Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

House jest jak przeznaczenie - jego nie oszukasz 5/6 [NZ]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:51, 31 Paź 2013    Temat postu: House jest jak przeznaczenie - jego nie oszukasz 5/6 [NZ]

Jak to się mówi- mówicie i macie Były małe problemy, związane z problemami z internetem bety, ale jakoś się udało i proszę oto jest - specjalnie na Haloween, wczoraj obiecany fick xD
Mam nadzieję że nie weźmiecie mnie za psychopatkę, jak to wzięła 1/4 klasy, kiedy zapytałam się, jak to napisać, jak komuś SPOILER auto przejedzie łeb SPOILER albo jak się okazało, że przez jeden błąd we 2 słowach powiedziałam na dodatkowym angielskim, że na zawodach sportowych, proponujemy by partnera i przyjaciół zostawić pod wodą na morzu, podczas nurkowania
Jakby kto nie czytał tego co pisałam wczoraj- jest to "horror" (Filmweb mówi że horror- więc niech będzie horror ) - oszukać przeznaczenie na house'owską wersję. Myślę że to mówi samo za siebie
Fick dedykuję Oli - masz swoją bajkę Disneya w house'owskiej odsłonie Co prawda wątpię żeby było tu coś w twoich typowo horrorowych klimatach ale też zupełna sielanka to to nie jest aha - pewnie tak akcje z tymi karetkami nie wyglądają jak tutaj, ale przymknij na to oko - w bajkach jest dużo niedorzecznych rzeczy
No nic - kończę, bo zaraz zacznę się rozpisywać Miłej lektury



Rozdział 1
Był to zwykły dzień - klinika, specjalny pacjent, lunch w stołówce, użeranie się z House'm... Dzień jak co dzień. A może jednak...
- To będzie toczeń - rzucił Chase, sadowiąc się na ławce obok Foremana w portierni.
- U nas to nigdy nie będzie toczeń - odpowiedział, mrugając nieprzytomnie. Wyglądało na to, że musiał się na chwilę zdrzemnąć. Rozejrzał się wokoło. Jakaś młoda pielęgniarka wywróciła się ze stosem dokumentów w ręku. Jeden z pacjentów wyszedł z poczekalni wymachując rękoma, omal nie trafiając starszego ginekologa w twarz... Nic ciekawego.
Nagle podbiegła do nich Cameron.
- Ka - karam... bol na moście - biorą każdego kogo się da z lekarzy do karetki.. - powiedziała, dysząc ciężko. Obaj popatrzyli po sobie.
- Na JUŻ! Podnieście łaskawie tyłki i chodźcie, bo Cuddy zaraz dostanie apopleksji!
Lekarzy zwlekli się z ławki, ciągle ponaglani przez Cameron. Szybko dostali się na zewnątrz szpitala, gdzie stała już Cuddy, Wilson i... House!
Diagnosta wydął wargi w stronę swojego zespołu.
- Od kiedy rzucasz się do pomocy w karetce? - spytała blondynka zdziwionym tonem.
- Od kiedy kazałem Ci się zamknąć?! Jeszcze tego nie zrobiłem? W takim razie nadrobię to - od teraz!
Podjechały w ich stronę dwie karetki. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że jedna była znacznie większa od drugiej.
- Dla Was jest ta mniejsza - rzucił jeden z ratowników medycznych, wpakowujących się pośpiesznie do pojazdu.
- Nie ma głupich - u nas jest o jedno miejsce siedzące mniej! - powiedział diagnosta donośnym głosem, po czym zrobił parę kroków w ich stronę.
- House - właź tu natychmiast! - krzyknęła Cuddy.
Próbowała otworzyć drzwi od "ich" karetki. Musiała szarpnąć trzy razy, bo z początku nie chciały nawet drgnąć.
Weszła jako ostatnia do pojazdu. Chase usiadł za kierownicą, reszta z tyłu.
- Po co nas aż tylu tutaj? - zapytał Foreman znudzonym tonem.
- To jest jakiś duży karambol, będzie potrzebne wiele rąk do pracy i pomocy...
- W szpitalu też jesteśmy potrzebni - mruknął neurolog.
- A co takiego ważnego ciągnie Ciebie, Ericu, z powrotem do naszego szpi...
- CHASE UWAŻAJ NA TEGO TIRA!
Chirurg, dzięki Cameron, w ostatniej chwili zjechał z drugi wielkiemu pojazdowi, który nagle wyjechał zza rogu. Jednak karetka jechała za szybko - wpadła w poślizg, przez co zaczęli kręcić się w kółko. Chase nerwowo obracał kierownicę, tak jak to robią na wielu filmach. Cuddy mocno złapała się poręczy obiema rękami. Miała zamknięte oczy. Można by było pomyśleć, że się modli. Wilson i Foreman również czegoś szybko się złapali. Czas jakby w miejscu się zatrzymał. Kolejny obrót, szarpnięcie aż w końcu...
Z wielkim impetem uderzyli w tira. Nie wiadomo czy tego samego, czy innego, wjechali prosto w maskę. Ostatnie co lekarze z tyłu słyszeli, to jakieś przekleństwo z ust Chase'a. Potem rozległ się wielki huk, odgłos tłukącej się szyby, obraz krwi rozbryzgiwanej na dużej powierzchni. Potem już było słychać tylko przeraźliwy krzyk Cameron. Wszystkich zaniosło na jedną ze ścian pojazdu. Cuddy poczuła, że coś ostrego wbija się głęboko w jej biodro.
Jednak samochód się nie zatrzymał - dalej kręcili się w kółko. Nagle otworzyły się z rozmachem, jak widać, niedokładnie zamknięte drzwi od karetki. W mgnieniu oka przeleciała przez nie Cameron, która jako jedyna się niczego nie trzymała. Wypadła na drogę, głową prosto pod koła nadjeżdżającego innego ambulansu.
Tym razem już nie dało się rozróżnić, którego krzyk było słychać. Sekundę potem wypadł z pojazdu wyczerpany Wilson. Widać było jak "leci" w stronę ciężarówki, z której wysypało się mnóstwo, ostro zakończonych pali.
Cuddy odwróciła szybko głowę od otwartych drzwi. Wiedziała co się stało, lecz nie miała siły patrzeć się w tamtą stronę, za, byłym, onkologiem. Została już tylko ona i Foreman. Karetka zaczęła obracać się coraz wolniej. Jednak administratorka nie miała już siły się dłużej trzymać, poza tym dalej bardzo doskwierał jej ból w biodrze. Wypadła z karetki na jezdnię. Wyglądało, że wszystko było w miarę dobrze, dopóki nie wylądował mały Ford, przygniatając ją od dołu do pasa. Jęknęła głośno z bólu. Od niechcenie spojrzała na swojego lewe biodro. Sączyła się z niego krew, w bardzo szybkim tempie. Powtarzała w myślach:"Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze!" Obraz przed jej oczami powoli zaczął się rozmywać. Ktoś podbiegał, z oddali w jej stronę, krzycząc coś. Nie miała siły spojrzeć. Czuła że powoli odpływa.
Karetka w końcu się zatrzymała, niestety przechylając się mocno. Dwa obroty i koniec. Wszystko powoli zaczynało się od tego całego wypadku palić. Niestety drzwi karetki były "na podłożu". Foreman z desperacją szarpał się z drzwiami bocznymi, jednak bez skutku. Zaczął coś krzyczeć, ale po chwili doszedł do wniosku że i tak nikt go nie usłyszy. Dusił się, kaszlał, palił się, obraz przed oczami zaczął mu się rozmazywać. To koniec...
Foreman otworzył oczy, z trudem powstrzymując się od wrzaśnięcia na całą portiernię.
- Wdech i wydech, to był tylko sen - powtórzył szeptem z trzy razy, po czym zobaczył, że Chase się na niego dziwnie patrzy.
- Wybacz, mówiłeś coś? - spytał lekko zmieszany.
- Myślę, że to będzie toczeń... - odpowiedział powoli Chase, przyglądając się uważnie neurologowi.
- U nas to nigdy nie będzie tocz... - zaczął, jednak zamarł w połowie zdania. Rozejrzał się wokoło. Jakaś młoda pielęgniarka wywaliła się ze stosem dokumentów w ręku. Jeden z pacjentów wyszedł z poczekalni wymachując rękoma, omal nie trafiając starszego ginekologa w twarz... Działo się dokładnie to, co mu się przed chwilą śniło!
- Ka - karam... bol na moście - biorą każdego kogo się da z lekarzy do karetki.. - powiedziała Cameron pojawiwszy się znikąd.
Foreman wytrzeszczył oczy. Może to kolejny sen? Znaczy koszmar?
- Na JUŻ! Podnieście łaskawie tyłki i chodźcie, bo Cuddy zaraz dostanie apopleksji - wycedziła Cameron przez zęby. Po chwili oboje ruszyli za nią na zewnątrz szpitala. Stali już tam Cuddy, Wilson i House...
Diagnosta wydął wargi w stronę swojego zespołu.
- Od kiedy rzucasz się do pomocy w karetce? - spytała blondynka zdziwionym tonem.
- Od kiedy kazałem ci się zamknąć?! Jeszcze tego nie zrobiłem? W takim razie nadrobię to - od teraz!
A co jeśli to tym razem dzieje się naprawdę?!
Podjechały w ich stronę dwie karetki. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że jedna była znacznie większa od drugiej.
- Dla Was jest ta mniejsza - rzucił jeden z ratowników medycznych, wpakowujących się pośpiesznie do pojazdu.
Wszyscy ruszyli w stronę pojazdu, poza Housem, który już miał otwarte usta, z zamiarem pokłócenia się o karetki z ratownikami.
Foreman, obudź się w końcu! To nie może się stać!
- Stać! - krzyknął nagle, nie kontrolując swojego tonu. Wszyscy lekarze popatrzyli na niego ze zdziwieniem.
- Wszystko w porządku, Foreman? - spytała Cameron z troską w głosie.
- Tak.. Znaczy nie!
Jego współpracownicy popatrzyli po sobie. Wyglądali, jakby ledwo powstrzymywali się przed pokazaniem sobie, że neurologowi kompletnie odbiło.
- Nie... nie możemy wejść do tych karetek - wyrzucił w końcu to z siebie.
- Bo co?! Są nawiedzone, czy mają złą energię feng shui?! - spytał House sarkastycznym tonem.
Eric zawahał się. Jeśli powie im prawdę, wezmą go za świra. Jak nie powie... też go za niego wezmą...
- Jeśli to pierwsze to nie martw się - dla naszej szóstki i tak już jest za późno, jeśli ten drugi powód - skocz szybko do jakiegoś sklepu z duperelami, po dzwoneczki, a ja odsunę łóżko od okna! - rzucił House nerwowym tonem.
Foreman wiedział, że jeśli będzie grał na zwłokę, może pojadą o wiele później... albo wcale...
- Po prostu... - zaczął, lecz przerwał mu dzwonek, dochodzący z telefonu Cuddy.
- Lisa Cuddy, słucham... Tak.. Ta.. Że co?!
Podwładni popatrzyli po sobie. Tylko Foreman wiedział czego może się spodziewać... jeśli ten sen się sprawdzi... będzie znaczyło, że byli o cal od śmierci... i że nie do końca oszalał...
- ... Dobrze... Tak, dziękuję jeszcze raz - rzuciła szybko, po czym wcisnęła czerwoną słuchawkę. Popatrzyła na pozostałych lekarzy. Była bardzo blada, a głos jej drżał.
- Był... drugi karambol...


Sześć


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sarape dnia Nie 15:15, 30 Mar 2014, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:01, 01 Lis 2013    Temat postu:

Skończyłam trening, znalazłam pomysł na nowy tatuaż, obejrzałam program, to mogę spokojnie komentować Dla mnie? Oooo Ślicznie dziękuję Kocham horrory


sarape napisał:

- Ka - karam... bol na moście - biorą każdego kogo się da z lekarzy do karetki.. - powiedziała, dysząc ciężko. Obaj popatrzyli po sobie.



Nie! Tylko nie lekarze do karetek! To nie jest najlepsze połączenie wiem z doświadczenia W tym miejscu pozdrawiam dr Przekliniaka


Chase robi za kierowcę? A dlaczego tak? ;>

Już chciałam Cię pochwalić, za bardzo fajny opis i okrzyczeć za śmierć Wilsona ale... to tylko sen więc tylko Cię pochwalę Dobry opis, brawo

Bardzo dobre dialogi z House'em Odpowiedzi w jego stylu

No i zaczęło się Bardzo mnie ciekawi co dalej zwłaszcza, że to przecież Huddy Śmierć po nich przyjdzie? Muszę zanotować kto tam pierwszy umarł Ej... zmieniłam zdanie Śmierć nie może po nich przyjść, bo przecież tam ginął też Wilson! No dobra... podsumowując, to bardzo mnie zaciekawiło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:59, 01 Lis 2013    Temat postu:

Kurczę... Jakie to jest dobre... I te opisy... O matko... Już się zaczynam uzależniać...

Ja również obdarzam horrory wielkim uczuciem... Tylko później mi się wszystko kojarzy i jestem zbyt ostrożna...

Jak mogłaś przerwać w takim momencie...<foch> Jestem okropnie ciekawa, co dalej... Pisz, pisz! Chcemy drugą część!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:59, 01 Lis 2013    Temat postu:

Dziewczyny- dzięki wielkie dla takich komentarzy warto siedzieć do 2 w nocy pisząc to i wymyślając, a następnego dnia szukać na szybko jakąś dobrą betę, by wrzucić to w konkretny dzień
OLA336:
Cytat:
znalazłam pomysł na nowy tatuaż
Pod drugi obojczyk?
Cytat:
Nie! Tylko nie lekarze do karetek!
Wiedziałam, że to nienajlepszy pomysł Tylko nic innego mi do głowy nie przychodziło, żeby wszyscy się gdzieś razem zebrali Ale główną wizją był wypadek samochodowy - został mi autobus, co już było więc odpada i tak... w sumie mogłabym umieścić zespół i Wilsona w sali diagnostyczny, a akurat Cuddy przyniosła nowy przypadek , tylko że musiałabym chyba cały szpital rozwalić Brzmi fajnie, tylko że jest mi jeszcze potrzebny Może kiedy indziej
Cytat:
Chase robi za kierowcę? A dlaczego tak? ;>
Nikt inny nie odpowiadał mi do jego śmierci w tej wizji Wilsona jakoś nie umiałam sobie tam wyobrazić, Foreman musiał siedzieć do końca, żeby to wszystko widzieć, House pewnie nie chciałby... A lekarek House by nie puścił za kierownicę
Cytat:
Dobry opis, brawo
Czytam nie oczom nie wierzę Myślałam, że akcja idzie trochę za szybko, czytając to 20-ty raz Ale grunt, że wam się podoba
Cytat:
Bardzo mnie ciekawi co dalej zwłaszcza, że to przecież Huddy
Nie wiem teraz, czy dodałam to w dobrym dziale [sad] znaczy jest tam trochę Huddy, ale trzeba być cierpliwym na to trochę Mam nadzieję, że wystarczająco dużo i dobrze będzie napisane na nasze Huddzinkowe serca

HelpMe:
Cytat:
Kurczę... Jakie to jest dobre... I te opisy... O matko...
Siedzę i znów nie wierzę Przeceniacie mnie... nie zasługuję na takie pochwały Ale z drugiej strony, to zawsze miło takie coś przeczytać
Cytat:
Ja również obdarzam horrory wielkim uczuciem... Tylko później mi się wszystko kojarzy i jestem zbyt ostrożna...
A ja wręcz przeciwnie Jeśli się powtarzam to przepraszam... chociaż moi znajomi udają za każdym razem, jakby nie wiedzieli Tę, jedyną część OP obejrzałam przez przypadek jakby i... tak jakoś wyszło Przez jedną scenę nie mogłam spać, resztę ze zdziwieniem zniosłam normalnie Bo jak stwierdziła współoglądająca to kumpela możesz się zabić na prostym chodniku, więc bo co się tego bać A nawet jeśli będziesz w pustym pokoju i położysz się podłodze, to i tak albo umrzesz z głodu, pragnienia itp. albo sufit spadnie na ciebie, albo spadniesz wraz z podłogą do piwnicy
Druga część się pisze... stwierdzam to ze zdziwieniem, bo u mnie to może się nawet pisać 3 miesiące i nic z tego nie wyjdzie Ale fick krótki, więc mam nadzieję, że jakoś ambitnie do niego podejdę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:26, 01 Lis 2013    Temat postu:

Cytat:
możesz się zabić na prostym chodniku, więc bo co się tego bać A nawet jeśli będziesz w pustym pokoju i położysz się podłodze, to i tak albo umrzesz z głodu, pragnienia itp. albo sufit spadnie na ciebie, albo spadniesz wraz z podłogą do piwnicy

Hmm... Bardzo, ale to bardzo optymistyczne stwierdzenie.. No cóż, mojego mózgu niestety nie da się oszukać w ten sposób.. I tak mi będzie przypominał wszystko, scena po scenie, ilekroć coś takiego obejrzę. Dobrze, że chociaż spać mi pozwala...
Cytat:
Przeceniacie mnie... nie zasługuję na takie pochwały

Nie gadaj takich głupot..

Mam nadzieję, że druga część nie będzie strajkować przez trzy miesiące... Życzę weny i pomysłów, ich nigdy za wiele...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:57, 01 Lis 2013    Temat postu:

sarape napisał:
Pod drugi obojczyk?


Właściwie, to już mam kilka pomysłów Jednym z nich jest wydziaranie całej ręki


sarape napisał:

Wiedziałam, że to nienajlepszy pomysł



Spokojnie, pomysł nie był zły Lekarze jeżdżą w karetkach Po prostu przez dr Przekliniaka nie kojarzą mi się najlepiej...

sarape napisał:

Myślałam, że akcja idzie trochę za szybko, czytając to 20-ty raz


Wzorujesz się na konkretnym filmie, w który akurat akcja zasuwa do przodu bardzo szybko Jest dobrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:21, 01 Lis 2013    Temat postu:

To jest.. świetne
- Ka - karam... bol na moście jak czytałam to przeczytałam kahra bol na moście i tak o co chodzi ??
Też mnie to zdziwiło, że Chase prowadzi, wolałabym Wilsona HEhe


Sekundę potem wypadł z pojazdu wyczerpany Wilson. Widać było jak "leci" w stronę ciężarówki, z której wysypało się mnóstwo, ostro zakończonych pali. -Biedactwoo
Poor Jimmi
Alee To Huddy, gdzieś po drodze czytając zgubiłam Housa. Muszę go odnaleść. Tytuł mnie bardzo zaciekawił "House jest jak przeznaczenie jego nie oszukasz'' skąd taki pomysł, co??
Ciekawość mnie powoli zjada od środka, jak można przerwać w takim momencie!!!! Ale ty to robisz specjalnie ja to wiem !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:14, 10 Lis 2013    Temat postu:

HelpMe:
HelpMe napisał:
No cóż, mojego mózgu niestety nie da się oszukać w ten sposób.. I tak mi będzie przypominał wszystko, scena po scenie, ilekroć coś takiego obejrzę.

W takim razie polecam spróbować obejrzeć horror, bez patrzenia - sam dźwięk Po tym to ja parę nocy spać nie mogłam Chociaż... ja po prawie każdym horrorze spać nie mogę (poza tylko OP ) ale jakoś daję radę... chyba Po samym dźwięku- lampa mi się świeci całą, raczej nieprzespaną pierwszą noc... Tak, nienawidzę horrorów, jestem na nie zbyt wrażliwa itp. Ciekawa jestem tylko, o ile więcej bym horrorów obejrzałam, gdybym nie była tak uparta przy moim przekonaniu, że nie chcę, kiedy mi to proponują? Biedni ci

OLA336:

OLA336 napisał:
Właściwie, to już mam kilka pomysłów Jednym z nich jest wydziaranie całej ręki

Wczoraj takie coś zrobiliśmy na urodzinach ale takimi zmywalnymi po jednym dniu, które gdzieś wygrzebaliśmy u znajomej w domu, więc zaczęliśmy sobie je naklejać gdzie popadnie (Normalnie party hard- wiem ) Ja niestety spóźnialska, zdążyłam tylko na nutkę w moim ulubionym kolorze. Pierwsza myśl gdzie ją nakleić (wena przez cb ) to na obojczyk W sumie fajnie wyglądało... może kiedyś się skuszę na prawdziwy [link widoczny dla zalogowanych]

Endymion:
Endymion napisał:
Też mnie to zdziwiło, że Chase prowadzi, wolałabym Wilsona HEhe

Wolałabyś by Wilson został zmiażdżony przez tira?

Endymion napisał:
Ale ty to robisz specjalnie ja to wiem !

Jak ty mnie dobrze znasz
Endymion napisał:
Tytuł mnie bardzo zaciekawił "House jest jak przeznaczenie jego nie oszukasz'' skąd taki pomysł, co??

Pomysł jest raczej... jego brakiem Nie miałam kompletnie pomysłu na tego ficka Potem przypomniała mi się jedna gra w piaskownicy, już pewnie każdy wie jaka, więc sobie jakoś dopasowała mniej więcej do tego, na czym ma się opierać fick


Rozdział 2
[MMM]Wszyscy siedzieli razem przy stole, w sali diagnostycznej. Nikt się nie odzywał – każdy sprawiał wrażenie, jakby chciał wyparować z tej sali natychmiast... Bez problemu dawało się wyczuć napiętą atmosferę.
[MMM]Tylko Foreman wiedział dokładnie, co im groziło. Nie czuł się z tym dobrze. Miał ochotę powiedzieć to, jednak... jednak coś go powstrzymywało. Fakt, że nikt mu nie uwierzy? Możliwe...
[MMM]Spojrzał na, siedzącego po lewej stronie, Chase'a. Jego śmierci akurat nie widział w wizji bezpośrednio, ale jak teraz na niego patrzył, to pojawia się obraz w wyobraźni jako jedna, wielka, czerwona plama, rozgnieciona przez tira... Aż się wzdrygnął na samą myśl.
[MMM]Teraz skupił wzrok, na rozmawiającej z chirurgiem, Cameron. Znów pojawił się w wyobraźni re-play, jak jako pierwsza wypadła z karetki, prosto pod koła innego pojazdu... Szybko odwrócił wzrok. Czy już zawsze będzie tak widzieć ich śmierć w swoim umyśle?
[MMM]Albo House... No właśnie – jak on zginął? Za nic nie mógł sobie przypomnieć jego śmierci... Musiał wypaść tak między Cameron, a Cuddy z karetki... o ile nie siedział obok Chase'a.
– Dość tego – pomyślał, po czym gwałtownie wstał z krzesła. Niestety, akurat w drzwiach stanęła Cuddy.
– Wiem, że możecie czuć się dziwnie, albo..., a zresztą – gdybyśmy weszli do tej karetki, podzielilibyśmy los ratowników medycznych, co mieli jechać za nami i zginęli na miejscu... Naprawdę mieliśmy wielkie szczęście. Foreman fuknął, prawie bezgłośnie. Gdyby wiedziała, ile TAK NAPRAWDĘ mieli szczęścia, nie mówiłaby z takim spokojem.
– ... ale niestety nie możemy tak po protu tutaj siedzieć – na ostrym dyżurze roi się od pacjentów, musimy się nimi zająć – dokończyła, po czym wyszła pośpiesznie z sali. Na korytarzu od razu podbiegła do niej jedna z pielęgniarek.
– Doktor Cuddy – przyszli jacyś ludzie, co mają zamontować wiatrak w przychodni...
– Teraz?! – wykrzyknęła Lisa nerwowym tonem.
– No tak... – odparła nieśmiało dziewczyna, lecz administratorka już tego nie słyszała. Szybko zjechała windą na dół i skręciła do przychodni. Na środku pomieszczenia stało dwóch mężczyzn. Jeden z nich podszedł do brunetki i uścisnął jej rękę.
– Doktor Cuddy, jak mniemam...
– Tak, to ja. Pan wybaczy, ale zdawało mi się, że mówiłam, iż potrzebujemy tego wiatraka na maj – a jest sierpień!
– Pani wybaczy, ale ostatnio mamy strasznie dużo roboty.
– A my tu niby mamy wakacje – odparła niezbyt uprzejmie, podchodząc parę kroków do rozstawionej drabiny. Jednak po chwili się zreflektowała:
– Przepraszam – mamy ciężki dzień dzisiaj, był karambol i ...
– Ja rozumiem – my też ostatnio... dlatego tylko pięć minut i już nas nie ma!
– Może i być nawet pół godziny, ważne żeby było porządnie – odparła, odwracając się na pięcie, po czym wyszła z pomieszczenia.

***

– Trzydzieści miligramów Amitriptylinum.
– Aż tak się przejąłeś tym, iż PRAWIE zginęliśmy w karetce, że uciekasz do leków antydepresyjnych?
– House, ja też się cieszę, że cię widzę – odparł Wilson, opierając się o ladę. – To dla pacjentki z karambolu – właśnie się dowiedziała, że jej mąż zmarł...
– Leki antydepresyjne, są dwie półki dalej! – nagle przerwał mu Greg. Młody farmaceuta zrobił obrażoną minę do diagnostyka. Po chwili wręczył Wilsonowi małe pudełko z tabletkami.
– Jak będziesz się tak dalej wydzierać na nowych, to kiedyś ciebie nie posłuchają i dojdzie do nieszczęścia – rzucił Wilson, chowając opakowanie do kieszeni fartucha. – Chowasz się przed Cuddy?
– Nie – przed Foremanem, od kiedy stał się nawiedzony.
– Powinieneś mu podziękować...
– Za to, że dostał histerii i dzięki temu nie pojechaliśmy tym śmiercionośnym pojazdem?
– Nie, za to, że w jakiś sposób uratował między innymi TOBIE życie...
[MMM]Diagnosta bez słowa skręcił w stronę swojego gabinetu.

***

– Co my tu mamy? – spytał Foreman, biorąc do ręki kartę pacjenta.
– Motocyklista, zmiażdżona prawa noga... – odrzekła Cameron, po czym przeszła do innego pacjenta.
– To na operacyjną z nim...
– Za chwilę się zwolni sala, wezmą go wtedy – odpowiedziała po chwili.
– Złośliwi mówią, że motocykliści to dawcy organów – powiedział nagle, krzywiący się z bólu pacjent.
– Miał pan wielkie szczęście, że jeszcze żyje – odparł Foreman.
– Pierwszy raz na motocyklu byłem, szczerze mówiąc.
[MMM]Neurolog popatrzył na mężczyznę z lekkim przerażeniem w oczach.
– Musiałem spróbować... Jakiś głos w głowie mówił: "Zrób to!"...
– Mógł się pan zabić...
– Kto nie ryzykuje, ten nie wie, co traci – odparł pacjent, znów się krzywiąc z bólu.
– Na przykład życie.
– Pan tego nie rozumie... Te parę minut... Parę wspaniałych, błogich chwil... Ten wiatr we włosach, adrenalina... Po prostu jeszcze nigdy się tak nie czułem! – wykrzyknął na całą salę, przez co, parę osób się obejrzało na niego ze zdziwieniem – Ale na świecie nic nie jest za darmo – prędzej czy później będziesz musiał za szczęście, marzenie, miłość lub sukces zawodowy, sam zapłacić – kto wie czy zdrowiem, wyrzeczeniem się czegoś, utratą kogoś bliskiego, czy nawet samym życiem...

***

[MMM]Cuddy siedziała w swoim gabinecie, za biurkiem, przytrzymując lewą ręką głowę. Powinna teraz być na ostrym dyżurze, a tak to musiała słuchać doniesień na pewnego pacjenta, od starszego farmaceuty. Większość lekarzy twierdziła, że ma on lekką paranoję oraz nienawidzi chorych ludzi, którzy domagają się natarczywie leków.
– Ja mówię – większego upierdliwca nie widziałem w całej mojej karierze! – wykrzyknął farmaceuta.
– A ten co miesiąc temu? – spytała Cuddy, znudzonym tonem.
– To właśnie ten sam!
– Już ponad miesiąc nachodzi aptekę? – zdziwiła się administratorka. Ale tylko odrobinę, ten facet przecież za każdym razem albo musiał powiększyć problem z pięć razy, albo coś sobie ubzdurać... No cóż – taki typ. Dobrze, że jeszcze tylko dwa lata i odchodzi na emeryturę!
– Od trzech miesięcy! To jest już szczyt – znów krzyknął, a dla podkreślenia tego, co powiedział, nawet wstał z krzesła, przez co Cuddy obrzuciła go znudzonym spojrzeniem.
– O jakie leki ciągle zabiega? – spytała Lisa, po chwili niezręcznej ciszy.
– O Vicodin – odpowiedział, znów siadając na krześle. Cuddy wytrzeszczyła oczy. Nie, to niemożliwe, że...
– A czy nie miał on przypadkiem laski? Albo...
– Nie, to nie jest House, ani nie załatwia do dla niego...
– Skąd taka pewność?
– Z własnych obserwacji, poza tym nie jestem ślepy! – odpowiedział już lekko obrażonym tonem. – Lek jest na receptę, ów pacjent jej nie posiada, a więc będzie nawiedzał nas aż do swojej, bądź naszej, za przeproszeniem, usranej śmierci! Ale pani, doktor Cuddy, jak widać za bardzo to nie rusza! Do widzenia! – odkrzyknął, po czym zniknął za drzwiami gabinetu.
[MMM]Administratorka głośno westchnęła, po czym wyszła, kierując się na ostry dyżur.

***

[MMM]Chase wpadł niczym huragan, do umywalni. Kolejny pacjent, kolejna operacja, znów spóźniony... Pięknie! Dokładnie umył ręce, założył szybko rękawice, po czym, w końcu, stanął za stołem.
– Co my tu mamy?
– Rekonstrukcja łydki.
– Cudownie... – mruknął w odpowiedzi Chase. Jednak zanim zdążył coś dodać, nagle zgasło na całej sali światło. Po chwili rozległ się metaliczny dźwięk i parę angielskich przekleństw, rzucanych, ze strony jednego z asystentów.
– Wszyscy cali? – spytał po chwili Chase.
– Chyba skręciłem kostkę – wycedził chłopak przez zęby, sykając z bólu.
– Nie przemieszczajmy się! - krzyknął Chase, słysząc jak ktoś po omacku próbował dotrzeć do kontuzjowanego chłopaka. – Wytrzymasz parę minut? – Asystent powiedział coś niezrozumiałego, między kolejnymi jęknięciami, co uznał Chase, za odpowiedź twierdzącą. – Zaraz powinni przyjść technicy i coś z tym zrobić...
[MMM]I rzeczywiście po chwili weszły do sali dwie osoby, z latarkami nausznymi. Od razu skierowali się do skrzynki.
– Ale cały szpital ma parszywe dzisiaj szczęście - mruknął jeden z nich, stojący bardziej z boku. – Najpierw ten karambol – mnóstwo pacjentów i operacji, a teraz wam wysiadł prąd a wraz z nim zasilanie zapa....
[MMM]Jednak obecnym ludziom, przebywającym na tamtej sali operacyjnej nie było dane usłyszeć dalszego ciągu tej kwestii. Mężczyzna urwał w pół zdania. Mniej niż sekundę potem, drugi technik, ten co wcześniej otworzył skrzynkę, z której wypadł jeden, urwany kabel, spadając prosto na głowę Chase'a, akurat w tym samym momencie, w którym znów włączył się prąd. Wszyscy stali (poza asystentem) jak zahipnotyzowani, jakby nie widzieli i nie słyszeli co się dzieje. Po jakiejś minucie zapadła mrożąca krew w żyłach cisza. Jedna z pielęgniarek operacyjnych z trudem brała kolejne oddechy, technicy wyglądali, jakby bali się zrobić choćby najmniejszy ruch, asystent patrzył z przerażeniem w miejscu, gdzie jeszcze przed paroma chwilami stał Chase...
[MMM]W końcu inna pielęgniarka podbiegła, omal nie wpadając przy tym na stół, w stronę chirurga. Zaopatrując się wcześniej w drugą parę rękawiczek gumowych, odciągnęła Australijczyka drżącymi rękami od przewodu.
– Nie oddycha – stwierdziła po chwili drżącym głosem. Zaczęła mu uciskać klatkę piersiową. Miała wrażenie, że znalazła się nagle w jakimś złym śnie, wszystko wydarzyło się za szybko, przecież jeszcze przed paroma minutami jeszcze rozmawiał, jeszcze stał przy stole, jeszcze ją upominał, żeby się nie przemieszczała, jeszcze...
– Mary, to na nic... Nic już nie zrobisz – odezwała się po chwili inna pielęgniarka, łamiącym się głosem.
[MMM]... jeszcze żył.
Pięć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:04, 10 Lis 2013    Temat postu:

Wiadomo, że fajnie wygląda Nutka bardzo fajna Ja jestem jak najbardziej za ale... trzeba to naprawdę dobrze przemyśleć No to jak już jest Twój, to wstawię swój

[link widoczny dla zalogowanych]

Jak ja się cieszę, że ktoś funkcjonuje o tak późnej godzinie bo... umieram ze strachu Czytam książkę "Autobiografia Kuby rozpruwacza" i... nawet jeżeli autor książki nie był rozpruwaczem, to i tak jest psychiczny i mnie przeraża... lepiej wrócę do autobiografii Slash'a Oczywiście zaraz po tym jak przeczytam i skomentuje tą część


sarape napisał:

gdybyśmy weszli do tej karetki, podzielilibyśmy los ratowników medycznych, co mieli jechać za nami i zginęli na miejscu...


No i uśmierciłaś mi przyszłych kolegów po fachu Wstydź się

Oooo I znowu odpowiedź w House'owym stylu, brawo

No to po Australijczyku Bardzo fajna część. Fajnie prowadzisz akcje Każdy ma swoje zajęcie, akcja idzie do przodu ale nie goni Świetnie Czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Nie 1:08, 10 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:43, 10 Lis 2013    Temat postu:

OLA336
Cytat:
Jak ja się cieszę, że ktoś funkcjonuje o tak późnej godzinie bo... umieram ze strachu

Gdyby nie twój komentarz już by mnie teraz nie było Ale idąc za przeczuciem jeszcze weszła patrzę - jest Niby mała rzecz a dużu znaczy
Cytat:
Czytam książkę "Autobiografia Kuby rozpruwacza" i... nawet jeżeli autor książki nie był rozpruwaczem, to i tak jest psychiczny i mnie przeraża.

Nic mi nie mów #.# Bo zaraz wyobraźnia da sobie na turbo, więc wolę nie myśleć co tam jest w tej książce #.#
Dziękuję Najgorzej mi szło z samą śmiercią, bo ja o prądzie wiem tylko tyle, że może zabić i że dzieki niemu mam na czym pisać to teraz Ale dzięki Lacidzie, scena śmierci Chase'a uratowana Przynajmniej taką mam nadzieję
Cieszę się, że się podoba i.. jeszcze raz dziękuję


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sarape dnia Nie 1:45, 10 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:08, 10 Lis 2013    Temat postu:

W sumie... Na razie nic takiego nie ma w tej książce Ale sposób w jaki jest napisana... Czytasz i myślisz: "Co za psychol... Przeraża mnie... ale to inteligentny psychol... Dobra, czytam dalej" Tak, jestem normalna

No to mamy podobną wiedzę Chociaż... właśnie przyszło mi do głowy jak się mógł inaczej zabić właśnie przy użyciu prądu Sama bym się tak zabiła gdyby nie to, że pacjent był gumowy Nie pytaj

Scena śmierci jak najbardziej ok

Pewnie, że się podoba i nie ma za co dziękować Z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na więcej Wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:14, 10 Lis 2013    Temat postu:

O, druga część!!! Przeczytałam i muszę powiedzieć jedno - to jest naprawdę dobre... Akcja nie gna aż tak bardzo, żeby to komuś przeszkadzało... Świetnie ci idzie... Tak trzymaj...

Po moim ulubionym chirurgu... Szkoda go...

Dzisiaj w nocy spróbuję obejrzeć sam dźwięk... Najwyżej będę przez całą noc siedzieć na forum...

Kuba rozpruwacz... Niee... Mam zbyt bujną wyobraźnię... Nie czytałam i raczej tego nie zrobię... Twoja recenzja chyba mi wystarczy...

Czekam na kolejną część... Bardzo niecierpliwie. Życzę wena..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:14, 10 Lis 2013    Temat postu:

Zabić Wilsona w życiu. . Tylko jakby mnie House osobiście poprosił, ale tak bardzo ładnie to bym się zastanowiła .

Miał ochotę powiedzieć to, jednak... jednak coś go powstrzymywało. Fakt, że nikt mu nie uwierzy? Możliwe... Ja chyba wiem jakby zareagował: House by go wyśmiał i uśmiechnąłby się tak jak lubię. Czyli tak hmmmm nie wiem jak to określić trudno tamm
Zabiłaś Chase tyy głupia .... pielęgniarko. Teraz ja zabiję Ciebie Mojego ulubionego Australijczyka jedyne chyba jakiego znam, bo więcej sobie nie przypominam:lol:

– O Vicodin – odpowiedział, znów siadając na krześle. Cuddy wytrzeszczyła oczy. Nie, to niemożliwe, że...
– A czy nie miał on przypadkiem laski? Albo...
– Nie, to nie jest House, ani nie załatwia do dla niego... Ja od razu wiedziałam, że to nie Hause on by tak tego nie załatwił

Ciekawe czy Foreman powie To komuś może Jimmiemu ? CO??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacida
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:43, 10 Lis 2013    Temat postu:

Hej!
Ta śmierć Chase fajnie to rozwiązałaś ale (technik) elektryk ma być pierwszy do (bezpiecznego dla siebie) odciągania porażonego. [bo się na tym zna]
Lacida z uprawnienia SPE do 1 kV.

PS Słowa na końcu "...jeszcze żył" chyba powinny być otoczone pauzami, bo to mówi Mary.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:20, 10 Lis 2013    Temat postu:

OLA336:
OLA336 napisał:
Sama bym się tak zabiła gdyby nie to, że pacjent był gumowy Nie pytaj

Próbowałaś go odciągnąć gołymi rękami? Tak, wiem- miałam nie pytać Ale w początkowej, niewybetowanej wersji, takie coś zrobiła ta Mary Lacida oszukała przeznaczenie tej pielęgniarki

HelpMe:
HelpMe napisał:

Dzisiaj w nocy spróbuję obejrzeć sam dźwięk... Najwyżej będę przez całą noc siedzieć na forum...

Znaczy, nie wiem czy to tak na pewno zadziała Zależy kto jak jest wrażliwy... ja jestem bardzo, a do tego mam zbyt czasami psychiczną wyobraźnię

Endymion:
Endymion napisał:
Zabiłaś Chase tyy głupia .... pielęgniarko. Teraz ja zabiję Ciebie
Pozwij ją do sądu Za zabicie, poprzez masaż serca

Lacida:
Lacida napisał:
Ta śmierć Chase fajnie to rozwiązałaś ale (technik) elektryk ma być pierwszy do (bezpiecznego dla siebie) odciągania porażonego. [bo się na tym zna]

Uznajmy że byli jeszcze w szoku I dziękuję że betujesz mi te moje bazgroły

Dziękuję wszystkim za komentarze Jesteście kochani


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sarape dnia Nie 18:22, 10 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:29, 10 Lis 2013    Temat postu:

sarape napisał:

Próbowałaś go odciągnąć gołymi rękami? Tak, wiem- miałam nie pytać Ale w początkowej, niewybetowanej wersji, takie coś zrobiła ta Mary Lacida oszukała przeznaczenie tej pielęgniarki



Nie To były nasze pierwsze ćwiczenia z defibrylatorem Cieszyliśmy się jak dzieci bo defibrylator był prawdziwy i rzeczywiście można było "strzelić" do pacjenta prądem Pacjentem był gumowy fantom No i... nie bez powodu jak reanimują pacjenta, to nikt go nie może dotykać Ja sobie podeszłam do naszego gumowego pacjenta, kucnęłam i... źle kucnęłam więc się o niego delikatnie oparłam nogą i strzeliłam z defibrylatora Na co wykładowca mi mówi, że dobrze, że pacjent jest z gumy bo by mnie poraziło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:11, 10 Lis 2013    Temat postu:

sarape: Pozwij ją do sądu Za zabicie, poprzez masaż serca

Zrobię tak tylko jak się nazywa ta pielęgniarka ?? No chyba się jakoś nazywa. Szczerze jak sobie teraz to przeczytałam to se myślę'' jakie ja głupoty pisze" [/code]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:33, 27 Lis 2013    Temat postu:

Rozdział 3
[MMM]Znów siedział przy stole, w sali diagnostycznej. Podobnie jak parę godzin temu. Podobnie, ale nie tak samo.
[MMM]Wymienić różnice? No, na przykład... Pora dnia za oknem, było teraz ciemno, mimo że w sierpniu dzień kończył się dosyć późno, co jeszcze bardziej potęgowało ten ponury nastrój. A właśnie – atmosfera! To też zostało obrócone o ileś tam stopni... Wcześniej dało się wyczuć napięcie, pozostałości podniecenia, niezrozumienia do końca, co tak naprawdę się wydarzyło... Teraz zagościło tutaj tylko przygnębienie, szok, bezradność i... desperacja.
[MMM]No i oczywiście zmieniła się liczba osób, przebywających w sali – brakowało Wilsona, Cameron i Chase'a.
[MMM]Foreman głęboko westchnął na samą myśl o, już świętej pamięci, koledze z pracy. Dalej widniał mu przed oczami obraz jego nieruchomego ciała. Jak jedna z pielęgniarek... chyba Mary wbiegła na ostry dyżur, kierując się do niego, który rozmawiał z Cameron, z tą przerażającą wiadomością. Jak immunolog nieznacznie zbladła, po czym biegiem udała się na podaną salę operacyjną. Jak biegł za nią, jak w końcu przed nimi ukazał się dowód tej przygnębiającej prawdy. Nieruchome, bezwładne, rzucone niczym stara, niepotrzebna już, zabawka ciało... Jakie wielkie łzy zgościły w oczach Cameron, jak krzyknęła w desperacji, mrożącym krew w żyłach głosem, jak ledwo ją powstrzymał przed rzuceniem się na techników.
[MMM]Teraz siedział w sali diagnostycznej, sam na sam, z wyjątkowo milczącym Housem. Nawet on wydawał się być zupełnie nieobecny. W końcu pracował z Chasem już parę dobrych lat, ale przecież jakoś nic nie wskazywało na to, by jakoś specjalnie zżył się z Australijczykiem. Zresztą z kimkolwiek, kto nie nazywał się James Wilson. Jak widać, ta śmierć poruszyła nawet i jego, w co dotąd nigdy by nie uwierzył.
[MMM]Ale jak to wszystko było możliwe? Przecież nie pierwszy raz wysiadł prąd podczas operacji! Ale dotąd jeszcze nikt przez to nie zginął. Foreman w głębi duszy czuł, że to nie mógł być być przypadek... Znaczy, nie w tym rzecz, nie uważa, że to był jakiś spisek, iż ktoś to wszystko zaplanował. Po prostu to czuł, ale nie umiał wyjaśnić dlaczego.
[MMM]Otworzyły się drzwi. Do sali przyszedł Wilson.
– Właśnie się dowiedziałem. Przykro mi.
[MMM]House najpierw nie zareagował, sprawiając wrażenie, że albo zignorował przyjaciela, albo był tak pogrążony w swoich myślach, iż nawet nie zauważył wejścia onkologa. Jednak po chwili odpowiedział:
– Minęła godzina, a już wie o tym cały szpital! Świetnie – to znaczy, że sześćdziesiąt minut po MOJEJ śmierci, już plotkowałby o tym cały stan New Jersey, biorąc pod uwagę jakże to ogromna liczba ludzi, którzy mnie nienawidzą.
– Jak się czuje Cameron? – spytał, ignorując poprzednią wypowiedź przyjaciela.
– Nie widziałem jej od rana, ale na pewno jest cała w skowronkach – odpowiedział zgryźliwie.
– Ale jaki cudem to wszystko się stało?!
[MMM]Nikt nie odpowiedział. Zapadła niezręczna cisza. Siedzieli przez dłuższy czas, już we trójkę, przy stole, każdy pogrążony w swoich myślach.
[MMM]Nagle wszyscy podskoczyli na dźwięk otwieranych drzwi. Do sali weszła Cuddy z grobową miną.
– Rozmawiałam z Cameron. Wysłałam ją do domu. Straszne tragedia i to w pracy! Jeszcze nigdy takie coś się u nas nie zdarzyło... – W tym momencie zrobiła krótką przerwę, na głębszy wdech. Widać było, że i ona była poruszona tym wszystkim. – Chciałam wam, a zwłaszcza Cameron załatwić rozmowę z psychologiem, ale doszłam do wniosku i tak nie chcielibyście skorzystać... Idźcie już lepiej do domów – dodała, już zrezygnowanym tonem, po czym szybko wyszła z pomieszczenia.
[MMM]Żaden z nich na początku nie zareagował. Po krótkiej chwili zaczęli kolejno opuszczać pokój. Na końcu wyszedł, wciąż milczący, Foreman – co by się stało, gdyby ich wszystkich nie ostrzegł? Co jeśli ta wizja jednak miała nie być prawdą, a nawet służyć jako podstęp? Czy śmierć ich wszystkich razem byłaby lepszym rozwiązaniem, niż zgon jednej osoby, przez który teraz wszyscy cierpią – jedni mniej, inni bardziej?
Co jeśli śmierć Chase'a to poniekąd jego wina?

[MMMMMMMMMM]***

[MMM]Cameron w końcu dotarła do domu... DOMU – gdyby narrator mógł wyrażać emocje, w tym momencie parsknąłby gorzkim śmiechem. Śmiech... była to ostatnia rzecz, na którą w tym momencie mogła Cameron sobie pozwolić.
[MMM]Przekręciła klucz w zamku, opierając się jedną ręką na klamce. Kręciło jej się w głowie, a na dodatek miała jeszcze straszną migrenę. Najprawdopodobniej od tych wszystkich łez i emocji: szoku, niedowierzania, zaprzeczania tego, co się wydarzyło, depresji, rozpaczy... W dalszym ciągu nie dopuszczała do siebie myśli, że to co się dzisiaj stało, było prawdą. Miała wrażenie, nadzieję, że dzisiejszy dzień to jakiś zwykły koszmar, z którego za chwilę się obudzi, obok ŻYJĄCEGO Chase'a, wtulona w jego ramiona, tak jak zawsze.
[MMM]W końcu weszła do środka. Głuchy dźwięk ciężkich, drewnianych drzwi rozległ się po całym pustym domu, jakby ktoś pogłośnił na cały regulator odgłos każdego szmeru, trzasku, westchnienia. Zasłoniła twarz dłońmi, przylegając plecami do zamkniętych już drzwi, usiadła opierając się o nie i wybuchła wielkim płaczem. Głębokim, pełnym żalu, smutku i emocji zebranych przez cały dzień. Dopiero jak przekroczyła próg mieszkania, które dotąd dzieliła z NIM, gdzie zasypiała i budziła się wtulona w jego ramiona, a on często przynosił jej śniadanie do łóżka, jeździł z nią do pracy... Dotąd nie docierało do jej świadomości, że ukochany został odebrany jej tak nagle, tak brutalnie, bezdusznie... Dlaczego?! Cóż on zawinił?! Dlaczego właśnie on?! Ten przeklęty budynek z pustym miejscem przy stole i w łóżku. Ze wszystkimi wspomnieniami, które zadawały jej jeszcze większy ból.
[MMM]Nie wiedziała ile już pod tym drzwiami siedziała. Tak czy siak, po jakiejś chwili spróbowała wstać, opierając się na szafce obok.
[MMM]Odrobinę się zataczając, doszła w końcu do kuchni. Czuła, że nie da rady wejść do sypialni. Nie dzisiaj. Nie teraz, kiedy to wszystko jest jeszcze świeże. Usiadła przy stole, na swoim miejscu, starając się nie patrzeć na krzesło dotąd zajmowane przez Chase'a. Po chwili znalazła świeczkę i zapałki. Nie zastanawiając się długo zapaliła ją i postawiła na środku stołu. Podparła głowę obiema rękami, wpatrując się w słaby płomień. Powoli uspokajała się. Zapłakane oczy zaczęły się zamykać. Ogarniała ją senność. Nie namyślając się długo, położyła głowę na łokciu i co jakiś czas, coraz ciszej łkając, w końcu zasnęła.

[MMMMMMMMMM]***

[MMM]Za to Foreman nie spał. Leżał w łóżku, rozmyślając o wizji, o Chasie, o Cameron. Wciąż gdybał, co by się stało, jeśliby postąpił inaczej w tamtej sytuacji.
[MMM]Przewrócił się po raz setny na drugi bok. Nie umiał teraz się uspokoić, a co dopiero zasnąć! Zastanawiał się, czy Cameron też śpi. Pewnie nie, biorąc pod uwagę, to co teraz przeżywa. Czuł się odpowiedzialny za to wszystko – jej stan, stan Chase'a, stan wszystkich... Fakt – w wizji też cierpiałaby, ponieważ jej ukochany „zszedł” jako pierwszy, ale... Chwila! Albo jednak nie... Nie, to niedorzeczne! Chyba... To, że Australijczyk „odpadł” w wizji jako pierwszy, to przecież nie znaczy, że...
[MMM]„Nie Foreman, za dużo się filmów naoglądałeś i tyle! To był przecież TYLKO przypadek!” – pomyślał Foreman, po czym ułożył się na plecach. Wpatrując się w sufit, już miał zasypiać, kiedy przyszła mu do głowy dość niepokojąca myśl:
[MMM]„Jeśli, nie mam pojęcia jakim cudem zresztą, ta niedorzeczna teoria ekhem... kolejności nagłych śmierci ma się sprawdzić. Tak czy siak, odrobina ostrożności nigdy nie zaszkodzi, prawda? Więc... jeśli, nie wiem w sumie czemu, ma się to sprawdzić, według tego co było w wizji, to oznaczałoby, że następną osobą jest...”

[MMMMMMMMMM]***

[MMM]Cameron obudził silny podmuch wiatru, który wślizgnął się do domu przez niedomknięte okno w salonie, które jeszcze wczoraj przed wyjściem do pracy, poleciła przymknąć Chase'owi. Na zewnątrz padał deszcz i co jakiś czas błyskały pioruny.
[MMM]Świeczka zgasła. Ten ciepły, przyjemny płomień zniknął, tak jak jej pierwszy mąż, a teraz Robert... Był silny, dawał nadzieję, a wystarczył zwykły wiatr i zgasł... i go nie ma.
[MMM]Powoli podeszła do okna. Wychyliła głowę na zewnątrz, tak że krople deszczu spływały po jej twarzy. Miała zamknięte oczy.
[MMM]W tym momencie zadźwięczał telefon z jej kieszeni. Z dużym ociąganiem spojrzała na wyświetlacz.
– Wybacz mi Foreman, ale nie mam ochoty w tym momencie na rozmowę z kimkolwiek – powiedziała sama do siebie, wciskając czerwoną słuchawkę.
[MMM]Nagle podskoczyła ze strachu, spowodowanym uderzeniem piorunu niedaleko domu. Wzięła parę głębokich wdechów, trzymając rękę na sercu. Na wszelki wypadek jeszcze zamknęła za sobą okno.
[MMM]Po chwili doszła wolnym krokiem do kanapy. Położyła się na kraju, kładąc głowę na twardym oparciu i przykryła się, leżącym obok kocem.
[MMM]Wpatrując się w szary widok za oknem po jakimś czasie przymknęła czerwone od łez oczy. Zasnęła niemalże od razu.

[MMMMMMMMMM]***

– Rezonans i badanie krwi! – Tutaj, następnego dnia, w innym miejscu, inna osoba wykrzyczała na cały hol to zdanie. Brunetka odwróciła się w jej stronę ze zdziwieniem.
– Do mnie mówisz?! – spytała kpiącym tonem.
– No cóż – nie ma Cameron, a łączy niestety was dwie jedna cecha – obie na mnie lecicie, więc uważam, że będziesz jej dzisiejszym najlepszym zastępnikiem! Niestety nikt więcej z naszego szpitala nie posiada tej wspaniałej cechy, chociaż... nad Wilsonem, musiałbym się dłużej zastanowić.
[MMM]Zupełnie ignorując trzy czwarte wypowiedzi House'a Cuddy odparła:
– Dałam jej urlop. Musi ochłonąć po ostatnich wydarzeniach.
– A ja to co jestem?!
– Przecież wiem, że i tak byś z niego nie skorzystał.
– Ale zwolnieniem z paru godzin, ewentualnie z paru dni siedzenia w klinice nie pogardziłbym! – odparł obrażonym tonem.
– Pierwsze słyszę, że Chase był twoim bliskim, kimś z kim miałeś mocne więzi. Zaginiony brat? Kuzyn? Mąż? Nie? Nic z tego? A to szkoda! – odpowiedziała kpiącym tonem, po czym odwróciła się na pięcie i już miała odejść i zająć się swoimi, zapewne ważniejszymi sprawami, kiedy House dodał:
– Co byś zrobiła, jakbyś dowiedziała się, że mam za niecały dzień zejść z tego świata?
[MMM]Nie odwracając się ponownie w jego stronę, odpowiedziała zirytowanym tonem:
– Przywiązałabym ciebie do kaloryfera w klinice, abyś przez te ostatnie godziny nadrobił chociaż jedną setną swoich zaległości! Jeszcze jakieś pytania?!
[MMM]Jednak nie doczekała się odpowiedzi – w tym momencie usłyszeli znajomy głos, dobiegający zza pleców House'a.
– Rezonans nic nie wykazał, a wyników badań krwi jeszcze nie otrzymałam. Mam przeprowadzić jeszcze raz wywiad? – wypaliła bardzo szybko Cameron, siląc aby sprawić wrażenie, że wszystkie wczorajsze wydarzenia nie miały miejsca.
– Przecież dałam ci wolne – zdziwiła się Cuddy.
– Nie potrzebuję tego, więc... dzięki, ale raczej nie skorzystam. To ja może pójdę do kliniki, co? – spytała wskazując kciukiem na konkretne drzwi, po czym, nie czekając na odpowiedź opuściła hol.
- Cameron, zaczekaj! - krzyknęła Cuddy, po czym podbiegła po stronę kliniki. Musiała ją zatrzymać, przecież ona nie może pracować po tym wszystkim, co się wczoraj zdarzyło!
Jeszcze zanim zdążyła chwycić za klamkę, usłyszała za sobą kolejny raz tego dnia, znany donośny głos:
– Czyli wygląda na to, że mam wolne. Miłego popołudnia mademoiselle!

[MMMMMMMMMM]***

– Według mnie to nic dziwnego, że Cameron przyszła do pracy – odparł Wilson, przeżuwając powoli kanapkę, między wypowiedzianymi słowami, jakąś godzinę później, w szpitalnym bufecie.
– Ale przecież sam szpital przypomina jej wciąż o śmierci Chase'a. Próbowałam ją jakoś przekonać by wróciła domu... W końcu wyrzuciłam ją siłą ze szpitala, ale znając Cameron, raczej nie na długo... Przecież tutaj to się zdarzyło, tutaj razem pracowali, najprawdopodobniej poznali się nawet...
– Cuddy... powiedz mi – zmarł ci ktoś lub coś kiedyś, jak byłaś mała na przykład?
– Jasne, że tak – odparła zaskoczona. – Do dziś pamiętam – miałam ukochanego, białego króliczka, nazywał się Bill. Odszedł jak miałam osiem lat.
– No i co wtedy robiłaś? Siedziałaś w domu, użalałaś się nad swoim losem?
– Na początku tak, ale potem...
– Robiłaś wszystko – rzucałaś się w wir obowiązków aby tylko zapomnieć o smutku, zająć się czymś? – przerwał jej Wilson z uśmiechem.
– Dobra – wygrałeś – przyznała, biorąc duży łyk kawy. – Chase się teraz pewnie w grobie przewraca, bo porównujemy go z królikiem. Chociaż Chase to nie House... – nagle zamilkła, wpatrując się gdzieś w przestrzeń. – Kurczę, teraz tak mi jakoś głupio się zrobiło. No wiesz – wczoraj wszyscy byliśmy przerażeni, zdruzgotani i tak dalej, a dzisiaj rozmawiamy o nim tak naturalnie, lekko, nawet delikatnie żartobliwie... Jakby takie coś było u nas normą...
– Wszyscy nadal jesteśmy w szoku... i nie wiemy jak się zachować, więc udajemy, że wszystko jest ok – odparł Wilson zamyślonym głosem. – A właśnie – Cameron coś wspominała o pogrzebie czy coś?
– Odbędzie się za dwa dni – odparła lekko zdziwiona Cuddy. – Myślę... – zaczęła niepewnie, nie wiedząc jakiej spodziewać się reakcji ze strony przyjaciela. – że powinieneś z nią porozmawiać.
– Ja? – zdziwił się Wilson. - Przecież nie jestem jej terapeutą czy kimś, kto nadaje się lepiej na taką rozmowę... Poza tym, od kiedy zaczęłaś się tak nagle interesować Cameron?
[MMM]Nie odpowiedziała, widząc nadchodzącego House z niezbyt określoną emocją na twarzy. Postanowiła dokończyć tę rozmowę kiedy indziej, więc bez słowa ruszyła w stronę swojego biura.

[MMMMMMMMMM]***

– Gotowe – rzuciła Cameron, w innej części szpitala, jakiś czas później. – Proszę przyjść tu za pół miesiąca na zdjęcie szwów – dodała, po czym przeszła do następnego pacjenta. Jak na razie szło jej nieźle – karambol czy nie – na ostrym dyżurze zawsze było coś do roboty, a tego akurat tego dnia potrzebowała najbardziej – zająć się czymś.
[MMM] Ruszyła w stronę parawanu, stojącego w prawym rogu sali.
– Witam, co pa... – zaczęła, jednak urwała widząc, kto jest jej pacjentem. – Em... witaj Wilson...
– Cześć Cameron... – odparł równie zmieszany onkolog.
– Więc... – zaczęła, przygryzając wargę. – Co ciebie tutaj sprowadza?
– Hm... jak to powiedzieć? Tak wpadłem pogadać, rzucić okiem jak ci i...
– Jak mi idzie życie bez Chase'a?! Cudownie! – odparła, szybko odwracając głowę w przeciwną stronę. MUSIAŁ ktoś przyjść i przypomnieć jej o tym, rozmawiać, pytać: jak ona się czuję, powtarzać wczorajsze kwestie typu: ”Bardzo mi przykro, wiem jak się czujesz itp.” Przyszła specjalnie do pracy, aby się czymś zająć, żeby o tym jak najmniej myśleć... No, ale cóż – w końcu mogła się czegoś takiego spodziewać. A zapewne na Wilsonie się to nie skończy.
– Wybacz, nie chciałem... – zaczął mocno speszony James, jednak ona nie miała ochoty już go dłużej słuchać:
– Nie wiem czy ktoś ci powiedział, aby ze mną pogadać, czy to twój pomysł ale odpowiem ci – będę miewać się znakomicie jak mi wszyscy dacie spokój! A teraz idź – mam jeszcze dużo pacjentów.

[MMMMMMMMMM]***

– To nie toczeń...
– Też mi niespodzianka – odparł zgryźliwie House, wpatrując się w okno. – Wiesz co? Idź mi znajdź Cameron, powiedz, że nic mnie nie obchodzi jej stan żałobny czy wręcz przeciwny, bo we dwójkę daleko nie pociągniemy.
– Ale... – zaczął Foreman, jednak znów diagnosta mu przerwał:
– I pośpiesz się! Pacjent nie będzie umierać bez końca!
[MMM]Właśnie tego się obawiał – że chcąc, nie chcąc, będzie musiał porozmawiać z Cameron. Nie żeby coś do niej miał, ale uważał, że przynajmniej na parę dni powinni ją wszyscy zostawić w spokoju... o ile sama nie przyjdzie.
[MMM]„Ale co jeśli będzie za późno? Nie, Foreman – to nie dorzeczne! Ale w sumie ostrzec ją nie zaszkodzi... Uzna go za wariata, posłucha albo nie, ale będzie wiedział, że zrobił wszystko, co w jego mocy, jeśli... Jeśli coś się stanie? No właśnie...” – pomyślał Foreman, zjeżdżając windą na parter. W końcu, dotarł do celu. Gorzej, że nie widział tam pani immunolog.
– Jest Cameron? – spytał, stojącą niedaleko, jedną z pielęgniarek.
– Ledwo sekundę temu wyszła – odpowiedziała, nie podnosząc wzroku, znad karty pacjenta.
– A nie mówiła przypadkiem gdzie?
– Coś tam mówiła o przewietrzeniu i chyba o dachu, jeśli dobrze zrozumiałam – odparła spokojnie, dalej nie obdarzając neurologa ani jednym spojrzeniem. Jednak i tak sekundę później już go nie było – wyszedł i szybkim krokiem wrócił do wind, pełen najgorszych przeczuć. Nie wiedząc czemu, część jego duszy bezgranicznie wierzyła w tę przeklętą wizję i to przez nią pojawiały mu się w wyobraźni same, dość mocno pesymistyczne obrazy.
W końcu dojechał na najwyższe piętro. Przeszedł parę metrów i znalazł się na dachu szpitala. Pielęgniarka mówiła prawdę – Cameron stała tam, oparta plecami o ścianę.
– Cześć, słuchaj ja...
[MMM]Jednak nie było mu dane ani oznajmić, że ma zjawić się u House'a, ani ostrzec jej, bo immunolog, ni stąd ni zowąd, wybuchła:
– I jeszcze ty?! Słuchaj i powiedz całej reszcie – dajcie mi w końcu spokój! Mam już dość waszych kondolencji, rad i głębokich rozmów – sama sobie poradziłam po śmierci pierwszego męża, sama sobie poradzę teraz!
[MMM]Foreman milczał, stojąc jak oniemiały. Jeszcze nigdy nie widział Cameron tak zdenerwowanej. Bał się słowem odezwać, zrobić najmniejszy ruch. Po prostu na chwilę zamarł w bezruchu.
[MMM]Alison też była zszokowaną swoją odpowiedzią. Nie pamiętała, kiedy tak ostatni raz zwracała się do Foremana, Wilsona i reszty panów i pań „dobrych rad” ze szpitala. Wiedziała jedno – miała już tego dość!
[MMM]Bez słowa wróciła do budynku i weszła do windy. Wcisnęła przycisk z napisem: ”Parter”. Zanim Foreman zdążył oprzytomnieć, drzwi się już zamknęły i winda zaczęła jechać na dół.
[MMM]Na reszcie sama! Przynajmniej te parę sekund spokoju. Może jednak powinna wziąć ten urlop, wyjechać gdzieś na parę dni, odizolować się od tego całego szpitala, bijącego od wspomnień związanych z Chasem...
[MMM]Nagle winda przystanęła. Rozejrzała się wokół ze zdziwieniem, jakby szukała sprawcy tego postoju między piętrami. Po chwili zatrzęsło się wszystko nieznacznie. Światło zaczęło migać, przez co stanęły jej w wyobraźni fragmenty horrorów... Cameron chwyciła kurczowo się barierki, oddychając ciężko. Znów zjechała kawałek w dół – kolejny wstrząs i gwałtowne zatrzymanie się. Nie wiedziała co się dzieje – czy to awaria, halucynacja, sen czy... no właśnie – co?!
[MMM]Gdyby nie to, że była ateistką, pewnie zaczęłaby się, w tamtej chwili, modlić. Minęła sekunda, dwie, trzy, a potem...
[MMM]A potem zatrzymany czas ruszył przerażającym tempem. Światło kompletnie zgasło, czuła, że zaczyna spadać, razem z windą. Numery pięter przelatywały jej przed oczami, niczym za szybko przewijany film na video. Zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Już teraz nie myślała czy jest ewangeliczką, ateistką czy buddystką – zamknęła oczy i bezgłośnie zaczęła się modlić.

„A kiedy przyjdzie także po mnie
zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
to będę jasny i gotowy

Spłyną przeze mnie dni na przestrzał
zgasną podłogi i powietrza
Na wszystko jeszcze raz popatrzę
i pójdę, nie wiem gdzie na zawsze”

Cztery


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sarape dnia Śro 22:41, 27 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:36, 28 Lis 2013    Temat postu:

Oooo Nowa część Dobrze jest się jednak czasem oderwać od oglądania animy


Dobra, skończyłam czytać Część długaaaaa ale to fajnie Już myślałam, że nikt w niej nie umrze, a tu jednak. Co jeszcze, co jeszcze... bardzo fajne opisy. Ja zawsze mam z nimi problem... a Tobie dobrze tu wyszły Zauważyłam kilka literówek, ale to każdemu się zdarza Jakoś w tym fiku nie lubię Cuddy... Chyba mam rozdwojenie osobowości, bo w innym jest mi jej żal Jakaś wredna jest i mam wrażenie, że ma napięcie przedmiesiączkowe Albo to mi się tylko wydaje W każdym bądź razie, część bardzo fajna Podobała mi się. Boże... podoba mi się systematyczne uśmiercanie ludzi... chyba muszę do psychiatry Dobrze, że na uczelni jeden wykłada Zgłoszę się do niego w poniedziałek Wena i brawo za część


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez OLA336 dnia Czw 21:51, 28 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:36, 28 Lis 2013    Temat postu:

Skaczemy z radości, albowiem Sarapuś opublikowała kolejną część horroru
Nie no, jak ty mi wszystkich uśmiercisz... Nie chcę. Nope.

Hahaha... Nie wierzę, że zrobiłaś to przez przypadek Oluś...

[quote]Zauważyłam kilka literówek, ale to każdemu się zdaża[\quote]

Czytam, czytam i padłam Mówiłaś o literówkach

A, zgadzam się, opisy prześliczne są Mam wrażenie, że z każdą częścią nasza pisarka tworzy coraz piękniejsze dzieła...

Hmm...Pociesza mnie fakt, że w wizji House i Cuddy nie giną...

Wena Przytul ode mnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:49, 28 Lis 2013    Temat postu:

Ej... Wstyd się przyznać, ale ja mam dysortografię, a ostatnio nie wyłapuje mi błedów jak piszę... a nie chce mi się wklejać komentarza do worda żeby sprawdził... chyba jednak muszę Idę to poprawić

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:09, 28 Lis 2013    Temat postu:

Oj, Oluś, przepraszam... Nie wiedziałam Nie chciałam ci dokuczać, tylko mnie rozśmieszył zbieg okoliczności... Przepraszam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:11, 28 Lis 2013    Temat postu:

Spokojnie Nie ma za co Mnie moje dys też śmieszy czasami Mam z tym kilka śmiesznych historii ale to nie ważne

Sarape, pisz dalej, bo ja chce wiedzieć jak to się skończy ;> I to szybko Sorki, niecierpliwa jestem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HelpMe
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 27 Paź 2013
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:20, 28 Lis 2013    Temat postu:

Opowiedz, proooszęęę... * maślane oczyska *

Oj, ja też się już chcę znać zakończenie... Liczę na Huddy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:31, 28 Lis 2013    Temat postu:

Ktoś mi powie, jak to jest, że zawsze gdy mam zły dzień, pojawiają się wasze komentarze? Nawet nie wiecie ile to radochy daje Dziękuję

OLA336 napisał:
Jakoś w tym fiku nie lubię Cuddy... Chyba mam rozdwojenie osobowości, bo w innym jest mi jej żal

Wiem, że się powtarzam, ale Jak można nie lubić Cuddy?! Dla mnie to jakieś nieludzkie i tak dalej Chyba muszę podwoić postać Rosie i przenieść ją też tutaj aby Cuddy znów
miała większe poparcie z twojej strony

OLA336 napisał:
Boże... podoba mi się systematyczne uśmiercanie ludzi... chyba muszę do psychiatry Dobrze, że na uczelni jeden wykłada Zgłoszę się do niego w poniedziałek

To mnie też od razu zapisz Znaczy - znam jednego psychiatrę, dokładnie matka mojej kumpeli, ale jeszcze nie wiadomo co sobie o mnie pomyślą... lepiej nie Jeszcze mnie gdzieś zamkną i kto dokończy tego ficka?!

OLA336 napisał:
Sarape, pisz dalej, bo ja chce wiedzieć jak to się skończy ;> I to szybko Sorki, niecierpliwa jestem

Znam ten stan Kiedy czekam aż przyjdzie rozdział od bety... ostatnio nawet zastanawiałam się kto bardziej czeka na wklejenie mojego nowego rozdziału - ja czy wy
Wszem i wobec mogę ci powiedzieć że zamierzam, chcę itp. skończyć ten fick Żeby zacząć jakieś początki innych ficków Co do Dużej, większej itd. i 3 wojny nie jestem pewna czy uda mi się skończyć, ale ten fick muszę
Nowy rozdział się napisze, jak tylko będę miała dokładniejszy pomysł na to Chociaż... ogólnie to mam, ale jeszcze niedopracowany Ale wcześniej napiszę i wyślę do 3 wojny nowy rozdział i jeszcze jedna osoba nie z forum mnie męczy o inny fick, którego nie publikuję tutaj... na razie przynajmniej Bo jest raczej na próbę... dobra, to tyle co mam do powiedzenia na tego temat na razie
Tak czy siak w skrócie - trochę trzeba będzie poczekać :C

[quote="HelpMe"]Hahaha... Nie wierzę, że zrobiłaś to przez przypadek Oluś...

Cytat:
Zauważyłam kilka literówek, ale to każdemu się zdaża[\quote]

Czytam, czytam i padłam Mówiłaś o literówkach


Nie wierzę że tego nie zauważyłam Chociaż... ja mało co z błędów widzę Dołączam do klubu padniętych tym
Wen przytulony Ale przez wymyślanie co do 3 wojny jest tak zmachany, więc nawet nie poczuł tego uścisku :c Spróbujemy jutro


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sarape dnia Czw 22:51, 28 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin