Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

xoxo -A.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Koteg
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Mar 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:59, 11 Sie 2014    Temat postu: xoxo -A.



Szpitalne korytarze pękały w szwach od nadmiaru pacjentów. W powietrzu unosił się zapach kobiecych perfum zmieszanych z potem. Wszyscy powoli tracili cierpliwość próbując jak najprędzej zostać zbadani, przez lekarzy i wysłani do domu. Tylko jedna osoba w szpitalu zachowywała spokój. Jakim cudem? Ta osoba miała to głęboko gdzieś. Doktor Gregory House, przepychał się właśnie szpitalnymi korytarzami próbując dostać się do wyjścia. Ten dzień wydawał mu się wyjątkowo udany. Dziś w południe aptekarz stracił głowę, więc ten ukradł parę pudełeczek Vicodinu. Później uleczył pacjenta, rzucił parę wyjątkowo dobrych ripost do kaczuszek i przyłapał żonatego chirurga w schowku, z pielęgniarką - czy dzień mógłby być lepszy? Okazało się, że tak. W całym tym zamieszaniu nikt nie zauważy, że diagnosta wychodzi z pracy o godzinie trzynastej. Tak przynajmniej mu się wydawało.

- Nie tak prędko! - Usłyszał za sobą znajomy, damski głos. Odwrócił się i ujrzał Lise Cuddy - dyrektorkę szpitala. - Widzisz ilu tu jest chorych? Zajmij się nimi! - Krzyknęła pokazując ludzi za sobą. Odwróciła się na pięcie i skierowała na OIOM. Diagnosta wziął kluczyki i otworzył drzwi numer 3 czekając na pacjentów.

W tym samym czasie dyrektorka szpitala próbowała namówić jednego z inwestorów, że szpital potrzebuje dużej ilości pieniędzy - na nowe sprzęty czy nawet leki. Łysy zapatrzony w siebie milioner powiedział jedynie, że się tym wszystkim zajmie - jasne zajmie, nic nie zrobi a ona znowu będzie musiała tu przychodzić. Wyszła i pokierowała się w stronę przychodni. Była przekonana, że po tym jak nakrzyczała na diagnostę w holu on jak nigdy nic wyszedł do domu. Zabrała parę akt i weszła do pokoju nr 3. Żebyście widzieli jej minę, gdy zobaczyła Gregorego Housa badającego starszą kobietę. Ona chyba śni! Jeśli tak, to pierwszy sen z diagnostą, który nie jest koszmarem.

Po całym wyczerpującym dniu wszyscy wrócili do domów. Wszyscy po za dwojgiem ludzi, którzy nadal siedzieli w szpitalu. Niebieskooki mężczyzna przechadzał się po korytarzach. Zauważył palące się światło z gabinecie dyrektorki.

- Pracoholiczka - prychnął i skierował się ku jamie smoka. Wparował do gabinetu - jak zawsze bez pukania - usadawiając się wygodnie na kanapie. Ciemnowłosa kobieta wstała i zapakowała wszystkie papiery w dolnej szafce, przy wyjściu. Gdy odwróciła się by ponownie wrócić do biurka, tuż za nią stał diagnosta. Patrzył się jej prosto w oczy. W takich właśnie chwilach chciała skoczyć mu na szyje - oczywiście tego nie przyzna jakby mogła? Patrzyli tak na siebie, przez bite dziesięć minut. Cuddy czuła się jak za dawnych lat. Gdy jeszcze ona i House, byli razem. Codziennie oglądali film, który zazwyczaj wybierała, kłócili się o drobnostki, a później on ją przepraszał - nigdy nie wiedząc za co. Tak bardzo tęskniła. Chodź on również tęsknił trzymał się tej samej reguły - nie okazywania uczuć. Mężczyzna położył dłoń w okolicy jej bioder i cicho rzucił przekleństwo pod nosem.

- Dobranoc. - Pocałować ją delikatnie w czoło i wyszedł. Po prostu wyszedł. Ona stała jak wmurowana wpatrując się w miejsce w którym przez momentem stał mężczyzna jej życia. Teraz uświadomiła sobie, że tęskni bardziej niż sądziła. Serce zaczęło walić jej jak oszalałe. Czy to normalne? Kocha inną osobą, niż tą z którą jest w związku. Ile razy marzyła by obudzić się ponownie u boku Housa. To było niemożliwe. Od zerwania z Lisą, diagnosta stał się zupełnie inny - wobec swojej szefowej. W jej obecności omal nie mówił - chyba, że musiał. Odwracał wzrok i unikał jakichkolwiek kontaktów. Wiedział, że chrzanił. Zawiódł ją, kiedy ona najbardziej go potrzebowała. Teraz kobieta, na której naprawdę mu zależało ułożyła sobie życie bez niego - narzeczony, Rachel i piękny duży dom na bogatym osiedlu. A on? Samotnie spędzał wieczory pijąc Whisky w brudnej kawalerce. Gdyby wiedział, co ona teraz czuje.

Po opanowaniu nerwów brunetka wróciła do pracy. W sumie do pakowania. Zamknęła klapkę laptopa i spakowała go do torby. Wzięła telefon i usłyszała pikanie. Spojrzała na ekran urządzenia - przyszła nowa wiadomość od Anonima. Otworzyła ją i przeczytała dziesięć razy dalej nie mogąc uwierzyć.

,,Poczułam ogień - początki romansu? Co na to wszystko powiedział, by narzeczony. Lisa idzie na dwa fronty? Bravo xoxo -A.''


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Koteg dnia Śro 21:47, 13 Sie 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Endymion
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 04 Lip 2013
Posty: 191
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzieś z Księżyca..
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:26, 14 Sie 2014    Temat postu:

Kocie!

Jak się cieszę, że jeszcze istnieją ludzie o wspólnych pasjach!
Okey bo się zakocham
Haha

Zaczynam..

To dopiero początek serio a spodobało mi się.. Naprawdę. House i klinika@?what@? Coś ty mu zrobiła? ( w dobrym sensie)
Ale najbardziej spodobał mi się ten liścik. Uwielbiam plotkarę, a to coś w tym stylu.. No mogę się tylkoo domyślać co dalej.


Jakbym coś to plotkarą jest pewnie Wilson. Xoxo
I know you love me!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:11, 15 Sie 2014    Temat postu:

Ooo nowy fick Znikam na 3 dni i mam dużo do nadrobienia przez to, że w końcu ruszyliście tyłki i zaczęliście coś pisać Co mnie niezmiernie cieszy
Ooo są już po rozstaniu - kiedyś chciałam napisać o tym nawet fick, ale z moim lenistwem jest, jak jest
A końcówka - oo, czy ktoś przypadkiem czyta/ogląda PLL Jak się okaże, że to Wilson pisze, to... Postawię sobie podwójne lody - za moją dedukcję Nie no, pewnie będzie, że będzie im groził czy coś - to nie Wilson. Chociaż... Nic tam nigdy nie wiadomo
Świetny początek, pisz więcej, szybciej... Bo sarape chce coś czytać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koteg
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Mar 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:31, 15 Sie 2014    Temat postu:

A już myślałam, że nikt nie zauważył mojego opowiadania, a odwiedziny nabijam sobie sama Uwielbiam ,,Pretty Little Liars'' i to można powiedzieć tym serialem się inspirowałam. Wiedziałam, że to może kojarzyć się z ,,Plotkarą'' może to coś w tym rodzaju? Nie wiem Ok męczę was kolejną częścią mojej jakże ciekawej (acha...), inspirującej (jasne...) i wyjątkowej (dowaliłam) pisaniny.

Następnego dnia wiadomość nadal nie dawała jej spokoju. Powtarzała sobie, że to pewnie głupie żarty - ale dla kogo było by zabawne zastraszanie ludzi? Może ten ktoś nie chciał jej wystraszyć? No cóż tak, czy siak bała się, jak cholera. Do pracy przyszła równo o ósmej od razu zabierając się do roboty. Sprawdzała stan konta szpitala, spisywała listę wydatków na bieżący miesiąc, podpisywała zgody na zabiegi i planowała spotkania. Zanim spojrzała była już jedenasta. Usłyszała pukania do drzwi.

- Proszę! - Krzyknęła nie patrząc kto to.

- House mnie przysłał. Chciał byś to podpisała. - Od razu rozpoznała ten głos - Wilson. Uniosła wzrok zza papierów i spojrzała się na mężczyznę. Wzięła do ręki zgodę na wykonanie operacji. Po szybkim zapoznaniu się z historią zdrowia pacjenta podpisała zgodę. Oddała onkologowi teczkę i wzięła głęboki oddech.

- O której wczoraj wyszedłeś z pracy? - Spytała. Po jej głowie motało się wiele teorii. Nie miała pojęcia jak nagle zaczęła podejrzewać Wilsona. Mężczyzna trochę poczerwieniał, a na twarzy pisał się wstyd.

- Wyszedłem trochę wcześniej, na prawdę się spieszyłem...- Wilson próbował tłumaczyć się dalej ale administratorka już nie słuchała. Teraz obwiniała się, że pomyślała, iż to Wilson mógł wysłać tego sms. - Idiotka! - Skarciła się w myślach i odesłała lekarza gestem dłoni. Zanim ponownie wróciła do pracy powtórzyła ponownie - To tylko głupi żart., cholerny głupi żart. - Dziwiła się również, że nie obwiniała Housa. Nie miała jednak zamiaru szukać już więcej winnych - to był jeden sms, na tym się skończy. Jej rozmyślenia przerwał dźwięk pejdżera. Od razu rozpoznała numer, została wezwana na OIOIM. Gdy udało jej się dotrzeć na miejsce, przypomniała sobie wczorajszy dzień. Pełno ludzi, którzy czekali na lekarzy - tym razem było gorzej. Mnóstwo dzieci, kobiet i ciężarnych. Co druga osoba miała złamanie, skaleczenia, w najgorszym wypadku rany otwarte. Natychmiastowo zerwała się do pracy. Jej uwagę przykuła kobieta w wieku czterdziestki, miała złamanie otwarte i okropnie płakała - nie nad bólem, nie wiedziała gdzie znajduje się jej córka. Administratorka podeszła do kobiety i prosiła by ta się uspokoiła. Pielęgniarce kazała sprawdzić, gdzie znajduje się córa pacjentki a sama sprawdzała ranę. Najpierw ją oczyściła - widziała, że operacje trzeba wykonać natychmiastowo, jednak nie było sal. Do kości mogło dostać się zakażenie. Lisa starała się czyścić ranę i zapobiec wykrwawieniu. Dowiedziała się, że kobieta ma na imię Amanda i lubi pływać. Chodź nie mówiła chętnie teraz, o tego typu sprawach Lisa nadal próbowała zając ją rozmową. Pielęgniarka, która miała dowiedzieć się o położeniu córki poprosiła dyrektorkę na słowo. Lisa zawołała lekrza, który chwilowo miał ją zastąpić.

- Córka nie żyje zmarła w drodze do szpitala...pacjentka miała również męża, który zmarł na miejscu. - Przekazała i od razu odeszła zajmując się pracą. Niebieskooka wzięła głęboki oddech i położyła dłonie na biodrach zastanawiając się, jak powiedzieć to zdesperowanej kobiecie. Na twarzy Amandy dało się wyczytać ból - każdy uważał, że ból fizyczny, mylił się to był o wiele gorszy, ból psychiczny. Lisa podeszła do czterdziestoletniej brunetki, złapała jej dłoń i ścisnęła najmocniej jak się da.

- Pani córka i mąż...nie udało się ich uratować. - Wydusiła z siebie jakby właśnie przyznawała się, że wyjadła wszystkie ciasteczka, których nie można było ruszać. W jednej chwili kobieta ucichła, potrząsnęła głową i schowała twarz w dłonie.

- Musimy ją natychmiast operować nie dam rady tutaj nic zrobić, zaraz może być za późno. Poszukam wolnej sali. - Powiedział lekarz. Cuddy pokiwała głową zmieniając torebkę z płynami, które miały uśmierzyć ból - fizyczny. Nagle serce kobiety zatrzymało się. Lisa nie próbowała już jej ratować. Widząc tyle bólu w jej oczach wiedziała, że walczyła tylko dla córki i męża, gdy oni umarli nie miała dla kogo dalej toczyć walk. Było już za późno. Dodatkowo zakażenie wdało się w kość, nie dałoby się jej uratować nawet jeśli serce ponownie zaczęło by bić.

Ten sam dzień, wieczór 22:00

Po całym dniu pełnym przejęć brunetka miała już serdecznie dość. Od kiedy miała spotkanie z kobietą, która przed śmiercią dowiedziała się, że straciła wszystko co kochała...była przygnębiona. Siedziała teraz w swoim gabinecie i sączyła kawę. Miała przed sobą jeszcze wiele pracy, a nie chciała przesiedzieć tu całej nocy. Postanowiła, że resztę papierów dokończy w domu - chodź nienawidziła przynosić pracy do domu, nie chciała zostać w tych czterech ścianach ani chwili dłużej. Zebrała wszystkie papiery i zeszła na parking. Podeszła do swojego auta i otworzyła usta z niedowierzania.

,,Amanda straciła wszystko - umarła. Dopilnuje byś skończyła jak ona -A''

Ta wiadomość widniała na tylnej szybie jej samochodu. Usłyszała szelesty, za nią stał Gregory House, który właśnie wsiadał na swój motocykl.

- House?
- Podeszła bliżej do niebieskookiego. Spojrzał na nią i potaknął głową czekając na dalsze słowa Administratorki. - Nic, to nic ważnego. - Stchórzyła! O co miała się spytać? - Cześć House, to ty mnie prześladujesz? A nie...to ok? Diagnosta uśmiechnął się i odjechał.

Tydzień później...

Przez długi okres czasu nie dostawała żadnej wiadomości od ,,A''. Czuła ogromną ulgę myśląc, że to koniec. Jednak jej problemy pomnażały się z minuty, na minutę. Między nią, a jej narzeczonym było coraz gorzej. Spali osobno, rzadko rozmawiali, a Lisa musiała tłumaczyć Rachel dlaczego dorośli się kłócą. Nie wytrzymywała stresu jaki otrzymywała w domu, jak i w pracy. Popełniła błąd, paskudny błąd...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarape
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Maj 2013
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:50, 16 Sie 2014    Temat postu:

To ten narzeczony! Ha - teraz będę obwiniać wszystkich po kolei
Jeej - wiedziałam, że pomysł zaczerpnięty z PLL od mojej imieniczki (Sara Shepard, autorka serii książek PLL, jakby co ).
O, jednak zaczyna się robić poważnie - no jestem ciekawa. Jak w dziale Huddy to albo jednak narpawdę House sobie robi jaja, albo House będzie w roli rycerza z płomienną laską, który pomoże Cuddy No, jestem ciekawa jak to rozwiniesz Chcę więcej


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sarape dnia Sob 16:05, 16 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicodinowy Onkolog
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 25 Sty 2014
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:02, 16 Sie 2014    Temat postu:

No nieźle
Fajnie budujesz napięcie
Jestem ciekawa, czy to House, czy Wilson, czy ten narzeczony


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koteg
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Mar 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:00, 18 Sie 2014    Temat postu:

Czy na końcu Cuddy nie zachowuje się jak...nie ona?

Tydzień później...

Przez długi okres czasu nie dostawała żadnej wiadomości od ,,A''. Czuła ogromną ulgę myśląc, że to koniec. Jednak jej problemy pomnażały się z minuty, na minutę. Między nią, a jej narzeczonym było coraz gorzej. Spali osobno, rzadko rozmawiali, a Lisa musiała tłumaczyć Rachel dlaczego dorośli się kłócą. Nie wytrzymywała stresu jaki otrzymywała w domu, jak i w pracy. Popełniła błąd, paskudny błąd...


Poniedziałek 15:00

Ostatnio czuła się jakby codziennie przeżywała te same wydarzenia. W jej ramionach umierały osoby, z którymi wyjątkowo szybko nawiązywała więź. W szpitalu wszystko się waliło bo dyrektorka nie mogła się skupić na rzeczach ważnych, przez mętlik w głowie. Pocieszający był fakt, iż od ponad tygodnia ,,A'' nie wysłało żadnej wiadomości. Lisa usiadła na czarnym, skórzanym fotelu znajdującym się w gabinecie. Usadowiła się wygodnie i zaczęła wypełniać papiery. Sięgnęła po laptopa znajdującego się w torbie. Podniosła klapkę, na ekranie widniała informacja o przysłanej wiadomości. Otworzyła ją.

,,Znam wszystkie twoje tajemnice i nie zawaham się ich użyć.''
-A.


Uśmiechnęła się cynicznie - Ta osoba nie może wiedzieć o niej wszystkiego, bo niby skąd? - przeszło jej przez myśl i wróciła do pracy. Za nim się obejrzała, była już godzina osiemnasta. Brunetka wyszła przed gabinet i skorzystała z automatu. Kupiła żelki - jak na nią wyjątkowo nie zdrowo, jednak nie miała teraz ochoty na nic innego. Wróciła ponownie do gabinetu i odpakowała paczkę przysmaków. Położyła je na biurku i sięgała jeden, po drugim. Spojrzała na masę kalorii i już winiła się za to, że je kupiła. Dopiero teraz to dostrzegła. Wysypała resztki żelków na ladę. Miały one mieć kształt cyfr, zamiast tego wszystkie kształtem przypominały literę ,,A''.
- To już jest paranoja! - Krzyknęła sama do siebie w głębi duszy wiedząc, że coś jest na rzeczy, jednak nie chciała tego za nic przyznać. Wyrzuciła słodycze do śmieci i sięgnęła do szafki, gdzie trzymała piersiówkę. Upiła duży łyk i odstawiła ją na biurko - kolejna wiadomość.

,,Tyle kalorii! Prosiaczek się już nie boi?''
-A.

Obejrzała się dookoła, wyjrzała przed gabinet i okna. Po za pielęgniarkami, które plotkowały o aktorach nikt nie rzucił się jej w oczy. Nagle do gabinetu wparowała Cameron.
- Pukałam jednak pani nie odpowiadała. - Powiedziała i podała papiery dotyczące pacjenta. Lisa potaknęła głową i zasłoniła piersiówkę. Alison już wycofywała się do wyjścia, gdy szepnęła z niepokojem na twarzy.
- Nie powinna pani pić, tym bardziej w pracy. - Wyszła. Brunetka otworzyła oczy z zdumienia. Poczuła ból w klatce piersiowej i wyrzuty sumienia - Tyle kalorii - pomyślała i udała się do toalety. Nachyliła się nad muszlą i tak jak za dawnych lat, wszystko co mogło jej przeszkodzić w byciu idealną spłukała do ścieków. Spuściła wodę i umyła zęby. To było głupie i to jak. Spod umywalki wyciągnęła kosmetyczkę, chcąc poprawić makijaż. Spojrzała w lustro. Ktokolwiek to był nadrabiał wiadomościami za cały tydzień.

,,Świnia nigdy nie przyzna się ile zjadła. Nigdy nie będziesz idealna, zawsze będziesz tylko grubą Lisą.''
-A.

Do jej oczy napłynęły łzy. ,,A'' nie mówiło słów na daremno. Ten ktoś znał jej największy sekret. Gdy w wieku 13 lat umarł jej ojciec zaczęła topić smutki w jedzeniu. W rok przybyło jej sporo masy. W szkole nazywali ją świnią, straciła wielu przyjaciół. Od bycia ,,świnią'', przeszła w bycie anorektyczką. Jej waga drastycznie spadła. Wszystko co zjadła - o ile zjadła - natychmiast zwracała. Nie potrafiła przestać. Lisa spojrzała na sedes - Czy naprawdę chcę do tego wrócić? Ponownie nachyliła się nad deską, a po jej policzkach popłynęły ciepłe łzy. Wiedziała, że to błąd.

Na następny dzień...

Godzina dziewiąta rano. Dyrektorka szpitala spiesząca się na spotkanie z prawnikami zeszła do stołówki, chcąc kupić wodę - postanowiła, że przejdzie na dietę. Stanęła w kolejce, za Housem. Brał na tacę Chpsy, frytki i batona. Odwrócił się do niej i z zadziornym uśmiechem powiedział.
- Tyle kalorii - Teraz jedyne czego chciała niebieskooka to, by zniknąć z powierzchni ziemi. Teraz sobie przypomniała. Jedyna osobą, której powierzyła sekret był House. Oczywiście powiedziała mu tylko, że miała problemy z nadwagą nigdy nie wspominała o anoreksji, był to dla niej temat...który bolał.
- To nie jest zabawne. Powiedziałam Ci ten sekret bo myślałam, że nigdy nie będziesz się śmiać. - Powiedziała z goryczą w głosie. Ten spojrzał na nią widocznie zakłopotany i nie wiedział o co chodzi. '
- Nie, nie chciałem do tego nawiązywać. A przy okazji od naszego rozstania twoje krągłości są coraz bardziej kuszące...- Zamarła. dobrze zrozumiała ,,krągłości''? Czy on w ten sposób chciał jej powiedzieć, że przytyła? Jak bardzo to widać? Zamknęła oczy, odwróciła się i czym prędzej pobiegła w stronę wyjścia, wiedziała co musi zrobić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Koteg dnia Pon 22:31, 18 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicodinowy Onkolog
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 25 Sty 2014
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:52, 18 Sie 2014    Temat postu:

Coś mi się nie wydaje, że to będzie House
Chociaż z drugiej strony może.
Pisz dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Koteg
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Mar 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:29, 20 Sie 2014    Temat postu:

Lisa Cuddy miała właśnie przerwę na lunch, oczywiście nie zamierzała z niej skorzystać. Umówiła się z Wilsonem, jednak wszystko odwołała. Postanowiła, że będzie na solidnej diecie - niestety u niej dieta, oznaczała zero posiłków. Prócz wody w swoich ustach nie miała nic od ponad dwóch/trzech dni. Może prócz jogurtu, którego od razu się z siebie pozbyła. Usiadła na skórzanym fotelu i odchyliła głowę do tyłu zamykając oczy. Zmieniła się od kiedy zaczęła dostawać sms od ,,A''. Nie tylko powróciło jej stare podejście do jedzenia, stała się bardziej podenerwowana, szybko wpadała w szał i nie dało się jej opanować. Nie mogła się na niczym skoncentrować, cały czas myślała kiedy jej prześladowca przyśle nową wiadomość. Myślała, że to małe zmiany, których nikt nie zauważy - w końcu zawsze była nerwowa. Myliła się, ktoś zauważył. Doktor Gregory House przyglądał się administratorce od paru dni, wiedząc w niej ogromną zmianę. Nie wiedział czym to było spowodowane. Cały czas zastanawiał się nad sytuacją, która miała miejsce w stołówce. Zawsze gdy mówił o jej kształtach uśmiechała się delikatnie lub powiedziała coś co by go rozbawiło - tak nie było. Po prostu wybiegła. Przyglądał sie jej właśnie teraz. Wyglądała jakby myślała nad czymś bardzo ważnym. Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk przychodzącej wiadomości. Kiedy przeczytała wiadomość jej wzrok od razu powędrował na niego. Wyszła przed gabinet.

- To nie jest zabawne House! Jeśli myślisz, że wchodzę w twoje kolejne gierki nie licz. To zabawa? Żart? Jeśli tak, nie bawi mnie on, więc przestań! - Krzyczała nie zwracając uwagi, że przyciągnęła uwagę całego personelu. Wróciła do gabinetu i spojrzała na wiadomość.

,,Jestem bliżej niż Ci się wydaje''

Oczywiście podpisane ,,A''. Do gabinetu wparował House, spojrzał na nią i usiadł na kanapie.

- O co chodziło? - Spytał się biorąc do ręki magazyn, który znajdował się na stoliczku. - Hormony? - Przewracał strony udając, że magazyn przyciągnął jego uwagę. Lisa spojrzała na niego z podziwem. Była pewna, że to on - niezły z niego aktor.

- Policzkujesz mnie, przy każdej wiadomości, którą przysyłasz! Powtarzam to nie jest zabawne! - Usiadła na miejsce przeglądając telefon. Spojrzała na wiadomości. Czy mógł je wysłać House? Oczywiście, że mógł - House może wszystko.

- Ok. - Potaknął. Chwila to był? Miała racje? - Przestanę wysyłać te smętne wiadomości z cytatami o podłożu seksualnym, ale nie tylko ja to robiłem. - Mrugnął w jej stronę i odszedł. On na prawdę nie wiedział o co chodzi, a ona była w kropce. Mężczyzna wyszedł przed gabinet.

,,Zdradzę Ci sekret, nasza Lisa ma nową dietę - 0 kalorii. Nasza świnka chcę być ideałem! pokrzyżuje jej plany.''

-A.


Odwrócił się w stronę gabinetu dyrektorki. Ta załamana wpatrywała się w widoki za oknem. O co chodziło w tej wiadomości? To o nich mówiła Lisa? Dostają je oboje? Kto wysłał mu wiadomość? I czy Cuddy dzieje się krzywda?

,,Zbyt dużo pytań, zbyt mało odpowiedzi? Cuddy chyba potrzebuje lunchu!'' - A.

Nie wiedział co miała oznaczać treść tego sms. Zawrócił się i wszedł z powrotem do gabinetu dyrektorki z propozycją pójścia na lunch, ta natychmiastowo odmówiła.

- Nalegam! - Jeśli miał dostać informacje w czasie tego lunchu, zrobi wszystko by do niego doszło. A jeśli Cuddy nie chciała iść na lunch, lunch przyszedł do niej. House kupił frytki, sałatkę - były same z sosem, więc wziął jedną z ulubionych Lisy. Oczywiście kawę i cole. Usadowił się wygodnie na krześle przeciwko brunetki i podał jej sałatkę. Ta uśmiechnęła się krzywo i podziękowała. Otworzyła wieczko i spojrzała na sałatkę, oblaną masą tłustego sosu. Nie może tego zjeść. Wzięła plastikowego widelca i jakby nigdy nic wsadziła go w sałatkę udając, że nabiera. Dłubała w niej od paru minut, przyglądając się i myśląc jak bardzo jest głodna. Jeśli teraz to zje, a potem zwyczajnie pozbędzie się tego z siebie - chyba nic się nie stanie? Nie! Nie może się złamać, zrobi to raz, będzie robić to zawsze.

- Nie jesz? Jesteś na pewno głodna. - Jak na razie nic się nie dowiedział. - Śmiało nic tam nie dodałem w odróżnieniu do kawy, więc jej napić się już musisz. - Ona tylko potaknęła głową. Nie może być podejrzana. Z bólem w sercu nabrała sałatki, starając się by na widelcu znalazło się jak najmniej sosu. Nie dało się - sałata w nim pływała, wręcz topiła się. Ona kiedyś to lubiła? Z bólem w sercu wsadziła porcje do ust, przełknęła. - Nie było tak źle, teraz może udać, że jej nie smakuje i już jadła. Dostała wiadomość.

,,Cała sałatka do ostatniej kropli sosu, a sekret zostanie między nami'' - A.

Spojrzała na Housa, który wydawał się być równie przerażony - chodź nie widział wiadomości. Wzięła widelec i zaczęła jeść chciała mieć to już za sobą. Po 10 minutach udało jej się. Odesłała Housa do siebie, ten zawiedziony, iż nic się nie dowiedział wyszedł. Brunetka ze łzami w oczach udała się do toalety - nawyk wrócił, już nigdy się go nie pozbędzie. Nachyliła się nad toaletą i zrobiła rzecz, której później zawsze żałowała. Nawet nie wiedziała kto jest tego świadkiem. Diagnosta zapomniał z gabinetu Coli, postanowił się wrócić. Gdy wszedł usłyszał dziwne dźwięki dochodzące z łazienki. Uchylił drzwi. Lisa Cuddy uciskała brzuch i z bólem w oczach włożyła dwa palce w przełyk, pozbywając się lunchu. - To miał się dowiedzieć? Nie powstrzymał ją, a powinien. Poczeka, aż ta zrobi swoje, chyba muszą porozmawiać. Jeszcze nie wiedział dokładnie jak to ułożyć w słowa.

Wilson

- Kolejne sterty papierów, jestem trochę zmęczony. - Mamrotał sam do siebie modląc się, by papiery zniknęły. Dostał wiadomość.

,,Wszystko idzie według planu''

Tym czasem w gabinecie diagnostycznym...
Czasem osoba zupełnie nie pozorna, może okazać się twoim największym przeciwnikiem. Uważasz, że jest twoim przyjacielem ale tak na prawdę zrobi wszystko by cię zniszczyć.
,,A'' jak? - Anonim?
- Ten tydzień, będzie wyjątkowo interesujący. - Uśmiech?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicodinowy Onkolog
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 25 Sty 2014
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:25, 20 Sie 2014    Temat postu:

Dobra, nie ogarniam.
A może to Wilson nr 2(czytaj brat bliźniak, którego nie ma) i stalkingiem próbuje zeswatać House'a i Cuddy?
Niee, to głupie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin