pożegnać się z nim, ostatecznie i nieodwołalnie. Romantyzm? Nie. Zmysłowość? Może. Ale według mnie to już nie ma znaczenia, bo mają tylko ten moment i żadnego więcej.
Strasznie się tłumaczę, co oznacza chyba jednak, że tekst nie do końca mi wyszedł. Dziękuję Ci za komentarz i cenne uwagi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:53, 21 Cze 2011    Temat postu:

Teraz już wiem, co miałaś na myśli, pisząc, że prawie ukradłam Ci pomysł na fika ciężko mi jest wyobrazić sobie taką agresywną Cuddy, ale jest to bardzo oryginalne i zarazem ciekawe przedstawienie tej postaci. Może to zabrzmi dziwnie ale spodziewałam się czegoś "ostrzejszego" i bardziej erotycznego po kategorii +18 niemniej jednak, fik mi się podoba. I kocham Świetlickiego pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cyndaquil
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Maj 2011
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:59, 21 Cze 2011    Temat postu:

Tekst się całkiem fajnie czyta, z jednym tylko 'ale'. nie obraź się, ale jak dla mnie takie zachowanie bohaterów jest niemal tak samo ooc jak ostatni odcinek serialu.
gdyby ten tekst był o dwóch zupełnie innych postaciach (jeśli upieramy się przy 'Housie', to już nawet Chase i Cameron bardziej by tu pasowali), jego odbiór byłby o niebo lepszy.
ale może się mylę - dawno już nie oglądałam 'House'a'.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tjereszkowa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 22 Cze 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:24, 22 Cze 2011    Temat postu:

Witajcie. Już dłuuuugo przyglądam się forum, choć do tej pory zawsze incognito. Niektóre ficki powalają pomysłem i wykonaniem, inne nie – czasem z niedostatku umiejętności, czasem dlatego, że piszą je osoby bardzo młode (albo jedno i drugie). I dobrze, tak ma być. To nie konkurs piękności, dzięki publikacjom swój poziom mogą podnieść zarówno piszący jak i czytający. Teraz o kometarzach. Niektóre są świetne – trafne, przemyślane, mądre. Inne wręcz przeciwnie – uderzają totalnym niezrozumieniem czy co gorsza protekcjonalnością.
To tak w roli preambuły. Ci co mają zrozumieć – zrozumieją .

Teraz do Ciebie Piranio – najpierw ogólnie. Od jakiegoś czasu, jasno świecisz na forum, tłumaczysz wiernie i z wyczuciem. Wszyscy, co coś tłumaczyć próbowali, wiedzą, że taka praca oprócz dobrej znajomości języka obcego, wymaga warsztatu pisarskiego na odpowiednim poziomie. Masz jedno i drugie, dlatego Twoje prace oddają treść i klimat oryginałów, pozostając w zgodzie z zakrętami języka ojczystego.

Czas zapomnienia.
Techniczna strona momentami wymaga doszlifowania. Są to niezręczności typu

Cytat:
Jej mokrość, jego pełność

Cytat:
I wszystko, wszystko.


“mokrość” – jak dla mnie lepiej brzmiałby tradycyjna “wilgoć”
ta “pełność” też nie do końca mi pasuje, ale razi mniej.
Co do drugiego cytatu – jak dla mnie – zdanie całkowicie niepotrzebne, bez niego opis obroni się doskonale, także rytm zyska.
Jest jeszcze parę drzazg tego typu. Spójrz na tekst z nożyczkami w dłoniach i nie bój się poobcinać tu i ówdzie. Czasem słowo mniej, wręcz treści doda, poza tym cięcia dynamizują tekst.
Reszta, jak dla mnie jest ok.

A teraz o “czuciu”, to zawsze bardziej mnie interesuje.
Przez Twój tekst przebija “ostateczność”. Po każdym zdaniu czytelnik odczuwa, że to, co dzieje się między bohaterami, dzieje się po raz ostatni. Słowa zapadają dotkliwie, raniąc nawet nas - postronnych obserwatorów. Czuć pasję, nieuchronność, wzajemny żal. Z każdym akapitem coraz dobitniej słychać “żegnaj”.
Kupuję to. Bohaterowie zachowują sie nietypowo, ale przecież sytuacja jest jedyna i... ostatnia. Jak dla mnie, nie ma żadnej “niehausowości”, a determinacja Cuddy mieści się w ramach jej profilu.
Podobało mi się. W zaistniałej sytuacji (“Moving on”) byłby to dobry postkomentarz dla końca huddy.

Ufff... rozhulałam palce za bardzo, a i tak mam wrażenie, że nie zawarłam wszystkiego co chciałam.
Może następnym razem .
Pozdrawiam
Tjereszkowa


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tjereszkowa dnia Śro 10:26, 22 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:00, 22 Cze 2011    Temat postu:

Dziękuję Wam za komentarze Nadal nie umiem się zgodzić z zarzutami a propos ooc. Przynajmniej ja tak tego nie widzę - dla mnie kluczowe jest to, że te postaci mają w tym momencie ten moment i ani jednego więcej. Dla mnie podobna scena w serialu (nie mówię, że taka jak ta, nie mam aż tak wysokiego mniemania o sobie ;p ale coś w takiej atmosferze) byłaby bardziej wymowna niż przemeblowywanie domu Cuddy, lepiej wyraziłaby żal, rozpacz, ból i te wszystkie emocje.
Dlatego bardzo mnie ucieszył komentarz Tjereszowej To w ogóle strasznie miłe, że zarejestrowałaś się, żeby skomentować ten tekst. No i jednak okazało się, że nie do końca schrzaniłam całe przesłanie . Dziękuję za sugestie natury technicznej, są dla mnie bardzo cenne. Poprawiłam to, co zaproponowałaś i faktycznie, lepiej. Pomyślę jeszcze, chociaż na razie, po trzykrotnym pisaniu od początku, mam tego tekstu odrobinę dość
Mam nadzieję, że nie widzimy Cię po raz ostatni na forum


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:18, 23 Cze 2011    Temat postu:

Nie kojarzę Twoich innych fików, albo mam gigantyczne luki pamięci A to, że piszesz od 10 lat nie znaczy, że nie możesz być jeszcze lepsza


Chętnie bym przeczytała Twoją inną wariację na temat 7x23, coś o mniejszym poziomie trudności. Nie takie "uduchowione" Piszesz, że 7x23 raczej nie przypadł Ci do gustu, więc chętnie przeczytam Twoją wersję wydarzeń Inną od tej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:54, 24 Cze 2011    Temat postu:

Cały czas się zastanawiam, co by tu napisać, żeby nie było banalnie. Cóż, rad nigdy nie potrafiłam udzielać, bo i nie czuje się na siłach, by to robić. Poza tym u Ciebie, dla mnie, wszystko jest zawsze dopracowane, staranne, przemyślane. Z tym tekstem włącznie. Cieszę się, że się tu pojawił. I pierwsze, co powiem, to to że absolutnie nie widzę tu żadnego ooc ani w przypadku Cuddy, ani tym bardziej House'a. "Niektórzy ludzie nigdy nie przestają pukać do drzwi. " - to zdanie mnie zachwyciło. Jest dla mnie esensją Huddy. Tak sobie właśnie wyobrażałm Huddy. Byłam pewna, że tak będzie zawsze. Dlatego czytając takie teksty jak ten nie mogę przeżyć, że to, co zagubił Shore takie osoby jak Ty potrafią tak celnie oddać. Cały tekst, dla mnie emanuje Huddy, pasją, zatraceniem, namiętnością, walką, ostatecznością, milionem emocji, których zabrakło mi w 7x23. Tam forma zabija treść. Ty dajesz nam coś "mniej efektownego" (jeśli chodzi o formę, bez rozbitych ścian, spadających żyrandoli i ściskanych w dłoni szczotek) a w efekcie jest to jedno wielkie BUM jeśli chodzi o emocje, o oddanie tego co jest między tą dwójką. "Nie wypowiedziała ani jednego słowa, nie krzyknęła, nie tłumaczyła, nie musiała. Żadnych pytań.
Żadnych odpowiedzi. " - kolejny fragment, w którym jest więcej Huddy niż nie wiem, w samym 7x01. Bo dla mnie oni tacy są, raz się kłócą, że ich krzyki słychać w całym PPTH, ale mają też momenty, w których jedno spojrzenie potrafi zranić bardziej niż milion słów, wyrazić więcej niż dwie strony dialogu.
"Tej nocy, po raz pierwszy i ostatni, odrzucała wszystko, stawała się samą esencją życia, iskrą tańczącą w ciemności.
Przyciągnął ją do siebie mocno, niemal brutalnie. W jej niebieskich oczach palił się bunt. Wyrwała mu się. Nie miał nad nią kontroli. Ani teraz, ani nigdy. Chciał zarządzać wszystkim, życiem, śmiercią, Bogiem, którego nie było. " - niesamowicie prawdziwe. Na tym polega ich paradoks, nie tylko House, ale i Cuddy lubi mieć władzę, lubi zarządzać, kontrolować... niestety jedyne nad czym nie potrafili zapanować to nad sobą nawzajem. To było ich wyzwaniem, pasją od zawsze. Próba sił, charakterów. Na tym to polegało. Dla mnie Cuddy jest tu realna. To nie jest zwykła sytuacja, to nie jest ich kolejne typowe stracie, kłótnia o drobiazg. Stało się coś naprawdę złego. Piszecie, że Cuddy jest zbyt brutalna, dla mnie ona jest tu wręcz słaba, pokonana, już na starcie. Jej brutalność to po prostu desperacja. "A teraz była, siedziała na kołdrze, założyła nogę na nogę i czekała. Miała w sobie rezygnację, wyzwanie, ból. I bunt. Wszystko naraz. Dojrzałość. Całą sobą mówiła weź mnie albo zniknij." - właśnie tak wobrażam sobie kogoś kto desperacko szuka ukojenia, wie, że przegra, ale to niczego nie zmienia. Nie teraz.
Cała scena seksu napisana tak, że nic tylko kłaniać Ci się w pas. Powiecie, że może zbyt "agresywna"? ale się z tym nie zgodzę, nie w tym momencie. Mogłaby być zbyt ostra na 7x01, ale nie na ten moment. Przyznam, że w serialu bardzo brakowało mi tej "agresji" w sensie pasji, walki, silnych emocji między nimi. Ubolewam nad tym, że Huddy więcej pazura miało gdy nie byli razem. Liczyłam, że będzie choć kilka takich scen. Nie mówię o seksie, ale nie wiem, jakiś kłótni z namiętnym pocałunkiem na końcu, jakiś "przepychanek" na administratorskim biurku, trochę takiej walki z tym czymś. Huddy to dla mnie jeden wielki kłębek emocji. Dlatego chciałabym, żeby Shore sobie przeczytał coś takiego. Nie potrzeba walących się ścian, by widz/czytelnik zatracił się w tym, co ma przed oczami. Strasznie, strasznie podoba mi się ta walka między nimi, którą tu pokazałaś. Ta desperacja i przytłaczająca ostateczność w każdym geście. "Z łatwością mógłby ją z siebie zrzucić, zdominować, pokonać. Fizycznie był od niej o wiele silniejszy. Zawsze przypuszczał, że góruje nad nią też siłą charakteru. A jednak teraz hipnotyzowała go zmrużonymi, szarymi oczami. Przez myśl przemknęła mu irracjonalna, niepasująca do niego myśl, że rzuca na niego czar, urok, klątwę, że zaraz zamieni go w kamień. Sam nie wiedział, czy ta myśl bardziej go śmieszyła, przerażała, czy pociągała." - 100% House'a w Housie! Ona cierpi, walczy zdesperowana, próbuje zrozumieć, a on... on boi się czarów.
Cały ich dialog tej nocy, te kilka słow, zdań... oddałaś tym chyba wszystko co można było powiedzieć. Justykacz mówi, że banalne, ja powiem, że brutalnie prawdziwe. Właściwie nie pozostaje nic do dodania. Dla mnie przegrali oboje. W tych kilku zdaniach dałaś nam obraz całej sytuacji i odpowiedź na pytanie "dlaczego"
Dlaczego tak, a nie inaczej. Dla mnie niesamowicie wymowny tekst. Bijący prawdziwym Huddy, może ukazanym nieco mniej schematycznie, ale w tej konkretnej sytuacji bardzo realnie. Dwa miliony bardziej realnie niż 7x23. Tak mogłabym sobie wyobrazić ich relacje w 8 sezonie. Taki koniec bym kupiła. Nawet zrozumiałabym gdyby Cuddy zdecydowała się wyjechać. Ja po prostu widziałam ich walkę, desperację, widziałam ich twarze i spojrzenia. Wiele bym dała by móc obejrzeć tą grę emocji w wykonaniu Hugh i Lisy na ekranie. Nie pustą, bez emocji i wyrazu twarz Hugh i drżącą rękę Lisy. Oboje genialnie potrafią grać emocje, to zbrodnia, że twórcy z tego nie skorzystali. Dlatego kłaniam się Tobie, bo Ty potrafiłaś to zrobić! Nie zagrać, a napisać

Pozdrawiam, lisek.

Ps. Mam nadzieje, że jeszcze nam coś napiszesz. Bardzo bym chciała.

Edit.
Kurcze noga... wiedziałam, że o czymś zapomnę. O początku wybacz. Wiersz Miałabym ochotę i odnośnie tego coś napisać, ale koment i tak już lekko przydługawy więc powiem tylko, że wpasowany w całość tekstu i obecnego Huddy, idealnie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pią 22:59, 24 Cze 2011, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin